Mam nadzieję, że mieliście dobry początek roku. Mój 2010 zaczął się bardzo dobrze. 30.12 wylądowałem w Berlinie, który jest zawsze dobrym miejscem na spędzenie Sylwestra. Po załatwieniu kilku ostatnich spraw poszedłem ze znajomymi na Weihnachtsmarkt (kubek grzańca został ocenzurowany :-)) :
Po południu wybrałem się na dobrą kolację w jednej z restauracji, którą często odwiedzam. Tam, oprócz zamówionego jedzenia zostałem jako solenizant poczęstowany niezłym szampanem :-) W chwilę potem jeden z Czytelników blogu, który skądś wyciągnął datę moich urodzin zadzwonił z Polski i w prezencie zagrał mi osobiście solówkę na temat „Happy Birthday to you” na gitarze elektrycznej. To był bardzo miły prezent, dziękuję Aleksander! :-)
Słynna party na Fun Mile była bardzo udana, choć w tym roku ze względu na opady śniegu bawiło się tam mniej niż zwyczajowy milion ludzi (jak przeczytałem o „największej” imprezie na Pl. Konstytucji w Warszawie to musiałem się uśmiechnąć – 90 tys.)
Zdjęcie zostało zrobione ok. 18 kiedy ludzie dopiero zaczęli się schodzić
I ja tam byłem, grzańca za Wasze zdrowie piłem :-)
Po odpoczynku posylwestrowym i orzeźwiającym spacerze nad Szprewą :
zrobiłem kolejne mądre pociągnięcie i 3.01 koło południa wylądowałem na mojej ulubionej wyspie :-)
Wkrótce potem miałem już miejsce pracy z tym kiczowatym widokiem na ocean i bardzo dobrym łączem WiFi:
Temperatury w okolicach 22-24 C, niebieskie niebo i słońce to idealne warunki do dobrych przemyśleń i kreatywnej pracy.
Po tak dobrym początku zacząłem się zastanawiać, co mogę zrobić aby taką passę kontynuować przez cały rok.
Z planowaniem trzeba być nieco ostrożnym, bo jak ktoś kiedyś powiedział: „Chcesz rozśmieszyć Boga to opowiedz mu o Twoich planach”, niemniej podzielę się z Wami kilkoma istotniejszymi zamierzeniami, a jak pod koniec roku okaże się że wyszło inaczej to przynajmniej będę wiedział, że ten na górze się dobrze ubawił :-)
Generalnie moje zamysły można podzielić na dwie grupy
- maksymalnie poprawić jakość mojego życia
- znacząco przyczynić się do poprawy jakości życia ludzi, których drogi życiowe w pozytywny sposób skrzyżowały się z moimi
Poniżej kilka przykładów co to oznacza w praktyce:
ad1)
- Będę dalej kontynuował proces „odtunelowania” mojego życia, dbając o dalszy przyrost różnorodności przeżyć, doświadczeń i interakcji z innymi ludźmi. Ta strategia bardzo sprawdziła się w 2009 i zalecam wypróbowanie jej każdemu,choć czasem oznacza to wyjście poza własną strefę komfortu, różne „wpadki” są też nieuniknione :-)
- Chcę dodać kilku nowych klientów coachingowych na poziomie CEO. Praca z dotychczasowymi jest tak ciekawa i wzbogacająca w interesujące doświadczenia i obserwacje, że chcę tego więcej!
- Chcę lepiej poznać Warszawę, bo dzięki kilku warszawiakom zobaczyłem, że nawet ta „katastrofa urbanistyczna” ma sympatyczne miejsca i można w niej przedsięwziąć ciekawe rzeczy. Dziękuję i proszę o więcej!
- Muszę znaleźć sposób na utrzymanie się w dobrej formie fizycznej w tej części roku, kiedy ze względu nie bardzo można robić nasze Power Walks. Trudnością jest spora ilość moich podróży i ogólny brak dyscypliny :-) Może ktoś zna dobre rozwiązanie?
- Postaram się popracować nad dalszym rozszerzeniem mojej wolności i to w obydwu zakresach, o których kiedyś pisałem. Ktoś mi ostatnio powiedział, że czytając ten blog odnosi wrażenie, że dla mnie wolność jest dobrem numer jeden i w dużej mierze miał rację (bo zdrowie też się liczy)
- Będę się starał jeszcze szybciej rozpoznawać i eliminować z mojego życia osoby wnoszące w nie negatywne wibracje i odczucia, próbujące narzucać mi cokolwiek lub ograniczać moją swobodę podejmowania decyzji życiowych
ad2)
- Będę pracował nad tym, aby ten blog stał się dla Was jeszcze lepszym źródłem inspiracji i konkretnej wiedzy. Otrzymałem w ostatnim roku bardzo wiele wiadomości od Was, w których wspominaliście jak wiele pozytywnych zmian zainicjowały w Was nasze dyskusje. To jest bardzo cenny feedback dla mnie, mobilizujący mnie do dalszego działania w ramach tego serwisu. W najbliższym czasie robimy update bardzo prowizorycznej konstrukcji alexba.eu co pozwoli na dodanie wersji audio (z osobnym RSS), czy też dodanie Blipa, na którym już teraz możecie mnie śledzić pod adresem http://alexba.blip.pl/
- w 2009 zobaczyliśmy, że nasz spotkania Czytelników wnoszą spora wartość dodaną i to zarówno te małe, jak i te większe. Będę pracował nad tym, aby możliwie często spotykać się z Wami w mniejszych grupach, co dzięki gościnności agencji Los Mejores wymaga tylko krótkiego wypadu do hipermarketu po wiktuały :-)
Spodobała mi się atmosfera większego spotkania naszej „rodziny”, co pozwoliło też Wam nawiązać wiele indywidualnych kontaktów i z pewnością będziemy takie „zjazdy” kontynuować w roku 2010. Muszę tylko kreatywnie pomyśleć, aby związane z tym koszty (które ponoszę) utrzymywać w rozsądnych granicach, a jednocześnie mieć tak miłą atmosferę jak ostatnio. Nie chcę też musieć odsyłać z kwitkiem połowy chętnych, co niestety ostatnio miało miejsce. - Powodzenie inicjatywy Warsztatów dla Startupów też jest wskazówką pożyteczności takich działań. Jak zbierzemy odpowiednią ilość kwalifikujących się firm to moglibyśmy zrobić dodatkowe edycje, rozważam też zrobienie drugiego modułu dla uczestników pierwszej. O tym porozmawiamy już w lutym
- W Krakowie i Warszawie powstają „oddolnie” grupy Czytelników, które chcą we własnym zakresie dyskutować i trenować rzeczy o których mówiłem na spotkaniach. Jeśli któraś z takich grup chciałaby kiedyś mnie zaprosić to da się to załatwić.
- W tym roku muszę się sprężyć i napisać choć jedną książkę. Materiału mam dosyć, niestety taka praca stoi w konflikcie z moim hedonistycznym, a właściwie skierowanym na przyjemności czynne epikurejskim podejściem do życia :-) Chyba mam pomysł jak przeskoczyć te przeszkodę :-)
Tyle przykładów na razie wystarczy, choć nie wyczerpują one całego spektrum tego, co chce zrobić.
Powyzsze napisałem z dwóch powodów:
- Może moje plany zainspirują kogoś do rozbudowania swoich
- Może znajdą się Czytelnicy, którzy napiszą w komentarzach o swoich zamierzeniach, co z kolei może stać się inspiracja dla nas wszystkich. Pamiętajmy, nikt z nas nie jest tak mądry, jak my wszyscy razem!
Życzę każdemu z Was jak najlepszego roku 2010 i zapraszam do zabierania głosu w komentarzach.
Alex,
Tym wpisem zachęciłeś mnie niejako do zadania Tobie i innym czytelnikom pytania, które ostatnio chodzi mi po głowie:
Czy warto mówić głośno i otwarcie o swoich planach, celach i zamierzeniach ?
Ja o jednym swoim planie powiedziałem już stosunkowo głośno i nie ukrywam, że mobilizuje mnie to do pracy. Zdaje się, że nazywa się to „społeczne zobowiązanie”.
Z drugiej jednak strony poprzez takie głośne mówienie możemy (1) zostać źle odebrani i zniechęceni przez innych lub też (2) możemy poprzestać na tym, że mówimy dużo, a robimy niewiele. Może najpierw trzeba coś konkretnego wykonać, a potem dopiero o tym opowiadać ?
W moim przypadku jest to tak, że o większości spraw/projektów nad którymi pracuję nie wie praktycznie nikt z mojego otoczenia. Jeśli już się dzielę, to z osobami, które znają się na rzeczy, a nie np z rodziną. Potem wychodzą dość dziwne sytuacje, bo taka bliska mi osoba nagle dowiaduje się wielu wielu spraw o których nie miała pojęcia, a wydawało się jej, że zna mnie tak dobrze..
