Pamietacie post „Historia pewnej rekomendacji”? Jak dobrze się to potem skończyło dla tego Kolegi?
Takie historie pojawiają się u mnie nierzadko, a dziś chcę Wam opowiedzieć o tym, jak ktoś kogo nie widziałem na oczy „załatwił sobie” że opis jego działalności wylądował w rękach jednego z najbardziej pasujących ludzi w Polsce.
- Na początku był mail, jeden z wielu, jakie otrzymuję. Właśnie ten mail był dobrze napisany i dlatego chcę go szczegółowo omówić.
- Potem był mój telefon, czy mogę ten mail po prostu wydrukować i przekazać właściwej osobie
- Potem, traf chciał że tylko 24 godziny później miałem prywatne, niebiznesowe spotkanie z właściwą osobą, podczas którego powiedziałem „ wiesz, mam tutaj opis czegoś ciekawego, co mogłoby pasować do Waszego biznesu. Nie znam człowieka osobiście ale zgodził się na wydrukowanie maila wysłanego do mnie i przekazanie go Tobie. Zobacz i wyrób sobie zdanie sam”
- Mój rozmówca przeczytał, zapytał czy może zabrać wydruk ze sobą i powiedział „przyjrzymy się temu. Powiem Ci co z tego wyszło”. To ostatnie to jest nawiasem mówiąc ważny element, jak dostajesz od kogoś cynk, to daj mu potem feedback co z tego wyszło.
- Potem wyleciałem na Gypsy Time
- cdn. (oby :-))
Kluczowym w tym wszystkim był naturalnie mail od Czytelnika, przyjrzyjmy się mu bliżej. Otrzymałem zgodę na jego publikacje ale zostałem poproszony o zanonimizowanie wszelkich informacji dotyczących Autora i jego serwisu, stąd te wszystkie X-y w tekście (a szkoda, bo bardzo ciekawe)
„Witaj Alex,Od kilku lat jestem stałym czytelnikiem Twojego bloga. W komentarzach podpisuję się zwykle jako XXXX.”
Bardzo wazne przedstawienie się na samym początku. Mówi mi „od kilku lat jestem członkiem Twojej „rodziny” a nie przypadkowym człowiekiem. Możesz sprawdzić co mówiłem i w jaki sposób sie wypowiadałem”
To jest bardzo ważny element, bardzo często pomijany. Zwracanie się do mnie po imieniu potwierdza, że człowiek zna mnie z blogu :-)
„Zachęcony kilkoma postami, między innymi tymi dwoma:wziąłem sprawy w swoje ręce i postanowiłem spróbować wykopać swoją studnię zanim na dobre zachce mi się pić.”
Autor pokazuje, że rzeczywiście czyta mój blog i pozwala mi prześledzić, jak powstała idea, o której zaraz usłyszę.
„Od około roku czasu prowadzę wraz z bratem bloga (a w zasadzie mały serwis) związany z XXXXX (plus dokładny opis, przyp. Alexa)Mamy również jedyną w kraju bazę danych XXXXX. Możemy pochwalić się wywiadami z największymi sławami polskiej sceny XXXXX. Tak, nawet totalni amatorzy mogli porozmawiać z XXXXXXX :). Brat studiuje dziennikarstwo więc wydaje mi się, że w kwestii merytorycznej nie mamy się czego wstydzić. Z zawodu jestem programistą więc stworzenie całości od strony technicznej było świetną zabawą i oderwaniem od pracy na etacie.”
Tutaj mieliśmy całą serię istotnych informacji takich jak:
- nie jest to tylko pomysł lub prototyp, lecz funkcjonujący serwis. To robi ogromną różnicę dla kogoś takiego jak ja!!! Moje nastawienie do teoretyków znacie :-)
- bardzo dobry opis o co w serwisie chodzi i dlaczego jest on „purpurową krową”
- zręczne pokazanie paru osiągnięć
- pokazanie, że team prowadzący, mimo tylko dwuosobowego składu ma niezbędne kompetencje merytoryczne i techniczne
„Wbrew opinii innych udało nam się osiągnąć coś czego nie mają nawet wielkie serwisy internetowe o XXXXX. XXXXX jest niszą w XXXXX, którą ludzie interesują się dopiero od niedawna. Szansa stworzenia czegoś dużego przynoszącego spore zyski z reklam, płatnego contentu, sklepu… jest bardzo duża. Pomysłów jest mnóstwo. Moje plany sięgają nawet momentu gdzie stworzymy własne XXXXXXX.”
