Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Relacje z innymi ludźmi

Wiedza i domysły

Czasami, jeśli mam trochę czasu i pasujący temat szkolenia, to pokazuję moim uczestnikom, jak mogą przy pomocy zmiany ich sposobu wyrażania się i podejścia do zagadnień powiększyć swoją wartość rynkową co najmiej o 20% :-) To zdumiewające, jaką różnicę w percepcji naszej osoby robi troche semantyki (nie ma to nic wspólnego z popularnym pozerstwem):-)
Jednym z pożytecznych założeń podczas takiej transformacji, to istnienie tylko dwóch stanów w rozmowie z „klientem” (piszę w cudzysłowie, bo to tak samo funkcjonuje w życiu prywatnym), szczególnie w fazie badania sytuacji:

1) wiesz coś na pewno
2) pytasz

Ciekawe, że w tym wyliczeniu nie ma domyślania się, czy też zakładania, że wiemy, nieprawdaż?
Wielu ludzi uważa wręcz za punkt honoru pokazanie, jacy są oni „kompetentni” i śpieszą radą, badź pomocą nie opierając się na sprawdzonych faktach, lecz własnych spekulacjach i domysłach. Te ostatnie w języku amerykańskim nazywają się WAG (Wild Assed Guess), czasem, jeśli jest używana „mądra” terminologia SWAG (Scientifically Well Assed Guess)
Na takie coś dają się na ogół nabrać tylko względnie niedoświadczeni ludzie, o każdego innego będzie to budzić podejrzenia. To trochę jak gdybyś Czytelniku poszedł do lekarza i ten bez dokładnego zbadania Cię zaczął przepisywać kurację. Mam nadzieję, że wzbudziło by to Twoją nieufność i poszedłbyś do kogoś innego. Tak samo jest w innych sytuacjach życiowych.
Wielu ludzi ma opory przed zadawaniem takich szczegółowych pytań, ale można to robić znacznie częściej, niż się to większości wydaje, czasem nawet w sytuacjach, kiedy można by pomyśleć, że nie wypada.
Dla przykładu, w przeszłości, kiedy jeszcze nie miałem takiej marki jak dziś, zdarzało się, że klienci pytali: „Czym pan nas przekona, że warto kupić akurat u pana?”
Na co ja luźnym tonem: „A jakiego rodzaju argumenty będą dla państwa najbardziej przekonywujące?”
na to klient opowiadał jakie, ja uważnie (i aktywnie) słuchałem, po czym używając ich przekonywałem drugą stronę :-)
Czyta się to trochę łatwiej niż robi, ale jak masz pewne minimum umiejętności nawiązywania kontaktu (tzw. rapport skills), to funkcjonuje bez problemu.
Polecam wypróbowanie tego w jakiś niekrytycznych sytuacjach, bo na początku zawsze mogą zdarzyć się potknięcia.
A propos założeń w managemencie życiowym i biznesowym przyszedł mi jeszcze jeden pomysł do głowy, ale o tym napiszę jutro. teraz czas na sundowner :-)

PS: ostatnio poleciłem komuś zastosowanie tego na rozmowie kwalifikacyjnej. Zadziałało!! :-)

Komentarze (26) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Bezpieczeństwo finansowe

Poniżej znajdziecie rekonstrukcję postu z 27.11, który zniknął po awarii serwera.

