Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne

Jak rozszerzać swój zakres swobody i jakość życia cz1.

W komentarzu do mojego postu na temat zachowania przez całe życie swobody wyboru Kuba zaproponował abym sformułował „wzór” na jej zwiększanie  :-)

Myślę, że stworzenie takiego prostego równania jest niemożliwe, niemniej w kolejnych odcinkach gotów jestem podzielić się z zainteresowanymi Czytelnikami osobistymi doświadczeniami i poglądami w tym względzie. Jak zwykle na tym blogu, to co piszę nie musi być ogólnie obowiązującą prawdą. Co prawda wszystkie te rzeczy funkcjonują dla mnie i kilku innych ludzi, mimo tego każdy powinien podejmować rozważne decyzje o ich ewentualnym stosowaniu.

Tworząc więc elementy naszego „wzoru” na jakość życia zacznijmy od wprowadzenia dość znanego w USA czynnika, który nazywa sie PITA Factor. PITA pochodzi od Pain In The Ass i całość oczywiście oznacza współczynnik bólu w ….. , czyli innymi słowy wszelkie mogące wystąpić komplikacje problemy i trudności.
W oparciu o ten współczynnik już dawno temu wypracowałem sobie Pierwsze Twierdzenie Alexa, które bardzo pomagało mi (i pomaga) w podejmowaniu decyzji o podjęciu różnych działań zarobkowych.
Twierdzenie to brzmi. Jeśli inne czynniki uznamy za stałe, to możliwa jakość życia jest wprost proporcjonalna do osiąganych dochodów i odwrotnie proporcjonalna do PITA przy ich uzyskiwaniu.

Co to oznacza w praktyce?
Na przykład możemy podjąć się nowej działalności, która przyniesie nam znacznie więcej pieniędzy (czy też zaszczytów, przyjemności itp.) a mimo to subiektywnie odczuwać pogorszenie się jakości życia, bo nieproporcjonalnie wzrośnie współczynnik PITA (ilość godzin pracy, stress, problemy itp.)
Można też zmienić nasz sposób zarabiania tak, że absolutne dochody nam spadną, ale dzięki jeszcze większemu spadkowi PITA nagle o wiele bardziej delektujemy się życiem.
Ten ostatni przypadek przerabiałem, kiedy zdecydowałem się zrezygnować z obiecującej kariery jako właściciel małej, ale prężnej firmy IT i zająć się komunikacją międzyludzką.
W IT miałem co prawda znacznie większe przychody, ale z drugiej strony masę wyzwań i problemów codziennegoi biznesu, które powodowały, że tak naprawdę nie bardzo miałem jak i kiedy tych pieniedzy sensownie wydawać. Pamiętam jak szokujące było dla mnie wtedy stwierdzenie faktu, że pewna znajoma, która pracowała w jednym szwajcarskim hotelu miała o wiele wyższą jakość życia niż ja!! Więcej wolnego czasu, więcej podróży, hobby, sportu itp. mimo iż czysto ekonomicznie była przy mnie liliputem!!
Kiedy zdecydowałem się zmienić zawód i zostać trenerem, to oczywiście moje przychody spadły, ale jednocześnie spadły moje koszty a PITA zmniejszyła się dramatycznie :-) Mimo kłopotów z rozpoczęciem nowej działalności od zera odczuwalna jakość życia wzrosła prawie natchmiast!
Od tego czasu uważnie analizuję to twierdzenie, jeśli na horyzoncie pojawia się nowa propozycja biznesowa. Czasem bywa tak, ze np. mogłbym podwoić moje przychody, ale jśli PITA miałaby wzrosnąć w tym samym stopniu, albo co gorsza jeszcze bardziej, to mowie „nie, dziekuję” :-)

Jeśli pomyślimy dalej, to to twierdzenie można uogólnić i zastosować do wielu innych dziedzin życia. Uogólniona forma będzie brzmiała: Wpływ jakiegokolwiek czynnika na jakość naszego życia będzie wprost proporcjonalny do przynoszonych nam korzyści (w bardzo szerokim znaczeniu tego słowa) a odwrotnie proporcjonalny do związanego z nim PITA.

W ten sposób można na przykład wyjaśnić dlaczego pozornie wbrew logice (nominalnie wyższe podatki, spora odległość do ważnych klientów) mieszkam w Berlinie a nie w Warszawie. W tym drugim przypadku, mimo niewątpliwych korzyści natury biznesowej i logistycznej współczynnik PITA jest po prostu za duży :-)

Walth & Co – to twierdzenie można oczywiście zastosować w odniesieniu do związków :-) Interpretację możecie dopowiedzieć sobie sami :-)

cdn. za parę dni, bo jutro piszę o mentorowaniu.

Komentarze (14) →
Alex W. Barszczewski, 2006-10-02
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Czy Twój związek to samochód czy motocykl?

Pytanie postawione w tytule jest na pozór bardzo dziwne :-) Jak można związek z partnerem/partnerką przyrównywać do pojazdów??

Okazuje się że można, a w niektórych sytuacjach nawet trzeba :-)

Spójrzmy najpierw jaka zasadnicza różnica istnieje między tymi rodzajami środków lokomocji, a mianowicie:

  • Samochód sam z siebie i bez żadnego wysiłku z naszej strony stoi na kołach . Aby go przewrócić trzeba specjalnych warunków i umiejętności
  • Motocykl, od momentu kiedy złożysz podpórkę wymaga cały czas poświęcenia pewnej uwagi i wysiłku, aby się nie przewrócił

Jakie wynikają z tego implikacje:

Jadąc samochodem możesz skoncentrować się w 100% na delektowaniu się podróżą, czy też pozwolić sobie w czasie jazdy na różne uprzyjemniające ją czynności od jedzenia i picia począwszy na czułościach ze współpasażerką / współpasażerem skończywszy :-) Nawet długa podróż w tych warunkach jest przyjemnością i docieramy do celu zrelaksowani.

Na motocyklu musimy cały czas pilnować utrzymania równowagi inaczej grozi nam niebezpieczna wywrotka. Jazda motocyklem to może być emocjonujące wyzwanie, ale na dłuższy dystans wady są oczywiste, a podobne emocje mozemy mieć np. samochodem terenowym.
Jak tak rozglądam się wokół siebie, to widzę że na tym świecie musi być mnóstwo zwolenników dwuśladów, bo ciągle czytam, bądź slysze, jak ktoś „walczy o związek”, „pracuje nad związkiem”, „ratuje związek”. Przyznam się sam, że w młodych latach też zajmowałem się takimi „motocyklowymi” relacjami, w międzyczasie wiem że można inaczej. Czy to jest lepiej czy gorzej, to oczywiście jak zwykle sprawa każdego z nas, ważna jest świadomość, że mamy wybór.
Zapewne dla niektórych Czytelników odpowiedź na pytanie zawarte w tytule będzie inspirująca, pamiętajcie tylko że zadajecie je sobie na Waszą odpowiedzialność :-)

Miłej niedzieli!!

