Właśnie otrzymałem interesujący mail od 21 letniego Czytelnika mieszkającego w niezbyt dużym mieście położonym w centralnej Polsce.
Za zgodą autora pozwolą sobie najpierw zacytować ten list dokładnie tak, jak był napisany ograniczając się tylko do wyiksowania pewnych mogących zidentyfikować go informacji (wytłuszczenia pochodzą od niego):
„Podczas naszej ostatniej rozmowy telefonicznej , wspomniałem , że rozstałem się z firmą dla której pracowałem przez ostatnie trzy miesiące . Pracowałem w sklepie RTV-AGD na stanowisku sprzedawcy. Po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że strategia sprzedażowa obowiązująca w tej firmie nie pokrywa się z moim systemem wartości , nie dając mi tym samym możliwości rozwinięcia skrzydeł.
W sporym uproszczeniu strategia sprzedaży polega na …. staraniu się o sprzedaż artykułów na których sklep zarabia najwięcej. Wysoka marża jest główną wytyczną , którą powinien sugerować się sprzedawca proponując klientowi dany towar. W praktyce wygląda to tak , że sklep zarabia najwięcej na tanim sprzęcie …którego jakość często pozostawia wiele do życzenia.Występują również sytuacje , w których na tej samej półce cenowej znajdziemy produkty różniące się jakością , te o niższej jakości przynoszą większy zysk ,ich cena jest nieadekwatna do jakości… ale sklep zarobi więcej .
W sytuacjach kiedy klient nie wie czego chce, a tych jest zdecydowanie najwięcej , …wymaga to korzystania z jego niewiedzy i ufności w naszą : rzetelność, doświadczenie ,oraz wiedzę z zakresu znajomości danego produktu . Takie zestawienie powoduje zapalenie się w mojej głowie lampki …. Zestawmy podejścia dwóch stron przyszłej transakcji ….
Sprzedawca : korzystania z niewiedzy klienta / Klient : ufności w rzetelność, doświadczenie ,oraz wiedzę z zakresu znajomości danego produktu
Jak dla mnie to coś tu jest nie tak :) . Ja takiemu podejściu do robienia biznesu mówię nie :) . Nasze drogi rozeszły się , a ja jestem bogatszy o nowe cenne doświadczenia :D:D:D .Zgodnie z punktami sprzedażowymi naliczanymi przez system miałem najmniejszy wynik :) .Ktoś miał polecieć ,więc siłą rzeczy była to osoba o najmniejszej ilości punktów ..Ja :D:D:D . Decyzje została podjęta przez osobę z centrali w XXXXXXX , na podstawie ilości uzyskanych punktów :) .
Podczas mojej ostatniej rozmowy z kolegą , który jest w tym sklepie kierownikiem , usłyszałem o planach firmy wobec mojej osoby. Kolega powiedział mi , że Local Manager uznał , że szybko się uczę i mam predyspozycje na bycie jednym z najlepszych sprzedawców XXXX w Polsce . Chciał wysłać mnie na kilkudniowe szkolenie do centrali w XXXXXXX , w celu nauczenia mnie kilku „sztuczek” … ale zrezygnował , zdał sobie sprawę z tego, że mogę być odporny na tego rodzaju wiadomości :) . Tak czy inaczej miło było to usłyszeć :D:D:D”
Jak widać, ten młody, znajdujący się w niezbyt łatwej sytuacji człowiek już teraz rozumie, że długotrwały dobry biznes buduje się dbając o wnoszenie wartości dodanej dla klientów i budowaniu ich zaufania zarówno do naszej kompetencji jak i przyzwoitości. I ponieważ zarówno te wartości jak i szacunek dla samego siebie są dla niego ważne gotów był zrezygnować z rozpoczynającej się „kariery”. Do tego w sytuacji, kiedy właściwie nie za bardzo mógł sobie na to pozwolić.
Jeśli ktokolwiek z Was pomyślał teraz, że to ze strony tego chłopaka było naiwne, to śpieszę z zapewnieniem, że dokładnie takie same zasady przyczyniają się walnie do tego, że ja dziś zarabiam stosunkowo duże pieniądze robiąc to co lubię i to kompletnie bez marketingu lub „szarpania się” z klientami.
Teraz kilka propozycji do przemyśleń:
- Czy też wyznajesz zasadę uczciwości w interesach opartych na wnoszeniu wartości dodanej dla drugiej strony?
- Jeśli tak, to czy zawsze stosujesz się do tego biorąc udział wyłącznie w przedsięwzięciach, które taką wartość dostarczają?
- Czy jesteś na tyle wolnym człowiekiem, aby w razie stwierdzenia, że tak nie jest móc powiedzieć „beze mnie”?
- Jeśli nie jesteś na tyle wolny, to za co „przehandlowałeś” tę wolność? Czy na pewno było to tego warte?
Jeśli ktoś ma teraz nie najweselsze przemyślenia, to oczywiście może zachować je dla siebie. Nie chodzi mi o publiczną spowiedź, lecz o refleksję.
Chętnie zapoznam się z Waszym zdaniem.
Witam,
Miałem podobną sytuację do opisanej (w sensie poczucia uczciwości). Jedna z moich wakacyjnych prac polegała na robieniu ankiet dotyczących preferencji konsumenckich dla znanej firmy. Ankieta swoją drogą, ale poza tym firmie zależało na zgodzie badanego na podanie i wykorzystanie danych osobowych do przesyłania reklam itp. Miałem bardzo silne uczucie, że chodzi przede wszystkim o „wyciąganie” danych. Moja efektywnośc była oczywiście niespecjalna. Obiecałem sobie, że wytrzymam miesiąc. Wytrzymałem i koniec.
Bartek
PS Czytuję już od jakiegoś czasu blog, to mój pierwszy komentarz. Pozdrtawiam :)
Bartek
Witamy na naszym blogu :-)
Ja w podobny sposób byłem kiedyś przez miesiąc „samodzielnym przedstawicielem ubezpieczeniowym” (jeszcze w Austrii). Też sobie darowałem mimo bardzo kiepskiej wtedy sytuacji finansowej
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Chciałbym odpowiedzieć 4xTAK, ale czasami, w przeszłości szło się na niewielkie kompromisy (zapewne nawet niezauważalne dla otoczenia). Teraz wiem, że nie jest to konieczne.