Pojęcie bezpieczeństwa finansowego pojawia się chyba w każdej szanującej się książce o finansach osobistych, niemniej często zdarza mi się być świadkiem rozmów ludzi, którzy najwyraźniej nigdy o tym nie słyszeli. Pozwólcie więc, że na wszelki wypadek napiszę o tym kilka słów. O bezpieczeństwie finansowym mowimy wtedy, kiedy mamy do dyspozycji zasoby finansowe (gotówka, bądź inne, płynne instrumenty jak np. lokata a vista, notowane na giełdzie papiery dłużne itp.), które pozwoliłyby nam przeżyć w normalny sposób 6-12 miesięcy bez bieżących dochodów. W ramach tego przeżycia mieszczą się oczywiście nie tylko wydatki na jedzenie, ale też wszelkie koszty stałe do ew. rat kredytowych, premii ubezpieczeniowych, czy zaliczek podatkowych włącznie.
Taka rezerwa daje nam dość dużą pewność bezpiecznego przetrwania różnych kryzysów, takich jak np. utrata pracy, czy przejściowa niezdolność do działalności zarobkowej. Przygotowanie jej powinno być jednym z pierwszych kroków w samodzielnym, dorosłym życiu, inaczej łatwo możemy stać się zakładnikami aktualnej pracy (to zawsze niewygodna pozycja negocjacyjna), albo ofiarą różnych okoliczności, na które mamy niewielki, bądź żaden wpływ (redukcje, restrukturyzacje, bankructwa itp.) Raz uzyskawszy tę pozycję powinniśmy dbać o jej utrzymanie przez całe życie, to nasza najbardziej elementarna polisa ubezpieczeniowa.
Tym bardziej dziwię się widząc ludzi, którzy będąc zapakowani w kredyty po uszy, z rodziną na utrzymaniu, nie robią nic, aby taki bufor stworzyć, a zamiast tego dywagują, czy w nowym mieszkaniu położyć parapety z marmuru, czy też inne (autentyczny przypadek!!). Z punktu widzenia zdrowej strategii życiowej, jest to delikatnie mówiąc bardzo lekkomyślne i troche przypomina niezachowanie zasad dobrej praktyki morskiej w żeglarstwie: możesz mieć łut szczęścia i popływać trochę, ale prędzej czy później wpadniesz w tarapaty. A pamiętajmy, że życie to dość długodystansowa przygoda :-)
Zalecam każdemu z Was, aby, o ile już tego nie zrobił, policzył ile potrzebuje na swoje bezpieczeństwo finansowe i porównał to z wielkością posiadanych płynnych środków. Jeśli ta druga wartość jest mniejsza od sześcio- do dwunastokrotnej wartości tej pierwszej, to znak, że trzeba koniecznie coś z tym zrobić, inaczej możemy znaleźć się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji (piszę z własnego doświadczenia :-))
Jeśli macie własne uwagi, bądź pytania to zapraszam do komentarzy.

Komentarze (44) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Znów online

Po prawie dobowej przerwie nasz serwis jest znowu online. Tym razem był to twardy dysk serwera, straciliśmy jeden post i kilka komentarzy, postaram się to potem odzyskać. Ze względu na chwilowy brak kontroli nad domeną nie przeniosłem jeszcze blogu na bardziej niezawodny serwis, nie chcę aby wiele prowadzących do niego lików trafiło w próżnię. W związku z tym proszę o zrozumienie ewentualnych zakłóceń, rozwiążemy i to zadanie :-)

Komentarze (5) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-29
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Jak zmieniać ludzi wokół nas

Jak trwale zmieniać ludzi cz.7

Pamiętacie kiedy w części 6 pisałem jak delikatnie zmienić zachowanie humorzastego przełożonego?
Podobny sposób wykorzystali w latach 70 amerykańscy studenci, którzy w celach eksperymentalnych umówili się, że na wykładach pewnego profesora, jeśli znajdzie się on po prawej stronie pomieszczenia, to wszyscy obecni będą delikatnie dawać mu sygnały braku zainteresowania i dekoncentracji. Odwrotnie postępowano w sytuacji kiedy profesor znajdował się po lewej stronie sali wykładowej, wtedy wszyscy patrzyli na niego, kiwali ze zrozumieniem głowami itp. W rezultacie doprowadzili do tego, że biedny profesor (który nic nie wiedział o eksperymencie) wykładał opierając się o lewą ścianę :-)

O tym, że ta metoda funkcjonuje wiem z własnego doświadczenia, może ktoś wypróbuje to na studiach? (tylko ostrożnie!!) :-)

Komentarze (9) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne, Wasz człowiek w Berlinie

Rozmowa w sprawie podatków

Tuż przed wylotem na Kanary uświadomiłem sobie, że ze względu na bardzo zajętą jesień nie miałem kiedy zabrać się za moje zeznanie podatkowe 2005. W Niemczech (abstrahując od VAT) można rozliczać się z podatku dochodowego raz na rok (przynajmniej przy mojej formie działalności, zaliczki płaci się kwartalnie) i podobnie jak w Polsce termin składania zeznań jest gdzieś w kwietniu następnego roku. Jeśli ma się doradcę podatkowego, to nie jest problemem przedłużenie tego terminu nawet do końca roku, z czego nagminnie korzystałem. W tym roku wyjątkowo nie miałem czasu pozbierać rozproszonych w 2 lokalizacjach rachunków kosztowych (za 2005 !!), wiec dzwonię do przydzielonej do mnie pracownicy mojego doradcy:

Ja: „Frau Grill, jutro wylatuję na Kanary i nie miałem czasu zająć się moim zeznaniem podatkowym. Wrócę dopiero pod koniec stycznia i wtedy ewentualnie mogę pozbierać wszystkie papiery”

p. Grill: „Wie pan, w tym roku urząd skarbowy ustalił, że zeznania za poprzedni rok muszą być złożone maksymalnie do konca następnego. Ale wie pan co, ja tam zadzwonię i zobaczę co da się zrobić”

Dziesieć minut później telefon of p. Grill: „Urząd skarbowy przedłużył nam termin do końca lutego 2007, to powinno wystarczyć, nieprawdaż?”