Dalsza część pokazująca:
- więcej „purpurowości” projektu
- fakt, że team potrafim naprawdę coś konkretnego osiągnąć
- fakt, że dotychczasowe wyniki są bardzo zachęcające, a projekt ma potencjał
Tego nigdy za wiele pod warunkiem że jest to prawdziwe i wiarygodne. jedyna uwaga, to zamiast „udało nam się osiągnąć” (gdzie brzmi element szczęśliwego przypadku) lepiej byłoby napisać „osiągnęliśmy”
„Śledząc Twojego bloga, którego uważam za bardzo wartościowego, nie trudno się domyślić, że znasz wiele osób z różnych dziedzin. Zarówno tych z wyższych lig jak i tych niższych. Dlatego mam pytanie. Czy znasz może jakąś osobę / firmę skłonną zainwestować pieniądze w rozwój takiego serwisu? Nie oczekuję ryby ale bardzo chętnie przyjrzę się wędkom, które mógłbyś posiadać. Każda rada czy wskazówka gdzie zacząć szukać będzie mi bardzo pomocna.”
Bardzo zręcznie napisane, czego Autor maila chce ode mnie. Właściwie postawione główne pytanie, ale też podanie mi celów zastępczych na wypadek, gdyby moja odpowiedź na to pierwsze była „nie znam”. Autor gra na wiele mozliwych szans, a nie na te jedyną największą.Wiele osób w biznesie i w życiu spina się na osiągnięcie konkretnego celu, nie widząc, że coś innego, co mogliby łatwo dostać tez znacząco posunie ich do przodu.
„Co mogę zaoferować w zamian? Jestem specjalistą w dziedzinie programowania. Służę radą przy tworzeniu serwisów internetowych oraz innych aplikacji. Mogę pomóc w wyborze technologii czy podsunąć konkretne rozwiązanie w kwestiach technicznych. Gdyby na jakiejś „biznesowej kolacji”, o których nie raz pisałeś na blogu, ktoś potrzebował konsultacji to chętnie pomogę o ile będzie się to mieściło w ramach moich kompetencji. Bardzo chętnie napiszę też na Twojego bloga swoją historię jako programisty, od czego się zaczęło i w jaki sposób wspinam się w górę aby dojść do tego co robię obecnie (póki co jestem liderem małego zespołu w firmie, w której pracuję).”
Ładnie napisany blok, co Autor może zaoferować mi w zamian. Akurat w moim przypadku niepotrzebny, bo jak już komuś pomagam, to robię to „za darmo”, ale świadczy o charakterze, a poza tym jest dobrym opisem kompetencji Autora na wypadek, gdybym ten mail posłał dalej :-)
A takie forwardowanie całego maila (oczywiście za zgodą jego autora)zdarza się często ludziom, którzy są zajęci innymi sprawami ale chcą coś dobrego dla Was zrobić. Pamiętajcie więc pisząc taki tekst, zredagujcie go tak, aby był odpowiednio przekonywujący tez dla osoby docelowej. Ja, gdybym nie mógł po prostu wydrukować maila Czytelnika i przekazać go dalej, to chyba „odpuściłbym” całą sprawę, bo miałem wtedy dość własnych na głowie.
„Jeśli chciałbyś z tego maila wykorzystać cokolwiek do swojego bloga to proszę bardzo.”
Dobre pociągnięcie, wiadomo, że jak mogę jednocześnie pomóc wielu ludziom, to będe bardziej zmotywowany do podjęcia działania :-)
„Gdyby łatwiej było Ci oddzwonić zamiast pisać to tutaj jest mój nr telefonu: XXXXXXXX. Możesz zadzwonić nawet w nocy jeśli będzie tak dla Ciebie wygodniej. To mi zależy na wskazówkach więc jedna nieprzaspana noc może być tego warta.”