Komentarze (38) →
Alex W. Barszczewski, 2006-10-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Nie rób tego sam – poszukaj mentora

Obserwując wielu ambitnych i zdolnych ludzi nie mogę się nadziwić, jak wielu z nich za wszelką cenę chce odkrywać wszystko samemu, płacąc oczywiście za wszelkie błędy jak też niepotrzebnie wydłużając czas dochodzenia do pewnej wiedzy i umiejętności. Pisałem już o tym ze zdziwieniem w poście „Syndrom Zosi Samosi„.
Myślę sobie, że może bliższe wytłumaczenie jak działa prawdziwy mentoring pomoże choć niektórym uświadomić sobie, że nie taki diabeł straszny. Jeśli w rezultacie choć kilku Czytelników poszuka sobie potem odpowiedniego mentora i dzięki temu odniesie sukces w życiu (według swoich własnych kryteriów), to pisanie tego małego cyklu będzie warte zachodu.

Zacznijmy może od definicji, co rozumiem używając słowa mentor. Mentor to osoba, która w danej dziedzinie (a najlepiej w szerokim ich zakresie) ma dużo wieksze doświadczenie od mentorowanego i gotowa jest się tym doświadczeniem ze swoim podopiecznym dzielić.
Do tego taki człowiek powinien posiadać wartościowe kontakty (pamiętacie „Twoja wartość rynkowa„) i być skłonnym do udostępnienia ich mentorowanemu.
Najciekawsze jest to, że dzielenie się może odbywać się całkowicie za darmo!

Jakimi motywami kierują się tacy ludzie?
Po pierwsze są to często ludzie, którzy posiadają, bądź zarabiają swoją działalnością wystarczającą ilość pieniędzy i nie zależy im na dalszej maksymalizacji w tym kierunku. Zamiast tego na przykład:

1) lubią brać udział w ciekawych i sensownych projektach
2) spłacają dług wobec świata, bo kiedyś im też ktoś znacząco pomógł (powiemy o tym za chwilę)
3) lubią mieć odczucie, że w jakiś sposób zmieniają ten świat na lepsze

Jak widać w takich przypadkach chodzi ewidentnie o dawanie prezentów, o ich przyjmowaniu dyskutowaliśmy w poście „Otrzymywanie prezentów”

Dla przykładu ja osobiście mentorując kogoś hobbystycznie (nie mylmy tego z moją działalnością zawodową) chętnie robię to za dwa zobowiązania mentorowanego, a mianowicie, że tak wszystko, co się nauczy będzie wykorzystywał w etycznych celach, oraz że tak samo pomoże komuś w przyszłości, a przynajmniej zrobi coś dobrego dla innego człowieka.
Niewielkie ryzyko, nieprawdaż?

Nastąpnym razem napiszemy sobie, jakie cechy powinien mieć dobry mentor i jak sie u takiego zakwalifikować.

Na ile interesuje Was ten temat?

Komentarze (26) →
Alex W. Barszczewski, 2006-09-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Swoboda wyboru w trakcie Twojego życia

Witajcie!

Jak zapewne zauważyliście jestem ostatnio trochę zajęty (szkolenia i coachingi w różnych miejscach i krajach), stąd pewna nieregularność w pojawianiu się nowych wpisów. Potrwa to jeszcze tak około 2 miesiące. Myślę, że okażecie mi zrozumienie.

Dziś porozmawiajmy o niezwykle ważnym aspekcie naszego życia, a mianowicie o tym, na ile jesteśmy w stanie podjąć wolny wybór dotyczący tego co i jak robimy. Swoboda wyboru pozwala nam w miarę szybko reagować na zmiany otoczenia (to w dzisiejszych czasach zdarza się bardzo często), jak też daje miłe poczucie, że to my sami jesteśmy panami naszego losu.

Jeśli weźmiemy typowy przypadek życia człowieka, to na ogół wygląda on tak jak na poniższym rysunku:

W momencie kiedy zaczynamy funkcjonować jako świadoma swojego bytu jednostka (o ile nie przyszliśmy na świat obciążeni poważną chorobą, bądź upośledzeniem) mamy swobodę wyboru ograniczoną w praktyce tylko tzw. normalnymi możliwościami fizycznymi człowieka (pkt.1). Potem, w rezultacie podejmowanych przez nas decyzji ta swoboda ulega najczęściej zawężeniu (pkt.2) i jeśli nie zwracamy na to uwagi (bo przecież wszyscy wokół robią tak samo :-)) to zaczynamy (pkt.3) niebezpiecznie zbliżać się do tej granicy (pkt.4) kiedy nie mamy już żadnej możliwości zmiany kierunku, w którym toczy się nasze życie i prostą drogą zdążamy ku nieuchronnej dla każdego z nas śmierci.

Oczywiście jest to tylko taki średni przypadek. Znam też osobiście bardziej ekstremalne, np. młodą kobietę, z dwójką dzieci, sporym kredytem do spłacenia i bez specjalnych kwalifikacji, które mogłaby wykorzystać na rynku pracy (lewy rysunek poniżej)

Ten rysunek po prawej stronie to znany mi człowiek, który całe życie miał szeroką gamę możliwości i wyborów (bo dbał o to), dopiero na starość zaczęło mu się to gwałtownie zmniejszać (zdrowie), po czym umarł.

Teraz jak zwykle parę niewygodnych pytań dla Was:

  • jak wygląda „lejek” Twojego życia?
  • w którym jego punkcie jesteś?
  • jaka jest jego dalsza tendencja?
  • jeśli będziesz podejmował takie decyzje jak dotychczas, to jak będzie on wyglądał w przyszłości?
  • jak Ci się podoba taka perspektywa?

Dla zainteresowanych, narysowałem też lejek mojego dotychczasowego życia, tak mniej więcej wygląda :-)

Czasem na treningach ludzie młodsi ode mnie o ok. 20 lat pytają skąd biorę tę energię i power. Część tajemnicy wyjaśnia właśnie ten rysunek :-)

PS: Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że wiele dobrych rozstrzygnięć (na przykład życia z pasującym partnerem ) ogranicza naszą swobodę wyboru i niekoniecznie musi to być coś negatywnego. Z drugiej strony warto być bardzo ostrożnym w podejmowaniu ograniczających nas decyzji, jeśli powodują one nieodwracalne konsekwencje.