Pamiętacie jak w poście „Jakość życia” pisałem o współczynniku PITA? To jest klasyczny przykład dlaczego mimo ponętnego podatku liniowego 19% ciągle nie przeprowadzam się do Polski.

Oczywiście podatki trzeba w Niemczech płacić i trochę się z doradcą pogimnastykować, ale jak słyszę o perypetiach moich znajomych z kraju, to muszę stwierdzić, że mam w tym aspekcie naprawdę niski PITA-Factor.

Komentarze (11) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Od jutra zaczynam „Gypsy Time”

Po bardzo intensywnej jesieni jutro opuszczam na 10 tygodni pochmurną Europę i przenoszę sie na Kanary, gdzie akurat panuje wiosenna pogoda. Jednocześnie przełączam się z trybu ściśle biznesowego na Gypsy Mode, o którym już kiedyś wspominałem. Standardowym ubraniem będą buty żeglarskie, szorty i koszulka, eleganckie ciuchy mają urlop. Kilku klientów zapowiedziało co prawda, że wpadnie aby pofilozofować o życiu spacerując po plaży, ale to na całkowitym luzie.

Naturalnie zabieram też mój laptop i mając dużo czasu obiecuję częściej niż dotychczas pisać nowe posty na główne tematy tego blogu. Mam trochę pomysłów, muszę tylko pozbierać się po pochłaniającej dużo energii pracy i oczywiście zorganizować coś w rodzaju polskiego Blue Connect.

Do usłyszenia wkrótce!!

Komentarze (38) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-21
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Jak mieszkasz?

Ostatnio zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób mieszkają różne osoby, które znam. Jest oczywiście nieskończenie wiele wariantów, niemniej uogólniając można wyróżnić dwie kategorie:

  • Ludzie, którzy mieszkają w muzeum. Ich mieszkanie jest perfekcyjnie umeblowane eleganckimi, i często drogimi meblami na wysoki połysk, wszystko jest na swoim miejscu i panuje tam pełny, aby nie powiedzieć sterylny, porządek. Użytkowanie takiego mieszkania wymaga pewnej ostrożności i troski o jego wyposażenie. Ewentualnym gościom można z dumą zaprezentować swoją rezydencję.
  • Ludzie, którzy mieszkają w pokoju do zabaw/pracy. Zazwyczaj panuje tam pewien „artystyczny nieład”, meble są dobrane bardziej z praktycznych, niż estetycznych punktów widzenia. Można tam robić różne rzeczy bez specjalnej obawy, że niechcący uszkodzimy coś cennego. Takie mieszkanie doskonale nadaje się do uprawiania wielu przynoszących radość zajęć, cierpi za to możliwość wykorzystania ich do funkcji reprezentacyjnych.

Ogólnie przyjęto uważać, iż ta perwsza grupa mieszkań cechuje ludzi zamożnych, a ta druga tych na dorobku (patrz na większość polskich filmów), ale to absolutnie nie pokrywa się z moimi obserwacjami. Znam osoby ledwo wiążące koniec z końcem, które mieszkają w wymuskanym i często kupionym na kredyt muzeum, znam też np. jednego multimilionera (spoza Polski), w którego obszernej rezydencji (z krytym basenem włącznie) znajdują się wyłącznie pokoje do zabaw :-)

Jestem daleki od klasyfikowania, która z tych kategorii jest „lepsza”. Jak zwykle jest to kwestia osobistych decyzji, które podejmujemy. Interesujące byłoby zastanowienie się nad motywacją do tego, czy innego sposobu mieszkania. Na ile jest to wynikiem własnej decyzji i prawdziwych, wewnętrznych potrzeb, a na ile „czynników zewnętrznych” takich jak oczekiwania środowiska, czy też choćby presja partnera. Rezultaty takich przemyśleń każdy może sobie zachować dla siebie, choć naturalnie ciekawe byłoby powymienianie się nimi w komentarzach, do czego zapraszam.

PS: Jeśli to kogoś interesuje, to ja we wszystkich lokalizacjach mieszkam w pokoju do zabaw :-)

Komentarze (16) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Na finiszu

Drodzy Czytelnicy!

