Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne, Zdrowe życie

Utrata wagi i lepsze samopoczucie – mój bilans otwarcia

Witaj w kontynuacji cyklu z różnymi przydatnymi informacjami, przy pomocy których prawie każdy może stosunkowo łatwo tak przestawić sobie metabolizm, aby nie tylko spokojnie i trwale pozbyć się zbędnych kilogramów, ale też znacznie lepiej poczuć.

Wszystko o czym będę mówił przetestowałem na sobie i jak zaraz zobaczysz, moja sytuacja początkowa była naprawdę kiepska, a to oznacza, że jeśli ja mogłem, to prawie każdy z Was może też!

Mój bilans otwarcia to:

  • Wiek w momencie startu programu – ponad 62 lata i 5 miesięcy
  • Otyłość drugiego stopnia – BMI ok 34 i to od ponad 30 lat!
  • Zamiłowanie do dobrego jedzenia i słodyczy
  • De facto uzależnienie od cukru – podobnie jak u większości ludzi w naszym społeczeństwie.
  • Związana z hedonizmem niechęć do wyrzeczeń i systematycznego poddawania się jakiemukolwiek reżimowi.
  • Nieuprawianie żadnych sportów,
  • Bardzo mało aktywny fizycznie tryb życia – głównie w lokalach, biurach klientów, pociągach, samolotach i samochodzie oraz przy komputerze. Wyjątkiem były spacery po plaży i niektórych miastach, ale to było rzadkie.
  • Podwyższone ciśnienie krwi, wymagające 5 mg ramiprylu dziennie, a mój zaufany kardiolog namawiał mnie nawet na więcej.
  • Odwieczne problemy z nadkwasotą i refluksem – wieloletnia przyjaźń z silnymi lekarstwami ją zwalczającymi.
  • Objawy sarkopenii, czyli związanego z wiekiem zaniku mięśni (zaczyna się od czterdziestki).
  • Najwyraźniej duża ilość tzw. tłuszczu trzewnego, tego najbardziej niebezpiecznego!
  • Bardzo prawdopodobna spora insulinoodporność (stan przedcukrzycowy), której nie badałem, aby niepotrzebnie nie wprowadzać się w zły humor i broń Boże nie oddawać się w ręce fachowców, których wiedza często jest, delikatnie mówiąc, nienajświeższej daty! To jest postawa oświeconego rebelianta i takiego „nieodpowiedzialnego” podejścia nie zalecam nikomu, choć sam je stosuję!!!

Jak widać z powyższego, nie wyglądało to dobrze, szczególnie, że interesowało mnie znalezienie w miarę „bezbolesnego” rozwiązania, które powinno dać wyraźne i trwałe rezultaty. Zabrałem się więc za edukację, wydając kilkaset dolarów na różne książki i spędzając kilka tygodni,
często z zapałem siedząc po nocach, na studiowaniu bardzo wielu materiałów dostępnych w Internecie po angielsku i niemiecku. Świadomie pominąłem wszelkie źródła polskie, uznawszy, że w ich przypadku stosunek rzetelnej i aktualnej informacji do szumu, marketingu i dawno nieaktualnych przesądów jest bardzo niekorzystny. To oczywiście była i jest moja subiektywna ocena, tutaj każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie, które może być odmienne od mojego.

Po tym wstępnym zapoznaniu się z tematem, z wielu, często sprzecznych informacji, wybrałem te, które miały sens i zacząłem wprowadzać je w życie. Efekty nie kazały na siebie długo czekać i jeszcze bardziej zachęciły mnie do dalszego zgłębiania tematu. Stosunkowo szybka i bezproblemowa utrata wagi (21 kg w pierwszych 5 miesiącach, potem, z powodu różnych „testów” nieco wolniej, chociaż mniej czy bardziej ciągle), poszła w parze z fantastycznymi skutkami ubocznymi, takimi jak:

  • Zaskakująco duża poprawa sprawności fizycznej i wytrzymałości, mimo, że w tym okresie nie uprawiałem prawie żadnej dodatkowej aktywności fizycznej.
  • Moje ciśnienie krwi wróciło do zupełnie normalnych wartości – bye, bye ramipryl.
  • Nadkwasota i reflux zniknęły całkowicie – bye, bye pentoprazol.
  • Mimo braku dodatkowych ćwiczeń fizycznych nie stwierdziłem ubytku mięśni, wręcz przeciwnie stały się one silniejsze. Tego mechanizmu nie potrafię w tej chwili wytłumaczyć, chyba że chodzi o wzrost poziomu testosteronu, o czym poniżej.
  • Obwód w pasie zmniejszył się znacząco, co oznacza spadek ilości bardzo niezdrowego tłuszczu trzewnego. Nie mierzyłem się i wyrzuciłem stary pasek, więc brak dokładnych danych początkowych. Tak, czy inaczej, cała odzież jest do wymiany, co jest najbardziej kosztownym punktem całego programu.
  • Pozbycie się ponad 20 kg tkanki tłuszczowej, w której u facetów enzym aromataza zamienia męskie hormony płciowe na żeńskie zrobiło bardzo dużą różnicę w poziomie tych pierwszych. Gdybym miał porównywać praktyczne skutki tej przemiany, to odejmuje ona tak z 15-20 lat w jeśli chodzi o sprawność we wszystkich tych dziedzinach, gdzie my mężczyźni delektujemy się życiem! Tak więc panowie, niezależnie od wieku, do dzieła!!!
  • Pozbyłem się bardzo powszechnego uzależnienia od cukrów (podobnego w strukturze do uzależnienia od alkoholu, papierosów, czy narkotyków). Stosunkowo szybko przełączyłem mój metabolizm na znacznie lepszy, bez napadów głodu, efektu jo-jo itp.
  • Podobnie jak robi to np. Jocko Willing, znany dowódca SEALS, jak mam coś zdrowego do jedzenia, to jem, a jak nie mam to mój organizm przełącza się bezboleśnie na konsumpcję zapasów tłuszczu. Wygodne, prawda?

O tym jak w szczegółach to zrobić, porozmawiamy sobie w następnych odcinkach.

