Opisuję w nim jak zbudować i prowadzić wspólny biznes z partnerką życiową, aby dobrze wpływał na więź emocjonalna i lepszy seks Mówię o tym, jak uniknąć błędów, które popełniają pary i które często prowadzą do poważnych konfliktów i problemów. Jaką działalność wybrać i jakie przygotowania są konieczne. Jak ustalić właściwe priorytety, aby dobrze wpływało to na jakość życia we dwoje. Wszystkie zalecenia są sprawdzone w praktyce!
Zapraszam do dyskusji w komentarzach, a jeśli materiał uznacie za wartościowy, to poszerujcie dalej.
Czy kogoś z Was zaskoczył fakt, że dziś mieliśmy w Polsce ponad 4000 zakażeń?
Przecież interesując się chociaż marginalnie tym, co dzieje się w innych krajach i będąc językowo w stanie zrozumieć poważne materiały na ten temat, było jasne, że będziemy mieli wykładniczy wzrost zainfekowanych ludzi.
I to jeszcze nie koniec, bo prawdziwy sezon na takie choróbska dopiero się zaczyna!!! Do tego fala hospitalizacji przychodzi z 7-10 dniowym opóźnieniem w stosunku do fali zakażeń. Nieunikniona fala zgonów przyjdzie z 2-4 tygodniowym opóźnieniem i też to zaobserwujemy, niezależnie od tego, że większość osób przechodzi infekcję bardzo lekko czy wręcz bezobjawowo.
Dołóżcie do tego nieudolność obecnych władz, kiepski stan służby zdrowia, kombinację niewiedzy i arogancji sporej części społeczeństwa i mamy receptę na bardzo poważne problemy w najbliższych miesiącach.
Moja rada: Nie daj się zabić, a jeśli masz bliskich w grupie podwyższonego ryzyka, to nie przyłóż się do zabicia ich, bo to potem będzie paskudne uczucie, które towarzyszyć Ci będzie długo.
Nie będę teraz odsyłał Was do źródeł obcojęzycznych, wczoraj natrafiłem na artykuł Stefana Karczmarewicza, który w przystępny sposób opisuje aktualny stan wiedzy.
Polecam, a jeśli ktoś nie ma czasu czytać, to przynajmniej przeczytaj ten cytat, pod którym się w 100% podpisuję (wyboldowanie moje):
„Powinniśmy chronić siebie i innych, ale…
… tam, gdzie wszyscy będą nosili dobre maski z zaworkami, bezpieczeństwo zostanie zachowane – przy utrzymaniu akceptowalnego poziomu komfortu korzystania z maseczek.
… gdy ktoś odmawia stosowania środków profilaktyki covid-19, możemy przyjąć, że ma za nic nasze bezpieczeństwo, a w odniesieniu do siebie liczy na skuteczność własnej odporności. Tym samym zwalnia nas z moralnego obowiązku dbania o jej/jego zdrowie. W takich przypadkach maseczki z zaworkiem zapewnią nam bezpieczeństwo i względny komfort. Osób niestosujących środków ochrony nie musimy w takich przypadkach brać pod uwagę. Nie wkurzajcie się na nich. Zignorujcie ich.
Zwycięzcą zostaje maseczka FFP2, zalecana w opublikowanych dokumentach, a przy tym zapewniająca znośny komfort, łatwo dostępna i niedroga.
Jeżeli zależy nam na bezpieczeństwie otoczenia (zwłaszcza gdy mamy do czynienia z osobami o obniżonej odporności), lepszym wyborem będzie wersja bez zaworka. Będzie również godna polecenia przy krótkich zastosowaniach – np. szybkich zakupach.
Jeśli udajemy się w miejsca ogólnodostępne, najlepiej będzie wybrać wersję z zaworkiem. Ci, którzy rozumieją świat, będą i tak stosować zabezpieczenia, a ci, którzy uważają, że covid-19 to bzdura, nie muszą być przy takich decyzjach uwzględniani w analizie ryzyka. Nam zaś będzie funkcjonowało się wygodniej, co też ma duże znaczenie, bo nie będziemy wówczas zmotywowani do omijania zasad bezpieczeństwa.”
PS: Kilka osób napisało mi podziękowania za udostępnienie opisanego na blogu sposobu podkręcenia naszego układu odpornościowego (bez cudownych tabletek i egzotycznych preparatów), co znacznie złagodziło przebyte przez nich w międzyczasie infekcje wirusowe. Polecam, bo jak zwykle u mnie, jest to materiał po solidnym research i sam tak postępuję.
W życiu czasem musimy się trochę sprężyć nad tym, co robimy. To jednak nie powinno przeszkadzać nam w wygospodarowaniu czasu na bycie razem i delektowanie się życiem z naszą Partnerką/Partnerem. I to każdego dnia :-)
Kiedy często spędza się czas faktycznie razem, do tego we wzbogacający, albo po prostu tylko w bardzo przyjemny sposób, to przy spełnieniu kilku innych, dość prostych warunków takie rozpowszechnione pojęcia jak:
„walka o związek”
„praca nad związkiem”
degeneracja związku do wspólnoty gospodarczej
stają się zupełnie abstrakcyjnymi określeniami wymyślonymi na potrzeby terapeutów i autorów odpowiednich artykułów w kolorowych czasopismach, tak aby mieli o czym pisać, bo tym zarabiają na życie.
Ale my powinniśmy zadbać o nasze własne życie, które przecież jest jedynym życiem, które mamy na pewno. Warto przy tym abyśmy uświadomili sobie, że być może większość tzw. „mądrości ogółu” to ogromne uproszczenia, które zaciemniają nam wgląd na naprawdę istotne szczegóły i niuanse. Niuanse, które łatwo mogą zrobić różnicę pomiędzy stworzeniem czegoś, co będzie niezłym przybliżeniem raju na ziemi, a życiem pełnym frustracji i desperacji. O ile ktoś nie jest masochistą, to chyba podobnie jak ja woli ten pierwszy wariant, nieprawdaż?
