Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne

O rodzajach relacji damsko-męskich

Po wielu wojażach i doświadczeniach czas znów na pisanie na blogu i interesujące dyskusje z Wami. Zastanawiałem się, czy zacząć od tematów biznesowych, czy też bardziej dotyczących naszego życia prywatnego i postanowiłem dokończyć istotny temat, o którym już wielokrotnie myślałem, a mianowicie jak właściwie różni ludzie budują swoje relacje z płcią przeciwną. Napisałem „różni ludzie” a właściwie powinienem napisać „my”, bo obserwacje wykazują, że bardzo wiele osób mnie w to wliczając, na jakimś etapie życia stosowało, bądź stosuje każde z wymienionych poniżej podejść.

Co to za podejścia?

Oby wyjaśnić co mam na myśli będę posługiwał się bardzo uproszczonym modelem, w którym czerwony lub niebieski okrąg symbolizują zakres cech charakteru i zainteresowań życiowych każdego z partnerów.  Dla uproszczenia założyłem też, że te zakresy są równe, choć w życiu mamy zazwyczaj do czynienia z bardziej skomplikowanymi konstelacjami.

Zacznijmy od najbardziej chyba romantycznej wizji dwóch połówek, które w oceanie życia szukają się długo, aby wreszcie wzajemnie się „dopełnić” i stworzyć jakąś „całość”, do tego może jeszcze niepodzielną.

dwie połówki

W tej koncepcji nie podobają mi się dwie rzeczy:

  • Określenie „połówka” symbolizuje coś, co z natury rzeczy nie jest kompletne. Jeżeli uważam się za niekompletnego człowieka co jest absurdalną koncepcją – przeważnie jesteśmy dalecy od doskonałości, ale jeżeli żyjemy i funkcjonujemy w społeczeństwie, to każdy z nas jest „całością”.  Odmienne postrzeganie prowadzi łatwo do wniosków „bez ciebie jestem nikim” i tym podobnych konkluzji niekorzystnych dla poczucia własnej wartości.
  • W wypadku ludzi efekt złączenia połówek bardziej kojarzy mi się z Frankensteinem niż z harmonijną jednostką :-)

Taka relacja znacznie lepiej wygląda w ckliwych romantycznych filmach niż później w życiu. Oczywiście zdarzają się też ludzie, którzy tę frazę o „dwóch połówkach” gdzieś zasłyszeli i potem bezrefleksyjnie „klepią” dalej, ale i to nie jest dobrym sygnałem.

Drugi rodzaj relacji jest bardzo rozpowszechniony.

Polega on na tym, że dwoje ludzie stwierdza, że pod wieloma względami pasują do siebie (obszar  zakreślony na żółto) i decydują się wejść w relację która mniej czy bardziej zakłada „uwspólnienie” wszystkich zakresów, też tych, w których nie ma naturalnego dopasowania „na dzień dobry”.  Następuje próba połączenia światów obydwu partnerów i zrobienia z tego jednej, wspólnej całości (zakreślonej kolorem zielonym).  To nie jest rzeczą prosta i często jest źródłem konfliktów lub prowadzi do wielu, czasem daleko idących kompromisów. A ten tak wychwalany w Polsce kompromis ma tę cechę, że żadna ze stron nie jest z nim naprawdę szczęśliwa. Jak nie wierzycie to rozejrzyjcie się dokładniej na ulicy lub wśród znajomych :-) Ile widzicie par, które uśmiechnięte i z tym charakterystycznym błyskiem w oku, trzymając się za rękę idą przez życie?

Dodatkowa trudność, to naturalna konieczność postawienia bardzo wysokiej poprzeczki w sprawie zbieżności charakterów, zainteresowań itp. u obydwu stron. To powoduje, że wiele osób stosujących to podejście w swoim życiu więcej czasu spędza na poszukiwanie tego teoretycznie „idealnego” partnera, niż na praktykowaniu ciekawych relacji damsko-męskich :-) A to czasem prowadzi do problemu małego Kazia, co w konsekwencji odcina nas od wielu przyjemności (w szerokim tego słowa znaczeniu, nie tylko chodzi tutaj o seks!), lub prowadzi do podejmowania decyzji, które wyglądałyby inaczej, gdybyśmy mieli lepsze rozeznanie „rynku” :-)

Trzeci rodzaj relacji, który po latach nie zawsze dobrowolnych eksperymentów :-) uważam za najlepszy dla mnie (co niekoniecznie oznacza najlepszy dla Ciebie Czytelniku!) ma postać następującą:

Dwoje „kompletnych” i świadomych siebie oraz swoich potrzeb (zarówno tych dotyczących brania jak i dawania) partnerów stwierdza, że istnieje pewien wspólny obszar charakterów, zainteresowań i potrzeb zaznaczony na rysunku kolorem żółtym. Ten obszar, w którym sprawy toczą się względnie bezproblemowo i wzbogacająco dla obydwu stron staje się całą relacją. Pozostałe obszary pozostają w gestii odpowiednio A i B, choć oczywiście drugi partner, jeśli chciałby i jest w stanie je poeksplorować, to jest mile widzianym gościem. Taka, pozornie „ograniczona” relacja ma istotne zalety takie jak np.:

  • Ponieważ zawartością relacji są elementy, które stosunkowo bezproblemowo działają, to odpada konieczność intensywniejszej „pracy nad związkiem”, a uwolniony czas i energię można zużytkować przyjemniej i produktywniej.  Kiedyś wspominałem już o tym w metaforze o motocyklu i samochodzie :-)
  • Z powodu opisanego powyżej, tym co jest naszą relacją możemy delektować się „na maxa”
  • Sam proces dobierania się jest znacznie uproszczony, bo jeżeli będziemy unikali przypadków patologicznych o których pisałem w postach „Stabilność emocjonalna” i „No hassle in my castle” to właściwie jakiekolwiek pokrywanie się obszarów A i B wystarczy do wystartowania z danym człowiekiem relacji opartej na tych wspólnych elementach. *) Uwaga, patrz uzupełnienie pod postem
    Dzięki temu możemy wchodzić w związki z osobami np. bardzo różnymi od nas, a to niesie ze sobą potencjał znacznego rozszerzenia naszych horyzontów.  To ostatnie zdanie piszę z własnego doświadczenia, które uważam za niezwykle cenne dla mnie, nawet jeśli po drodze zdarzały się różne komplikacje wynikające zresztą głownie z pomieszania opisywanego aktualnie podejścia z poprzednim.
  • Ta forma relacji jest często jedyną, jaką możemy mieć z całkiem sporą grupa ciekawych ludzi. Pisałem o tym w poście „Wolisz 100% przecietności, czy 10% czegoś super?„
  • W razie, gdyby relacja z jakichkolwiek powodów się skończyła, to znacznie prościej jest uporządkować wszystkie sprawy w takim układzie, niż w tym poprzednim, nie mówiąc już o „dwóch połówkach”. A obserwacje wskazują, że z czasem większość związków ulega co najmniej daleko idącej „metamorfozie” i ich zakończenie jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem.  Nawet jeśli miało by się to odbyć według niemieckiego powiedzenie „lepszy bolesny koniec, niż ból bez końca”

Zdaje sobie sprawę, że takie postawienie sprawy może wywołać sprzeciw u wielu z Was, niemniej możemy sobie przecież podyskutować tez i na taki temat.