Co jest ciekawe, to wszystko odbyło się bez wystawiania na dużą próbę mojej cierpliwości, systematyczności, czy chęci delektowania się życiem. Do tego „obiektem eksperymentalnym” nie był młody ekstremista, jak np. Tim Ferriss, lecz facet w zaawansowanym wieku, który musi trochę uważać, aby nie zrobić sobie krzywdy czymś zdecydowanie niezdrowym. Facet mieszkający w Polsce i , za wyjątkiem aktualnej wiedzy, korzystający z tego, co jest tu, na miejscu powszechnie dostępne,. Myślę, że właśnie dlatego zgromadzone przez mnie doświadczenia i informacje są przydatne dla prawie każdego i nagrywam tę serię i pisze książkę, aby każdy mógł z tej wiedzy łatwo skorzystać. Nie znajdziecie tu niezliczonych przepisów potraw, na których przygotowanie i tak nie macie czasu, surowych zaleceń i restrykcji. Tak samo nie znajdziecie konieczności kupna specjalnych pigułek, pudełek z jedzeniem, zaangażowania trenerów personalnych, czy dietetyków. Zamiast tego konkretną, praktyczną wiedzę i kilka trików, które prawie każdy może zastosować uwzględniając specyfikę swojego organizmu, sytuacji życiowej i tego, co chce osiągnąć.

Oczywiście w tym miejscu znów muszę powiedzieć, że:

  • dzielę się wyłącznie moimi osobistymi doświadczeniami i ogólnie dostępną wiedzą, którą można znaleźć w międzynarodowych bazach danych, publikacjach i wykładach.
  •  Dokładam starań, aby wszystko było zgodne z aktualnym stanem wiedzy, niemniej, ze względu na złożoność tematu i liczbę badań nie mogę tego gwarantować
  • Ten kanał ma charakter wyłącznie informacyjny, w żadnym wypadku nie może zastąpić fachowej konsultacji lekarskiej czy terapii.
  • Nie ponoszę odpowiedzialności za skutki stosowania przekazywanej wiedzy, każdy z Was robi to na własną odpowiedzialność.
  • Ze względu na jego popularny charakter większość informacji podana jest w uproszczonej formie i nie pretenduje do naukowej precyzji.
Komentarze (17) →
Alex W. Barszczewski, 2019-01-15
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne, Zdrowe życie

Utrata wagi i poprawa samopoczucia – parę uwag na początek

Większość znajomych zwraca u mnie uwagę na bardzo duży spadek wagi (w tym momencie prawie 23 kg) i przeważnie pytania dotyczą właśnie tego aspektu sprawy. Tymczasem moim celem było i jest jak najpełniejsze korzystanie z życia w różnych dziedzinach, dobre samopoczucie i to wszystko możliwie jak najdłużej. To znacznie więcej, niż tylko utrata wagi i rozmiar odzieży, który noszę! Dlatego też, mimo iż zaczniemy od najbardziej interesującego Was tematu, koniecznie musimy sobie uświadomić, że jeśli chcemy naprawdę dobrze żyć i to do tego długo, to jest kilka elementów układanki, o które trzeba zadbać. Na szczęście, jak pokazuje mój przykład, nie musimy wszystkiego robić od razu.

Te istotne elementy to:

  • Zdrowe odżywianie się – spadek wagi jest przy tym miłym efektem ubocznym
  • Minimum zdrowego ruchu
  • Odpowiednia jakość snu – kolosalnie niedoceniany czynnik, a jednocześnie stosunkowo łatwy do zmiany
  • Umiejętne radzenie sobie z wyzwaniami naszego życia i wynikającym z nich stresem

Jeśli chodzi o odżywianie się to ponieważ każdy z nas jest trochę inny, ma inną sytuację wyjściową, upodobania czy ograniczenia nie zamierzam tutaj podawać wam jakiejś uniwersalnej „superdiety”, którą należy absolutnie przestrzegać. To byłoby nierealistyczne i na rynku jest dość tego rodzaju „ekspertów”.

Zamiast tego postaram się możliwie w jak najprostszy sposób przekazać Wam dawkę wiedzy, która umożliwi Wam dobranie takich działań, abyście ze świadomością tego, co robicie, osiągnęli Wasze cele i zrealizowali je w Waszym własnym tempie. Oczywiście za każdym razem podzielę się też z Wami tym, co sam zrobiłem i jakie były tego rezultaty.

Mam na początek kilka dobrych wiadomości:

  • Na szczęście też w dziedzinie samopoczucia i zdrowia istnieje coś, co Amerykanie nazywają „nisko wiszącymi owocami” i jeśli ktoś jest leniem podobnym do mnie, to ucieszy się, kiedy konkretne działania zaczniemy właśnie od tego :-) Generalnie, mimo że temat jest bardzo bogaty i nadal z dużym zainteresowaniem studiuję różne jego aspekty, zaczniemy od zastosowania Zasady Pareto – prostych działań, które dają duże rezultaty.
  • Moje osobiste doświadczenia i wielomiesięczne studiowanie pokazują, że o ile nie mówimy o jakiejś faktycznie trującej substancji jak np. cyjanek potasu i/lub nie mamy jakiejś naprawdę poważnej choroby, to większość naszych decyzji jedzeniowych nie jest zerojedynkowa, czyli typu „wszystko-albo-nic”. Wiele zmian w odżywianiu się możemy zatem sobie dawkować obserwując rezultaty i o ile nie śpieszy nam się bardzo, to możemy to robić bardzo „bezboleśnie”.
  • Motywującym jest, co widzę po sobie, że wprowadzenie kilku, nawet stosunkowo niewielkich pozytywnych zmian, kumuluje się i może w sumie dawać całkiem zadowalające wyniki. Nie powinno to nas oczywiście odwodzić od porządnego uporządkowania naszego metabolizmu, aby w przyszłości odżywiać się zdrowo „na autopilocie”, bez konieczności pilnowania się, czy odczuwalnych wyrzeczeń. No ale do tego dojdziemy, nie ma obaw.

Po drodze musimy jednak być  przygotowanym na kilka sporych przeszkód, z których najważniejsze to:

