Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Wasz człowiek w Berlinie

Polacy szturmują Love Parade w Berlinie

Właśnie wróciłem z małego spaceru po trasie, gdzie już niedługo odbędzie się słynna berlińska Love Parade.

Pierwsze nieodparte wrażenie, to fakt, że chyba 1/4 – 1/3 ludzi, którzy tam się zbierają to Polacy. Co chwilę słychać nasz język, ulicami przechodzą grupki z flagą narodową, skandujące „Polska, Polska!!”, w restauracji na Unter den Linden, gdzie wpadłem na wczesny obiad byli sami rodacy :-) To miło, tym bardziej, że najwyraźniej nikomu tutaj takie watahy sąsiadów zza Odry nie przeszkadzają. Jakoś trudno byłoby mi wyobrazić sobie analogiczną sytuację np. w Warszawie.

 Nawiasem mówiąc, Love parade jest miejscem luźnej zabawy najprzeróżniejszych ludzi w wieku od 0 (w wozkach z rodzicami) do co najmniej 60 lat (takich też widziałem).

Poniżej kilka migawek ze spaceru przed imprezą:

Parada zaraz się zaczyna, więc na razie kończę i wracam na miejsce akcji, reszta relacji później :-)

Dla niecierpliwych, oficjalna strona Parady z Live stream (jak się uda połączyć :-)) http://www.loveparade.net/index_dsl.php

 

UPDATE:

Party rozkręciła się na dobre. Znowu było (jeszcze jest) około miliona uczestników, którzy przy doskonałej pogodzie bawili się do upadłego (czasem dosłownie :-))

Jeszcze kilka ciekawostek: Parada była dotąd organizowana jako demonstracja polityczna, co powodowało, że miasto Berlin pokrywało wszelkie koszty zwiazane z zabezpieczeniem imprezy i sprzątaniem po niej. To był duży problem, bo stolica Niemiec balansuje od lat na granicy bankructwa. W tym roku organizatorzy znaleźli sponsorów, co z jednej strony naraziło ich na zarzuty purystów (komercjalizacja), ale z drugiej umożliwiło przeprowadzenie całej zabawy.

Powierzchnia na której odbywa się parada to ok 250 000 m2, a całe nagłośnienie ma moc ok 1 000 000 W. W tym roku było prawie 40 floats, czyli ciężarówek z muzyką, DJs i oczywiście fanami na poładzie, którzy od 14 do co najmniej 21 tańczyli bez przerwy :-)

Jak już wspomniałem, było mnóstwo Polaków, w centrum imprezy trudno było zrobić zdjęcie bez jakiejs biało-czerwonej w tle.  Wszyscy podniecają się wyjazdami Polaków do Londynu, czy Irlandii, a tutaj po cichu rodacy biorą abordażem to piękne i ciekawe miasto :-)

Jakby co, to pamiętajcie: Wasz człowiek już tu jest :-)

Poniżej kilka luźnych zdjęć zrobionych w okolicy Złotej Elzy.

 

poniżej widać, że niektóre telewizje we właściwy sposób ubrały swoich reporterów prowadzących wywiady

jak widać, nie brakowało też młodszych uczestników parady (to tylko dwa przykłady)

 

jak i też nieco zaawansowanych w latach :-)

 

interesujące tatuaże – inspiracją były chyba toalety publiczne :-)

 

poniżej jeden z najmłodszych uczestników (w brzuchu mamy, ale muzykę słyszał na pewno) :-)

 

Największym ryzykiem imprezy są uczestnicy spadający z latarni ulicznych. Na paradę zdarza się to średnio 2 razy, więc bawiąc się trzeba sprawdzić, czy nic nie zleci z góry i ewentualnie trzymać się z dala od potencjalnej strefy „zrzutu”:-)

 

 

poniżej mamy różnorodność aktualnych na Paradzie fryzur 

 

Jeden z pruskich generałów ze stoickom spokojem patrzy, co dzieje się na placu, który był zbudowany w zupełnie innym celu

 

Zabawa była przednia, choć ok 21 wokół głównej sceny zrobiło się już dość ciasno.

Zapraszam na przyszły rok!!

UPDATE II:

Jak donosi dzisiejsza prasa (Berliner Zeitung) Parada przebiegała w bardzo porządny sposób. Na około miliona uczestników policja zatrzymała 41 osób, głównie za „trawkę” i uszkadzanie mienia.  600-osobowa ekipa medyczna dostarczyła do szpitali 356 osób, najczęstszymi powodami były kłopoty z układem krążenia wywołane odwodnieniem i wyczerpaniem, a wieczorem dołożyło się do tego nadużycie alkoholu. Poza tym oraz skaleczeniami i otarciami nie wydarzyło się nic poważniejszego (co oznacza, że nikt nie spadł z latarni ulicznej :-)).

Dzięki specjalnej koncepcji (pobieranie kaucji na wszystkie opakowania sprzedawanych napojów) zebrano „tylko”  60 ton śmieci, dwa lata temu było to jeszcze 90 ton.