Jaka by nie była odpowiedź na moje pytanie, życzę Tobie, sobie i wszystkim czytelnikom spełnienia planów noworocznych. Oczywiście, niech życie nas też czymś zaskoczy, bo iść dokładnie według planu to też nic specjalnie ekscytującego. No, zależy ostatecznie kto co sobie planuje :)
A ja chciałem podziękować za motywację. Chwilę po obejrzeniu Twojego kiczowatego stanowiska pracy, spojrzałem na swoje i decyzja zapadła. Trzeba za rok pojechać w tym czasie gdzieś, gdzie jest ciepło. Niestety w tym roku pozostaje wśród warszawskich zamieci zmagać się z noworocznymi postanowieniami… Ehhhh
Dzieki Alex za ten wpis. Zmobilizowałeś mnie to publikacji moich zamierzeń na ten rok. Wachalem sie powaznie – wiele osob uwaza to za dziecinne, niepowazne. Mnie sie wydaje ze kazdy ma jakies plany czy zamierzenia na nowy rok tylko nie kazdy chce sie do tego przyjznac. Forma w jakiej to przedstawiles jest zdecydowanie bardziej przyjazna niz sucha wypunktowana lista rzeczy do zrobienia ;) Moze mnie nie zmobilizowales do rozbudowania swoich bo troche na liscie mam ale napewno zmobilizowales mnie do publikacji co pewnie uczynie jutro albo pojutrze :-)
Czy warto pisac, mowic, chwalic sie ? Jednoznaczniej odpowiedzi udzielic sie nie da.
Mowic o wszystkim to szalenstwo. Opisywanie dokladnie swoich planow biznesowych czy personalnych takich jak np oswiadczyny to wg mnie przyklady tego czego nie powinno sie sie robic. Dobrym jest napisac rzeczy ktore nam pozwola byc bardziej szczesliwym czy spelnionym w zyciu, a jednoczesnie moga zmobilizowac inne osoby do dzialania badz podjecia wyzwania.
Ja w tym roku chcialbym przebiec polmaraton. Opisanie tego i podzielenie sie z innymi wydaje sie byc bardziej zoobowiazujace niz trzymanie tego gdzies w srodku siebie – wtedy poprostu jakos latwiej zrezygnowac. Pozatym mysl o mozliwosci pochwalenia sie tym na koniec roku tez napewno jakos mobilizuje.
Ja rowniez zycze spelnienia planow i postanowien noworocznych :-)
Witajcie,
@wojciechdudziak: Mysle, ze warto czasem ogłosić swój plan własnie ze względu na Spoleczne zobowiązanie i motywujaca presję, jaka to na nas wywrze. Uważać tylko trzeba, żeby nie naobiecywac za dużo, a pózniej nie „dostarczyć”, bo efekt będzie żałosny.
Rozwiązaniem jest oglaszanie różnych planów różnym osobom tak, aby nikt nie znał całości naszych smiesznych zamiarów :) albo zreczne lawirowanie pomiędzy konkretnymi zamierzeniami a bardziej ogólna strategia tak, jak to robi Alex :)
Ja na ten rok zaplanowałem sobie plynne wychodzenie z szufladki „specjalista” w stronę rzeczy, które mnie bardziej interesują, prace nad sobą i relacjami z ludźmi oraz próby dywersyfikacji dochodów. Trochę ogólne – nie? ;)
Witam po długiej przerwie :)
o planowaniu pisał też ostatnio Brian Tracy na swoim blogu: http://www.briantracy.com/blog/general/planning-your-year/
Może się komuś to pomoże – dla mnie było to duże odkrycie :)
Jak to przeczytałam, to szybko siadłam i spisałam cele na 2010 rok. Pierwszy raz w życiu mam konkretniejszy plan na życie, albo raczej na małą jego część.
@wojciechdudziak
Też się sporo nad tym zastanawiałam. Moim kryterium jest motywacja – jeżeli do wykonania danego zadania motywują mnie kibice, to wtedy dzielę się swoimi planami, jeżeli zaś motywuje mnie uznanie z powodu zakończenia zadania, to chwalę się dopiero na koniec. No i bardzo osobiste plany zachowuję dla siebie.
„(…)poprzez takie głośne mówienie możemy (1) zostać źle odebrani i zniechęceni przez innych lub też (2) możemy poprzestać na tym, że mówimy dużo, a robimy niewiele. „
w punkcie (1) unikam dzielenia się z Wujkiem Dobrą Radą, czyli ludźmi, którzy pod pretekstem udzielania rady, sprytnie skrywają perswazję lub udzielają rad nieproszeni (a może to i to samo?).
Jeżeli chodzi o (2) to wydaje mi się, że jest to problem motywacji, a nie dzielenia się lub nie swoimi planami.
A wszystkim blogowiczom życzę powodzenia w planowaniu i wytrwałości w realizacji!
Witam Wszystkich w Nwym Roku :)
Ja też jestem w trakcie tworzenia moich planów na ten rok, i muszę przyznać,że lista robi się długa a to nie dobrze, więc mój pierwszy wniosek jest by ograniczyć ich liczbę do kilku najważniejszych i te zrealizować w pierwszej kolejności czego sobie i wam wszystkim życzę.
Alex
Odnośnie rady dbania o formę fizyczną podczas podróży- ja w takich sytuacjach łączę przyjemne z pożytecznym, czyli np. biorę aparat i idę zwiedzać nowe miejsce a że lubię fotografować to nie ma problemu motywacji. Potrafiłem zerwać się z łóżka o 4 rano :) by zrobić zdjęcia wschodzącego słońca itp. Jak coś naprawdę lubisz to znajdziesz siły by to zrealizować.
Niestety przeważnie spalone kalorię nadrabiam z nawiązką w lokalnej restauracji ale jednak ogólny bilans jest na plusie :) Waga nie kłamie :)
Jednak oglądając twoje zdjęcia dochodzę do wniosku, że też tak robisz, hm u mnie to działa czego i tobie życzę :)
Pozdrawiam
Jarek
Witam w Nowym Roku :)
Temat planowania czy też wyznaczania celów na Nowy Rok jest dla mnie rzeczą obowiązkową w pierwszych dniach stycznia. Uważam, że z takim planem zawsze zrobisz więcej niż jakbyś nie miał żadnego planu.
W tym roku chciałbym pójść krok dalej. Prowadzenie dziennika, w którym co dziennie zapisuję swoje przemyślenia na różne tematy, rozwinięcia celów, podsumowanie dotychczasowej ścieżki moich działań.
Czy ktoś z was próbował robić coś takiego ? Jeśli tak to podzielcie się proszę waszymi spostrzeżeniami.
Co do dzielenia się własnymi planami z innymi ludźmi warto pamiętać o tzw. „Bulsheet detector” (zaczerpnąłem to bodajże z NLP).
O co w tym chodzi ? Dzieląc się własnymi celami, często dostajemy feedback od naszych znajomych, rodziny, obcych osób. Często to właśnie najbliższe nam osoby nieświadomie starają się nas zniechęcić do osiągnięcia wyznaczonych celów. Wtedy warto spojrzeć na sprawę z innej perspektywy i zastanowić się jakim doświadczeniem w tym konkretnym temacie dysponuje osoba, która wypowiada się negatywnie na temat naszych celów, naszego planu ?
Wnioski mogą was naprawdę zaskoczyć :)
Pozdrawiam
Łukasz Sz.
Witam !
To miłe Alex że dzielisz się z „nami” planami na rok na 2010. Jak dla mnie jest to
bardzo inspirujące post :-) życzę więc powodzenia w działaniach.
Co do aktywności fizycznej, czyli dbania o formę w okresie zimowym to mam
dwie sprawdzone opcje:
Pływalnia kryta z mała ilością osób i osobnymi torami do pływania. Nie wiem jak to jest
w Warszawie ale przeważnie godziny poranne są na ogół mnie oblegane i można mieć
cały tor dla siebie. Czyli pływamy własnym tempem i zatrzymujemy się kiedy chcemy.
Druga opcja to zakupu lub wypożyczanie roweru stacjonarnego, taki rower
dużo miejsca nie zajmuje i zawsze można sobie (nawet oglądając tv lub słuchając mp3)
popedałować. Gwarantuje że nawet pół godziny dziennie przez dwa tygodnie
znacznie poprawi kondycje i wydolność całego organizmu. Jeżeli zdecydujesz
się na rower bardziej zaawansowany to znajdziesz w nim trochę programów
typu: góry :-) a nawet sam sobie będziesz mógł dobierać intensywność jazdy,
sprawdzać całą masę parametrów jak puls, przejechane kilometry,
wszelkie średnie itp, a co najważniejsze można też śledzić postępy i wyznaczać
sobie nowe trudniejsze trasy :-)
Osobiście polecam pływanie, mimo że rower jest bardziej „dostępny”.
Pozdrawiam!
