Coraz więcej osób dostrzega, że o ile nie chcemy dołączyć do coraz liczniejszego grona prekariuszy, to umiejętność dobrej komunikacji, sprzedaży czy negocjacji jest w dzisiejszym świecie niezbędna, często bardziej istotna, niż jakiekolwiek dyplomy i certyfikaty. Coraz bardziej też widać, że jeśli chcemy żyć na naprawdę przyzwoitym poziomie, to musimy opanować te umiejętności w stopniu znacznie wyższym, niż większość naszych Rodaków.
Im więcej osób wie, a przynajmniej czuje, że tak jest, tym większe zapotrzebowanie na takie szkolenia, któremu naprzeciw wychodzi oczywiście równie bogata oferta. Problem w tym, że szczególnie młodzi lub biznesowo niedoświadczeni ludzie, często nie bardzo wiedzą, jakie tak naprawdę umiejętności w tym zakresie są decydujące i równie często albo wydają swoje skromne środki na praktycznie bezużyteczne imprezy o charakterze bardziej rozrywkowym niż edukacyjnym, albo co gorsza padają ofiarą osób, którzy z ich niewiedzy zrobili sobie wygodne źródło dochodu, sprzedając im iluzję umiejętności sprzedażowych lub negocjacyjnych.
To mi osobiście bardzo przeszkadza, dlatego po wielu rozmowach z moimi młodymi przyjaciółmi postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma uwagami na ten temat. Te uwagi są naturalnie odbiciem moich osobistych doświadczeń i obserwacji , a ponieważ działam na tym rynku z powodzeniem ponad 20 lat, bez jakiejkolwiek reklamy i rozgłosu, więc chyba coś na ten temat wiem ;-)
Zdaję sobie sprawę, że pisząc ten post narażę się sporej grupie „dostawców szkoleń”, ale szczerze mówiąc specjalnie się tym nie przejmuję. Jestem po Waszej stronie drodzy Czytelnicy, a ponieważ moje usługi nie są dla Was dostępne za pieniądze, więc mogę pisać co myślę, bez budzenia podejrzeń, że chcę przy tym ubić własny interes :-) !
O grupie ludzi, którzy zbijają spore pieniądze po prostu manipulując tłumami nieświadomych adeptów możecie, a nawet powinniście poczytać w pierwszej części postu „Szczera prawda o oszustwach w biznesie MLM i szkoleniowym”. Generalnie zgadzam się z obserwacjami Autorki dotyczącymi szkoleń, więc nie będę ich tu powtarzał. Porozmawiajmy lepiej o tym, czemu należy się przyjrzeć decydując się na wzięcie udziału w imprezach oferowanych przez pozostałych.
Na początek ważne założenia:
- Piszę teraz do młodych ludzi, początkujących przedsiębiorców, oraz osób, które dopiero chcą rozpocząć działalność, niezależnie od wieku. Nie oznacza to, że poniższe rozważania nie mają choć częściowo zastosowania do innych grup docelowych, ale skoncentrujmy się na razie na tej. Przedstawiciele pozostałych mogą to oczywiście przeczytać i wyciągnąć własne wnioski.
- Piszę do ludzi, którzy mają na celu osiągnięcie w życiu faktycznych, ponadprzeciętnych rezultatów i zdają sobie sprawę, z jak dużą konkurencją mamy do czynienia. Są też gotowi wykonać niezbędną pracę, aby się tego nauczyć. Ci, którzy tylko uspokajają swoje sumienia kolejnymi porcjami „edukacji” lepiej niech tego nie czytają.
- W zakresie dobrej komunikacji, sprzedaży czy negocjacji liczą się konkretne umiejętności danego człowieka, najlepiej w praktycznym zastosowaniu w jego specyficznych sytuacjach i biznesie.
Przy powyższych założeniach:
- Wszelkie „szkolenia”, gdzie np. przekazują Ci „teorię” komunikacji, lub negocjacji są z punktu widzenia naszych celów bezużyteczne.
- Wszelkie imprezy, których zawartościa jest wszelkiego rodzaju „gadka motywacyjna” są dla naszych celów bezużyteczne. Wiem, że to kontrowersyjne, ale po 20 latach praktyki na wysokich szczeblach w róznych krajach wiem co piszę. Ludzie napompuja się na chwilę, ale krytyczne umiejętności jak leżały, tak leżą.