Niezwykle ważny element, podanie różnych możliwości kontaktu. Ja czytam osobiście wszystkie maile skierowane do mnie ale mam spory kłopot z odpisywaniem obszerniejszymi tekstami, bo….. bardzo nie lubię pisać!!!! Dlatego czasem trwa to długo, bo trzeba się wstrzelić w rzadki moment kiedy mam czas i wenę na indywidualną korespondencję. Podanie telefonu znacznie ułatwia sprawę, kilkoro z Was przeżyło już ten szok, że napisali mi maila z telefonem i 20 minut później mieli mnie już w słuchawce, często dzwoniącego z innego kontynentu :-)
Tak więc przypominam, telefon to jest konieczność, jeśli nie ufasz mi na tyle, aby go przekazać to nie pisz w poważniejszych sprawach wymagających mojego zaangażowania.
Ostatnie zdanie jest też bardzo ładną deklaracją, że Autorowi zależy.
Co wyniknie dalej z tej całej akcji nie wiemy. Nie wszystkie próby takie jak ta opisana kończą się powodzeniem, taka jest kolej rzeczy w biznesie. Ważne jest, aby próbować dużo i często, a powyższy mail jest dobrym przykładem jak to zrobić. No może za wyjątkiem literówki w ostatnim zdaniu :-) Use your spell checker!!
Zapraszam do dyskusji i pytan w komentarzach
PS: te „blabla , blabla” w wersji dźwiękowej to są linki do mojego blogu, nie słowa Autora maila!! :-)
______________
Tutaj możesz pobrać wersję dźwiękową (kliknij na link prawym klawiszem myszy, a potem na “Zapisz element docelowy jako…”)
Wielkie dzięki za podzielenie się dla autora wiadomości i za Twoje rady Alexie!
Dziękuję Alexie za przytaczane przez Ciebie przykłady. Widać, że aby napisać coś od siebie najważniejsze jest wcześniejsze przemyślenie i dokładne określenie o co nam chodzi. Odkąd wyjechałem na studia i zacząłem poznawać nowych, zdolnych ludzi, to polecam im lekturę Twojego bloga i muszę przyznać, że każda z tych osób zatrzymuje się tutaj i znajduje coś dla siebie, coś co ułatwi i nakieruje ich na właściwe tory w dalszym rozwoju ;) Jednej osobie przestawił się pogląd o 180 stopni o tym co chce ona robić, a nie „bo rodzice kazali *coś* studiować”.
Pozdrawiam,
Konrad
Także stosuję marketing wirusowy :-). Natomiast tutaj autor już sam się rozpędzał, walczył o swoje a ewentualna pomoc Alexa jedynie go mogła nieco pchnąć do przodu :-)
Nowe możliwości czyhają na nas wszędzie :)
Na swoim przykładzie opiszę poniekąd choć nie do końca zbliżoną sytuację, miałem pewien bardzo ciekawy pomysł na stworzenie serwisu związanego z pewną branżą (pewnego rodzaju prototyp) w przypadku pomyślnego jej rozwoju stworzenia z niej portalu o globalnym zasięgu.
Przez bardzo długi okres czasu miałem obawy, czy jeśli z kimś się podzielę moją koncepcją i mechanizmem nowego biznesu (to ten ktoś ją wykradnie) i stworzy projekt na własną rękę). W ten sposób zmarnowałem blisko dwa lata czasu.
Po dwóch latach w końcu się przełamałem, napisałem więc kilka ogłoszeń w serwisach, które umożliwiają kontakt z ludźmi z możliwościami: osobą A czyli ja młody z pomysłem a B (doświadczony z kapitałem).
Moim atutem na starcie było to, iż rozwijałem już projekt (w bardzo ubogiej formie), ale pozwoliło to drugiej stronie utwierdzić się w przekonaniu, że nie tylko gadam, ale również w tym kierunku działam.
To uwiarygodniało mnie jako osobę, która podjęła pewne kroki a nie tylko ma wizję na papierze.
