Ponieważ wkrótce będę znów pisał na blogu nie unikając przy tym dość kontrowersyjnych tematów i podejść, to dla uniknięcia fałszywego wrażenia dotyczącego moich kontaktów z innymi ludźmi, publikuję tutaj jak podchodzę do osób, które pojawiają się na mojej drodze życiowej. Czytając moje następne posty bądźcie świadomi, że niezależnie od ich treści poniższe zasady ciągle mają zastosowanie.

Zasady Alexa:

  1. Szanuję każdego napotykanego człowieka, dopóki nie przekona mnie on, że na to nie zasługuje. To zdaje się być odwrotnym podejściem do tego, co robi bardzo wielu ludzi, którzy uważają, że inni na szacunek powinni najpierw zasłużyć (cokolwiek by to miało znaczyć).
  2. W każdym człowieku, którego poznaję, staram się znaleźć jakąś pozytywną cechę. Dotyczy to szczególnie tych osób, które na pierwszy rzut oka mi nie odpowiadają lub do których w jakiś sposób jestem uprzedzony. To bardzo pomaga m.in. w nawiązywaniu lepszego kontaktu w trudnych negocjacjach czy przekonywaniu przeciwników.
  3. Każdy człowiek, który z własnej inicjatywy nawiązuje ze mną jakąkolwiek relację, powinien wyjść na tym „do przodu”. Oznacza to, że staram się, aby dla każdej osoby kontakt ze mną był zawsze czymś pozytywnym. To może oznaczać uśmiech i odrobinę „słońca” dla kogoś nieznajomego, z kim wymieniam jedynie kilka przyjaznych spojrzeń na ulicy (a robię to od lat każdego dnia). Może też oznaczać przetransferowanie kogoś do zupełnie innej ligi życiowej i danie mu narzędzi do osiągnięcia tam sukcesu.
    W naprawdę dobrych i intensywnych relacjach możliwe jest bardzo wiele i jeśli da się to zrobić stosunkowo prosto, to dlaczego nie? Stosowanie tej zasady polecam każdemu z Was. To doskonałe odczucie wiedzieć, że – jak za kometą Halleya – ciągnie się za Tobą długi warkocz ludzi, których życie uległo wzbogaceniu w rezultacie interakcji z Tobą. Oprócz budowania naszej reputacji, tworzy to ogromny kapitał dobrej woli, a ten niekiedy może się przydać. Aby sobie przy tym nie zrobić krzywdy, zalecam jednocześnie rozważenie pozostałych zasad, choćby na przykład zasady zapisanej poniżej.
  4. Długoterminowo utrzymuję tylko te relacje, które są w jakimś wymiarze korzystne dla obydwu stron. W ten sposób unikam sytuacji, kiedy ja albo druga strona mogłaby stać się wampirem energetycznym, emocjonalnym, finansowym czy jakimkolwiek innym. Oszczędza to mnóstwo czasu i środków na bezsensowne kontakty, co z kolei pozwala nam znacznie więcej inwestować w te relacje, które są korzystne dla obydwu stron. Zasada ta nie oznacza oczywiście utrzymywania jakiegoś konta, na którym, z buchalteryjną precyzją staram się zbilansować wzajemne korzyści. Należy traktować ją bardziej ogólnie. Tutaj poleganie na wyczuciu i zasadzie „pi razy oko” jest całkowicie wystarczające. Wyjątkiem są wszelkie działania z pobudek humanitarnych, które też podejmuję.
  5. Długoterminowo każdy ma u mnie mniej więcej taki poziom na skali ważności, jaki ja mam u niego. Dawno temu zauważyłem, że inni ludzie często mieli u mnie znacznie wyższy priorytet, niż ja u nich i to nawet w sytuacjach, kiedy powinno być odwrotnie! Odkąd to zmieniłem, przebywam w gronie osób, które wzajemnie cenią sobie możliwość robienia czegoś wspólnie i nikt nikomu nie robi przysłowiowej łaski.
  6. Jeżeli w określonej relacji mam sporą przewagę w jakiejkolwiek dziedzinie, to jako senior-partner dbam o to, aby interesy drugiej strony były zaspokajane tak samo, jak moje własne.
  7. Staram się nie osądzać innych ludzi, bo przeważnie nie mam pełnego obrazu, dlaczego postępują oni w określony sposób.
  8. Jeżeli jednak czyjeś postępowanie zdecydowanie mi nie odpowiada, to dystansuję się od takiej osoby bardzo szybko, lecz bez oskarżeń i pretensji.
  9. Nie udzielam konsultacji bez zlecenia zainteresowanego, co zdaje się być ulubionym, choć bardzo nieproduktywnym zajęciem wielu rodaków.
  10. Nawet w sytuacji, kiedy mogę się czegoś domagać, używam słowa „proszę”, co oczywiście nie wyklucza sięgania po inne, w razie potrzeby nawet dość drastyczne środki.
  11. Zakładam, że nikt niczego nie musi, więc jeśli ktoś robi coś dla mnie, nawet jakiś drobiazg, to zawsze staram się pamiętać o magicznym słowie „dziękuję” plus szczery uśmiech.
  12. Zaatakowany, staram się jak najszybciej zepsuć przyjemność czy odebrać korzyści atakującemu. Bronię się natychmiast i w razie konieczności nie mam zahamowań, aby zrobić napastnikowi krzywdę.
  13. Nie pozwalam na lekceważenie mnie! Jeżeli na przykład w dyskusji zadaję pytanie, to nie akceptuję sytuacji, w której ktoś pozostaje mi dłużny odpowiedź lub wymijająco odpowiada na pytanie inne niż to, które zadałem. Akceptowalną alternatywą jest wyjaśnienie, dlaczego odpowiedź na moje pytanie nie jest możliwa lub dlaczego nie mogę jej uzyskać.

Jak już wspomniałem, te zasady mogą wydawać się proste i banalne, niemniej moje obserwacje wskazują, że wielu ludzi postępuje wręcz odwrotnie, w wielu wypadkach w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy. W rezultacie m.in. często nie osiągają oni rezultatów takich, jakie byłyby możliwe lub zniechęcają do siebie wartościowe osoby.

Zalecam Wam przemyślenie tego tematu i wypracowanie sobie własnych zasad, których będziecie się trzymać. Tak, czy inaczej polecam bycie przyjaznym i stosowanie zasady „do no evil”.

PS: Do lektury moich zasad warto dodać jeszcze moje nastawienie do poufności w ogóle (nie tylko w biznesie)