Zapraszam do wypowiedzi w komentarzach.

*) Uzupełnienie 28.09 – trochę za bardzo uprościłem te kryteria.  W praktyce sprawdzam jeszcze, czy dana osoba nie robi czegoś, co  mogłaby być dla mnie niebezpieczne np. działalność przestępcza, narkotyki itp.

Komentarze (80) →
Alex W. Barszczewski, 2010-09-27
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

II Międzyzdrojski Dzień Negocjacji :-)

W ostatnią niedzielę poprowadziłem drugie już z kolei warsztaty negocjacyjne w słonecznych Międzyzdrojach.

Pierwsze rok temu zrobiłem na plaży (!!) z Aniołkami i całkiem nieźle to wyszło :-)

W tym roku zaprosiłem do siebie studentów z Koła Naukowego Prawników Uniwersytetu Szczecińskiego plus  jednego z Czytelników.

Uczestnicy warsztatów

Zrobiliśmy to całkiem porządnie, na bazie dość wymagającego kazusu biznesowego, z kamerą wideo i mną jako sparring partnerem :-)

Jak zwykle w wypadku ludzi, którzy nie przeszli porządnego szkolenia negocjacyjnego uczestnicy zaliczyli sporo wpadek, które będą cenną nauką na całe życie. Dla pocieszenia, wiele z tych błędów wychodzi przy trenowaniu ludzi, którzy właściwie powinni już umieć znacznie więcej :-)

Dla mnie było to kilka bardzo ciekawie spędzonych godzin, podczas których znów mogłem się przekonać, jak bardzo zdolnych młodych ludzi mamy w tym narodzie.

Aby nie poprzestać na suchej relacji mały quiz dla Czytelników:

Jak Ci ludzie sobie to załatwili, że podczas moich wakacji zgodziłem się poprowadzić dla nich zupełnie poważne szkolenie za darmo?

Dla ułatwienia zamieszczę pełny tekst (po usunięciu danych identyfikujących nadawcę) innego zaproszenia, na które odpowiedziałem odmownie:

„Witam,
Jestem studentką XXXX.
Nasze Koło Naukowe organizuje Seminarium Biznesowe „YYYYYYYY” i chcielibyśmy aby poprowadził pan dla nas szkolenie z Psychologii Sprzedaży.
Jeśli będzie pan zainteresowany to proszę o kontakt.
Serdecznie pozdrawiam,
ZZZZ
”

Czego brakuje w tym mailu? :-)

Komentarze (21) →
Alex W. Barszczewski, 2010-08-05
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera, Tematy różne

Stabilność emocjonalna

Dziś porozmawiajmy o bardzo istotnej kwestii charakteru człowieka, a mianowicie o stabilności emocjonalnej. Bardzo często mam wrażenie, że dobierając sobie partnerów do mniej lub bardziej trwałych relacji zwracamy zbyt mała uwagę na ten czynnik, co potem bardzo negatywnie odbija się na naszej jakości życia.
Dla zilustrowania o co mi chodzi posłużę się bardzo prostym przykładem kulki spoczywającej na różnych powierzchniach.

stabilny układ
W tym układzie kulkę można stosunkowo łatwo wychylić z położenia równowagi, ale puszczona wolno sama do niego wróci.
W przełożeniu na człowieka opisuje to osobę, która jest dość wrażliwa (łatwe wychylenie z położenia neutralnego) a jednocześnie posiada wewnętrzną stabilność własnych emocji i w miarę szybko wraca do stanu normalnego bez udziału siły (osoby) z zewnątrz. Z mojego punktu widzenia jest to normalny, zdrowy pod tym względem człowiek z którym można przedsięwziąć wiele różnych rzeczy.
Oczywiście im bardziej wklęsłą jest ta powierzchnia tym trudniej wychylić tę kulkę, w skrajnym przypadku będzie ona zablokowana pomiędzy ściankami jak na następnym rysunku.

zablokowany system

Takie podejście jest bardzo dobre dla pilota samolotu, którym będę w sobotę leciał do Polski, ale w życiu prywatnym kompletny brak emocji u partnera może być bardzo zubażający.

Przeciwieństwem ostatniego podejścia jest następujący i niestety dość często występujący układ:

układ niestabilny

Tutaj wystarczy już najdrobniejszy impuls, aby kulka coraz szybciej zaczęła się staczać w dół i potrzeba jest zewnętrznej siły (czasem nawet znacznej) aby ten proces powstrzymać i ewentualnie wrócić z nią do pierwotnego położenia. Takie zachowanie często widzę u ludzi w Polsce, drobna przyczyna powoduje samorzutne „nakręcanie się” danej osoby i sytuacja szybko eskaluje i eskaluje.   Jeżeli jesteście na etapie poznawania drugiej osoby, to zalecam pilne wypatrywanie znaków ostrzegawczych, świadczących o takim problemie potencjalnego partnera/partnerki. Ludzie o takim wzorcu reakcji mogą być na co dzień przemiłymi osobami, o wielkim sercu i pełnymi innych zalet. Nie zmienia to niestety faktu, że dla człowieka, który zamierza mieć wysoka jakość życia i współżycia z innymi taki potencjalny partner to proszenie się o problemy i frustracje.
Dodatkowo, takie zachowanie może być symptomem leżących głębiej, znacznie poważniejszych problemów, z którymi na pewno nie chcielibyście być skonfrontowani (chyba że ktoś jest psychoterapeutą). Po co Wam to? Stanowczo odradzam (a rzadko tak zdecydowanie wypowiadam się na tych łamach)

Łagodniejszym przypadkiem powyższej przypadłości jest osoba, którą można porównać do kulki spoczywającej na płaskiej powierzchni. W tym przypadku jakikolwiek impuls zakłócający też spowoduje ruch kulki ograniczony tylko tarciem i oporem powietrza, ale przynajmniej nie mamy tutaj efektu samowzmacniania :-)
neutralny

O ile możemy ewentualnie akceptować takie osoby jako luźnych znajomych, to też odradzam wiązanie się z nimi na dłużej. Chyba że ktoś lubi „pracę nad związkiem” zamiast delektowania się nim, masochistów przecież nie brakuje.

