Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Dyskusja Czytelników

Dyskusja Czytelników – nowa możliwość na alexba.eu

Coraz częściej zdarza się, że pod różnymi postami w komentarzach toczą się dyskusje na tematy, które niewiele mają wspólnego z zawartością głównego tekstu. Dla mnie jest to znak, że członkowie naszej małej społeczności chętnie porozmawialiby ze sobą niezależnie od gorsetu tematów, które ja poruszam. Pewną taką opcja własnych tematów jest post gościnny, ale napisanie go to wcale nie jest taka mała sprawa. Otwarcie forum na takie dyskusje nie bardzo wchodzi w rachubę (nie mam czasu na moderowanie, poza tym nie chcę tworzyć jeszcze jednego bytu internetowego obok blogu, Biblioteczki i Notatek).

Stąd pomysł stworzenia tutaj osobnej kategorii pod nazwą „Dyskusja Czytelników” gdzie każdy mógłby zainicjować dyskusję na tematy mniej więcej związane z zakresem tego blogu.  Wyglądałoby to tak, że inicjator wysłałby do mnie maila z tematem dyskusji i 4-5 zdaniami ją inicjującymi. Jeżeli temat będzie OK to wstawiamy go i można dyskutować do woli.
Co sądzicie o takim pomyśle?

UPDATE:

Wobec Waszej bardzo pozytywnej reakcji uruchamiamy od natychmiast taką możliwość inicjowania dyskusji.

Zasady znajdziecie tutaj: http://alexba.eu/dyskusje-czytelnikow-zasady/

Zapraszam !!

Komentarze (24) →
Alex W. Barszczewski, 2009-06-03
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Double check

Dziś porozmawiajmy o ważnym narzędziu, które przez większość ludzi jest o wiele za rzadko stosowane i to z poważną szkodą dla rezultatów osiąganych przez nich w życiu.

Narzędzie to nazywa się Double check i polega na tym, że po sprawdzeniu czegoś sprawdzasz to ponownie, najlepiej przez kogoś innego, a jeśli to niemożliwe lub niepraktyczne to robisz to sam, ale  w taki sposób, jakby nie było wcale tej pierwszej kontroli.
Takie podejście do ważniejszych spraw jest zupełnie normalne w  wielu dziedzinach, nawet niekoniecznie tak egzotycznych jak astronautyka czy lotnictwo.
Dla przykładu jak będziecie kiedyś wykupywać receptę w aptece, to zobaczcie dokładnie jak robi to farmaceutka. Najpierw zgodnie z receptą wyszukuje ona odpowiednie leki i kładzie na swojej ladzie. Potem bierze zazwyczaj receptę do ręki i wydaje Ci poszczególne pozycje ponownie czytając nazwę każdego leku zarówno na pudełku jak i na recepcie. To jest właśnie double check minimalizujący ryzyko omyłkowego wydania Ci zamiast właściwego leku czegoś, co może Ci poważnie zaszkodzić. Podobnie robi się przy przyrządzaniu leków czytając nazwę składnika zarówno przy pobieraniu go z półki, jak i przy odstawianiu z powrotem.
Ja nauczyłem się stosowania double check podczas moich lat spędzonych na jachcie żaglowym. Tam  pominięcie lub niewłaściwe zrobienie czegoś w trakcie np. prac konserwacyjnych lub nawigacji mogło mieć bardzo poważne konsekwencje aż do utraty życia włącznie, więc żartów nie było.
Stosowanie double check weszło mi wtedy w krew i potem uchroniło od wielu niepotrzebnych komplikacji.
Tym bardziej jestem zdziwiony, kiedy widzę, że wielu ludzi nie tylko nie stosuje tego podwójnego sprawdzenia, ale często nawet „odpuszcza sobie” to pojedyncze polegając na optymistycznych założeniach!! Dla przykładu, kiedyś pewien bardzo sympatyczny człowiek regularnie psuł sobie u mnie opinie dostarczając mi proste rozwiązania IT, które nie były przetestowane, co na pewien czas ograniczyło mój zapał do rekomendowania go komukolwiek.
Abyście nie myśleli, że to tylko w tej branży służę przykładem z ostatniej rekrutacji do Top Gun 2009.
Jedno ze zgłoszeń zawierało krótki tekst w mailu i dwa pliki w załączniku. Problem polegał na tym, że w tych plikach nic nie było!!! Jak wpłynęło to na szanse tej, poza tym bardzo dobrze wykwalifikowanej osoby? Chcecie kiedykolwiek znaleźć się w podobnej sytuacji?
Czy wiecie, że kiedy ja wysyłam maila z załącznikami, to praktycznie zawsze, tuż przed naciśnięciem  przycisku „Wyślij”  jeszcze raz otwieram wszystkie załączniki (bezpośrednio z tego maila) aby zrobić double check co faktycznie otrzyma mój odbiorca? Nasza reputacja jest bezcenna i te kilkanaście sekund jest bardzo dobrą inwestycją. Inaczej może nam się zdarzyć, że zrobimy pewne rzeczy, które nie maja prawa mieć miejsca jak np. wysłanie omyłkowo przez HR do jednego pracownika listy płac całego działu albo wysłanie klientowi zamiast cennika listy własnych cen zakupu!!! Takich „kwiatków” zdarzało się już wiele i za każdym razem oznaczało to, delikatnie mówiąc, poważne zaburzenie kariery danego pracownika. Po co macie kiedykolwiek stać się ofiara podobnej pomyłki?

