Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne

Nowe spotkanie we Wrocławiu 18.01 ?

Po naszym ostatnim bardzo udanym spotkaniu w Hotelu Śląsk we Wrocławiu (omówienie tutaj) pojawiła się znowu możliwość zorganizowania go ponownie 18.01.2013

Dla mnie jest to znowu „no brainer” bo jestem we Wrocławiu i to z całym sprzętem audio-video, a ostatnie spotkanie bardzo mi się spodobało :-). Hotel Śląsk może nam zarezerwować salę i dostarczyć co potrzebujemy na takich samych warunkach co ostatnio, więc bogatsi o doświadczenia ostatniego razu możemy zrobić jeszcze lepsze spotkanie!

Teraz proszę chętnych o uważne czytanie, bo pewne rzeczy beda podobne do ostatniego razu, pewne pojawią się po raz piewszy

Imprezę zrobimy jeśli zgłosi się co najmniej 20 uczestników, maksymalna ilość to 120 osób (więcej nie pomieści sala)

Potrzebuje ochotników (2), którzy na zmianę lub w szczytowym okresie razem zajmą się wydawaniem identyfikatorów gościom, zbieraniem wpisów na posiłki i kierowaniem do szatni. Te osoby powinny być dyspozycyjne w godzinach 15:45 – 17:15

Tak jak ostatnio uczestnictwo w spotkaniu jest bezpłatne,chyba że zdecydujecie się na posiłek (będą 2 zestawy do wyboru) to każdy kosztuje 25 zł. Szczegóły posiłku znajdziecie na końcu tego postu.

Planowany przebieg:

„Nieoficjalne” spotkanie tych, którzy mogą przybyć wcześniej zaczynamy o 15:45. Tak jak ostatnio będziecie mieli do dyspozycji salę, kawę i herbatę, które będą opłacone przeze mnie.

Ze względu na Czytelników, którzy pracują we Wrocławiu „oficjalnie” zaczniemy o 17:15

O ile zdążę coś ciekawego przygotować, to opowiem Wam na początku spotkania .

Potem zrobimy sesję dyskusyjną Q&A do około 19.

Od 19 będziemy mogli zająć całą sale restauracyjną i chętni będą mogli posilić się oraz porozmawiać w mniejszych grupach (tak z powodzeniem zrobiliśmy ostatnio).

Myślę, że ta część konsumpcyjno – networkingowa może potrwać do 20:30. To pozwoli Wam porozmawiać z większa ilością osób, co postulowaliście po ostatnim meetingu.

Potem, w zależności od potrzeb możemy kontynuować dyskusję, lub popracować nieco nad różnymi przypadkami z kamerą. W zależności od tego, jak nam pójdzie kończymy albo o 22:00 albo o 23:00. Mam poważne zobowiązania zawodowe w sobotę od rana, więc ta ostatnia godzina jest ostateczna.

Jak powinno wyglądać zgłoszenie?

Aby zmaksymalizować przydatność spotkania dla każdego uczestnika zrobimy to w sposób następujący:

  • Piszesz komentarz, w którym deklarujesz, że przyjedziesz, ewentualnie ilość osób
  • W komentarzu piszesz krótko jakie zagadnienia do dyskusji interesują Cię
  • Jeśli chcesz, abym z Tobą przerobił jakiś konkretny case (z kamerą) to go krótko opisz (jedno, dwa zdania) abyśmy z grubsza wiedzieli o co chodzi. Na przykład to co robiliśmy ostatnio z ta sympatyczna Czytelniczką można opisać jako „negocjacje płacowe po wniesieniu znaczącej wartości dodanej dla firmy”. W miarę możliwości wybierz przypadek dotyczący Twojego życia, relacji i komunikacji z innymi. Jeśli jesteś managerem lub przedsiębiorcą i chcesz zrobić jakiś przypadek z pracownikiem, to musi on być ciekawy dla większości, bo normalnie jest to coś na wewnętrzne szkolenie organizowane przez firmę. Jeżeli przy Twoim zgłoszeniu pojawi się jakiś case, to patrz co ja tam potem dopisze innym kolorem. Jeśli case będzie dobry, to oczekuj ode mnie maila z prośba o przygotowanie szczegółów (bo nie teoretyzujemy, tylko rozwiązujemy konkretne problemy). Zachęcam do skorzystania z tej bezpłatnej możliwości, bo jest stosunkowo rzadka okazja
  • Jeżeli chcesz coś zjeść w trakcie naszej wspólnej kolacji (polecam), to w następnym punkcie deklarujesz który zestaw wybierasz. Zestawy do wyboru są opisane poniżej. Jeżeli jest was kilkoro to napiszcie ile czego sobie życzycie :-)
  • Jeśli chcesz zanocować w Hotelu Śląsk to zróbcie im przysługę (wychodzą nam bardzo naprzeciw z salą!!) i rezerwujcie korzystając z podanego Wam mailem kodu telefonicznie na recepcji. Dostaniecie nie tylko równie dobra cenę jak w internecie, ale jeszcze śniadanie gratis. Hotel oszczędzi na prowizjach i będzie win-win. Napiszcie w zgłoszeniu ile osób i ile pokoi potrzebujecie, aby hotel mógł zarezerwować odpowiednia pulę.  Aha, jedynka z kodem kosztuje 135, a dwójka 170 zł, w obydwu przypadkach śniadanie jest wliczone w cenę
  • BARDZO WAŻNE! Zobaczcie w poprzednim komentarzu jaka liczba stoi przy pozycji „Uczestników razem ze mną”. Jeśli jest ona równa lub większą od 115, to piszesz „Lista zamknięta, tutaj zaczyna się lista rezerwowa”. Jeżeli jest mniej niż 115 dodajesz tamtą  liczbę do ilości Czytelników, którą Ty zgłaszasz i piszesz „ Uczestników razem ze mną” + suma, którą wyliczyłeś. Kto nie potrafi wykonać tak prostego zadania nie potrzebuje przyjeżdżać na spotkanie :-) :-)

Te wszystkie powyższe informacje powinny pojawić się w Waszym zgłoszeniu!

Informacje dodatkowe dla Was:

Zestawy na kolację:

  • Zestaw 1: zupa jarzynowa, ziemniaki puree, karczek w sosie, surówka
  • Zestaw 2: zupa jarzynowa, ryba panierowana , frytki, surówka.

Każdy z zestawów kosztuje 25 zł i biorąc pod uwagę czas naszego spotkania naprawdę warto. Gdyby ktoś chciał, a nie miał budżetu to niech napisze mi maila, załatwimy to po cichu :-)

Dojazd do Hotelu Sląsk

Taksówka (lepiej nie brać z postoju przy dworcu) MPT numer z komórki 7119191 ok 15 zł od Dworca PKP

Tramwaje 4, 5, 11  przystanków od Dworca PKP 3 zł

Dojazd do Hotelu Śląsk z Dworca PKP

Komentarze (210) →
Alex W. Barszczewski, 2012-12-07
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

3 zasady eksperymentowania dla Pokolenia Y i nie tylko

Ostatnio przeczytałem polecony mi przez Marcina (dziękuję :-)) artykuł w „Przekroju” o młodych ludziach z tzw. Pokolenia Y

A tam jest napisane: „Dwudziestolatkowie nie żyją po to, żeby się napracować, zarobić, napłodzić dzieci, najeść się, zachorować, przeżegnać i umrzeć ..”

Pomyślałem : Hej, ja jestem w wieku rodziców tych ludzi a „od zawsze” mam podobne podejście :-)

Dalej można przeczytać: „młodzi 20-letni żyją dziś zupełnie inaczej niż ich rodzice. Widzą, co się dzieje ze starszym pokoleniem, i to utwierdza ich w przekonaniu, że żyć należy inaczej. Oni już wiedzą, że nie można spędzać całego dnia w nudnej pracy, bo to właśnie kończy się wypaleniem zawodowym, kłopotami i ciągłymi wizytami u lekarzy. Patrzą na nich i nie mogą uwierzyć, że oni sami, z własnej woli zamknęli się w domu i w pracy jak w twierdzy. Nie obejrzeli świata, smaków nie poznali… „

Tutaj mam też identyczne nastawienie, co zresztą od początku można było wyczytać na tym blogu :-)

I jeszcze: „Dwudziestolatki zamiast biegać po szpitalach, wolą żyć przyjemnie. To pokolenie hedonistów – zgadzają się robić tylko to, co daje im zadowolenie. „

oraz

„Dla młodych kariera to nie tylko możliwość dorobienia się. Nie chodzi o sprzęt kuchenny, dom i samochód. Oni żyją w zupełnie innym wymiarze. Dla nich kariera to możliwość rozwijania się, rozwijania własnych umiejętności, czerpania radości z tego, co się robi i za co dostaje się pieniądze. Jeśli trafią do miejsca, w którym pozwala się im rozwinąć skrzydła, to dadzą z siebie wszystko. „

Ha, ha :-) czyż to nie jest też mój sposób na życie !!