Po kilku kontaktach mailowych z zainteresowanym inwestorem w których przedstawiłem mój dotychczasowy projekt i gdy poinformowałem, że stanowi on zaledwie kilka % funkcjonalności zaprosił mnie na spotkanie aby przedstawić projekt w szerszym zakresie(doszło do kilku spotkań, na które zwłaszcza za pierwszym razem szedłem z przerażeniem w oczach! Mając świadomość, że jest to prezes wydawnictwa o obrotach kilkunastu milionów złotych rocznie). A ja mały żuczek :)
Jak się okazało był człowiekiem sympatycznym i normalnym. Co mnie pozytywnie zaskoczyło. Podjęliśmy więc pewne wiążące kroki zakładając spółkę o równych udziałach.
Następnie złożyliśmy wniosek o dotację unijną na rozwój projektu, która jest obecnie w fazie weryfikacji przez odpowiednie urzędy.
Konkludując bez względu na to czy projekt przejdzie pozytywnie ocenę czy nie, pozwoliło mi to przełamać dotychczasowe bariery i nabrać pewności siebie. Teraz wiem, że nawet jak się nie uda pozyskać środków na rozwój jedną drogą to będę nadal szukał wytrwale i nie podam się, aż celu nie osiągnę :)
I to pomimo tego, że ja i moja partnerka mamy wszystkiego dość, gdyż poświęciłem projektowi bardzo dużo czasu w ostatnich latach (co z perspektywy czasu było błędem) a próba realizacji pomysłu na własną rękę okazała się nieudana.
Alex, co powiesz na temat umieszczania numeru telefonu w stopce maila?
Rozumiem, że umieszczenie go bezpośrednio w treści posiada większy impakt, jednakże czy warto go powtarzać skoro jest on również wyszczególniony na końcu wiadomości?
Czy sformułowania typu „numer znajdziesz w stopce maila”, są w jakiś sposób niegrzeczne?
Potwierdzam, szok jest bardzo duży, kiedy oddzwaniasz Alexie :) . Pamiętam, ze do mnie oddzwoniłeś po paru godzinach od wysłania do Ciebie maila (z prośba o radę) i pewnie dosyć śmiesznie musiałem brzmieć zawieszając się przy odebraniu telefonu, w celu połączenia faktów i zidentyfikowania, że to właśnie Ty dzwonisz :)
Fajnie, że propagujesz takie działania! Mam nadzieję, że dzięki temu wiele osób nie tylko bardziej się otworzy na ludzi i przestanie się bać zadawać pytania, ale także, że dasz przykład wielu osobom, do których pewnie niejednokrotnie my, żądni wiedzy, się zgłaszamy, a niestety nie zawsze otrzymujemy odpowiedź/pomoc.
To chyba fajnie być takim pozytywnym i niekomercyjnym trendsetterem ;]
Pozdrawiam! :)
Piotrek
Konrad
Proszę bardzo :-)
Konrad Dudek
Cieszę się, że jesteś „kichaczem” :-)
Myślę że dla wielu ludzi to co tutaj dyskutujemy może byc co najmniej dobra inspiracją do własnych przemyśleń
Sebastian Bigos
Tutaj akurat nie chodziło o marketing wirusowy :-)
Michał
Piszesz: „Moim atutem na starcie było to, iż rozwijałem już projekt (w bardzo ubogiej formie), ale pozwoliło to drugiej stronie utwierdzić się w przekonaniu, że nie tylko gadam, ale również w tym kierunku działam. „
To jest bardzo ważne!!! Ludzi z pomysłami jest mnóstwo, tylko potem pojawiają sie problemy :-)
Powodzenia w spełnianiu twoich marzeń!! :-)
Dariusz Łuksza
Pytasz: „Alex, co powiesz na temat umieszczania numeru telefonu w stopce maila? „
Dla mnie to całkowicie wystarcza.
Forma w jakiej zrobił to cytowany w poście Czytelnik jest moim zdaniem optymalna, bo nie tylko przekazuje sam numer, ale tez pewną postawę.
Piotr J. Synowiec
O ile pamiętam to też dzwoniłem skądś z daleka :-)
Piszesz: „..zawieszając się przy odebraniu telefonu, w celu połączenia faktów i zidentyfikowania, że to właśnie Ty dzwonisz „
Przecież się przedstawiłem :-)
Do wszystkich
ten post nie jest naturalnie o tym, jak załatwiać to ze mną tylko zawiera ważne wskazówki jak do tego podejść w ogóle. O takie rzeczy też prosiliście w dyskusji pod postem „O czym tu pisać?”