  • Jeżeli mamy nadwagę, to z dużym prawdopodobieństwem jesteśmy uzależnieni od cukru. Mechanizm tego uzależnienia jest trochę podobny do uzależnienia od nikotyny, czy alkoholu, na szczęście można stosunkowo łatwo poradzić sobie z objawami odstawienia, chyba że w międzyczasie wyhodowaliśmy sobie cukrzycę drugiego rodzaju. Tym ostatnim przypadkiem nie będziemy się tutaj zajmować, choć są na świecie lekarze, którzy i tutaj mają spore osiągnięcia.
  • Z tą nadwagą często powiązana jest mniejsza, czy większa insulinoodporność, którą bardzo wielu z nas, ma nic o tym nie wiedząc. Tu mam już własne doświadczenia i tym tematem zajmiemy się obszernie.
  • Mamy w Polsce tradycje i nawyki żywieniowe, które bardzo często są dość skuteczną receptą na poważne problemy zdrowotne w dłuższym okresie czasu. Wyzwaniem jest nie tylko zmiana własnych przyzwyczajeń, lecz też oparcie się presji rodziny, otoczenia oraz wpływowi reklam. To otoczenie często nie tylko nie rozumie naszej zmiany, ale też próbuje wywrzeć presję, abyśmy odżywiali się „normalnie”. Jak elegancko i dyplomatycznie radzić sobie z tym problemem omówimy w osobnym rozdziale.
  • Mamy w Polsce nieprawdopodobny zalew wymyślnych diet, pigułek, egzotycznych składników, programów odchudzania i co gorsza, mnóstwo dezinformacji w mediach. Czasem jak czytam wypowiedzi nawet dyplomowanych dietetyków, takie jak np. ostatnio w Wysokich Obcasach że „tłuszcze spalają się w płomieniu węglowodanów”, to zastanawiam się czy ta ekspertka miała kiedykolwiek zajęcia z wpływu insuliny na procesy w naszej tkance tłuszczowej? To trochę, jakby ktoś powiedział, że woda podtrzymuje płomienie! Z drugiej strony mamy w internecie różne osoby, które np. chwalą się przyjmowaniem ogromnych dawek witaminy D3 i to ma być przykład dla innych. Jasne, że większość ludzi w naszych szerokościach ma jej deficyt, ale jest pewien optymalny zakres (40-80 ng/ml), powyżej, pomijając bardzo specyficzne zastosowania terapeutyczne, więcej wcale nie znaczy lepiej, na co są dostępne bardzo aktualne badania. Takie kwiatki spotykam co chwila i to była przyczyna mojej całkowitej rezygnacji ze źródeł polskich.

Te przeszkody nie powinny Was zniechęcić, bo jak widać na przykładzie moim i kilku członków mojej rodziny, przy odrobinie wiedzy i użyciu naszej inteligencji można stosunkowo szybko osiągnąć wiele, nawet wtedy, jeśli podobnie jak ja ktoś zaniedbywał się przez dziesięciolecia. Nasz organizm jest nieprawdopodobnie odporną maszyną do przeżycia i potrafi wiele zregenerować, jeśli tylko damy mu sposobność do tego.

Więcej następnym razem :-)

Oczywiście w tym miejscu należy powiedzieć, że:

  • W całym cyklu dzielę się wyłącznie moimi osobistymi doświadczeniami i ogólnie dostępną wiedzą, którą można znaleźć w międzynarodowych bazach danych, publikacjach i wykładach.
  •  Dokładam starań, aby wszystko było zgodne z aktualnym stanem wiedzy, niemniej, ze względu na złożoność tematu i liczbę badań nie mogę tego gwarantować.
  • Ten materiał ma charakter wyłącznie informacyjny, w żadnym wypadku nie może zastąpić fachowej konsultacji lekarskiej czy terapii.
  • Nie ponoszę odpowiedzialności za skutki stosowania przekazywanej wiedzy, każdy z Was robi to na własną odpowiedzialność.
  • Ze względu na jego popularny charakter większość informacji podana jest w uproszczonej formie i nie pretenduje do naukowej precyzji.

Mój aktualny wykres utraty wagi:

 

 

 

 

 

Komentarze (16) →
Alex W. Barszczewski, 2019-01-06
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

U progu roku 2019

Zazwyczaj nie jestem zbytnio przywiązany do dat w kalendarzu, niemniej dziś mamy zarówno ostatni dzień w roku, jak kolejną rocznicę mojego pojawienia się na tym świecie :-)

W związku z tym pozwólcie mi na kilka refleksji i podsumowań.

Rok 2018 był dla mnie wyjątkowo udany :-)

Oczywiście było kilka poważnych wyzwań, jak to bywa w życiu, ale to normalny element naszego życia tutaj. Znacznie więcej było chwil wspaniałych, często tak wspaniałych, że ja, człowiek uważający się za bardzo otwarcie myślącego, nie wymyśliłbym sobie tego, nie mówiąc już o ich zaplanowaniu. Było wiele śmiechu jak też sytuacji i dialogów, które stanowiłyby podstawę do zabawnej komedii o życiu :-)

Myślę, że to tak intensywne urzeczywistnienie mojej maksymy „Życie Pełne Życia”, wynika z paru rzeczy, które mogą być przydatne dla Was:

• W roku 2018 postanowiłem przestać zwracać uwagę na to, czy cyferki na moim koncie wzrastają, zamiast tego skoncentrowałem się na bieżącej jakości mojego życia. Nawet kosztem „utraty wielu szans” z ekonomicznego punktu widzenia.

• W roku 2018, oprócz podnoszenia jakości życia mojego i najbliższych, starałem się zrobić możliwie dużą pozytywną różnicę w życiu wielu wartościowych ludzi, od których nie chciałem niczego w zamian. I to podobnie jak robię to w życiu zawodowym: po cichu, dyskretnie i piekielnie skutecznie :-)

• Nie bałem się stawiać pod znakiem zapytania własnych, utwierdzonych opinii o różnych aspektach życia i podejmować niekonwencjonalne działania zdecydowanie „out of the box” :-).

• Wiedząc, że jestem pod każdym względem daleki od doskonałości, starałem się być możliwie najlepszym człowiekiem. To wcale nie jest trudne, jeśli wyłączymy autopilota.

Każdy z tych punktów wart jest szerszego omówienia, ale dziś nie czas na to.

W roku 2019 postaram się kontynuować kierunki obrane w 2018, plus znów chcę dzielić się „bez zainteresowań finansowych” cenną wiedzą z jak najszerszą grupą ludzi, a nie tylko wybranymi jednostkami. Pewnym wyzwaniem jest konkurencja ze strony ciekawego życia prywatnego, ale nawet jako hedonista postaram się to jakoś pogodzić :-)

Wszystkim z Was, którzy są mi życzliwi, życzę wiele szczęśliwych i radosnych chwil w 2019, bo to poczucie wewnątrz jest w końcu ostatecznym kryterium.

Wszystkim z Was, którzy są mi nieżyczliwi, a przez przypadek czytają ten tekst, życzę wiele szczęśliwych i radosnych chwil w 2019, bo jak mamy szczęście w naszym życiu, to wtedy łatwiej nam przestawić się na to, aby zamiast cienia wrzucać promień słońca w życie wszystkich innych ludzi. Sam to kiedyś przerabiałem.

Na zakończenie jeszcze dwie myśli:

• Jedna to moja parafraza wypowiedzi Willa Smitha: Naucz się skutecznie bronić przed napastnikami, nie pozwalając aby przy tym stwardniało Ci serce!

• Druga w 100% moja: Jak znalazłeś właściwą osobę, to starania, aby pod każdym względem jak najwięcej mieć ją jak najbliżej siebie są pożyteczne i naturalne. Nawet jeśli przez przypadek tą osobą jest bardzo skuteczny adwokat, to nie należy tego interpretować jako przejawu paranoi ;-)

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!