Cały artykuł jest wart przeczytania i zastanowienia się nad różnymi poruszanymi tam aspektami.

Moje przemyślenia po lekturze tamtego tekstu pozwoliły mi nieco zrozumieć fenomen tego, że nie będąc celebrytą, lecz normalnym facetem w zaawansowanym wieku ;-) z przerzedzonymi siwym włosami i nadwagą mam szybki i bezproblemowy kontakt z myślącymi osobami z Pokolenia Y, a jak robię spotkanie, to największym problemem jest zbyt duża spodziewana frekwencja :-)

Może dla wielu młodych Czytelników jestem przykładem gościa, który żyjąc ponad dwa razy dłużej od nich myśli i postępuje inaczej od większości ich rodziców, ba często wbrew radom udzielanym im przez tych ostatnich. Do tego żyje całkiem nieźle, generalnie na dość sporym luzie i z dużym „fun factor”. Może jestem chodzącym dowodem na to, że można żyć według wartości opisanych w cytowanym artykule i mimo tego, a może nawet właśnie dlatego, osiągnąć sukces w życiu w ich zrozumieniu tego słowa?

Jak jest chciałbym chętnie usłyszeć od młodszych z Czytelników :-)

Dla nich mam jeszcze jedną rzecz, o której nie pisałem na blogu, a którą dość nieświadomie od wielu lat stosuję i która oprócz mojego podejścia do innych ludzi i relacji z nimi jest jednym ze źródeł mojego zadowolenia z życia.

Ładnie sformułowaną przeczytałem ją w lecie w książce, którą niestety straciłem razem z czytnikiem, dlatego pozwólcie, że na razie sparafrazuję z pamięci:

3 Zasady eksperymentowania:

  1. ponieważ w dzisiejszym, bardzo złożonym świecie wielu rzeczy w danym momencie po prostu nie wiemy, a zdobycie wiarygodnych i kompletnych danych (o ile byłoby w ogóle możliwe) trwałoby za długo, to musimy dużo eksperymentować i po prostu patrzeć co z tego wyniknie :-)
  2. jeśli planujemy jakiś eksperyment, to przeprowadźmy go tak, aby ewentualne niepowodzenie (wszystko jedno jak mało prawdopodobne) nie zabiło nas fizycznie, ekonomicznie, czy społecznie. To jest szalenie ważny postulat, który lekceważy bardzo wielu ludzi, zwłaszcza w aspekcie „śmierci” ekonomicznej. To jest albo lekkomyślność, albo wręcz głupota, która potem prowadzi do poważnych problemów i stwierdzenia że „życie jest ciężkie”
  3. zaczynając jakiś eksperyment ustalmy po czym poznamy, że nie wyszedł nam on. To jest bardzo ważne kryterium, potrzebne aby taką chybioną próbę zakończyć, wydatki spisać na straty, wyciągnąć wnioski i być gotowym na…… następne doświadczenie :-) Tego też nie stosuje bardzo wiele osób, zarówno przy eksperymentach biznesowych, zawodowych jak i w życiu prywatnym. Skutkiem jest dołująca relacja, którą ktoś bez końca próbuje „uzdrowić”, firma pochłaniająca ostatnie oszczędności rodziny, którą dawno należało zamknąć, pracownik, którego należało już dawno zwolnić i wiele tym podobnych

Zastanówcie się dobrze nad tymi zasadami i tym, jak moglibyście zaimplementować je w praktyce Waszego życia. To może Wam się przydać, podobnie jak przydało się mi.

Aha, jeszcze jedna uwaga :-) Ponieważ w dzisiejszych czasach stosunkowo niewiele wiemy „na pewno”, zwłaszcza w dłuższym zakresie czasu, to większość nawet poważniejszych przedsięwzięć życiowych powinniśmy traktować jak eksperyment i dla własnego dobra stosować się do powyższych reguł. Brzmi to dość radykalnie, ale lepiej pomyśleć zawczasu niż potem niepotrzebnie cierpieć.

Zapraszam do dyskusji w komentarzach

Komentarze (39) →
Alex W. Barszczewski, 2012-12-03
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Wikia, nie wikipedia – czyli mój (prawie) błąd :-)

Czas na moją, całkiem świeżą historię, kiedy myśląc szablonowo i „z automatu” o mało nie pozbawiłem się możliwości pracy z sympatycznymi i ciekawymi ludźmi, tracąc przy tym jeszcze interesującą możliwość biznesową. Zazwyczaj zgodnie z moim ogólnym podejściem nie piszę tutaj o mojej pracy i konkretnych klientach, w tym wypadku Andrzej Swędrzyński, który jest szefem polskiego oddziału Wikia Inc. wyraził zgodę na jej opisanie, co skwapliwie wykorzystuję. Proszę tylko nie śmiejcie się ze mnie, publikuję tutaj mój tok myślenia i postępowania, aby ktoś mógł nauczyć się z moich błędów.

Historia zaczęła się w lecie, kiedy podczas mojego Gypsy Time miałem okazję podyskutować trochę z Andrzejem na różne tematy managerskie. To nie było nic specjalnie niezwykłego, bo szczególnie podczas tych okresów łatwo jest się umówić ze mną, jeśli ma się interesujący dla mnie temat rozmowy. Po sympatycznej dyskusji pożegnaliśmy się i każdy wrócił do swoich projektów.

Kilka miesięcy później, w okresie kiedy byłem totalnie zajęty bardzo trudnymi wyzwaniami (np. praca z Zarządem pewnej międzynarodowej firmy nad skomplikowanymi zagadnieniami i negocjacjami oraz parę innych tego rodzaju projektów z podobnymi klientami) dostałem od Andrzeja maila, w którym powoływał się na moje stwierdzenie, że od czasu do czasu szkolę młode obiecujące zespoły za preferencyjną stawkę i chciał wiedzieć ile ona wynosi. To, co wtedy wiedziałem o firmie (nazwa podobna do Wikipedii ale nie mają z nią nic wspólnego, umożliwiają tworzenie „jakichś” communities w internecie, w Polsce pracuje w Poznaniu 40 osób w R&D, reszta w San Francisco) właściwie lokowało nią poza grupą moich możliwych klientów. Powody były następujące:

  • w Wikii w Polsce, przy 40 pracownikach i płaskiej strukturze nie ma tylu managerów, aby zrobić choć jedną grupę.
  • firmy, poza kilkoma chlubnymi wyjątkami, nie są skłonne inwestować w pracowników, którzy nie są managerami średniego szczebla, kwot umożliwiających zaangażowanie mnie przy rozsądnej wielkości grupy. Wyjątkiem są teamy sprzedaży B2B, ale ten nie miał tutaj zastosowania bo chodziło o działalność R&D
  • tak mała firma ukierunkowana na R&D ma ewentualnie fundusze na szkolenia fachowe, ale zero na warsztaty interpersonalne
  • a w ogóle to jestem konsultantem i coachem top managementu dużych, przeważnie międzynarodowych organizacji :-)

Tak więc odpisałem Andrzejowi podając tę stawkę, właściwie tylko z grzeczności będąc absolutnie przekonanym, że z powodów podanych powyżej nic konkretnego z tego nie wyjdzie :-) Ponieważ miałem też bardzo miłe wrażenie z rozmowy z nim, to aby maksymalnie wyjść mu naprzeciw dopisałem „Jeśli grupa jest mała i nie ma odpowiedniego budżetu to można zrobić warsztaty jednodniowe za połowę tej ceny, ale wtedy jest mniej czasu, aby każdym uczestnikiem zająć się indywidualnie „.

Teraz zaczyna być ciekawie :-)

Tego samego dnia, po ustaleniu wielkości grupy (bo okazało się że firma ma określony budżet na każdego pracownika) dostaję wiadomość „Chcemy zamówić dwa razy po dwa dni w tym roku, a resztę w przyszłym”!