 

Około południa ulica 17 Czerwca po prawie 2 miesiącach (Mistrzostwa plus Parada) zaczęła przypominać normalną arterię komunikacyjną.

Love Parade kosztowała w tym roku 3 miliony euro, na które złożyli się sponsorzy (tym razem nie były zaangażowane żadne pieniądze publiczne). Hotele w mieście były bardziej zapełnione, niż w czasie Mistrzostw (!!) Tyle informacji na razie.

Miejmy nadzieję, że za rok znowu ktoś taką zabawę sfinansuje :-)

UPDATE SPECIAL dla Bart M.W. :-)

Miłej pracy!! :-)

UPDATE SPECIAL dla X, który w komentarzu napisał: „Na zdjęciach nawet nie pokazałeś pobliża polskiej platformy… za to masa nie-polaków”

Masz na myśli tę platformę z polską flagą

czy tę, na której niektórzy mieli wymalowane polskie flagi?

O obydwu nic mi bliższego nie wiadomo (jedną sfotografowałem naprawdę z daleka), stąd brak w pierwotnej relacji.

Komentarze (42) →
Alex W. Barszczewski, 2006-07-15
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Świadoma kompetencja – czy można ją pominąć?

Piotr napisał w swoim komentarzu:

„W pewnych organizacjach trenuje się ludzi w określonych celach, robi im się pranie mózgów (np. sekty). Czy moja intuicja dobrze mi podpowiada, że jest to takie wytrenowanie ludzi, gdzie pomija się 3 etap w ten sposób niejako ubezwłasnowalniając trenowanych?”

Jeśli chodzi o „pranie mózgu”, to uśmiechnąłem się czytając o sektach, bo większość ludzi tak zakłada nie uświadamiając sobie, jakie „pranie” robi każdemu z nas społeczeństwo w którym żyjemy :-) No ale to już całkiem odmienny temat.
Oczywiście, że pewne umiejętności nabywamy z pominięciem niektórych szczebli kompetencji. Przypomnij sobie jak np. nauczyliśmy się wszyscy naszego pierwszego języka, głównie było to naśladownictwo i metoda prób i będów. Nawiasem mówiąc ja podobnie nauczyłem sie niemieckiego w Austrii – zacząłem „mówić” mając zasób ok 50 słów, nie pytajcie jak to wyglądało :-)
Jak się tak nad tym teraz zastanawiam, to wiele umiejętności w komunikacji międzyludzkiej możesz też nauczyć nie przechodząc przez wszystkie fazy, szczególnie tę „świadomą kompetencję”.  Jest to możliwe, jeśli twoja praca polega na całościowym zmienianiu postaw ludzi, uzupełnianiu ich luk w umiejętnościach i nauczeniu synchronicznej pracy prawą i lewą półkulą mózgową. To brzmi wielce tajemniczo, jest jednak w gruncie rzeczy bardzo proste i polega na odwróceniu części niezwykle szkodliwego wpływu klasycznej ścieżki edukacyjnej ze studiami „wyższymi” włącznie. To czasem powoduje zdziwione miny u niektórych ludzi. Pamiętam, jak kiedyś szkoliłem pewien team sprzedażowy dużej i znanej firmy i po kilku miesiącach zadzwonił do mnie zbulwersowany nowy szef szkolenia, bo żaden z uczestników nie potrafił mu powiedzieć, czego dokładnie nauczyli się na treningu ze mną. To, co było bezsporne, to znaczna poprawa ich wyników sprzedaży, a o to w sumie chodziło :-) Tego nie mógł pojąc ograniczony na sekwencyjne myślenie umysł tego pana.

Czyli moja odpowiedź na Twoje zasadnicze pytanie brzmi: „Tak, choć nie zawsze jest to całkiem proste”

Uwzględniając powyższe, to teoretycznie można to samo robić w celu manipulacji trenowanymi, ale dla mnie jest to absolutnie nie do pomyślenia: uczestnik musi mieć zaufanie nie tylko do tego, że wiem o czym mówie, ale też być pewnym, że cokolwiek robię, robię w jego dobrze pojętym interesie. Inaczej, trenując dobrych i inteligentnych ludzi (a tacy przeważnie pracują u moich klientów), mógłbym bardzo szybko być zmuszonym do spakowania moich rzeczy i poszukania sobie łatwiejszej pracy :-)

Teraz zapewne u wielu z Was pojawi się pytanie, jak to się dokładnie robi, okraszone wyjaśnieniem, że chciecie poznać te metody tylko aby móc się przed nimi bronić :-)

Muszę Was rozczarować. W tej chwili (godzina 20:15) temperatura na moim  tarasie ciagle przekracza 30 C przy bardzo duzej wilgotności i w takich warunkach nie podejmuję się napisania tekstu na ten temat, który jednocześnie nie dawałby wskazówek jak taką nieetyczną manipulację przeprowadzić. A to nie jest celem tego blogu.

