Pamiętacie posty o wartości rynkowej i byciu jedynym na liście? Dzisiaj mam dla Was test przy pomocy którego możecie sprawdzić na ile w rzeczywistości macie silną pozycję w firmie.
Pomyślcie sobie (albo najlepiej zróbcie to faktycznie :-)), że idziecie do Waszego bezpośredniego przełożonego i pytacie:
” Wyobraź sobie, że przychodzę do Ciebie i komunikuję, że w najbliższym czasie zamierzam podjąć podobną do obecnej pracę i to w firmie o podobnym profilu. Czy i co zrobiłbyś aby mnie zatrzymać tutaj?”
Mamy następujące możliwości:
- boisz się w ogóle zadać przełożonemu takie pytanie – Twoja pozycja w firmie jest słabiutka, tak słaba, że na pewne tematy nawet nie możesz porozmawiać
- przełożony mówi „nic nie mogę zrobić” – pozycja całego działu (i przełożonego) jest słaba, co oczywiście przekłada się na Twoją słabość. Przy najbliższej restrukturyzacji możesz łatwo pójść pod topór
- przełożony mówi „a idź sobie”, „życzę szczęścia” lub coś podobnego – Twoja osobista pozycja jest słaba, ryzyko patrz powyżej
- przełożony nie chce na ten temat rozmawiać obawiając się, że dałby Ci zbyt wiele argumentów na podwyżkę – być może jest on świadom że dostajesz wynagrodzenie poniżej tego, co powinieneś :-)
- przełożony pokazuje, że bardzo mu zależy na tym abyś pozostał w obecnej firmie – masz silną pozycje, do której długoterminowo powinien dążyć każdy pracownik/zleceniobiorca
- przełożony zaczyna wypytywać się o szczegóły – pewnie był na moim szkoleniu i wie, że zanim cokolwiek powie to powinien zdobyć jak największą ilość informacji :-) Powiedz mu wtedy dokładnie o co Ci chodzi (zbadanie Twojego znaczenia w firmie) po czym obstawaj przy uzyskaniu odpowiedzi. Tę odpowiedź ewaluuj jak w punktach 1-5
Możecie się śmiać, ale są firmy, które w procesie ciągłego udoskonalania jakości „czynnika ludzkiego” każą takie ćwiczenia robić managerom!
Jeżeli nasz osobisty rezultat leży gdzieś w zakresie przypadków 1-4 to należy traktować to jako poważny sygnał ostrzegawczy. W takiej sytuacji dobrze jest podjąć jakiekolwiek działania naprawcze, a na pewno wstrzymać sie od podejmowania długoterminowych zobowiązań typu kredyty, dzieci itp. W dzisiejszej niepewnej sytuacji ekonomicznej ryzyko obudzenia się z ręką w przysłowiowym nocniku jest zbyt duże. Fakt, że większość pracującej populacji ma słabą pozycje w miejscu pracy nie powinien być żadną pociechą. Jak spadnie topór zwolnień nic Wam to nie pomoże, a jak wiem też z osobistych doświadczeń, walka o ekonomiczne przetrwanie to nic zabawnego.
Ciekaw jestem, do jakich wniosków dojdziecie :-)
PS: Post o bajkach cz.2 powstaje w powoli, bo wymaga on dużego wyczucia a na razie mam wenę do kreatywnego rozwiązywania zagadnień biznesowych
Wszystko ok, ale nie ma sytuacji 6tej. Pozycja danej osoby w firmie jest bardzo silna ale sama firma jest za słaba by móc konkurować z większym konkurentem w dziedzinie zarobków czy warunków pracy :)
Alex, mam wrażenie, że przynajmniej jedna korporacja w której pracowałem miała w swojej kulturze pracy zakorzenione podejście nr 5. I to niezależnie od pozycji pracownika. Co o tym myślisz? A może to tylko moje wrażenie?
Witam. Moja pierwsza myśl wyglądała tak: „nie w każdym zawodzie pracownik jest szanowany – niezastąpiony”. To jednak pochopna teza. Po głębszym zastanowieniu przychodzą odmienne wnioski.
Wszystko zależy od pracodawcy i od tego jaki poziom usług chce świadczyć. Niektórzy chcą być najlepsi. Takie osoby wiedzą że w sukcesie ma wartość człowiek, drużyna oraz jakość świadczonych usług. Wśród takich osób możemy zapracować sobie na wysoką pozycję. Są też ludzie, którzy tylko płyną przez życie. Prowadzą średniej jakości biznes: zakład fryzjerski, agencję interaktywną – cokolwiek. Zmiana pracownika nie pogorszy jakości usług, które i tak do wysokich nie należą.
Mam nadzieję że w przyszłości będę pracował ze zdolnymi ludźmi dla których zdolny człowiek jest ważny ;) – tego życzę również wszystkim czytelnikom.
Ciekawe jest też odwrotne pytanie: na ile Tobie odpowiada Twoja obecna praca? Jak wiele ktoś musiałby zapłacić, żebyś bez żalu przeszła/przeszedł do innej? Odpowiedź na poziomie „10% podwyżki” to nie najlepszy znak i może świadczyć o tym, że dana firma nie jest dla Ciebie specjalnie przyjemnym miejscem do pracy.