Jak zapewne zauważyliście od kilku dni nie pojawiają sią nowe posty o sprawach życiowych i jestem Wam winien małe wyjaśnienie dlaczego. Przyczyną jest bardzo intensywny finisz mojej tegorocznej działalności szkoleniowej: od poniedziałku do soboty włącznie (!) szkolę trzy ostatnie grupy klienta, po szkoleniach mam codziennie jakieś spotkania, często do późnych godzin. Innymi słowy byłoby to marzenie pracoholika, którym oczywiście nie jestem :-). Taka sytuacja jest niezwykle absorbująca i utrudnia mi pisanie rozsądnych postów. Dlatego proszę o zrozumienie, jeśli do niedzieli, mówiąc kolokwialnie, będzie z tym cienko. Obiecuję nadrobić to z nawiązką trochę później.

PS: Mam nową wersję prawa Murphy’ego: „Ciekawe propozycje biznesowe pojawiają się tym częściej, im mniej masz czasu aby z nimi coś zrobić :-)”

Komentarze (2) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-14
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Półtora dnia offline – przeprowadzamy się!

Witajcie

Przez półtorej doby nie tylko ten blog, ale i cały serwis mojej dotychczasowej hosting company zniknęły z internetu, jej telefony zostały wyłączone a email nie działał. Swiadomość, że wielu Czytelników po prostu straciło kontakt ze mną była bardzo nieprzyjemna. W rezultatcie od wczoraj mam nowy serwer, tym razem w poważnej i niezawodnej firmie. Pewnym problemem jest odzyskanie kontroli nad domeną alexba.eu, tutaj jest trochę komplikacji. Dlatego na wypadek, gdyby ten serwis w najbliższym czasie zniknął ponownie to poszukajcie mnie w domenie www.alexba.eu ta domena powinna być live już jutro. W miarę jak będę miał więcej czasu postaram się rozwiązać to jakoś tak, aby nie stracić linków z innych stron, niemniej proszę o zrozumienie obecnego, nieco prowizorycznego stanu. Tak, czy inaczej robię codziennie backup, tak że w najgorszym wypadku nie stracimy wpisów, tylko będzie trochę zamieszania.

jeszcze raz: na wszelki wypadek zapamiątajcie adres www.alexba.eu

Pozdrawiam

Alex

PS: Oczywiście widzimy się w niedzielę, jutro wyruszam do Warszawy

Komentarze (2) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-10
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Jak rozszerzać swój zakres swobody i jakość życia cz3a.

W odpowiedzi na mój ostatni post o rozszerzaniu lejka możliwości Grzegorz Łobiński postawił na swoim blogu parę ciekawych pytań, na które ze względu na wygodę pozwolę sobie odpowiedzieć tutaj. Tych pytań było bardzo wiele, więc nie będę ich teraz wszystkich cytował (polecam lekturę oryginalnego postu Loby). Nie muszę też już chyba dodawać, że odpowiedzi poniżej odzwierciedlają moje osobiste doświadczenia i poglądy i nie pretendują do miana prawdy absolutnej.

Więc teraz odpowiedzi:

Nie zawsze można jednoznacznie stwierdzić, czym mam na coś realny wpływ, czy też nie. Zdarzało mi się też oczywiście mylić w takich osądach. Całe szczęście, że życie, przynajmniej z mojego doświadczenia nie opiera się na matematycznej logice „prawda, czy falsz”, lecz bardziej na tym, co znane jest jako „fuzzy logic”. W codziennym życiu (w przeciwieństwie do egzaminu na studiach, bądź jakiś krytycznych zadań) nie musisz mieć zawsze racji, wystarczy że masz ją wystarczająco często :-)

Tak samo stwierdzenie, że na coś nie mamy wpływu nie oznacza, iż nie będziemy go mieli w przyszłości. Właśnie skoncentrowanie się na rzeczach przy których możesz coś realnie zmienić powinno rezultować rozszerzeniem Twojej strefy wpływów w ogóle.

„Jeśli odwrócę się od sprawy to jasne jest, że nic nie zmienię, ale czy nie jest wysoce prawdopodobne również to, że w przyszłości w porę nie zauważę, gdy otoczenie, warunki zewnętrzne zmieną się same, bez mojego udziału na tyle, że mój wpływ mógłby być w tej nowej sytuacji istotny?” Tutaj właśnie istotna staje się różnica, czy przestajesz się interesować sprawami na które nie masz wpływu (czego nie powiedziałem), czy też tylko przestajesz się nimi przejmować (w sensie zaangażowania emocjonalnego). Aby zauważyć zmieniające się warunki na ogół wystarczy beznamiętna, lecz uważna obserwacja.