Takich przykładów sensownego stosowania double check w normalnym życiu można znaleźć wiele, ale tu pozwolę Wam już uruchomić własną inwencję i zapraszam do dyskusji w komentarzach a ja zrobię zaraz sprawdzę podwójnie, czy w tym tekście nie ma rażących błędów :-)

Komentarze (60) →
Alex W. Barszczewski, 2009-06-02
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Eksperyment 2009 – rekrutacja

Czas najwyższy wystartować z rekrutacją do naszego nowego eksperymentu Top Gun 2009

Celem tego przedsięwzięcia będzie skompletowanie grupki niebanalnych, interesujących ludzi o dużym potencjale, a następnie wsparcie ich intensywnym treningiem i wartościowymi kontaktami.
Moim zamierzeniem jest nie tylko zrobienie bardzo dużej różnicy w życiu uczestników, ale też stworzenie z nich prawdziwej grupy wzajemnego wsparcia, z czym mamy w Polsce spory problem.
Chcę to zrobić lepiej, niż przy poprzednim eksperymencie, gdzie najwyraźniej niewystarczająco wyjaśniłem uczestnikom tę kwestię (jak po roku poprosiłem o napisanie kilku zdań relacji z rezultatów tylko 2 na 5 osób zareagowały, mimo że każda z nich posunęła się do przodu, niektóre bardzo znacznie)

Co otrzymają uczestnicy Top Gun 2009

  1. Szkolenia  z zakresu skutecznej komunikacji, po których nabędą:
    a ) umiejętność nawiązania pozytywnego kontaktu z innymi ludźmi
    b) umiejętność przejmowania przywództwa w rozmowach wszelkiego rodzaju
    c) umiejętność wydobywania od rozmówcy potrzebnych informacji
    d) umiejętność skutecznego radzenia sobie z atakami werbalnymi wszelkiego rodzaju
  2. Szkolenie z zakresu negocjacji, też tych dużego kalibru
  3. Szkolenie z umiejętności sprzedawania samego siebie, swoich pomysłów, produktów i usług
  4. Tematyczne sesje coachingowe zajmujące się rozwiązywaniem konkretnych wyzwań uczestników Top Gun 2009
  5. Możliwość korzystania z moich kontaktów biznesowych

Pisząc o szkoleniach nie mam na myśli tego, co zazwyczaj jest serwowane pod tą nazwą, lecz dokładnie takie same warsztaty, jak te, których skuteczność powoduje, że od 1992 nie musiałem się reklamować :-) Normalnie robię je za duże pieniądze dla wybranych klientów (mówię tutaj też o poziomach Zarządów itp.) uczestnicy Top Gun 2009 dostaną to wszystko za darmo.

Czego oczekuję w zamian?

  1. Intensywnego i zaangażowanego udziału w warsztatach i spotkaniach
  2. zrobienia w przyszłości znaczącej pozytywnej różnicy dla innych ludzi (zasada „podaj dalej”)
  3. używania zdobytych umiejętności w etyczny sposób
  4. używania tychże umiejętności do zmieniania świata na lepsze
  5. pełnego wykorzystywania zdobytych umiejętności, z zachowaniem poufności co do metod, jakimi zostały im one przekazane
  6. stworzenia przez uczestników trwałej „support group”, która w etyczny sposób będzie wspierać się wzajemnie
  7. napisania we wrześniu 2010 krótkiego postu na blog z relacją co wynikło z tego eksperymentu dla każdego z uczestników

Kto może wziąć udział w Top Gun 2009?

W przeciwieństwie do ostatniego Eksperymentu nie mam ani ograniczeń wiekowych, ani przynależności do pewnej określonej grupy społecznej. Mimo tego będzie znacznie trudniej zakwalifikować się, bo przecież to ma być Top Gun :-)

Kryteria kwalifikacji będą całkowicie subiektywne, jak to bywa w prawdziwym życiu :-)

Oznacza to, że jeśli ktoś się nie zakwalifikuje, to nie świadczy to absolutnie, iż jest w czymkolwiek „gorszy” od innym. Po prostu, w tym konkretnym przypadku subiektywnie patrzący Alex uznał, że dana osoba mniej lub bardziej pasuje mu do konkretnego przedsięwzięcia. Poza utratą możliwości nauczenia się wielu bardzo przydatnych rzeczy nie oznacza to tragedii życiowej, więc takim przypadkiem nie należy się specjalnie przejmować.