Nie jestem ani ideałem, ani nieomylnym „guru”, ale żyję w związku, gdzie mimo 33 lat rozpiętości wieku i odmiennego postrzegania wielu kwestii mamy właśnie takie super życie. I to niezależnie od konieczności radzenia sobie z różnymi wyzwaniami rzeczywistego świata, w którym żyjemy zarówno my, jak i inni Polacy mieszkający w kraju. Wspominam o tym, bo zapewne większość z Was, jeśli jest w związku, to najprawdopodobniej w takim o mniej ekstremalnych „różnicach wyjściowych” :-)
To oznacza, że teoretycznie powinno być Wam łatwiej osiągnąć taki stan, gdzie czas spędzany z drugą osobą jest niezwykle wzbogacający pod względem emocjonalnym, przyjemnościowym i rozwojowym. I spędzacie go dużo, właśnie z powyższych powodów.
Takie podejście ma tę „wadę”, że nie maksymalizuje ilości zarabianych pieniędzy, za to maksymalizuje radość z życia, a jednocześnie nie wyklucza też przeżywania go w rozsądnym dobrobycie :-) Taką kombinację przyjemności, rozwoju i dobrobytu można całkiem ładnie zoptymalizować i to w sposób dość odporny na zakłócenia zewnętrzne takie jak np. pandemia czy nadchodzący kryzys gospodarczy. Trzeba tylko wiedzieć, co się naprawdę liczy.
Pisze o tym nie aby się chwalić, lecz uświadomić Wam Przyjaciele, że możecie mieć dostęp do bardzo obszernego praktycznego know-how w tym zakresie i to w odróżnieniu od różnych guru całkowicie za darmo :-) Nie dlatego, że jest ono mniej warte, ale dlatego, że ja w przeciwieństwie do tych „autorytetów” nie potrzebuję Waszych pieniędzy, co też powinno być wskazówką, że faktycznie wiem, jak to zrobić w realnym życiu :-)
„Haczyki” są dwa :-)
Najchętniej podzielę się taką wiedzą i doświadczeniami online w ramach „Zapytaj Alexa o cokolwiek” – wtedy skorzysta z tego więcej osób
W rozmowach będziemy stosować jedną z zasad mojego małżeństwa z Karoliną – mówimy sobie to, co faktycznie myślimy :-) To jest nawiasem mówiąc świetny sposób na zmianę sytuacji w związkach, w „których nic się nie dzieje” :-)
Są chętni?
Podzielcie się Waszymi uwagami w komentarzach, a jeśli inicjatywa jest wartościowa, to poszerujcie dalej.
Dziś z Karolina świętujemy siódmą rocznicę ukończenia mojej książki Sukces w relacjach międzyludzkich. Piszę o tym na grupie, bo chcę przy okazji podzielić się z Wami kilkoma przemyśleniami, a w konkluzji poruszyć kilka kwestii, które mogą długoterminowo radykalnie zmienić Wasze życie na lepsze.Książkę zacząłem pisać, bo widziałem kompletny brak na rynku prostego i bardzo praktycznego podręcznika o budowaniu naprawdę dobrych relacji z innymi. „Jak zdobywać przyjaciół…” Carnegiego, to niezły klasyk, ale potrzeba było czegoś bardziej konkretnego, dotyczącego naszego społeczeństwa i naszych czasów. Do tego widziałem mnóstwo tekstów w mediach i internecie, które często przedstawiały „medialną rzeczywistość”, niewiele mająca wspólnego z realnym światem.Jak widzę coś takiego w życiu, to nie narzekam, nie demonstruję tylko działam. Z ekonomicznego punktu widzenia, przy moich stawkach pisanie książki to była absolutna bzdura! W pionierskich czasach self publishingu nie tylko ją napisałem, ale też wydałem, przecierając przy okazji różne szlaki innym. Ponieważ nie miało to być ani źródło dochodów, ani sposób na masowanie własnego ego, to wydałem ją w miękkiej okładce, cenę (35 zł papier, 25 zł ebook) ustalili młodzi Czytelnicy, a przez pierwsze 5 lat płaciłem sam za wysyłkę (kosztowała w sumie ok. 60 000 zł). Można pomyśleć, że to głupota z mojej strony, nieprawdaż?Okazało się, że wcale nie!!! Oczywiście, że poświęcając ten czas na akwizycję i obsłużenie większej liczby klientów miałbym znacznie więcej pieniędzy na koncie, ale „efekty uboczne” wydania książki okazały się bezcenne i w wielu wypadkach nie do kupienia! To, że mimo braku reklamy ciągle sprzedaje się ona i to w sumie w tysiącach egzemplarzy, to „małe piwo” kiedy dostaję wiadomości od Czytelników, którym pomagała ona i pomaga nadal w budowaniu lepszych relacji, a co za tym idzie lepszego życia. Myślę, że prawie każdy z nas ma taką głęboko zakorzenioną potrzebę robienia znaczącej różnicy na tym świecie i to jest ogromna satysfakcja i „kop”, kiedy widzi się takie rezultaty dla innych.Do tego, organizując potem bezpłatne (tak, tak, bezpłatne!) konferencje na temat budowania relacji międzyludzkich spotkałem Karolinę, co doprowadziło do takiego zwrotu w moim życiu, że nawet najlepiej znający mnie ludzie (łącznie ze mną :-)) uznaliby to za niemożliwe. A moja już wtedy bardzo wysoka odczuwana jakość życia katapultowała się do innej galaktyki :-) :-) Jaką mam propozycję dla Was? Zastanów się, co dobrego możesz zrobić dla innych ludzi, zamiast całkowitego poświęcania się powiększaniu własnego konta i posiadanych dóbr materialnych. Oczywiście dbaj o Twój dobrostan, ale nie zakopuj się w tym po uszy. Przy myśleniu o działaniach dla innych nie zniechęcaj się faktem, że mnóstwo ludzi wokół nas to ociężałe mentalnie i pozbawione większej inicjatywy istoty, w 38 milionowym narodzie na pewno znajdziesz wiele wartościowych osób, dla których warto coś zrobić. Zacznij to robić, po prostu zacznij.Bądź przygotowany na wiele prezentów od świata, które nagle zaczniesz otrzymywać. Naucz się też te prezenty rozpoznawać i rób z nich użytek. Miej bardzo dobre życie… To napisałem nie jako naiwny marzyciel, lecz jako człowiek, który żyje na tym świecie znacząco dłużej niż prawie wszyscy z Was, a przy tym, jako międzynarodowy konsultant potrafi być pragmatyczny do bólu. Mimo tego to napisałem… Wykorzystajcie to…
W ostatnim mailu wysłanym do osób zapisanych na ogólną listę mailingową, oprócz informacji o kolejnych spotkaniach online zamieściłem następującą wiadomość:
„Organizuję też eksperymentalnie specjalny „Stolik Kawiarniany” dla nieprzedsiębiorców, a mianowicie 2.06 w godz. 18-20. Różnica w dotychczasowych polegać będzie, że nagramy całość i jeśli będą ciekawe fragmenty, to opublikujemy na YT lub FB. Kilka osób w PM zasygnalizowało, że nie będzie miało z tym problemu, więc spróbujemy :) Spodziewam się mniej chętnych, więc będziemy mieli więcej czasu zająć się kwestiami każdego z uczestników.”