Zappos.com zadaje podobne pytanie w ramach rekrutacji: po pierwszym tygodniu pracy proponują nowemu pracownikowi $1000 premii za odejście :)
„Prowadzą średniej jakości biznes: zakład fryzjerski, agencję interaktywną – cokolwiek. Zmiana pracownika nie pogorszy jakości usług, które i tak do wysokich nie należą.”
Wydaje mi się, że pracownik jest elementem kluczowym, jeśli chodzi o jakość świadczonych usług, szczególnie w takim miejscu jak zakład fryzjerski.
Odnośnie tematu, to sądze, że praca w firmie w której ma się słabą pozycje jest oprócz wymienionych problemów jest ponad to mało satysfakcjonująca.
Dołączam się do życzeń Marcina i pozdrawiam,
Wojtek
1) Nigdy nie pytałem przełożonego, jak ocenia moją wartość. Jeśli masz uszy i oczy otwarte, to zauważysz wystarczająco dużo wskazówek, jaka jest twoja sytuacja.
2) Nigdy nie usiłowałem wymusić podwyżki (staram się nie pracować „dla pieniędzy”) – po prostu odchodziłem do bardziej perspektywicznego i przeważnie lepiej płatnego zajęcia.
3) Gdy pracownik pyta:
„W najbliższym czasie zamierzam podjąć podobną do obecnej pracę i to w firmie o podobnym profilu. Czy i co zrobiłbyś aby mnie zatrzymać tutaj?”
odpowiadam:
„Uważam, że u nas masz większe perspektywy i możliwości rozwoju, ale wybór należy do ciebie.”
Na pytanie o szczegóły pokazuję przykład osób, które takie możliwości już wykorzystały.
Ciekawe podejscie prezentuje firma Netflix, ktorej wewnetrzne „przykazania” wyciekly niedawno do sieci:
http://www.techcrunch.com/2009/08/05/other-companies-should-have-to-read-this-internal-netflix-presentation/
Generalnie, kadra zarzadzajaca sama zadaje sobie podobne pytanie: „co zrobilbym, by zatrzymac u nas X”. Jezeli odpowiedz brzmi – 'nic’ – X jest zwalniany, w przeciwnym wypadku podejmowane sa odpowiednie kroki. Natychmiastowo, nie kiedy X przyjdzie domagac sie podwyzki.
Tomasz
W poście piszemy o naszej pozycji w konkretnej firmie.
Gdybyśmy chcieli rozważać pozycję ogólną to pewnie miałby zastosowanie wzór:
pozycja ogólna = pozycja w firmie * pozycja firmy w gospodarce
Według tego nawet mocna pozycja w słabej firmie może stanowić zagrożenie. Powyższe jest oczywiście sporym uproszczeniem zagadnienia, ale jak już wspomniałem, nie to było tematem postu
Kuba
Możesz proszę nieco dokładniej opisać jak to się przejawiało?
Marcin
Piszesz: „Mam nadzieję że w przyszłości będę pracował ze zdolnymi ludźmi dla których zdolny człowiek jest ważny ”
To dobra decyzja, bo coś jest w polskim przysłowiu „z kim poprzestajesz, takim się stajesz”
Jeśli chodzi o Zappos to pisałem o tym tutaj:
http://alexba.eu/2008-10-21/dzial-personalny-kadry-hr/niezwykla-rekrutacja/
Wojciech
Myslę, że nie warto pracować tam, gdzie pracownik nie jest elementem kluczowym
TesTeq
Ad 1) Moim kursantom zalecam generalną zasadę „nie domyślaj sie, kiedy możesz coś po prostu sprawdzić”
Ad 2) Post nie jest o podwyżkach. Co do odchodzenia warto wziąć pod uwagę to, co napisałem o właściwościach ostrzegawczych
http://alexba.eu/2008-09-24/rozwoj-kariera-praca/problemy-sygnalizacja/
Ad 3)
Jeżeli pracownik dotąd nie jest świadom, jakie perspektywy ma w Twojej firmie, to jest to niedostateczna komunikacja ze strony managera
Co zrobiłbyś gdyby pracownik obstawał przy odpowiedzi na pytanie, które zadał
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Ms
Netflix jest jednym z takich przykładów, choć ich polityka dotyczy tylko pracowników na etacie (a nie zatrudnianych na godziny)
Pozdrawiam
Alex
Kuba, napisałeś: „…mam wrażenie, że przynajmniej jedna korporacja w której pracowałem miała w swojej kulturze pracy zakorzenione podejście nr 5. I to niezależnie od pozycji pracownika.”
Wydaje się to całkiem sensowne, zwłaszcza jeżeli wcześniej przełożony dowie się że tylko badasz pozycję w firmie – opcja numer 5 jest najbardziej motywująca. Pytanie jeszcze w jaki sposób pokazuje jak bardzu mu zależy abyś został w firmie. Może się okazać że wprzypadku kiedy np. zapytasz o podwyżkę to wtedy przełożony odpowie że 'nic nie może zrobic’, wykręci się kryzysem.
A propos podwyżki, TesTeq: to nie koniecznie musi być 'wymuszenie’:) czasem trzeba przypomnieć o 'spuźnionym’ salary review. Swoją drogą to myślę że Twoj sposób na sprawdzenie pozycji w firmie, Alex, jest dobrym przygotowaniem przełożonego do późniejszego zapytania o podwyżkę…
Witam,
Troche trudno mi wyobrazic sobie zadanie takiego pytania naprawde. Moj bezposredni przelozony pomyslalby ze jestem dziwny;) Ale to chyba zalezy od atmosfery firmy i przelozonego.