Andrzej Niemira
Witaj Alex,
Ja osobiście do tematu planowania całego roku podszedłem ze sporym dystansem patrząc na to co zaplanowałem na poprzedni rok, a co wykonałem, a tym co udało mi się osiągnąć bez planowania kiedy to łapałem zdarzającą się okazję za „nogi” ;). Dlatego na ten rok nie planuje masy rzeczy do wykonania (plany ograniczyłem do 4 ogólnych punktów), a zamiast planować będę dalej otwarty na trafiające się „okazje” ;)
Bardzo cieszy mnie, że na twojej liście znalazło się tyle pozytywnych rzeczy które chcesz zrobić dla innych. Cieszy mnie to, że dalej chcesz kontynuować spotkania, jest to bardzo pozytywna informacja! Spotkania z Tobą na żywo (pomijam bardzo pozytywny wpływ bloga) naprawdę dają do myślenia i wnoszą pozytywną energie! Trzymam kciuki za realizację twoich planów ;)
Pozdrawiam
Dariusz Łuksza
Witam po długiej nieobecności!
Przede wszystkim Tobie Alexie i wszystkim bywalcom tego bloga Wszystkiego Najlepszgo! Spełnienia wszystkich dobrych planów!
A takowe mam i ja. Przede wszystkim stanąć na nogi po długiej i uciążliwej chorobie. To wiąże się też z aktywnością fizyczną – wczoraj wykupiłem karnet na salę gimnastyczną. :)
Planuję też przygotować się do spełnienia marzenia życia, a jest nim kurs paralotniowy. Oczywiście to „tylko” rozrywka, ale czyż one nie wpływają także na jakość życia? Czym było by życie bez pasji?
Zawodowo… Hmmm… Pójść kursem kupieckim, bo dobrze czuję się w tym fachu. :)
Pozdrawiam serdecznie!
Witam,
Życzę Ci Alex abyś zrealizował wszystkie swoje zamysły. :-) Ja sam też mam kilka celów na ten rok. Między innymi: założenie firmy, poprawa własnej kondycji fizycznej (myślę o jodze i siłowni) rozpoczęcie współpracy z fundacją charytatywną, nauka fotografowania i ogólne odtunelowanie własnego życia.
Pozdrawiam serdecznie,
Grzegorz Kudybiński.
No właśnie, Aleks przypomniał o tym temacie. Ktoś się zgłaszał, że napisze post zapraszający do omówienia i zorganizowania tej inicjatywy. I na razie go nie widziałam, chyba że przegapiłam:(
Olga
Alex, po raz ostatni zapytam, czy mój email dotarł? To, że nie odpisałeś skłoniło mnie do przemyśleń, że być może jest we mnie więcej „żółci” niż wydawało mi się (w najgorszych przemyśleniach), a może to ta gubiąca mnie szczerość, gdy nie pyta mnie się o zdanie. Chętnie poczytałbym na ten temat.
Co do książki, to trzymam kciuki. Nie wiem, jaki ma być jej charakter, ale jeśli to coś na miarę Coveya, to może stać się rarytasem na polskim rynku. Chętnie w takiej książce odnalazłbym prosty, a poetycko ubarwiony język rodem z Wiśniewskiego („Samotność w sieci”), opowiadania, które uczą.
“Chcesz rozśmieszyć Boga to opowiedz mu o Twoich planach”- to powiedział Woody Allen. Musiałam o tym wspomnieć jako jego wierna fanka:) Osobiście planuję, bo z planami czuje się bezpiecznie – nie w sensie porządkowania wszystkiego w ,życiu, raczej marzeń, które pragnę realizować i które pozwalają mi uciekać od codziennej rutyny. Planuję, by pamiętać, że wszystko to ma jakiś głębszy sens i zmierzam w mniej lub bardziej określonym kierunku, ale zawsze poruszam się do przodu. Nie lubię trzymać się planów kurczowo, czasami rzeczywistość je weryfikuje i modyfikuje. Hm… dość tych filozoficznych rozważań:) Bardzo cieszą mnie Twoje plany, Alex, rok 2010 na Twoim blogu zapowiada się ciekawie. Wszystkim życzę równie ciekawych planów na 2010 rok:) Pozdrawiam!
Witajcie
Alex, jesteś moim idolem, jeśli chodzi o wybieranie miejsc do pracy… ciepłe słoneczko pozczuć porankiem na twarzy… :)
A planuję jak co roku… wszystkimi planami tak pokierować bym mogła każdego dnia z zadowoleniem na twarzy powiedzieć światu: robię coś co chcę, co lubię, sprawia mi radość i innym, przy tym czuję trochę adrenaliny w żyłach.
W moim życiu było za dużo stagnacji, a takie obroty sytuacji o 180 stopni i więcej sprawdziły się jak najbardziej! Wystarczyło zignorować wielu rad przyjaciół i rodziny (tak!) i zgłębić prawdziwe pragnienia.
Jak wielu szybko popadam w nudę, mimo, że z zewnątrz wydaje się, iż „nie powinnam”. Dlatego cele, które wybieram zazwyczaj zmieniają coś konkretnego w życiu, oczywiście na dobre. Są to marzenia, zachcianki, eksperymenty często… wszystko co z pewną „zakładką” nie jest (jeśli nieudane) zbyt szkodliwe. Co nie zabije to wzmocni w mniej korzystnych przypadkach, a głównie jest motywacją do innych działań i wzmacnia pozytywnie.
Nie dajmy się więc nudzie. Działajamy. Nie bójmy się poznawać ludzi :)
Pozdrawiam, Agnieszka.
Witam wszystkich po raz pierwszy na blogu i w nowym roku.
Otoz to, nie dajmy sie nudzie.
Ten rok podaruję sobie w prezencie.
Cały. Cztery duże prezenty, co konkretnie się w nich znajdzie? To niespodzianka, nawet dla mnie samej. W przybliżeniu:
1 Podaruję sobie wrażenia zmysłowe: chcę wspinać się, spadać, nurkować, pływać. Jednym słowem: szaleć.
2 Zadbać o pozytywne relacje, z innymi, jednym słowem: komunikować.
3 Zająć się wreszcie gruntownie kwestią zawodową, jednym słowem: doświadczać
A czwarty prezent, to tak jakby trochę wywołany pewnym cytatem, zasłyszanym w tym roku, powyższym postem Alexa i przede wszystkim moją pracą z pasją, którą wykonywałam solidnie przez dobrych kilka lat. I to piękne będzie, jednym słowem: realizować.
Standardowo: zabawa inauka.
Alex, nie mogłam wysłać do Ciebie wiadomości w formularzu ze strony, a chciałabym prywatnie o coś zapytać.
Pozdrawiam Was ciepło i życzę spełnienia większej ilości planów, niż zamierzacie.
P.S. w tym roku już: 1 przekonałam się ze zdumieniem, na wysokości, że mam lęk wysokości. 2 Spowodowałam znaczne poprawienie relacji z ważną dla mnie osobą 4 Cały czas na to pracuję.
A jeśli roku mi nie starczy na to wszystko?
Ach, czy dla Was plany i postanowienia to to samo? Ja niczego nie postanawiam, bo jakoś z wyrzeczeniami mi się to kojarzy. „Postanawiam schudnąć, rzucić palenie, uprawiać sport” takie na siłę trochę.
Dopiero teraz mam chwilę na napisanie dłuższego postu.
Alex,
„W chwilę potem jeden z Czytelników blogu, który skądś wyciągnął datę moich urodzin zadzwonił z Polski i w prezencie zagrał mi osobiście solówkę na temat “Happy Birthday to you” na gitarze elektrycznej.”
Chyba wiem skąd on wyciągnął tą datę twoich urodzin;) Ja też ją widziałam, ale stwierdziłam, że to chyba jednak nie prawdziwa. Jak się okazuje – myliłam się. Przyjmij proszę spóźnione, ale równie serdeczne życzenia urodzinowe. Życzę ci dwóch rzeczy: jeszcze lepszej jakości życia i kondycji fizycznej:)
Co do meritum postu:
Bardzo się cieszę, że twoich inicjatyw dla czytelników będzie więcej. Sa one nam bardzo potrzebne (nie mówiąc już o tym jak wiele wnoszą!).
Moje plany na 2010 można określić chyba jednym zdaniem „Do przodu;)”
* Chcę się nadal rozwijać i nawet bardziej niż poprzednio, ale w tym roku w odróżnieniu od poprzednich na pierwszym miejscu chcę postawić rozwój osobisty (z dużym naciskiem na komunikację), dopiero potem zawodowy.
* No i moje najukochańsze tańce! trzeba jakoś nadrobić z nawiązką pół roku poza dyscypliną.
* Muszę wymyśleć jakieś lepsze sposoby poznawania większej ilości ciekawych i różnych ludzi. U mnie niestety bariera wejścia dla innej osoby jest bardzo wysoka, dlatego mam mało, ale za to bardzo dobrych przyjaciół i znajomych. Chcę spróbować wyjść poza swoją strefę komfortu, ale nie wiem czy mi się uda:(
A reszta – cóż reszta to będzie korzystanie z okazji, które los mi podrzuci.
