Miałem spore wątpliwości, czy publikować poprzedni, w moim odczuciu dość banalny post, ale jak widać z toczonej pod nim dyskusji, był jednak on potrzebny.

Zanim przejdziemy tutaj do sedna sprawy, najpierw jeszcze kilka istotnych faktów, aby wyjaśnić opisaną tam sytuację:

  • Nie znam osoby, która obchodziła urodziny, wiedziałem tylko, że jest w „grupie docelowej”, która bardzo może skorzystać na przeczytaniu mojej książki
  • Nie znam osoby obdarowującej
  • Na początku nie skojarzyłem, kim jest Czytelniczka, która zapytała mnie o możliwość, nie było to zresztą w tamtym momencie tak istotne
  • Czytelniczka, po usłyszeniu co można zrobić, stwierdziła, że to może zbyt dużo zachodu, ale to ja uparłem się, aby spróbować
  • Każdy z uczestniczących w akcji wziął w niej udział dobrowolnie
  • Nikt z dyskutujących pod poprzednim postem nie miał większej wiedzy o wydarzeniu niż pozostali, a różnice w ocenie wynikały prawdopodobnie z różnego podejścia

Kilkoro szanowanych przeze mnie Komentatorek i Komentatorów stwierdziło (logicznie słusznie), że nakład związany z dostarczeniem na czas przesyłki był nieadekwatny, można to było inaczej rozwiązać, to były tylko urodziny itp.

Oczywiście macie rację, ale moi Drodzy, wyrażając to po angielsku: you missed the point!!!

Racjonalne i finansowo efektywne prowadzenie miniksięgarni internetowej nie było tematem tamtego postu :-) Księgarnia, jak i cały projekt „książka” spinają się finansowo bardzo dobrze, tak czy inaczej.

Tu chodziło o inne sprawy, a mianowicie:

  • Kosmos, przeznaczenie, lub jakbyście tego nie nazwali podsunęło mi sposobność zrobienia czegoś dobrego dla innego, nieznanego mi człowieka
  • Ten człowiek ewidentnie jest w grupie, dla której moja książka ma potencjał zrobienia znacznie więcej, niż tylko bycie sympatyczną lekturą do przeczytania
  • Ten człowiek ma przyjaciół, którzy zadają sobie trudu popytania, jaka książka będzie dobrym prezentem. To oznacza po pierwsze, że nie jest to osoba asocjalna, po drugie, jest to ktoś, kto czyta.  Prawdopodobnie miła, inteligentna osoba, której przyda się taki katalizator.

Razem do kupy, cóż za wspaniała okazja zrobienia czegoś dobrego!!! Wymagała tylko oderwania się na chwile od własnych spraw, pokombinowania, zrobienia paru telefonów.

Obrazowo mówiąc, świat spokojnie szedł sobie swoim racjonalnym torem a my wprowadziliśmy  w nim jakieś pozytywne zaburzenie. Zaburzenie, którego echa nie jesteśmy nawet w stanie ocenić, a które dzięki „efektowi motyla”  może być znacznie większe, niż nam się śniło!! Nawet jak nie nastąpi to tym razem, to może następnym!! Czyż nie przyjemne uczucie?

Jeżeli teraz ktoś pomyśli: „Alex to ma dobrze, bo może pozwolić sobie na takie akcje”, to śpieszę  z wyjaśnieniem,  że jest dokładnie odwrotnie. Ponieważ mam takie nastawienie i robię takie akcje dość regularnie, też wtedy, kiedy nie było mi łatwo, to dziś stać mnie na wiele. Jak to dokładnie działa nie podejmuję się tutaj interpretować, ale działa!

Zdaję sobie sprawę, że wielu z Was tkwi różnych koniecznościach dnia codziennego: kredyty, rodzina, wymagania pracy zarobkowej i wiele innych. Jeżeli jednak pragniecie kiedykolwiek wyrwać się z tego kołowrotka, to znajdźcie, wynegocjujcie, ba wyszarpcie na siłę od życia kawałki czasu, aby bezpodstawnie i czasem nieracjonalnie zrobić cos dla drugiego człowieka, najlepiej takiego, który nie ma jak się Wam odpłacić.  Długofalowo naprawdę warto…

Kiedy zaczniecie?