Czego oczekuję w zgłoszeniu:

  1. Jakiejś formy CV, z której wynikałoby co dotychczas robiliście w życiu i jakie były konkretne rezultaty tych działań
  2. Jakiejś formy listu motywacyjnego, z którego jednoznacznie wynikałoby, że to akurat Ty drogi Czytelniku powinieneś znaleźć się w grupie Top Gun 2009
  3. Linków do tych Twoich wypowiedzi na alexba.eu które uważasz za najważniejsze. To jest przedsięwzięcie dla moich aktywnych Czytelników
  4. Opcjonalnie linków do Twoich wypowiedzi w dyskusji o Eksperymencie
  5. Opcjonalnie linków do opisów Twoich dotychczasowych działań w świecie realnym
  6. Krótkiej wypowiedzi jak chcesz zmieniać świat na lepsze
  7. Krótkiej wypowiedzi na temat jak chciałbyś żyć za 7 lat gdyby wszystko było możliwe
  8. Listy 3 książek które ostatnio przeczytałeś/przeczytałaś
  9. Deklaracji, że potrafisz ze zrozumieniem i w rozsądnym czasie przeczytać przeciętną książkę non-fiction napisaną w języku angielskim. Tę umiejętność pozwolę sobie sprawdzić
  10. Deklaracji, że obejrzałeś film „Pay it Forward” aby dokładnie zrozumieć, czego oczekuję w punkcie 11. Jeżeli ktoś ma kłopoty z jego dostaniem to służę moja kopią
  11. Deklaracji, że do 31.08.2011 bezinteresownie zrobisz dużą pozytywną różnicę w życiu co najmniej jednego człowieka nie będącego członkiem Twojej rodziny. Różnica musi być duża, w końcu czas, który w minimalnym wariancie przeznaczę dla Was też jest wart na rynku dziesiątki tysięcy złotych!
    Najpóźniej 31.08.2011 w mojej skrzynce mailowej leży krótki raport, który po ewentualnej anonimizacji pewnych danych zamieścimy na blogu
  12. Deklaracji gotowości do wzięcia udziału w bardzo intensywnym praktycznym treningu, w którym często będziecie ocierali się o granice Waszych umiejętności, postrzegania i tolerancji na stres. To ma być Top Gun a nie szkółka niedzielna :-)

Wasze zgłoszenia będą traktowane równie poufnie jak materiały moich klientów biznesowych i poza stworzeniem ciekawej grupy z którą będzie „fun” popracować i która będzie robiła coś dobrego dla świata nie mam żadnych ukrytych intencji. Proszę każdego ze zgłaszających się o dyspozycje, co mam zrobić z jego CV gdyby się nie zakwalifikował. Możliwości są dwie:

1) całe zgłoszenie zostanie skasowane

2) zgłoszenie pozostanie w archiwum. Przez to, że zarówno pracuję, jak i regularnie spotykam się z różnymi interesującymi ludźmi często jestem chodzącą skarbonką ciekawych ofert pracy. Dzięki przekazaniu (oczywiście za ich każdorazową zgodą) danych kilku Czytelników  zrobiłem w ich życiu dużą pozytywną różnicę :-). Jeżeli życzycie sobie pozostania w takim archiwum, to proszę o wyraźne zaznaczenie tego w  zgłoszeniu. Wszystkie zgłoszenia bez takiej uwagi zostaną skasowane.
Termin przysyłania mi zgłoszeń na adres ablog (at) gmx(kropka) com ze słowami „Top Gun 2009” w temacie maila upływa 31.5.2009

Z każdym ze wstępnie zakwalifikowanych  Uczestników spotkam się potem osobiście, chyba że będzie to akurat niewykonalne z powodów logistycznych, wtedy zrobimy wideokonferencję na Skype.
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania to proszę o zadawanie ich tutaj, wtedy z odpowiedzi mogą skorzystać inni Czytelnicy

Tak więc jak widzicie, poprzeczka wisi tym razem bardzo wysoko (i nie zamierzam jej obniżać), ale naprawdę warto.

Zapraszam!!
PS: Czysto informacyjnie podaję, że „piracko” tworzy się inny eksperyment. Kilka młodych osób, które regularnie chodzą ze mną na „power walk” zrobiło na mnie tak dobre wrażenie, że jeśli do 23.05 przedstawią mi ciekawy i spójny pomysł, to będą mieć własny projekt. Sprawa nie jest jeszcze przesądzona, ale jeśli im wyjdzie to jest to kolejny dowód na to, że czasami warto się wychylić a po pokazaniu się z dobrej strony rzucać „zuchwałe” propozycje :-)

Komentarze (159) →
Alex W. Barszczewski, 2009-05-13
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Nie bądź jak mały Kazio

Dzisiejszy post może być dla Was inspiracją do daleko idących zmian w Waszym życiu, choć wymagać będzie dużej szczerości i otwartości w stosunku do samego siebie. Proces ten jest niebezpieczny i proszę kontynuujcie  na własną odpowiedzialność.
Zacznijmy od małej metafory :-)

Był sobie mały Kazio, który przyszedł na świat w społeczności, gdzie ludzie odżywiali się wyłącznie chlebem. Jak tylko został odstawiony od piersi matki zaczął być karmiony takim samym pieczywem, jak wszyscy wokół niego. Nie znając innego pożywiania nasz Kazio, mimo że ta monotonna dieta „wychodziła mu uszami”, cierpliwie przeżuwał kawałki chleba , przy każdym posiłku każdego dnia mówiąc sobie „Takie jest życie i to trzeba jeść. W końcu wszyscy tak żyją”. Pewnego dnia spotkał on kobietę, która zrobiła mu kromkę chleba z czymś całkowicie nowym: masłem. Nasz Kazio był przeszczęśliwy, odebrał to jako wielki skok w jakości życia i czuł się prawie jakby złapał Pana Boga za nogi. I tak w tej swojej dumie nasz Kazio do dziś pałaszuje kromki chleba z masłem (i nic poza tym) odczuwając przy tym satysfakcję z przewagi nad resztą społeczności, która zadowala się samym pieczywem.