Alex, kiedyś powiedziałeś mi, że zrobiłam duży skok w swoim życiu. Ja nie chcę osiąść na laurach, wiem że potrafię więcej, tylko muszę mądrze wykorzystać swój potencjał i zdolności. Dlatego to jest dla mnie tym takiem dalekim celem, dużo bardziej długotrwałym niż rok czy dwa. Podobno, jak wiesz czego dokładnie chcesz, to i jakoś droga do osiągnięcia tego sama się odnajduje:)
Hej Alex,
Odnośnie ćwiczeń, to popieram Andrzeja – rowerek treningowy, ale co ważne – pulsometr (pewno niektóre go posiadają w zestawie, a czasem trzeba dokupić). Ważne jest utrzymywanie tempa bicia serca, aby ćwiczenie było aerobowe, wtedy a) mniej narażasz się na zakwasy, b) nie wysilasz nadmiernie serca i układu krwionośnego, ćwiczysz go za to.
Na temat tego jak wyliczyć ilość uderzeń na minutę napisano wiele książek, ale w skrócie – zacznij od treningu takiego, aby utrzymywać bicie serca przy 90 bpm. Jeśli uznasz, że jest za lekko, zwiększ do 100. Np. po tygodniu. I tak sukcesywnie zwiększaj co jakiś czas, gdy kondycja się poprawia. Przez te pół godziny pedałowania dziennie – utrzymuj to bicie na takim samym poziomie (nie rozpędzaj bicia od razu, przeznacz nawet i 5 minut na sukcesywne podnoszenie tempa bicia serca). Możesz na głos zacząć coś mówić, albo czytać książkę na głos co jakiś czas – jeśli dostajesz zadyszki, to znaczy, że powinieneś zwolnić tempo. Organizm sam pokazuje swój limit…
Jako, że praktykujesz „power walki”, to też nie zdziwiłbym się, gdyby Twój limit był na poziomie 130-140 bpm. Podobno granica treningu aby był aerobowy to 60% maksymalnej częstotliwości uderzeń serca, ale też nie ma sensu ryzykować zawału, aby to sprawdzić. Ja wiem, że mój max, dwa lata temu, osiągnąłem – 220 uderzeń na minutę i co jak co, później prawie zemdlałem ;)
Trenażer możesz kupić taki, aby miał jakiś dodatkowy blat – możesz wtedy sobie spokojnie czytać książkę. Trening taki należy bardziej traktować jako ćwiczenie układu krwionośnego i serca, niż na „rzeźbę mięśni”, czy wysiłek, aby palić jakieś niesamowite ilości kalorii.
—
Odnośnie głośnego mówienia o planach – warto mówić, gdy plan jest planem, a nie marzeniem. Marzenia z definicji są odległe i wtedy faktycznie – „dużo mówi, mało robi”. Ja mam plan w przyszłym tygodniu wejść na Mont Blanc, sporo osób o tym wie. Może mi się nie powieść, może kondycyjnie, może warunki będą kompletnie nie sprzyjające, może naszą ekipę Alpy zabiorą do Valhalli? Nie przewidzę. Plan jest, jeśli nie wyjdzie, to czy ktoś będzie wypominał, że się nie udało? Nawet jeśli, to czy wtedy był i tego dokonał?
Nie ma sensu roztrząsać, a głośne mówienie o planach mobilizuje do ich wykonania. Natomiast, że mogą nie wyjść? Życie! Jeśli ktoś w życiu wykona wszystkie swoje plany, to jedynie powinszować – bo większości ludzi jakieś plany w życiu nie wychodzą :)
pozdrawiam serdecznie
WW
Witam w Nowym Roku,
Gdzieś przeczytałam, że Charles de Gaulle, chcąc rzucić palenie rozpowiedział o tym wszystkim. Później – jako człowiekowi, który dotrzymuje danego sobie i innym słowa – nie pozostało mu nic innego, jak tylko wprowadzić te słowa w życie :)
Ja nauczyłam się, by zważać, z kim dzielę się swoimi planami.
Dwa lata temu wypunktowałam sobie wszystkie zamierzenia na 2008 rok. Podzieliłam się nimi z osobą pełną entuzjazmu, wiary w to, że człowiek, gdy chce, to może. Poprosiłam tę koleżankę, by była Aniołem Stróżem moich postanowień noworocznych. Gdy rok dobiegał końca rozliczyłam się przed nią z ich wykonania. A była to pełna realizacja zamierzonych planów. Było warto porozmawiać o planach z kimś takim.
Pierwszego dnia tego roku, powiedziałam komuś o swoim pomyśle, a właściwie o jednym jego aspekcie na ten rok. Usłyszałam w odpowiedzi, że to bez sensu, lepiej zajęłabym sie czymś innym. Najpierw mnie – dosłownie – „wmurowało”. Potem odpowiedziałam, że taka reakcja jest jak podcinanie skrzydeł i że już żałuję, że powiedziałam to tej osobie. Tak czy inaczej – planu nie zmieniłam.
Nauczyłam się więc tego, by zważać na to, komu zwierzam się ze swoich postanowień. Warto wybierać ludzi, o których wiemy, że nas dodatkowo zdopingują, że są nam przychylni i wierzą w nas.
Myślę, że czytelnicy bloga tacy właśnie są, więc Alex może być spokojny :).
Alex,
Serdeczne życzenia (po)urodzinowe! :)
A propos Twojego pytania o podtrzymanie kondycji fizycznej: ja proponuję narty biegowe, które świetnie sprawdzają się w parkach, lasach i – wbrew pozorom – nie wymagają nadzwyczajnej formy. Można sobie powoli sunąć narta za nartą, podziwiać ośnieżony świat i dotleniać szare komórki świeżym, mroźnym powietrzem. Alternatywne są też spacery – zima wcale nie musi być „przesiedzona” w domowych pieleszach.
Pozdrawiam noworocznie,
Marysia
Witam po długiej przerwie!
Do Wszystkich
Mam nadzieję, że miło spędziliście Święta i Sylwestra. Życzę Wam wszystkim pięknego, aktywnego i pełnego ciepła (każdego rodzaju) Nowego Roku! Powodzenia w realizacji Waszych planów!
Alex,
Dziękuję Ci za Twojego bloga, za Twoje inicjatywy (nie udało mi się z nich skorzystać, jak do tej pory, zważywszy na moje „niekorzystne” położenie geograficzne, ale za każdym razem kibicuję i jestem pozytywnie zaskoczona!). Dziękuję Ci za spotkanie (dawno, bo na jesieni, mam nadzieję, ze dostałeś maila z podziękowaniami, którego wysłałam od razu po nim). Rozmowa z Tobą sprawiła mi dużą frajdę. Wyrzucałam sobie tylko, że nie byłam dostatecznie przygotowana i nie spisałam sobie wszystkich pytań. Ale może kiedyś będzie jeszcze okazja Cię „pomęczyć” przy herbacie.
Napisz książkę, koniecznie!! Piszesz: „taka praca stoi w konflikcie z moim hedonistycznym, a właściwie skierowanym na przyjemności czynne epikurejskim podejściem do życia”. Gdzie tu jest konflikt? Pisanie może być przyjemnością. ;)
Wojciech Dudziak
Ja uważam, że warto mówić o swoich planach i marzeniach. Ja czasem mam wrażenie, że wręcz za dużo mówię, a za mało robię, ale przynajmniej wielu znajomych kojarzy mnie z zawodem moich marzeń, czyli coachingiem. I często są dla mnie źródłem ciekawych informacji. Kiedyś dzwoni do mnie nieoczkiwanie koleżanka i mówi z przejęciem: „Paulina, włączaj radio! Jest audycja o coachingu!” Bardzo mnie to rozbawiło i zaskoczyło. Włączyłam i wydzwoniłam sobie darmowe zaproszenie na wcale nie taką taniutką konferencję o coachingu. Mały cud. Dzięki pomocy pewnej życzliwej (i odpowiednio poinformowanej) osoby.
Pozdrawiam serdecznie,
Paulina
Szczęśliwego Nowego Roku dla Ciebie Alex oraz dla wszystkich czytelników bloga !!!
Tobie Alex składam najserdeczniejsze życzenia urodzinowe, spełnienia planów noworocznych.
Sylwestra ( imieniny mojego męża ;-) spędziłam z przyjaciółmi. A w nowym roku, czeka mnie czas spełnionych marzeń :-) dwa już się spełniły.
W Twoim poście Aleź znalazłam punkt o wolności – to dla mnie oprócz zdrowia absolutny nr 1 i mam tu na myśli wolność zawodową – ten plan też będę dalej realizować.
I dalsze zwiedzanie Polski i świata – koniecznie. Rozszerza to nie tylko wiedzę o świecie ale także światopogląd, uczy tolerancji, rozumienia innych kultur, obyczajów i pozostawia niezapomniane wrażenia.
Pozdrawiam serdecznie
Monika
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!
O ile chodzi o Tego na Górze, to – jeżeli wierzyć Ewangelii – wydaje się, że sugeruje On zwykle, żeby plany wymienione w punktach 1 i 2 zamienić miejscami w hierarchii priorytetów ;-)
Witajcie
Dziękuję Wam wszystkim za zyczenia :-)
Wojciechdudziak
Pytasz :”Czy warto mówić głośno i otwarcie o swoich planach, celach i zamierzeniach ? ”
Odpowiedź godna radia Erewan „To zależy”
Są ludzie, którzy będą Cię wspierali w Twoich przedsięwzięciach, są i tacy, którzy będą Cię blokowali, wyśmiewali itp.