Komentarze (49) →
Alex W. Barszczewski, 2006-09-22
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Na ile programiście przydają się studia

Witajcie po krótkiej przerwie. To były bardzo intensywne dwa tygodnie we Wrocławiu, które spędziłem trenując grupy managerów w ciągu dnia, spotykając się z różnymi interesującymi ludźmi wieczorami, tak, że nie za bardzo wystarczyło czasu i energii na pisanie sensownych postów, a innych przecież na tym blogu nie chcemy :-) Ten tydzień spędzam odpoczywając w Berlinie, więc nadrobimy trochę te zaległości.
Niedawno Marek Rafałowicz napisał wart przeczytania post o czynnikach konkurencyjności gospodarki. Z wynikłej dyskusji wyłoniły się dwa aspekty, którymi zajmę się wkrótce. Dziś chcę się tylko podzielić z Wami wynikami małej ankiety, którą zbierając materiały do odpowiedzi przeprowadziłem w przerwach szkoleń z uczestnikami, managerami, którzy na codzień prowadzą zespoły programistów i oczywiście wprowadzają nowo zatrudnionych. Doświadczenia i wynikające z nich opinie były nieco zróżnicowane, niemniej można było wyłonić parę ogólnych trendów, a mianowicie:

  • niezależnie od uczelni, praktycznie nikt, kto nie odbywał jakiś rozsądnych praktyk, bądź nie uczył się dodatkowo w inny sposób nie był w stanie rozpocząć pracy nad poważniejszymi zadaniami. Kandydaci, którzy posiadali te dodatkowe umiejętności praktyczne mieli kolosalny plus przy rekrutacji
  • są uczelnie w Polsce, na których studenci informatyki wykonują w ramach studiów konkretne projekty. Absolwenci takich uczelni stosunkowo szybko uczą się tego, co konieczne przy wykonywaniu pracy
  • są uczelnie, które pod hasłem informatyka sprzedają (dosłownie) studentom „wiedzę” teoretyczną, której przydatność w praktyce jest wysoce wątpliwa i jeśli student nie szukał w czasie „studiów” dodatkowych możliwości nauczenia się czegoś, to po ich ukończeniu „ma dyplom”, ale to już jest wszystko.
  • z drugiej strony sporo firm software’owych używa własnych, dość specyficznych technologii i wtedy standardem jest intensywne szkolenie wszystkich nowych pracowników. To nieco wyrównuje różnice pomiędzy powyższymi grupami, o ile dana jednostka naprawdę chce się uczyć.

Podaję powyższe bez wartościowania, po prostu może komuś się przyda. Jest to rezultat zapytania ok. 30 managerów, jeśli interesują Was takie rzeczy, to mogę przy najbliższej okazji zapytać następnych.

Interesująca dyskusja na podobny temat odbyła się też na blogu Ksawerego Skowrona. Warto przeczytać, nie tylko zresztą ten post.

Teraz idę zaczerpnąć troche świeżego powietrza, wieczorem wrócimy do tematów, które interesują szersze grono, nie tylko ludzi z IT

PS: Jak wynika z wywiadu w poście ” Rekrutacja w dużej firmie IT ” w wielu firmach przyjmą Was bez studiów, pod warunkiem, że będziecie naprawdę dobrzy.

Komentarze (78) →
Alex W. Barszczewski, 2006-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

We własnej sprawie – ważne

Firma w USA, która hostuje mój blog została przed paroma dniami zaatakowana przez hackerów (sniffing FTP passwords, cpanel attack) i sytuacja raczej się nie poprawia. Wczoraj stracilem dostęp do mojego panelu adminstracyjnego, i cała sytuacja jest trochą dziwna. Dodatkowo, ze względu na jedną sprawę administracyjną i brak reakcji ze strony firmy nie mogę po prostu przenieść domeny na inny host. Na razie sam blog funkcjonuje bez zarzutu, mam też dostęp FTP do serwera.

Na wypadek, gdyby strona nagle zniknąła z sieci zapiszcie proszę adres http://www.fast-results.com/ to jest mój stary serwer na którym będę w takim przypadku zamieszczał informacje jak znaleźć mnie dalej. Tak, czy inaczej mam już zrobiony kompletny backup softu i oczywiście robie regularny backup database, tak więc w worst case stracę możliwość używania domeny, troche czasu i pozycjonowanie w Googlach, ale to nie jest dla mnie takie ważne. Chodzi o to, abyśmy nie tracili ze sobą kontaktu.

Update: W międzyczasie zarejestrowałem domene http://alexba.eu nad którą mam pełną kontrolę. W tej chwili jest ona przekierowana na ten blog, w wypadku komplikacji mogę ją w ciągu 24 godzin przekierować na jakiś mirror.

Komentarze (7) →
Alex W. Barszczewski, 2006-09-10
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Internet, media i marketing, Rozwój osobisty i kariera

Informuj klientów o tym co robisz

Jakie wnioski można wyciągnąć z tak banalnej czynności jak zakup paru koszul?

Posłuchajcie:

Kilka dni temu uznałem, że będę potrzebował kilku wyżej wymienionych elementów garderoby i przy mojej wielkiej niechęci do robienia zakupów zastanawiałem się jak to najbardziej bezboleśnie zrobić. Jest w Berlinie taki sklep, gdzie od lat kupowałem koszule, niemniej ostatnio był tam trochę mały wybór w tym rodzaju, który mi najlepiej pasuje (Eterna, standardowy krój, nieco krótsze rękawy). Zacząłem więc szukać w internecie i po chwili znalazłem sklep, gdzie nie tylko mogłem takie koszule kupić, ale jak się okazało, zestawić sobie jak z klocków Lego dokładnie takie, jakie chciałem i to za niewiele więcej pieniędzy. To mi się spodobało i postanowiłem tylko przy okazji zobaczyć te materiały w sklepie w realu, a potem zamówić w sieci. Będąc w centrum wpadłem do „mojego” sklepu i tam wdałem się w rozmowę ze sprzedawcą na temat ich ograniczonego asortymentu modeli z krótszymi rękawami. Na to on powiedział mi, że mogę sobie wybrać dowolne koszule, a oni za darmo przerobią je tak, jak chcę. Wprowadzili to od roku, bo okazało się to dla nich tańsze od trzymania zbyt wielu modeli, a klientom dało większy wybór. Dodał też, że można też u nich zamówić sobie takie „custom made” o których pisałem powyżej a cena okazała się niższa od tej ze sklepu internetowego!! Na moje pytanie, dlaczego nigdzie nie wisi jakakolwiek informacja na ten temat, nie potrafił odpowiedzieć. Mało brakowało, a przez taki drobiazg straciliby w ten sposób klienta, który robi u nich zakupy od prawie 10 lat zostawiając tam dość przyzwoite sumy pieniędzy!! I z pewnością nie jestem jedynym takim przypadkiem.