Teraz to mnie szczęka opadła :-) :-)

Wiedziałem, że mój rozmówca mimo młodego wieku to konkretny człowiek i na pewno nie robi sobie ze mnie przysłowiowych „jaj” :-)

Czas więc na profesjonalne podejście do tematu!

Najpierw gorączkowe szukanie wolnych terminów przed moim wylotem na Kanary. Z biedą ale są!! Szybko ustalamy je z klientem.

Potem trzeba przyjrzeć się firmie i zdobyć jak najwięcej informacji o ludziach. Opiszę ten proces, bo może się to komuś przyda aby wiedzieć, na co zwracają uwagę tacy ludzie jak jak ja (to dla managerów), może też służyć jako wzór wstępnej ewaluacji nowego pracodawcy (dla potencjalnych pracowników).

Zazwyczaj spotykam się przed warsztatami z grupą, z która będę pracował w ich firmie, tutaj nie było na to czasu.

Pozostało więc Ask Google :-)

Strona główna powiedziała mi niewiele poza faktem, że serwis odwiedziło w miesiącu ponad 60 milionów ludzi, co szybko zmieniło moje wyobrażenie o znaczeniu nowego klienta :-)

(widzicie jak się zaczerwieniam ze wstydu… )

Sprawdziłem też, że firma ma znanych w branży inwestorów o dobrej reputacji.

W poszukiwaniu dogrzebałem się do strony rekrutacyjnej dla polskiego oddziału i wszedłem na jedno z ogłoszeń bo dla wprawnego oka mówią one co nieco jakich ludzi można się spodziewać.

W opisie pracy Web Developera znalazłem:

„Hack like crazy! Or, um… „Create implementation prototypes” „ :-)

a w punktach, które przemawiają na korzyść kandydata:

„Play fussball (aka table football; yes, seriously) „ :-) :-)

To raczej nie wyglądało na sztywny, tak często spotykany corporate bullshit, więc nowy klient miał u mnie natychmiast punkty dodatnie :-)

Fakt otwartego podania przez firmę widełek przyszłych zarobków też jest w Polsce raczej wyjątkiem niż regułą i bardzo dobrze świadczy o otwartości pracodawcy.

To już wyglądało nieźle i uzbrojony w taką wiedzę wraz z listą wyzwań uczestników zjawiłem się w przeddzień pierwszych warsztatów w Poznaniu ciekaw w jakim to „ekonomicznym” hotelu zostanę umieszczony, bo klienci pokrywają i ten wydatek…. a końcu to Poznań :-) :-):-) (to ostatnie potraktujcie z przymrużeniem oka :-))

Znowu opadłą mi szczęka, bo ktoś nie żałował ani zachodu ani środków aby umieścić mnie w bardzo dobrym pokoju, w hotelu naprawdę wysokiej klasy położonym blisko firmy!

Tego by się nie powstydził nawet koncern z tysiącami pracowników w samej Polsce!!

Możecie sobie wyobrazić, z jakim pozytywnym nastawieniem pojawiłem się następnego dnia rano u klienta :-)

A tam swobodna atmosfera :-) Sporo młodych, sympatycznych ludzi, w przeszklonym pokoju konferencyjnym jakiś meeting na siedząco, leżąco :-) :-) W drodze do pomieszczenia, gdzie mają odbyć się warsztaty wymijam stół do piłkarzyków (w międzyczasie standard wyposażenia firmy IT :-)) a w innym pokoju ….. elektroniczną perkusję :-) co w firmie tego typu zobaczyłem po raz pierwszy.

Co mam Wam powiedzieć o warsztatach? Było ciekawie, bardzo intensywnie, czasem ścieraliśmy się mocno, choć w konstruktywny sposób. Dla mnie było to wzbogacające super przeżycie, które chętnie w każdej chwili gotów jestem powtórzyć.

Gdybym załadowany pracą i mając w głowie wspomniane na początku uprzedzenia zlekceważył to pierwsze zapytanie, albo też łagodnie wytłumaczył Andrzejowi, że moi klienci to całkiem inne firmy, to pozbawiłbym się czegoś bardzo wartościowego a byłoby szkoda.

Co uchroniło mnie przed tym błędem?

  • wiele tego typu błędów popełnionych w przeszłości. W rezultacie, kiedy na jakąś propozycję, szczególnie ze strony kogoś, kogo szanuję chciałbym odpowiedzieć „z automatu”: „to nie jest dla mnie”, to robię stop i analizuje sytuację. To jest podejście,które w życiu dostarczyło mi nie tylko wiele szans biznesowych, ale też ciekawych i wzbogacających relacji :-)
  • jestem generalnie przyjaznym i uczynnym człowiekiem. Jeśli ktoś prosi mnie o coś, co nie wymaga wiele moich zasobów, to w miarę możliwości spełniam te prośbę. To czasem też uchroniło mnie przed utratą możliwości, które na podstawie ówczesnego doświadczenia i wiedzy błędnie uznałem za nie mające żadnego potencjału dla mnie

Takich przypadków jak powyższy mógłbym jeszcze na szybko znaleźć kilka, choć przeważnie są one starej daty (czegoś się w końcu nauczyłem :-)). Ważnym jest, aby zdać sobie sprawę, że nawet moje doświadczenie i wiedza nie chronią mnie od tego rodzaju błędów. Dlatego „wbudowałem” sobie taki system ostrzegawczy, co ma coś wspólnego z bardziej świadomym podejmowaniem decyzji, też w sensie uświadomienia sobie, jak ten proces u mnie zachodzi. To gorąco polecam każdemu z Was…

Zapraszam do dyskusji w komentarzach

Komentarze (10) →
Alex W. Barszczewski, 2012-11-29
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Uważaj na pozory i uprzedzenia

Pamiętacie post „Uroda i atrakcyjność fizyczna”, gdzie zajmowałem się tym tym, jak wielu facetów myli te pojęcia i kiedy widzi „zespół cech zewnętrznych uznawanych w danej kulturze za piękne i odpowiadające pewnym rozpowszechnionym w niej wzorcom„ to błędnie i „z automatu” zakłada, że są to najlepsze kobiety do wielu rzeczy z seksem na czele? Dzisiaj spójrzmy na to nieco szerzej, bo sprawa dotyczy bardzo wielu dziedzin życia. Problem polega na tym, że wielokrotnie, tylko na podstawie kilku zewnętrznych przesłanek i utartych schematów dokonujemy selekcji z różnych możliwych opcji. To często oznacza rzeczywistą oszczędność czasu i energii, z drugiej strony, przy ograniczonej znajomości tematu łatwo możemy popełnić poważny błąd i podobnie jak niedoświadczony facet uganiający się za bardzo efektowną optycznie, ale niezbyt inteligentną i seksualnie zimną lalką Barbie marnować swój czas i zasoby.

W tym miejscu muszę koniecznie dodać, że oczywiście są kobiety, które nie tylko są po prostu piękne, ale też mają wielkie serce i mózg nie od parady, a do tego określenie „bogini seksu” w ich przypadku nie jest żadną przesadą. Piszę to, aby nie powstało wrażenie, że uroda jest czynnikiem dyskwalifikującym.