W tym drugim przypadku niestety ma zastosowanie „nie rzucaj pereł przed wieprze”.
Sasek
I dla Ciebie będzie świecić Słońce :-) Zrób to wystarczająco ważnym priorytetem i ani się obejrzysz a będziesz tutaj.
Paweł Krefta
Wspomniałeś :”Czy warto pisac, mowic, chwalic sie ? ”
Mówić i chwalić się to mogą być dwie różne rzeczy, w zależności od intencji.
Wicher
Ja generalnie nie rozgłaszam moich planów, chyba że chcę przez to zrobić coś dla kogoś (jak w wypadku Czytelników tego blogu)
Piszesz: „Ja na ten rok zaplanowałem sobie plynne wychodzenie z szufladki “specjalista” w stronę rzeczy, które mnie bardziej interesują, prace nad sobą i relacjami z ludźmi oraz próby dywersyfikacji dochodów. Trochę ogólne – nie? ”
Jeżeli w trakcie roku zauważysz pozytywną zmianę w tych dziedzinach, to takie założenia wystarczą. Ja też zazwyczaj nie układam dokładnych planów, tylko kryteria po których rozpoznam, że poruszam się w dobrym kierunku.
Ewelina
Dziękuję za link do Briana Tracy’ego. Opisuje on ciekawą metodę dla grzecznych i poukładanych ludzi. Ja niestety takim nie jestem i nigdy nie byłem, więc funkcjonuję w tym aspekcie całkiem inaczej :-) Można by to nazwać „bałaganiarską i przyjemnościowo-intuicyjna metodą Alexa B.” :-) Dzięki niej od ponad 20 lat mam życie, którego nie zamieniłbym na inne :-)
Jarek Bednarz
Ja tutaj na Gran Canarii też codziennie zrywam się z łóżka aby oglądać wschód słońca z tarasu (patrz http://alexba.blip.pl/ ). Z tym, że ma on obecnie miejsce ok. 8 rano a do przejścia mam 2 metry, więc jako trening się nie liczy :-)
Łukasz Sz.
Piszesz: „Temat planowania czy też wyznaczania celów na Nowy Rok jest dla mnie rzeczą obowiązkową w pierwszych dniach stycznia. ”
Podziwiam, u mnie maksimum planowania to tylko trochę więcej niż napisałem w poście powyżej. Prowadzenie dziennika jest dla mnie nie do pomyślenia, bo wolę żyć chwilą niż ją uwieczniać. To jest jednak bardzo osobiste nastawienie i niekoniecznie należy je kopiować!! Dla wielu ludzi Twoje podejście jest lepsze!
Bardzo cenna jest Twoja uwaga: „Wtedy warto spojrzeć na sprawę z innej perspektywy i zastanowić się jakim doświadczeniem w tym konkretnym temacie dysponuje osoba, która wypowiada się negatywnie na temat naszych celów, naszego planu ? ”
To powinien zapamiętać każdy
Andrzej
Dziękuję za rady :-)
Pływanie mnie nudzi, chyba że z maską i rurką na rafie koralowej :-(
Rower stacjonarny posiadam, ale przez niewłaściwe ustawienie siodełka dość źle mi się na nim jeździło :-) Wpadłem na to ostatnio, jak znacznie wyższy ode mnie znajomy stwierdził, że przyrząd jest idealnie ustawiony dla niego. Jak wrócę to popróbuję
Dariusz Łuksza
Piszesz: „Ja osobiście do tematu planowania całego roku podszedłem ze sporym dystansem patrząc na to co zaplanowałem na poprzedni rok, a co wykonałem, a tym co udało mi się osiągnąć bez planowania kiedy to łapałem zdarzającą się okazję za „nogi” ”
Mam bardzo podobne nastawienie, co wspomniałem już powyżej.
Cieszę się, że jak piszesz: „Spotkania z Tobą na żywo (pomijam bardzo pozytywny wpływ bloga) naprawdę dają do myślenia i wnoszą pozytywną energie! „. Po to je robię :-)
PiotrP
Przykro mi czytać o Twojej chorobie, borze że jak piszesz wychodzisz z tego.
Rozrywka w życiu jest bardzo ważna i dobrze że o niej pamiętasz.
Grzegorz Kudybiński
Życzę Ci powodzenia w realizacji tego co zamierzasz
Olga
Nie dostałem takiego postu, więc cierpliwie czekam.
Piotrek
Piszesz: „Alex, po raz ostatni zapytam, czy mój email dotarł? To, że nie odpisałeś skłoniło mnie do przemyśleń, że być może jest we mnie więcej “żółci” niż wydawało mi się (w najgorszych przemyśleniach), a może to ta gubiąca mnie szczerość, gdy nie pyta mnie się o zdanie. ”
Czy naprawdę uważasz, że to jest dobre miejsce i forma na taką wypowiedź??
Jeśli chodzi o książkę, to na pewno nie będzie to coś na miarę Coveya lecz Alexa (czyli leniwego hedonisty :-)). Nie zamierzam też (po przemyśleniach) zrobić z tego beletrystyki, tylko tak bardziej po mojemu konkretnie i „to the point”
Kasia P
Dziękuję za podpowiedź kto to powiedział :-)
Agnieszka Ryczko
Podoba mi się Twoje sformułowanie: „..bym mogła każdego dnia z zadowoleniem na twarzy powiedzieć światu: robię coś co chcę, co lubię, sprawia mi radość i innym, przy tym czuję trochę adrenaliny w żyłach. ” choć osobiście mi wystarczy, jeśli mogę powiedzieć coś takiego samemu sobie.
Podpisuję się pod: „Nie dajmy się więc nudzie. Działajamy. Nie bójmy się poznawać ludzi ”
Sandra
Witaj na naszym blogu :-)
Podobają mi się Twoje prezenty dla samej siebie. To jest interesująca koncepcja, bo czasem słysząc plany innych mam wrażenie, że chcą się oni ukarać :-)
Możesz do mnie napisać na blogalexba (at) gmail.com
Olga
Piszesz: „U mnie niestety bariera wejścia dla innej osoby jest bardzo wysoka,..”
Co dokładnie przez to rozumiesz?
Stwierdzasz: „reszta to będzie korzystanie z okazji, które los mi podrzuci. ”
Też mam taką strategię :-)
Piszesz też: „Podobno, jak wiesz czego dokładnie chcesz, to i jakoś droga do osiągnięcia tego sama się odnajduje:) ”
Hmmmm, to może i prawda. Ja stwierdziłem, że jak nie wiem dokładnie czego chcę, ale mam jasne kryteria co mi „robi dobrze”, to odnajdują się atrakcyjne cele, o których istnieniu nawet bym nie przypuszczał.
Witold
Piszesz: „pulsometr „. Jak myślisz, skąd ja biorę te mapki naszych Power Walks razem z dystansem i spalonymi przeze mnie kaloriami?
Przy tym 90-100 bps to dla mnie żaden trening :-)
Nawiasem mówiąc dzisiaj o 13 idę jeść argentyńskie steki z dwoma Czytelnikami blogu, a potem pójdziemy pewnie na pierwszy blogowy Power Walk po plaży. Wrzucę mapkę na Blipa.
Powodzenia w wejściu na Mont Blanc!!
Marysia
O tym dzieleniu się planami z innymi już wspominałem powyżej. Dobrze, że nie dałaś się odwieść od Twoich zamiarów, niezależnie od ich rezultatów.
Narty biegowe nie są dla mnie dobra alternatywą, bo… nie lubię zimy i jak widać uciekam od niej :-)
Paulina Biedugnis
Pytasz: „Gdzie tu jest konflikt? Pisanie może być przyjemnością. ”
Znam tyle rzeczy sprawiających mi znacznie większą przyjemność niż siedzenie przy komputerze :-)
Monika Góralska
Ciekawe dla jakiego procentu ludzi wolność jest, podobnie jak dla nas, naprawdę ważną sprawą?
JJ
Piszesz: „O ile chodzi o Tego na Górze, to – jeżeli wierzyć Ewangelii – wydaje się, że sugeruje On zwykle, żeby plany wymienione w punktach 1 i 2 zamienić miejscami w hierarchii priorytetów ”
jesteś tego pewien?? A co oznacza „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”??
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam wszystkich, ja pierwszy raz na tym forum, ale już mi się podoba.
Nie wiem czy jest to odpowiedni czas i miejsce, ale skoro wszyscy piszą o
swoich planach i postanowieniach noworocznych to chciałbym prosić o pomoc.
Moim postanowieniem jest zapisanie się do szkoły „trenerów” tylko problem jest taki
że nie wiem którą wybrać. Bo na rynku jest dość duży wybór szkół, kursów itp…
Może ktoś z Was mi pomoże. Mam 29 lat i od 10 lat pracuje w handlu w różnych branżach
Dla małych firm i dla korporacji. Wiem że nie są to wyczerpujące informacje na mój temat i
Czym się chce dokładnie zajmować, ale może ktoś może mi udzielić jakiś wskazówek za które z góry dziękuje
Pozdrawiam
Witam Alexie i witam czytelników!