Każdemu z Czytelników zalecam też zrobienie „rachunku sumienia” jak to wygląda u każdego z nas. Bycie niestabilnym emocjonalnie skazuje nas na utratę wielu atrakcyjnych możliwości w życiu i mam teraz na myśli nie tylko relacje z innymi ludźmi. Tutaj bardzo przydatną może okazać się szczera informacja zwrotna od kogoś bliskiego, choć oczywiście wymaga ona zawsze zweryfikowania.

Na ile sprawdzacie ten czynnik u potencjalnych partnerów/partnerek i jakie są Wasze doświadczenia w tym względzie?

Komentarze (105) →
Alex W. Barszczewski, 2010-06-10
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Przemoc fizyczna wobec dzieci elementem polskiej kultury?

Właściwie to chciałem napisać dzisiaj inny post, ale po przeczytaniu porannych wiadomości postanowiłem najpierw podyskutować z Wami na  dość bulwersujący mnie temat.

W Senacie dyskutowano o ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w której możemy przeczytać:

„Art. 961. Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka.”

Wreszcie powiew cywilizacji w tych kwestiach, choć to dopiero tylko ustawa, a trzeba zmienić zrozumienie pewnych rzeczy w szerokich rzeszach społeczeństwa. Inaczej ciągle podstawowym problemem Polaków wbrew powszechnemu mniemaniu będzie nie brak mieszkania, czy pieniędzy, lecz poważne braki w poczuciu własnej wartości, które obserwuję na każdym kroku i które też jest tematem bardzo wielu maili otrzymywanych od Was!

W trakcie dyskusji, w roku 2010, XXI wieku senator mojego Państwa z ramienia PIS, Ryszard Bender (profesor!!!)   twierdzi (wytłuszczenia moje):

„….. ustawa „wariacka i niemoralna, narusza nie tylko prawo naturalne i moralność chrześcijańską, ale także prawo zwyczajowe”. „Kiedyś się mówiło: zły to ojciec, co żałuje pasa dla syna. Dla syna, bo dawniej nie trzeba było go używać wobec dziewcząt. Ileż to porzekadło zawiera mądrości!„”

Czy użycie przemocy wobec słabszych ma coś wspólnego z moralnością chrześcijańską??!!!

Jeśli tak, to przestańcie mi opowiadać o wartościach chrześcijańskich!!!

Jaki obraz świata ma taka osoba i kto ja wybrał???

Dalej senator Witold Idczak (PiS) (wytłuszczenie moje)

„Państwo zaczyna brać większą odpowiedzialność za wychowanie dziecka niż rodzice, rodzice nie będą mieli możliwości wpływu na dzieci poza upominaniem. Kto będzie odpowiadał za czyny tych dzieci?”

Ten pan też nie jest świadom, że są inne metody wpływania na ludzi, niezależnie od ich wieku, metody nie wymagające koncentrowania się na negatywach lub wręcz używania przemocy fizycznej jak choćby dobry przykład oraz te opisane w serii postów zaczynającej się tutaj

Inny przedstawiciel Narodu, Stanisław Kogut (PiS) twierdzi:

„Rodzina to jest świętość i precz od świętej rodziny polskiej”

Z tego co czasem słyszę i widzę w tym kraju to dziękuję za taka świętość!!!

Podkreślam, że w tym poście chodzi mi wyłącznie o  stosowanie przemocy w stosunku do dzieci, nie wypowiadam się ani o innych aspektach tej ustawy,ani też o generalnych zagadnieniach związanych z wychowaniem.

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Dopisane 1.06.2010: Polecam przemyślenie tego, co w komentarzu napisała Diana Cz.

„widziałeś kiedyś dziecko, które po dostaniu w tyłek uspokoi się, przemyśli i powie, że rozumiało swój błąd? Czy raczej będzie płakało i żywiło złość czy nawet nienawiść? Jak myślisz, która reakcja jest bardziej pożądana i w jaki sposób najlepiej ją uzyskać?”

PS:Cytaty wypowiedzi pochodzą z
http://wiadomosci.onet.pl/2176999,11,zly_to_ojciec__co_zaluje_pasa_zakaz_bicia_dzieci_dzieli_senat,item.html

Komentarze (169) →
Alex W. Barszczewski, 2010-05-28
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Kraków I am coming again :-)

Zamieściłem już tę informację w komentarzach pod poprzednim postem o mojej wizycie w Krakowie, ale Bartłomiej zwrócił mi uwagę, że pojawiając się tylko tam mogła ona  zostać łatwo przeoczona.

W środę 2.06 mogę wpaść do Krakowa i podobnie jak ostatnio spotkać się z zainteresowanymi Czytelnikami gdzieś w godzinach od 11-12 do ok 16-17. Dokładne ramy czasowe mogę ustalić w ciągu najbliższych 2 dni.

Niestety nie mam możliwości podjęcia jakichkolwiek działań organizacyjnych i to musiałby załatwić ktoś z Was.

Proszę o wpisywanie poniżej Waszych zgłoszeń i propozycji.

PS: Wybaczcie mi ostatnio niewielką aktywność na blogu. Jak zwykle oznacza to dużą aktywność w życiu, co przełoży się na pewno na ciekawe posty w przyszłości

Komentarze (115) →
Alex W. Barszczewski, 2010-05-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Internet, media i marketing, Tematy różne

Marketingowy strzał w stopę

Jeżeli wrzucicie w Google hasło „serwis Nikon” lub „serwis Nikona” to w chwili obecnej na pierwszym miejscu  znajdziecie link do strony zoltyserwisfotograficzny.info na którym niezliczeni internauci opowiadają o swoich, przeważnie negatywnych perypetiach z polskim serwisem firmy Nikon.
Dlaczego akurat „Żółty Serwis”???? i skąd ja, użytkownik Canona się o tym dowiedziałem (a nawet o tym piszę)??
Historia zaczęła się od…. kiepskiego serwisu dla aparatów Nikona w Polsce. To samo w sobie nie jest nic niezwykłego, bo niestety w Polsce obsługa klienta wielu światowych marek wciąż odbiega od ogólnych standardów (moja ostatnia przygoda http://blip.pl/s/75897177 ) nie mówiąc już o jakości przeznaczonych na Polskę produktów (patrz
http://alexba.eu/2008-10-14/rozwoj-kariera-praca/etikettenschwindel/ ).
Problem polegał na tym, że w wypadku Nikona było najwyraźniej tak źle, że jeden ze sfrustrowanych brakiem poprawy serwisu użytkowników założył forum http://polishnikonservice.com/  gdzie błyskawicznie pojawiło się mnóstwo wpisów towarzyszy niedoli. I to nie wpisów typu „onetowego”, lecz konkretnych opisów przypadków, często podpisanych przez ludzi z imienia i nazwiska, czasem z nikonowskimi numerami zleceń. Testowo wyguglowałem kilka z tych osób, są to rzeczywiście profesjonaliści zarabiający na życie fotografowaniem, wiec opinia takich klientów powinna być dla firmy bardzo cenna. Tym bardziej, jeśli w konkluzjach wielu historii pojawiają się słowa takie jak (cytaty zachowane w oryginalnym brzmieniu i ortografii):

„Wnioski jak zwykle smutne, oryginalny serwis Nikona nie gwarantuje dobrej i 100% naprawy sprzętu. Za to niemal pewne, że będzie wyceniona bardzo drogo po maksymalnych stawkach. Jestem też przekonany, że po naprawie sprzęt jest testowany bardzo pobieżnie jeśli wogóle.”