 

Komentarze (4) →
Alex W. Barszczewski, 2018-12-31
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne, Zdrowe życie

Jak skutecznie radzić sobie z wyzwaniami w życiu

„Nie porzucaj nadzieje, jakoć się kolwiek dzieje…”

Mistrz Kochanowski miał rację. Wielu z nas zdarza się w życiu, że lądujemy w jakiejś sytuacji, w której wydaje nam się, że z niej już nigdy się nie wygrzebiemy i jesteśmy skazani albo na  cierpienie w milczeniu, albo niezadowalające „ułożenie się” z okolicznościami. Czasem faktycznie tak jest. Znacznie częściej jednak okazuje się, że znajdują się ludzie, którzy w podobnej, albo i gorszej sytuacji znaleźli rozwiązanie i jak Feniks z popiołów rozpoczęli nowy, szczęśliwszy etap swojego życia. Zgodnie z elementarnym prawem logiki, każdy wyjątek obala (tak OBALA!) regułę i takie wyjątki warto wykorzystać do ponownej analizy, czy nasza sytuacja rzeczywiście jest bez wyjścia, czy po prostu czegoś nam zabrakło. Przy tym ostatnim, wiele osób uważa, że brakuje im motywacji i ten fakt wykorzystuje wielu organizatorów różnych „imprez motywacyjnych” o różnych, marketingowo wyrafinowanych nazwach, po których uczestnicy, płacąc zazwyczaj spore pieniądze, są „zmotywowani”. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie obserwacja, że po pewnym czasie u znakomitej większości z nich poza chwilami lepszego samopoczucia nic specjalnego się nie zmieniło. Oczywiście każdy może zużywać własne pieniądze i czas na co chce i mi nic do tego. Przyjaciołom, którzy mnie pytają o zdanie mówię jednak szczerze: „Darujcie sobie te gwiazdy i guru, oni w dużej mierze żyją z takich jak wy! To, co potrzebujesz, aby osiągnąć trwałe rezultaty, to konkretna edukacja, której prawie na pewno od nich nie dostaniesz!”

Dlatego resztę tego tekstu przeznaczam tylko dla tych z Was, z którymi, gdybyśmy się spotkali w realu, to moglibyśmy się zaprzyjaźnić :-) Tylko dla tych, bo nikogo nie chcę nawracać, ani do niczego namawiać, a z drugiej strony będę pisał bez ogródek.

Jeśli nie „motywacja” na wielkich, albo mniejszych konferencjach, tylko EDUKACJA, to skąd ją wziąć?

Możemy zapomnieć:

  • Wszelkie media komercyjne (prasa, czasopisma, telewizja, portale internetowe). Dla znakomitej większości z nich jesteście po prostu towarem, który sprzedają reklamodawcom, a nie klientem, w co chcielibyście może wierzyć. Naprawdę spodziewacie się stamtąd aktualnej, rzetelnej wiedzy???
  • Niestety, bardzo wiele dostępnych w Polsce kursów, szkoleń i studiów, ma w najlepszym razie wartość rozrywkową, niezależnie od wielkiego języka wydawanych certyfikatów i dyplomów. Aby wyjść z poważniejszego, niebanalnego problemu, albo zrobić znaczny skok w życiu potrzebujesz coś innego niż taki papier.
    Wielu z Was, się to zapewne nie spodoba, możecie więc śmiało zlekceważyć to, co piszę. Jak wspomniałem, w ten sposób rozmawiam z bliskimi przyjaciółmi proszącymi o radę i nie mam żadnego interesu w tym, czy ktoś mi uwierzy, czy też nie.

Co nam pozostaje, to dwa źródła, z których też sam z powodzeniem korzystam:

  • Mentorzy, z górnej półki. Piszę o nich na FB całą serię postów, którą też łatwiej znajdziecie na moim blogu, jeśli ktoś jeszcze nie czytał.
  • Edukacja własna, korzystając z dostępnej literatury fachowej i Internetu. Ze zdumieniem stwierdzam, że większość ludzi nie potrafi z tego korzystać, tracąc nie tylko czas i pieniądze, ale też wiele sposobności! Jak ktoś kiedyś powiedział, mamy w kieszeni urządzenie, które daje dam dostęp do większej części wiedzy ludzkości, a mnóstwo ludzi wykorzystuje je do grania! Zróbcie to lepiej. Wiem, że w takim kraju jak Polska istnieje kult „wyższych studiów”, ale jak prześledzicie życiorysy ludzi, którzy albo mieli super życie, albo dokonali czegoś przełomowego, to u bardzo wielu pokaże się ścieżka edukacji opierająca się właśnie na tych 2 punktach.

Oczywiście, aby się samemu uczyć trzeba posiadać kilka narzędzi. Kilka z nich to:

  • Trzeba umieć robić szybki research w Google, idąc po różnych tropach, szybko porzucając nieistotne i wyrabiając sobie nosa na właściwe. Ta umiejętność bardzo się przydaje potem też w kontaktach na żywo z innymi ludźmi, bo wyrabia nam przy okazji bardzo dobry detektor ściemy :-)
  • W bardzo wielu dziedzinach niezwykle pomocna będzie przynajmniej umiejętność czytania tekstu po angielsku, nie musi być perfekcyjna, wystarczy na początek z jakim takim zrozumieniem. Jest w tym języku też sporo „kitu”, ale znajdziemy tu wyniki najnowszych badań, eksperymentów, czy podejść, razem z relacjami ludzi, którzy faktycznie to nowego zrobili.
  • Jak już znasz angielski, to otwórz konto na Amazonie i załaduj sobie aplikację Kindle na komputer albo tablet. Dlaczego akurat na te? Bo tam najłatwiej wykopiowywać istotne fragmenty do własnych notatek. Możesz też łatwo oglądac sample książek i czytać recenzje co bardzo ułatwia decyzje o zakupie.

Piszę o tym, bo o ile nie chcesz koniecznie wykonywać jakiegoś reglamentowanego zawodu (notariusz, lekarz, architekt, adwokat itp.) to ta kombinacja umiejętności w dzisiejszym świecie będzie ważniejsza od studiów. Widzę to osobiście nie tylko u siebie, ale na wielu przykładach innych ludzi.

Chętnie napiszę więcej na ten temat, jeśli spotka się to z zainteresowaniem. Jak wrócę do Warszawy, to mogę też nagrać serię video/mp3 na ten temat. Dajcie znać.

OK, to były ogólne zalecenia, zapewne przyda się konkretny przykład ich zastosowania. Podaję go nie aby się chwalić :-) lecz abyście zobaczyli jak to działa i jak niewielkim kosztem.