- Generalnie, jeśli szkolenie z omawianego zakresu przekazuje Ci coś, co mógłbyś przeczytać w książkach lub internecie, to je sobie daruj. Poczytaj sobie za darmo ze świadomością, że krytyczne umiejętności to i tak jest coś zupełnie innego.
- Im bardziej dane szkolenie ma nadętą i górnolotną nazwę, tym większe ryzyko, że jest ono ukierunkowane na zrobienie wrażenia na naiwnych. To samo dotyczy wszelkich dyplomów i certyfikatów :-)
- Jeżeli trener dużą część czasu (ponad 20%) opowiada Ci o negocjacjach, które sam prowadził, to może to mieć ewentualnie wartość rozrywkową, ale w zakresie nabycia przez Ciebie krytycznych umiejętności – zero. Wszystko jedno jak znane nazwisko ma ta osoba!!! Nawiasem mówiąc profesjonalistów obowiązuję pełna poufność i dyskrecja, taka osoba, poza niezwykle rzadkim przypadkiem, że ma na to zgodę, nigdy nie będzie opowiadać o kazusach klientów.
- Wystrzegaj się światowych guru, którzy od 20-30 lat za duże pieniądze opowiadają mniej więcej to samo, wszystko jedno jak są sławni :-)
- Dobry mówca nie jest równoważny dobremu sprzedawcy, czy negocjatorowi. Znam paru niezwykle skutecznych ludzi, którzy w przemawianiu nie czują się dobrze. W drugą stronę niestety też tak bywa :-)
- Szkolenia, gdzie uczą Cię takich rzeczy jak np. „rodzaje negocjacji”, „typy negocjatorów” itp. – zapomnij.
- Pamiętaj, żaden talizman nie zastąpi Ci konkretnych umiejętności (bo i takie rzeczy sprzedają, a przynajmniej sprzedawali niektórzy :-))
A teraz prawdziwy materiał hard-core, ale sami chcieliście:
- Wartościowy trening powinien w 100% opierać się na konkretnych przypadkach uczestników!!! Trener powinien razem z uczestnikiem wypracować znacznie lepsze rozwiązanie niż to, z którym uczestnik przyszedł na szkolenie. I ta „lepszość” musi być oczywista dla wszystkich!!! Każdy ekspert powinien poradzić sobie „od ręki” z typowymi przypadkami omawianej tu grupy docelowej, więc jeśli ktoś ma z tym problem to warto się zastanowić nad jego „eksperckością”. Czasem niektórzy robią szkolenie na wymyślonych przez trenera przypadkach, ale jeśli zajmuje to więcej niż 10% warsztatów, to patrz poprzednie zdanie.
- Sprzedaży i negocjacji warto uczyć się od najlepszych praktyków w biznesie. Po czym poznać, że ktoś najprawdopodobniej nie jest taki dobry, jak stara się nam pokazać? Na przykład po tym, że dla takich ludzi jak Wy (studenci, młodzi przedsiębiorcy) robi szkolenia za pieniądze!!! Realia są takie, że przy płaconych na rynku biznesowym honorariach, jeśli ktoś jest naprawdę dobry, to zarabia tam tyle, że rozsądnie gospodarując pieniędzmi nie musi cały czas pracować. Mnie na przykład wystarcza ok. 50-60 dni w roku intensywnej pracy u klientów, resztę czasu spędzam rozwijając się, delektując życiem i… pomagając młodym ludziom swoją wiedzą. Jeśli słyszę, że ktoś jest ekspertem biznesowym, ale wymaga pieniędzy za uczenie Was, to się dziwię. Wy nie?
- Skuteczne warsztaty powinny poprowadzić Cię daleko poza strefę Twoich umiejętności! To oznacza, że jeśli w trakcie szkolenia nie doświadczyłeś potężnego dyskomfortu, czy wręcz frustracji, to była to szkółka niedzielna nastawiona na Twoje dobre samopoczucie, a nie porządny trening. Oczywiście szkolenie nie powinno na tej frustracji poprzestać, powinniście wyjść z praktycznymi rozwiązaniami problemów, z którymi przyszliście, to jest jasne.
