Dla wersji audio kliknij tutaj
Tym razem pytanie nie zostało zadane mailowo, lecz pojawiło się podczas dyskusji przy kawie. Chodzi o to, kto w dzisiejszych zmieniających się ciągle realiach ma większe szanse – dzieci ludzi, którzy usuwali im wiekszość przeszkód z drogi, czy też osoby, które musiały same zadbac o swoje wykształecenie o od młodości „powalczyć w zyciu”. Temat godzien jest na pewno głębszej dyskusji, tu pozwalam sobie ją zainicjować.
Zapraszam do wypowiedzi i zadawania dalszych pytań w komentarzach
Pytanie powinno raczej brzmieć – które dzieci mają łatwiejszy start.
Moim zdaniem, punkt startu nie ma znaczenia jeżeli stać kogoś na odwagę i ma głowę na karku.
Odnośnie poczucia własnej wartości – zgadzam się(niestety )!
Ludzie z bogatszych rodzin mają łatwiej, bezapelacyjnie. I to chyba oczywistość…
Ale czy część rzeczy nie zależy również od indywidualnych możliwości rodziców ? Pochodzę ze wsi, moi rodzice są wykształceni, bardzo o mnie dbali i starali się by nic nam nie brakowało. Nie było jednak mowy o zagranicznych wyjazdach, kursach językowych, szkołach baletowych itd. (do najbliższego większego miasta 40 km) W Krakowie startowałam od zera i radzić musiałam sobie sama i wszystkie problemy o których mówisz występują. Właściwie to powinnam mieć stabilne poczucie własnej wartości, choćby z powodu ostatnich 6 lat: studia techniczne, choroba nowotworowa, zwolnienie z pracy, zmiany mieszkania, odcinanie się od toksycznych znajomości, a jednak tak nie jest. Wszystko udało się wyprostować, finansowo jest naprawdę dobrze, ale uczuciowo klapa.