Chociaz oczywiscie jestem na 99% pewny jaka bylaby reakcja. Bylby to punkt 5.
a potem oczywiscie bylby to uprzejmy i mily punkt 3:) Takiej odpowiedzi udzielonoby ~90% pracownikow firmy wsrod ktorych jestem niestaty ja,taki mlody i malo doswiadczony:). Po prostu taka jest chwilowa sytuacja w kraju w ktorym mieszkam.
Moim zdaniem, mozno byc jedynym na liscie tylko po dlugiej i zmudnej pracy, i do tego wlasnie daze. Dziwi mnie ze nawet w dzisiejszej niestabilnej sytuacji finansowej czesc ludzi nie dba o prace, olewa zabowiazania, niedbale obsluguje klientow. Dziwnei i troche smutne. No,ale jest i ten plus,ze nam,czytelnikom tego bloga (pod warunkiem ze nie ograniczymy sie czytaniem) bedzie latwiej:)
Odpowiadając na Twoje pytanie, typowy scenariusz wyglądał tak: pracownik przestaje być efektywny, wykonuje coraz mniej zadań w coraz niższym standardzie – czasem otwarcie mówi, że nie widzi dla siebie miejsca w firmie, że chce odejść. Taki stan rzeczy mógł trwać kilka miesięcy. I tu ku swojemu i innych zaskoczeniu słyszy jaki to on jest super, jaki jest ważny dla organizacji i pytania co organizacja mogłaby zrobić żeby osoba została.
Jak już jestem przy scenariuszach to spotkałem się też z czymś zupełnie odwrotnym: wartościowy i sumienny pracownik prosi o zasadną i niewygórowaną podwyżkę. Dostaje zdecydowaną odmowę uzasadnioną „salary freeze” mimo, że pracodawca ma świadomość, że taki człowiek jest znacznie więcej warty. Nie widać wysiłku pracodawcy żeby osobę zatrzymać. Pracownik odchodzi do konkurencji gdzie dostaje znacznie więcej niż prosił u poprzedniego pracodawcy. Pracodawca na jego miejsce zatrudnia kogoś nowego i znacznie droższego.
Jakość takiej „oceny” też jest raczej słaba.
Odbiegając już od Twojego pytania widziałem też patologie: osoby które budowały wśród swoich przełożonych swój obraz jako osoby kluczowej i niezastąpionej. Obraz ten był oparty na nierzetelności wykonywanej pracy (tworzone słabej jakości oprogramowanie, które nieustannie wymagało obsługi twórcy). Pracownik windował swoje wynagrodzenie do niebotycznych rozmiarów.
Na marginesie: Czy ktoś z Was słyszał, żeby firma miała poważne problemy po zwolnieniu takiego „kluczowego” kolesia? Bo ja nie i tym bardziej tego nie rozumiem…
Witam
Do Kuby Mendys :
Ostatnio przerobiłem pozycję Penelope Trunk: Brazen Careerist: The New Rules for Success, w której autorka wyjaśniła ,że lepiej być osobą lubianą niż osobą kompetentną.
Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam
Warto jeszcze wziąsć pod uwagę temat:
http://alexba.eu/2006-03-20/rozwoj-kariera-praca/twoja-wartosc-rynkowa/
Naszło mnie kolejne pytanie czy jest możliwe żeby osoba z maxymalnie rozwiniętymi umiejętnościami sprzedaży,różnorodnymi kontaktami ale o niskim poziomie kompetencji mogla coś zdziałać ?
Pozdrawiam
Maciej:
Powiedziałbym, że lepiej być osobą i kompetentną i lubianą, a jeśli już coś miałoby przeważyć to na stronę Likeability Factor (wskaźnik lubialności). Nawet Alexowy wzór idzie w tym kierunku:
Nasza wartość rynkowa = Umiejętności zawodowe x Umiejętność sprzedania siebie x Nasze kontakty
2:1 dla czynników towarzyskich. I to trochę niefajne :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Proponuje aby zostać dobrze zrozumianym przez przełożonego bez zbytniego straszenia go naprawde „czarnym scenariuszem” uproscić uzasadnienie pytania i dać nie tyle odejscie do firmy „podobnej” co generalnie odejscie z firmy. Przełożeni moga źle odebrać sygnał ze rozwazamy przejscie do bezpośredniej konkurencji a co za tym idzie w kolejnym kroku nasza pozycja moze byc sukcesywnie ograniczana aby sie zabezpieczyć na taka ewentualność. Nie wspominając juz w ogole o takich atrakcjach jak klauzule zakazujace prace w konkurencji przez jakis okres ktore moga nam zostac przedstawione do podpisu po takim badaniu. Widzialem rowniez przypadki gdy osoby o bardzo silnych pozycjach byly zwalniane bo byly za silne i blokowaly droge innym moze i mniej kompetentnym ale za to zdecydowanie bardziej lubianym ;-)
Do Maciej AN: Z mojego doświadczenia – ważniejsze być lubianym. Znam osoby niekompetentne, które dbając o to by być lubianą potrafiły latami trzymać się na swoim stołku. Znam osoby kompetentne, które nie były lubiane i wylatywały po okresie próbnym.