Tyle moich osobistych uwag i przemyśleń. Jak zwykle Wam pozostaje decyzja, na ile zastosujecie je w swoim życiu. To przecież Wy będziecie zbierać rezultaty, jakiekolwiek by one nie były.
Gdyby ktoś z Was zapytał teraz, gdzie znaleźć tych ekspertów praktyków, którzy nie tylko nauczą Was konkretnych umiejętności o których mówimy, ale zrobią to jeszcze za darmo, to mam dla Was dwie wiadomości – dobrą i złą.
- Dobra wiadomość – jest w Polsce coraz więcej osób, które osiągnąwszy sporo na płaszczyźnie materialnej odczuwają potrzebę dzielenia się tym, co mają najcenniejsze – swoim czasem i know how. Sam biorę udział w kilku programach mentorskich pro bono i widzę tam praktyków, którzy biznesowo osiągnęli znacznie więcej ode mnie, gotowych wspierać radą młodszych kolegów (i koleżanki oczywiście też :-)) Czasem takie treningi mają dość niezwykłą formę (patrz np. „… indywidualne tortury na trasie Kraków-Warszawa”), ale nie zmniejsza to ich skuteczności. Jeżeli wykażecie trochę inicjatywy i rozejrzycie się, a przy tym nie będziecie kurczowo trzymać się formuły „kursu”, czy też „konferencji” , to okaże się, że możliwości istnieją i wcale nie jest ich tak mało.
- Zła wiadomość – pozornie zła, bo w rzeczywistości redukuje Wam konkurencję :-) Do wielu mentorów trzeba się jakoś zakwalifikować. Nikt z nas nie lubi marnować swojego czasu, do tego wielu mentorów, podobnie do mnie, lubi pracować z sympatycznymi ludźmi. Ten pierwszy punkt załatwiamy odrobieniem „zadań domowych” i przygotowaniem na spotkanie zarówno konkretnych kazusów, jak i związanych z nimi informacji (koniecznie!!!). Kiedyś napisałem na ten temat mały post, może warto abym kiedyś go rozwinął. Jeśli chodzi o bycie sympatycznym człowiekiem, to część osób ma z tym spory problem, bo nie zawsze rodzina i społeczeństwo kształtują nas w ten sposób. Jeśli tego nie potrafisz, to będzie to dużym utrudnieniem, nie tylko w biznesie. Na szczęście i to można zmienić, lecz ten temat wykracza poza zakres tego postu. Poszukaj wskazówek na moim blogu lub w książce.
Wyszedł nieco przydługi post, więc czas go zakończyć. Życzę Wam, abyście w swoim rozwoju zawsze „podpinali się” do wartościowych źródeł umiejętności!
Serdecznie zapraszam do dzielenia się Waszymi doświadczeniami i przemysleniami w komentarzach poniżej.
Bardzo przydatny post, dobrze podsumowuje jak to dzisiaj jest ze szkoleniami. Dzięki Alex! :)
P.S. Masz może w planie kolejne warsztaty w Business Link Kraków?
Cześć Alex!
Nowy dzień, nowy post, nowe refleksje!
Od naszej podróży, gdzie miałem przyjemność
[momentami raczej dyskomfort niż przyjemność :-) ]
spędzić z Tobą ponad 4 h w pomieszczeniu 2 x 2,
wyczekiwałem bacznie kolejnych postów,
ze szczególnym uwzględnieniem tego.
Dziękuję za podzielenie się wskazówkami
i czekam na więcej!
Do sedna.
Co do wpisu:
http://embraceyourlife.pl/oszustwa-w-mlm-i-szkoleniach/
to w mojej ocenia autorki nie są do końca obiektywne.
Oceniły tylko kilka szkoleń z ich perspektyw,
podczas gdy istnieje bardzo wiele szkoleń
za cenę 0-50zł i niekoniecznie jest prawdą,
że owi „trenerzy, liderzy”
stworzyli sobie maszynkę do zarabiania.
Choć i takie przypadki znam.
[ Nie wiem czy znasz te autorki osobiście,
jednak krytykują ilość szkoleń i biznesów
opartych na superkursach marketingu
internetowego – a same go promują… ]
Nie oceniam, bo nie znam tych ludzi.