Co do sytuacji Czytelnika, który napisał list chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt całej sprawy. Sprzedająć komuś jakiś produkt lub usługę musimy widzieć całokształt wartości przedmiotu sprzedaży. Nie zawsze sprzedanie produktu o obiektywnie niższej jakości należy uważać za oszustwo. Podobnie nie musi nim być sprzedaż po zdecydowanie zawyżonej cenie.
Oprócz aspektu praktycznego, akt zakupu jest momentem realizacji marzeń kupującego.
Wmawianie nabywcy Mercedesa, że może sobie kupić porównywalną limuzynę koreańską za połowę ceny jest być może obiektywnie (z technicznego punktu widzenia) uczciwe, ale nie prowadzi do zaspokojenia pragnień klienta.
TesTeq
Ten aspekt realizacji marzeń ma własne „podaspekty” :-)
1) W tym konkretnym przypadku chodziło o raczej o pokierowanie klientem, który nie był zdecydowany, którą pralkę ma kupić, więc trudno mówić o marzeniach
2) jako fachowy doradca powinieneś czasem wyperswadować klientowi jego marzenia, jeśli ich realizacja byłaby dla niego bardzo niekorzystna. To jest pozornie idiotyczne z punktu widzenia sprzedawcy działanie, niemniej jego długofalowe skutki mogą być niezmiernie pozytywne
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Alex: Zgoda. Chodzi mi tylko o to, że czasami sprzedawcy nie mogą wyzwolić się ze swojej optyki i nie mieści im się w głowie, że klient chce przepłacić – czasem z bardzo prostych, a czasem z bardzo dziwacznych powodów. Myślę, że generalnie chodzi o to, żeby sprzedawca działał w dobrze pojętym interesie klienta i gdy widzi, że klient chce zrobić coś „nierozsądnego”, uczciwie go „uświadomił”, ale nie niszczył jego marzeń.
Oczywiście, gdy klient prosi o radę, nie należy mu wciskać kitu.
Witajcie po chwilowej nieobecności.
Odnosząc się do postu i dyskusji dodam swoje 3 grosze.
Czasem klient nie wie co jest dla niego najlepsze, czasem nie wie co chce.
Uważam że najważniejsze jest przedstawienie mu wszystkich dostępnych opcji i ich potencjalnych konsekwencji (np. nie będzie Pan zadowolony bo: …, lepsze w mojej ocenie jest to, bo: …). I na tej podstawie klient podejmuje decyzję co wybiera, mając już świadomość co będzie potem. Najgorsza opcja to uzyskanie podstępem np. podpisu na ankiecie, a potem w efekcie strata klienta i uzyskanie „wroga”.
W pierwszej opcji nawet jeżeli nie zyskaliśmy krótkoterminowo, to mamy duże szanse żeby klient wrócił i nam tą krótkoterminową stratę „wyrównał” z nawiązką. W drugiej, oprócz straconego tego kklienta tracimy potencjalnie krąg jego znajomych i ich znajomych. Jednym słowem podcinamy długofalowo gałąź na której siedzimy.
Poruszenie kwesti relatyzmu ceny do otrzymanej wartości też nie jest właściwe, bo każdy może inaczej wyceniać poszczególne elementy usługi czy towaru (np. prestiż marki czy funkcjonalność albo kolor urządzenia). Pozostawmy to klientowi do oceny. My mu przedstawmy uczciwie opcje jakie posiada.
Oczywiście kiepsko jest kiedy mamy badziewny towar i z góry wiemy że to nie jest warte nawet spojrzenia. Ale tam nie musimy pracować…
Dlatego patrząc długofalowo tak ważne jest to co jest napisane w poście.
I dlatego tak mnie kłuje jak widzę działania niektórych sprzedawców mających na uwadze tylko utarg w dniu dzisiejszym czy budżet do zrobienia na najbliższy kwartał, a nie długofalowe relacje z klientem.
Do Czytelnika – autora postu.
Uważam że Twoje uczciwe postępowanie długofalowo przyniesie Ci największe korzyści, nawet jeżeli chwilowo będzie gorzej. Po prostu wypracowana Twoja marka będzie w przyszłości procentować. Wiem to, bo sam staram się postępować wg tych reguł i widzę efekty pozytywne takich zachować. Powodzenia!
Pozdrawiam
Robert
Wychodzę z założenia, że interesy powinny być przeprowadzane na zasadach jasnych dla obu stron, bez ukrytych warunków i niejasnych sytuacji , decyzji podejmowanych z premedytacją mających na celu maksymalizację własnych zysków bez wiedzy jednej ze stron. W mojej ocenie tylko takie podejście skutkuje nawiązaniem trwałych kontaktów biznesowych…. i nie tylko !
Z pewnością wiele osób takie podejście uznałoby za nie pasujące do panującej obecnie rzeczywistości , gdzie manipulacje i krętactwa o których mowa chociażby w liście są na porządku dziennym. Czy takie podejście faktycznie ma małe szanse na sprawdzenie się :) . Sądzę, że ma i to duże .
W negocjacjach największym Asem w rękawie …jest jego brak.
Pozdrawiam
Kamil
W negocjacjach największym Asem w rękawie …jest jego brak.
„Asa” w znaczeniu : bez ukrytych warunków i niejasnych sytuacji , decyzji podejmowanych z premedytacją mających na celu maksymalizację własnych zysków bez wiedzy jednej ze stron.
Słuszną decyzję podjął ten Chłopak. Gratuluję wyboru.
Zapewne źle by się czuł na duszy gdyby został.
Pozdrawiam
Witajcie,
na początek mam pare pytań do autora tekstu:
– Jak wyglądała Twoja relacja z klientem?
Czy dobrze zrozumiałam, że oszukiwałeś, ściemniałeś ( w dużym uproszczeniu), po czym, gdy klient wyszedł, plułeś sobie w brodę jaki jesteś zły i niedobry. Nagle powiedziałeś: stop i jesteś z tego dumny. Czy inaczej: byłeś od początku fair, ale to, że cała polityka sprzedaży jest inna, nie pozwoliło Ci na dalsze normalne funkcjonowanie?
– Czy zostało Ci jasno powiedziane, że masz sprzedawać najtańsze produkty, najgorszej jakości, ale przynoszące zysk firmie?
Czy może po prostu wytyczną było: sprzedaj,a tym samym zarób, jak najwięcej – bez nakazu, że masz nawet oszukiwać? Obawiam się bowiem, że nieuczciwa sprzedaż (choć to oksymoron) jest wynikiem nieudolnego systemu punktowego i swego rodzaju przystosowaniem pracowników do niego.