Alex pisze: „Moim kursantom zalecam generalną zasadę 'nie domyślaj sie, kiedy możesz coś po prostu sprawdzić'”
Zdarzają się niestety osoby szalenie niedomyślne, które dziesięć razy sprawdzają to, co im otwarcie zakomunikowano. Proponuję zatem nie domyślać się za pierwszym razem i pytać, ale potem pamiętać, jaką odpowiedź się uzyskało.
Alex pisze: „Jeżeli pracownik dotąd nie jest świadom, jakie perspektywy ma w Twojej firmie, to jest to niedostateczna komunikacja ze strony managera
Co zrobiłbyś gdyby pracownik obstawał przy odpowiedzi na pytanie, które zadał”
Pokazuję przykład osób, które znajdują satysfakcję i sukces pracując w mojej firmie.
Generalnie uważam, że nie należy niczego robić na siłę. Moje doświadczenia wskazują, że jeśli ktoś chce odejść, to i tak odejdzie, tylko rozwód będzie dłuższy i boleśniejszy. A jeśli ktoś tylko szantażuje, to niech idzie z tym szantażem do konkurencji.
Witam wszystkich po dłuższej przerwie w wypowiedziach :),
Temat jak najbardziej aktualny, moim zdaniem pokazujący szefostwu iż chcemy być(bądź jesteśmy) osobą pożądaną w danej firmie. Dobrze rozegrana pozwala w sposób bezinwazyjny dowiedzieć się co naprawdę sądzi o nas przełożony.
Zastanawiam się tylko, czy takie pytanie zadane w źle zarządzanej strukturze organizacyjnej przyniesie jakiekolwiek pozytywne skutki czy też staniemy sie automatycznie osobą do „odstrzału”. Sporo firm, w tym takie które szczycą się dużymi osiągnięciami na polu biznesowym, ma kłopoty z rzeczywistą oceną pracownika, komunikacją na linii przełożony-podwładny (informacje są słane tylko z góry na dół, feedback jest niemile widziany bądź nie brany pod uwagę). Wychylanie się może mieć tylko negatywny skutek. W takim razie nie pozostaje nic innego jak tylko rzeczywiste szukanie nowego zajęcia, jak uważacie ??
@Orest – bycie lubianym przydaje się w każdej sytuacji życiowej, bycie lubianym i kompetentnym to ideał dla pracodawcy. Niemniej bycie lubianym i staranie się być kompetentnym jest również pozytywnie odbierane, bo pozostawiamy wrażenie osoby która chce i może braki nadrobić. Częściej takiej osobie dawana jest kolejna szansa na poprawienie się :) (powołam się tu na wymienianą Penelope Trunk: Brazen Careerist).
Pozdrawiam serdecznie
Witam serdecznie,
myślę, że pracownik nie byłby narażony na „zły odbiór” przy tak bezpośrednio postanowionym pytaniu, gdyby przygotował się do tego trochę mocniej. Nie czekał, aż pracodawca dokona jego oceny we własnym zakresie, tylko wykazał swoje zalety, dotychczasowe osiągnięcia jak i plany i korzyści jakie firma może dzięki niemu osiągnąć w najbliższej przyszłości. Tak poparte pytanie o swoją wartość daje pewną swobodę szefowi, nie musi dokonywać analizy sam tylko odnosi się to swoistej samooceny pracownika. Pracownik sprawdzi zatem czy jego wycena wartości == ocena jego poczynań przez pracodawcę. Myślę, że byłby to bardziej cywilizowany sposób uzyskania informacji o własnej wartości w firmie.
Pozdrawiam
Wojtek
Tes Teq:
„jeśli ktoś chce odejść, to i tak odejdzie, tylko rozwód będzie dłuższy i boleśniejszy.”
W odróżnieniu od związku partnerskiego, w relacji zawodowej niekoniecznie sie to sprawdza. Wszystko zależy od tego, dlaczego chce odejść. I zależy, jaka jest wartość pracownika, jakie są koszty wykształcenia następcy etc. Czasem moment zlożenia wypowiedzenia jest okazją do prawdziwej i otwartej rozmowy o oczekiwaniach, planach, niezaspokojonych nadziejach i td, okazją do rozmowy, która powinna być elementem standardowej półrocznej czy rocznej oceny pracownika. Ja po jednej z takich rozmów nie tylko nie pozwolilam odejść pracownikowi, ale jeszcze zadbałam o jego awans i to była bardzo dobra decyzja. Informacja o możliwości odejścia wyzwoliła we mnie szybkie działania, które odkładałam na „lepszy moment”. Top takze pomogło mi w spojrzeniu na innych pracowników, którym teraz jasno komunikuję, co jest dla mnie szczególnie cennego w ich pracy.
Niedawno z jednej firmy czlowiek chcial przejść do innej, wszystko bylo zaklepane, niemniej pracodawca nie chciał tego specjalisty wypuścić. Zaproponowal mu takie warunki, których druga firma nie byla w stanie przebić. Czlowiek nie zmienił pracy. Dla swojej firmy byl zbyt cenny, firma nie obawiała się o niego zawalczyć. Dodam, ze nie byla to tylko kwestia znaczącej podwyżki. Nie podaję konkretnych danych, bo nie jestem upoważniona, znam to z relacji bezpośrednio zainteresowanego.
