Takie zdanie powiedziała pewna kobieta w jednym z amerykańskich seriali kryminalnych (to była chyba jakaś wersja CSI ) innej postaci, która odzywała się tylko wtedy, potrzebowała konkretnej przysługi. Znamy takie sytuacje? :-)
W związku z tym mam dla Was kilka pytań, na które warto sobie odpowiedzieć:

  • Do jak wielu ludzi dzwonisz bez konkretnej potrzeby, po prostu aby ich usłyszeć i dowiedzieć się jak im się powodzi?
  • Jak często to robisz?
  • Do jakich ludzi nie dzwonisz bez konkretnej potrzeby, a którzy ucieszyliby się z krótkiej niezobowiązującej rozmowy?
  • Do jakich ludzi, których cenisz krępujesz się zadzwonić bez „interesu”?
  • Dlaczego się krępujesz?
  • Którzy z nich mogłoby się z takiego telefonu ucieszyć?

W wielu wypadkach telefonowanie można od biedy zastąpić komunikatorem, mailem, sms-em, Blipem (PM), ale tylko od biedy. Problem polega na tym, jak bardzo wielu ludzi w ogóle się nie odzywa, wyjąwszy chyba najbliższą rodzinę i kilku przyjaciół. Ci ludzie dziwią się potem, że są rzadko odwiedzanymi „wyspami”, a miód życia płynie gdzieś indziej.
U siebie zauważyłem dwie rzeczy:

  • Częściej ja dzwonię bez powodu do innych niż ci inni do mnie
  • Jak już do kogoś dzwonię to niezależnie czy jest to ktoś o bardzo skromnych środkach, czy kilkaset razy bogatszy ode mnie, krótka, niezobowiązująca rozmowa ze mną najwyraźniej sprawia im przyjemność

Może to w jakiś sposób ma wpływ na atrakcyjny styl życia, który od wielu lat prowadzę?
Jak to wygląda u Was?