– Zakładając jednak, że system jest ok, czemu Twój wynik był niski?
Czy stosując się do wytycznych ściemniałeś – robiłeś coś wbrew sobie, więc byłeś niewiarygodny, czy po prostu nie lubisz sprzedawać uogólniając to do pojęcia przekonywania, argumentacji, negocjacji, czyli powiedzmy specyficznego kontaktu z drugim człowiekiem ( to też możemy zaliczyć do postępowania wbrew sobie). Czy może uczciwa sprzedaż okazała się w tym przypadku niekorzystna finansowo?
– Jak wyglądała Twoja sprzedaż?
Wydaje mi się, że sprzedaż to nie jest wciśnięcie klientowi nawet po jego trupie produktu, ale wysłuchanie, porozumienie pomiędzy dwoma osobami i współpraca. Proszę, ustosunkuj się do tego, bazując na tym, jak Ty prowadziłeś sprzedaż.
– I last but not least – Rozumiem, że pracownicy firmy, w której pracowałeś, w głównej mierze kierowali się nieuczciwością.Be, fuj i ja też tego nie popieram, ale: Co zrobiłeś by to zmienić?
Pozdrawiam,
Ola
Robert
Jestem pewien, że temu młodemu człowiekowi długoterminowo zaprocentuje to w znaczący sposób. Moja w tym głowa :-)
Kamil
To z tym asem nie jest dla mnie do końca jasne, z resztą trudni się zgadzam
Ola
jak już pytasz, pozwól, że najpierw zadam Ci kilka pytań:
1) Kilka dyskusji wcześniej Kuba zadał Ci całą serię pytań (patrz
http://alexba.eu/2008-01-06/tematy-rozne/czy-potrzebujemy-hindusow/#comment-53196
na które nie raczyłaś nawet zareagować, nie mówiąc już o wyczerpującej odpowiedzi. To nie jest sposób w jaki dyskutuje się w eleganckim towarzystwie i z pewnością nie będę tego akceptował tutaj.
2) Jakie znaczenie z punktu widzenia przesłania całego postu mają odpowiedzi na Twoje pytania (abstrahując od faktu, że uważne czytanie pozwoli Ci na niektóre odpowiedzieć samej)?
Po uzyskaniu odpowiedzi na powyższe pytania z przyjemnością poproszę autora listu o wyjaśnienie ewentualnych pozostałych zagadnień
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Przepraszam, że tak trochę poza tematem, ale często w komentarzach pod wpisami pojawia się skrót „DP” – czy ktoś może mi wyjaśnić co on oznacza?
Dzięki
geek1
Alexie,
ad.1 ponieważ dyskusja na temat, w skrócie, Hindusów osiągnęła olbrzymie rozmiary, rozrosła się na wiele różnych wątków i też ja nie miałam wystarczająco dużo czasu, by od razu odpowiedzieć na bardzo cenną i niezmiernie dla mnie konstruktywną krytykę Kuby, znalazłam inny sposób odpowiedzi. Otóż, bezczelnie wyszukałam go w Google.pl, znalazłam go na Goldenline.pl i tym oto sposoby poinformowałam, że owszem odpowiem, tylko proszę o chwilę cierpliwości. I odpowiedziałam, ale bezpośrednio Kubie. Nie widziałam sensu w odpowiadaniu na posta z początku dyskusji, kiedy miała ona już ponad 80 postów! Bardzo przepraszam Ciebie i też innych, ciekawych mojej odpowiedzi, ale postanowiłam uszanować tok dyskusji i nie wyskakiwać ze swoimi przemyśleniami w momencie, kiedy ona już nie dotyczy tego, o czym chcę mówić.
ad.2. Staram się zrozumieć postawę tego chłopaka. Analizując jego wypowiedź, doszłam nawet do wniosku, że on się usprawiedliwia, bo go wyrzucili z pracy! Mam nadzieję, że się mylę. I jestem też przeciwniczką ujmowania spraw na zasadzie: czarne jest czarne, białe jest białe. Chcę poznać relacje on- klient, on- pracodawca. Uważam, że jego sytuacja ma wiele odcieni i postanowiłam zadać mu te pytania. Jeżeli są złe, popraw, na pewno się nie pogniewam.
Pozdrawiam,
Ola
P.S. Skoro zamieszczam w boxie swojego maila, do którego zapewne masz dostęp, dlaczego krytykujesz mnie publicznie? Czuję sie obecnie niezręcznie wobec Kuby i jednocześnie uważam, że zostałam zmuszona do nadużycia jego zaufania.
przepraszam, ze nie na temat ale to wazne bo obniza 'jusability’ komentarzy
Error: please fill the required fields (name, email).
takie cos dostalem jak wpisalem imie i tekst swojego komentarza po czym 'Wstecz’ w przegladarce nie odzyskal wczesniej wpisanych danych. Warto by to jakos zmienic by nie byly tracone dane. W ten sposob moga uciekac ciekawe komentarze bo osoba juz nie zechce tego wpisac drugi raz i przewaznie nie napisze tego samego co za pierwszym razem.
pozdrawiam
a co do artykulu to az strach pomyslec co sie dzieje w centrach handlowych. Wniosek, ze samemu trzeba dokładnie wiedzieć co się chce kupic.
Witam
Ciekawa historia ale coś jest tu za bardzo ciepło jak na tego typu stanowisko.
Chłopak pracuje trzy miesiące —>> osiąga najgorsze wyniki —>> wylatuje za wyniki z pracy —>> menadżer ‘błaga’ aby wrócił i chce go wysłać na specjalistyczne szkolenie.
Wierzę że tak było, ale jednak w takich przypadkach menadżer o byłym zapomina.
– …wnoszenie wartości dodanej dla drugiej strony… – jest to bardzo dobra postawa kiedy znamy tą drugą stronę, w innym wypadku jest to do momentu. Do momentu aż ktoś naszej postawy nie wykorzysta i nam noża w plecy nie wbije. Właśnie nie tak dawno zostałem oszukany przez kontrahenta, tak więc dziś podchodzę z większym dystansem do nowych ludzi z którymi mam prowadzić interesy.
– …czy jesteś na tyle wolnym człowiekiem… – każdy odpowie że jest wolnym do chwili kiedy nie jest niczym związany, jest odpowiedzialny tylko za siebie, bo pytanie jest wręcz retoryczne. Tylko życie niestety często ma mało wspólnego z luźnymi rozważaniami. Chodzi mi tutaj o rodzinę, jesteś za nią odpowiedzialny, wówczas już nie powiemy tak łatwo ‘beze mnie’ i odchodzimy z pracy.