„Po 15 latach robienia Nikonami, pomimo świetnej optyki i wielu zalet ich sprzętu serwis Nikona właściwie uniemożliwia mi profesionalne użytkowanie ich sprzetu. W momencie kiedy nie mogę mieć pewności co do poziomu ich napraw (naprawdę drogich) raczej nie kupię już nic w tym systemie… „

„Niniejszym, przestrzegam wszystkich: jeśli zastanawiacie się jaki system wybrać, a liczy się dla Was poszanowanie klienta – nie bierzcie Nikona choćby wam za darmo dawali. Stracicie wszystkie nerwy walcząc z olewactwem Nikona w Polsce.”

„Reasumując: D R O Ż Y Z N A, D Ł U G O – o WIELE ZA DŁUGO,  naciąganie na części których niekoniecznie chciało się wymieniać, dwa razy obietnica oddzwonienia – co nie miało miejsca, raz obietnica oddzwonienia przez pracownika – o dziwo oddzwonił, raz obietnica oddzwonienia kierownika jednego dnia – nie doczekalem sie, druga obietnica drugiego dnia – kierownik zadzwonil przed 19-stą 16.09.09, że aparat wysłali, potwierdził że na adres redakcji, SETKI prób dodzwonienia się w sumie, po kilkadziesiąt przy każdej próbie kontaktu z serwisem, naciąganie na 'usługę serwisową’ szybki do sb-600 kiedy lampy u nich w ogóle nie było… „

Komórka Marketingu i PR każdej większej firmy powinna monitorować co piszą o nich ludzie w internecie, a jeśli nie mają na to budżetu, to przynajmniej od czasu do czasu zapytać Google, co nie kosztuje nic :-)
Może na studiach jeszcze tego nie uczą, może przyczyny były inne, w każdym razie brak poprawy sytuacji spowodował, że użytkownicy forum http://polishnikonservice.com/  wystosowali do firmy Nikon list otwarty, którego treść możecie przeczytać tutaj: http://zoltyserwisfotograficzny.info/pl/ogolnie/komunikaty/98-list-otwarty-do-serwisu-nikon-polska.html
W nim, w kulturalny sposób sformułowano następujące postulaty, które cytują abyście zobaczyli, że nie chodziło o nic niezwykłego:

„Chcemy aby spełniony został najważniejszy postulat: chcemy szybkich i sprawnych napraw, traktowania klientów serwisu w taki sposób, w jaki my traktujemy markę Nikon, której zawierzyliśmy i jesteśmy wierni. Prosimy również o rozważenie następujących postulatów:
– ujednolicenie i egzekwowanie procedur serwisowych
– poprawa komunikacji miedzy serwisem a klientem
– jasne sprecyzowanie terminów napraw gwarancyjnych i pogwarancyjnych oraz ich przestrzeganie
– doprecyzowanie cennika usług (niezrozumiałe różnice w cenie miedzy serwisami w Europie i Polsce)
– rozszerzenie gwarancji na produkty na okres 2 lat od daty zakupu tak, jak ma to miejsce w Europie
– wprowadzenie płatnej dodatkowej gwarancji, którą użytkownik sprzętu może wykupić w całym okresie gwarancji podstawowej (np. po przeglądzie w serwisie, który potwierdzi stan faktyczny sprzętu)
– wysyłka do i z serwisu na koszt producenta
„

To był ostatni dzwonek dla firmy, aby odpowiedzieć na przykład w tym stylu:
„Dziękujemy za feedback, który jest dla nas bardzo cenny. Wydarzyło się wiele rzeczy, które nie miały prawa wydarzyć się w serwisie światowej firmy kierującej swoje produkty do profesjonalistów i zaangażowanych amatorów a to musi ulec zmianie.
To i to (odpowiednie wpisać) możemy zmienić i niezwłocznie się za to zabieramy. Potrzebujemy dodatkowo informacji XY (np. numeru zlecenia przy każdej skardze) aby zbadać konkretne przypadki i podjąć odpowiednie działania naprawcze, o których przebiegu będziemy Was informować.
Tego i tego (odpowiednie wpisać) w danej chwili nie możemy zmienić, gdyż ……. (w biznesie są często  różne ograniczenia, które przeciętnemu konsumentowi nawet nie przyszłyby do głowy, trzeba mu to uświadomić)
W miarę możliwości postaramy się znaleźć rozwiązania aby zminimalizować negatywne skutki tych rzeczy, których zmiana obecnie nie jest możliwa.”
Oczywiście w tym liście wypadałoby konkretnie odnieść się do wszystkich postulatów z listu otwartego, w ten sposób pokazujemy szacunek naszemu rozmówcy.
Zakład, że w ten sposób firma, podchodząc do sprawy bez „ściemniania” i bardzo konstruktywnie zyskałaby duże grono entuzjastycznych zwolenników?
Zamiast tego Nikon Polska odpowiedział w sposób następujący: http://zoltyserwisfotograficzny.info/pl/component/content/article/55-komunikaty/115-oficjalna-odpowied-nikona-na-qlist-otwartyq.html

Tę odpowiedź przeanalizujcie i oceńcie sami, zwłaszcza na ile w sposób konkretny odpowiedziała ona na postulaty użytkowników.
Właściwa katastrofę wywołało pismo, które autor serwisu otrzymał potem, a z którego treścią możecie się zapoznać tutaj : http://zoltyserwisfotograficzny.info/pl/ogolnie/komunikaty/161-polish-nikon-service-staje-sie-zoltym-serwisem-fotograficznym.html
Pismo, podpisane przez Dyrektora Generalnego Nikon Polska najwyraźniej zostało napisane przez prawników a nie marketingowców, bo ci pierwsi mogli nie wiedzieć, że taka akcja spowoduje coś, co najlepiej obrazuje amerykańskie powiedzenie „shit hit the fan”, czyli g…wno trafiło w (wirujący) wentylator :-)
Sprawa rozlała się w internecie i dała firmie Nikon Polska zapewne wyjątkowy skok w rozpoznawalności marki, niestety chyba niekoniecznie w pożądanym kierunku :-)
Teraz możemy zaobserwować np. na Facebooku ( http://www.facebook.com/NikonPolska#!/topic.php?uid=177221768037&topic=14010 ) dość słabe próby damage control, co w ogóle nie byłoby konieczne przy innym rozegraniu całej kwestii.
Nawiasem mówiąc, to ostatnie pociągnięcie, które spowodowało „rozpryśnięcie” niemiłej zawartości niekoniecznie musi w 100% być winą polskiego zarządu, bo przyjrzyjmy się dokładniej pierwszym słowom wspomnianego pisma firmowanego przez dyrektora generalnego:
’ Działając w imieniu …… informuję, że mój mocodawca …..”
Jak na lidera zarządzającego poważną organizacją dość szczególny dobór słów, nieprawdaż?