Poniżej była jeszcze formułka zgody na nagrywanie i publikację, którą należało wkleić w maila do mnie.
Normalnie, to powinna być okazja pokonferowania ze mną w bardzo małym gronie i podpytania mnie o różne rzeczy, prawda?
Odpowiedziały tylko 2 osoby, z tego jedna, w bardzo ładnym zresztą mailu, napisała zamiast tej formułki zgody:
„Sprawa jest bardzo dyskretna… … nie chciałbym , żeby ktoś ode mnie z branży dowiedział się o tym z Youtube, dlatego liczę na dyskrecję”
Pierwsza myśl: WTF? Pisałem przecież, że to eksperymentalne spotkanie, gdzie nagrywamy!
Normalnie wzruszyłbym ramionami i zapomniał o człowieku, ale ponieważ reszta maila była naprawdę ładnie napisana, to odpisałem:
„Dziękuję za maila. Przykro mi, spotkanie 2.06 jest właśnie takim eksperymentalnym, które nagramy za zgodą uczestników. Dlatego niestety muszę to zgłoszenie odrzucić.
Na marginesie odradzałbym teraz branie kredytów jakiegokolwiek rodzaju, zwłaszcza wobec powiększenia się rodziny”
W odpowiedzi dostałem znowu naprawdę bardzo miły mail z poglądem, że wzięcie kredytu jest konieczne. W omawianej sytuacji to bardzo niemądre rozwiązanie, ale I rest my case, jak mówią amerykańscy adwokaci …
Dlaczego o tym piszę?
Wiele osób, często niechcący, albo przez niewłaściwe przyzwyczajenia, traci szanse na gratisowe zdobycie wartościowych informacji, rad i rozwiązań od ludzi, którzy normalnie zarabiają na tym spore pieniądze. Ludzi, którzy zarabiają na wykorzystywaniu tych rad w prawdziwej gospodarce, a nie tworzeniu szkoleniowych lejków a potem sprzedawaniu innym marzeń i ładnie opakowanych banałów, które znając język bez trudu i za darmo znajdziesz w internecie!!!
Co mógłby lepiej zrobić ten człowiek z maila?
Jeżeli ma tak delikatną (w jego odczuciu) sprawę, to mógł na przykład:
Poznać mnie osobiście przy normalnym „Stoliku Kawiarnianym”
Albo przynajmniej zaistnieć w mojej świadomości chociażby komentując cokolwiek co publikowałem
Napisać do mnie takiego maila, jak w tym zgłoszeniu, opisując stan rzeczy, pytanie i podając numer telefonu na wszelki wypadek
Albo, po mojej odmowie na niewłaściwe zgłoszenie zgłosić się na normalny „Stolik Kawiarniany”
Tam jest jeszcze kilka aspektów, których ze względu na poufność nie będę tu poruszał
Zdumiewa mnie fakt, że jedni inteligentni i sympatyczni ludzie widząc np. takiego nieszablonowego faceta jak ja, który żyje dziwnie, ale najwyraźniej bardzo dobrze, kiwają głową z niedowierzaniem, podejrzliwością czy nawet obawą (????), podczas kiedy tylko stosunkowo nieliczni zadając sobie trudu poznania mnie, potrafią z tego skorzystać i to w taki sposób, że z mojej strony otrzymują prezenty, które chętnie im daję.
Te prezenty są chyba dość wartościowe, jeśli tacy ludzie jak np. Anna Kucharska twierdzą, że kilka przyjacielskich rozmów ze mną posunęło ją w biznesie dalej, niż wiele kosztownych szkoleń. A Ania jest kimś w branży nieruchomości! Takich moich znajomych jest więcej, tylko nie chciałem ich już na szybko prosić o zgodę na publikację.
Warto wiedzieć, że takich podobnych do mnie szczodrych ludzi, którzy mają się czym dzielić też jest więcej!!! Wyobraźcie sobie teraz, ile to w sumie szans pójścia w życiu lepszą ścieżką niepotrzebnie marnujemy! I to niezależnie od osobistych celów, bo te mamy przecież bardzo różne!
Parę lat i kilkanaście kilogramów więcej nagrałem taki film, który może się w tym kontekście przydać: https://youtu.be/k4gUN2BlKNM
PS: Po „Stolikach Kawiarnianych” dostaję często maile takie jak ten: „Zapisałam 4 strony a wiedza na nich zawarta była bardziej wartościowa niż moje 5 lat studiów :-)”
Spróbuj szczerze odpowiedzieć na to pytanie, zwłaszcza jeśli chodzi o znaczącą pomoc, wymagającą z Twojej strony osobistego zaangażowania.
Zapewne, podobnie jak ja, wolisz pomagać osobom, z którymi masz jakąkolwiek pozytywną relację, a nie tym, którzy z prośbą o pomoc właśnie pojawili się w Twoim życiu. I im ta relacja jest głębsza, tym zazwyczaj nasza gotowość wspierania kogoś jest większa, prawda?