Właśnie ostatnio taką sytuację w pracy miał mój kumpel, mięli wspaniały zespół tworzony w pocie czoła.
Firmę przejmują Włosi. Koniec.
Nowy szef (Włoch) miał taką koncepcje – albo padniesz przede mną na kolana albo cię nie ma. Cały zespół szlag trafił, kto mógł odszedł, powiedział ‘beze mnie’ , ale jednak została duża część, została bo właśnie tak to sobie tłumaczyli, że mam za dużo do stracenia, mam rodzinę/kredyty itd.
Stąd właśnie powiedzieć ‘beze mnie’ mówi każdy kiedy cena jest wystarczająco niska.
A tak, jest CENA, zawsze człowiek się do niej znajdzie, jest CZŁOWIEK zawsze odpowiednią cenę się dobierze.
Najlepszy przykład ‘powrót Tomasza Lisa do tvp’ , co ten facet wygadywał na tvp do tej pory. A tak, znalazło się 0,7mln zł/mies znalazł się Tomasz Lis.
pozdrawiam
Z całego tekstu płynie jeden wniosek,sprzedający nie potrafi sprzedawać dlatego został wywalony. Czym wy mydlicie tutaj oczy:” cel firmy nie pokrywa się z moim systemem wartości”. Jego szefa nie interesowało co sprzedawał, jak sprzedawał , interesował go zysk. Mógł sprzedawać klientom dużo dobrego sprzętu po rozsądną cenę i by nie został wyrzucony, nikt go nie zmuszał do sprzedawania badziewia i wciskania kitu. On nie potrafił po prostu zainteresować klienta lepszym jakościowo towarem i usprawiedliwia się , że aby przetrwać musiał sprzedawać badziew co nie pokrywało się z jego systemem wartości.
Cytat:
W sytuacjach kiedy klient nie wie czego chce, a tych jest zdecydowanie najwięcej , …wymaga to korzystania z jego niewiedzy i ufności w naszą : rzetelność, doświadczenie ,oraz wiedzę z zakresu znajomości danego produktu .
Skoro rzeczywiście autor listu jest taki uczciwy to po co podpisywał umowę z tą firmą wiedząc, że takie są zasady . Sam sobie zaprzecza.
Druga sprawa to jak mu nie pasowało to mógł się od razu zwolnić ale nie on poczekał aż go wywalą, zawsze jakieś pieniądze się jeszcze zarobi. Taka postawa jest nie lepsza od oszukiwania klienta bo niedość, że złośliwie przynosił straty firmie to blokował miejsce pracy dla kogoś bezrobotnego kto by z chęcią go zastąpił.
Piotrek
Pozwól, że ustosunkuję się do tego, co napisałeś.
Jeśli chodzi o punkt pierwszy to zalecam przeczytanie tekstu uważnie i ze zrozumieniem, Zobaczysz wtedy jakie uproszczenia i przekłamania zrobiłeś w Twojej interpretacji. Na blogu nie stanowi to wielkiego problemu, ale w życiu, zwłaszcza biznesowym….
„wnoszenie wartości dodanej” – poczytaj post o Tit-for-Tat
Piszesz „Tylko życie niestety często ma mało wspólnego z luźnymi rozważaniami. Chodzi mi tutaj o rodzinę, jesteś za nią odpowiedzialny, wówczas już nie powiemy tak łatwo ‘beze mnie’ i odchodzimy z pracy.”
Dokładnie tak jest, jeśli zakłada się rodzinę nie posiadając wystarczającego zaplecza. Wtedy łatwo znaleźć się w sytuacjach przymusowych „ostała duża część, została bo właśnie tak to sobie tłumaczyli, że mam za dużo do stracenia, mam rodzinę/kredyty itd.”
Naprawdę warto?
Ciekawe skąd wziąłeś 0,7 mln miesięcznie? Dostępne mi źródła mówią zupełnie coś innego. Proszę sprawdzaj na przyszłość fakty, zanim je u nas opublikujesz. Mi zależy na wiarygodności tego blogu.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Geek1
Ja nie widzę takiego skrótu. Jeśli bardzo Cię to interesuje to skontaktuj się z Ludwikiem, jego stronę znajdziesz w stopce
Ola
ad1) Jeśli zabierasz głos w dyskusji na tym blogu, to oczekuję, że tutaj będziesz się ustosunkowywać do pytać innych Czytelników. Inaczej można by wszystko przenieść na prywatne maile. Gdyby Kuba nie zadał Ci tych pytań, to bardzo podobne zadałby ktoś inny (np. ja)
ad2) Napisałaś :”doszłam nawet do wniosku, że on się usprawiedliwia, bo go wyrzucili z pracy.Mam nadzieję, że się mylę”. Twoja nadziej się spełnia, pozwól sobie powiedzieć, że bardzo się mylisz. Relacje tego chłopaka z klientami były bardzo dobre, z pracodawcą mieszane, bo z jednej strony uważano, że ma talent, z drugiej ustalone przez firmę wskaźniki zyskowności były najniższe.
Teraz dwie sprawy między nami:
1) co chcesz powiedzieć pisząc „I jestem też przeciwniczką ujmowania spraw na zasadzie: czarne jest czarne, białe jest białe”??
czarne jest zazwyczaj czarne a białe, białe, nie na krzyż :-)
2) „Skoro zamieszczam w boxie swojego maila, do którego zapewne masz dostęp, dlaczego krytykujesz mnie publicznie?”. Jeśli zamieszczasz komentarz, który ukazuje się na blogu, to spodziewaj się, że i tutaj ustosunkują się do niego. Nie ma to z krytyką nic wspólnego, albo dyskutujemy, albo nie.
Kompletnie nie rozumiem Twojej wypowiedzi: „jednocześnie uważam, że zostałam zmuszona do nadużycia jego zaufania.”
Jeśli czujesz się do czegokolwiek zmuszana, to proszę zaprzestań wypowiadania się na tym blogu i znajdź sobie bardziej pasujące miejsce w sieci. To piszę całkowicie serio i bez jakichkolwiek podtekstów.
Wojtek
Bardzo mi przykro z powodu Twoich kłopotów z antyspamem. Pracujemy nad lepszym rozwiązaniem, problem polega na tym że Ludwik ma parę bardzo pilnych spraw na głowie. Obiecuję, że wkrótce się to zmieni.