Jeśli ktoś chce odejść to odejdzie. Oczywiście. Ale jeśli powody dla których odchodzi są do zmiany, to nie musi odejsć. A daje to możliwość odczucia, jak waznym się jest dla firmy. Nie każda firma, nie każdy szef boi się okazywać to swoim pracownikom. Nie zawsze wiąze się to z wołaniem o podwyżkę.
„A jeśli ktoś tylko szantażuje, to niech idzie z tym szantażem do konkurencji.” W zapytaniu, które proponuje Alex nie ma cienia szantażu.
Ewa
Witajcie,
Wydaje mi się, że w normalnej firmie o niezakłóconej komunikacji każdy dobrze wie ile jest wart i jak go oceniają i nie musi o to pytać (Co już Testeq napisał zresztą.)
Pracownik najczęściej wie na co może liczyć w danej firmie zarówno finansowo jak i pod względem rodzaju realizowanych projektów i atmosfery w pracy. I to najczęściej nie jest do zmiany, bo by się musiała cała firma zmienić od podstaw. A ludzie zmieniają pracę z każdego z tych powodów. Tylko człowieka, który chce zmienić pracę z pierwszego powodu, bo mu konkurencja daje 30% więcej można zatrzymać, dając mu 35% podwyżki. Ale za kilka miesięcy sytuacja się może powtórzyć. Ale jak mu konkurencja daje 100%, to już mu nie zaproponują 110%, bo by wykraczał zbytnio ponad poziom zarobków w swojej firmie. Na zatrzymanie zmieniających pracę z powodu drugiego i trzeciego (którzy na podst. moich obserwacji stanowią jednak zdecydowaną większość) w ogóle nie ma sposobu.
Wg amerykańskich badań ten trzeci powód jest najczęstszą przyczyną zmiany pracy w USA. Czy w Polsce ktoś robił badania statystyczne na temat rzeczywistych motywów zmany pracy?
pozdr.
Mirek
Aby mieć silną pozycję w firmie trzeba wiedzieć, że chcę się taką rolę pełnić. (Zakładam, iż skoro nie jest się tego świadomym i nie jest się zainteresowanym, aby posiadać taką wiedzę – to nie liczy się czy się ją ma czy nie. Skoro i tak nie planujemy dalej coś z tym zrobić (w sensie budować własną pozycje w firmie).
Świadomość siebie jest tutaj kluczowa. Znać swoją wartość i o tym mówić to jest sztuka. I przyznam się, że często spotykam się z „atakiem”, kiedy mówię, iż uważam, że jestem w czymś dobra. Jest to traktowane na równi z tym jakbym pozwiedzała jestem najmądrzejsza i najlepsza we wszystkim, co myślę i robię. Nie rozumiem tej postawy, ale ja „nie rozumiem” wielu rzeczy.
Kiedy zadaję pytanie, co szef o mnie myśli nie oczekuję, iż otrzymam tylko same pochwały i każdy feedback analizuję. Swoim szefom zadaję otwarte pytania, co myślą o mojej pracy, o mnie, co chcieliby abym zmieniła, (nad czym popracowała), a co jest ich zdaniem cennego we mnie, jako pracowniku. Rozmawiam o tym nie tylko na ocenie okresowej, ale przy każdej możliwej okazji.
Dla mnie pytanie, jakie zadał Alex nie jest straszne do zadania szefowi. Ja żeby czuć się z nim komfortowo i nie jak tu pisano „przegrać” zadając je mam swój backup. Chodzę stale na rozmowy kwalifikacyjne raz, aby nie wypaść z rynku oraz po to by mając nową ofertę móc spokojnie zadać pytanie Alexa. Tak czy tak mój rozwój jest stały a firma albo może z tego skorzystać ale jeśli nie chce to nic na siłę.
Ale przyznam, że miałam szefów, którym nie chciałam zadawać tego pytania. Czasem trzeba po prostu zmienić szefa.
PS.
Alex pisząc ten post uświadomiłam sobie, że chciałabym poczytać post nt. złego feedbacku jaki dają szefowie swoim pracownikom i który należy bezwzględnie zignorować. Chodzi mi tu po taką sytuację, w której pracownicy uważają, iż jeśli szef coś powiedział to musi mieć rację, (bo jest szefem) a oni muszą robić i zachowywać się tak jak szef im każe. Ciekawe było by dla mnie również podpowiedzenie jak pozytywnie wychodzić z takiego starcia zwłaszcza z bardzo autokratycznym szefem. Jestem bardzo ciekawa Twoich przemyśleń w tym względzie.
witam wszystkich
Pytanie, które proponuje Alex (możecie je też znaleźć wksiążce „The magic of thinking big” Davida Schwartza o ile dobrze kojarzę) są bardzo dobre, bo dają nam informacje o naszej pozycji w firmie jak i uaktywniają menedżera, który może nie zdawał sobie wcześniej sprawy z tego jak niektórzy pracownicy są dla niego ważni. Taka sytuacja win-win.