Z drugiej strony, podobnie do większości Polaków, masz pewnie opory przy proszeniu o wsparcie nieznajomych, prawda? To jest zrozumiałe, łatwiej, co nie zawsze znaczy łatwo, zwrócić się do ludzi, z którymi mamy dobre relacje i z którymi łączy nas też wzajemne zaufanie. Wyzwanie polega na tym, że bardzo wielu z nas ma stosunkowo mało zróżnicowany krąg prawdziwych (w przeciwieństwie do wirtualnych) znajomych, a praktyczna umiejętność budowania nowych relacji jest dość kiepska.
Czasy mamy trudne, a wygląda na to, że będą jeszcze trudniejsze. Pomijając już bardzo źle wyglądające kwestie czysto ekonomiczne, pogodzenie w obecnej sytuacji obowiązków rodzinnych z zawodowymi, szczególnie jak się jest zamkniętym z dziećmi i rodziną 24h pod jednym dachem, staje się dla wielu osób drugim kolosalnym problemem. Dla wielu ludzi tworzy to razem bardzo duże obciążenie i jeżeli będąc w takiej sytuacji będziemy usiłować radzić sobie z tym w pojedynkę, to ciężar może okazać się zbyt duży. A jeszcze trzeba dbać o zdrowie ze względu na koronawirusa.
Zacznijmy sobie wzajemnie pomagać!!
Rozejrzyjmy się wśród istniejących (rzeczywistych) znajomych, może możemy coś dla nich zrobić?
Rozejrzyjmy się wśród istniejących (rzeczywistych) znajomych, może ktoś chętnie zrobi coś dla nas, jeśli tylko dowie się o co chodzi?
Najlepszy czas na budowanie nowych, prawdziwych relacji już minął. Drugi najlepszy moment, aby zacząć to robić jest właśnie teraz. Nie przegapmy go, nawet jeśli jest to obecnie trudniejsze. Łatwiej nie będzie!
Jeżeli chodzi o ten ostatni punkt, to warto rozważyć dwie drogi:
Spójrz na relacje, które już masz, nawet jeśli są w stanie uśpienia, bądź obciążone jakimiś zaszłościami. Może da się je przenieść na wyższy poziom w kwestii zaufania, zrozumienia, sympatii. Mam wrażenie, że w epoce, kiedy wszyscy trąbią o przenoszeniu się do sieci, lejkach sprzedażowych itp. bardzo łatwo przeoczyć taką istniejącą i czasem zdumiewająco skuteczną możliwość. Czasem trzeba pierwszemu wyciągnąć rękę, czasem powiedzieć „przepraszam”, czasem zaproponować nowy start. Nie wszyscy z tego skorzystają, ale warto podjąć próbę. Możecie się bardzo i pozytywnie zdziwić.
Bądź szczególnie otwarty na budowanie całkiem nowych relacji, nawet jeśli fizyczne spotkania twarzą w twarz nie bardzo są możliwe. Bardzo wiele osób ma sprzęt, dzięki któremu można spotykać się online, to stwarza możliwości, z których stosunkowo niewielu ludzi potrafi dobrze skorzystać. Nic dziwnego, jak nie potrafili tego dobrze w realu, to jest trudniej zacząć teraz. Niemniej jak wspomniałem, właśnie teraz jest drugi najlepszy moment na nauczenie się.
Obie drogi działają, to wiem zarówno z własnego doświadczenia ostatniego miesiąca, jak i rezultatów młodych profesjonalistów, których w ramach pewnego projektu od 3 tygodni regularnie szkolę. U nich chodzi o „wirusowe” tworzenie nowych sposobności i ich optymalne wykorzystanie w biznesie, ale to samo dotyczy też wielu dziedzin życia prywatnego.
Jeżeli przyjmiesz radę ode mnie, weterana różnych kryzysów, a jednocześnie miłośnika dobrego życia:
Zacznij pracować nad rozwijaniem Twoich relacji i ucz się aby jak najszybciej być w tym dobra/dobry. W obliczu bardzo prawdopodobnych i niestety złych scenariuszy rozwoju dalszej sytuacji, może Ci się to przydać o wiele bardziej niż teraz przypuszczasz!
Jeśli mogę być w tym pomocny i nie poruszałem jakiegoś istotnego aspektu relacji w moich publikacjach online, to napisz w komentarzu.
PS: Nie jest moim zamiarem bezwstydna autopromocja, niemniej już ponad 7000 osób skorzystało z napisanego przeze mnie, łatwego w czytaniu, pełnego wskazówek podręcznika Sukces w relacjach międzyludzkich i to jest bardzo dobry punkt aby zacząć. Książka, szczególnie w wersji elektronicznej (epub,mobi, pdf) specjalnie ma taką cenę, aby każdego było stać, a zmieniła życie wielu ludzi. Wspomniane przez Czytelnika „odarcie ze złudzeń” dotyczy oceny jego aktualnych umiejętności, potem już jest tylko lepiej :)
Ku mojemu zdziwieniu, po poprzednim poście nikt nie chciał wypisać się z tej grupy, brawo :-)
No to pozwolę sobie w następnych dołożyć jeszcze trochę do pieca, może być gorąco! Moją intencją nie jest jednak wprawienie kogokolwiek w zły humor, lecz otwarcie oczu chętnym, zanim o wiele brutalniej zrobi to rzeczywistość gospodarcza! Najlepszy moment dla wielu koniecznych zmian samego siebie i podejścia do biznesu i życia był dość dawno temu, ale drugi najlepszy jest teraz! Miejcie to przed oczami, bo nie będę nikogo oszczędzał.
To co piszę tworzy pewien ciąg, dlatego warto zacząć od początku, czyli tamtego tekstu.
Przejdźmy dziś do tworzenia i wykorzystywania szans. W epoce względnego dobrobytu, która właśnie niedawno się skończyła, dla większości ludzi i przedsięwzięć nie było to takie krytyczne. W wielu wyborach, bazując na założeniu że będzie ciągle lepiej, kierowaliśmy się wygodą, lenistwem albo co gorsza stając się przykładem pewnej ociężałości umysłowej i fizycznej. Dotyczyło to tego, na co zużywaliśmy czas i inne zasoby, a co gorsza i tego, czego nie robiliśmy, choć zdecydowanie powinniśmy.