Może jak będzie chłodniej….

PS: Dawno temu, kiedy po latach nieużywania polskiego zacząłem od czasu do czasu szkolić w tym języku, to siłą rzeczy miałem dość wyraźny obcy akcent. Jeden z uczestników, po tygodniowym intensywnym treningu ze mną, zadzwonił do mnie z informacją, iż jego żona zwróciła mu uwagę na to, że nie tylko zaczął inaczej się wyrażać, ale też mówił po polsku z jakimś lekkim zagranicznym akcentem :-)

Komentarze (6) →
Alex W. Barszczewski, 2006-07-13
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Po kilku miesiącach blogowania

Ten czas minął jak z bicza strzelił i chcę się dziś z Wami podzielić paroma osobistymi refleksjami. Kiedy zaczynałem pisać ten blog, to miałem dość niewielkie wyobrażenie, jak to właściwie będzie wyglądać, kim będą czytelnicy i jakie dokładnie treści będę zamieszczał. Ponieważ śledząc wiele blogów i innych serwisów w internecie miałem ochotę spróbować jak to jest, to po prostu zastosowałem starą maksyme firmy HP brzmiącą „launch and learn”, poprosiłem kolegę o wsparcie w zakresie software (dziekuję Marcin) i zacząłem pisać.

Brak klarownej linii był szczególnie wyraźny na początku i dziękuję Czytelnikom, którzy zwrócili mi na to uwagę:-)

Bardzo szybko uświadomiłem sobie, że mam przed sobą 2 możliwe drogi:

  • być takim trochę lepszym newsbotem, zbierającym w internecie ciekawe informacje, agregującym je i z ewentualnym komentarzem zamieszczającym na własnym blogu.
  • pisać głównie rzeczy od siebie, różne przemyślenia, „przebudzacze”, doświadczenia, a wszystko to na dużym luzie i bez śmiertelnej powagi nieomylnego eksperta.

Ta pierwsza byłaby trochę łatwiejsza, bo i tak wiele czytam, wystarczy podać linka, dopisać parę w miare mądrych słów – cóż jest prostszego? Mimo powyższych zalet ten sposób całkowicie nie odpowiadał mojemu podejściu. Zbyt szybko skanuję wiele tekstów i wyhamowywanie tego procesu, aby dorobić jakiś komentarz zupełnie mi nie pasowało. Po prostu mam zbyt wiele ciekawych rzeczy do zrobienia w życiu, aby pełnić akurat taką funkcję.

Postanowiłem więc pójść tą drugą drogą. Komunikacja poprzez słowo pisane (na co dzień pracuję głównie językiem mówionym), do tego do czytelników, o których prawie nic nie wiem, to całkiem nowe doświadczenie i za każdym razem uważnie obserwowałem, czy ktoś mnie czyta, kto to jest i co mogę dla tego kogoś zrobić.

W międzyczasie widzę, że ten blog czytają nie tylko młodzi managerowie, ale też pracownicy firm i studenci, którzy proponują też inne tematy. Ponieważ mój serwis nie jest instrumentem marketingowym, tylko pożyteczną zabawą, więc możemy pozwolić sobie na meandrowanie poruszanymi tutaj zagadnieniami, na co możecie się już nastawić :-) Zapraszam też dalej do proponowania nowych „zakrętów”!

Myślę, że powoli (jak na moje standardy bardzo powoli :-)) zaczyna nam się też rozwijać dwustronna komunikacja, która dla mnie osobiście zawsze była i jest ważna. Zapraszam Was do dalszego swobodnego wypowiadania się w komentarzach. Dostaję też od Was maile i sporo z tych tematów mogłoby być opublikowane na blogu, wtedy z odpowiedzi skorzystałoby więcej osób. Oczywiście, że istnieją tematy, które są bardzo prywatne i wtedy poczta elektroniczna, bądź telefon są OK, każdy z Was może sam to oszacować.

Chwilowo temperatury zachęcają raczej do permanentnej sjesty, niemniej obiecuję regularniej pisać jak tylko słupek rtęci spadnie tutaj poniżej 28C :-)

PS: Choć ten blog nie był z założenia narzędziem marketingowym (nie ta grupa docelowa), to „niechcący” otrzymałem w międzyczasie kilka propozycji zrobienia szkoleń, na które z braku czasu musiałem niestety odpowiedzieć odmownie. Mimo tego była to okazja do poznania i porozmawiania z ciekawymi ludźmi. Piszę te słowa jako wskazówkę dla wszystkich z Was, którzy mają cokolwiek do powiedzenia (a w komentarzach widać, że są tacy): jeśli nie macie jeszcze własnego blogu, to weźcie ze mnie przykład: „Launch and learn” . To nie jest żadna gwarancja czegokolwiek, ale dodatkowa szansa, bo wielu potencjalnych pracodawców zacznie rekrutację od wrzucenia Waszego imienia i nazwiska w Google. Wtedy byłoby dobrze, aby pojawiły się tam wartościowe rzeczy, najlepiej ze stron, nad którymi macie kontrolę. Jak już wiecie, robię taki prywatny katalog wartościowych postów i chętnie wstawię tam link do wszelkich ciekawych rzeczy, które napiszecie. To Wam z pewnością nie zaszkodzi, bo ten serwis ma już Page Rank 4 :-)