W tym swoim zadowoleniu nie ma on zielonego pojęcia o tym, że na świecie istnieje mnóstwo najprzeróżniejszych potraw, o różnych smakach, konsystencji i wartościach odżywczych. Kazio nie ma pojęcia o istnieniu różnych narodowych kuchni, w których praktycznie każdy może znaleźć sobie smaczne, urozmaicone i zdrowe pożywienie.

Tyle metafory. Warto teraz zastanowić się czy i w jakich obszarach jesteśmy tak ograniczeni i nieświadomi jak ten mały Kazio?

Proponuję, aby każdy na spokojnie zrobił sobie uczciwą analizę następujących dziedzin swojego życia:

  • praca zawodowa i generalnie sposób zdobywania środków na utrzymanie
  • doznania kulturalne i estetyczne
  • szeroko rozumiane relacje z innymi ludźmi
  • seks (bardzo ważna dziedzina, dlatego osobno wyszczególniona !!!)
  • generalny sposób spędzania czasu swojego życia
  • szanse i możliwości własnego rozwoju

W których z powyższych zakresów gdzieś głęboko odczuwamy, że to co przeżywamy dalekie jest od tego, co pragnęlibyśmy, nawet jeśli otoczenie poklepuje nas po barkach za osiągnięcie „kromki z masłem”?

Jeżeli zrobicie taką analizę z otwartymi oczami i bez uprzedzeń, to prawie na pewno znajdziecie rzeczy, które nie będą Wam się podobały i najgorszym, co możecie potem zrobić, to „pójść przed samym sobą w zaparte” zamykając oczy i mówiąc tak jak ten Kazio :”Wszyscy tak żyją, tak przecież musi być”, albo stwierdzając „żyję o chlebie i wodzie i jestem z tego dumny!”. Dla pocieszenia śpieszę donieść, że przy takich eksperymentach sam też dochodziłem wielokrotnie do wniosku, że z moim dotychczasowym postępowaniem musiałem chyba upaść na głowę a różne doradzające mi „autorytety” same nie miały wiele pojęcia :-) I to dotyczyło każdego z powyższych punktów!!

Tak więc zauważenie u siebie „syndromu małego Kazia”  samo w sobie nie jest niczym hańbiącym, błądzić jest przecież rzeczą ludzką i nie ma się czego wstydzić.
Trafna diagnoza może być początkiem ewentualnych działań naprawczych i lepiej zacząć z nimi jak najwcześniej. Po co z czystej nieświadomości i bezwładności żyć życiem, które w głębi ducha nas nie satysfakcjonuje? Wasze prawdziwe „ja” i tak prędzej, czy później upomni się o swoje, czekanie z tym do pięćdziesiątki, jak np. pewna znana postać polskiej polityki nie jest najlepszym rozwiązaniem. Z braku doświadczenia łatwo wtedy wziąć odrobinę masła na chlebie za nie wiadomo jak wspaniała potrawę, a to przygotowuje grunt pod następne rozczarowania  :-) Po co?
Zapraszam do bliższego przyjrzenia się tematowi i dyskusji w komentarzach

Komentarze (130) →
Alex W. Barszczewski, 2009-05-05
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Firmy i minifirmy

Jak wyróżnić się w morzu „prostytutek”

Ostatnio rozmawialiśmy o podziale naszych dostawców na prostytutki i zaangażowanych partnerów. Zarówno z postu, jak i późniejszej dyskusji dość jednoznacznie wynikło, iż w wielu dziedzinach przeważają prostytutki i prawie nikt nie jest z tego powodu szczęśliwy. Co za wspaniała okazja do wyróżnienia się na takim rynku! Pamiętacie, jak pisaliśmy o „purpurowej krowie”? Prawdziwe zaangażowanie i troska o dobro klienta może być takim wyróżniającym czynnikiem, który pomoże nam odnieść sukces na dowolnym rynku.

Ja się za to zabrać? Potrzebujemy następujących składników:

1) musimy rzeczywiście robić coś bardzo dobrego dla klienta dostarczając mu większej wartości niż to, co jest „normalne”

2) klient musi być tego świadom, że otrzymuje coś niezwykłego

3) klient musi doceniać takie rzeczy

Ad 1)   Z moich obserwacji wynika, że ten punkt jest bardzo łatwy do spełnienia dla pewnej grupy ludzi, a jednocześnie dużą trudnością dla innych. Głównym czynnikiem tutaj jest postawa. Aby sprawdzić, do której grupy należysz przyjrzyj się Twojemu podejściu do stosunków damsko-męskich, bo pewne wzorce postępowania mają tendencje do powtarzania się w różnych dziedzinach życia. Tutaj możemy łatwo wyróżnić dwa typy ludzi:

1) tacy, którzy aktywnie i z własnej inicjatywy starają się, aby za każdym razem było to dla partnera /partnerki coraz głębsze i intensywniejsze przeżycie
2) ci, którzy „odwalają” swoje, aby potem dostać to, co potrzebują