Żeby nie było, że pisze to ten mądry, co jest bez skazy, to sam z lenistwa zaniedbałem na przykład intensywniejsze dbanie o formę fizyczną. Z lenistwa zaniedbałem też dokończenie kolejnej książki, które ciągnie się już bardzo długo, czy start Kliniki Negocjacji, która mogła być gotowa w październiku 2019 a nie w marcu 2020 :-( Całe szczęście, że przynajmniej rozwiązywanie trudnych kazusów moich klientów utrzymało mi elastyczność i czujność myśliwego w dżungli, a sytuacja finansowa pozwala na myślenie co mogę zrobić dla innych, zamiast zmartwień za co zapłacę zobowiązania.
Jak już jesteśmy przy tym pytaniu „co mogę zrobić dla innych?” to zauważmy, że większość ludzi tak naprawdę jest na co dzień egoistami, a o innych, poza ewentualnie bliską rodziną myśli najwyżej przy okazji różnych akcji dobroczynnych itp.
Jak wykazały badania małych dzieci, większość z nas ma wrodzony program pomocy innym w typowych zachowaniach, tylko potem pozwalamy, aby on w dużej mierze zaniknął. A to wielka szkoda, bo patrząc z perspektywy wielu lat i bardzo różnych sytuacji życiowch, takie automatyczne myślenie o innych jest współodpowiedzialne za moją wieloletnią bardzo wysoką jakość życia. Napisałem współodpowiedzialne, bo jest też kilka innych czynników, o których wspomniałem w tym cyklu, względnie napiszę o nich później.
Teraz polecam abyś zrobiła/zrobił sobie przerwę na zapoznanie się z filmem (trwa tylko 9min), który nagrałem 4 lata i X kilogramów temu, bo to dobra podstawa do zrozumienia dalszej rozmowy :-)
To teraz dam Wam praktyczny i dość szczegółowy przykład z ostatnich dni.
„Top Gun” to jest moja bezpłatna inicjatywa, którą raz na jakiś czas podejmuję dla młodych, obiecujących ludzi. Mała, dobrana grupa osób dostaje serię bardzo intensywnych warsztatów komunikacyjno-negocjacyjnych na poziomie, jaki zazwyczaj zarezerwowany jest dla Zarządów dużych firm. Nabyte umiejętności często katapultują uczestników do zupełnie innej ligi biznesowej i ludzkiej. Jeśli porównamy to co tam robimy z większością komercyjnych szkoleń, to obóz treningowy jednostki specjalnej w porównaniu do obozu harcerskiego. Ten drugi jest oczywiście przyjemniejszy i śpiewa się przy ognisku, jak ostro jest u mnie, to możecie posłuchać np. w filmie https://www.facebook.com/alex.barszczewski/videos/2297136640389213/
Do tego programu, który startuje tylko od czasu do czasu bardzo trudno się dostać, praktycznie „by invitation only”, choć wiele wiedzącym o jego potencjale osób dopytuje regularnie jak się zakwalifikować.
I teraz ciekawostka: Po długiej przerwie postanowiłem znowu zrobić Top Gun :-) W trochę innej formule, bo z konieczności na video, ale wiem jak mimo tego osiągnąć co najmniej 80% tej wysokiej skuteczności, a poza tym pandemia kiedyś się skończy i zrobimy potem też sesje „na żywo”.
Ja bardzo rzadko proszę o cos dla mnie, ale tym razem napisałem:
„jeśli tekst Wam się spodobał, to do szerowania z jak największa liczbą zainteresowanych. Pomóżcie mi pomóc innym!”
Nie miałem w tym żadnego osobistego interesu, po prostu chciałem aby więcej osób mogłoby skorzystać z przemyśleń. Jeżeli ktoś zgadza się z tekstem, to spełnienie mojej prośby nie kosztowałoby nic, prawda?
Postanowiłem więc wszystkim osobom, które go do poniedziałku 17:00 udostępnią zaproponować udział w najbliższym Top Gun :-) Jak zwykle udział jest bezpłatny i jeśli się zgodzą, to zrobię wszystko, aby dostały taką dawkę krytycznych umiejętności by bardzo dobrze poradzić sobie mimo trudnych czasów jakie nas czekają.
Teraz parę brutalnych stwierdzeń, po to aby pokazać jak to działa w prawdziwym życiu i jak niewielka jest różnica pomiędzy załapaniem się na różne sposobności, a pozostaniem na zewnątrz:
Ktoś pominął ten wpis, bo co tam pisze taki Alex, który robi to za darmo i nie jest celebrytą :-) Jego prawo, ale jest na zewnątrz :-)
Ktoś nie doczytał, albo nie wziął mojej prośby na serio. Jego prawo, ale jest na zewnątrz.
Ktoś przeczytał, ale nie zgadza się z moimi przemyśleniami. Jego prawo, w takim przypadku i tak nie pasowałby do projektu.
Ktoś przeczytał, zgodził się, ale zlekceważył moją prośbę. Jego prawo, ale jest na zewnątrz.
Ktoś przeczytał, zgodził się i poszerował, ale po mojej arbitralnie ustawionej deadline. Przykro mi, pech, nadchodzące czasy będą wymagały tego, aby wiedzieć, gdzie trzeba trzymać rękę na pulsie.
No teraz pewnie wielu z Was myśli, „jaki arogancki dupek z tego Alexa” :-)
A ja tylko na małym przykładzie pokazuję, co się dzieje w naszym życiu znacznie częściej niż sobie to uświadamiamy. W życiu, które z moją osobą nie ma nic wspólnego.
Inny mały przykład, trochę inny, ale rezultat jest podobny:
Razem z Karoliną organizujemy bezpłatny cykl „Rozmowy w Klinice” gdzie chcemy bezpłatnie i bardzo konkretnie pomagać konkretnym przedsiębiorcom w rozwiązywaniu ich konkretnych problemów negocjacyjnych i prawnych. Najpierw trzeba się oczywiście poznać, do tego służą spotkania typu „Stolik Kawiarniany”. Większość dotychczasowych uczestników tych spotkań stara się zapisać na kolejne, widząc w tym nie tylko wartość dodaną, ale też otrzymując poza nimi też bardzo konkretną pomoc. Zależy mi dotarciu z nią do jak największej liczby małych przedsiębiorców w potrzebie, więc wysłałem ładnych kilka dni temu informację do ponad 100, którzy sami zapisali się na specjalną listę mailingową. I wiecie co? Odzew był tak mały, że dziś spotykamy się w grupie dotychczasowych bywalców, a jutrzejsze stoi pod znakiem zapytania. Pytając, co może być przyczyną dostałem następujące odpowiedzi (pamiętajcie, że mówimy o przedsiębiorcach!):
Bezpłatne działania postrzegane jako mało wartościowe :-)
Ludzie się boją lub krępują (przedsiębiorcy w dzisiejszych czasach???)
