Na początku każdego szkolenia z nową grupą regularnie pytam uczestników o ich definicję sukcesu (bo każde takie spotkanie ma służyć nie tylko firmie, która za to płaci, lecz także pomóc każdemu w osiągnięciu jego indywidualnych celów). To bardzo ciekawe usłyszeć, jakie kryteria stosują różni ludzie.

Takie typowe definicje to „dobra praca za dobre pieniądze”, „szczęśliwa rodzina”, „grube konto w banku i dużo wolnego czasu”, „własna firma i duży luz” i wiele innych, czasami typowych, czasami bardzo oryginalnych wypowiedzi.

Moja osobista definicja sukcesu jest bardzo prosta i brzmi: „Odnoszę sukces, jeśli prowadzę interesujące życie i w każdej sytuacji mogę sobie pozwolić na bycie sobą”. Tylko tyle i aż tyle. Mi zajęło to ponad 30 lat, aby się jej dopracować, wcześniej miałem definicje zaprogramowane mi przez innych, które nie uczyniły mnie specjalnie szcześliwym.

Mając tę obecną zawsze mogę łatwo sprawdzić, czy jestem na dobrej ścieżce, czy też właśnie z niej zboczyłem. Taki mały kompas :-)

 Jak to wygląda u każdego z Was? Z jakiego źródła pochodzi Wasza definicja?