W połowie maja miałem sam następującą sytuację:

  • Wiek – 62 lata i 5 miesięcy
  • Otyłość kliniczna II stopnia od ponad 30 lat
  • Praktycznie nie uprawiający żadnych sportów
  • Lekkie nadciśnienie
  • Nieregularny tryb życia
  • Hedonistyczne nastawienie do życia, a co za tym idzie głęboką niechęć do wszelkich ograniczeń i wyrzeczeń
  • Kilka pomniejszych problemów i ograniczeń

Nie miałem jakiś medycznych konieczności, o których bym wiedział, aby zmieniać ten stan rzeczy, bo i tak nieźle mi się żyło, więc nie miałem bata nad głową :-) Pogodziłem się z faktem, że mam taką nadwagę i taki już kiedyś umrę, a w międzyczasie będę sobie dalej dobrze żył.
Pożegnanie z wieloletnią otyłością wymyśliłem sobie właściwie jako wprawkę, aby zrobić coś, co nie jest trywialnym zadaniem w dziedzinie, o której nie bardzo miałem pojęcie. Czasem lubię takie wyzwania :-)

W tym konkretnym przypadku nie korzystałem z żadnego mentora, bo w tej dziedzinie  nie mam zaufania do polskich specjalistów, oparłem się wyłącznie na samoedukacji, o której pisze powyżej.

Moja inwestycja to:

  • Ok 300 USD wydanych na książki i materiały. Mogło być mniej, ale zaczęły mnie też bardzo interesować tematy poboczne związane z fizjologią, biochemią i nowoczesną dietetyką
  • 3 tygodnie czasu spędzone na oglądaniu wykładów w Internecie, studiowaniu dostępnych tam materiałów badawczych i opracowań, a w międzyczasie myśleniu :-)

Nie wiem jak Wam, ale mnie na półmetku rezultat bardzo się podoba. Pal licho te stracone 16 kg wagi, ale przypływ energii, dobrego samopoczucia i inwencji twórczej jest bezcenny. O spadku ciśnienia krwi praktycznie do wzorcowych wartości nie wspomnę. Do tego niezwykle poprawiła mi się kondycja fizyczna, mimo iż jeszcze nie zacząłem poważniejszych ćwiczeń w tym zakresie (bo było za gorąco :-))

Dało się to osiągnąć:

  • Bez obsesyjnego zajmowania się tym tematem
  • Bez specjalnego wysiłku i wyrzeczeń
  • Bez głodzenia się
  • Bez korzystania z programów, które odchudzą Cię w kilka tygodni (a potem z „powodu słabej woli” wrócisz do poprzedniej wagi)
  • Bez korzystania z dietetyka
  • Bez korzystania z drogich diet pudełkowych
  • Bez jednostronnego odżywiania się
  • Bez spędzania godzin na siłowni
  • Bez spożywania jakichkolwiek „cudownych tabletek”, ba, jakichkolwiek tabletek :-)
  • Mimo, że jem głównie rzeczy dobrej jakości, moje koszty wyżywienia spadły!

Jedynym negatywnym efektem ubocznym jest to, że wszystkie moje ubrania już po prostu na mnie wiszą, a jest za wcześnie, aby kupować nowe. Chcielibyście mieć taki problem? :-)

Uff, wyszedł długi tekst, ale wierzę, że wielu osobom może się przydać jako inspiracja do własnych poszukiwań i edukacji, niekoniecznie tylko w kwestii wagi. Macie pytania, to pytajcie, jestem też dostępny na #Rozmowa_z_Alexem, choć tam zrobiła się kolejka.

Jeżeli uważacie ten tekst za przydatny, to szerujcie go, aby inni też mogli z niego skorzystać. Jak widzicie, nie ma tu żadnej komercji, starałem się dostarczyć konkretną wartość.

Powodzenia w Waszych przedsięwzięciach!

#ŻyciePełneŻycia

PS: O studiach kiedyś napisałem dość długi post. Ciągle jest aktualny :-)

Komentarze (12) →
Alex W. Barszczewski, 2018-08-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Kontakt z mentorem cz. 2

Zgodnie z obietnicą, dziś drugi krótki tekst o kontaktach z mentorem. Przeczytaliście ten pierwszy? Jeśli nie, to gorąco polecam abyście najpierw wrócili do niego, bo nie przestrzegając tego, co tam napisałem łatwo możecie spowodować, że ten i następne po prostu nie będą Wam potrzebne :-)
Umówmy się też, że pisząc o Mentorze z górnej półki, który poprowadzi Was za darmo, a nie „mentorze zawodowym”, który mniej lub bardziej potrzebuje Waszych pieniędzy, będę pisał to słowo z dużej litery, zgoda?

No to do rzeczy :-)

Druga zasada kontaktu z Mentorem, to:

MYŚL I MAKSYMALNIE UŁATW MU KONTAKT Z TOBĄ!

Wykazanie się myśleniem jest generalnie dobrą wskazówką,  jeśli chcecie spowodować, aby Mentor w ogóle się Wami zainteresował :-) Niektórzy, specjalnie będą dawać Wam możliwość wykazania się, czy faktycznie potraficie robić użytek z Waszej inteligencji. Pamiętajcie, że Mentorzy z górnej półki mają co robić i zazwyczaj prowadzą ciekawe życie bez Waszej obecności w nim. Jeśli, pomijając pomoc humanitarną,  chcą się kimś zająć, to tylko kimś, kto dobrze rokuje.

Jak to może działać?
Weźmy jako przykład moją instrukcję jak umówić się na #Rozmowa_z_Alexem

Napisałem:

„Umawiamy się pisząc na adres rozmowa@alexba.eu. W mailu proszę o informację, kiedy mniej więcej jesteś dostępna/dostępny i o czym chcesz porozmawiać. Numer telefonu ułatwi ewentualne szybkie umówienie się, nie jest jednak konieczny.”

Przeanalizujmy to używając otwartości na poziomie Top Gun, co może brzmieć nieco arogancko, ale tak właśnie to działa w realnym życiu  :-)

Pierwsze zdanie – podaję Ci konkretny adres aby ułatwić sobie administrowanie zgłoszeniami i jednocześnie zobaczyć, czy potrafisz zrozumieć i wykonać prostą instrukcję. Jeśli tego nie zrobisz, to przy #Rozmowa_z_Alexem spadasz tylko na koniec ciągle rosnącej kolejki, w wypadku Mentora możesz już zaprzestać próbować się z nim skontaktować. Masz „przechlapane”.