Komentarze (8) →
Alex W. Barszczewski, 2006-07-12
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Jak zmieniać ludzi wokół nas, Rozwój osobisty i kariera

Samobójcza bramka

Właśnie wróciłem z ogromnej party na ulicach Berlina, gdzie ponad milion ludzi kibicowalo Niemcom w meczu z Portugalią. Doskonała zabawa. Normalnie piłka nie interesuje mnie wcale, od czasu do czasu trzeba jednak przetestować coś nowego, a mieszkając tak niedaleko berlińskiej Fun Mile to prawie obowiązek :-)

No, ale nie o tym chcę pisać. W czasie meczu była taka sytuacja, kiedy to przy stanie 1:0 dla Niemców, w zamieszaniu pod bramką Portugalii jej obrońca skierował piłke do własnej siatki. Katastrofa!! Mecz o tak wysoką stawkę i taki błąd!! Co było interesujące, to reakcja kolegów nieszczęsnego zawodnika. Nie robili mu zarzutów, czy wręcz awantury. Przeciwnie, jeden ze współgraczy podszedł do niego i zaczął go pocieszać, jakby mówiąc „nie przejmuj się, teraz musimy grać dalej aby wygrać”. I cała drużyna bardzo walecznie starała się odrobić stratę.

Spójrzmy teraz na siebie. Jak często my, jako managerowie, członkowie zespołu w pracy, czy nawet partnerzy w życiu osobistym reagujemy w zupełnie inny sposób na mniejsze, czy większe błędy innych, demotywując ich, bądź nawet zniechącając kompletnie? Moja obserwacja wykazuje, że w większości przypadków ludzie odpowiadają na błędy drugiej strony agresją, zarzutami, obwinianiem, złością. I dzieje się tak często nie tylko w sprawach życia czy śmierci, ale też przy rzeczach względnie błahych. Do czego jest to dobre??? Jak wpływa to na dalsze nasze kontakty z ludźmi, z którymi często musimy „grać ten mecz” znacznie dłużej niż 90 minut???

Rita, tutaj masz przykład jednego z wielu szkodliwych programów i wzorców zachowań, które ciągle są powielane przez represyjne wychowanie w Polsce. Jak się dobrze zastanowimy, to znajdziemy mnóstwo takich przykładów wokół nas.

Moje zalecenie: Niech każdy intensywnie zastanowi się, kiedy i jak często reaguje negatywnie w takich sytuacjach. Dla mnie takie spojrzenie na siebie było kiedyś dużym szokiem i myślę, że jak zrobicie to uczciwie, to może być takim dla wielu z Was. Całe szczęście, że to jest tylko pierwszy krok ku lepszemu, bo potem macie możliwość, aby tę swoją reakcję zmienić. Wierzcie, że warto, żyje się znacznie lepiej i ma się lepsze relacje z innymi.

Powodzenia w samoanalizie i wprowadzaniu zmian!!

PS: Jak już to zmienimy u siebie, to możemy szukać partnerów, którzy też będą mieli takie spokojne i wspierające podejście do naszch błędów. To zmieni w dużym stopniu jakość Waszego życia.

Komentarze (13) →
Alex W. Barszczewski, 2006-07-08
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Motywacja i zarządzanie

Konkurencja na dwa fronty

Kilka lat dużego bezrobocia w Polsce i całe rzesze młodych ludzi z wyżu demograficznego na rynku pracy spowodowały, iż wiele firm (oraz ich management) uległo iluzji, że najważniejsze wyzwanie leży w zakresie sprzedaży ich produktów, czy usług. Pracownik, w tym obrazie świata był czymś łatwo zastępowalnym, łatwo manipulowalną i poddającą się naciskom istotą, z którą nie bardzo trzeba było się liczyć. Jak to wpływało na atmosferę pracy nie trzeby chyba mówić.

Całe szczęście, że powoli do coraz większej ilości managerów dociera oczywista prawda, że muszą sprostać konkurencji nie tylko na jednym, ale na dwóch frontach i ten drugi może okazać się równie ważny i trudny jak front walki o klienta. Co to za front? To walka o przyciągnięcie i utrzymanie w Twoim zespole najlepszych ludzi, jakich możesz znaleźć.

I jeśli jesteś w branży, gdzie rzeczywiste umiejętności pracownika robią różnicę (a gdzie nie robią?) to warto zastanowić się co robisz jako przełożony, aby członkowie twego teamu cieszyli się z faktu, że mogą dla Ciebie pracować.