Nie powinniśmy jednak wyciągać wniosków zbyt pochopnie. Np. jeżeli chodzi o sytuację 1) może być tak, że dzięki naszej wiedzy i doświadczeniu mamy mocną pozycję w firmie, ale jesteśmy nieśmiali, nie lubimy się wychylać. Cały czas jednak jest to sygnał dla nas, że sytuacja wymaga działań z naszej strony. Podobnie w sytuacji 3) może być tak, że to menedżer nie długo zmienia pracę i teraz nie za bardzo przejmuje się tym, co dzieje się w firmie. Dlatego, tak jak napisał Alex, ważne jest zebranie jak największej ilości informacji. Jeżeli dostaniemy usłyszymy „a idź sobie”, to trzeba się dowiedzieć dlaczego taka odpowiedź padła.
Marcin zaproponował pytanie: „na ile Tobie odpowiada Twoja obecna praca”. Też bardzo mądre pytanie. Ja dorzucę swoje 3 grosze i zaproponuję pytanie dla szefów firm, lub też dla Project Managerów, żeby zadali je swoim szefom: „Co bym zrobił (szef), gdyby okazało się, że projekt X ma poważne problemy?”. Myślę, że odpowiedzi na to pytanie mogą pomóc wybrać priorytetowe projekty, a także przemyśleć czy faktycznie wszystkie, które aktualnie są prowadzone są potrzebne w firmie.
Poruszyliście temat oceny rocznej/półrocznej pracowników. Przyznam, że jest to temat bardzo mnie interesujący, ponieważ moim zdaniem jeżeli dobrze przeprowadzi się takie rozmowy, to uwalnia się ogromne pokłady motywacji w pracownikach.
Co myślicie o takich rozmowach podsumowujących? Jaka jest ich jakość? Co z follow-upem? Jak jest, a jak powinno być? Macie przykłady dobrze przeprowadzonych rozmów podsumowujących?
Artur, z mojego doświadczenia z tzw. „ocenami rocznymi” bywa różnie i niestety częściej jest to odfajkowanie korporacyjnych procedur niż wartościowa rozmowa przełożonego z podwładnym. To jak to wygląda zależy głównie od kultury organizacji, i od osoby która taką ocenę przeprowadza – w takiej kolejności.
Prawidłowo przeprowadzona rozmowa w organizacji otwartej na dwustronną, otwartą komunikację to świetny pomysł, a follow-up to jej nieodłączny element. Taka rozmowa powinna być rzeczowa, oparta na faktach (a nie ocenach), poprzedzona systemowymi działaniami (gromadzenie informacji) w całym okresie od oceny do oceny i starannym przygotowaniem obu stron. Jak widzisz to wymaga czasu i sporo wysiłku, który moim zdaniem wart swej ceny.
W ocenach bardzo pomagają modele kompetencyjne z macierzami ocen. Dzięki nim pracownik lepiej wie jakich zachowań się od niego oczekuje. a samą ocenę łatwiej przeprowadzać i jest ona bardziej obiektywna.
Temat bardzo ciekawy lecz nie banalny.
Na marginesie: problem z większością procedur korporacyjnych jest taki, że gdzieś na drodze od potrzeby ją powołującej do życia do samego wprowadzania jej w życie często ginie jej celowość. Bez znajomości celu procedury, trudno dostrzec jej wartość. Nie dostrzegając jej wartości trudno wykonać ją w sposób użyteczny. Stąd już krok to bezsensownej biurokracji.
Ewa W pisze: „Czasem moment zlożenia wypowiedzenia jest okazją do prawdziwej i otwartej rozmowy o oczekiwaniach, planach, niezaspokojonych nadziejach i td, okazją do rozmowy, która powinna być elementem standardowej półrocznej czy rocznej oceny pracownika.”
I to jest straszne. Zgadzam się z zaleceniem Manager Tools, że podstawą relacji z podwładnym są cotygodniowe One-On-Ones (czyli rozmowy w cztery oczy). One-on-ones to jeden z czterech :-) elementów ich Management Trinity:
1) One on Ones
2) Feedback
3) Coaching
4) Delegation
Ewa W pisze: „Jak widzisz to wymaga czasu i sporo wysiłku, który moim zdaniem wart swej ceny.”
Widzę :-) , ponieważ moim zdaniem nawet godzina standardowej rozmowy na pół roku to za mało. Potrzebna jest cotygodniowa 30-minutowa rozmowa na trzy tematy:
– 10 Mins For Them
– 10 Mins For You
– 10 Mins For Career/Growth/Development
Nie łudźmy się, że Dział Zarządzania Zasobami Ludzkimi ze wszystkimi swoimi procedurami załatwi to za nas.
TesTeq, raz w tygodniu to brzmi pięknie, ale moim zdaniem zupełnie niewykonalne. Do rozmów materiał zbierałem i analizowałem na bieżąco, rozmowy planowałem raz w miesiącu. Przy zespole kilkuosobowym i innych obowiązkach z realizacją było ciężko. Moim zdaniem miesiąc na spotkanie face-2-face jest ok.
Za to co tydzień, max dwa powinny odbywać się spotkania zespołu.
Całkowicie zgadzam się z Tobą, że oceny i rozmowa są w odpowiedzialności przełożonego a nie kadr. Kadry w tym wymiarze są od dostarczenia narzędzi, które proces wspomagają.
Tes Teq,
proszę o uważność – nie wkładaj w moje usta czegoś, czego nie powiedziałam / napisałam – zacytowany drugi fragment nie jest z mojej wypowiedzi.