Jaki z tego morał dla nas?

Każdy z nas ma swoich klientów (ci zatrudnieni na etacie też :-)) i myślę, że prawie każdy w wyniku pracy nad sobą i zbierania doświadczeń ciągle rozszerza swoją „ofertę”. Moje pytanie brzmi: Co robicie, aby istniejący klienci dowiedzieli się o tych Waszych nowościach? Czy macie jakiś sposób nienachalnego informowania ich o tym, co aktualnie robicie, czy też, podobnie jak ten sklep macie nadzieję, że zainteresowani jakoś się dowiedzą? W tym drugim przypadku niestety potwierdza się powiedzenie, że nadzieja jest matką głupich!

W tym momencie pojawia się oczywiście zadanie, aby przyzwyczaić naszych klientów do tego, że jesteśmy cennym źródłem informacji i pomysłów. To generalnie wymaga, abyśmy kontaktowali się z nimi nie tylko wtedy, kiedy chcemy im coś sprzedać, lecz także, a nawet przede wszystkim wtedy, kiedy możemy po prostu zrobić dla nich coś dobrego. Reputację i zaufanie buduje się przez pewien czas, niemniej jest to bardzo opłacalna inwestycja i to zarówno dla nas, jak i dla drugiej strony (bo skraca im i uprasza cały proces decyzyjny oraz redukuje ryzyko popełnienia błędu). Typowa sytuacja Win-Win :-)

Aby nie być gołosłownym przytoczę jak wygląda to w moim osobistym przypadku. Od wielu lat mam koszty marketingowe, które w porównaniu do przychodów asymptotycznie dążą do zera. To powoduje skomplikowanie pracy dla mojego doradcy podatkowego :-) ale mnie bardzo cieszy, bo oznacza to, że pewną ilość mojego czasu, którą musiałbym poświęcić na zarobienie tych pieniedzy mogę spożytkować w inny, pasujący mi sposób.

W praktyce często wystarczy, że w jakiejkolwiek sprawie pojawię się w biurowcu jednego z klientów. Prawie zawsze spotykam kogoś na korytarzu lub w cafeterii i często na dzień dobry jestem pytany „nad czym nowym pracujesz?”. I tak np. wzmianka o tym nowym podejściu do szkolenia managerów, o którym wspominałem niedawno spowodowała u jednego z takich przypadkowych (ale znających mnie z wcześniejszych działań) rozmówców natychmiastowe zaproszenie na bardziej szczegółową rozmowę. W rezultacie rozważamy, jak na wiosne 2007 wprowadzić ten program też dla jego ludzi (bo dopiero wtedy mam na to czas). Podobnie niedawno, jeden z klientów, z którego firmą od 2 lat nie pracowałem, ale mimo tego na luzie informowałem go co robię, zadzwonił do mnie z informacją, że inna firma prawdopodobnie potrzebuje moich usług i chętnie skontaktuje mnie z jej decydentem (tak, tak, klienci to moja jedyna i najlepsza sales force :-)). To są tylko dwa ostatnie przykłady długiego ciągu wydarzeń, ktćre są następstwem praktycznego stosowania zasady, o której wspomniałem wyżej. Jasne, że jeśli sprzedajemy prymitywne surowce i tym podobne towary, to trudniej to zastosować, ale jeśli naszym „towarem” jest coś bardziej inteligentnego i złożonego (jak np. nasza siła robocza), to zastanówcie się, czy informujecie Wasz „rynek” na bieżąco o nowościach i ulepszeniach. Jeżli nie, to macie zadanie domowe, bo inni nie zasypują gruszek w popiele :-)

PS: Dla managerów, których podwładni mają kontakt z klientem – upewnijcie się, czy Wasi pracownicy też właściwie informują go o nowych możliwościach. Moje obserwacje wykazują, że ta sprawa często „leży na łopatkach”

PPS: Jeśli interesuje Was szersze rozwinięcie tego tematu, to proszę dajcie mi znać w komentarzach

Komentarze (7) →
Alex W. Barszczewski, 2006-09-07
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Dla przyjaciół z HR, Motywacja i zarządzanie, Rozwój osobisty i kariera

Rekrutacja w dużej firmie IT w Polsce

Po opublikowaniu na tym blogu linku do wywiadu z Libby Sartain, szefową Human Resources firmy Yahoo wyraziliście chęć zapoznania się ze szczegółami praktyki rekrutacyjnej dużej firmy z branży IT działającej w Polsce. Dziś, zgodnie z obietnicą, publikuję rozmowę, którą przeprowadziłem na ten temat z Sewerynem Krajewskim, 29- letnim dyrektorem Działu Rozwoju Oprogramowania Centrum Rozwoju Oprogramowania Siemensa we Wrocławiu.