Jakie wnioski wynikają z tego dla nas wszystkich:

  • Rzeczowy feedback odbiorców naszych produktów/usług jest zawsze czymś pożądanym, bo pozwala nam dojrzeć problemy, o których moglibyśmy nic nie wiedzieć, jak też te aspekty naszej działalności, które nasi konsumenci cenią najbardziej, co niekoniecznie odpowiada naszym wyobrażeniom. Jeżeli klienci maja powtarzające się problemy z tym, co im dostarczamy to lepiej dowiedzieć się o tym jak najprędzej, aby podjąć działania zaradcze.
  • Jeżeli klienci mają swobodnie dawać upust swoim wrażeniom i emocjom, to lepiej aby swobodnie robili to na stronie firmy, a nie na stronach osób trzecich. Czy Twoja firma daje klientom taką możliwość?
  • Próby administracyjnego zamykania ust klientom dają przeważnie skutek odwrotny do zamierzonego. Nie słuchaj bezkrytycznie prawników, którzy twierdza że masz do tego prawo. To Ci nic nie pomoże w sytuacji takiej jak opisywana.
  • Jako manager wyższego szczebla powinieneś zdecydowanie przeczytać książkę: „Here comes everybody” http://www.amazon.com/Here-Comes-Everybody-Organizing-Organizations/dp/1594201536
    Jako konsument zresztą też (można pożyczyć ode mnie )
  • Jako konsumenci powinniśmy sobie uświadomić, jaka siłę rażenia mamy jako społeczność aktywnie używająca internetu, często nie obok, ale zamiast tradycyjnych mediów. Jeżeli będziemy tej siły używać mądrze i odpowiedzialnie, bez przesady i wulgaryzmów, to będziemy w stanie nauczyć wiele korporacji, że Polska nie jest  jakimś Bantustanem, zamieszkałym przez ciemny lud, który kupi wszystko i z którym wszystko można zrobić, lecz krajem w którym żyje wielu inteligentnych, świadomych tego jak powinno być konsumentów, z których zdaniem lepiej się liczyć. W tym zakresie jest jeszcze u nas wiele do zrobienia, bo różnice w stosunku do innych krajów są często zdumiewające.
  • Uważajmy, aby jacyś lobbyści pod pozorem walki z hazardem albo pornografią nie przepchnęli „Rejestru Stron Zakazanych”, bo stamtąd byłby juz tylko jeden krok do blokowania dostępu do takich stron”szkodliwych gospodarce” jak „Żółty Serwis Fotograficzny”

Co o tym wszystkim sądzicie? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.

PS:Celem tego postu nie jest „dowalenie” komukolwiek, napisałem go wyłącznie w celach edukacyjnych

PPS: Na informacje o tej „niezręczności” natknąłem się po raz pierwszy u Vagli, co dla przyzwoitości należy wspomnieć

Komentarze (43) →
Alex W. Barszczewski, 2010-05-13
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Lina asekuracyjna czy holownicza

Wzajemne wsparcie w relacjach wszelkiego rodzaju (nie tylko damsko-męskich, a nawet nie tylko prywatnych) jest sprawa bardzo istotną. Będąc życzliwym człowiekiem trudno mi sobie wyobrazić w miarę trwałe interakcje z innymi ludźmi pozbawione tego elementu i zapewne u większości z Was jest podobnie.

Ostatnio zastanawiałem się nad tym i jeśli takie wsparcie możemy porównać do liny łączącej dwie osoby, to wyraźnie można tutaj wyróżnić dwie kategorie:

  • lina asekuracyjna – każdy partner relacji pokonuje przeszkody życia samodzielnie. Lina służy wyłącznie jako zabezpieczenie na wypadek nieprzewidzianego obsunięcia się lub podobnego niezawinionego wypadku. Po w miarę szybkim i aktywnym znalezieniu gruntu pod nogami lina znowu jest luźna.
  • lina holownicza – jeden z partnerów „wisi” na tym drugim wykorzystując jego energie do pozostania w miejscu, lub poruszania się dalej. Taki stan jest mniej czy bardziej permanentny.

Jestem wielkim zwolennikiem łączenia się bardzo różnych ludzi „linami asekuracyjnymi” i sam „podpięty” jestem do takiej ogromnej sieci. Niestety wokół nas jest wiele osób, które te pożyteczną koncepcje nadużywają wykorzystując ją właśnie jako linę holowniczą.

Szczególnie często zdarza się to w związkach damsko-męskich, gdzie jeden partner ma wrażenie iż posiada „prawo” do zawiśnięcia na drugim.  Często nie dzieję się tak od razu, ale z biegiem czasu jedna strona dochodzi do wniosku, że ma takie „uprawnienia” i jeżeli druga nie uważa, to szybko może się to skończyć sytuacją, kiedy metaforycznie mówiąc, z dwóch silników samolotu jeden pracuje na pełnym gazie, a drugi w najlepszym wypadku obraca się „na luzie”. Piszę w najlepszym, bo czasem zdarza się, że taka „wisząca” osoba działa jak silnik pracujący wstecz!!

Dlatego zalecam Wam wszystkim przeanalizowanie tego zagadnienia pod kątem własnej sytuacji życiowej i podjęcie zdecydowanych i konsekwentnych działań, jeśli stwierdzicie że z kimś macie relację „holowniczą”.