Trzeba się zgłosić pisząc do mnie maila, a to za dużo zachodu, pewnie z uwzględnieniem punktu 1
Ludzie mają tyle źródeł informacji, że nie wiedzą co wybrać
Jakby nie było, to jest rezygnacja z możliwości wsparcia nie tylko z naszej strony, ale też kilku innych prawdziwych ekspertów, których mamy w odwodzie. Oni też nie musza zarabiać i chętnie pomogą, tylko nie chce ich pakować w interakcje z ludźmi, którzy sami nie wiedzą co chcą. My wszyscy mamy inne możliwości spędzania naszego czasu.
Uff, wystarczy na dziś :-)
Chcecie więcej takiego lekarstwa, czy mam to przenieść na zamkniętą grupę twardzieli?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Wszystkiego, o czym pisze w tym cyklu sam musiałem się też nauczyć, przeważnie dostając solidnie w d….
Tego chce Wam oszczędzić, dlatego tak piszę, w końcu w nazwie grupy jest „Bez ściemy…”
Nasza sytuacja jest trochę nietypowa i to z dwóch powodów:
krakowska lokalizacja, w której teraz jesteśmy jest najmniejsza z naszych wszystkich i ma najmniejszą lodówkę. To jest duży minus przy robieniu zapasów
z drugiej strony oboje jesteśmy metabolicznie elastyczni i bezproblemowo funkcjonujemy na 1-2 posiłkach dziennie. Szczególnie ja, mając spore własne rezerwy (które w wypadku infekcji wirusem nie są korzystne, więc się ich pozbywam). To jest plus kompensujący małą lodówkę z jeszcze mniejsza zamrażarką
Zapasy między innymi to:
Spory zapas sardynek w oleju, które bardzo lubię. Sardynki są generalnie mało obciążone metalami ciężkimi i jako źródło białka bardzo zdrowe. Wadą tych puszek jest stosowany w nich olej słonecznikowy (za dużo prozapalnego omega-6), ale wystarczy go wylać przed spożyciem i zastąpić dobrym olejem z oliwek (patrz poniżej) :-)
Kanister z 5l bardzo dobrej kreteńskiej oliwy Extra Virgin kupowanej korzystnie w Amazonie :-) Starczy na bardzo długo, nawet przy naszym dość intensywnym użyciu
Solidnej wielkości polędwica wołowa pokrojona na steki i zamrożona w pojedynczych woreczkach
Solidnej wielkości antrykot wołowy pokrojony na pojedyncze rib eye zamrożone jak wyżej
Spora porcja ekologicznego boczku pokrojona na porcje (np. do jajecznicy) i zamrożona jak wyżej
Pewna liczba porcji dzikiego łososia alaskańskiego z datą ważności 9.04
Pomidory w puszce w sporej ilości (magazynowane w bagażniku samochodu na parkingu obok :-)
2 jednokilogramowe kawałki twardego sera żółtego z datą ważności do września
Spora porcja francuskiego Emental z Flomaro
Dwie duże paczki tortilli
Ok. 10 puszek tuńczyka do powyższych
Ok. 20 świeżych ekologicznych jajek – warto uzupełniać
1 kg masła irlandzkiego Kerrygold
Ryż i inne trwałe składniki do robienia sushi
Jakiś makaron jako rezerwa awaryjna
8 zgrzewek naszej ulubionej wody mineralnej ( częściowo w samochodzie :-) )
Pewne ilości trwalszych owoców jak borówki, kiwi, pomidory cherry, ananasy
Pewne ilości batatów, cebuli itp.
Zapasik dobrego wina
Zapas kapsułek do Nespresso :-)
Zapas zielonej herbaty
Spory worek mrożonych warzyw
Plus uzupełniane na bieżąco łatwiej psujące się produkty jak szynka, niektóre sery i bagietki z Flomaro, sałata lodowa, która nieźle trzyma się w lodówce i po wywaleniu zewnętrznych liści jest dość bezpieczna, jogurt, pakowane kabanosy itp.
Z takim zapasem nie musimy w ogóle chodzić po sklepach, raz na kilka dni wpadamy do Flomaro, gdzie jak wspomniałem w poprzednim poście bardzo bezpiecznie sprzedają świetne produkty, ale to bardziej w ramach wspierania dzielnych Kolegów, niż z konieczności. To jest ważne, bo bardzo zależy nam na uniknięciu konieczności chodzenia po normalnych sklepach.
Jeśli ktoś pominął mój komentarz, dotyczący suplementów, to regularnie bierzemy:
D3+K2 MK7
Naturalną C (aronia+hibiscus)
Cynk
Selen
Magnez w postaci cytrynianu magnezu
Omega-3 (bardzo dobry tran z wątroby dorsza)
Jeżeli zajrzeliście do teych badań na Pubmed, to te, które między innymi dobrze działają na odporność organizmu.
Mam nadzieję, że to wyliczenie się komuś przyda :-) Odzwierciedla mniej więcej stan naszych zapasów na wypadek kwarantanny i oczywiście nie każdemu musi pasować.
W wykorzystaniu tego wszystkiego bardzo pomocny jest dobry grill kontaktowy.
Mam nadzieję, że jesteście w dobrym zdrowiu. Doczytajcie do końca, bo nieco chaotycznie zamieszczam kilka istotnych spraw.
Dziś znów zaliczyliśmy 5 km marszu po Plantach, nie było tak całkiem pusto jak wczoraj, ale nielicznych ludzi/pary mijaliśmy w odległości co najmniej 5-10 m. Ruch na świeżym powietrzu jest ważny dla naszego układu odpornościowego i zamierzamy go kontynuować, dopóki nie będzie to stanowiło zagrożenia dla nas i dla innych, chyba, że wprowadzą totalną kwarantannę.