Nie oczekuję, że ktoś otwarcie przyzna się do przynależności do tej drugiej grupy, ale jeśli patrząc na siebie całkowicie uczciwie stwierdziliście, że tak jest, to zastanówcie się intensywnie jak to zmienić. Takich ludzi jest dość sporo (niezależnie od płci) i niestety ich postawa utrudnia im osiąganie większych sukcesów zarówno prywatnie jak i zawodowo (szczególnie metodami „żeglarskimi”).Jeżeli już mamy właściwą postawę, to jeszcze pozostaje nam „drobiazg” w postaci umiejętności zrobienia naprawdę czegoś dobrego dla klienta. Tutaj nie ma chyba innej drogi, jak własna permanentna edukacja, zarówno poprzez, w przeciwieństwie do „chodzenia na studia”, prawdziwe studiowanie naszej dziedziny z wszelkimi jej nowościami, jak też ćwiczenie naszej umiejętności praktycznej aplikacji zdobytej wiedzy. Do tego dochodzi zainteresowanie problemami i wyzwaniami klientów, najlepiej poprzez regularne kontakty z nimi. Ja dla przykładu regularnie spotykam się całkowicie na luzie z wieloma managerami różnych szczebli i z różnych dziedzin – moi rozmówcy dostają ode mnie różne rekomendacje książkowe, pomysły i nowinki „for free”, mam mam aktualny obraz z czym w danym okresie boryka się dana branża. Potem jak idę na poważną rozmowę, to zdecydowanie wiem o czym mówię, a to nie tylko pozwala mi występować bardziej suwerennie, lecz też podnosi zaufanie partnera do mnie.

Ad 2) Ten postulat wcale nie jest taki trywialny. Wielu z nas zakłada milcząco, że jeśli robimy coś wyjątkowego dla klienta, to on automatycznie to zauważy i doceni. Przy tym wszystko jedno, czy tym klientem jest firma zewnętrzna, dział we własnej formie, czy tez po prostu nasz przełożony. W rzeczywistości te osoby często nie będąc ekspertami w naszej dziedzinie często nie zdają sobie sprawy, na czym polega szczególność tego, co akurat my im dostarczamy. Potem czujemy się niedocenieni i niedowartościowani! Tutaj trzeba podjąć pewne „działania edukacyjne”, tłumacząc takiemu klientowi na czym polega wyjątkowość tego, co dla niego robimy i, co najważniejsze, jakie on z tego będzie miał korzyści. To należy naturalnie odróżnić od nachalnego „lansu” i trudno mi dawać Wam teraz ogólne, zawsze słuszne wskazówki w tym względzie. Chętnie zajmę się jednak konkretnymi przypadkami, jeśli takie się pojawią w komentarzach.

Ad 3) Może się zdarzyć, że dostarczacie klientowi rewelacyjnych rozwiązań, podczas kiedy mamy do czynienia z „galerą”, albo z zadufanym w sobie osobnikiem, któremu jest wszystko jedno jakie rezultaty będziecie osiągać. Wiele firm, rozgląda się tylko za tanimi „prostytutkami”, bo ich management, albo osoba decydująca nie są specjalnie uzależnieni od konkretnych rezultatów, albo za „celebrytami”, bo to jakoś poprawia poczucie własnej wartości decydentów. W takich przypadkach zastosujcie biblijne „nie rzucaj pereł przed wieprze”. To może skończyć się dla Ciebie dużą frustracją, a po co Ci takie doznania. Poszukaj sobie lepiej innych klientów, na pewno tacy gdzieś są.

Tyle bardzo ogólnego zasygnalizowania tematu.

Jeżeli chcecie wejść dalej w szczegóły i przedyskutować to głębiej, to zapraszam do wypowiadania się w komentarzach

Komentarze (38) →
Alex W. Barszczewski, 2009-04-26
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Zapraszam do Notatek Alexa

Wczoraj uruchomiłem miejsce, gdzie będę wrzucać różne informacje i przemyślenia, które nie bardzo pasują do charakteru Blogu Alexa.

Nazwałem jej Notatki Alexa i zapraszam wszystkich do zaglądania tam i oczywiście do komentarzy. Ze względu na fakt, że Notatki są osobnym blogiem aby go śledzić trzeba zaabonować jego RSS.

Zapraszam!!

Komentarze (15) →
Alex W. Barszczewski, 2009-04-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Twój dostawca – prostytutka czy partner, któremu zależy?

Dziś, mimo dość nietypowego tytułu, wracamy do dyskutowania tematów nieco bardziej związanych z biznesem.

Jeżeli uważnie przyjrzymy się naszym dostawcom wszelkiego rodzaju, to przy odpowiednio dużej próbce z łatwością będziemy mogli podzielić ich na dwie grupy:

  • Prostytutki – robiące to wyłącznie dla pieniędzy i z chęci zysku. Jest to tak rozpowszechnione nastawienie, że zapewne większość z Was stwierdzi, że przecież o to chodzi w biznesie. Niby prawda, ale jak przekonamy się poniżej, niekoniecznie musi tak być. Zacznijmy jednak od opisu prostytutki:
    Dostawca-prostytutka będzie starał się zawrzeć z Tobą umowę, która da mu maksimum profitu przy minimalizacji nakładów z jego strony. Własny profit jest przecież jego podstawowym motywem działania! W ramach dostawy otrzymasz w najlepszym przypadku dokładnie to, co zostało zawarte w umowie, wszystko jedno, czy w trakcie „konsumowania” okaże się to dla Ciebie przydatne, czy też tak naprawdę potrzebowałbyś czegoś innego. W tym drugim przypadku licz się z koniecznością wykupienia nowej usługi, najwyżej z jakimś rabatem. Od prostytutki nie spodziewaj się autentycznego zaangażowania, w najlepszym przypadku poudaje trochę, abyś nieco lepiej się poczuł, lub porobi „profesjonalne” wrażenie. :-)
  • Zaangażowanych partnerów  – którzy oczywiście chcą tez mieć swoja „przyjemność” (cokolwiek by to w konkretnym przypadku miało znaczyć), ale bardzo ważnym dla nich jest Twoje zadowolenie i zaspokojenie Twoich potrzeb. To są też partnerzy, którzy chętnie i z zamiłowania robią to co robią, widać to na każdym kroku. Dzięki temu są w tym nie tylko bardzo dobrzy, ale też gotowi elastycznie dopasować „dostawę” do pojawiających się potrzeb odbiorcy. Tacy dostawcy będą znajdowali swoją szeroko rozumianą przyjemność w maksymalizacji pozytywnych efektów dla Ciebie, szukając z własnej inicjatywy dodatkowych dróg zrobienia Tobie jak największej pozytywnej różnicy. Jak obserwujesz ich przy pracy, to ich zapał i zaangażowanie są oczywiste i bezdyskusyjne.

Teraz mam dla Ciebie Czytelniku pozornie retoryczne pytanie:

Czy wolisz mieć do czynienia z prostytutką robiąca wszystko dla pieniędzy, czy też z odpowiednio wykwalifikowaną osobą robiącą to z zamiłowania i z pełnym zaangażowaniem, a do tego pragnącą Twojego sukcesu?

I następne pytanie:

Co robisz, aby jak najwięcej Twoich dostawców to byli zaangażowani partnerzy?

Uważasz może, że takowych nie ma i jesteś skazany na prostytutki?? Naprawdę??? Bardzo wiele osób tak uważa i w międzyczasie zdążyło się już poddać akceptując, delikatnie mówiąc, byle jakie ich traktowanie.
Mam tutaj dla Was dobrą wiadomość, podobnie jak w życiu prywatnym zaangażowani partnerzy istnieją i w innych jego dziedzinach. Nawet jeśli  znalezienie ich nie jest całkiem proste, to na pewno warto się rozejrzeć i nie przestawać testować, testować, testować. I nie zniechęcać się mimo iż większość firm, zakładów usługowych, czy specjalistów traktują nas z podejściem odwalających masówkę pracownic agencji towarzyskich. Jeżeli już musimy korzystać z ich usług, to trudno, ale nie traktujmy tego jako stan permanentny „bo tak musi być”.

Na marginesie jeszcze jedna uwaga. Wbrew powszechnemu mniemaniu zaangażowany partner wcale nie musi być droższy od prostytutki, dotyczy to np. takich ludzi jak lekarz, notariusz, adwokat, doradca podatkowy, budowniczy basenu, taksówkarz, krawcowa, architekt, czy wreszcie z mojej działki trener i coach :-) Trochę bardziej pesymistyczny jestem w wypadku szkoły do której wysyłacie Wasze dzieci, albo uczelni, na którą uczęszczacie, ale może mam tutaj zbyt mało wiedzy o aktualnych realiach.
Posiadanie  własnej listy zaangażowanych partnerów z różnych dziedzin może mieć ogromny wpływ na jakość Waszego życia (a w wypadku doktorów też na jego długość !!!). Podstawą przy jej budowaniu jest z jednej strony konsekwentna selekcja i niezadowalanie się byle czym, a z drugiej, odpowiednie traktowanie dostawców. Jeżeli spotykając zaangażowanych dostawców traktujesz ich jak prostytutki, to nie dziw się jeżeli w najlepszym wypadku dostajesz adekwatną usługę, a w najgorszym, zostajesz „odstrzelony” jako klient. Dostawcy-partnerzy są tak poszukiwani, że zawsze maja co robić i nie maja specjalnych zahamowań, aby dać Ci kopa w cztery litery jeśli będziesz nieodpowiednio ich traktował. I to wszystko jedno, czy reprezentujesz samego siebie, czy też wielki międzynarodowy koncern! Dlatego korzystając z ich usług zadawaj sobie pytania „czy traktuję tego człowieka fair?”, „Czy buduję z nim długoterminową relację, czy tez próbuję wyciągnąć numerek na szybko?”

A teraz zapraszam wszystkich, do uczciwej analizy firm, osób i instytucji, z których usług korzystamy. Nie zdziwcie się, jeśli wyniki będą dla nich bardzo kiepskie, wyciągnijcie z tego odpowiednie wnioski.
O tym jak wykorzystać to zjawisko do uzyskania dużej przewagi konkurencyjnej napisze następnym razem.

PS: Jeśli chodzi o dostawców działających wyłącznie z chęci zysku, to nie jest moim zamiarem osądzanie ich. Każdy działa jak chce i na wielkim rynku na wszystko jest popyt, ja osobiście po prostu wolę współpracować z zaangażowanymi partnerami. A Wy?