Seweryn Krajewski

Alex: Seweryn, wasza firma nie jest tak znana szerokiej publiczności jak np. Prokom czy Computerland, nie mówiąc już o Yahoo, które było przedmiotem wywiadu Kawasakiego. Ze względu na to, że spora część zainteresowanych, którzy zwracali się do mnie, na blogu, bądź w mailach, to młodzi ludzie z branży zacznijmy więc może od opisania firmy i tego czym się zajmuje. To pozwoli Czytelnikom umiejscowić uzyskane od Ciebie informacje w odpowiednim kontekście.
Seweryn Krajewski: Wrocławskie Centrum Rozwoju Oprogramowania stanowiące część Siemens Sp. z o.o. powstało w 2000 roku i obecnie jesteśmy jednym z wiodących w Polsce ośrodków innowacyjności, badań i rozwoju produktów dla sektora teleinformatycznego i nie tylko.
Generalnie mówiąc zajmujemy się tworzeniem i integracją oprogramowania oraz szerokim spektrum zagadnień z dziedziny inżynierii oprogramowania. W szczególności realizujemy całościowe projekty informatyczne, dostosowujemy rozwiązania do specyficznych potrzeb branżowych oraz integrujemy i rozszerzamy już funkcjonujące systemy.
Jesteśmy bardzo cenionym dostawcą oprogramowania dla branży telekomunikacyjnej. Dzięki naszym kompetencjom i możliwościom pracujemy nad najnowocześniejszymi rozwiązaniami dla sieci telefonii komórkowej GSM, GPRS i UMTS. Dla zainteresowanych Czytelników dodam, że pracujemy nad zastosowaniem tych systemów w szerokim zakresie, począwszy od centralnej części przełączającej GSM Core poprzez usługi sieci inteligentnych np. pre-paid, VPN (Virtual Private Networks), czy też tworzenie oprogramowania części radiowej systemu UMTS, aż po integrację tego systemu dla poszczególnych operatorów.
W naszej firmie powstają też aplikacje biznesowe. Tworzymy systemy dla administracji publicznej oraz zaawansowane korporacyjne aplikacje internetowe i intranetowe. Do tego rozwijamy sekcje zajmujące się tworzeniem aplikacji na platformę SAP. We współpracy z innymi branżami firmy Siemens przygotowujemy różnorakie oprogramowanie dla wielu nowoczesnych gałęzi przemysłu.
Pracujemy także w technologiach Embedded, między innymi dla sprzętu komunikacji bezprzewodowej. Na przykład opracowujemy rozwiązania do urządzeń peryferyjnych dla komputerów osobistych i narzędzi Machine2Machine. Te z kolei dostarczają funkcjonalności GSM/EDGE/UMTS, które mogą być wbudowane w urządzenia klienta. Jeśli chcesz, to mogę wyliczyć ci całą listę, ale to zajmie trochę czasu, a nie jest to głównym tematem naszej rozmowy.
Alex: Jak duża jest Wasza firma?
Seweryn Krajewski: Nasze Centrum zatrudnia ponad 800 specjalistów głównie z zakresu informatyki i telekomunikacji. Od momentu powstania rozwija się bardzo dynamicznie, więc dokładna liczba zmienia się praktycznie z dnia na dzień.
Alex: Jakich cech szukacie u przyszłych pracowników (managerów, analityków, programistów)?
Seweryn Krajewski: Tutaj jest kilka istotnych elementów.
Po pierwsze powiedzmy jakie cechy osobowościowe wymagamy od każdego kandydata, niezależnie od tego o jakie stanowisko się on ubiega. Tutaj trzeba wymienić między innymi wewnętrzną motywację do uczenia się, które stanowi stały element pracy każdego z nas. Do tego dochodzi umiejętność pracy w zespole oraz porozumiewania się w języku angielskim. W wypadku języka nie musi to być poziom negocjacyjny, niemniej kandydat powinien wykazać się wolą dalszego rozwijania i tej umiejętności, w czym pomagamy naszym pracownikom.
Istotnym elementem jest posiadanie pewnej wizji własnej ścieżki kariery, co pozwoli nam na dopasowanie naszych potrzeb do planów pracownika. Ogólnie mówiąc możliwe są u nas trzy ścieżki kariery, a mianowicie:

  • ścieżka kierownika projektów dla tych, którzy docelowo chcą kierować projektami
  • ścieżka kierownika kompetencji dla tych, którzy chcą pogłębiać swoją wiedzę w danej dziedzinie i stać się w niej swojego rodzaju guru dla całej firmy
  • ścieżka kierownika sekcji, działu lub branży. To bowiem ci kierownicy prowadzą i wspierają pracowników na drodze do sukcesu.

Bardzo ważna dla wielu ludzi jest ta właśnie ścieżka specjalisty, bo daje też konkretne możliwości rozwoju bez konieczności pełnienia funkcji managerskich. Każda z tych ścieżek ma też własny system nagradzania i to nie jest tak, że tylko kierownicy działów, czy sekcji mogą dostawać wyższe pensje. Często jest tak, że kierownicy kompetencji, czyli specjaliści mogą zarobić więcej, niż ich przełożony. My wyceniamy po prostu umiejętności i wartość dla firmy. To daje każdemu zainteresowanemu swobodę wyboru pasującej mu ścieżki, bo zarobić może w każdym przypadku. Wracając do meritum, posiadanie wyobrażenia na temat kierunku dalszej kariery jest na spotkaniu z nami bardzo ważne.
Alex: Jak wygląda u Was sprawa formalnych wymogów wykształcenia?
Seweryn Krajewski: Generalnie szukamy ludzi z wykształceniem technicznym, nie musi być to wykształcenie wyższe. Zdarza nam się zatrudniać ludzi, którzy niekoniecznie mają skończone studia, a nawet matury.
Alex: Bez matury!!!
Seweryn Krajewski: Dokładnie!! Niektórzy z nich są tak dobrymi ekspertami i mają taką pasję czy entuzjazm dla tego co robią, że często są lepsi od tych, którzy kończą studia i pokazują nam różne certyfikaty. My na rozmowach kwalifikacyjnych nie pytamy o udokumentowanie swoich kwalifikacji. Oczywiście później w procesie zatrudniania jest to jakoś weryfikowane, czyli jeśli ktoś powiedział że coś skończył, to HR prosi o jakieś papiery. W procesie kwalifikacyjnym nie pytamy, czy ktoś skończył uczelnię. Zatrudniamy ludzi, którzy po prostu umieją i chcą pracować oraz są pasjonatami tego co robią.
Alex: Jak w takim razie sprawdzacie w procesie rekrutacji podawane Wam przez nich umiejętności, które powinni posiadać?
Seweryn Krajewski: W procesie rekrutacji mamy kilka metod. Na przykład prowadzimy wywiad z kandydatem, coś w rodzaju pytanie-odpowiedź, czasami jak potrzebujemy specjalistów to przeprowadzamy testy, wtedy zapraszamy większą ilość ludzi i wtedy wszyscy wypełniają jeden test. Często też zapraszamy na rozmowy kwalifikacyjne ekspertów, czyli tych wcześniej wspomnianych kierowników kompetencji, którzy poprzez zadawanie bardzo szczegółowych pytań z danej dziedziny są w stanie bardzo łatwo wyłapać, czy kandydat wie o czym mówi. Jestem też informatykiem, programowałem i testowałem, więc potrafię zadać parę pytań i widzę, czy człowiek się w danym temacie dobrze czuje, czy też nie. Ważne przy tym jest, że nie chodzi nam o to, aby ktoś miał wszystko w głowie, całą książkę. Ważna jest też taka odpowiedź, jeśli ktoś powie mi gdzie to może znaleźć i jak szybko to znajdzie. Nie szukamy wcale ludzi, którzy wszystko spamiętają, bo przy projekcie nikt na to nie patrzy, czy ty to pamiętasz, czy masz z książki. Mamy zarządzanie przez cele, musimy skończyć projekt w terminie, przy danym budżecie i danej jakości. I jeśli ktoś musi poradzić sobie z jakimś wyzwaniem, to powinien umieć znaleźć rozwiązanie lub pomoc w fachowej literaturze lub gdziekolwiek indziej. Nie musi mieć tego wszystkiego w głowie.