Na ten ostatni przypadek jesteście przygotowani? Na jak długo?
My jesteśmy gotowi na ok 1,5 miesiąca w zamknięciu, zwłaszcza, jeśli nie wyłączą nam prądu w małej lodówce, która tutaj mamy. Tak w ogóle, to spędzamy ten czas w najmniejszej z naszych lokalizacji, ale tak wyszło ze względu na kilka czynników rodzinnych. Przydaje się moje doświadczenie 2 lat życia na małym jachcie żaglowym, zarówno w kwestii zaprowiantowania, jak i praktycznej organizacji.
Sytuacja jest dynamiczna, może w rzeczywistości wyglądać znacznie gorzej niż to przedstawia aktualna propaganda i pogorszyć się jeszcze gwałtowniej. Dlatego, jeśli nie macie takiej rezerwy, to warto rozważyć „wyprawę” i zaopatrzyć się w miejscu i czasie, kiedy jest to w miarę bezpiecznie, też samemu na siebie uważając. Weźcie jako przykład moją wyprawę do Makro, którą opisywałem niedawno na prywatnym wallu.
Uważajcie przy zakupach produktów niezapakowanych, bo nie wiadomo, kto je wcześniej dotykał. Tutaj przydaje się zasada żeglarska z dalekich podrózy „peel it, cook it or throw it away”. Jeśli chodzi o produkty zapakowane, to New England Journal of Medicine opublikował badania, jak długo wirus który nam zagraża może pozostać aktywny na różnych powierzchniach, dołączam do zdjęć. Wynika z tego, że na kartonie może to być ok 24 h na stali nierdzewnej ponad 2 dni, a na plastiku ponad 3. Warto to uwzględnić i tam, gdzie możliwe, wprowadzić odpowiednią „kwarantannę” np. przesyłek pocztowych/kurierskich (od momentu dostarczenia!). Tam, gdzie nie jest to możliwe, np. paczkowane mięso, wędliny itp. to lepiej całe zewnętrzne opakowanie zdezynfekować 60-75% roztworem alkoholu. Trochę tu trudno kupić takie środki dezynfekujące, więc jutro zrobię płyn (tylko do dezynfekowania powierzchni!!!) na bazie denaturatu :) Podzielę się doświadczeniami.
Jeśli kupujecie coś, co musi być dotknięte, pokrojone i zapakowane, to bądźcie bardzo ostrożni. Ludzie często tymi samymi rękawiczkami pobierają od jednych gotówkę, potem dotykają towaru dla następnego klienta. Dlatego w takie produkty zaopatruję się wyłącznie w Flomaro, wszystko jest tam robione na odległość, do każdego klienta ubierane są nowe rękawiczki ochronne, wydaje się towar, rękawiczki lądują w koszu. Sprzęt jest regularnie odkażany.
Chodzimy tam co kilka dni, bo trzeba wspierać dzielnych młodych ludzi, którzy nie tylko nie poddali się, ale jeszcze robią to bardzo rozsądnie i bezpiecznie.
Akcja dostarczania Posiłków dla Medyka, którą prowadzi Poco Loco, też się rozkręca. Dziś dostarczyli już do 3 szpitali. Pomyślcie o tym, aby może też tak jak my, wspierać 1-2 lokalne, sympatyczne biznesy. Gospodarczo będzie bardzo dużo perturbacji i problemów, zwłaszcza z takim rządem, jaki mamy, nie wszystkiemu możemy zaradzić, nie wszystkim możemy pomóc. Ale może, wzorem tego chłopca, który w znanej historii Bruno Ferrero wrzucał rozgwiazdy z powrotem do morza, zrobimy różnice dla tych kilku.
Jeszcze jedna rada dla tych, którzy mają rodziców i krewnych w moim wieku, a może Was samych:
Zadbajcie o jak najlepszy stan ich układu odpornościowego. W ramach tego postarajcie się zminimalizować stres spowodowany np. oglądaniem programów telewizyjnych, czy innych mediów komercyjnych, które często konkurują o Wasza uwagę coraz bardziej katastroficznymi wiadomościami i zniekształconym przedstawianiem rzeczywistości. Stres bardzo osłabia układ immunologiczny, a tego zdecydowanie teraz nie potrzebujemy
Dla układu odpornościowego zadbajcie zarówno o odpowiednia ilość snu (dla większości ludzi 7-8h) jak też jego jakość. Jeśli podobnie jak ja, czytacie na ekranie wieczorem, to zainstalujcie sobie f.lux, czy inny filtr światła niebieskiego. Niefiltrowane światło monitora/telewizora oglądanego przed snem opóźnia wydzielanie potrzebnej melatoniny o ok. 2 h, psując bardzo jakość snu. Wieczorem lepiej też przyciemnić światłą w mieszkaniu, najlepiej przełączając się na ich cieplejszy kolor, jeśli macie taką możliwość.
Jest wiele kontrowersji o suplementacji. Oczywiście, zażycie kilku tabletek na pewno nie uchroni Was przed zarażeniem się corona virusem. Z drugiej strony, o ile najlepszy moment zadbania o regularną suplementację był dawno temu, to drugi najlepszy moment jest teraz. Wirus pozostanie z nami dłużej i mimo wszystkich środków ostrożności nie możemy wykluczyć, że i my się zarazimy. A wtedy od stanu naszego układu odpornościowego będzie zależeć, po której stronie statystyki wylądujemy. To jest typowa gra prawdopodobieństwami i biorąc pod uwagę, że i tu występuje tzw. efekt motyla, to ja wolę rozegrać wszystkie możliwe szanse na moją korzyść. I to mimo braku gwarancji jakiegokolwiek rodzaju. W sprawie suplementacja a układ odpornościowy poguglujcie sobie np. w Pubmed „A Review of Micronutrients and the Immune System-Working in Harmony to Reduce the Risk of Infection.” A jak Wam się nie chce, to przynajmniej zacytuję jedno zdanie z tych badań: „Micronutrients with the strongest evidence for immune support are vitamins C and D and zinc”
W miarę możliwości starajcie się też zdrowo odżywiać, minimalizując cukier i produkty działające prozapalnie. To jest osobny temat, wart poruszenia
Zrobił się długi I dość chaotyczny post. Mam nadzieję, że mimo tego komuś się przyda. Jeśli macie jakiekolwiek pytania to zapraszam do komentarzy. Nie znam się na wszystkim, ale w miarę możliwości i wiedzy odpowiem.