Komentarze (37) →
Alex W. Barszczewski, 2009-04-20
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Walk & Talk – w całej Polsce

Po 24 godzinach od zaproponowania wspólnych marszów po Ursynowie mam już całkiem liczna grupę chętnych :-) Przy okazji w komentarzach okazało się, że wielu z Was chętnie spotkałoby się z innymi Czytelnikami i to niekoniecznie w Warszawie lecz też i w innych miastach Polski. Problemem jest umówienie się na takie spotkania, tym bardziej, że blog jako taki nie daje możliwości prywatnej korespondencji Czytelnik – Czytelnik.
Po chwili zastanowienia się nad możliwym rozwiązaniem (jak zwykle „quick&dirty” :-)) doszedłem do wniosku, iż  można do tego wykorzystać istniejący soft i infrastrukturę  Biblioteczki :-)
Dlatego udostępniam tam forum Walk & Talk, w którym po Waszych zgłoszeniach będę otwierał wątki kolejnych miast. Tam będziecie mogli swobodnie deklarować chęć takich spotkań, a Private Message będzie wygodnym i dyskretnym (jest to konieczne ze względu na wymianę danych) środkiem nawiązania kontaktu.
Do tego parę prostych zasad:

  1. PM służą wyłącznie do nawiązania kontaktu i wymiany danych adresowych. Wykorzystanie ich do czegoś innego, szczególnie promocji, reklamy lub sprzedaży czegokolwiek jest zabronione i będę bardzo zły gdybym się o takim przypadku dowiedział
  2. Ze względu na różne roboty sieciowe nie publikujcie Waszych danych kontaktowych bezpośrednio na Forum
  3. Nie mam żadnego wpływu na to, co z Waszymi danymi zrobi osoba, której je przesłaliście

Myślę, że w samym zgłoszeniu dobrze będzie zaznaczyć kiedy mniej więcej dysponujecie czasem i jakie tematy Was interesują

Życzę ciekawych spotkań i interesujących rozmów

Komentarze (29) →
Alex W. Barszczewski, 2009-04-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Get up and go – na Ursynowie

Dzisiaj podczas intensywnego spaceru po Ursynowie (Warszawa)  pomyślałem, że być może jest to dobra okazja do przeprowadzania interesujących rozmów.

Dlatego mam dla Czytelników mieszkających tutaj lub w pobliżu, oraz miewających czasem w ciągu dnia wolny czas następującą propozycje:

Zróbmy sobie małą listę telefoniczną, abym np. wiedząc że za 2 godziny idę na power walk mógł rozesłać do Was sms-y z pytaniem kto chciałby się dołączyć.

Taki marsz trwa 1-1,5 h i w jego trakcie możemy omawiać prawie dowolne tematy w języku polskim, niemieckim, bądź angielskim. Robiłem to już weekendami ze znajomym przygotowując go do pewnych rozmów biznesowych, wychodzi to całkiem nieźle.

Jeżeli znajda się chętni, to proszę o podesłanie mi numeru poprzez formularz kontaktowy.

Komentarze (83) →
Alex W. Barszczewski, 2009-04-16
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Uroda i atrakcyjność fizyczna

Podczas dyskusji pod moim postem „Jak dobierać sobie partnera” wynikła kwestia pojęć „uroda” i „atrakcyjność fizyczna”.

To co napiszę, to jest oczywiście prywatny punkt widzenia heteroseksualnego mężczyzny, mogę sobie jednak wyobrazić, że rozważania te przydadzą się przynajmniej jako start dyskusji i przemyśleń dla wielu Czytelników, niezależnie od ich płci i orientacji seksualnej. Skoncentrowanie się w tym poście na dwóch aspektach nie oznacza też, że uważam cechy umysłu i serca za mniej ważne, po prostu teraz rozmawiamy o fizyczności.
No ale wróćmy do tytułowego tematu.
Pojęcia „uroda” i atrakcyjność fizyczna” są często mylone, nawet Wikipedia używa ich zamiennie :-) No cóż, spójrzmy na nieco odmienny sposób widzenia:

  • uroda – zespół cech zewnętrznych uznawanych w danej kulturze za piękne i odpowiadające pewnym rozpowszechnionym w niej wzorcom.
  • atrakcyjność fizyczna kobiety – to jak sama nazwa wskazuje :-) intensywność pięknych doznań fizycznych, które mam kiedy kobietę trzymam w ramionach, całuje, pieszczę, kocham i robię inne przyjemne rzeczy które dostaliśmy w prezencie od Boga/Natury kiedy podjęta została decyzja, że homo sapiens będzie stworzony w dwóch wariantach nieco różniących się wyposażeniem :-) Na tę atrakcyjność wpływ ma oczywiście też to, co ta kobieta robi zarówno ze swoim ciałem jak i moim, bo dla naprawdę dobrych rezultatów nie powinna to być rzecz uprawiana w pojedynkę.

Teraz ciekawa sprawa, długoletnie obserwacje  praktyczne wykazują, że u dojrzałych kobiet w szerokim zakresie urody nie ma specjalnej korelacji pomiędzy tymi czynnikami!! Pisze w szerokim, bo czasem osoba która zewnętrznie bardzo odbiega od aktualnej „normy” nabawia się kompleksów, co blokuje jej rozwój w tej drugiej dziedzinie.
Większość, zwłaszcza młodych mężczyzn zdaje się tej prostej prawdy nie wiedzieć i koncentruje uwagę na tych nielicznych pięknościach w błędnym założeniu, że ładna buzia, „odpowiedni” biust, czy zgrabne nogi są równoważne z tą zdefiniowana powyżej atrakcyjnością fizyczną. Prawda jest taka, że niekoniecznie. Są piękne kobiety, które też są bardzo atrakcyjne fizycznie jak i takie, na które rzeczywiście najlepiej tylko popatrzeć bo całą resztę możesz sobie darować. Prawdopodobieństwo wystąpienia każdego z tych przypadków bardzo zbliżone do tego, gdybyśmy wzięli pod uwagę kobietę o niewyróżniającej się specjalnie urodzie!