Jedynie dzielę wszystko przez 2 i….
Co do szkoleń u „guru” i cały ten post
powiem tak:
Zgadzam się, że wiele „szkoleń” (spotkań)
to pogadanki, gdzie często główną i jedyną
gwiazdą, która odnosi korzyść jest prowadzący.
Zawsze można zrobić szkolenie DLA KOGOŚ
albo DLA SIEBIE – wybór wiele zmienia
pod względem kaloryczności.
Co do czasem kosmicznych cen u wielu „ekspertów”
albo marketingowego zwrotu „WARTOŚĆ RYNKOWA”
(przepraszam, kto poza autorem szkolenia ją ustala??)
zawsze zadaję sobie proste pytanie:
Skoro ktoś chce za szkolenie 20.000zł,
to oznacza, że jego wiedza (nowa umiejętność)
dobrze zastosowana da mi zwrot minimum
na poziomie 20.000zł, a jak będę konsekwentny
to sukces ów powtórzę rok w rok, miesiąc w miesiąc.
Dla mnie to prosta matematyka:
Przychodzę z PROBLEMEM X
szukam rozwiązania ów problemu
efektem będzie wartość Y / rok.
A zatem jestem gotów zapłacić za ROZWIĄZANIE
prawdziwą wartość jaką jest kwota
od ZERA do Y.
Domyślam się, że w kluczowych umiejętnościach nie jest
to takie proste, by wycenić umiejętność miękką.
Jednak warto samemu odpowiedzieć sobie na pytanie,
ILE TO DLA MNIE WARTE – ta nowa umiejętność –
i czy to szkolenie jest dla mnie
( u tej osoby, w tej cenie, za ten efekt…??)
UPS!
Mam już komentarz dłuższy niż post :-)
Na koniec dodam jedno.
Jak mawia moja partnerka,
wszystko jest dla ludzi,
każdy sam decyduje za siebie,
robi to co czuje i jeżeli potrzebuje
certyfikatu za 20.000zł,
to znajdują się ludzie,
którzy ZASPOKOJĄ JEGO POTRZEBĘ.
Zgadzam się pod warunkiem,
że „decyzja” nie jest wykreowana
przez sztuczną potrzebę, technikami
NLP i wykorzystuje niewiedzę innych.
PS.
Wybaczcie zbyt proste podejście do sprawy,
jednak sam nie raz „szkoliłem”
– dzieliłem się wiedzą i doświadczeniem –
i obecnie weryfikuję co jest „pogadanką”
a co faktycznie umiem i potrafię nauczyć.
Warto weryfikować i podważać wszystko co usłyszmy
– takie racjonalne myślenie chyba nikomu nie zaszkodziło :D
Słoneczności !
Bardzo przydatny post!
Pozdrawiam!
Bardzo dobry, ale niezwykle trudny tekst Alex! Nie tylko z poziomu domorosłego lub profesjonalnego eksperta, który za szkolenie do młodych przedsiębiorców bierze po 300 zł i mnożąc je razy ilość uczestników uzyskuje dla siebie jakiś (nie) przyzwoity zysk. Pomijając fakt, że na polskim rynku jest naprawdę mało ludzi, którzy chcą przekazywać za darmo rzetelną wiedzę młodym przedsiębiorcom, bo reszta zasłania się argumentem, że jest to ich know – how. To warto podkreślić, że jest to problem też dla tych młodych wilków, którzy chcą się rozwijać. No bo wyobraźmy sobie sytuacje, w której chodzę na te wszystkie szkolenia – jak piszesz bezwartościowe – których nierzadko bilet to nawet 1000 zł. „Zostań miliarderem”, „Umysł geniusza” – krzyczą do nas mejle, facebookowe reklamy itp. Więc co? – więc idę. I nagle mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku – że działam, że się rozwijam, że chcę być skuteczniejszy, lepszy, bardziej efektywny. Chodzę – chodzę. Efekt – 0, nul, nada. niente – wszystko do kosza.
Więc co – więc chodzę dalej. Spirala „genialnych” szkoleń nakręca się: „zostań imperatorem Social Media”, „Bądź Lordem Sithem negocjacji”. Jest bardzo ciężko oprzeć się pokusie myślenia, że coś robię ze sobą – w rzeczywistości nie robiąc nic.