Alex: Jeszcze jedna kwestia. Można sobie wyobrazić, że bywają kandydaci o dużej wiedzy fachowej, a jednocześnie np. dość introwertyczni czy nieśmiali. Co radzisz takim osobom?

Seweryn Krajewski: W pierwszym rzędzie zachęcam takich ludzi, jeśli mają odpowiednie kwalifikacje merytoryczne, do spotkania się z nami. W rozmowie zawsze można powiedzieć, że jest się onieśmielonym, czy zablokowanym. My rozumiemy takie sytuacje i możemy wziąć odpowiednią poprawkę. Z drugiej strony chcemy, aby kandydat był przynajmniej w stanie przyznać, że ma taki problem, bo wszyscy jesteśmy częścią zespołu i jeśli masz problem, to kolega obok powinien o tym wiedzieć.
Alex: Oznacza to, że jeśli ktoś Ci powie na rozmowie kwalifikacyjnej, że ma problem z np. nieśmiałością, ale jednocześnie jest dobry merytorycznie to nie stanowi to przeszkody.
Seweryn Krajewski: Oczywiście, że nie, takiego kandydata po prostu zatrudniamy! My potrzebujemy w zespole nie tylko gwiazdy, które prą do przodu, ale też takich stabilnych współpracowników, którzy jak się czegoś podejmą to po prostu zrobią. Tacy ludzie uczestniczą potem w specjalnych szkoleniach, aby byli bardziej pewni siebie i sprawniej się komunikowali, bo i oni uczestniczyć będą w projektach międzynarodowych. Po prostu, w którymś momencie będą musieli i pod tym względem stanąć na nogi, co będzie przecież też dużą korzyścią dla nich.

Alex: Wracając do samego formalnego przebiegu rekrutacji, to jaki ma on przebieg?

Seweryn Krajewski: Najpierw należy złożyć swoje CV poprzez naszą stronę internetową. Ciekawą opcją jest dostarczenie CV za pośrednictwem jednego z naszych pracowników, który zarazem może rekomendować kandydata. Kiedy mamy takie CV to analizujemy, gdzie taka osoba pasowałaby najbardziej, jeśli chodzi o sekcje, jeśli chodzi o technologie, czy też konkretny projekt. Jeśli zdarzy się, że pasuje do kilku projektów, to kontaktujemy się z ich kierownikami i staramy się zrobić jedną, wspólną rozmowę kwalifikacyjną. Chodzi o to, aby uprościć ten proces dla bezpośrednio zainteresowanego tak, aby nie musiał przychodzić na 5 rozmów, lecz tylko na jedną. W takim przypadku poszczególni kierownicy, czy eksperci zadają kandydatowi pytania z różnych zakresów technologicznych i w ten sposób możemy wspólnie określić, gdzie on najlepiej pasuje.
Alex: Jakie warunki musi spełnić kandydat, aby w ogóle miał szansę na tę rozmowę z Wami. Pierwszy etap to jest złożenie CV, jaki może on zwiększyć szanse na udział w następnym?
Seweryn Krajewski: Musi napisać dobre CV. To znaczy, musi uważnie przeczytać ofertę pracy, która jest opublikowana na naszej stronie i pokazać, że spełnia wskazane tam wymagania dotyczące kompetencji. Im bardziej konkretnie jest to napisane, tym lepiej.
Alex: Zazwyczaj macie rożne oferty pracy, różniące się np. profilem. Co ma zrobić kandydat, który czuje, że odpowiada wymogom różnych takich stanowisk?
Seweryn Krajewski: Powinien bez wątpienia ubiegać się o każde z nich. Jest całkowicie w porządku, jeśli w takim przypadku złoży kilka CV, a w każdym szczególnie uwypukli posiadanie przez siebie kwalifikacji, które na tym konkretnym stanowisku będą potrzebne. Czyli jeśli sądzisz, że pasujesz do stanowiska A albo do stanowiska B, to napisz dwa CV, a każde sformułuj tak, jakbyś ubiegał się o to konkretne stanowisko, czyli A albo B. Jeśli stanowiska są bardzo podobne, to możesz napisać jedno CV, ale wyślij je osobno na każdy numer referencyjny oferty pracy.
Alex: Czyli, jeśli ktoś równolegle ubiega się o różne stanowiska, wysyłając za każdym razem odrębne CV to jest to OK?
Seweryn Krajewski: Dokładnie tak. Powiem więcej, w wypadku nieuwzględnienia CV zachęcam do wysłania nam kolejnego za kilka miesięcy. Jesteśmy bardzo szybko rozwijającą się firmą i często pojawiają się nowe projekty
Alex: Myślę, że to cenna informacja dla nieśmiałych, którzy gotowi byliby pomyśleć „nie chcieli mnie raz, nie wypada starać się ponownie”.
Czytelnicy pytali, ile macie zazwyczaj ofert pracy?
Seweryn Krajewski: Myślę, że najlepiej sprawdzić to na bieżąco. Wszystkie takie stanowiska opisane są na stronie internetowej www.siemens.pl w sekcji Praca (Nr Referencyjny Com/SDC/…/Wrocław).
Alex: Ile CV zazwyczaj otrzymujecie?
Seweryn Krajewski: Średnio jest to ok. 150 aplikacji miesięcznie.
Alex: Jaki procent zgłoszeń przechodzi do etapu rozmów kwalifikacyjnych?
Seweryn Krajewski: Około 30 – 40 % kandydatów jest zapraszanych na rozmowy.