To jest istotne z następujących powodów:

  • dla osoby będącej „holownikiem”  – takie holowanie kosztuje Cię oczywiście energię, którą mógłbyś spożytkować na własny rozwój i pójście do przodu. W naszym bardzo konkurencyjnym i dość twardym świecie nie jest to sprawa bez znaczenia, bo długoterminowo może w dużym stopniu zaważyć na dostępnych dla Ciebie opcjach życiowych. Przy tym długoterminowo nie wyświadczasz osobie holowanej przysługi, co będzie jasne po przeczytaniu następnego punktu
  • dla osoby „holowanej” – jest co najmniej kilka powodów, aby tę pozornie wygodną sytuację zmienić. Po pierwsze długoterminowo będzie na tym cierpieć Twoje poczucie własnej wartości, a to jest bardzo poważna strata. Po drugie przyzwyczajając się do bycia holowanym stracisz umiejętność samodzielnego radzenia sobie w życiu, a to poważna słabość, bo nic nie jest nam dane na zawsze. Dalej, pozostając w tej roli w końcu stracisz poważanie partnera, a może nawet jego samego, tego zapewne nie chcesz.  Wielu interesujących ludzi ma w międzyczasie dość dobrze rozwinięty „detektor szukających holu” i u takich osób nie będziesz miał/miała żadnej szansy na bliższą relację.  Ostatni powód jest taki, że jest to  postępowanie  nieetyczne

Oczywiście od powyższego jest kilka wyjątków takich jak np. sytuacja w której bliski partner w wyniku ciężkiej choroby lub wypadku jest trwale niezdolnym do stanięcia na nogi, albo kiedy trzeba zaopiekować się starzejącymi się rodzicami, zwłaszcza jeśli nie zadbali oni sami o odpowiednie zabezpieczenie na jesień życia, nie o nich teraz rozmawiamy. Wszystkie pozostałe sytuacje warte jest bliższego przyjrzenia się i… działania.

Zapraszam do dyskusji w komentarzach.

Komentarze (156) →
Alex W. Barszczewski, 2010-05-06
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Warsztaty dla startupów – refleksje

Wczoraj spędziłem ponad 10 godzin zajmując się drugimi już Warsztatami Sprzedaży B2B dla startupów, z czego ponad 9 godzin to był twardy trening nie różniący się intensywnością od tych prowadzonych przeze mnie komercyjnych szkoleń dla starych wygów biznesowych.

To było kolejne działanie, które z ogromną przyjemnością podejmuję dla młodych, obiecujących Koleżanek i Kolegów,  do czego zresztą  zachęcałem wszystkich ludzi sukcesu w drugim punkcie postu http://alexba.eu/2010-04-18/tematy-rozne/spotkanie-ze-studentami/

Na początek nieco o kwalifikacji. Mimo iż zgłosiło się prawie 30 firm to w sumie było dość łatwo znaleźć się na tym szkoleniu.  Wystarczało mieć jakiś startup, przysłać mi w zgłoszeniu dokładnie to, o co prosiłem i już było się na tzw. krótkiej liście.

Jak więc przebiegała selekcja?

  • W pierwszym etapie odrzuciłem zgłoszenia, których Autorzy mieli tylko jakiś pomysł na biznes.  Pomysły to ważna rzecz, ale decydująca w biznesie jest ich realizacja i ja wspieram ludzi czynu.
  • Z przykrością  odrzuciłem zgłoszenia startupów, które prowadzą sprzedaż B2C, czyli bezpośrednio konsumentom.  Na ten temat można znaleźć sporo literatury w przeciwieństwie do realiów prawdziwej sprzedaży B2B szczególnie w warunkach polskich
  • W następnym etapie odrzuciłem zgłoszenia, które były napisane bardzo niechlujnie jak np. cytuję (wyiksowania moje):  „Produktem jaki chciałym zaoferowaćklientom bęzie usłga wynajmu xxxxxxxxxx. Na polskim rynku jest jużklikanaśie takich projektow jednakż, mój bęzie inny od wszystkich ” (pisownia oryginalna). Hej, Koledzy, jeżeli już chcecie za friko wziąć udział w zaawansowanym szkoleniu, które normalnie jest dostępne za bardzo duże pieniądze dla wybranych firm to mogę oczekiwać, że się choć trochę przyłożycie!!!
  • Potem zdyskwalifikowałem zgłoszenia, w których po uważnym czytaniu nie doszukałem się odpowiedzi na wszystkie zadane pytania. Typowym „kilerem” było pominięcie punktu 7 „Wstępne przemyślenia co Twój produkt miałby dla nich dobrego zrobić”
  • Wreszcie najtrudniejszy etap wybory finalnej siódemki bo to jest maksymalna ilość uczestników, którymi mogę indywidualnie się zająć w ciągu jednego dnia.  Pozostałym napisze maila i znajdziemy jakieś dobre rozwiązanie na przyszłość

Z wybranej grupy jedna osoba miała kolizje ważnych terminów (ze względu na przesunięcia spowodowane żałobą narodową) i po uprzedzeniu mnie ustaliliśmy, że wstawię ją na listę kandydatów na następne warsztaty. W zamian zaprosiłem kogoś z listy rezerwowej

Jedna z zaproszonych osób (z Warszawy!!!) nie zjawiła się w ogóle nie uprzedzając o tym i o ile nie ma jakiegoś naprawdę bardzo ważnego powodu (wypadek, choroba z utratą przytomności itp.) to może się nie fatygować kontaktowaniem mnie. Zamiast Ciebie mógł wziąć udział ktoś, komu zależało.

Same warsztaty były dla mnie bardzo interesujące. Po wysłuchaniu wstępnych prezentacji zapytałem uczestników, jak późno mają ostatnie połączenia do domu bo zapowiadał się bardzo długi dzień :-)

Tutaj nikt się chyba nie obrazi, jeśli stwierdzę, że znakomita większość ludzi nie ma zielonego pojęcia o skutecznej sprzedaży B2B, chyba że ktoś robi to zawodowo i był porządnie szkolony (patrz np. http://alexba.eu/2007-06-02/szkolenia-rozwazania-trening/zasada-pareto-szkolenia/ )

Tym większe wyzwanie stało przed uczestnikami, tym bardziej że na początku umówiliśmy się, że nie robimy żadnego obniżenia poziomu i szkolenie będzie tak intensywne i twarde jak dla zaawansowanych profesjonalistów.

Musze przyznać, że wszyscy bez wyjątku spisali się na medal!! W trakcie treningu byłem dla Was bezlitosny, bo chciałem, aby każdy wyjechał do domu z konkretnymi umiejętnościami, ale w głębi ducha podziwiałem Was jak radziliście sobie z całkiem nowym podejściem, sposobami myślenia i wyrażania się i to wszystko w stresie rozmowy z trudnym partnerem przed kamerą i na oczach wszystkich. Gratulacje!!! Zachowajcie tę postawę na dalsze życie!!

