W jednym z komentarzy Mariusz zadał mi następujące pytanie: „na ile człowiek, który posiada taką wiedzę o zachowaniu innych ludzi jak na przykład ty potrafi na nich wciąż patrzeć poprzez serce, nie jak na roboty, których działania można przewidzieć. Chodzi mi o to, czy łatwo jest uniknąć pułapki nieustannego postrzegania poprzez pryzmat wiedzy jaką się posiada. Czy rozpoznaje się tę granicę pomiędzy “tresowaniem” innych a współpracą?

Takie i podobne pytania powtarzają się dość często w moich kontaktach z innymi ludźmi (ostatnio wczoraj na szkoleniu :-)), więc napiszę, jak to jest naprawdę.

Najprościej moglibyśmy odpowiedzieć pytaniem: „Czy jeśli ktoś ma czarny pas w karate, to oznacza, że on chodzi po ulicach i ciągle bije się z innymi ludźmi?” Taka odpowiedź mogłaby nie zadowolić części Czytelników, więc spójrzmy na to bliżej
Po pierwsze, zastanówmy się jakie to są konkretne umiejętności:

  • Umiejętność szybkiego, elastycznego i skutecznego operowania językiem mówionym. Taka umiejętność przydaje się w każdej sytuacji, bo możesz dokładniej i precyzyjniej wyrazić to, co chcesz komuś przekazać. Samo w sobie jest to chyba zaleta, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Nikt nie musi się niczego domyślać, jesteś w stanie wszystko precyzyjnie wyrazić (UWAGA!! Ten blog jest często pisany na kolanie i jako taki często nie jest wzorcem tego rodzaju wypowiedzi :-))
  • Umiejętność bardzo precyzyjnego postrzegania . To pewnie Mariusz miał na myśli pisząc pierwszą część swojego pytanie :-)
    Otóż umiejętność ta, jak każda inna może, ale nie musi być używana w codziennych kontaktach. W praktyce wygląda to tak, że nie stosuję jej do „analizy” rozmówcy w prywatnych rozmowach, podchodząc do nich całkowicie na luzie. Naturalnie jest rzeczą nieuniknioną, że zauważasz mimochodem więcej rzeczy niż przeciętny człowiek, niemniej masz swobodny wybór, aby tych spostrzeżeń nie brać pod uwagę, zachowując tylko „czujniki” na wypadek, gdyby nagle zaczęło się dziać coś naprawdę złego. Czyli masz pewien potencjał, ale nie wykorzystujesz go gdy nie ma potrzeby.
  • Umiejętność skutecznego wpływania na stan wewnętrzny drugiego człowieka. To jest bardzo duża pokusa dla wielu ludzi i są całe zastępy chętnych do nauczania rzeczy typu „uwodzenie przy pomocy NLP” dla, wybaczcie mi dosadność tego określenia, różnego autoramentu cieniasów bez ikry. Jak już kiedyś wspominałem, tego typu umiejętności wykorzystuję niezwykle rzadko, bo w normalnym życiu, jeśli popracowałeś trochę na sobą, nie ma takiej potrzeby. Tak więc czasem demonstruję na szkoleniu, jak łatwo jest uzyskać kontrolę nad drugim człowiekiem, ale to jest wszystko. Podkreślam, w znakomitej większości sytuacji życiowych nie ma konieczności wytaczania takich armat, a szacunek do samego siebie wyklucza używanie takich „skrótów”.

Tak więc, jak widzicie, pomijając kwestię sprawnego używania języka wolę w normalnych kontaktach międzyludzkich działać „unplugged” :-)