Nawiasem mówiąc, znałem bliżej kilka takich kobiet i częstym problemem ich życia były trudności w znalezieniu sobie fajnego mężczyzny, bo większość tych sympatycznych facetów na podstawie urody wyciągała szybko negatywne wnioski o innych cechach, bądź dostępności tych pań i brała przysłowiowe nogi za pas :-) To jest w swojej strukturze (i konsekwencjach) taki sam błąd, jak ten poprzedni!!! Powyższe jest istotne głównie dla Panów, niemniej zalecam Czytelniczkom przeanalizowanie, kiedy mogłyby popełniać podobny błąd w doborze mężczyzn, choć w tym wypadku niekoniecznie musi chodzić o samą urodę :-)

Zanim pójdziemy dalej, wróćmy jeszcze do mojej wypowiedzi : ”.. przy ograniczonej znajomości tematu łatwo możemy popełnić poważny błąd ..” Częstą pomyłką, którą popełniamy, jest założenie, że jakieś zagadnienie, z którym mamy do czynienia od dawna, znamy bardzo dobrze i dlatego możemy decydować w oparciu o kilka powierzchownych wskaźników. Widzę to ciągle, zwłaszcza w takich dziedzinach jak relacje damsko-męskie, podstawowe sprawy gospodarcze, praca itp. i to nie tylko w grupie osób powyżej czterdziestki (gdzie są to niestety przypadki nagminne), ale nawet wśród całkiem młodych ludzi. W rezultacie obserwuję często głupie, pochopne decyzje, „bo komuś się wydaje” i to nawet w wykonaniu całkiem inteligentnych jednostek. Sam od takich wpadek nie jestem wolny, co opiszę w drugiej części tego postu za kilka dni. Skąd się bierze ta ograniczona znajomość danego tematu, która często pozostaje nieuświadomiona ? Przyczyny są co najmniej dwie:

  • bardzo powszechne przeszacowanie własnej wiedzy i doświadczenia. Ktoś skończył polskie studia i myśli, że jest poszukiwanym na rynku specjalistą :-), ktoś miał kilka relacji damsko-męskich i wydaje mu się, że ma głębsze doświadczenie w tych sprawach, ktoś zdobył kilka certyfikatów ICF i ulega złudzeniu, że w biznesie potrafi dostarczać to, co jest najbardziej potrzebne :-) itd…..
  • w dzisiejszych czasach nawet ugruntowana wiedza i doświadczenie szybko mogą stać się nieaktualne lub nieadekwatne. Oczywistym powodem takiego zjawiska jest tempo zmian i rozwoju techniki i wiedzy. Drugim, często niedocenianym czynnikiem jest łatwość wychodzenia poza krąg ludzi podobnych do nas. A tam może się okazać, że wiele rzeczy funkcjonuje całkiem inaczej i nasze „szybkie kwalifikatory” są bezużyteczne lub wręcz szkodliwe. Do tego nie potrzeba aż emigracji i tym podobnych. Wejdź w bliską relację z osobą z innego kręgu kulturowego, albo nawet tylko całkiem innej grupy wiekowej a zobaczysz, że podejmowanie szybkich decyzji tylko w oparciu o dotychczasowe doświadczenia bardzo często prowadzi do niezwykle kiepskich rezultatów.

Wróćmy teraz jeszcze do typowych błędów popełnianych w ten sposób. Z pewnością w komentarzach podacie sporo przykładów, więc na razie ograniczę się do kilku, które w dodatku do tych wspominanych wspominałem wcześniej dość często się zdarzają:

  • z propozycji pracy ta jest „lepsza”, gdzie więcej zarobimy. Potem ktoś płacze, że wylądował na galerze lub w innym toksycznym środowisku
  • z kandydatów do pracy „lepszy” jest ten, który ma bardziej odpowiednie wykształcenie lub kompetencje fachowe. Potem często trzeba taką osobę zwolnić, bo okazuje się, że jej postawa lub umiejętności współpracy z innymi są nie do przyjęcia
  • z kilku lekarzy „lepszy” jest ten, który ma więcej tytułów przed nazwiskiem i bardziej arogancko odnosi się do innych (!)
  • z dostępnych doradców/ coachów „lepszy” jest ten, który ma więcej ładnie wyglądających certyfikatów, albo jest przysłany z „poważnej” Firmy :-) Tu powstrzymam się od komentarzy
  • „lepszym” mieszkaniem jest własny domek z dala od miejskiego zgiełku. Potem ktoś spędza pół życia w korkach przy dojazdach do pracy, dowożeniu dzieci do szkoły i koniecznych pracach ogrodowych

Takie wyliczenie można by kontynuować, ale pozostawię nieco miejsca do popisu dla Was. Istotnym jest, aby pamiętać, że kiedy podejmujemy decyzję w ważnej sprawie, to nie polegajmy zbytnio na kombinacji naszej dotychczasowej wiedzy i jednego, czy dwóch czynników. To może nas wpędzić w kłopoty, albo spowodować utratę istotnej szansy. Im bardziej zdamy sobie z tego sprawę, tym lepiej dla nas!

Na zakończenie jeszcze mały, zaczerpnięty ze sklepu na Gran Canarii przykład, jak pozory mylą. Na poniższym zdjęciu widzicie na pierwszym planie ładne, kształtne mandarynki w perfekcyjnym pomarańczowym kolorze. Na drugim planie znajdują się jakieś owoce o nieregularnych kolorach i wielkości.

Przyjrzyjmy się im bliżej

Okazuje się, że są to brzydkie, zielono-żółte mandarynki i pomarańcze lokalnej produkcji. Bliższe spojrzenie pokazuje zaskakujący fakt, że te brzydactwa są znacznie droższe od tych pięknych, kształtnych i dojrzałych z pierwszego zdjęcia. Dlaczego mimo tego ludzie, w tym też i ja tak chętnie je kupują?? Bo są smaczniejsze!!! I gdybym kierował się tylko ich wyglądem, to nigdy bym się tego nie dowiedział!!! Niech to będzie metafora, którą zabierzecie ze sobą W drugim odcinku opisze błąd, który ostatnio sam prawie popełniłem…

Komentarze (28) →
Alex W. Barszczewski, 2012-11-27
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi

Zanim zatelefonujesz …

Wyobraź sobie następującą sytuację:

Pracujesz nad czymś, co wymaga dość intensywnego skupienia się i właśnie wprowadziłeś się w odpowiedni stan umysłu, a tu nagle dzwoni telefon. Dzwoni ktoś, kogo dobrze znasz, nie chcesz być nieuprzejmym więc szybko odbierasz

Ty: „Witaj/dzień dobry/ cześć X…..”

X: „Cześć, co słychać?”

Ty: „Wiesz, jestem teraz zajęty” – maksymalnie ograniczasz Twoją wypowiedź, aby jak najszybciej wrócić do swojego toku rozumowania

X: „A co takiego robisz/ a czym jesteś zajęty?”

albo

X: „wiesz, chciałem porozmawiać z Tobą o temacie ABC”

Ty zastanawiasz się, co się stało z inteligencją X-a i postanawiasz na przyszłość w podobnej sytuacji nie odbierać telefonów od niego

Inny scenariusz

Masz poważny, osobisty problem Z (np. ktoś poważnie chory w rodzinie itp.), który bardzo Cię obciąża. Aby funkcjonować normalnie w innych, niezmiernie istotnych sprawach jakoś odsunąłeś go chwilowo na bok, tak aby nie zajmował pokaźnej części Twojego umysłu. Dzwoni telefon, widzisz, że znajoma osoba (inaczej prawie zawsze się przedstawiam)

Ty: „Witaj/dzień dobry/ cześć X…..”

X: „Cześć, co słychać?”

Ty: „pracuję nad tematem QQQ/ relaksuję się”

X: „ A co nowego jeśli chodzi o problem Z?”

Twój umysł został właśnie ponownie wrzucony w problem Z, a tak bardzo chciałeś choć na chwilę utrzymać go wolnym dla innych spraw.

Jeszcze jeden przykład:

Jesteś ekstremalnie zajęty a tu dzwoni telefon. Widzisz, że to ktoś z grona bliższych Ci osób. Więc odbierasz i tylko mówisz szybko „Oddzwonię za 5 minut/ pół godziny itp.” po czym przerywasz połączenie.

Po obiecanym czasie dosłownie wyszarpujesz sobie chwilkę, aby zadzwonić do X, bo może ta osoba miała coś ważnego.

Ty: „Teraz mam małą chwilkę, co mogę dla Ciebie zrobić?”

X: „Dlaczego nie mogłeś odebrać wcześniej/ co porabiasz?”

Jak myślisz, jakie są szanse, że X w przyszłości zostanie „spuszczony na drzewo”?

Widzicie, że często dzwoniąc do innych ludzi niechcący popełniamy takie niezręczności, które całkiem niepotrzebnie psują nam relacje z ważnymi dla nas osobami?

Co robić, aby takie wpadki się nie zdarzały?

Jeżeli ja dzwonię do kogoś i nie jest to rozmowa, na którą uprzednio umówiliśmy się, względnie jakaś awaryjna informacja typu „uciekaj, zaraz na Twój dom spadnie meteoryt” :-) to najpierw próbuję oszacować, jak długo będzie ona trwałą.

  • Jeżeli mogę to zrobić, bo chodzi o konkretną sprawę to po zgłoszeniu się drugiej strony, po moim przedstawieniu się i pozdrowieniu (dopasowanym do rozmówcy) mówię „masz minutę/ 5 minut/ czas na jedno pytanie itp.?”
  • jeśli nie mogę, lub nie chcę szacować niezbędnego czasu (bo na przykład chcę pogawędzić z kolegą, lub poświntuszyć z przyjaciółką :-)) to pytam „masz chwileczkę?”