Marcin
Napisałeś: „Z całego tekstu płynie jeden wniosek,sprzedający nie potrafi sprzedawać dlatego został wywalony. Czym wy mydlicie tutaj oczy”
Jeśli to jest jedyny wniosek, do którego doszedłeś po lekturze całego postu, to chyba nie mogę Ci pomóc. Zobacz choćby na Twoje wypowiedzi:
„Mógł sprzedawać klientom dużo dobrego sprzętu po rozsądną cenę i by nie został wyrzucony,” – skąd wiesz, jak skonstruowany był system punktowy, na podstawie którego otrzymał on najniższą ocenę w sklepie?
„Skoro rzeczywiście autor listu jest taki uczciwy to po co podpisywał umowę z tą firmą wiedząc, że takie są zasady . Sam sobie zaprzecza” – to jest 21 letni chłopak, który podjął pierwszą w życiu „poważną” pracę. Jesteś pewien, że rozpoczynając znał dokładnie strukturę systemu punktowego w tym sklepie?
„Druga sprawa to jak mu nie pasowało to mógł się od razu zwolnić ale nie on poczekał aż go wywalą, zawsze jakieś pieniądze się jeszcze zarobi” – zastanów się, młody człowiek znajduje pierwszą pracą w regionie, gdzie są z tym duże kłopoty. Ty oczekujesz, że natychmiast rozpozna, że zasady funkcjonowania w firmie są sprzeczne z jego poczuciem uczciwości i natychmiast porzuci zajęcie, w którym ma sposo satysfakcji (dobre kontakty z klientami)? Stosujesz takie same standardy w stosunku do siebie?
„bo niedość, że złośliwie przynosił straty firmie ” – to założenie bardzo dużo mówi o Tobie, zdajesz sobie z tego sprawę?
Mam nadzieję, że nikomu z Was nie przeszkadza otwarty i bezpośredni ton moich wypowiedzi – traktujemy się przecież jak dorośli
Pozdrawiam wszystkich
Alex
szybka korekta co do zarobków Pana Lisa, nie 0,7mln/mies, tylko 0,17mln/mies, przepraszam
tutaj źródło : gazeta Dziennik
Witam,
a ja chętnie poznałabym nazwę tej firmy, wiedziałabym w jakiej sieci uważać na porady sprzedawców, zwłaszcza, że przy zakupie sprzętu RTV albo AGD na ogół jednak pytam sprzedawców.
Pozdrawiam
Avigayil
Opisana sytuacja z pewnością nie jest odosobniona.
W całej mojej dotychczasowej burzliwej „karierze” nie spotkałam firmy działającej w 100 % zgodnie z filozofią fair – play. Myślę, że to temat na osobną dyskusję np. pt. biznes a etyka…
Pracując w kilku miejscach doznałam takiego zniesmaczenia traktowaniem klientów, podejściem do handlu – generalnie do biznesu, że w końcu postanowiłam odejśc i byc niezależną od wszelkich misji, targetów, małych manipulacyjek uskutecznianych na klientach. Teraz sama wyznaczam misje mojej firmy, zgodnie z moim systemem wartości, sama wypracowuję etyczne (wiem, to słowo z zamierzchłej przeszłości) sposoby zdobywania i utrzymywania klientów; a co dla mnie najważniejsze działam W ZGODZIE ZE SOBą;) czego Wam wszystkim życzę, a przede wszystkim autorowi listu do Alexa.
Piotrek
Czyli napiszmy po ludzku że jest to (rzekomo) 170 000 PLN. Nasi Czytelnicy potrafią liczyć i mówienie o „milionach”, kiedy wystarczyłyby tysiące nie zrobi na nich specjalnego wrażenia.
Avigayil
Niestety zgodnie z umową nie mogę tego zrobić. Nie o tę konkretną firmę chodziło mi w poście, tylko o coś zupełnie innego
Singapurka
rzeczywiście we własnej firmie możemy najłatwiej mieć kontrolę nad takimi rzeczami
Pozdrawiam serdecznie
Alex
“Mógł sprzedawać klientom dużo dobrego sprzętu po rozsądną cenę i by nie został wyrzucony,” – skąd wiesz, jak skonstruowany był system punktowy, na podstawie którego otrzymał on najniższą ocenę w sklepie?
Zazwyczaj system pkt. opiera się nie na ilości sprzedanego towaru tylko na zysku(ten kto zarobił najwięcej dla sklepu ma najwyższą pkt.)jakby szło o ilość towaru to bym sprzedawał baterie . Jak w tym sklepie jest na odwrót to ja nie wiem co oni tam chcą osiągnąć.
“Skoro rzeczywiście autor listu jest taki uczciwy to po co podpisywał umowę z tą firmą wiedząc, że takie są zasady . Sam sobie zaprzecza” – to jest 21 letni chłopak, który podjął pierwszą w życiu “poważną” pracę.
Gdzie jest napisane,że to jego pierwsza praca?Oczywiście to zmienia postać rzeczy. Ja mam 18 lat a swoją pierwszą pracę podjąłem kiedy miałem 16 lat,w tym jako sprzedawca i wiem jak działa system pkt. w sklepach…po za tym każda praca jest poważna.
“Druga sprawa to jak mu nie pasowało to mógł się od razu zwolnić ale nie on poczekał aż go wywalą, zawsze jakieś pieniądze się jeszcze zarobi” – zastanów się, młody człowiek znajduje pierwszą pracą w regionie, gdzie są z tym duże kłopoty. Ty oczekujesz, że natychmiast rozpozna, że zasady funkcjonowania w firmie są sprzeczne z jego poczuciem uczciwości i natychmiast porzuci zajęcie, w którym ma sposo satysfakcji (dobre kontakty z klientami)? Stosujesz takie same standardy w stosunku do siebie?
Przepraszam ale z listu nie wynika, że w jego regionie trudno znaleźć pracę. Ja klientów nie oszukuję, zawsze przedst. plusy i minusy danego produktu i doradzam co z danej grupy produktów najlepiej wybrać.
Jakby mi ktoś kazał postępowac wbrew własnej woli(czyt.nieetycznie) to bym podziękował za współpracę i dodatkowo bym napisał list w tej sprawie do rzecznika praw i ochrony konsumenta.