Drugie zdanie – zwróćcie uwagę na spójnik „i” :-) Oznacza on w języku polskim, że proszeni jesteście zarówno o pierwszą informację „kiedy mniej więcej jesteś dostępna/dostępny” jak i o drugą „o czym chcesz porozmawiać”.  Pozornie proste, prawda? Zdziwilibyście się, jak wiele zgłoszeń zawiera albo tylko pierwszą informację, albo drugą, albo… żadną z nich :-) U mnie znowu powoduje tylko spadek na koniec kolejki, u potencjalnego Mentora, jeśli coś od niego chcecie, on Was prosi o konkretną informację, a Wy jej nie dostarczacie, to możecie już szukać następnego. Nieumiejętność zrozumienia spójnika „i” jest dyskwalifikująca!!!

Jedynym wyjątkiem byłaby prośba o informację, której udzielenie byłoby nielegalne, albo nieetyczne. Żaden Mentor godzien tego słowa nie będzie Was pytał o takie rzeczy, chyba, że w ramach testu Waszej przyzwoitości i kręgosłupa moralnego. W takim przypadku trzeba jasno powiedzieć, dlaczego nie chcecie/nie możecie wypowiedzieć się na ten temat. To pisze dla porządku, bo zazwyczaj takie testy przeprowadza się troszkę później :-)

Pozostała jeszcze ciekawa kwestia z numerem telefonu, ale to już poruszę następnym razem :-)

 

Image already added

Komentarze (2) →
Alex W. Barszczewski, 2018-08-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Kontakt z mentorem cz.1

Krótki tekst o mentorach cieszył się sporym powodzeniem, a część z Was napisała do mnie, że nie może doczekać się szerszego potraktowania tematu w nowej książce. Ponieważ jestem jeszcze na Gypsy Time nad morzem i raczej w najbliższych dniach, ze względu na super pogodę, raczej książki pisał nie będę, to wrzucę w kilku odcinkach parę przydatnych uwag na sam początek, posiłkując się między innymi przykładami z mojej akcji #Rozmowa_z_Alexem czy też #SpotkaniaNadMorzem. To są co prawda luźniuteńkie akcje pro bono, ale niektóre popełniane błędy mogą Was łatwo zdyskwalifikować u Waszego wymarzonego Mentora. Zgodnie z Waszymi życzeniami będę używał bardzo bezpośredniego języka, bardziej idącego w feedback typu Top Gun, niż miłej rozmowy, zgoda? :-) Jeśli komuś ma to przeszkadzać, to lepiej niech dalej nie czyta :-)

Pierwsza zasada przy nawiązywaniu kontaktu, to nieutrudnianie tego drugiej stronie.

Na przykład przy #Rozmowa_z_Alexem prosiłem o zgłaszanie chęci na taką rozmowę pisząc na specjalny mail. To nie jest moje widzimisię, tylko wolę poświęcić te kilka godzin dziennie na ciekawe rozmowy, a nie administrowanie nimi. Automatyczne zebranie tego w jeden folder bardzo to ułatwia. Większość z chętnych to zrozumiała, ale niektórzy przysyłali zgłoszenia na inne adresy mailowe, Messengerem, czy też SMS-em :-)

Feedback typu Top Gun:
Jeżeli nie jesteś w stanie wykonać prostej instrukcji napisanej w Twoim ojczystym języku, to dlaczego mam się z Tobą zadawać, zwłaszcza, jak mam do dyspozycji ludzi, którzy nie mieli z tym problemu?

Jeżeli mówimy o mentorach z górnej półki, którzy ewentualnie będą Was mentorować za darmo, a nie „zawodowych mentorach”, którym zależy głównie na Waszej kasie, to jest to bardzo prosty sposób, aby się u nich zdyskwalifikować na samym początku. Może też być, że na początku będziecie przez nich testowani, poprzez danie Wam specyficznej instrukcji i sprawdzenie, na ile dokładnie mogliście ją wykonać :-) Serio! Chcecie coś super za darmo, musicie się zakwalifikować!

Kilka dodatkowych uwag.
Kolega, któremu wczoraj podczas #Rozmowa_z_Alexem sam zaproponowałem, że będę go bezpłatnie mentorował, w ciągu 24 godzin przysłał mi materiały o nim, o które prosiłem i to dokładnie w takiej formie jak chciałem :-) Duży plus na początku :-) Podaję jako pozytywny przykład.

Druga sprawa, to mimo kolejki w najbliższych dniach nie umawiam żadnych nowych wideo rozmów. Jak wspomniałem, jestem do niedzieli nad morzem i raczej będę korzystał z plaży. Rozmowy wznowimy w poniedziałek, już z Warszawy. Na marginesie, prawie każda z dotychczasowych trwała ok 60 minut (nie był to więc small talk :-)) i znakomita większość z nich była też i dla mnie bardzo interesująca. W niektórych chętnie udzielałem konkretnych rad, czy też rozwiązywałem problemy, za które normalnie należałoby wystawić czterocyfrową fakturę, ale jak zapowiadałem, jest to akcja pro bono :-) You are welcome :-)

 

Image already added

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2018-08-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

O mentorach – krótko

Wielu ludzi kompletnie nie zdaje sobie sprawy, że jeśli naprawdę chcemy coś znaczącego osiągnąć w życiu, to kwestia znalezienia i zrekrutowania właściwych mentorów, jest krytyczna. Niemal każdy z ludzi, którzy do czegoś doszli, miał swojego mentora. Nawet wielcy,  jak Mahatma Ghandi, Albert Einstein, Warren Buffet, Bill Gates.

W naszej świadomości, przesiąkniętej kultem wyższych studiów, „konferencyjnych guru”, czy różnych kursów o kusząco i/lub naukowo brzmiących nazwach, niewiele osób korzysta z tego genialnego źródła wiedzy, doświadczeń i kontaktów. To z jednej strony szkoda, bo mamy w Polsce wielu fajnych i zdolnych ludzi, z drugiej tworzy duże sposobności dla tych, którzy wiedzą jak z tego skorzystać.  Ci osiągają zazwyczaj znacznie więcej, na pewno szybciej i z mniejszymi kosztami i stratami. A potem większość mówi „ten to ma szczęście w życiu” :-)

Mentorom poświęcę cały rozdział w mojej nowej książce o budowaniu relacji dla profesjonalistów. Wyzwań jest sporo, niektóre to:

  • Jak znaleźć właściwego mentora
  • Jak skutecznie nawiązać pierwszy kontakt.
  • Jak zrekrutować mentora z górnej półki. Wskazówka – mentor z górnej półki prawie na pewno będzie mentorował Cię za darmo, bo zarabia dość kasy na tym, że jest dobry w tym, czego chcesz się nauczyć :-) W innym przypadku trzeba by się co najmniej zdziwić.
  • Jak utrzymać wieloletnią, korzystną relację z takim mentorem.