Pozostańcie zdrowi!
PS: Wszystko co napisałem jest moją osobistą opinią lub wiedzą i używajcie własnego rozsądku interpretując to.
No to mamy „czarnego łabędzia”, który zapewne zostanie z nami przez dłuższy czas :(
Właśnie jadę prawie pustym Pendolino do Krakowa, mnóstwo ludzi musiało poodwoływać, bo tydzień temu na tej trasie rezerwacje na dziś były prawie pełne. Konduktor w rozmowie powiedział mi, że pewnie będą odwoływać te pociągi, bo nie opłaca się puszczanie składu przy takim obłożeniu
Warsztaty, które miałem prowadzić w najbliższym czasie zostały przełożone, co się da z prac koncepcyjnych dla klientów, to zrobię teraz, a za kilka godzin będę na video call w kilku sprawach które nie mogą czekać.
Rozmawiałem wczoraj z Karolina Gorczyca – Barszczewska która wracała z ważnej rozprawy w centrum Polski o tym, jak to dobrze, że „od zawsze” prowadzimy nasze osobiste biznesy z jednej strony bardzo skutecznie, ale z drugiej też dość konserwatywnie, bez żyłowania finansowego, czy wręcz kredytów. Pod tym względem jesteśmy bardzo wyluzowani i raczej zastanawiamy się, co możemy zrobić dla tych kilku sympatycznych mniejszych klientów i dostawców, którzy nie mieli tej przezorności lub szczęścia. Tak na szybko, to na pewno będziemy ociągać się z wystawianiem im faktur lub dawać długie okresy płatności, za to niezwłocznie regulować przychodzące. Jak macie w tym względzie też komfortową sytuację, to pomyślcie o Waszych partnerach biznesowych. Jak ktoś jest całkiem w porządku, to może zapłacicie z góry za usługi, których będziecie potrzebować w przyszłości? Albo pomożecie free of charge? W moim życiu to były i są normalne praktyki.
Jak dojadę do Krakowa, to odwiedzę naszą sąsiadkę, która ma ponad 90 lat i zobaczymy, co możemy dla niej zrobić, aby nie musiała wychodzić z domu. Rozejrzycie się wokoło, czy też nie macie takich przypadków i zróbcie coś, póki jeszcze zaopatrzenie jako tako działa.
Następną ważną kwestią, jest robocze założenie, że prędzej czy później będziemy mieli kontakt z wirusem i podkręcenie naszej odporności. Ja teoretycznie, ze względu na wiek i nadwagę jestem w grupie podwyższonego zagrożenia.
Tutaj jak zwykle mówimy o prawdopodobieństwach, które staram się przesunąć na moją korzyść:
Na szczęście od dość dawna redukuję nadwagę i to bez szkodliwych diet, praktyk, czy medykamentów.
Bardzo ograniczyłem (za wyjątkiem ostatnich Walentynek ;-) ) jedzenie, które powoduje skoki w poziomie insuliny (węglowodany wszelkiego rodzaju i produkty przetworzone doprawiane syropem fruktozowo glukozowym, czyli większość tego, co leży na półkach sklepowych).
Praktycznie wywaliłem z jadłospisu wszystko, co poprzez nadmierną zawartość omega-6 działa prozapalnie (resztę produktów przetworzonych, tę doprawianą olejami „roślinnymi”) jak też wszystko, co jest na nich przyrządzane.
Dbam o hormezę w moim organizmie poprzez zróżnicowanie aktywności, odpowiedni rytm jedzenia a nie jedzeniem zawierającym różne (naturalne!) składniki chemiczne, które nasze ciało musi zneutralizować.
W związku z tym, np. wywaliłem z jadłospisu wszystko, co w znaczących ilościach zawiera substancje nam szkodzące, takie jak lektyny, czy szczawiany.
Poza sporadycznymi wyjątkami, wysypiam się dbając o higienę snu (bo sen snowi nie równy) i do głowy by mi nie przyszło wstawać wcześnie, aby „pracować nad rozwojem osobistym”. Wszystko jedno, ilu ludzi to zaleca.
Poprzez unikanie głupich decyzji i konserwatywne prowadzenie mojego biznesu unikam poważniejszego stresu.
Dzięki wielu intensywnym, zarówno psychicznym, jak i fizycznym interakcjom z kochającą mnie kobietą jestem przeważnie w dobrym nastroju :)
Dbam o właściwy poziom D3, Omega-3, Magnezu. Cynk i selen też się facetowi przydają, to suplementuję ;-)
Każdy z tych elementów z osobna ma pozytywny wpływ na skuteczność naszego systemu odpornościowego, razem potęgują swoje działanie. I większość z nich może być bezproblemowo zastosowana :-)
Oczywiście, to jest tylko wpływ na prawdopodobieństwa i zawsze może się zdarzyć, że jakiś niefortunny zbieg okoliczności wyśle mnie na tamten świat, ale postępując jak powyżej zmniejszam to ryzyko bez pogarszania sobie aktualnej jakości życia. Wręcz przeciwnie.
Napisałem ten tekst, bo może będzie to inspiracją dla kogoś z Was. Zwróćcie uwagę, że nie wspomniałem o żadnych cudownych miksturach, egzotycznych dodatkach czy jedzeniu. Nasz gatunek przetrwał co najmniej setki tysięcy (a nawet do 2 milionów, zależnie jak liczyć) lat i jesteśmy potomkami wielu pokoleń, które poradziły sobie z bardzo różnymi mikroorganizmami. Pozwalajmy wreszcie pozwolić działać naszemu systemowi immunologicznemu, zamiast go rozbrajać pod wpływem złych wzorców, reklam i powszechnej niewiedzy.
Najnowsze komentarze