W trakcie gorącej dyskusji pod moim poprzednim postem otrzymałem na PM komentarz pewnej młodej osoby, którą osobiście znam. Uznałem go za tak wartościowy, że poprosiłem ją o zgodę na publikację tutaj, jako post gościnny. Polecam przeczytanie i zapraszam do dyskusji. Tytuł pochodzi ode mnie :) więc w jego sprawie proszę mnie atakować :)

„Uwielbiam wszelkie testy, ale nie dlatego, że je traktuję jako wyrocznię i drogowskaz życiowy, ale dlatego, że lubię sobie popatrzeć, kto i jak to tak zaprogramował, że wyrzuca pasujące lub niepasujące do mnie rezultaty. Kilka lat temu ze względu na zobowiązanie służbowe zrobiłem test talentów Gallupa oraz dołączyłem do forum dyskusyjnego traktującego o wzmacnianiu tychże talentów. Cóż, przeraziłem się. To jest dorabianie ideologii do bycia normalnym, kulturalnym, serdecznym człowiekiem i/lub efektywnym pracownikiem. Kilka razy trafiłem na wpisy typu „pomogłam pani w sklepie zdjąć towar z półki, ponieważ mam talent Relator, który za to odpowiada”!!!

Nie mogę się nadziwić temu, że ludzie rozwiązują testy, kupują podręczniki, chodzą na szkolenia, próbują się na siłę nauczyć całej długiej listy jakichś „nawyków milionerów” zamiast po prostu zabrać się do roboty.

Żeby było zabawniej, ja sam mogę z boku wyglądać jak takie „zombie produktywności”, choćby dlatego, że wstaję bardzo wcześnie rano i pracuję w różnych dziwnych godzinach. Spośród listy wspominanych już „nawyków milionerów”, wykonuję na co dzień niemalże wszystkie (kiedyś sobie z ciekawości obejrzałem film na Youtubie na ten temat i całkiem mnie to rozśmieszyło). Ale to jest wszystko dla mnie naturalne i jeśli dla kogoś innego nie jest, to nie znaczy, że postępuje niewłaściwie. Zresztą już jakiś czas temu obalono mit, że „ludzie sukcesu wstają przed świtem i 20 minut czytają książkę”.

Wydaje mi się, że ludzie którzy poszukują tego typu instrukcji, są po prostu bardzo zagubieni. Szkoła nie dała im kreatywności ani pomysłu na siebie (nic dziwnego – nikomu nie dała), ale skutecznie wtłoczyła ich w schematy myślenia tego o czym pisałeś: poszukiwania instrukcji, potwierdzenia, zaszufladkowania. Dlatego błądzą po omacku i wydaje im się, że właśnie w ten sposób to znajdują. A tak naprawdę dalej dają się mamić i jedyne co znajdują, to poczucie bezpieczeństwa i „dotarcia do bezpiecznej przystani”. Co też jest oczywiście ważne, ale… do „milionerstwa” ich nie zaprowadzi.

Szczerze – ja się cieszę, że ludzie robią takie rzeczy, bo dzięki temu zostaje więcej miejsca dla tych, którzy potrafią szukać SWOJEJ drogi i SWOICH rozwiązań zgodnych ze SWOIMI predyspozycjami, czasem nieopisywalnymi, a nie instrukcji podanych na tacy. Umówmy się – ci, którzy takie instrukcje podają, wcale nie chcą, żebyś był człowiekiem sukcesu – byłoby im to bardzo nie po drodze.”

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/536989720213774/