Poza tym wracając do podstawowego argumentu – naprawdę, ile znacie ludzi w Polsce, których status biznesowy pozwala prowadzić operacyjne szkolenia dla młodych przedsiębiorców – for fun, pro publico bono? Ja znam 3. O tempora, o mores!
Dzięki Alex!
Cześć, wbrew pozorom jest sporo osób, które dzielą się wiedzą za darmo…
z mojego podwórka – technicznego – wystarczy spojrzeć na http://www.meetup.com/ – w każdym większym mieście są darmowe spotkania – szkolenia z różnych tematów – sam prowadzę tego typu szkolenia z baz danych… całkowicie za darmo… można… :)
Są szkolenia i „szkolenia”, warsztaty i „warsztaty”. Oto są moje definicje…
Na szkoleniach się słucha, co nie znaczy, że to ma być tanie. Czasami jest to wiedza, której nie można znaleźć gdzie indziej, chociaż wybranych ludzi czy tematów można posłuchać i obejrzeć w internecie (patrz: TED, mówcy motywacyjni, wykłady ze szkół, uczelni etc.).
Warsztaty powinny uczyć umiejętności, wychodząc z założenia, że wiedzę można łatwo znaleźć. Mnie, jako dobrze oczytanemu w moich tematach, przydają się warsztaty (życie), bo robię wiele, że lepiej sprzedawać dla B2B.
Tak naprawdę, to chyba każdy musi znaleźć coś dla siebie, a przy okazji edukować swoich Klientów, jak mogą skutecznie kupować usługi, produkty, rozwiązania, patrząc przez pryzmat siebie samego.
Moja metoda edukowania Klientów jest prosta – kup cokolwiek porównywalnego cenowo – od konkurencji oraz ode mnie – porównaj jakość i kupuj dalej. :)
Pozdrawiam,
Sokole Oko
Udostępniłem ten wpis u siebie na fb pisząc: „Wierzysz w coaching? Znasz trenerów biznesu? Mentorujesz się? Ekscytują Cię szkolenia z teorii komunikacji? Lubisz motywujące wystąpienia różnych guru? Usiądź wiec zanim zaczniesz czytać. Dowiesz się dlaczego są w 99% bezużyteczne, a autorytety serwujące je dmuchane. Zgadzam się z autorem w całej rozciągłości. Blisko 20 lat temu zmienił moje życie. Dziękuję Bogu, że postawił Go na mojej drodze. Uwierz mi – jakkolwiek to co przeczytasz dzisiaj będzie dla Ciebie kontrowersyjne, kiedyś to w końcu uznasz. Nabierzesz dystansu, zrozumiesz i uznasz. Życzę Ci by stało się to tu i teraz – reszta będzie stratą czasu i pieniędzy. Twoich.”
Kilka zdań rozwinięcia:
Alexa poznałem podczas cyklu szkoleń organizowanych przez jedną z wiodących firm w swoim sektorze. Do dzisiaj pamiętam cytaty z tamtych spotkań. I reakcje moich Kolegów i Koleżanek na kolejne porcje wiedzy. Ta okazała się najbardziej wartościową, którą ktokolwiek przelał we mnie w moim życiu. Szkolna i książkowa były jednowymiarowe – regułkowe. Alex obudził we mnie myślenie wielowymiarowe. Wielopłaszczyznowe. Przenikające się. Wynikowe. Pokazał jak osadzić je w realiach. Jak te realia wykorzystać na swoją korzyść. Jak te korzyści przekazać innym. Jak innych pozyskać synergią.
Przez kolejne lata brałem udział w innych szkoleniach. Żadne z nich nie uczyło niczego innego jak tylko metod sprzedaży (wszak do tego sprowadza się reakcja biznesowa) metodą „BiS” (skrót od Bierz i Spierd….).