“bo niedość, że złośliwie przynosił straty firmie ” – to założenie bardzo dużo mówi o Tobie, zdajesz sobie z tego sprawę?
Tak, że sam takich numerów nie robię.
Ja nie miałem kontaktu z autorem tego listu i nie wiem jaką on miał sytuację życiową więc trudniej mi komentować jego postępowanie. Alexie skoro miałeś z nim kontakt to mogłeś napisać coś więcej o autorze listu bo taki fakt, że praca jest trudno dostępna w jego regionie zmienia postać rzeczy i mój pierwszy komentarz nie był by tak krytyczny…szczegóły też są ważne.
Marcin,
W ramach treningu dawania i odbierania feedbacku
Ja miałem dokładnie takie same informacje jak Ty, jednakze nawet do głowy mi nie przyszłu by przyjąc taki kierunek domysłow oraz używać takiej formy komentowania tej sytuacji.
Pozdrawiam, Artur
W swojej pracy (wakacyjnej) trafiały się właśnie takie osoby, które pracowały za karę czyli nie starały się nic sprzedać i czekały tylko do wypłaty. Sytuacja życiowa tych osób nie była zła a pracę było łatwo znaleźć.Ponieważ miałem takie doświadczenie z braku pewnych informacji przyjąłem taki tok myślenia. Ile osób czyta ten blog , tyle jest pkt. widzenia. Mój jest bardziej negatywny.
Może z tym mydleniem oczu trochę przesadziłem więc przepraszam za to stwierdzenie.
Marcin,
Punkt widzenia jak punkt widzenia. Ważne tylko aby zdawać sobie sprawę z konsekwencji jego stosowania. Wiesz mnie to przypomina sytuację, że gdy wiem że mój kolega Marcin umiie pływać kraulem ale nie umie żabką, z automatu zakładam że każdy Marcin na pewno nie umie pływać żabką.
To nasturalne że każdy ma swoje doświadczenia i poprzez ich pryzmat interpretuje docierające fakty. Każdą sytuację niejasną należy rozjaśniać poprzez pytanie a nie założenia bazujące na moich przeżyciach. Po prostu można się na tym ładnie przejechać. W tym przypadku pojechałes ostro po bandzie
Piszesz, że Twój punkt widzenia jest negatywny, fakt zgadzam się w 100%,. Oprócz tego ten punkt widzenia ma niewiele wspólnego z faktami z rzeczywistą tą konkretną sytuacją. Możesz teraz tracić energię na jego obronę, ja wolę ją spożytkować na sprawdzenie (poprzez pytanie a nie zakładanie) kto ma rację
Pozdrawiam, Artur
Witam.
A ja trochę z innej strony podejdę do tego wszystkiego. Nie mam wątpliwości co do intencji autora listu. Dlaczego? Bo ze mną jest podobnie. Zawsze chcę dla innych jak najlepiej. Jeśli nie jestem w stanie tego zrobić, to zdarza się, że odmawiam pomocy. Fotografuję amatorsko i często zdarza się, że ktoś prosi mnie o pomoc wyboru aparatu, najczęściej kompaktowego. Nie jest to mój „obszar” zainteresowań, ale zawsze staram się znaleźć najlepszy sprzęt w podanym zakresie cenowym :)
Inna sprawa. Mój tata ma własną firmę. Od prawie 10 lat jeżdżę z nim na spotkanie z zagranicznymi klientami jako tłumacz z angielskiego. Jeszcze kilka lat temu zdarzało się, że nie podobało mi się „biznesowe” zachowanie mojego taty. Zdarzały mu się nieuczciwe zachowania w stosunku do klienta. Wiem, że chodziło o zdobycie zlecenia, utrzymanie rodziny i zapłacenie prawie setce ludzi, których zatrudniał. Jednak w moich oczach nie usprawiedliwiało to takich zachowań. Rozmawiałem z nim na ten temat i teraz jest już dużo lepiej :)
Dlaczego o tym piszę? Wtedy nie miałem innych wzorców w biznesie. Klienci również stosowali takie nieuczciwe „zagrania”, mój tata tak robił. Wydawało mi się, że tak widać musi być. Nie podobało mi się to i uznałem, że marny ze mnie biznesmen będzie z moim uczciwym podejściem. Jednak kilka lat temu firma mojego taty zdobyła nowego klienta, który prowadzi niewielką firmę w Niemczech. Właściciel jest tylko 10 lat starszy ode mnie, więc bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Po kilku spotkaniach biznesowych okazało się, że to bardzo uczciwy biznesmen, który zawsze stawia sprawę jasno i tłumaczy uczciwie, czemu chciałby taką a nie inną cenę ;) Na przykład, cena, która jemu odpowiada to 10€, mój tata chce 12€. On proponuje kompromis „spotkajmy się po środku”, czyli 11€ :)
Ten niemiecki biznesmen był dla mnie pierwszym przykładem, że można prowadzić interesy fair play. Mam nadzieję, że jeśli już kiedyś założę własną firmę, to będę trafiał tylko na takich klientów :)
Pozdrawiam,
Marcin
Marcin
Artur napisał Ci wszystko, co ja odpowiedziałby na Twoje komentarze. Możesz z tego wyciągnąć wnioski jeśli chcesz.
Marcin Szymeczko
Dziękuję za interesujące przykłady.
Ja gram z moimi klientami totalnie w otwarte karty co w połączeniu ze wzajemnym zaufaniem umożliwia bardzo skuteczne i korzystne dla obydwu stron działanie.
Warto o tym pamiętać, bo wielu ludzi naoglądało się kiepskich filmów i mają kompletnie fałszywe pojęcie o sporej części biznesu.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Atrur:
Twoja wypowiedź rozwinęła mnie w sposobie patrzenia na tego typu fakty. Swojego stanowiska nie będę bronił gdyż się ono zmieniło. Oczywiście jaka była rzeczywista sytuacja wie tylko autor listu.
Może moja pierwsza wypowiedź nie była skomentowana w szerszy sposób dzięki Waszym odpowiedziom jednak czegoś się nauczyłem, poszerzyłem horyzonty.
Nawet takiemu radykałowi jak ja można pomóc.