Oczywiście zaraz pojawi się kwestia pieniędzy, stwierdzenie, że gdzieś indziej mogą po prostu więcej płacić i w związku z tym niewiele da się zrobić.

Ten argument ma tylko ograniczoną ważność i to z co najmniej dwóch powodów:

  • inne firmy, niezależnie od wielkości mają też budżety, których nie mogą przekroczyć
  • dla wielu pracowników zarobki nie są jedynym, a czasem nawet nie najważniejszym kryterium oceny miejsca pracy.

Zdaję sobie sprawę, że to drugie spostrzeżenie nie dotyczy sporej grupy ludzi, którzy zapakowani po uszy w kredytach i innych zobowiązaniach desperacko starają się zarobić jak najwięcej pieniędzy. W mojej praktyce spotykam jednak wielu, nawet stosunkowo młodych pracowników, którzy w strategiczny sposób planują zarówno swoje życie, jak i karierę zawodową. Te osoby świadome są co to znaczy wartość rynkowa i wiele decyzji o zmianie pracy podejmują opierając się na takich czynnikach jak:

  • czego nowego się nauczą
  • kogo w tej nowej pracy poznają
  • kto dowie się o ich istnieniu
  • czy przełożony będzie je mentorował i promował (mam na myśli promocję też w sensie marketingowym, nie tylko awansu)
  • czy ich praca będzie, mówiąc przenośnie,  przypominać wiosłowanie na olimpiadzie w ósemce ze sprawnym sternikiem, czy też rutynowe machanie wiosłami na nieruchawej galerze z wywijającym batem poganiaczem.

I tutaj możemy, jako managerowie zrobić znacznie więcej, niż nam się wydaje. Zapraszam wszystkich, których może to dotyczyć do krytycznego przyjrzenia się jak robimy to na własnym podwórku i odpowiedzenia sobie, co mogę zrobić dla współpracowników w każdej z powyższych dziedzin. Jeśli przypadkiem odpowiedź brzmi „nic” to musimy stwierdzić „Houston, we have a problem!” i zastanowić się nad jego rozwiązaniem.

W niektórych branżach mamy już teraz niedobór dobrych pracowników i walkę o nich. Polecam przeczytanie ciekawego postu Marka Rafałowicza na temat wynikających z tego ograniczeń w rozwoju firm IT. To, co tam napisał pokrywa się z moimi obserwacjami i  to jest dopiero początek. Sam rozpoczynam wkrótce w pewnej sporej (ponad 700 inżynierów) i bardzo dobrej firmie z tej branży szeroko zakrojony cykl szkoleń dla managerów, który nie tylko podniesie ich sprawność zarządzania i wartość rynkową, ale też nauczy jak tworzyć i prowadzić zespoły, w których warto pracować z podanych wyżej powodów. To powinno średnioterminowo pokierować ssanie z rynku pracy we właściwym (dla klienta) kierunku.

Tak więc drodzy managerowie, popracujcie nad tą sprawą! Jeśli bedzie zainteresowanie możemy też ten temat troche dokładniej przedyskutować.

Komentarze (59) →
Alex W. Barszczewski, 2006-07-04
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Linki do postów innych autorów, Tematy różne

Mały katalog ciekawych postów

Ostatnio zastanawiałem się, jak bardzo zagadnienia poruszane na tym blogu nie pasują do typowej klasyfikacji (nawiasem mówiąc, dokładnie to samo jest z treningami, które zazwyczaj prowadzę :-) ). Jest też rzeczą oczywistą, iż tematy te nie są obiektem zainteresowania większości użytkowników internetu, co wskazuje na ich pewną niszowość.

Niedawno próbowałem np. wrzucić dwa interesujące posty Pawła i Marka na Wykop (Gwar nie ma nawet kategorii, która by pasowała). Oba zostały w dość szybkim tempie „zakopane” przez użytkowników, z których większość nie miała żadnej tożsamości (poza nickiem), o jakichkolwiek stronach, postach itp. już nie mówiąc.

Jaki z tego wniosek? Pewne tematy i tzw. szeroka publiczność nie bardzo do siebie pasują. Do tego masowość tamtych miejsc powoduje, że jako wypadkowa powstaje tam zaiste kotlet mielony, składający się z wielu składników o czasem, delikatnie mówiąc, rożnej wartości, gdzie po pewnym czasie trudno jest wyłowić interesujące mnie treści (i to mimo tagowania)

Dlatego postanowiłem otworzyć tutaj permanentne miejsce, w którym będę zamieszczał linki do konkretnych ciekawych postów inny autorów. Ponieważ co wiele par oczu, to nie jedna, proszę Was o składanie propozycji takich linków do umieszczenia w komentarzach do tego postu.