Zwrócicie uwagę, że nie pytam „czy mogę przeszkodzić”, bo moim telefonem najprawdopodobniej już w czymś przeszkodziłem :-) Poza tym nie chcę aby kontakty ze mną kojarzyły się z przeszkadzaniem.

Z podobnego powodu nie pytam „czy możesz poświęcić mi trochę czasu”, bo nie chcę aby ktokolwiek dla mnie cokolwiek „poświęcał”.

Nie zaczynam też pytaniem „ile masz czasu?”, bo to jako wstęp może zabrzmieć dla drugiej strony jak przesłuchanie, a tego na pewno nie chcemy. Teoretycznie do tego ostatniego pytania moglibyśmy dołączyć wyjaśnienie o co nam chodzi, ale jeśli akurat w czymś bardzo przeszkadzamy, to nie pomoże to sytuacji.

Nawiasem mówiąc, pewna, skądinąd sympatyczna osoba którą znam, wychodzi z założenia, że „ma prawo wiedzieć” i lubi na początku rozmowy zadawać różne nieco „inkwizytorskie” pytania, czym często skutecznie zamraża atmosferę rozmów ze mną i znacznie ogranicza ich ilość.

Wróćmy teraz do naszej rozmowy:

  • Jeśli na któreś z zalecanych pytań odpowiedź brzmi inaczej niż „tak”, „dla Ciebie zawsze” albo „oczywiście” to jedyną moją reakcją jest pytanie „kiedy mogę zadzwonić?”. Jeśli druga strona zada potem pytanie o co chodzi, to oznacza to, że ma na jego zadanie czas i oczywiście krótko odpowiadam. Ważne jest, że to osoba do której dzwonię podejmuje decyzję.
  • Jeśli osoba sygnalizuje, że ma czas to kontynuuję, w miarę możliwości starając się zmieścić w zadeklarowanym, lub umówionym czasie.

W dalszej części rozmowy, nie wypytuję o problemy danej osoby, a jeśli wspomina ona o nich sama, to pytam „czy chcesz o tym teraz porozmawiać ?” i jeśli odpowiedź jest „nie”, to bezwzględnie stosuję się do tego.

Myślę, że powyższe proste zalecenia przydadzą się, tym bardziej, że przykłady wziąłem z kontaktów z Wami w ostatnich kilku tygodniach :-)

Zapraszam do dyskusji w komentarzach

Komentarze (46) →
Alex W. Barszczewski, 2012-11-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Po spotkaniu we Wrocławiu

Wreszcie na tyle się zorganizowałem, że mam czas na nieco chaotyczne podzielenie się z Wami moimi wrażeniami i wnioskami na przyszłość.

Pierwszym jest to, iż było to dla mnie bardzo ciekawe i sympatyczne przeżycie, nawet mimo faktu, że odbyło się to w małym „okienku” pomiędzy innymi działaniami, które absorbowały wiele mojej energii.

Byłem bardzo ciekaw, co wyniknie kiedy spotka się ponad setka ludzi, z których znakomita większość nie zna się wzajemnie. O ile nie miałem wątpliwości, że wśród Czytelników nie będzie problemów z integracją, o tyle łatwość i gładkość Waszego wzajemnego poznawania się znacznie przerosła moje oczekiwania! To było dla mnie bardzo budujące, bo zazwyczaj w naszym kraju ludzie są nieco zahamowani w stosunku do „obcych” i muszą pomagać sobie alkoholem. Dotyczy to też niestety wielu osób z tzw. górnej półki i pokazuje na jak kruchych podstawach osobowościowych zbudowane jest wiele karier.

Będąc z Wami widziałem jak doskonale sami się poznajecie, bawicie, dyskutujecie zarówno bez jakichkolwiek „środków dopingujących” jak i mojego udziału :-) :-)

Jeżeli w Polsce jest więcej takich młodych osób jak Wy, to dobrze rokuje to na przyszłość, nie pozwólcie tylko starszym generacjom ( w tym niestety głównie ramolom z mojej i powyżej :-( ) „spieprzyć” sobie tego sympatycznego kraju i życia w nim!!!

Wchodząc w taką dobrą grupę miałem oczywiście znacznie podwyższoną poprzeczkę, aby wnieść do niej wartość dodaną, z Waszych wypowiedzi wynika, że przeskoczyłem ją, co mnie bardzo cieszy :-) :-)

Dobrze, że mimo tak dużej grupy bezproblemowo mogliśmy zrobić sesję Q&A, to było też i dla mnie bardzo interesujące, bo mogłem podyskutować z ciekawymi ludźmi „na żywo”, co bardzo lubię. Dzięki wyposażeniu Hotelu Śląsk mogliśmy też zrobić parę pożytecznych ćwiczeń z kamerą i pokazać je wszystkim na dużym ekranie. Takie wyposażenie warto mieć na wszystkich przyszłych spotkaniach w dużym gronie. Dziękuję ochotnikom do takich ćwiczeń, to nie jest łatwo wyjść i próbować takie rzeczy przed setką ludzi!!

Jeśli nam wszystkim tak się podobało, to może rzeczywiście warto robić to częściej niż raz na kilka lat :-) Ja czas znajdę, jest tylko parę punktów do przemyślenia:

  • Wielkość imprezy. Osobiście jestem zwolennikiem spotkań bardziej kameralnych, ale z drugiej strony jeśli ktoś z Czytelników chce wpaść i konstruktywnie porozmawiać lub się czegoś nauczyć, to niechętnie go odsyłam. Zdaję sobie sprawę, że zwłaszcza po Wrocławiu, jeśli zapowiemy jakieś spotkanie to będzie mnóstwo chętnych i co zrobić z taką „klęską urodzaju”? W Hotelu Śląsk mieliśmy salę ustawioną na 120 osób i to było raczej maksimum, z którym można bez większych nakładów i komplikacji zrobić taką imprezę w ten sposób, aby była efektywna dla uczestników. Co z tym fantem zrobimy na przyszłość?
  • Pasuje mi formuła, kiedy ja oprócz mojej osoby :-) zapewniam salę i napoje (kawa, herbata), a udział dla uczestników jest bezpłatny, ewentualnie płacą za swój posiłek jeśli chcą coś zamówić. Pomysł Hotelu Śląsk, aby zaproponować dwa smaczne zestawy w bardzo dobrej cenie uważam za bardzo dobry i powinniśmy załatwić coś takiego, jeśli spotkamy się w innym miejscu. Taka formuła ogranicza moje koszty imprezy do ceny jednego normalnego biletu na Kanary i z powrotem, a to jest OK dla mnie i nie stanowi istotnej przeszkody jeśli „fun factor” będzie taki jak we Wrocławiu. Oczywiście zawsze można znaleźć sponsora takiego spotkania, ale jeśli to możliwe, to wolę robić to we własnym zakresie. Jeśli będziemy spotykać się we Wrocławiu, to bardzo chętnie zrobię to znowu w Hotelu Śląsk, bo tam są bardzo dobre warunki, zwłaszcza jeśli spotkanie odbywa się jeszcze przy świetle dziennym. W innych miastach potrzebowałbym kogoś, kto zajmie się sprawami organizacyjnymi (za salę mogę zapłacić ja).
  • Może się zdarzyć, że na spotkaniach zaczną pojawiać się zarówno „weterani” poprzednich, jak i osoby całkiem nowe. Trzeba zapewnić, aby była to wartość dodana dla jednych i drugich. Jakie macie pomysły?
  • Jeżeli pracujemy nad rozwiązaniem jakich problemów z kamerą, to wolę, jeśli będą to przypadki dotyczące w jakiś sposób większości Uczestników. Jeżeli ktoś przygotowuje taki case, to trzeba to uwzględnić. Case powinien być nieco przemyślany, jeśli ktoś chce np. wynegocjować podwyżkę „bo ma potrzeby”, to przy braku jakichkolwiek innych informacji i osiągnięć niech na mnie nie liczy :-) Z drugiej strony widzieliście o ile lepiej można negocjować ten temat mając cokolwiek w ręku :-)
  • Mam już konto w Google+ więc teoretycznie można by zrobić streaming takiej imprezy a film wrzucić na YouTube. Z drugiej strony świadomość, że nikt nie nagrywa jest dla nas ważnym czynnikiem stymulującym otwartość podczas spotkania i tego nie chcę stracić. Szef Czytelniczki, którą przygotowywałem do skutecznych negocjacji o podwyżkę na pewno nie byłby szczęśliwy, znajdując w internecie film z tego, jak robiliśmy :-) Poza tym mam jeszcze powód zawodowy: W moim życiu profesjonalnym, za dość duże pieniądze wspieram klientów w rozwiązywaniu poważnych wyzwań i w znakomitej większości przypadków nie chcę i nie mogę o tym publicznie mówić. Moi nowi klienci znajdują mnie prawie wyłącznie poprzez rekomendacje dotychczasowych. Jeżeli taki człowiek, zechce wstępnie mnie wygooglować, i jedyny rodzaj filmów jaki znajdzie to Alex uczący młodzież tak (z całym należnym szacunkiem) trywialnych rzeczy jak wynegocjowanie podwyżki lub lepszego stanowiska, to niekoniecznie jest to wrażenie, które chciałbym w takiej osobie wywołać :-) To jest istotne tym bardziej, że z braku konieczności nadal nie mam „profesjonalnej” strony www. Co proponujecie z tym zrobić?
    Może można by umawiać się w mniejszym gronie na dyskusje na konkretne tematy w Hangouts i potem udostępniać na YouTube?
  • Nadal nie oczekujcie ode mnie wypolerowanej prezentacji czy wykładu :-) To nie jest to, co robię zawodowo, tam jestem często „komandosem” wrzucanym w konkretną sytuację, z którą trzeba sobie szybko i skutecznie poradzić bez „próby generalnej”. Tak też wolę pracować z Wami, tym bardziej że my zajmujemy się stosunkowo prostymi zagadnieniami. Czy to Wam też tak pasuje?