Alexie,
Moje pytanie było skierowane raczej do Czytelnika, który zrezygnował z pracy w tej firmie. Spodziewałam się też, że opublikowanie nazwy firmy na blogu będzie raczej niemożliwe z różnych powodów (generalna zasada unikania mówienia źle o pracodawcy? ryzyko naruszenia dóbr firmy i kłopoty stąd wynikające? ujawnienie tożsamości autora postu i trudności dla niego?). Przy okazji ujawnia się jednak kłopot jak wspierać etyczne zachowania w biznesie, przy generalnej regule pozostawania lojalnym (czytaj dyskretnym) wobec firmy, także takiej która źle traktuje swoich klientów, pracowników, dostawców, itp. (bo naruszanie zasad fair play można spotkać w różnych relacjach biznesowych, nie tylko przy okazji sprzedaży)? Autor postu zrezygnował z pracy (i teraz zapewne czuje się lepiej), ale firma trwa dalej i dalej oszukuje klientów. Jako klienci mamy możliwość rezygnować z zakupów w firmach, które stosują nieuczciwe zasady, musimy jednak o tym wiedzieć. Podobnie łatwiej zrezygnować od razu z ubiegania się o pracę w jakiejś firmie, niż wycofać się kiedy już w niej jesteśmy. I ostatnie pytanie: Jak rozwiązywać różnorodne „konflikty lojalności” w relacjach z klientami czy dostawcami – jak uprzedzić klienta lub dostawcę o ryzyku wynikającym z różnych klauzul będąc jednocześnie lojalnym wobec pracodawcy, który tych klauzul wymaga? Bo z samej naszej rezygnacji z pracy nie wynika nic dobrego dla tych, których nasz były pracodawca traktuje nie fair. Jestem ciekawa, co myślą na ten temat inni forumowicze.
Pozdrawiam
Avigayil
* Czy też wyznajesz zasadę uczciwości w interesach opartych na wnoszeniu wartości dodanej dla drugiej strony?
* Jeśli tak, to czy zawsze stosujesz się do tego biorąc udział wyłącznie w przedsięwzięciach, które taką wartość dostarczają?
* Czy jesteś na tyle wolnym człowiekiem, aby w razie stwierdzenia, że tak nie jest móc powiedzieć “beze mnie”?
* Jeśli nie jesteś na tyle wolny, to za co “przehandlowałeś” tę wolność? Czy na pewno było to tego warte?
Witajcie,
dziś, podczas lektury reportażu na temat rozruchów w Kenii( może i to banalne) doszłam do wniosku, że pytania Alexa są po pierwsze zbyt radykalne, a po drugie kandydują do określenia:” oderwane od rzeczywistości”. Pominę pierwsze pytanie, ponieważ przy założeniu, że człowiek działa w imię dobra, uczciwe postępowanie jest tego konsekwencją. Jednakże kolejne pytania są już bardziej ogólne i bynajmniej nie dotyczą już TYLKO interesów. Odchodzą od wartości: uczciwość do wolności. Jest to dość duży skok, ale to właśnie on powoduje, że nie mogę się zgodzić na sugestie bycia na tyle wolnym, by powiedzieć ” beze mnie” i na określenie „przehandlowania” wolności. Engel stwierdził:”wolność to uświadomiona konieczność” i na ten przykład podam historię Piotra o tych, którzy zostali w firmie, mimo że ich szefem stał się samouwielbieńczy Włoch. I twierdzę, że to oni pozostali wierni swoim wartościom i wolni. Piotr mówi o wartości dobra najbliższych, a Alex o dumie, która nie jest wartością. To a propos „przehandlowania” wolności.
Zastanawiając się nad pytaniem: czy jesteś NA TYLE WOLNY, by powiedzieć „BEZE MNIE” i starając się skonfrontować to pytanie z tekstem tego chłopaka, doszłam do wniosku, że wolność, a tym samym wierność swojemu systemowi wartości to nie jest odwrócenie się plecami i odejście. Chłopak mówi, że takiemu biznesowi mówi nie, ale tak naprawdę on się przecież poddał psychicznie. Nie podjął próby zmiany zastanej rzeczywistości. Jego system wartości został poddany testowi, a on go nie napisał. Postanowił poszukać takiego, który będzie łatwo zdać.
Podsumowując: nasze wartości i nasza wolność nie znajdują się w próżni, a życie nie jestem systemem binarnym. Bycie wolnym czasami wymaga od nas dania temu dowodów, ale nie poprzez powiedzenie „beze mnie” i odejście,gdy po stronie naszych pleców dzieje się coś niezgodnego z nami, ale poprzez przeciwstawienie się temu i podjęcie próby zmiany na lepsze.
Pozdrawiam,
Ola
Marcin
Ja też uczę się prowadząc ten blog :-)
Powodzenia dalej!!
Avigayil
To co robi ta firma niekoniecznie można nazwać oszukiwaniem klientów. Tak byłoby gdyby sprzedawali rzeczywisty złom zamiast dobrego towaru. Oni po prostu doradzają niezorientowanym klientom w sposób, powiedzmy nieoptymalny z punktu widzenia tych ostatnich. Jest to dość rozpowszechniona praktyka w handlu detalicznym. Po prostu standardy tego chłopaka są znacznie wyższe i dlatego prędzej zrezygnował z szansy awansu, niż miałby postępować niezgodnie z nimi.
Pytasz „Jak rozwiązywać różnorodne “konflikty lojalności” w relacjach z klientami czy dostawcami ?”
Najprostszym rozwiązaniem będzie unikanie pracodawców, gdzie będziesz miała takie dylematy. To brzmi nieco banalnie, ale dokładnie tak robię od bardzo dawna.
Ola
Po Twojej wypowiedzi widzę, że najwyraźniej żyjemy w całkiem odmiennych światach :-)
Zacznijmy od: „pytania Alexa są po pierwsze zbyt radykalne, a po drugie kandydują do określenia:” oderwane od rzeczywistości””
Wierzę Ci, że moje pytania zdają się być „oderwane od rzeczywistości”. Bo one są!!!! mam teraz na myśli Twoją rzeczywistość, gdzie zapewne bardzo wiele z tego co i jak robie zasłużyłoby na takie określenie. To generalnie nic złego, warto tylko uświadomić sobie, że nasz obraz („mapa”) świata nie jest jedynym możliwym.
Piszesz:” że nie mogę się zgodzić na sugestie bycia na tyle wolnym, by powiedzieć ” beze mnie” i na określenie “przehandlowania” wolności.”
No cóż, nigdy nie wymagam od Czytelników, aby się ze mną zgadzali :-) Cały ten blog powinien być jedynie inspiracją do własnych przemyśleń i naturalnie możesz mieć dowolne.