Warto też zauważyć, że normalnie, że względu na intensywność takie treningi trwają max. 7 godzin dziennie, a nasi uczestnicy wytrzymali ponad 9 dopiero pod koniec pokazując pewne „zmęczenie materiału” :-)

Każdy z nich stał się też członkiem ekskluzywnego klubu Uczestników Szkoleń Alexa. Mi bardzo zależy na tym, aby każdy człowiek, który wylądował na jakimkolwiek szkoleniu prowadzonym przeze mnie i zakończył je z powodzeniem odniósł sukces w życiu. Dlatego też uczestnicy otrzymali  mój mail oraz numer telefonu i razie potrzeby mogą mnie zapytać o radę, naturalnie „free of charge”.  Witajcie w klubie, w którym w międzyczasie jest już paru prezesów, dyrektorów generalnych, wolnych przedsiębiorców i wielu innych którzy zaczynając podobnie do Was zaszli daleko w życiu.

Co dalej?

Uczestnikom zalecam intensywne trenowanie i rozwijanie umiejętności, które nabyliście na naszych warsztatach. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to jest zaledwie parę procent tego co jest możliwe, niemniej dzięki odpowiedniemu doborowi tych „procentów”  i podwójnej (a nawet potrójnej :-)) zasadzie Pareto powinno dać Wam to dużą przewagę nad innymi ludźmi. Teraz bardzo ważną rzeczą jest trenowanie, trenowanie i jeszcze raz trenowanie, tak aby ten nowy sposób myślenia, wyrażania się i argumentowania wszedł Wam w krew i abyście w różnych sytuacjach potrafili swobodnie improwizować, tak jak wam to pokazałem wczoraj.  Wtedy bardzo wiele rzeczy stanie przed Wami otworem, czego Wam serdecznie życzę. Niezbędną do tego inteligencję i ducha walki macie, teraz czas na resztę!!!

Wszystkich innych, którzy mają jakiś startup zapraszam do uważnego śledzenia kiedy odbędzie się następna edycja Warsztatów, bo zamierzam kontynuować ten projekt.  Jak napisać zgłoszenie aby się zakwalifikować możecie przeczytać powyżej, reszta należy do Was.

Zapraszam do dyskusji w komentarzach, mam nadzieję, że uczestnicy podzielą się też swoimi wrażeniami.

PS: Dziękuję agencji Los Mejores a szczególnie Kubie za udostępnienie nam pomieszczeń biurowych oraz Monice za wsparcie logistyczne.
Miło było też gościć tym razem Macieja Budzicha z Mediafun, wreszcie mogliśmy spotkać się w realu :-)

PPS: Tradycyjne zdjęcie z Warsztatów pojawi się w piątek jak wrócę z Wrocławia

Komentarze (30) →
Alex W. Barszczewski, 2010-04-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Spotkanie ze studentami – nowe doświadczenie

Wczoraj wieczorem miałem przyjemność spędzić 4,5 godziny na spotkaniu z członkami Koła Naukowego jednej z naszych uczelni. Nie pisze tutaj jakiego i z jakiej uczelni, bo nie wiem czy sobie tego życzą a poufność to podstawa :-) Moi mili rozmówcy – jeśli chcecie to możecie ujawnić się w komentarzach.

UPDATE: Uzyskałem zgodę na opublikowanie jaka grupa to była. Spotkałem się z członkami Koła Naukowego PROLEPSIS z Uniwersytetu Szczecińskiego

Dotychczas raczej spotykałem się z ludźmi nieco starszymi, mającymi już doświadczenie w pracy zawodowej i praktyczne rozeznanie w realiach biznesu, więc byłem ciekaw jak będzie przebiegała rozmowa z osobami znajdującymi się dopiero w przedsionku takiego życia, tym bardziej, że dotąd nie byłe to moja „grupa docelowa”.

Muszę przyznać, że byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Dziś zastanawiając się nad tym, co wczoraj mówiłem uświadomiłem sobie, że bardzo szybko zapomniałem iż rozmawiam z bardzo młodymi ludźmi i cały czas mogłem dyskutować jakbym miał do czynienia co najmniej z uczestnikami naszych Power Walk, albo nawet z klientami. A poruszaliśmy bardzo szeroki zakres tematów! Nawet jak pokazywałem im pewne dość trudne ćwiczenie, to dzielnie sobie radzili, wcale nie gorzej od ich starszych koleżanek i kolegów. Duże brawa!!!

To oznacza, że na studiach dojrzewa nam kolejna generacja, która może dać sporego pozytywnego „kopa” zarówno gospodarce jak i społeczeństwu.  Z tego „na szybko” wynika kilka wniosków:

  • Nawet jeżeli moi wczorajsi Gospodarze są tylko częścią bardzo zróżnicowanej grupy studentów, to oznacza to iż mamy stojący w dołkach startowych „kapitał ludzki”, aby zrealizować „Złotą Dekadę” o której dyskutowaliśmy wcześniej.  Musimy tylko jako społeczeństwo zacząć wreszcie patrzeć do przodu (a nie żyć przeżuwaniem przeszłości) i wykorzystywać nasz bezsporny atut jakim są młodzi, inteligentni i żądni sukcesu ludzie.
  • Ci z nas, którzy w ostatnich kilkunastu latach o własnych siłach osiągnęli jakiś znaczący sukces ekonomiczny powinni się zastanowić się, czy nie czas na wsparcie tego następnego pokolenia.  I nie mam tutaj na myśli tylko własnych genetycznie spokrewnionych dzieci (ograniczenie się tylko do nich jest, z całym szacunkiem,  typowe dla mentanlości chłopskiej), ale szersze rzesze dobrych, zdolnych i chętnych do rozwoju młodych Polaków, którym z różnych powodów Państwo nie daje istotnych elementów sukcesu takich jak odpowiednie wzorce postaw, czy krytyczne umiejętności. My posiadamy i to i to, inaczej nie bylibyśmy dzisiaj tam gdzie jesteśmy. Dzielmy się tym z chętnymi, młodszymi Rodakami, bo jak my im tego nie przekażemy, to z braku odpowiednich umiejętności nikt inny tego nie zrobi. Na uczelniach ciągle jeszcze zbyt wielu jest  teoretyków, którzy zamulają ludziom umysły wiedzą nieadekwatną do XXI wieku, a za mało praktyków, którzy z własnego doświadczenia wiedzą co jest istotne i potrafią to przekazać. Wypełnijmy te lukę. Zdaję sobie sprawę, że przy naszych stawkach dziennych chyba żadna szkoła wyższa w Polsce nie mogłaby sobie na nas pozwolić, a procedury dofinansowywania z Unii powodują u nas odruch wymiotny, dlatego trzeba do sprawy podejść „po naszemu”:  Jeżeli w miarę rozsądnie podchodzimy do finansów, to przecież  mamy i zarabiamy dość pieniędzy, aby całkiem wygodnie i przyjemnie żyć. Jeżeli część naszego czasu (tak, czasu!!) poświęcimy nie na dalsze ich pomnażanie, lecz sprezentujemy go wartej tego młodzieży ucząc za darmo, to spowoduje to co prawda pewną różnicę w zapisie komputerowym w jakimś banku, ale ta różnica nie będzie miała odczuwalnego wpływu na jakość naszego życia! Z drugiej strony możemy zainicjować kolosalna pozytywna zmianę w życiu innych.  Czyż to nie jest warte spróbowania??! Ja tak robię i zapewniam Was, że warto, a korzyści dla samego siebie nie dadzą się przeliczyć na żadne pieniądze (priceless – jak w pewnej reklamie :-)).
  • Rada dla młodych Koleżanek i Kolegów: wychylajcie się ! Zróbcie robocze założenie, że ukończone studia nie dają Wam żadnej przewagi w stosunku do tysięcy innych osób, które też skończyły takie lub podobne studia a nadal macie decydującą słabość w stosunku do ludzi, którzy pracując już zdążyli nabrać pewnego doświadczenia i umiejętności praktycznych. To trzeba koniecznie czymś skompensować, na przykład robiąc coś konkretnego jeszcze w trakcie nauki, albo zdobywając rzadkie umiejętności niedostępne dla szerokiej rzeszy studiujących. Tego nikt Wam na tacy nie poda, musicie sami przejąć inicjatywę i zrobić coś wykraczające poza szablon. I nie jest to takie trudne, zobaczcie ile inicjatyw powstało choćby na tym blogu tylko dlatego, że ktoś zaprosił mnie na herbatę, czy tez napisał miłego i rzeczowego maila. Jeśli chcecie to wkrótce napisze Wam jak się za to zabrać, aby zwiększyć szanse powodzenia.