O jakie linki mi chodzi:

  • napisane przez autorów młodych (przynajmniej :-)) duchem
  • autorzy znani co najmniej z imienia i nazwiska
  • piszący z własnego doświadczenia i obserwacji (szanuję ludzi, którzy przeczytali trochę książek i są niezwykle zmotywowani, tutaj jednak wolę rzeczy wynikające z konkretnych działań)
  • oczywiście pasujące przynajmniej częściowo do linii tego blogu :-) (rozwój, kariera, bycie lepszym człowiekiem, lepsze życie)
  • nie muszą to być posty perfekcyjne, lub takie, gdzie trzeba się z autorem w 100% zgodzić. Wystarczy, że poruszają jakieś istotne dla nas zagadnienie w rozsądny sposób.
  • w miarę możliwości w języku polskim

Zapraszam!!!

UPDATE:

W tym katalogu chodzi mi oczywiście o konkretne wartościowe posty, nie całe blogi (te można by wrzucić na blog roll)

UPDATE II:

Myślę, że te linki wstawiał będę na osobną stronę, a w tym wątku proszę Was o propozycje w komentarzach

UPDATE III

Strona chodzi, ale nie ma mam możliwości zrobienia do niej RSS. Może jednak wstawiac linki w pierwszy post? Co o tym sądzicie?

UPDATE IV

Postanowiłem na razie robić to na tamtej statycznej stronie

Komentarze (18) →
Alex W. Barszczewski, 2006-07-04
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Trudne sytuacje z drugim człowiekiem cz. 4

Porozmawiajmy na temat tego, co zrobić, jeśli mamy naładowaną emocjami sytuację z innym człowiekiem.

Dziś skoncentrujemy się na sytuacji, kiedy powodem podniesionego głosu, badź atakującej nas postawy rozmówcy jest wewnętrzna niewiara w skuteczność jego komunikacji, jeśli zrobiłby to uprzejmie i normalnie. Jak już wiemy, jest to niezwykle rozpowszechniony problem wielu ludzi i nauczenie się właściwej reakcji przyda się każdemu.

Co robić w takim przypadku?

Najprościej mówiąc dać rozmówcy do zrozumienia, że to co on mówi dociera do nas :-)
Wielkim błędem jest często spotykane zamienienie się w słup soli w sytuacji, kiedy ktoś nas tak atakuje. Rozmówca odbiera wtedy jeden wyraźny sygnał: brak reakcji na to co on mówi. W takiej sytuacji większość ludzi ma strategię prostego zwiększania intensywności bodźca, co prowadzi do niepotrzebnej eskalacji negatywnych emocji.

Należy postąpić wręcz przeciwnie, wejść w podobny stan emocjonalny i aktywnie słuchać partnera. Znacie technikę aktywnego słuchania? Jeśli nie, to polecam zapoznanie się z nią i zastosowanie właśnie w takich sytuacjach. W przyrodzie działa zasada ekonomii środków i jeśli pokazujemy rozmówcy, że to, co mówi dociera do nas, to na ogół jego poziom agresji zmniejsza się.

Bardzo ważną sprawą jest to wspomniane wejście w podobny stan emocjonalny, choć tutaj trzeba koniecznie zwracać uwagę na pewien istotny szczegół: jeśli rozmówca jest podekscytowany, to powinniśmy też wejść w taki stan, niemniej takie emocje nigdy nie powinny być skierowane w stronę osoby, lecz na przedmiot problemu.

Aby to zilustrować posłuchajcie pewnej dość starej, ale autentycznej historii, która przydarzyła sie kiedyś w pewnej lokalnej gazecie w Austrii.

Gazeta ta otrzymała nowoczesny, jak na ówczesne czasy, system komputerowy, który eliminował całkowicie zecernię. Dzieki temu systemowi redaktorzy mogli pisać swoje teksty na terminalach, to było komputerowo składane i szło od razu do druku. Dzisiaj normalna sprawa, wtedy tamten system był dość niedojrzyły technicznie i terminale, na ktorych pracowali dziennikarze zawieszały sie, bądź psuły z niepokojąca częstotliwością. Pracujący pod presją czasu redaktorzy (gazeta szła do druku wieczorem) dostawali ataków szału i te przenosili na techników, którzy pojawiali się celem dokonania naprawy.

Brzmiało to mniej więcej tak (w przetłumaczeniu na polski):

Redaktor podniesionym głosem: „K……. ten p……… terminal znowu nie działa!!! jak k…. w takich warunkach można pracować, ten sprzęt powinni wyp………!!!!!!!”

Technik spokojnym głosem: ” niech się pan uspokoi, to tylko drobna awaria. Zaraz ją naprawię a w międzyczasie może pan przecież kontynuować na tym terminalu z sąsiedniego biurka”

Redaktor z krzykiem. „co pan sobie tu wyobraża!!!! ja tutaj muszę natychmiast dokończyć ten p…… artykuł, a ten p…… sprzęt znowu sie sp…..!!! Wy tu k…. nic nie robicie!!!” i tak głośna i bezproduktywna dysputa trwała dość długo. Łatwo zrozumieć, że stosunki między obydwoma grupami były dość napięte :-)

Nauczyliśmy techników innego zachowania i wyglądało to mniej więcej tak:

Redaktor podniesionym głosem: „K……. ten p……… terminal znowu nie działa!!! jak k…. w takich warunkach można pracować, ten sprzęt powinni wyp………!!!!!!!”