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Alex:
Jasne, że się przedstawiłeś! :) Jednak wtedy to było dla mnie dosyć dużym zaskoczeniem, do którego potrzebowałem przynajmniej kilku sekund na poskładanie myśli ;)
Poza tym, tak jak w jednym poście wspomniałeś, ze masz znajomego, który po prostu lubi z Tobą rozmawiać. Coś w tym jest, ze bardzo pozytywnie wpływasz na samopoczucie innych.
Świetnie, ze wpadłeś na to, aby dodatkowo do wpisów nagrać wersję audio czytaną przez Ciebie!
Miłego!
Piotr J. Synowiec
Piszesz: „Świetnie, ze wpadłeś na to, aby dodatkowo do wpisów nagrać wersję audio czytaną przez Ciebie!”
To nie ja!!
Kilku młodszych Czytelników puściło posty przez syntezator mowy, aby mieć co słuchać w drodze do szkoły :-)
Pomyślałem, że jaki głos ma taki mam, ale od syntezatora będę lepszy :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Ja muszę się przyznać wszystkim „bez bicia”, że napisałem dwa listy do Alexa i nie dostałem na nie odpowiedzi – wciąż kiedy je ponownie czytam zastanawiam się czy gdzieś czasem nie zrobiłem jakiegoś „dyskwalifikującego” w oczach Alexa błędu. Choć mam świadomość, że autor bloga nie ma na tyle czasu by na bieżąco odpisywać, czy też nawet w ogóle odpisywać to brak feedbacku po kilku, a nawet kilkunastu miesiącach troszkę mnie dziwi.
Alex, przy okazji: jakie są Twoje kryteria tego, czy na daną wiadomość prywatną odpisujesz? Bardzo byłbym rad, gdybyś przybliżył ten temat – nawet w kontekście pisania do innych osób/firm w ważnych dla siebie sprawach.
Dziękuję także za ten post, może jak z nim popracuje to poprawię swoje pisanie? :)
Pozdrawiam,
Paweł.
Paweł Kuriata
Dokładny search mojej poczty przyniósł jeden Twój mail z listopada. Jest on bardzo obszerny i prosiłeś mnie o ustosunkowanie się do zamieszczonego tam tekstu. Wylądował on w kolejce „do załatwienia później” bo wymaga przemyśleń a nie nosił znamion bardzo palącej sprawy. Wolałbyś krótka odpowiedź „nie zajmę się tym”?
Pozdrawiam
Alex
„Moje nastawienie do teoretyków znacie” – dlatego ja się wstrzymuje z emailem do Ciebie :) Wiem, że sam muszę wykonać kroki A B C aby pytać Cię o D E i dalej :) Poza tym ten wymóg podejścia do kontaktów z Tobą jest taką 1wszą darmową sesją coachingową wobec nas (nie liczać oczywiście postów na blogu:)). btw czytając posty z 2007 roku – doszedłem do wniosku że jako czytelnik bloga chciałbym Ci się odwdzięczyć symboliczną paczką z okazji świąt i urodzin które jeśli dobrze pamiętam z bloga masz na początku stycznia. A odwdzięczyć się chciałbym za merytoryke i czas który władasz w ten projekt. Szczerze to nie znam drugiego tak wartościowego bloga w Polskiej sieci. Przecież na pewno nie jest nim blog Kominka który opisuje w nim kanapkę z burger kinga czy umieszcza inne mało wartościowe informacje i poglądy. Wiec moje pytanie czy podoba Ci się taka „końcoworoczna” forma podziękowania ?:) I jeśli tak czy mógłbyś podać adres recepcji jakieś zaprzyjaźnionej firmy w PL na który każdy chętny czytelnik mógłby wysłać paczkę czy to kartkę (urodzinową?) inna opcja to wysyłka do takiego cuda jak paczkomat :))
Pzdr Maciej
@ Paweł Kuriata
Witaj w klubie! Nie jesteś sam i pewnie nigdy nie będziesza sam w klubie osób, którym Alex „nie zdążył” odpwiedzieć. ;) Alex to zajęty gość, więc trzeba się uzbroić w cierpliwość. Robić dalej swoje oraz czytać bloga, aby natrafić na takie o to perełki, które są rasowym feedback także we własnej sprawie. Dzięki Alex za ten wpis! Ponadto brak komunikacji – to też komunikat. Naturalnie pojawiają się negatywne myśli u nadawcy, że się zrobiło coś niewłaściwego, ale to wynika z tego, że nadawcy po prostu bardzo zależy na radzie Alexa lub/albo, że nie do końca jest pewny swojej wartośći. Strach, że zrobiło się coś źle, to tylko cena za wyobraźnię jaką się posiada, więc „Ever failed. No matter. Try again. Fail again. Fail better” – S. Beckett
@ Alex
Opcję audio udostępniasz od niedawna. Zacna inicjatywa. Nie mniej jednak dopiero teraz miałem okazję usłyszeć Twój głos. Potwierdza się powiedzenie „Pozory często mylą, a czasami zabijają!”