Tyle na razie, zapraszam do dyskusji w komentarzach.

PS: Do grupy, z którą się spotkałem – na początku lata będę w Waszych okolicach, to zrobimy sobie ostre warsztaty negocjacyjne :-)

Komentarze (37) →
Alex W. Barszczewski, 2010-04-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Katastrofa

Od kilku dni planowałem, że właśnie w niedzielę, po zakończeniu ostatnich z serii bardzo wymagających i absorbujących zajęć, wreszcie znowu napiszę jakiś pogodny i optymistyczny post na blogu.

Z oczywistych względów jest inaczej i pozwólcie, że teraz podzielę się z Wami kilkoma moimi spontanicznymi przemyśleniami

  • Jeśli ginie ponad 90 osób, to jest to zawsze wielka osobista tragedia dla bardzo dużej grupy ludzi.  Łączmy się z nimi we współczuciu, niezależnie od tego, kogo ta tragedia bezpośrednio dotknęła. W obliczu śmierci nie ma ważnych i mniej ważnych.
  • Niezależnie od naszej osobistej oceny ich działania, ci którzy zginęli, to byli ludzie czynu, bo nie zajmuje się takich stanowisk siedząc w domu i oglądając telewizję.  I ci ludzie zginęli biorąc udział w czymś, co uważali za bardzo istotne, co dla tego rodzaju osobowości ma znaczenie i nadaje ich śmierci większy sens, niż np. zejście ze świata po długiej chorobie. Wiem, że to niewielka pociecha, ale  każdy z Was, który ma podobnie aktywne podejście do życia i otaczającego nas świata zapewne zrozumie o co mi chodzi.
  • Ta katastrofa jeszcze raz w pełni podkreśla rozważania, które prawie cztery lata temu opisałem w poście „Memento mori”
  • Głębokim niesmakiem napełniają mnie pierwsze próby wykorzystania tej tragedii do zbicia kapitału politycznego, albo co gorsza zarobienia pieniędzy (patrz http://zlozkondolencje.pl/payment.php znalezione przez VaGla ). W tym drugim przypadku, gdyby odpowiednie służby namierzyły autorów tego pomysłu uznałbym to za dobre wykorzystanie moich podatków.
  • Kiedyś może dowiemy się kto naprawdę podjął decyzję lądowania na krótkim (1600m) pasie kiepsko wyposażonego lotniska (brak ILS) przy widoczności pionowej rzędu 70m. Wtedy trzeba będzie wyciągnąć dalsze wnioski

Zapraszam każdego, kto chciałby podzielić się swoimi odczuciami i przemyśleniami do komentarzy

Komentarze (100) →
Alex W. Barszczewski, 2010-04-11
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 27 of 40« First...1020«2526272829»3040...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Ile razy trzeba Ci powtarzać  (58)
    • Ewa W: Magdalena, piszesz:...
    • Magdalena: Ewo, Dziękuję za...
    • Ewa W: Magdalena, do Twojego...
    • Alex W. Barszczewski: Karol Ja mam...
    • Karol: Drodzy, Alexie, Przepraszam...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Diana Cz.: Chyba nikt jeszcze o tym...
  • Formalne studia – kiedy i dlaczego warto?  (163)
    • Aleksander Piechota: Znalazłem...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • anja: Witam, Gratuluje wspaniałego...
    • Sokole Oko: Golden, Myślę, że...
    • golden: Witam Alexa i wszystkich...
  • Parę informacji o Biblioteczce  (74)
    • Kazik: Witaj Alexie, witajcie...
  • Przestań wiosłować (na chwilę)!  (61)
    • Magdalena: W teorii wszystko wydaje...
    • Ewa W: Artur, dzięki, Masz rację...
    • Witek Zbijewski: Magdaleno Oczywiście...
    • Magdalena: Ewo W., Dziękuję za pomoc...
    • Artur: Hej Ewo, Piszesz: „zgodnie z...
  • Król jest nagi, czyli co robią firmy szkoleniowe aby ich nie wybrać cz. 1  (29)
    • Katarzyna: Sokole Oko Dziękuje za...
    • Sokole Oko: Katarzyna Latek-Olaszek,...
    • Katarzyna: KrysiaS „Przeta...
    • KrysiaS: Sokole Oko, ankiety o...
    • Sokole Oko: KrysiaS, Bardzo dziękuję...
  • Upierdliwy klient wewnętrzny działu IT cz.2  (26)
    • Ewa W: aw3k To wprawdzie kompletnie...
    • aw3k: Mógłbyś napisać krótką...
    • Witek Zbijewski: Łukasz – a...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Beata: Witaj Alex, Twój blog był dla...
  • List od Czytelnika  (19)
    • Witek Zbijewski: myślę, że KrysiaS...
    • Mateusz B,: Naszła mnie jedna myśl,...
  • Naucz się być zuchwałym!  (147)
    • Stella: Z uwagą przeczytałam wszystko...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • Piotr Stanek: Witajcie Podzielę się z...
  • Dla Pań (i nie tylko)  (6)
    • Ewa W: Darek, dzięki za link....

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025