Dobrze przeczytać takie pozytywne rzeczy na początku roku.:-)
Bardzo dziękuję!
pozdrawiam
Monika Z
Wiesz, Alex, trudno jest mi przewidzieć co posiadasz, a co nie :) Więc po prostu napisałem komentarz. Być może ktoś inny, kto rozważa podobną inicjatywę i czyta Twojego bloga – przeczyta i skorzysta :)
A skoro masz i pulsometr i trenażer, to już możesz wprowadzić to w czyn… Nawet dziś! :) Fakt, pisałeś, że rowerek jest niewygodny – może da się to siodełko wyregulować?
Jeśli chodzi o inne ćwiczenia to możesz spróbować wyznaczyć sobie jeden wieczór w ciągu tygodnia na jakieś inne ćwiczenia? Beznakładowo różne skłony, przysiady, brzuszki, pompki. Dokupić możesz jakieś proste sztangielki o małej wadze i też z nich korzystać? Dość spory zasób ćwiczeń jest dostępny tu: http://www.kulturystyka.pl/atlas/
pozdrawiam
WW
Pytasz Alex „Ciekawe dla jakiego procentu ludzi wolność jest, podobnie jak dla nas, naprawdę ważną sprawą?”
Ciekawe. Czy prowadzono na ten temet badania ? Można by zadać pytanie – Które miejsce w twoich potrzebach życiowych zajmuje wolność? Co oznacza dla ciebie „wolność”? Jak ją interpretujesz dla swoich potrzeb?
Z rozmów z moimi przyjaciólmi i znajomymi wynika, że strefa wolności, obejmuje różne obszary życia. Niektórzy przez wolnośc rozumieją wolność artystyczną lub wolność słowa i wypowiedzi, albo wolność wyboru, pojawia się też wolność w życiu prywatnym i wolność decydowania o swoim życiu w każdym momencie.
Do mnie pasują słowa piosenki ” wolność kocham i rozumiem wolności oddać nie umiem” :-) o swoją wolność w różnych obszarach walczę. Dla mnie wolność łączy się również z odpowiedzialnością. Tzn moja potrzeba wolności nie może nikomu wyrządzać krzywdy.
Co dla Ciebie Alex oznacza wolność? Jak wielu spotkałeś ludzi dla ktłórych wolność jest priorytetem w potrzebach życiowych?
Pozdrawiam serdecznie
Monika
Luke O
Witaj na naszym blogu :-)
Piszesz: „Nie wiem czy jest to odpowiedni czas i miejsce,….”
To jest odpowiedni czas, ale niewłaściwe miejsce, bo na ten temat jest już odrębny post.
Monika Z.
proszę bardzo :-)
Witold W. Wilk
Piszesz: „A skoro masz i pulsometr i trenażer, to już możesz wprowadzić to w czyn… Nawet dziś!”
A właśnie że nie :-) Jestem od rowerka oddalony kilka tysięcy kilometrów i nie jest to rzadki przypadek.
Ustalanie jakiejś rutyny ćwiczeniowej jest tez bardzo trudne przy moim stylu życia i niektórych cechach charakteru :-)
Monika
Pytasz: „Co dla Ciebie Alex oznacza wolność?”
Napisałem na ten temat post http://alexba.eu/2007-10-17/rozwoj-kariera-praca/wolnosc/
Spotkałem też trochę ludzi, dla których wolność ma priorytet, choć bardzo wiele osób zamienia ją na inne „dobra”. Nia mam danych statystycznych na ten temat
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam wszystkich!
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! A Tobie Alexie z okazji urodzin życzę, żebyś nigdy nie zwolnił tempa :)
Dla mnie okazją do spojrzenia na siebie i swoje życie z dystansu, nie był sylwester ten czy którykolwiek poprzedni, ale odnalezienie tego bloga i spotkania z Alexem na powerwalkach. To rozmowy z Alexem i czytelnikami spowodowały, że zaczęłam się zastanawiać na tym kim jestem i czy to ja kieruję moim życiem czy „płynę z prądem”. I chociaż nie zawsze się z Alexem zgadzam w co po niektórych kwestiach, bo wiem, że akurat dla mnie ta czy inna droga nie jest stworzona, tudzież zgadzam się, ale nie jestem jeszcze w stanie zastosować tego u siebie, to poznanie jakże innego podejścia do życia od tego co widuję na co dzień, dało mi duży impuls do zastanowienia się czego w życiu naprawdę chcę i jak mogę to osiągnąć. I tak np. wyszłam poza „moją” branżę- architekturę i od kilku dni pracuję jako grafik 2D/3D. Dzięki korzystaniu z biblioteczki przełamałam w sobie barierę czytania książek po angielsku i o dziwo dobrze mi idzie :) Mimo że jestem introwertykiem, otwieram się na ludzi [po zachłyśnięciu się tym blogiem, poszłam na powerwalk z obcymi ludźmi! ;) ], nawiązuję nowe, ciekawe znajomości. Poznałam dwie fajne babki :D Monikę i Justynę, z którymi, dzięki Alexowi, mam przyjemność tworzyć „Aniołki”. One za to oduczyły mnie przeklinać ;) dostałam świnkę skarbonkę, gdzie miałam wrzucać piątaka jak mi się „wypsnie”… świnka stoi pusta [tak wiem, oszukiwałam trochę ;) ] Był czas, że miałam lekkie zawirowania w życiu i dzięki odtunelowaniu się z „jedynej, słusznej drogi jaka można iść przez życie” udało mi się te problemy przejść. A wszystko to dzięki przyjacielskiemu popchnięciu w plecy przez Alexa [sky is the limit!] i wspólnym wspieraniu się z Aniołkami. Mimo wszystko dużo przede mną, ale… „Rome was not built in one day”.
pozdrawiam serdecznie
Żaneta
Alex, nie jestem tego pewien i zaraz jak to napisałem, to właśnie pomyślałem o tym „jak siebie samego”!!!
Swoją drogą: czy zainspirowałeś już kogoś wcześniej do wieczornego wertowania Biblii??? ;-)
Alex,
zastanawia mnie jedna rzecz w Twoich zamysłach. Zauważyłem że są czasami dosyć ogólne. „Postaram się popracować nad dalszym rozszerzeniem…”, albo „Będę dalej kontynuował proces…” Czy Ty je jakoś jeszcze (np. na swoje potrzeby) ukonkretniasz i definiujesz? Bo w innych przypadkach jest konkretnie: np. napisanie książki.
Spece od rozwoju uczą, że cele powinny być jak najbardziej konkretne, mierzalne, itd. choćby po to, aby za rok wiedzieć że coś się osiągnęło, albo na jakim poziomie się jest. A tak, to „dalej rozszerzać” można bez końca. Więc drugie pytanie – jeśli nie definiujesz tego głębiej – czy taki poziom ogólności wystarczy Ci, aby się motywować do działania w ciągu roku?
Nie mam planów na nowy rok. Chcę przeżyć go najbardziej szczęśliwie jak tylko się da, korzystać ze szczęśliwych chwil i nie krzywdzić innych.
Za to za przeszły rok … dziękuję za wsparcie :). Cieszę się, że przypadkiem trafiłam na tego bloga, a może to wcale nie był przypadek :). Dziękuję Alexowi i dziewczyną. Naprawdę można spotkać fajnych ciekawych ludzi jeśli tylko samemu otworzy się trochę na innych. Całkiem w ciemno i wbrew swoim wcześniejszym zachowaniom poszłam na pierwszego power walka i naprawdę się cieszę, że wyszłam ze skorupki i to zrobiłam :).
pozdrawiam serdcznie
Justyna
Jeszcze jedne życzenia noworoczne odkryte podczas naszego pierwszego Power Walk Czytelników blogu na Kanarach:
Z braku śniegu (na szczęście :-)) musiał wystarczyć piasek, ale czy bałwanek nie jest słodki :-)
witam w Nowym Roku.
Ciesze się, że mam okazje napisać tutaj o swoich planach – to temat bardzo dla mnie ważny. Mam mnóstwo założeń i postanowień. Jednak….wcale nie są one „noworoczne”. Już od jakiegoś czasu myślałam nad zmianami, które chcę wprowadzić w swoim życiu, niektóre zaczęłam powoli realizować już kilka miesięcy temu. „Wypróbowywać”, można powiedzieć. Nowy rok był okazją by to wszystko ostatecznie spisać, usystematyzować, uzupełnić. Tak więc mam konkretny, zapisany plan działania – to bardzo ważne dla mnie, osoby czasem bałaganiarskiej, skłonnej do rozmyślań i odpływania myślami.
To, co chcę osiągnąć w 2010 roku podzielić można na różne kategorie. Na pewno jest kilka „konkretów”, do których chcę dojść, ale one mogą ewoluować, gdyż zamierzam chwytać okazje, dostrzegać różne możliwości. Toteż plan nie jest sztywny.