Pozdr dla wszystich czytelników bloga!
Kuba
Maciej
Piszesz: „Wiem, że sam muszę wykonać kroki A B C aby pytać Cię o D E i dalej ”
Niekoniecznie tak jest zawsze. To odnosi się przede wszystkim do przypadków, kiedy musiałbym z tym pójść do innego człowieka (jak w przypadku opisanym w poście), albo sam podjąć się poważniejszego wysiłku (np. napisania długiego maila :-))
W rozmowie zawsze można „pofilozofować” na różne tematy jak jest czas.
Dziękuję za miłe słowa dotyczące blogu. Wiesz ja nie porównuję się z innymi autorami serwisów, każdy z nich ma inne możliwości, cele i w końcu też audytorium, które go czyta. Niemniej bardzo się cieszę, kiedy dostaję albo tutaj, albo na priv. informacje, że nasze dyskusje komuś bardzo sie przydały :-) To bardzo mnie cieszy i jest jedną z lepszych form podziękowania mi.
Co do pozostałych, to chyba napiszę krótki post na ten temat, bo ostatnio dostaję coraz więcej podobnych pytań :-)
Krótka odpowiedź to:
– jeśli uważasz treści tutaj za wartościowe to pomóż mi je upowszechnić, aby inni ludzie też mogli z tego skorzystać
– jeśli chodzi o sprawy materialne to proszę zrób coś dla bardziej potrzebujących ode mnie
Jakub Płoński
Dokładny search mojego archiwum mailowego (nie kasuję maili, które do mnie dotarły) z użyciem Twojego nazwiska wykazał tylko jedną pozycję, a mianowicie zawiadomienie od systemu, że jest komentarz od Ciebie.
Siłą rzeczy nie opanowałem jeszcze umiejętności odpisywania na maile, które do mnie nie dotarły :-)
W kontekście mojego głosu napisałeś: ” Potwierdza się powiedzenie “Pozory często mylą, a czasami zabijają!””
Co dokładnie chcesz przez to powiedzieć?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Nie dziękuje :) Czas pokaże co z tego będzie.
Alex mam do ciebie pytanie, nie związane z tematem aktualnego postu.
Jakie jest twoje podejście odnośnie inwestowania na rynkach kapitałowych, inwestujesz sam w tym obszarze? Czy omijasz szerokim łukiem w dobie obecnych czasów ;)
Wiem, że blog nie dotyczy tego zagadnienia, ale osobiście mnie to ciekawi :) Jakie masz na to zagadnienie spojrzenie…
P.S przyjemne widoki masz za oknem! Zwłaszcza ten ostatni mi się podoba :)
Alex, napisałeś: ” Wolałbyś krótka odpowiedź “nie zajmę się tym”? ”
Oczywiście, że nie i tą wiadomością nie chciałem pokazać swojego zniecierpliwienia lub też Cię skrytykować. :)
Jednakże z pewnością napisałem dwa meile, poprzedni już bardzo dawno temu, i nie wierzę, że zapomniałem się podpisać, dlatego dziwi mnie wynik Twojego searchu.
Pozdrawiam,
Paweł.