Ewa W
Antek
Jeżeli byłoby tak jak opisujesz, to chyba ocena sytuacji jest dość jednoznaczna.
Kuba
Takie głaskanie kiepskiego pracownika to poważny błąd managementu, często wynikający z jakiejś poważnej słabości (sytuacja firmy, na rynku pracy itp.)
Podobnie przypadek z dobrym pracownikiem, któremu pozwolono odejść tylko po to, aby na jego miejsce większym kosztem zatrudnić kogoś innego. Jeżeli nie ma poważnych „okoliczności łagodzących” to manager jest do zwolnienia.
Maciej
Pytasz:”że lepiej być osobą lubianą niż osobą kompetentną. ”
Dlaczego te dwie cechy mają się wykluczać?
Jeśli chodzi o Twoje drugie pytanie „czy jest możliwe żeby osoba z maxymalnie rozwiniętymi umiejętnościami sprzedaży,różnorodnymi kontaktami ale o niskim poziomie kompetencji mogla coś zdziałać ? ” to spójrz na polityków :-)
Inna sprawa, czy chcielibyśmy w ten sposób.
Orest
Umiejętność sprzedania się to nie jest czynnik towarzyski!! To konkretna umoiejętność interpersonalna i nie tylko.
Jurek
Piszesz: „ie wspominając juz w ogole o takich atrakcjach jak klauzule zakazujace prace w konkurencji przez jakis okres ktore moga nam zostac przedstawione do podpisu po takim badaniu. ”
Takie klauzule są bardzo problematyczne dla firmy, zwłaszcza jeśli nie zawierają odszkodowania dla zwalnianego za brak możliwości podjęcia adekwatnej do jego kwalifikacji pracy zarobkowej
TesTeq
Mój post nie jest ani o odejściu, ani o szantażu, lecz tylko o sprawdzeniu swojej pozycji w firmie.
WojtekW
Twoja wypowiedź sugeruje, że podana przeze mnie metoda jest niecałkiem cywilizowana. Możesz to rozwinąć?
Mirek
Piszesz:”Na zatrzymanie zmieniających pracę z powodu drugiego i trzeciego (którzy na podst. moich obserwacji stanowią jednak zdecydowaną większość) w ogóle nie ma sposobu. ”
To niekoniecznie odpowiada stanowi faktycznemu. Często atmosferę można poprawić wywalając jednego szkodzącego jej pracownika. Z projektami to czasem jest to też kwestia czasu.
Aneta
Piszesz: „Chodzę stale na rozmowy kwalifikacyjne ….”
Dobra metoda aby mieć wprawę i …. znać swoją aktualną wartość rynkową :-)
Proszę napisz dokładniej czego oczekujesz po poście o złym feedbacku
TesTeq
Piszesz: „podstawą relacji z podwładnym są cotygodniowe One-On-Ones ….”
Obawiam się, że w realnych warunkach obecnej gospodarki (za mało pracowników w stosunku do ilości zadań ) byłoby to bardzo nieefektywne wykorzystanie czasu managera i pracowników.
Pozdrawiam wszystkich
Alex
„Twoja wypowiedź sugeruje, że podana przeze mnie metoda jest niecałkiem cywilizowana. Możesz to rozwinąć?”
Obie są cywilizowane oczywiście :)
Chodziło mi bardziej o mniej dosadną formę pytania popartą większą ilością informacji, które według pracownika, pracodawca mógłby i powinien wziąć pod uwagę kształtując swoją ocenę.
Ewa W pisze: „proszę o uważność – nie wkładaj w moje usta czegoś, czego nie powiedziałam / napisałam – zacytowany drugi fragment nie jest z mojej wypowiedzi.”
Masz rację. Przepraszam bardzo za swoją nieuważność. Taki błąd może dużo kosztować. Powinienem dwa razy sprawdzić, co i do kogo napisałem, przed naciśnięciem „Submit comment”. Nie obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy, ale dołożę wszelkich starań.
Przepraszam też Kubę Mendysa za przypisanie jego wypowiedzi innej osobie.
Alex pisze: „Obawiam się, że w realnych warunkach obecnej gospodarki (za mało pracowników w stosunku do ilości zadań ) byłoby to bardzo nieefektywne wykorzystanie czasu managera i pracowników.”
Każdy obawia się czegoś innego. Ja uważam, że dla biznesu (w realnych warunkach obecnej gospodarki) kluczowa jest pełna integracja zespołów pod wodzą liderów. Dlatego liderzy powinni poświęcać tygodniowo 4-5 godzin na One-On-Ones. Uważam, że menedżer, który nie jest w stanie wygospodarować takiego czasu, wykazuje braki w zakresie zarządzania swoim czasem i delegowania pracy. Albo ma problemy w kontaktach międzyludzkich. Według mnie częste rozmowy (korekty kursu) podwyższają efektywność ponieważ pracownicy przestają skupiać się na szybkości załatwiania spraw na rzecz robienia tego, co jest najważniejsze.