Alex: Jaki procent ludzi, którzy otrzymują pracę pochodzi z rekomendacji pracowników SDC, a jaki z innych źródeł?
Seweryn Krajewski: Tutaj nie prowadzimy dokładnych statystyk, bardziej koncentrujemy się na biznesie, a nie na na robieniu słupków. Ogólnie mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o kandydatów rekomendowanych przez pracowników, to jest to istotny procent. Jeśli członkowie zespołu sami znajdują na rynku kogoś, kto ich zdaniem pasuje do zespołu i ma odpowiednie kwalifikacje, to go zatrudniamy. To jest zgodne z nasza filozofią, w myśl której szefowie teamów mają dość dużą swobodę działania, pod warunkiem, że dostarczają firmie oczekiwane rezultaty. Ta odpowiedzialność za wyniki zespołu praktycznie gwarantuje, że przyjmowani są najlepsi kandydaci i to niezależnie od sposobu w jakim konkretne CV wyłądowało u nas.

Alex: Jedna z Czytelniczek pytała, na ile cenicie doświadczenie zagraniczne kandydata?
Seweryn Krajewski: Jeśli ubiega się on o stanowisko, gdzie będzie miał wiele kontaktów zagranicznych i będzie sporo podróżował, to wtedy takie doświadczenie jest bardzo mile widziane.
Alex: Kolejne pytanie Czytelnika to „Jak długo pracują na różnych szczeblach hierarchii managerowie, analitycy, programiści itp.?”
Seweryn Krajewski: Nasze Centrum istnieje od 6 lat. Spora część pracowników ceni sobie stabilność i pracuje na tych stanowiskach, na których zostali zatrudnieni. Jest też grupa ludzi, którzy mają zupełnie inny styl i w każdej z tych trzech ścieżek kariery, czyli projektowej, kompetencji, czy managerskiej, starają się poznać nowe rzeczy. Specjalnie dla nich mamy taki wewnętrzny program „Job Rotation”. W tym programie dana osoba pracująca na konkretnym stanowisku, kiedy osiągnie odpowiedni poziom profesjonalny, może zgłosić swój udział i zadeklarować, że chce przejść do nowej sekcji, nowej technologii, czy też nowego miejsca w organizacji. Taka zmiana nie zawsze jest możliwa z dnia na dzień, ale planujemy ją i przeprowadzamy kiedy tylko jest możliwa. W ten sposób nie tylko mamy zadowolonych pracowników, ale też doskonały przepływ informacji i doświadczeń pomiędzy poszczególnymi sekcjami.
Alex: Jeden z czytelników zapytał jak sprzedać się Działowi Personalnemu, aby zostać zatrudnionym?
Seweryn Krajewski: To nieporozumienie, u nas HR nie zatrudnia ludzi. Co prawda przychodzą oni na interview i zadają kandydatowi parę pytań, ale o zatrudnieniu decyduje jego przyszły bezpośredni przełożony. To on jest odpowiedzialny za rezultaty swojego małego zespołu, więc ma też decydujący wpływ na jego skład. Ta praktyka daje bardzo dobre wyniki.
Alex: Jaki jest wasz idealny manager?
Seweryn Krajewski: Trudno tu z praktycznego punktu widzenia mówić o ideałach. Podam Ci może parę cech, na które na pewno zwracamy uwagę. Bez wątpienia ważne jest, aby taka osoba:

  • posiadała zdolność do rozwijania się w działaniu i czerpania przyjemności z ciągłej zmiany
  • potrafiła wychodzić w swoim myśleniu poza utarte schematy
  • szukała możliwości szybkiego wzrostu i rozwoju
  • potrafiła dostrzec i wykorzystać okazje zanim zrobi to konkurencja
  • umiała myśleć w sposób zorientowany na klienta
  • była przywódcą będącym w stanie zapalić swoich ludzi do wykonywanych projektów
  • rozumiała konieczność dbania o ciągły rozwój członków zespołu
  • była w stanie podejmować skalkulowane ryzyko i odważnie działać nawet przy niedoborze informacji

Tak naprawdę to taki manager przy pomocy swoich ludzi realizuje pomysły teamu, a my tylko wspieramy go zasobami i dbamy o to, aby realizowany projekt odpowiadał właściwym standardom korporacyjnym.

Alex: Czyli oczekujecie od managera, aby działał prawie jak samodzielny przedsiębiorca wewnątrz Waszej firmy?
Seweryn Krajewski: Dokładnie tak jest, oczekujemy takiego nastawienia. To, do czego dążymy to managerowie, którzy przez cały czas poszukują nowych możliwości. To mają być ludzie, którzy nieustannie, pełni zapału dążą do znalezienia najlepszego rozwiązania – nawet jeśli na pierwszy rzut oka sytuacja wydaje się bez wyjścia. Leaderzy, którzy przewodzą swoim ludziom i dodają im zapału, aby pokonali przeszkody i mogli osiągnąć sukces.
Alex: To brzmi trochę, jak wyidealizowana wizja. Jak dążycie do jej realizacji?
Seweryn Krajewski: Starannie dobieramy managerów i jak sam wiesz, intensywnie ich szkolimy. To daje nie tylko sukcesy biznesowe. Zwyciężamy też w konkursach na najlepszych pracodawców np. „Firma dla Inżyniera 2005”, czy też „Firma dla Inżyniera 2006”
Alex: Seweryn, dziękuję za wszelkie te informacje. Myślę, że odpowiedzieliśmy na większość pytań, które Czytelnicy zaproponowali na blogu, bądź mailem. Rozumiem, że jeśli pojawiłyby się dodatkowe, to możemy je w tym wątku wyjaśnić.
Seweryn Krajewski: Oczywiście.
Alex: Dziękuję za rozmowę.

Ten wywiad jest dobrym uzupełnieniem jednego z moich wcześniejszych postów „Konkurencja na dwa fronty”. Cieszę się, że firma Siemens zgodziła się na opublikowanie tej rozmowy, bo widać z niej wyraźnie, że nie były to wtedy tylko teoretyczne rozważania. Tak jak wspomniałem w rozmowie z Sewerynem, jeśli będziecie mieli do niego jakiekolwiek dodatkowe pytania związane z tym tematem, to zamieście je w komentarzach.
Uwaga: Ten post wyjątkowo nie jest publikowany pod licencją Creative Commons. Każdy może opublikować link do niego, poza tym wszystkie prawa są zastrzeżone. Wynika to z warunków zgody, którą uzyskałem od firmy.

Komentarze (30) →
Alex W. Barszczewski, 2006-09-04
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Twoje nastawienie do otrzymywania prezentów.