Michał
Napisałeś: „Nie dziękuje „
Proszę pilnie przeczytaj ten post: http://alexba.eu/2006-04-23/rozwoj-kariera-praca/dziwny-przesad/ :-) :-)
Jesli chodzi o Twoje pytanie o inwestycje, to mam gdzieś co nieco poparkowane w jakiś akcjach, część z nich kupiłem w dołku 2008, ale się specjal;nie tym nie ekscytuję.
Paweł Kuriata
Mogło się zdarzyć, że wylądował automatycznie w jakimś spamie, sprawdzam te foldery ale mogłem coś przeoczyć. Do października używałem od lat niezbyt dobrego systemu z wieloma kontami, outlookiem i synchronizacją, ten od listopada 2010 jest „idiotensicher”, wszystko zintegrowane i w chmurze. Jeśli coś dawniej napisałeś i zaginęło to przykro mi z tego powodu. Teraz takie rzeczy nie powinny się już zdarzać.
Pozdrawiam
Alex
Alex,
może to właściwy moment by spytać – jakie wskazówki możesz udzielić tym, którzy wylądowali u Ciebie w kolejce „do załatwienia później”? Pytanie to można zresztą odnieść do analogicznych sytuacji, jakie zdażyło bądź zdaży nam się napotkać gdzie indziej w życiu.
A zatem – czy wypada zapytać wprost o „status” naszej odpowiedzi? Jeśli tak, to kiedy mniej więcej powinno się to zrobić i jaka forma jest najstosowniejsza? Czy jest też jakiś okres, po którym powinniśmy się „poddać” w nadziei na odpowiedź?
Druga kwestia, to co możemy zrobić, aby zminimalizować ryzyko wpadnięcia w tę kolejkę? Czy np. długość maila ma jakieś znaczenie? Oczywiście najważniejsze, by być treściwym, ale może dla zachowania krótkiej długości pierwszego maila powinno świadomie rezygnować się z przedstawiania szerszego kontekstu dla opisywanej sprawy, albo ograniczyć szczegóły do niezbędnego minimum?
Ja też wylądowałem w kolejce „do załatwienia później” i zastanawiam się, czy ta sama sprawa w innej (krótszej?) formie mogłaby potoczyć się inną ścieżką. Jeśli tak, to łatwo to naprawić :)
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysiek
Krzysztof Olbiński
Akurat Ty nie masz na co narzekać :-)
Wysłałeś mi ogromniastego maila (przeczytałem uwaznie) a na końcu chciałeś”
– mojej zgody wiesz na co :-)
– de facto dużego konsultingu za friko :-)
Z mailem wstrzeliłeś się w bardzo gorący okres przed Gypsy Time.
W międzyczasie dwukrotnie juz wymienialiśmy korespondencję, gdzie dawałem Ci jednoznacznie do zrozumienia, że nie teraz (co nie oznaczało tez odmowy)
hej Człowieku, jestem na Gypsy Time, piszę blog, piszę książkę, pracuję nad formą fizyczną, delektuję się życiem i nawet płacący klienci czekaja na mój powrót!! Tak trudno to zrozumieć ? :-)
Pozdrawiam
Alex
@ Alex
Odnośnie głosu
Sądząc po zdjęciu opublikowanym na Twoim blogu, bo jeszcze nie mieliśmy się okazji spotkać w realu, stawiałem do wczoraj na to, że masz niski głos (bas). A życie jak życie pokazuje, że pozory („własne osobiste szablony jakie nakładamy na rzeczywistość”) mylą, bo okazało się ku mojemu zdziwieniu, że jesteś gdzieś w okolicach barytonu może tenor. Ale ręki za to sobie uciąć nie dam, bo specem od wokalu nie jestem. That’s all!
Odnośnie samego powiedznia
„Pozory często mylą” to dość dobrze znane i rozpowszechnione powiedzenie. Ja dodaje od siebie na podstawie własnych doświadczeń, że „czasami zabijają”. A to wszystko
dlatego, że niektóre błędy w kontekście naszej oceny sytuacji (pozorów) są błache – bez konsekwencji – takie „darmowe” błędy.
np. skojarzenie Twojej osoby z basem
Jednak zdarzają się sytuacje, że na podstawie mylnie przyjętych założeń „pozorów” podjęte decyzje okazują się katastrofalne w skutkach. To naturalnie bolesne doświadczenie, ale jest najczęściej też najlepszym życiowym nauczycielem.
np. miła dziewczyna, niekoniecznie równa się miła małżonka po ślubie – no i klops gotowy!