Myślę, że ten temat, jest szczególnie istotny dla młodych ludzi 20-30 lat, choć nie tylko :-)

Chętnie z Wami na ten temat podyskutuję, a na razie dam Wam przykład, jak dziś spontanicznie sam zrekrutowałem się jako mentor dla kolegi z powyższego przedziału wiekowego :-)

Kilka dni temu w odpowiedzi na mój newsletter otrzymałem mail od młodego Kolegi , który zaczynał się w sposób następujący:

„Alex, bardzo często czytam Twoje posty, bloga, książkę, nie mogąc doczekać się kolejnej. To bardzo miłe, że ten newsletter jest tak bardzo „personalny”.

Dzięki ćwiczeniom praktycznym jestem zupełnie innym człowiekiem i doszedłem do momentu, w którym nigdy nie pomyślałbym, że będę :).”

Potem było jeszcze kilka osobistych informacji i miło sformułowana prośba o rozmowę na wideo.

Dzisiaj porozmawialiśmy godzinę i ta rozmowa poszła tak dobrze, że z własnej inicjatywy  zaproponowałem mu, że będę go bezpłatnie mentorował w rozszerzaniu jego działań na rynki międzynarodowe, a zaraz napiszę o nim do mojego kolegi, który coś podobnego robi od dawna i być może podzieli się z nim konkretnymi doświadczeniami, jak to zrobił na początku.

To taka przykładowa korzyść kolejnego Czytelnika wynikająca z prawdziwego przestudiowania i wyćwiczenia materiału w mojej książce, a przez to opanowaniu dość rzadkiej w Polsce umiejętności prowadzenia naprawdę dobrej rozmowy człowiek-człowiek.

Polecam każdemu.

Życzę Wam, abyście znajdowali i rekrutowali jak najlepszych mentorów. Są oni wśród nas, choć nie zawsze to ci „sławni”.

PS: Kolega chciał tylko po prostu porozmawiać :-)

PPS: W kontekście tego postu warto koniecznie przeczytać ten, ciągle bardzo aktualny post.

Image already added

Komentarze (4) →
Alex W. Barszczewski, 2018-08-14
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Jak to robi Alex, Tematy różne

Jak łatwo poprawić wydolność fizyczną bez dużych nakładów

Łatwa poprawa wydolności fizycznej bez dużych nakładów, to kolejny temat mojego Projektu Fenix.
Wczoraj zacząłem coś w tym kierunku robić. Jak wiecie jestem leniem i szukam możliwości „zhakowania” wszystkiego, co robię, aby zminimalizować nakład potrzebny do osiągnięcia celu.

Analiza informacji wskazała, że najlepszym rozwiązaniem dla mnie jest HIIT, ( High Intensity Interval Training), czyli seria krótkich, bardzo intensywnych wysiłków podzielonych chwilami odpoczynku. Jak to zrobić, kiedy jest się leniem, w dość zaawansowanym wieku, pomimo zrzucenia 11 kg wagi ciągle w pierwszym (niższym) przedziale otyłości klinicznej i do tego totalnie nierozruszanym? I aby było to możliwe praktycznie wszędzie, bez specjalnej odzieży czy obuwia (które jednak powinno być w miarę wygodne, szpilki się chyba nie nadają :-)).

Rozwiązanie, które z powodzeniem stosuję może być przydatne dla bardzo wielu osób w podobnej sytuacji, dlatego je tutaj opisuję:

  • Znajdujesz kawałek chodnika, ulicy czy równego terenu.
  • Nastawiasz na komórce czasomierz na 1 minutę.
  • Uruchamiasz czasomierz i idziesz (nie biegniesz) tak szybko jak to możliwe.
  • Kiedy masz sygnał, że minuta upłynęła zatrzymujesz się i zapamiętujesz dokąd doszedłeś.
  • Spokojnym krokiem wracasz do punktu startu.
  • Uruchamiasz czasomierz i znowu maszerujesz, starając się dojść dalej niż za pierwszym razem.
  • Powtarzasz to, aby zrobić w sumie 5 przejść.

Ćwiczenie wydaje się proste, a jednocześnie po 5 rundach czujesz że poćwiczyłeś :-) Przy tym ryzyko, że sobie coś uszkodzisz jest raczej niewielkie, nawet dla tak zaniedbanych osób jak ja. Polecam, bo jest skuteczne (widzę ogromną poprawę od wczoraj) i możesz robić je praktycznie wszędzie. To co potrzebujesz to 20 minut i decyzja :-)

Mój wykres pokazał trochę dłuższy czas, bo kilka razy musiałem czekać chwilę, aż zwolni się chodnik w tłocznych teraz Międzyzdrojach.

Image already added

Komentarze (8) →
Alex W. Barszczewski, 2018-07-21
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Wideorozmowa z Alexem

Moi Drodzy!

Jak wiecie, mój Projekt Fenix polega między innymi na rozprawianiu się z własnymi przekonaniami i sposobami działania w życiu i przetestowaniu alternatyw.

W tym tygodniu upadło moje przekonanie, że spotkanie na żywo twarzą w twarz, zwłaszcza z kimś, kogo nie znam osobiście, jest jedynym rozsądnym sposobem na ciekawą i poważną rozmowę.

Prawie godzinny wywiad/rozmowa plus dalsza wymiana myśli przez Wideokonferencję (ZOOM) z kimś, kogo w życiu nie widziałem na oczy pokazały mi, jak bardzo się myliłem i ile potencjalnych możliwości przeoczyłem!

Dlatego od natychmiast to zmieniamy i zapraszam chętnych do #Rozmowa_z_Alexem przy pomocy takich środków, jak Skype, Messenger, czy Zoom (ten ostatni preferowany).

Chodzi o stworzenie możliwości ciekawych rozmów o życiu, relacjach i biznesie, bez konieczności dalekiego podróżowania, stania w korkach itp. Zdarzały się przypadki, że ktoś jechał do mnie 2-3 godziny, aby porozmawiać, to jest bardzo pochlebiające dla mnie, ale nie do końca racjonalne. Korzystając z wideorozmowy możemy (jak się okazało :-) ) zrobić to prościej i efektywniej.