Mówiąc o tych kolegach Piotra, którzy z konieczności pozostali w tej firmie, w której ich nie szanowano : „I twierdzę, że to oni pozostali wierni swoim wartościom i wolni.” zadziwiasz mnie. Przeczytałaś uważnie i ze zrozumieniem komentarz, do którego się odnosisz?
Wyjaśnij mi proszę, na czym polegała wolność tych ludzi?
Kompletnie nie rozumiem co chciałaś powiedzieć przez: „Piotr mówi o wartości dobra najbliższych, a Alex o dumie, która nie jest wartością. To a propos “przehandlowania” wolności.”
Od kiedy duma (w znaczeniu angielskiego „pride”) nie jest wartością?
Twoje dalsze rozważania są dość rozpowszechnione. Osobiście uważam je za bardzo kontraproduktywne, bo prowadzą w praktycznym życiu do kolosalnej straty czasu, energii i innych zasobów.
Stare amerykańskie powiedzenie mówi: „Love it, change it or leave it”. Mądrość życiowa polega na szybkim rozpoznaniu kiedy jest „time to leave”. Czasem nie warto mocować się z gorylem.
Pozdrawiam
Alex
Moim zdaniem autor tego tekstu zrobił to co dobry handlowiec zrobić powinien. Odszedł od zespołu. Bo takie podejście do klienta, raz że powodowało w nim niesmak, tym samym niesmak wobec pracy; dwa, że było złe dla firmy.
Swego czasu prowadziłem szkołę językową. Przy bardzo niskich środkach na promocję co roku zwiększaliśmy liczbę klientów. Dlaczego? Uczciwość i profesjonalizm. A dobra opinia sama poszła w świat stając się najlepszą reklamą :)
Dziś pracuję w ubezpieczeniach, gdzie uczciwość wobec klienta i stawianie spraw jasno, bardzo mocno procentuje :) .
@Ola:
Jak inaczej nasz bohater mógł się przeciwstawić takiemu systemowi sprzedaży w firmie? Mógł tylko odejść. Był za mały – pracował w jednym z punkcików całej wielkiej sieci tylko 3 miesiące.
Alex,
Napisałeś: „To co robi ta firma niekoniecznie można nazwać oszukiwaniem klientów. Tak byłoby gdyby sprzedawali rzeczywisty złom zamiast dobrego towaru. Oni po prostu doradzają niezorientowanym klientom w sposób, powiedzmy nieoptymalny z punktu widzenia tych ostatnich.”
Niezależnie od tego jak nazwać postępowanie firmy (oszukiwaniem, wykorzystywaniem naiwności itp.) problem dalej pozostaje. Przy tym dla mnie doradzanie klientowi w sposób nieoptymalny z punktu widzenia jego interesów jest nieuczciwością, a rozpowszechnienie tej praktyki w handlu detalicznym nie wpływa na moją ocenę praktyki.
We wcześniejszym poście napisałeś także, że ta firma służy tylko jako przykład ilustrujący zjawisko. W ten sam sposób również interpretuj mój post. Wszystkie moje uwagi dalej pozostają aktualne. Co – poza rezygnacją z pracy – można zrobić na rzecz etyki w biznesie? Mówić otwarcie o nieuczciwych praktykach czy też być dyskretnym i milczeć?
Witajcie,
Twój post, Alexie, zainspirował Mnie do dość ogólnikowych przemyśleń nt. „bycia fair względem Siebie” w biznesie, w pracy, wykonywanym zawodzie… Myślę, że wielu z Nas w pewnym momencie Swego życia staje przed tym wyborem, gdzie na jednej szali – naprzeciw Naszej pasji, sumienia, może nawet honoru – znajdują się… pieniądze. Być może przeszkadza też strach, obawa przed zmianą, brak wiary w to, iż zarabianie na przyjemności, „win – win”, itp. – w ogóle jest możliwe.
Poniekąd to zabawne, że najtrudniejsza jest tutaj decyzja, w którym kierunku pragniemy podążać. Czy pozostać w bezpiecznym porcie kompromisu z Samym Sobą, na rzecz jakichś tam zarobków, czy zdecydować się na to, co Tobie Alexie przyniosło tak spore owoce z biegiem czasu. Niemniej po podjęciu tej decyzji zazwyczaj jesteśmy już wystarczająco mocno zdeterminowani, naenergetyzowani i w gotowości do konsekwentnego podążania nową drogą, która finalnie da Nam o wiele więcej, niż „bezpieczna przystań”, gdzie zawsze czujemy się w jakiejś części „nieswojo”.
Z pozdrowieniami,
Tomasz Jaworski
Avigayil
Ja też odbieram takie praktyki jako niezupełnie w porządku. Jestem też za głośnym mówieniem o nich o ile nie jesteśmy zobowiązani do dyskrecji (bo chodzi o pracodawcę bądź klienta). W tym ostatnim przypadku lepiej zagłosować nogami.
Pytasz co zrobić na rzecz poprawienia etyki w biznesie? Najlepiej samemu dawać dobry przykład! To zaczyna się od takich drobiazgów jak zwrócenie uwagi kelnerce w lokalu, że pomyliła się na swoją niekorzyść, po wyperswadowanie klientowi, aby nie wydawał na Ciebie sporej sumy pieniędzy, bo rozwiązanie jego problemu leży gdzieś indziej. Znów niektórzy nazwą to naiwnością, choć ja z powodzeniem funkcjonuję tak od wielu lat.
Tomasz
Poruszyłeś ważny temat. Nie odważę się dawać w nim ogólnych, zawsze słusznych zaleceń, bo różne są postawy ludzkie. Mogę co najwyżej pisać o sobie jako przykładzie, że pewna postawa połaca, co też czynię
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Ja mam taką sytuację, że serwisuje komputery idealnie. Nie potrafiłbym klientowi wcisnąć byle czego i tak miałem robotę średnio raz lub dwa razy do roku, bo sprzęt chodził niezawodnie.
Wielu klientów traciłem na niewciskaniu kitu. U mnie zawsze wszystko było proste i zrozumiałe. Wszystko robiłem szybko i klient uważał, że za tak krótką i „mało profesjonalną” pracę nie należy się dobra zapłata, lub nawet wspomnienie innym o mnie.
Do tej pory „obsługuję” jeszcze kilka osób, które długodystansowo oceniają efekt pracy, a nie wg chwilowego ubytku w portfelu. Może kiedyś wrócę do tej specjalizacji, ale na rynek firm, lub jako konsultant.