Proszę Was o Wasze zdanie i propozycje do powyższych punktów.

Na zakończenie jeszcze raz dziękuję za przyjemność spotkania z Wami, w tym dwóm Czytelnikom pochodzącym aż z Mongolii.

Dziękuję też całemu personelowi Hoteli Śląsk (od Pani Dyrektor począwszy, na Gastronomii skończywszy) za wyjście naprzeciw naszym potrzebom i ich bardzo dobre zaspokojenie.

Komentarze (23) →
Alex W. Barszczewski, 2012-11-23
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Spotkanie 16.11 we Wrocławiu – szczegóły organizacyjne

Po wizji lokalnej w Hotelu Śląsk mam już bliższe informacje na temat naszego spotkania.

16 listopada wylatuję z Warszawy samolotem, który planowo ląduje we Wrocławiu o 14:35

Przed wylotem wyśle wiadomość na blipa, aby było wiadomo, że wszystko przebiega zgodnie z planem. W razie komplikacji też powiadomię na blipie.

Proponuję, aby od ok. godziny 16 „nieoficjalnie” otworzyć spotkanie tak, aby ludzie, którzy przybyli wcześniej mogli ze sobą na luzie porozmawiać, a parę osób pomóc mi w różnych drobnych sprawach organizacyjnych.

Na lewo od wejścia na salę znajdować się będzie szatnia, którą hotel obsadzi podczas całej naszej imprezy, na prawo szeroki blat z identyfikatorami i pisakami. Proszę aby każdy wziął taki identyfikator i czytelnie napisał swoje imię, ew. nick na blogu i miasto, z którego przybył. Ułatwi to nam nawiązywanie bezpośrednich kontaktów.

Przez cały czas trwania imprezy herbata i kawa będą dostępne na mój koszt. Dla chętnych restauracja przygotuje 2 propozycje posiłków do wyboru w cenie ok 25 zł za które płacimy indywidualnie. Bardzo proszę osoby, które podobnie jak ja będą chciały w przerwie coś zjeść o dopisanie się do odpowiedniej listy zanim wejdą na salę, to da kuchni 2 godziny na pracę a nam zapewni punktualne rozpoczęcie posiłku.

„Oficjalnie” zaczniemy o 17:15 i proszę wszystkich, aby o tej godzinie być już na sali.

Pierwszy blok wspólny zrobimy od 17:15 do 19. Zgodnie z życzeniem powiem może coś na tematy, które wskazaliście jako istotne, a potem zrobimy sesje pytań i odpowiedzi.

O 19 będziemy mogli zająć całą sale restauracyjną (która najprawdopodobniej podczas całej imprezy będzie do naszej dyspozycji – pracujemy nad tym) i chętni będą mogli posilić się oraz porozmawiać w mniejszych grupach (tak z powodzeniem zrobiliśmy kiedyś w Warszawie).

Myślę, że ta część konsumpcyjno – networkingowa może potrwać 1-1,5h to możemy sobie ustalić na miejscu.

Potem znowu możemy spotkać się razem i albo kontynuować dyskusje w formie sesji Q&A albo włączyć kamerę i popracować nad kilkoma przypadkami przywiezionymi przez Was. To wszystko tez możemy wspólnie zadecydować.

Sale mamy do 22, co powinno wystarczyć, gdyby nam było mało możemy to za niewielka oplatą przedłużyć :-)

Dla Uczestników, którzy chcą zanocować w Hotelu Śląsk przygotowany jest specjalny kod promocyjny, jeśli podacie go przy rezerwacji na recepcji (telefonicznie) to:

jedynka ze śniadaniem kosztuje 135 zł

dwójka ze śniadaniami kosztuje 170 zł

Przy normalnych cenach śniadanie jest płatne ekstra.

Hotel poszedł nam BARDZO na rękę przy wynajmie sali, więc tutaj już nie miałem sumienia prosić o więcej.

Proszę o dopisanie poniżej kto ostatecznie będzie tu nocował, kod wyślę na maila.

Jeszcze kilka uwag ogólnych:

  • na sali nie palimy!!!
  • proszę o nienagrywanie spotkania
  • prosze o nierozdawanie w trakcie imprezy jakichkolwiek materiałów reklamowych czy marketingowych

Dojazd do Hotelu Sląsk

Taksówka (lepiej nie brać z postoju) MPT numer z komórki 7119191 ok 15 zł

Tramwaje 4, 5, 11 6 przystanków od Dworca PKP 3 zł

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia!!!

Komentarze (61) →
Alex W. Barszczewski, 2012-11-03
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi

Czynniki dyskwalifikujące w relacji

Czy zastanawialiście się kiedyś, jakie cechy drugiego człowieka dyskwalifikują go w Waszych oczach, niezależnie od tego jak atrakcyjna byłaby u niego cała reszta? Podkreślam, że mówię teraz tylko o tych czynnikach, które rzeczywiście powodują, iż po stwierdzeniu ich nie wchodzimy, względnie niezwłocznie kończymy bliższą relację z taka osobą, a nie drobiazgi, będące tylko drobnymi niedogodnościami. Te ostatnie występują prawie zawsze, bo przecież jesteśmy tylko ułomnymi ludźmi, a nie aniołami.

Zrobienie sobie takiej analizy może być bardzo pomocne, tym bardziej, że zdarza nam się w tej dziedzinie „strzelać sobie w stopę” :-)

Moje obserwacje pokazują, że sporo ludzi popełnia jeden z następujących błędów:

  • brak uświadomienia sobie takich cech wynikający często z niezastanawiania się nad sobą i swoim życiem. To powoduje, że często wchodzimy w związki z całkowicie nieodpowiednimi dla nas ludźmi, bo brak nam tego generalnego filtra „przydatności” drugiej osoby. W konsekwencji często inwestujemy nasz czas i inne zasoby w relacje, które są dla nas szkodliwe
  • niepotrzebnie wysoko ustawiona poprzeczka. To jest bardzo rozpowszechnione zjawisko, szczególnie u osób młodszych, albo o stosunkowo niewielkim/mało różnorodnym doświadczeniu życiowym. Widać było je np. w wielu wypowiedziach pod jednym z ostatnich postów. W rezultacie prowadzi to często, do wyeliminowania z naszego „radaru” ludzi, znajomość z którymi mogłaby nas bardzo posunąć do przodu, szczególnie w kwestii dalszego rozwoju i zdobywania nowych, nieznanych dotąd pozytywnych doświadczeń
  • całkowity brak takich kryteriów, często wynikający z małego poczucia własnej wartości lub „prania mózgu” przez społeczeństwo. Bierze się cokolwiek, byleby było, a to z kolei prowadzi bardzo często do stania się ofiarą, a co najmniej do podejmowania kiepskich decyzji życiowych.
  • „zawieszanie” kryteriów dyskwalifikujących w stosunku do konkretnych osób, wynikające z zaprogramowania przez społeczeństwo, lub braku „jaj” aby takie odcięcie od nich przeprowadzić. Typowymi przykładem jest podtrzymywanie relacji z destruktywnym dla nas członkiem rodziny, „bo przecież to rodzina”. Często widać wobec takiego kogoś tolerancję na zachowania i postawy, które u kogokolwiek innego spowodowałyby natychmiastowe zakończenie znajomości. W rezultacie nie tylko pozbawiamy się energii i radości życia, ale też ćwiczymy się w wyuczonej bezradności. A to już bardzo niedobrze.

