(uwaga! post jest kontrowersyjny)

Oglądając FB co chwila napotykam się na zdjęcia ludzi, którzy dumnie prezentują różne certyfikaty i dyplomy ukończenia jakiegoś kursu. Nie mówię teraz o formalnym wykształceniu koniecznym do wykonywania niektórych zawodów (np. lekarz, adwokat, architekt), lecz o różnych innych kursach, wykładach itp.

Zastanawiam się, jaki sens ma taki certyfikat i w ilu przypadkach ma on zastąpić konkretne rezultaty i stworzyć wrażenie udziału w czymś pożytecznym :)

Wielu z Was się teraz oburzy, ale spróbujcie spojrzeć na to świeżym okiem. Jeżeli biorę udział w jakiejś imprezie edukacyjnej, to podchodząc do tego pragmatycznie, jedyne co się liczy, to kombinacja umiejętności, postawy i adekwatnej wiedzy, którą z tego wynoszę. Jeżeli widzę znaczącą różnicę, to niepotrzebny mi certyfikat, że coś ukończyłem. Jeśli potrafię to z powodzeniem zastosować w biznesie, to drugiej stronie takie „zaświadczenie” tym bardziej nie jest potrzebne.

Czy nie jest to w takim razie tylko gadżet marketingowy, pomagający sprzedawać następne kursy, szkolenia i seminaria?

Jeżeli sam organizujesz takie rzeczy, to czy jesteś tak dobra/dobry w tym co robisz, że nie potrzebujesz tego rodzaju wsparcia? A jeśli nie, to jak dojść do takiej skuteczności?

Potraktuj to jako radę, jeśli chcesz możliwie szybko osiągnąć taki poziom zarobków, aby nie musieć pracować dużo i mieć środki na dobre życie.

Jako ciekawostka, od ponad 20 lat prowadząc warsztaty na bardzo wysokim poziomie, nigdy nie wystawiłem certyfikatów, chyba za wyjątkiem jednego przypadku w zamierzchłych czasach, kiedy poprosił mnie o to klient :) Niezależnie od tego, czy pracowałem z Zarządem dużej firmy, czy pro bono z młodymi ludźmi w projektach Top Gun.

Ba, wszyscy ci ludzie bardzo by się zdziwili, gdybym chciał im coś takiego wystawić :) Daje Wam to do myślenia?

Ciekaw jestem Waszych przemyśleń

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/550304438882302/