Odnośnie maili, które nie dotarły do Ciebie. Naturalnie stosuję tą samą zasadę: Nie kasuje korespondencji! W celu wyjaśnienia całej sytuacji z mailami wyślę na wskazanego przez Ciebie maila forwarda maili wysłanych do Ciebie i otrzymanych od Ciebie Tobie do wglądu.
W związku z tym, że wątek wysłanych maili jest z przed ok. 1 roku, to może po prostu są z archiwizowałeś albo może są w SPAMie?
Co za tym idzie w odpowiedzi do Pawła Kuriata wszystko już powiedziałeś i to pewnie też tyczy się mojego przypadku mailowego. No offence.
Dodam też, że mój przypadek też pewnie wymagał przemyśleń, więc też na bank wylądował w sprawach „do załatwienia później”.
Reasumując, jeśli błędy nam się zdarzają, to życzę wszystkim czytelnikom tych z kategorii – „darmowych”.
Choć na głowę nie pobije niczego nauka z cudzych błędów – dlatego też ten post.
Pozdr
Kuba
@Alex
To ja gdziekolwiek narzekałem? :) Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że nie wszystkie historie przebiegają tak, jak w głównym poście. Jeśli mój komentarz odebrałeś jako oznakę niecierpliwość, to nie było to moim celem.
Pytania, jakie postawiłem, w mojej ocenie są uniwersalne – odnosząc je do głównego tematu, komentarzy, no i edukacyjnego charakteru bloga :) Kwestie dotykają wrażliwej materii i być może nie ma prostych odpowiedzi, tym bardziej, że w grę wchodzą problemy natury technicznej jak zagubiony email.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysiek
Alex po tym jak przeczytałem posta, którego mi przywołałeś. Dokładnie tak jak piszesz, odpowiadamy z automatu w taki właśnie sposób. Zabobon wyćwiczony od dziecka!
Natomiast rozmawiając z obcokrajowcem odpowiedział bym mu z automatu inaczej, mam nadzieję, że się uda, jestem dobrej myśli :)
Chyba jestem zaprogramowany na dwa różne światy :D inaczej wygląda komunikacja z obcokrajowcem oparta na własnym ja (nie jestem tutaj naznaczony) a często inaczej z Polakiem w oparciu o inne wyuczone wzorce.
Trudno jest mi to wytłumaczyć, ale coś w tym jest. hehe
Alex, autor przytoczonego maila poprosil Cie o skontaktowanie z potencjalnym inwestorem, czy nie miales w pierwszej chwili checi/odruchu zeby sie go zapytac co juz zrobil zeby takiego pozyskac, czy rozmawial juz jakims funduszem lub aniolem biznesu?
A jezeli prowadzil juz takie rozmowy, to co z nich wyniklo i dlaczego ciagle szuka inwestora?
Michał
Teraz już wiesz :-)
Dariusz Marcinek
Jedną z opcji był kontakt z inwestorem, druga zrobienie czegokolwiek, co mogłoby autorowi pomóc. To tez zrobiłem, po prostu przekazując ten list dalej w odpowiednie ręce. Przekazując uprzedziłem odbiorcę że podaję to jak jest i bez due diligence z mojej strony. To chyba jasno wynika z postu.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
wielokrotnie pisałeś o tym, że ludzie, którzy osiągnęli sukces chętnie pomagają innym nie żądając nic w zamian. Tym postem potwierdziłeś to już kolejny raz. Jednak zdając sobie sprawę, że jest tylko jeden Alex oraz, że nie we wszystkich sprawach możesz coś poradzić, chciałbym zapytać jak Twoim zdaniem wygląda u innych dobrych ludzi, których znasz, procedura robienia z nich „otwieracza drzwi”? Zapewne każdy kieruje się trochę innymi kryteriami, ale może jest jakiś zakres uniwersalnych sposobów aby to osiągnąć.
Ps. Chudy piesek któremu oddałeś prowiant (musiał się ucieszyć) to dosyć rzadki Pies Faraona :)
Pozdrawiam