Bardziej skupiam się na SPOSOBIE MOJEGO DZIAŁANIA. W ciągu ostatnich miesięcy identyfikowałam rzeczy, które w jakiś sposób mnie blokują, rozpraszają, przeszkadzają itp….Okazało się, że są to rzeczy bardzo różne: od codziennych czynności po reakcje na zachowania innych. Wszystko to sprowadzam do ZŁYCH NAWYKÓW, których zamierzam się pozbyć. Mam listę rzeczy do NIEROBIENIA. Jest tu np. czytanie przy jedzeniu, niepotrzebne tłumaczenie się przed innymi, bezmyślne oglądanie seriali w tv (tak, tak ostatnio mi się to zdarzało…)
Po drugie, zastanowiłam się nad DOBRYMI NAWYKAMI – rzeczami, które mi pomogą, dadzą energię, pozwolą się rozwijać, ulepszą życie itd. Rzeczy DO ROBIENIA. To czasem wymagać będzie dyscypliny i systematyczności. Na tej liście jest np. codzienna lektura po angielsku, spacery z psem, otwarte komunikowanie innym czego chcę, bez śmiesznych „podchodów” i wiele innych.
Stosuję to i widzę że moja jakość życia wzrasta.
Dodatkowo wymyśliłam sobie na 2010 rok coś, co polecam każdemu! Jest to projekt, który zakłada, ze codziennie będę robić coś nowego, coś czego jeszcze nigdy w życiu nie robiłam. To w związku z „wychodzeniem ze strefy komfortu” i „odtunelowianiem życia”. Tak więc codziennie, począwszy od pierwszego stycznia, robię coś zupełnie nowego, próbuję nowych rzeczy. Zapisuję to. Są to rzeczy z bardzo różnych kategorii. To dobre ćwiczenie na kreatywność. jaki by ten rok nie był – na koniec roku będę miała co najmniej 365 zupełnie nowych doświadczeń!
Każdy może to zrobić, do tego nie trzeba jakichś specjalnych zasobów. Bo NOWY może być zarówno skok na bungee czy ze spadochronem, ale tez równie dobrze zjedzenie jakiegoś nowego dania, czy pójście inną droga do pracy…
Chodzi o to , aby być kreatywnym.
Agata G,
Bardzo podoba mi się Twój pomysł z codziennym robieniem nowych rzeczy :-)
Idea jest naprawdę ciekawa i daje spore możliwości w kreowaniu, doznawaniu
i uczeniu się. Jak dla mnie jest to również fajny sposób na wyjście ze schamtów
w jakich przeważnie się poruszamy (myślimy, działamy, mówimy) plus niezły
trening umysłu. Realizacja tego pomysłu to też spore wyzwanie:-)
Życzę powodzenia i Pozdrawiam!
Andrzej Niemira
Żaneto
Dziękuję za bardzo otwarty komentarz. Cieszę się, ze widzisz jakie postępy zrobiłaś w ostatnim roku. Jakoś dziwnie nie martwię się o Twoja przyszłość :-) Powodzenia w dalszej drodze!!
JJ
Pytasz: „czy zainspirowałeś już kogoś wcześniej do wieczornego wertowania Biblii??? ”
Tego nie wiem, ale jakbyś chciał to w rezerwie mam jeszcze Koran, Talmud i Bhagawadgita, aczkolwiek wszystkie po niemiecku :-)
Vroo
Piszesz: „zauważyłem że są czasami dosyć ogólne. ”
Dobra obserwacja! Tak samo jak ta, że pewne rzeczy są bardzo konkretne.
Te ogólne ukonkretniają się „w praniu” i to w myśl zasady „tak ogólnie jak się da, tak konkretnie jak absolutnie konieczne”. Bardzo „lesersko”, nieprawdaż? :-)
Tutaj, według przytaczanych przez Ciebie ekspertów, jestem kiepskim przykładem efektywnego człowieka, co stoi w sprzeczności z moimi niewątpliwymi rezultatami :-) Tym gorzej dla ekspertów!! :-)
Tak naprawdę, to u mnie przebija się coś co w technice nazywa się elegancją konstrukcji: po co wiele elementów, jak można zrobić to prościej. Tutaj kłania się też praktycznie stosowana zasada Pareto http://alexba.eu/2006-12-23/tematy-rozne/time-management-czy-zasada-pareto/
Po co mam precyzować SMART-e http://www.topachievement.com/smart.html cele, prowadzić dzienniki itp. jak mogę większość tego osiągnąć w ułamku czasu, który musiałbym poświęcić na takie „akademickie” podejście? Mnie się to podoba, a klienci uwielbiają ekonomię środków niezbędnych do osiągnięcia ich celów.
Dalej pytasz: „Więc drugie pytanie – jeśli nie definiujesz tego głębiej – czy taki poziom ogólności wystarczy Ci, aby się motywować do działania w ciągu roku? ”
Zaskoczę Cię, bo generalnie nie lubię się motywować :-)
Są rzeczy, które muszą być zrobione a mnie nie „kręcą”, wtedy staram się je zdelegować na ludzi, którzy za to biorą pieniądze, w ostateczności zaciskam zęby i staram się możliwie bezboleśnie i szybko przez nie przejść.
Inne rzeczy, które mnie kręcą robię bardzo chętnie i nie potrzebuję do nich dodatkowej motywacji. Dotyczy to tez tzw. życia zawodowego, choć nie tylko.
Justyna F.
Napisałaś: „Naprawdę można spotkać fajnych ciekawych ludzi jeśli tylko samemu otworzy się trochę na innych. ”
To bardzo słuszne, choć warto otwierać się nie tylko na inne osoby, ale też na inne idee, wtedy często otwierają nam się oczy.
Agata G.
Piszesz: „..dla mnie, osoby czasem bałaganiarskiej, skłonnej do rozmyślań i odpływania myślami. ”
Witaj w klubie :-)
Lista rzeczy do nierobienia jest bardzo dobrym pomysłem, warto czasem się zastanowić co działa mi na nerwy, kiedy muszę się tym zajmować i czy naprawdę muszę?
Robienie nowych rzeczy codziennie byłoby dla mnie zbyt dużym narzuconym ograniczeniem :-) No ale każdemu swoje!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex, na początku życzę Ci powodzenia w realizacji Twoich planów :)
@wojciechdudziak
Napisałeś:
„Jeśli już się dzielę, to z osobami, które znają się na rzeczy, a nie np z rodziną”
Mam podobnie, zauważyłem, że nie osiągam tego co zamierzam po tym jak się podzielę moimi planami z rodziną. Dlatego nie robię już tego.
Co do kwestii dzielenia się swoimi planami, to uważam, że warto gdyż rodzi to pewnego rodzaju zobowiązanie społeczne. Należy wspomnieć również o tym, że może uda się nawiązać współpracę z inną osobą, która będzie miała pokrewne cele lub środki do ich osiągnięcia.
@ Łukasz Sz.
Piszesz o Bulsheet detector to chyba dotyczy wyżej wspomnianego przez mnie problemu dzielenia się planami z rodziną.
@ Agnieszka Ryczko
Napisałaś:
„Nie dajmy się więc nudzie. Działajmy. Nie bójmy się poznawać ludzi ”
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Ja jestem otwarty w tym kierunku :)
@ Witold W. Wilk
Dziękuję Ci za przypomnienie tej strony (vide Twój link). Wracam do jednej z moich pasji (ćwiczenia fizyczne na siłowni w celu poprawienia siły i kondycji) a jakoś zapomniałem o tej stronie :). Dla tych co nie chcą odwiedzać siłowni polecam tą pozycję: Trening siłowy bez sprzętu Olivier Lafay.
@ Agata G
Podoba mi się Twój komentarz. Zainspirował mnie do czegoś, dziękuję :)
Ze swojej strony to rok mi minął dobrze, pomijając końcówkę, która początkowo była beznadziejna. Jednakże z perspektywy czasu widzę, że uwolniłem się od pewnych rzeczy i zrozumiałem, że brakowało mi wolności (bez wdawania się w szczegóły) -np. jak mogłem zrezygnować z niektórych moich pasji, oczywiście rozmyślanie nad tym nie trwało długo, bo zacząłem z powrotem rozwijać swoje pasje :) .Nie ukrywam, że to „otwarcie klapek na oczach” nastąpiło dzięki lekturze Twoich postów Alex :). Dlatego m.in. czekam na książkę i podcasty, życzę Ci w tym powodzenia.
Wspomniano o grupach wsparcia, które są w Krakowie i Warszawie. Myślę, że jeżeli ktoś byłby chętny z Trójmiasta (bądź woj. pomorskie) to być może warto byłoby pomyśleć o utworzeniu czegoś takiego w tym regionie geograficznym. Doprecyzowanie/podjęcie dalszych kroków oczywiście zależy to od tego czy byliby chętni, zgodnie z zasadą tres faciunt collegium. Jeżeli tak to proszę o informację.