Zdarzają się też przypadki będące kombinacją powyższych, którą trudno uzasadnić w jakikolwiek racjonalny sposób :-)

Na przykład ktoś posiada rozsądne ze swojego punktu widzenia kryteria dyskwalifikujące, które ulegają gwałtownemu zaostrzeniu w stosunku do osób bliskich (niekoniecznie rodziny). Sam tak miałem jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, całe szczęście, że to rozpoznałem i usunąłem.

Inny dobry przykład takiego postępowania: Kobieta pozostaje w bardzo destruktywnej i demotywującej relacji z wieloletnią przyjaciółką „nie mając serca” aby ją zakończyć, kończy za to relację z facetem z którym ma (też z jej punktu widzenia) dobry seks, dobre rozmowy i możliwość wielu ciekawych przedsięwzięć, tylko dlatego, że on co prawda sygnalizuje jej wielka sympatię, ale zgodnie z prawdą twierdzi, że nie jest w niej zakochany.

Takie rzeczy można mnożyć, niemniej dla Was wartościowsze będzie uważne przyjrzenie się, jak to wygląda u każdej/każdego z Was. Chętnie podyskutuję z Wami na ten temat i zapraszam do wypowiedzi w komentarzach.

PS: Pewnie interesuje Was, jakie kryteria dyskwalifikujące stosuję ja

Proszę bardzo :-) (mówimy teraz o relacjach bliższych niż zdawkowa znajomość)

  • niestabilność emocjonalna
  • stabilność emocjonalna w jakimś destruktywnym i/lub samodestruktywnym stanie ducha
  • chęć czynienia zła i szkodzenia innym
  • uzależnienie od alkoholu i narkotyków
  • powiązania z jakakolwiek działalnością przestępczą (to w każdym przypadku)
  • kompletny brak etyki w postępowaniu

Dodatkowo ograniczam moje interakcje z ludźmi cierpiącymi na głupotę, co nie ma nic wspólnego z inteligencją czy wykształceniem, bardziej z racjonalnym wykorzystaniem własnego umysłu

Naturalnie są to moje subiektywne kryteria i pewnie w subiektywny sposób je interpretuję, ale dają jakieś pojęcie. Jak to wygląda u Was?

Komentarze (52) →
Alex W. Barszczewski, 2012-10-21
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Spotkanie z Alexem Wrocław 16.11

Zawalony różnymi projektami nieoczekiwanie znalazłem sposobność, abyśmy jeszcze w tym roku spotkali się osobiście i porozmawiali ze sobą, więc ją niezwłocznie zamieniam w czyn i zapraszam wszystkich chętnych Czytelników na spotkanie w moim ulubionym mieście nad Odrą :-)

Jestem przekonany, że będzie to wartościowa impreza, na której nie tylko będzie można spotkać się  i porozmawiać ze mną, ale też poznać wielu innych ciekawych ludzi, którzy są Czytelnikami naszego blogu.

Robimy to we Wrocławiu bo:

  • pasuje mi logistycznie (mam tu sprawy do załatwienia w sobotę) i okazało się, że bezproblemowo mogę załatwić sporą salę i ewentualny tani nocleg dla uczestników na bardzo dobrych warunkach
  • to bardzo sympatyczne miasto, w którym oprócz spotkania z Czytelnikami można robić wiele rzeczy, które z nawiązką zrekompensują osobom spoza stolicy Dolnego Śląska  konieczność dojechania tutaj z innych miast.

Logistycznie wygląda to następująco:

w piątek 16.11 ląduje we Wrocławiu o godz. 14:35. Realistycznie patrząc moglibyśmy zacząć spotkanie już o 16 choć biorąc pod uwagę osoby pracujące być może należałoby to zrobić później. Sala, którą wynajmę przylega do restauracji, która jest otwarta do 22, ale możemy umówić się na pozostanie tam dłużej.

Gdyby ktoś zechciał przyjechać spoza Wrocławia, to Hotel Śąsk jest bardzo łatwo i szybko osiągalny np. tramwajem, taksówka z dworca też kosztuje niewiele (MPT ok 15 zł, numer z komórki 7119191, nie brać mafii z postoju). Hotel jest świeżo wyremontowany i ma bardzo przyzwoite pokoje w cenie 130 zł jedynka i 150 zł dwójka (zalecam rezerwację telefoniczną w recepcji), śniadanie za 15 zł. Jak ktoś ma czas, to tak czy inaczej zalecam przyjezdnym zrobienie sobie weekendu w tym mieście, niezależnie od wieku i zainteresowań jest tutaj bardzo ciekawie. Czytelnicy z Wrocławia na pewno pomogą odpowiednimi wskazówkami i rekomendacjami.

Czyli na tę chwile wiemy że:

Spotykamy się 16.11 w Hotelu Śląsk (ul. Oporowska 60), godzinę rozpoczęcia ustalimy tutaj wspólnie. Do dyspozycji będziemy mieli salę i elementarny catering (kawa, herbata, ciasteczka) za które ja zapłacę. W trakcie spotkania każdy będzie mógł we własnym zakresie korzystać z restauracji, myślę że Wasze zamówienia przyniosą na naszą salę :-)

Potrzebuję od Was:

  • zgłoszenia w komentarzach, że się pojawicie. Spotkanie jest bezpłatne i nie będę robił jakiejkolwiek rejestracji, ale muszę mniej więcej wiedzieć na ile osób potrzebuję salę (bo w hotelu są różne opcje). Jeżeli ktoś chce pojawić się w towarzystwie to wystarczy napisać  jeden komentarz z liczba osób (i pozostałymi informacjami, o które prosze :-))
  • propozycję godziny rozpoczęcia
  • jeżeli chcecie, aby część spotkania odbyła się na zasadzie „ja mówię do Was”, to proszę o propozycje tematów. Chętnie, jeśli będzie takie zainteresowanie, opowiem też coś o budowaniu skutecznych relacji z różnymi ludźmi. Oczywiście będzie też mnóstwo czasu na poznanie się i rozmowy w grupach. Z tego co wiem, na poprzednich spotkaniach zawarto bardzo wiele wartościowych znajomości
  • proszę o  informację, jeśli ktoś zamierza tutaj nocować. Być może załatwimy dla uczestników spotkania specjalny kod rabatowy, ale do tego muszę mnie więcej wiedzieć ilu z nas z tego skorzysta.

Proszę Was bardzo o zamieszanie powyższych informacji jak najszybciej, najpóźniej w ciągu następnych 2 tygodni, bo muszę wiedzieć o czym rozmawiać z dyrekcją hotelu.

Pozdrawiam i zabieram się do pracy :-)

Dopisane 16.10.2012

Będę miał ze sobą sprzęt wideo, więc jeśli będzie nam pasowało, to mógłbym przy okazji potrenować 2-3 ochotników w radzeniu sobie z jakimś konkretnym problemem, oczywiście jeśli zgodzą się, abyśmy robili to na oczach wszystkich  :-)

Komentarze (135) →
Alex W. Barszczewski, 2012-10-15
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Parę pytań organizacyjnych

Pozwólcie, że siedząc na lotnisku i czekając na samolot do stolicy podzielę się z Wami kilkoma pomysłami i zapytam o Wasze zdanie.

Sprawa pierwsza, to Power Walks i inne formy spotkań w realu.