Technik podniesionym, przyśpieszonym głosem i żywo gestykulując: „rzeczywiście k…… znowu się sp……!!!! ale wie pan co, ja go zaraz k…. naprawię a pan niech siada tu, tu obok i pisze !!!”

Redaktor złorzecząc na sprzet siadał przy terminalu na biurku obok i pisał :-)

Jest to dość ekstremalny przypadek ze starych czasów i myślę, że nie będziecie skonfrontowani z takim słownictwem, jednak dobrze ilustruje on zasadę: wejdź w stan emocjonalny rozmówcy, z tym że jeśli to jest agresja, to Twoja agresja nigdy nie kieruje się na partnera, tylko na przyczynę problemu.

Takie wejście w stan wewnętrzny, a jednocześnie zachowanie kontroli nad sytuacją wymaga oczywiście odrobinę treningu, więc nie póbujcie tego od razu w jakiś naprawdę ważnych sytuacjach.

Pamiętajcie też mój disclaimer: robicie to na własne ryzyko :-)

Komentarze (11) →
Alex W. Barszczewski, 2006-07-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Internet, media i marketing

Reklama piwa

Do jutra prowadzę bardzo absorbujące warszaty, więc pozwólcie, że dziś zamieszczę bardzo lekki post z chlodzącym motywem, który przyda się w te gorące dni :-)

Reklama leciała w Irlandii, piwo jest francuskie, niektóre twarze aktorów jakby znajome, choć wątpię aby to kiedykolwiek pokazali w polskiej telewizji państwowej :-)

Dziękuję Ani, mojej Czytelniczce z Irlandii za ten link

alternatywnie nieco krótsza wersja

Na zdrowie i do zobaczenia w weekend w nowych, ciekawych tematach!!!

 

UPDATE: Radek zwrócił mi uwagę, że nie jest to piwo francuskie, lecz belgijskie!! Dziękuję!

Komentarze (6) →
Alex W. Barszczewski, 2006-06-29
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Trudne sytuacje z drugim człowiekiem cz.3

Witajcie po małej przerwie.

Mam do czwartku trochę czasu, więc wykorzystam go do kontynuacji naszego wątku.

Ostatnio zakończyliśmy na tym, iż niezależnie od tego, co i jak mówi do nas inny człowiek, jest to po prostu fala powietrza, na którą w duchu najlepiej reagować po prostu ciekawością, bądź jakimś innym, pozytywnym odczuciem.

Ilu z Was intensywnie przemyślało to zagadnienie i zaczęło wewnętrznie dystansować się od tego, co „wrzucają” Wam inni ludzie? :-)

Dziś i jutro zastanowimy się, jak reagować na zewnątrz w stosunku do tych napastliwych i nieprzyjemnych współbliźnich.

Pierwszą rzeczą jest zrozumienie powodów, dla których ci ludzie akurat tak się zachowują. To jest w sumie dość proste, bo w znakomitej większości przypadków można te motywy sprowadzić do ich mniej, czy bardziej poważnych problemów z poczuciem własnej wartości. I tak:

  • niektórzy będą do nas mówić podniesionym głosem, bo w głębi ducha nie wierzą, że jeśli powiedzieliby coś normalnie to przyniosło by to jakiś rezultat. Całe dotychczasowe doświadczenie z nami, lub innymi ludźmi nauczyło ich, iż świat zazwyczaj nie zwraca na nich uwagi i muszą o tę uwagę ciągle walczyć. To bardzo nieprzyjemne uczucie bezsilności i możecie sobie wyobrazić jakie to jest dla nich frustrujące? Jak diagnozuję taki przypadek, to moja ciekawość zmienia się w głębokie współczucie, bo to musi być przykre z takim przeświadczeniem iść przez życie.
    Niestety, moje obserwacje wykazują, że jest to dość rozpowszechnione upośledzenie, które powoduje też, że niektórzy zbyt głośno zachowują się w miejscach publicznych.
  • inni ludzie będą starać się nas atakować, poniżać, ośmieszać, dowodzić swojej wyższości itp. z zupełnie innych powodów. Ci ludzie, mając często nie do końca uświadomione tzw. kompleksy, czy też inne problemy z poczciem własnej wartości, próbują sobie zrobić amatorską psychoterapię naszym kosztem. Zamiast zająć się swoim problemem porządnie i pojść z nim do zawodowego psychoterapeuty, dostarczają sobie chwilowej ulgi, przez pokazanie komuś innemu, iż w jakiś sposób jest gorszy od nich. Innymi słowy, tacy ludzie, jak komuś „dowalą”, to czują się przez chwilę znacznie lepiej i o to tak naprawdę im chodzi. W gruncie rzeczy, są to też pożałowania godne wypadki, bo jak zapewne wiecie pozbycie się problemów z poczuciem własnej wartości nie jest łatwe i nie da się na trwale załatwić np. dużą ilością pieniedzy, czy dóbr materialnych.