Jak zapewne wiecie, jestem miłośnikiem otwartej komunikacji, wychodzącej poza tak powszechne tzw. small talk i opowiadanie o zeszłych wakacjach. Dlatego zasady są proste:

  • Całość ma niekomercyjny, towarzyski charakter.
  • Bez uprzedniej zgody pod żadnym pozorem nie nagrywamy ani całości ani części rozmowy. Mogę sobie wyobrazić, że rozmawiając np. z @Ludwik Siadlak, czy @Matt Olech umówimy się, że nagramy całość i wrzucimy dla ogółu do sieci, ale co do zasady nagrywać nie wolno.
  • Niezależnie od powyższego, proszę o nie wyjawianie w trakcie rozmowy jakichkolwiek poufnych informacji. Ja jako profesjonalny konsultant oczywiście milczę i zapominam, ale przy aktualnym stanie prawnym nie możemy być pewni, kto podsłuchuje.
  • Rozmawiamy o życiu, zdrowiu, rozwoju, relacjach, biznesie. Wszelkie tematy polityczne są niepożądane.
  • To jest zaproszenie do rozmowy będącej wymianą myśli, a nie monologu jednej ze stron, o czym często zapominają rozmówcy :-)
  • Umawiamy się pisząc na adres kontakt+rozmowa@alexba.eu W mailu proszę o informację, kiedy mniej więcej jesteś dostępna/dostępny i o czym chcesz porozmawiać. Numer telefonu ułatwi ewentualne szybkie umówienie się, nie jest jednak konieczny.
  • Moim marzeniem są interesujące rozmowy, które śmiało mogą chwilę potrwać, będąc interesującymi i wzbogacającymi dla obydwu stron.
  • Proszę o zrozumienie, że mam dość bogate życie prywatne i od czasu do czasu intensywne biznesowe. W związku z tym nie zawsze będę miał szybko czas, niemniej w rozsądnym zakresie będę dostępny. Potem zobaczymy, do czego to doprowadzi :-)

UPDATE 10.08.2018: Znalazłem jeszcze bardziej bezproblemowy sposób na taką rozmowę. Nie trzeba niczego instalować i rozmawiam z poziomu przeglądarki. Dostajesz link ode mnie, klikasz, zgadzasz się na wykorzystaniu mikrofonu i kamery. Potem rozmawiamy :-)

Zapraszam :-)

Image already added

Komentarze (4) →
Alex W. Barszczewski, 2018-07-19
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Jak to robi Alex, Tematy różne

W jaki sposób prosisz świat o więcej?

Zapewne każdy z nas miewa sytuacje, kiedy odczuwa jakiś niedobór, czegoś ma za mało, albo wręcz wcale. Chodzi tutaj nie tylko o rzeczy natury materialnej, ale też i emocjonalnej. Ludzką rzeczą jest podejmować działania, aby takie niedobory zmniejszyć, albo jeszcze lepiej, zlikwidować.

To, co mnie zdumiewa, to metoda, przy pomocy której spora część naszych współbliźnich próbuje to osiągnąć. Niektórzy myślą chyba, że jeśli zaczną od narzekania na niedobór, to inni ludzie i cały Wszechświat natychmiast popędzi dostarczyć im to, czego potrzebują. Może nauczyli się tego jako małe dzieci, może z kiepskich filmów i książek. Niektórzy posuwają się w tym tak daleko, że nawet jeśli mają sytuację, kiedy powiedzmy 99% czegoś jest super, a 1% nie, to zaczynają i koncentrują się na tym 1%!!!

Drodzy Czytelnicy, nie róbcie tego, a jeśli zdarza się wam (któż jest doskonały ), to jak najszybciej popracujcie, aby to zmienić. Podejście „narzekacza” jest jednym z najbardziej nieefektywnych jakie znam, bo między innymi:

• Niezależnie od wieku budujecie w oczach wielu ludzi obraz rozkapryszonego bachora (przepraszam za dosadność, ale tak właśnie jest). Od dojrzałego człowieka można przecież oczekiwać czegoś innego.
• Pozytywni ludzie lubią otaczać się pozytywnymi ludźmi, a tych negatywnych odsuwać na boczny tor
• Każecie ludziom myślącym wątpić w Waszą inteligencję, bo jaki jest sens koncentrowania się na tym, czego już nie da się zmienić, zamiast szukania wykonywalnej drogi do zmiany w przyszłości

Te trzy punkty, to tylko część negatywnych skutków, ale powinny, mam nadzieję, wystarczyć aby skłonić Was do samorefleksji, mi kiedyś bardzo pomogło uświadomienie sobie ich :-)

Jak ja robię, kiedy odczuwam niedobór czegoś, zwłaszcza jeśli dotyczy to innych ludzi?
• Zastanawiam się, na ile ja sam przyczyniłem się do powstania tego niedoboru
• Przeważnie mam w tym mój udział, więc zaczynam od zmiany u siebie. Bardzo często to wystarczy :-)

• W rozmowie z druga stroną zaczynam od tego, że jestem wdzięczny za to co otrzymuję/otrzymałem
• Zamiast mówić „brakuje mi XYZ” mówię „chciałbym mieć więcej XYZ. Co mogę zrobić, aby dostawać go więcej”
• Doceniam każdy postęp, a nie tylko maksymalny rezultat

W ten prosty sposób doszedłem do sytuacji, w której niczego mi specjalnie nie brakuje, a inni ludzie chętnie i często bez proszenia z mojej strony dają mi różne prezenty, które jeszcze bardziej podnoszą jakość mojego życia. Samo podejście można zastosować w bardzo wielu dziedzinach życia i nawet pracy zawodowej. Zachęcam do próbowania :-)

Słoneczniej niedzieli Przyjaciele!

#ŻyciePełneŻycia

Image already added

Komentarze (2) →
Alex W. Barszczewski, 2018-07-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 14 of 80« First...10«1213141516»203040...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • List od Czytelnika  (19)
    • Elżbieta: Witam, Osobiście polecam...
    • Ewa W: Krysia S, tak, widziałam...
    • KrysiaS: Ewa W, napisałaś...
    • Stella: Witajcie Uważam Autorze...
    • Ewa W: Krysia S, być może tak jest...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • kleks: Hej Alex, Po przemyśleniach...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Ja...
    • kleks: Hej Alex. To mam na myśli:...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Wczoraj...
    • kleks: Ewo, piszesz: „Żeby mieć...
  • Upierdliwy klient wewnętrzny działu IT cz.2  (26)
    • Agnieszka M.: Odpowiadam z...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • ms: Chodzi mi o to, ze moze dobrze...
    • Ewa W: Robert, Czy wszystko, czym...
    • Alex W. Barszczewski: Robert Tak jak...
    • Kleks: Alex napisałeś: „Metka...
    • Robert: @Alex „albo niewiele z...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Tomek P: To może być trochę strzał na...
    • Witek Zbijewski: Dużo zostało...
    • adamo: Witaj Mxx, chociaż już jestem...
    • moi: @Tomku, Rozwojem, mniej lub...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Witek Zbijewski: lektura bloga i...
    • Agap: Mój drugi kontakt z blogiem...
    • KrysiaS: Alex, dziękuję za to,ze...
    • Alex W. Barszczewski: Dziekuję Wam...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Ev: Witek Zbijewski Tak, tak,...
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Agnieszka L: „Czy mi się...
  • Reakcja na pretensje klienta  (12)
    • Kamil Szympruch: Wiem, że mój...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025