U mnie sprawa wygląda, chcę znaleźć odpowiednią pracę, rozwijać się zawodowo i żyć tak aby po każdej nocy chciało mi się wstać i działać.
pozdrawiam serdecznie
Piotr
ps. miałem wcześniej napisać, ale nie miałem możliwości, dlatego też m.in dłuższy komentarz mi wyszedł :)
Witam.
Cieszy mnie ogromnie że tyle osób ciekawią spotkaniami czytalników. W związku z tym, jeśli jest zainteresowanie wśród Was, jak i Autora bloga – możemy opisać doświadczenia krakowskiej grupy celem zachęcenia i pomocy grupą z innych miast.
Jeśli wciąż ktoś z chętnych przeoczył informacje o grupie krakowskiej zapraszam do pisania wosinek (na) student.agh.edu.pl
Pozdrawiam
Marcin Wosinek
Alex
Piszesz: “U mnie niestety bariera wejścia dla innej osoby jest bardzo wysoka,..”
Co dokładnie przez to rozumiesz?
A nie mówiłam, że nad komunikacją muszę popracować?:) Chodzi o to,że ja (podobnie jak kilka dziewczyn już tu pisało) w zasadzie siedzę w swojej skorupce, nie jestem odważna w kontaktach mędzyludzkich. Zdarzyło się parę dosłownie wyjątków, ale po-prostu miałam jakiś 6ty zmysł, że z tymi osobami super się dogadam i tak faktycznie się okazało. Z różnych powodów mam trudność z zaufaniem ludziom. Chciała bym potrafić jak ty: pozwalać ludizom się dyskwalifikować, tylko ja chyba na razie „za wrażliwa” jestem na takie rzeczy, bo się rpzejmuję, zastanawiam etc.
Mam nadzieję, że teraz mój przekaz jest bardziej zrozumiały.
CO do
Po dokładniejszym zastanowieniu się i sprecyzowaniu w myślach mojego celu: okazało się, że jest dosyć zbieżny z twoim „chcę być zadowolona z życia prywatnego i z tego, co i jak robię zawodowo; jak również pamiętam, że granica możliwości (np poziomu zadowolenia)może być dużo dalej niż się nam teraz wydaje”
Olga
Alexie,
piszesz: „Nie chcę też musieć odsyłać z kwitkiem połowy chętnych, co niestety ostatnio miało miejsce.”
Wydaje mi się, że i na to znajdzie się sposób. Gdyby udało się zorganizować spotkanie trochę w konwencji campowej (vide: http://en.wikipedia.org/wiki/BarCamp) to zapewne znalazło by się miejsce dla baaaardzo wielu osób (to chyba tylko i wyłącznie kwestia pojemności sali ;)
Widzę co prawda jeden problem – wydaje mi się, ludzie chcą spotykać się z Tobą, co może być ciężko przekuć na prawdziwe spotkanie „czytelników z czytelnikami” a nie „czytelników z Alexem”. Ja w takiej campowej imprezie bardzo chętnie wziął bym udział.
Powodzenia w nowym roku Tobie i wszystkim czytelnikom! :)
@hajder
Mnie spotkanie barcampowa bardzo by odpowiadało. Nawet w formie – każdy się prezentuje w czasie nie dłuższym niż 30 sekund; reszta spotkania rozmowy kuluarowe:)
Witajcie!
Konferencja/BarCamp z Aleksem to kuszące rozwiązanie – ale dla nas. A przecież Alex nie organizuje tych spotkań bezinteresownie. On też chce coś z nich wynieść. Choćby satysfakcję z nauczenia paru ludzi czegoś co im pomoże w życiu.
Zwalenie na głowę Aleksa tłumu ludzi na pewno mu nie ułatwi kontaktu z każdym z osobna. Nigdy nie byłem na takim spotkaniu z naszym gospodarzem, więc to tylko moje gdybanie, ale wydaję mi się że praca z tłumem a praca z grupą to zupełnie co innego.
Wracając do tematu postu – póki co, jak na złość nie mam czym rozśmieszyć tego „na górze”.
Pozdrawiam,
Maks
@Maksymilian: uważasz, że ze spotkania campowego Alex nic nie wyniesie? To chyba czytelnicy powinni się na Ciebie obrazić, bo czytając to co piszą i jak wypowiada się o nich Alex (o tych, których spotkał osobiście) to taka impreza była by wartościowa dla wszystkich uczestników :)
A poza tym – na barcampie uczestnicy sami ustalają treść i formę, więc powinniśmy dojść do konsensusu.
A może Alex coś powie na ten temat? :>
Hajder:
Wyszedłem tylko z założenia, które obowiązuje np. przy uczeniu się języków – łatwiej nawiązać kontakt z ludźmi w mniejszej grupie i łatwiej im przekazać wiedzę i uzyskać natychmiastowy feedback jak i samemu takiego udzielić.
Wydaję mi się, że Aleksowi zależy na indywidualnym podejściu do każdego z grupy, którą będzie trenować. Od zwykłego dzielenia się wiedzą i przemyśleniami jest ten blog.
Najzdrowiej będzie, jeżeli darujemy sobie to adwokatowanie i pozostawimy wybór gospodarzowi :)
Hajder
Piszesz: „wydaje mi się, ludzie chcą spotykać się z Tobą, co może być ciężko przekuć na prawdziwe spotkanie “czytelników z czytelnikami” a nie “czytelników z Alexem”. :
Na naszym ostatnim spotkanie w prawie 50 osób element wzajemnego poznawania się Czytelników też był bardzo ważny.
Maksymilian
Piszesz: „On też chce coś z nich wynieść. ”
Na podstawie jakich przesłanek spekulujesz, co ja chciałbym wynieść z takiego spotkania? :-)
Nigdy też nie rozpatrywałem spotkań z zaproszonymi Czytelnikami jako „Zwalenie na głowę Aleksa tłumu ludzi „. Właśnie dlatego nie robię masowych „spędów” na które może przyjść każdy z ulicy :-)
Następne Twoje błędne założenie to: :”.Aleksowi zależy na indywidualnym podejściu do każdego z grupy, którą będzie trenować. ”
W wypadku grupy treningowej to jest jasne. Przy spotkaniu na kilkadziesiąt osób nie mówimy ani przez moment o treningu, tutaj cele i priorytety są inne :-) Na Twoim miejscu nie stwierdzałbym też tak autorytatywnie „Od zwykłego dzielenia się wiedzą i przemyśleniami jest ten blog. ” :-)
Potraktuj powyższe proszę tylko jako życzliwe uwagi, bo to są często spotykane błędy, a zapobiega im stosowanie zasady „nie spekuluj, pytaj”
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Alex, dziękuję za ten „enlightenment” :) Rzeczywiście wszystko rozbiło się o spekulacje.
Pozdrawiam
Maks
Maksymilian
Nie przejmuj się, na większości szkoleń z negocjacji ludzie robią różne założenia i spekulują zamiast zapytać się lub w inny sposób coś sprawdzić :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam,
Może nieco spóźnione, ale również mam swoje postanowienia noworoczne i postanowiłem się nimi z Wami podzielić :)
Odkąd trafiłem na bloga Alexa (ok. dwóch lat temu), otworzyło mi się w mojej głowie kilka zamkniętych do tej pory szufladek. Otworzyłem się na „nowe”, co do tej pory przychodziło (i nadal niestety jeszcze przychodzi) mi z trudnością.
Staram się „wyjść z tunelu”. To dalsze wychodzenie jest właśnie moim ogólnym, dużym zadaniem na rok 2010 :) Rok temu (dzięki poradom Alexa i Was) poszedłem na kurs języka angielskiego, który cały czas kontynuuję – bardzo sobie cenię tę decyzję.
Podobnie jak kiedyś Żaneta, jestem introwertykiem. Cały czas mam problemy wychodzeniem do ludzi i podejmowaniem prostych i klarownych decyzji. To sprawia, że póki co, moje życie zawodowe i osobiste nie wygląda do końca tak, jak je planuję na przyszłość.
I chociaż powoli, krok po kroku realizuję kolejne, małe etapy na drodze swojego rozwoju, to przydałby mi się mocniejszy kopniak. Muszę poczuć, że „sky is the limit” i osiągnięcie tego stanu szykuję na ten rok. Czy mi się uda? :) Na razie staram się być „zuchwałym” i życzliwie się uśmiechać :)
W tym roku kończę edukację i stanie przede mną poważna decyzja związana z dalszą drogą zawodową (obecnie mieszkam w małym mieście, wykonuję pracę, która daje mi jakąś satysfakcję, ale czuję, że to nie to, poza tym znam już swoją wartość i umiejętności). Wiem, że decyzja o skoku na głęboką wodę w nowym miejscu będzie dla mnie trudna – bo niestety znam siebie i wiem, jakie problemy sprawiają mi takie życiowe zmiany.
Myślę i mam nadzieję, że dalsza lektura tego blogu pozwoli mi się przełamać :)
Pozdrawiam
Alex,
Napisałeś: „Życzę Ci powodzenia w realizacji tego co zamierzasz”
Dziękuję za życzenia. :) Znaczna część moich zamierzeń już się realizuje.
Pozdrawiam serdecznie,
Grzegorz Kudybiński.