Teraz małe zadanie dla Was: przemyślcie kilka ostatnich Waszych trudnych sytuacji z innymi i zastanówcie się, do której grupy należało by zaliczyć Waszych rozmówców. Zobaczycie, do jak ciekawych wniosków dojdziecie i jak zmieni to Wasze nastawienie w stosunku do takich incydentów. To jest podobnie jak w managemencie, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, kto tak naprawdę ma problem? Jeśli my, to musimy działać, jeśli druga strona to możemy współczuć, bądź pomóc. W żadnym z tych przypadków nie ma powodu, aby się denerwować :-)

Co, w zależności od grupy, należy z tymi nieborakami zrobić, to powiemy sobie w następnym odcinku, na razie życzę Wam miłego wieczoru :-)

PS: Freud twierdził, że motorem ludzkiego działania jest popęd seksualny. Jak tak się rozglądam, to mam wrażenie, że dziś w wielu wypadkach jest on zastąpiony kompensowaniem niedoborów poczucia własnej wartości. Co o tym sądzicie?

PPS: Poczytajcie trochę polskiej blogosfery, zwłaszcza tych agresywniejszych wypowiedzi i dla treningu spróbujcie określić, do której z powyższych grup należą ich autorzy. Jest to dobre ćwiczenie i materiału Wam na pewno nie zabraknie :-)

Komentarze (18) →
Alex W. Barszczewski, 2006-06-27
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

My i nasze emocje – przykład z życia

Dla Pawła & Co

Mały przykład reagowania  ciekawością i innymi pozytywnymi emocjami w sytuacji konfliktowej, który przydarzyła mi się 2 godziny temu.

Jadę z moją przyjaciółką taksówką i nagle w dość prostej i banalnej sytuacji drogowej pewna młoda i na oko dość ładna kobieta z samochodu obok reaguje niezwykle nerwowo i agresywnie, całkowicie nieadekwatnie do zaistniałych okoliczności.

Nasza reakcja: Zaczęliśmy w oparciu o nasze połączone doświadczenia życiowe analizować możliwe przyczyny takiego zachowania się tamtej dziewczyny. Po rozważeniu wszelkich dostępnych nam informacji stało się oczywiste, że ta osoba miała problemy z ogromnymi pokładami nierozładowanej w pozytywny sposób energii seksualnej. Sądząc po intensywności reakcji jej problem musiał być długotrwały i o skali wykluczającej już poradzenie sobie z nim przy pomocy prostych „robótek ręcznych”. To bardzo smutna okoliczność i jak można się na takiego człowieka złościć?? :-)

Dodatkowym bonusem tej sytuacji, była szybka narada, jakie działania prewencyjne podejmiemy jeszcze dziś po południu, aby całkowicie wykluczyć wystąpienie nawet śladowych ilości takiego syndromu u nas ;-)

Czego i Wam życzę ……. :-)

Komentarze (19) →
Alex W. Barszczewski, 2006-06-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 71 of 80« First...102030«6970717273»80...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • List od Czytelnika  (19)
    • Elżbieta: Witam, Osobiście polecam...
    • Ewa W: Krysia S, tak, widziałam...
    • KrysiaS: Ewa W, napisałaś...
    • Stella: Witajcie Uważam Autorze...
    • Ewa W: Krysia S, być może tak jest...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • kleks: Hej Alex, Po przemyśleniach...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Ja...
    • kleks: Hej Alex. To mam na myśli:...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Wczoraj...
    • kleks: Ewo, piszesz: „Żeby mieć...
  • Upierdliwy klient wewnętrzny działu IT cz.2  (26)
    • Agnieszka M.: Odpowiadam z...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • ms: Chodzi mi o to, ze moze dobrze...
    • Ewa W: Robert, Czy wszystko, czym...
    • Alex W. Barszczewski: Robert Tak jak...
    • Kleks: Alex napisałeś: „Metka...
    • Robert: @Alex „albo niewiele z...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Tomek P: To może być trochę strzał na...
    • Witek Zbijewski: Dużo zostało...
    • adamo: Witaj Mxx, chociaż już jestem...
    • moi: @Tomku, Rozwojem, mniej lub...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Witek Zbijewski: lektura bloga i...
    • Agap: Mój drugi kontakt z blogiem...
    • KrysiaS: Alex, dziękuję za to,ze...
    • Alex W. Barszczewski: Dziekuję Wam...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Ev: Witek Zbijewski Tak, tak,...
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Agnieszka L: „Czy mi się...
  • Reakcja na pretensje klienta  (12)
    • Kamil Szympruch: Wiem, że mój...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025