WojtekW
Widzisz jak trzeba uważać jak formułujemy nasze zdanie? :-)
TesTeq
Odpisze Ci później, teraz idę pomaszerować po plaży :-)
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Tes Teq:
Napiszałeś:
„częste rozmowy (korekty kursu) podwyższają efektywność ponieważ pracownicy przestają skupiać się na szybkości załatwiania spraw na rzecz robienia tego, co jest najważniejsze”
Pomijając koszty czasu na takie rozmowy, z Twojej wypowiedzi wynika, ze poczyniłeś określone załozenia, niekoniecznie prawdziwe i zapewne nie uniwersalne, a mianowicie, ze takie rozmowy skutkuja korektą kursu, ze tak częsta korekta kursu jest konieczna / potrzebna (czyli kurs wymaga tak częstych korekt), ze korekty kursu nie mozna osiagnąć inaczej, oraz ze zespół pracuje własnie z nastawieniem na szybkosc załatwiania spraw a nie na efektywnosc, a takze, ze robienie tylko tego, co jest najważniejsze załatwia sprawę efektywnosci. Dla mnie to obraz spłaszczony, nieprawdziwy i nieprzystajacy do rzeczywistości.
Mój zespół liczy 16 osób, w tym 3 w terenie, co przy zastosowaniu Twojego systemu oznacza minimum 8 godzin rozmów tygodniowo wyjetych z mojego czasu. Czyli wyłacza mnie na jeden pełny dzien tygodniowo na same rozmowy, nawet jesli nie są one potrzebne – dla zachowania sugerowanego systemu, do tego czas na przygotowanie, przy tym zabieram każdemu człowiekowi przynajmniej pół godziny na spotkanie i pół godziny na przygotowanie, a dla terenowców dodatkowo czas na przejazd i koszty utraconych mozliwosci czyli wynikajace z tego, co oni mogliby w tym czasie zrobic, etc.
Majac dobry kontakt z zespołem i otwartosc w komunikacji – wystarzy rozmawiac kiedy jest to rzeczywiscie potrzebne. Ludzie którzy mają zaufanie do zwierzchnika i w zespole, który jest zdrowy, ludzie potrafią normalnie przyjsć i rozmawiac kiedy jest taka potrzeba, badź zgłaszać taka potrzebę i umawiac krótkie spotkanie w dogodnym dla obu stron momencie.
Nie ma sensu tego formalizować i ubierac w ramki obowiazkowych spotkań. To ani nie służy efektywnosci peracy, ani nie słuzy integracji, ani nie przekłada sie na jakosc pracy zespołu i jego efektywnosć. Dla mnie to co najwyzej podnosi managerowi poczucie, ze zarzadza zespołem i jest ważny, ale nie w tym tkwi istota bycia managerem / liderem. Dodatkowo taki system poniekad zwalnia pracownika z poczucia odpowiedzialnosci za to, co robi, i staje sie on „zewnątrzsterowny”, co wcale nie słuzy ani rozwojowi pracownika ani zespołu, ani nie słuzy efektywnosci.
Ewa
TesTeq
Właśnie odpisałem Ci nowym postem
Pozdrawiam
Alex
EwaW
Widzę, że równolegle pisaliśmy na ten sam temat :-)
Proponuje dalsza dyskusję o nim przenieść pod nowy post
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Kuba Mendys, dziękuję za odpowiedź do pytania dot. rozmów podsumowujących. Moje dalsze wypowiedzi będę kontynuował pod nowym postem Alexa, bo jest odpowiedniejszy do tego typu dyskusji.
Jeszcze chciałem wszystkich przeprosić, bo pomyliłem się kiedy napisałem, że pytanie „Co zrobisz, jeżeli dowiesz się, że jutro odchodzę” możecie znaleźć w książce „The magic of thinking big”. Tak jak już ms napisał/a jest to wykorzystywane w firmie Netflix i na prezentacji tej firmy możecie się natknąć na to pytanie: http://www.slideshare.net/reed2001/culture-1798664 . Niemniej polecam przeczytać tą książkę, bo jest niesamowita!!! W moim wypadku miałem jednak problem z przyswajaniem jej treści, bo sprawia, że chce się zmienić ogromną ilość postaw :) .
pozdrawiam,
artur
Artur
Nieco już pożółkłą :-) kopię „The Magic of Thinking Big” mamy w Biblioteczce
http://biblioteczka.alexba.eu/viewforum.php?f=107
Zapraszam chętnych do czytania, tam jest nawiasem mówiąc wiele wspaniałych książek.
Pozdrawiam
Alex
Alex: Nieco już pożółkłą kopię “The Magic of Thinking Big” mamy w Biblioteczce
W spisie książek może i w Biblioteczce jest, ale fizycznie ta książka z Biblioteczki jest u mnie :P . Na szczęście już przeczytana, więc jak tylko Alex wróci do W-wy, albo ktoś zarezerwuje książkę, to (chociaż z ciężkim sercem) wyślę ją.
Niestety nie wziął Pan pod uwagę jednej sytuacji.
Załóżmy, że pracownik jest dobry, kompetentny i nie leniwy ale nie ma firmy konkurencyjnej w której może się zatrudnić. Jego pozycja jest słaba nie słabością pracownika ale brakiem zapotrzebowania na rynku na wiedzę/doświadczenie, które posiada.
Wynikają one z tego jak potoczyła się jego kariera a nie z jego osobistego lenistwa.
NEVEMIND
Uprzejmie prosze o podanie konkretnego przykładu takiej sytuacji, to chetnie podyskutuję
Pozdrawiam
Alex
NEVERMIND, a co gdyby przewrocic to do gory nogami i zalozyc wlasna konkurencyjna firme?