Jakie z tego wypływają wnioski:

Dla Panów
O ile nie należycie do tej pożałowania godnej kategorii facetów, którzy potrzebują pięknej partnerki jako „trofeum” podnoszącego ich poczucie własnej wartości i popisaniu się przed otoczeniem, to przestańcie wreszcie wykorzystywać obrazki z kolorowych czasopism jako filtr selekcjonujący kobiety, z którymi chcecie wejść w bliższe relacje. Jest tyle fantastycznych, „zwyczajnie” wyglądających Pań, z którymi nie tylko możecie mieć interesującą konwersację, ale też przeżycia, dla których nawet piękne francuskie określenie „la petite mort” (mała śmierć) jest tylko delikatnym eufemizmem. Do tego większość potencjalnej „konkurencji” będzie się uganiać za tymi nielicznymi żurnalowymi pięknościami, pozostawiając całe „pole” dla Was :-) Czyż może być piękniejsza sytuacja?

Naturalnie w tej dużej grupie też należy „wyłowić” osoby atrakcyjne fizycznie, co na początku (ale tylko na początku) nie jest takie proste, bo odpowiednie sygnały są znacznie subtelniejsze niż te wysyłane przez „wizualne seksbomby”. Tutaj zalecam Wam praktykę i zdobywanie doświadczeń, nie chcę teraz rozbudowywać tego postu do rozmiarów książki, a poza tym już ktoś zwrócił mi uwagę, że ten blog i tak staje się bardzo frywolny :-)

Dla Pań

Rada numer jeden, to o ile nie jesteście w pilnej potrzebie dowolnego męskiego ciała (co też byłoby OK, macie do tego prawo), to unikajcie facetów, którzy w głębi ducha marzą o ładnych trofeach. Tacy goście zazwyczaj mają problemy z poczuciem własnej wartości i istnieje duże ryzyko, że w jakiejś sytuacji intymnej wpadnie im do głowy pomysł dowartościowania się poprzez np. jakieś uwagi i „rady” pod Waszym adresem. Po co Wam takie przeżycia?

Rada numer dwa to jeśli znalazłyście już mężczyznę, dla którego ważna jest Wasza atrakcyjność fizyczna w znaczeniu opisanym powyżej, to natychmiast zapomnijcie o Waszych ewentualnych kompleksach związanych z wyglądem! Dla takiego mężczyzny, który trzyma Was w ramionach wszelkie rzeczy zewnętrzne, których nie możecie zmienić, to, czego jest „za dużo”, „za mało”, „nie tak”, „nie w tym kształcie” jest wtedy absolutnie bez znaczenia. To, co się naprawdę liczy, to jaka wymiana odczuć i doznań zachodzi między Wami. A przecież w tych ostatnich domenach zazwyczaj macie przewagę nad nami, jeśli tylko pozwolicie w pełni dojść do głosu Waszej kobiecości.

Wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom życzę wspaniałych przeżyć w objęciach atrakcyjnych fizycznie partnerów/partnerek

PS: Dla równowagi następny post będzie o biznesie :-)

Komentarze (134) →
Alex W. Barszczewski, 2009-04-06
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 47 of 80« First...102030«4546474849»506070...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • List od Czytelnika  (19)
    • Elżbieta: Witam, Osobiście polecam...
    • Ewa W: Krysia S, tak, widziałam...
    • KrysiaS: Ewa W, napisałaś...
    • Stella: Witajcie Uważam Autorze...
    • Ewa W: Krysia S, być może tak jest...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • kleks: Hej Alex, Po przemyśleniach...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Ja...
    • kleks: Hej Alex. To mam na myśli:...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Wczoraj...
    • kleks: Ewo, piszesz: „Żeby mieć...
  • Upierdliwy klient wewnętrzny działu IT cz.2  (26)
    • Agnieszka M.: Odpowiadam z...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • ms: Chodzi mi o to, ze moze dobrze...
    • Ewa W: Robert, Czy wszystko, czym...
    • Alex W. Barszczewski: Robert Tak jak...
    • Kleks: Alex napisałeś: „Metka...
    • Robert: @Alex „albo niewiele z...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Tomek P: To może być trochę strzał na...
    • Witek Zbijewski: Dużo zostało...
    • adamo: Witaj Mxx, chociaż już jestem...
    • moi: @Tomku, Rozwojem, mniej lub...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Witek Zbijewski: lektura bloga i...
    • Agap: Mój drugi kontakt z blogiem...
    • KrysiaS: Alex, dziękuję za to,ze...
    • Alex W. Barszczewski: Dziekuję Wam...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Ev: Witek Zbijewski Tak, tak,...
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Agnieszka L: „Czy mi się...
  • Reakcja na pretensje klienta  (12)
    • Kamil Szympruch: Wiem, że mój...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025