Ostatnio prowadziłem ciekawą rozmowę, która zainspirowała mnie do zastanowienia się nad tym, jak przyjmujemy prezenty od innych ludzi. Zawsze chętnie dawałem, ale miałem poważne opory, kiedy inni chcieli mi coś sprezentować. Wychodziłem z założenia, że skoro mogę sam sobie kupić wszelkie materialne rzeczy, które tak naprawdę potrzebuję, to po co ktokolwiek miałby mi coś dawać. Tak trwało to aż do pewnej dyskusji z jednym moim wieloletnim przyjacielem i klientem – bardzo zamożnym człowiekiem z południowej Austrii. Po tym jak sam dałem mu w prezencie coś, co ułatwiło mu zarobienie kolejnych dużych pieniędzy, bardzo opierałem się przed przyjęciem czegoś z jego strony. W trakcie dysputy na ten temat padło z jego ust takie zdanie:”Wiem, że dajesz innym bo lubisz to robić. Dlaczego pozbawiasz ludzi, którzy działają z takich samych pobudek przyjemności obdarowania Ciebie?” Wtedy zrozumiałem, że moja postawa wywodziła się z czasów, kiedy obracałem się w innym otoczeniu i była nie całkiem adekwatna do mojej aktualnej sytuacji i osób, z którymi od pewnego czasu mam do czynnienia.
W rezultacie, zamiast odrzucać tego typu propozycje, zacząłem w naturalny sposób przyjmować różne prezenty od innych, przynajmniej tam, gdzie czułem dobre intencje. To wzbogaciło moje życie i nie mam teraz na myśli materialnej wartości tego, co otrzymywałem.

Oczywiście, wielu z Was czytało coś o metodach wpływu społecznego, a szczegółnie tzw. zasadzie wzajemności. Zgadza się, że jest wiele osób (i firm też), które chcą ją wykorzystać i mamią nas „prezentami”, za którymi ukryty jest poważny rachunek oczekiwań, czy wymagań. Nie zmienia to faktu, że istnieją ludzie z klasą, którym takie podejście w ogóle nie przyszłoby do głowy i jeśli jesteśmy wśród takich, to bądźmy równie otwarci na dawanie i branie.

Aby ułatwić to drugiej stronie to:

  • jako obdarowujący, jeśli robimy to z czystej chęci zrobienia czegoś dobrego dla drugiego człowieka, bez jakichkolwiek ukrytych intencji, czy interesów własnych, to komunikujmy to jasno i wyraźnie. Potem trzymajmy się tego, co powiedzieliśmy, bo stawką jest nasza wiarygodność. Jeśli ją stracimy, to mamy bardzo poważny problem.
  • jako obdarowani, dajmy drugiej stronie kredyt zaufania, że robi to z dobrymi intencjami, chyba że bardzo wyraźnie widać próbę manipulacji nami. W wypadkach wątpliwych po prostu zapytajmy. Zarówno reakcja na to pytanie, jak i sama odpowiedź dadzą nam najprawdopodobniej wystarczające wskazówki o co w tym wszystkim chodzi. Jeśli motywy tej osoby są w porządku, to przyjmijmy prezent i korzystajmy z niego.

Do tego wszystkiego warto powiedzieć, że naprawdę cenne prezenty to nie tyle rzeczy materialne, ale przede wszystkim: nasz czas, uwaga, bliskość, ciepło, intymność. Obdarowujcie tym ludzi, z którymi macie do czynnienia, a Wasz świat może bardzo się zmienić.

Komentarze (18) →
Alex W. Barszczewski, 2006-09-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Gdzie podróżujesz w weekendy?

Witajcie

Byłem ostatnio wyjątkowo zajęty kilkoma bardzo absorbującymi projektami, stąd mała przerwa w pisaniu tutaj.
Będąc w Warszawie rozmawiałem z kilkoma osobami, które przyznały, iż prawie co weekend wracają na te dwa dni w swoje strony rodzinne. Po bliższej rozmowie na ten temat nasunęła mi się refleksja, że dla większości z nich takie odwiedziny są podróżą w przeszłość, odwiedzaniem starych miejsc, starych znajomości, ba starych modeli życia. Trochę dziwi mnie taka postawa u młodych ludzi, ten wiek zazwyczaj kojarzy się z poznawaniem nowego i rozszerzaniem horyzontów. Jestem oczywiście daleki od osądzania jednego, czy drugiego podejścia. Myślę tylko, że wielu osobom przydatna byłaby odpowiedź na pytanie „spędzam weekendy w przeszłości, teraźniejszości, czy też przyszłości?” Jak to jest u Was?

PS: Ostatnio kilka razy zdarzyło mi się, że znajomi ze szkoły zapraszali mnie na „powspominanie starych, dobrych czasów”. Zawsze byli zdziwieni, kiedy zgodnie z prawdą odpowiadałem: „O czym mówisz? Mój najlepszy czas jest teraz!!”

PPS: Obiecany wywiad o pracy jest już prawie gotowy, potrzebujemy tylko OK ze strony koncernu, aby go opublikować

Komentarze (12) →
Alex W. Barszczewski, 2006-08-29
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 69 of 80« First...102030«6768697071»80...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • List od Czytelnika  (19)
    • Elżbieta: Witam, Osobiście polecam...
    • Ewa W: Krysia S, tak, widziałam...
    • KrysiaS: Ewa W, napisałaś...
    • Stella: Witajcie Uważam Autorze...
    • Ewa W: Krysia S, być może tak jest...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • kleks: Hej Alex, Po przemyśleniach...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Ja...
    • kleks: Hej Alex. To mam na myśli:...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Wczoraj...
    • kleks: Ewo, piszesz: „Żeby mieć...
  • Upierdliwy klient wewnętrzny działu IT cz.2  (26)
    • Agnieszka M.: Odpowiadam z...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • ms: Chodzi mi o to, ze moze dobrze...
    • Ewa W: Robert, Czy wszystko, czym...
    • Alex W. Barszczewski: Robert Tak jak...
    • Kleks: Alex napisałeś: „Metka...
    • Robert: @Alex „albo niewiele z...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Tomek P: To może być trochę strzał na...
    • Witek Zbijewski: Dużo zostało...
    • adamo: Witaj Mxx, chociaż już jestem...
    • moi: @Tomku, Rozwojem, mniej lub...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Witek Zbijewski: lektura bloga i...
    • Agap: Mój drugi kontakt z blogiem...
    • KrysiaS: Alex, dziękuję za to,ze...
    • Alex W. Barszczewski: Dziekuję Wam...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Ev: Witek Zbijewski Tak, tak,...
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Agnieszka L: „Czy mi się...
  • Reakcja na pretensje klienta  (12)
    • Kamil Szympruch: Wiem, że mój...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025