Te pierwsze w sensie sportowym musimy chyba zakończyć :-(

„Od zawsze” mam problem z jednym stawem w stopie (stare, nieleczone złamanie, które się nieoptymalnie zrosło), w te wakacje przesada w maszerowaniu spowodowała, że przez kilka tygodniu mogłem nosić maksymalnie sandałki nie mówiąc już o innych niedogodnościach. Sandałki lecie ujdą, jesienią są problematyczne, zwłaszcza do garnituru i krawata więc Power Walks idą w odstawkę

W związku z tym mam 2 pytania:

  1. co zrobić z listą telefonów do Power Walk. Mam ja skasować, czy tez zachować do innych, alternatywnych spotkań?
  2. Jaka forma alternatywnych spotkań byłaby najlepsza. Nie mówię teraz o przedsięwzięciach, na których zjawiają się setki ludzi, lecz małej kameralnej grupie. Po Power Walks zazwyczaj lądowaliśmy w „Mylos” i dyskutowali przy stoliku, może należałoby pójść w tym kierunku? W takim wypadku podpowiedzcie, co można zrobić, aby mieć pewność, że będziemy rozmawiać o sprawach istotnych i nikt nie przyjdzie tylko po to, „aby zobaczyć jak wygląda Alex”? Można takie spotkania robić ad hoc jak power walks, czy lepiej choć średnioterminowo je zaplanować?

Sprawa druga

Czasem jestem zapraszany do wzięcia udziału w różnych dyskusjach, wykładach itp. oczywiście w ramach mojej działalności pro bono (czyli za friko :-))

Tutaj cały czas ma zastosowanie to, co napisałem w poście http://alexba.eu/2012-04-08/tematy-rozne/jak-zaprosic-alexa/

Dodatkowo, w oparciu o kilka ostatnich doświadczeń proszę Was o zwrócenie uwagi na dwa dodatkowe punkty

  1. rezerwujcie mój czas, jeśli jesteście pewni, że impreza się odbędzie. Jeśli komuś obiecuje że przyjadę, to jest to równie zobowiązujące jak przyjechanie do klienta na bardzo lukratywny kontrakt i konkretna (terminowo) rezerwacja jest tak samo pewna. Jeżeli ktoś potem taką imprezę odwołuje, to powoduje to u mnie niepotrzebne starty, bo być może w międzyczasie powiedziałem „nie” potencjalnemu klientowi biznesowemu.
  2. Jeśli zapraszacie mnie gdzieś, to podajcie dokładną lokalizację, przynajmniej jeśli chodzi o miasto, gdzie spotkanie ma się odbyć. Zdarzyło mi się być zaproszonym do poprowadzenia warsztatów dla studentów w sporym mieście wojewódzkim, do którego bez problemu i szybko dojechałbym pociągiem. Mając dość zapchany kalendarz skalkulowałem, że w pociągu mogę popracować, na miejscu spędzę 3 godziny ze studentami, potem spotkam się jeszcze z kimś biznesowo i wrócę pociągiem dalej pracując, więc chętnie powiedziałem „tak”. 6 dni (!) przed imprezą dowiedziałem się, że odbędzie się ona w innym miejscu, oddalonym o dodatkowe 60 km bez dobrego połączenia kolejowego. To kompletnie rozwaliło moje kalkulacje logistyczne i z ubolewaniem musiałem mój udział odwołać. W biznesie czasem trzeba być niezwykle elastycznym i stanąć na głowie, ale jak chcecie mnie mieć za darmo, w dodatku poza Gypsy Time, to nie wymagajcie tego ode mnie.

Sprawa trzecia

Od czasu do czasu potrzebuje wsparcia w różnych sprawach, w których nie bardzo chcę korzystać z firm, które nie znam, lub zrobić to na ich warunkach (nie chodzi o finanse!!)

Na przykład od dłuższego czasu powinienem zainstalować od zera system na moim bardzo dobrym laptopie, który przez producenta został zamulony różnymi „śmieciami”, zainstalować na nim najnowsze sterowniki itp. Nie chciałbym przy tym fizycznie rozstawać się z maszyną. Teoretycznie mógłbym zrobić to sam, niemniej nie będąc absolutnie na bieżąco ze szczegółami Win 7 64 bit mógłbym popełnić jakiś błąd, kosztujący mnie sporo czasu, którego teraz nie mam. Gdyby znalazł się ktoś naprawdę dobry (aby poradzić sobie sprawnie w razie jakichkolwiek komplikacji) to chętnie zapłaciłbym jakąś rozsądną cenę rynkowa za taką usługę.

Gdybym na takie sprawy wrzucił w menu stronkę „Alex potrzebuje” byłoby to dla Was ok?

Sprawa czwarta

Ostatnio straciłem 4 dni dlatego, bo lekarz na dyżurze ortopedycznym w Luxmedzie na Puławskiej nie do końca zdiagnozował mój problem i podjął działanie, które było równie nieadekwatne co nieskuteczne. Wiedziałem, że pewna znajoma ma dobrego ortopedę, ale nie mogłem ustalić kto to jest bo była ona nieosiągalna. Dziś pomyślałem, że żyjąc już trochę na tym świecie zebrałem sobie zarówno nieco kontaktów do dobrych ludzi w wielu dziedzinach, jak i takich drobnych, praktycznych informacji jak np. gdzie w Warszawie można dostać dobrą wołowinę na steki i którą dokładnie należy kupić. Znajomi często pytają mnie o różne rekomendacje, podobnie jak ja pytam ich i ta wiedza może przydać się i Wam.

W związku z tym pytam, czy chcecie, abym wstawił gdzieś tutaj stronkę „Rekomendacje Alexa”, na której sukcesywnie będę dzielił się z Wami takimi informacjami? Zasady byłyby takie:

  1. zamieszczenia tam nie można by kupić, to należałoby jasno powiedzieć, ten blog jest niekomercyjnym przedsięwzięciem i tak ma pozostać. Całe szczęście, że zarabiam tyle, że nie muszę i nie będę korzystać z takich możliwości dorobienia paru groszy :-)
  2. dzieliłbym się informacjami wynikającymi z osobistego doświadczenia, doświadczenia osób bliskich z którymi mam bardzo dobry kontakt, lub akcji pro bono, bo i takie się zdarzały.
  3. informacje podawane byłyby według mojej najlepszej wiedzy i woli, jednakże nie mogę i nie chcę czegokolwiek gwarantować.
  4. informacje byłyby sukcesywnie dodawane w miarę jak mam czas i przypomną mi się różne dobre źródła :-)

Chcecie coś takiego?

Zapraszam do wypowiedzi w komentarzach

PS: Otrzymuję zaproszenia do kontaktu przez LinkedIn od osób, które często w ogóle nie kojarzę abym znał, a w samych zaproszeniach nie ma ani słowa od nich. Jak mam to traktować? CO sobie myśli osoba, wysyłająca takie zaproszenie?

Komentarze (50) →
Alex W. Barszczewski, 2012-10-02
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 30 of 80« First...1020«2829303132»405060...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • List od Czytelnika  (19)
    • Elżbieta: Witam, Osobiście polecam...
    • Ewa W: Krysia S, tak, widziałam...
    • KrysiaS: Ewa W, napisałaś...
    • Stella: Witajcie Uważam Autorze...
    • Ewa W: Krysia S, być może tak jest...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • kleks: Hej Alex, Po przemyśleniach...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Ja...
    • kleks: Hej Alex. To mam na myśli:...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Wczoraj...
    • kleks: Ewo, piszesz: „Żeby mieć...
  • Upierdliwy klient wewnętrzny działu IT cz.2  (26)
    • Agnieszka M.: Odpowiadam z...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • ms: Chodzi mi o to, ze moze dobrze...
    • Ewa W: Robert, Czy wszystko, czym...
    • Alex W. Barszczewski: Robert Tak jak...
    • Kleks: Alex napisałeś: „Metka...
    • Robert: @Alex „albo niewiele z...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Tomek P: To może być trochę strzał na...
    • Witek Zbijewski: Dużo zostało...
    • adamo: Witaj Mxx, chociaż już jestem...
    • moi: @Tomku, Rozwojem, mniej lub...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Witek Zbijewski: lektura bloga i...
    • Agap: Mój drugi kontakt z blogiem...
    • KrysiaS: Alex, dziękuję za to,ze...
    • Alex W. Barszczewski: Dziekuję Wam...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Ev: Witek Zbijewski Tak, tak,...
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Agnieszka L: „Czy mi się...
  • Reakcja na pretensje klienta  (12)
    • Kamil Szympruch: Wiem, że mój...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025