Jeśli nie przejmujesz się tym, na co nie masz wpływu, to masz więcej energii i zaangażowania, aby robić rzeczy na które tenże wpływ masz. Dzięki temu na ogół Twoje działania przynoszą konkretne rezultaty i to poszerza Twój zakres swobody (jeśli mądrze te działania dobrałeś).
Jeśli chodzi o źródła motywacji, to ja zazwyczaj czerpię je z moich marzeń, z tego co chcę osiągnąć, a nie tego co chcę naprawić (to jest subtelna, aczkolwiek istotna różnica). Z całą resztą Twojej wypowiedzi o pierwszym kroku zgadzam się, z zastrzeżeniem, że dobrze jest robić go tam, gdzie możemy coś realnie zmienić.

Kolej na Twoje, jak piszesz, najważniejsze pytania. Tutaj pozwolę sobie je dla precyzji zacytować:

„Czy porzucając tematy, na które, wydaje mi się nie mam wpływu, nie idę na tzw. łatwiznę?”
Zdefiniuj określenie „łatwizna”. Ja w życiu staram się osiągnąć moje cele możliwie najmniejszym nakładem środków, czasu i energii, pod warunkiem, że robię to w etyczny sposób a na koniec dnia wszyscy zainteresowani są w miarę „do przodu”. Co jest w tym złego?

„Czy to dobra analogia? Życie jak biznes, alokacja zasobów, efektywność, stopa zwrotu?”
„Dobroć” tej analogii musi sobie każdy indywidualnie ocenić :-) Tak czy inaczej większość z nas stara się (często nie zdając sobie z tego sprawy) postępować podobnie jak w prowadzeniu dobrego biznesu :-) Dla przykładu, dobrowolnie zadajesz się przecież z tymi ludzmi, z którymi (w szerokim tego słowa znaczeniu) jest Ci najlepiej (optymalna alokacja zasobów), a kiedy kochasz się z Twoją przyjaciółką, to starasz się (mam nadzieję!), aby obie strony miały z tego jak największą przyjemność (maksymalizacja „stopy zwrotu” :-)). Co w tym złego? :-)

„Czy naprawdę dobrze jest, żeby o tym czym będę zaprzątał swoje myśli decydowały warunki zewnętrzne?”
Uwaga, ja tego nie powiedziałem! Jeśli przejmuję się rzeczami na które mam wpływ, to o zakresie decyduje kombinacja zarówno warunków zewnętrznych jak i mojej zdolności wpływania na nie.

„Czy twoje ograniczenia wpływają na twoje wybory, czy też twoje wybory wpływają na twoje ograniczenia?”
To jest bardzo interesujące pytanie. Prawdopodobnie działa to w obie strony, przynajmniej u mnie :-)

Komentarze (12) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-06
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 67 of 80« First...102030«6566676869»7080...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • List od Czytelnika  (19)
    • Elżbieta: Witam, Osobiście polecam...
    • Ewa W: Krysia S, tak, widziałam...
    • KrysiaS: Ewa W, napisałaś...
    • Stella: Witajcie Uważam Autorze...
    • Ewa W: Krysia S, być może tak jest...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • kleks: Hej Alex, Po przemyśleniach...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Ja...
    • kleks: Hej Alex. To mam na myśli:...
    • Alex W. Barszczewski: Kleks Wczoraj...
    • kleks: Ewo, piszesz: „Żeby mieć...
  • Upierdliwy klient wewnętrzny działu IT cz.2  (26)
    • Agnieszka M.: Odpowiadam z...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • ms: Chodzi mi o to, ze moze dobrze...
    • Ewa W: Robert, Czy wszystko, czym...
    • Alex W. Barszczewski: Robert Tak jak...
    • Kleks: Alex napisałeś: „Metka...
    • Robert: @Alex „albo niewiele z...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Tomek P: To może być trochę strzał na...
    • Witek Zbijewski: Dużo zostało...
    • adamo: Witaj Mxx, chociaż już jestem...
    • moi: @Tomku, Rozwojem, mniej lub...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Witek Zbijewski: lektura bloga i...
    • Agap: Mój drugi kontakt z blogiem...
    • KrysiaS: Alex, dziękuję za to,ze...
    • Alex W. Barszczewski: Dziekuję Wam...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Ev: Witek Zbijewski Tak, tak,...
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Alex W. Barszczewski: Agnieszka L...
    • Agnieszka L: „Czy mi się...
  • Reakcja na pretensje klienta  (12)
    • Kamil Szympruch: Wiem, że mój...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025