Dzisiaj po latach – tak jak napisałem blisko dwudziestu – moja perspektywa jest szersza niż chłopaka, który z wypiekami na twarzy chłonął i rejestrował całym sobą tamte spotkania. Celowo nie używam słowa „szkolenia”, bo to nie były szkolenia. Szkolić można psa z aportowana. Albo bezwolnego sprzedawcę z podawania ręki na powitanie. Dla mnie to były spotkania z innym światem. Światem do wczoraj niezrozumiałym, a przez Alexa przybliżonym i zdefiniowanym. Alex uchylił do niego drzwi i zaopatrzył w niezbędnik bym w nim przetrwał. Nie w jego kącie będąc drobnym wypełniaczem biznesowej rzeczywistości – jej ludzkim emulgatorem, a świadomym kreatorem własnego życia. Za to Mu dziękuję.
Jeżeli przeczytałeś powyższy post jesteś na najlepszej drodze do tego samego. Jeżeli czytasz mój komentarz – czytasz słowa kogoś kto tego doświadczył. Życzę Ci byś za czas jakiś mógł zrobić to samo: szczerze podziękować Alexowi za coś co w jego wypadku jest najbardziej naturalnym pod słońcem zjawiskiem. Darem. Partyturą talentu. Nie udziwnioną trenerską magią czy pseudomentorskim disco polo. To jak i co mówi nie jest zbiorem pustych frazesów czy scenek z podręczników MLM. Jest zestawem prawdziwych zasad jak zmienić życie na lepsze. Również Twoje :)
Artur Sikorski
Patrycja
W Business Link w Krakowie może zrobimy coś jesienią. Teraz jestem na Gypsy Time nad morzem
Dawid
Dziękuję za obszerny komentarz i dzielna postawę podczas podróży do Warszawy :-)
Nie znam autorek tamtego wpisu, ale w części dotyczącej szkoleń zgadzam się z nimi, dlatego podlinkowałem ten tekst.
Kaczka
Pozdrawiam :-)
Marcin
Tekst pokazuje realia „rynku szkoleniowego” w Polsce w zakresach, o których się wypowiadam. Ciekawy jest Twój wątek o nakręcającej się spirali szkoleń. To niestety dość powszechne zjawisko, niestety bo kosztuje mnóstwo czasu i pieniędzy akurat tych ludzi, którzy nie za bardzo mogą sobie na to pozwolić. A zmiana nastawienia polegająca na porzuceniu iluzji, że przyjdzie jakiś guru i zrobi coś znaczącego za nas, połączona z odpowiednimi praktycznymi wskazówkami kogoś naprawdę kompetentnego może uczynić prawdziwe cuda. Tak było w moim wypadku i bardzo wielu innych, których byłem świadkiem. Pod tym postem jest komentarz Artura Sikorskiego, to jeden z przykładów.
Jeśli znasz trzech kompetentnych ludzi, których stać na prowadzenie szkoleń pro bono to jesteś w bardzo dobrej sytuacji. Bardzo wielu moich znajomych musiał wystarczyć tylko jeden :-) I w wielu wypadkach wystarczył!!!
O tym jak optymalnie wykorzystać taka znajomość napisze chyba specjalny post.
PS: Cieszę się, że od jesieni będziemy cos dobrego robić dla środowiska młodych przedsiębiorców w Warszawie (oczywiście pro bono :-))
Roman
Dziękuje za tę informację. Dotyczy ona co prawda innego zakresu szkoleń, ale może się komuś przydać
Sokole Oko
Dziekuje za Twój komentarz
Artur Sikorski
Dziękuję za piękną laurkę, chyba jeszcze nikt mi takiej nie wystawił publicznie, co częściowo wiąże się też z poufnym charakterem mojej pracy.
Co jest ważne, to fakt, że to Ty wszystko osiągnąłeś, ja tylko pokazałem Ci na początku kilka kluczowych rzeczy i co ważniejsze podejść. I to wystarczyło, czego nie potrafi zrozumieć rzesza notorycznych klientów różnych „guru” i „szkoleń” u ludzi, którzy po prostu sa dobrzy w manipulowaniu tłumów.
Miło wiedzieć, że dwadzieścia lat później nie tylko ja zbudowałem sobie super życie, ale też i inni ludzie, w tym i Ty. Gratuluję! Trochę szkoda, że tak wiele osób jest całkowicie ślepych na wielość szans istniejących w tym naszym niedoskonałym, lecz w gruncie rzeczy dość sympatycznym kraju, ale cóż … Trzeba otwarcie dzielić się wiedzą i mieć nadzieje, że odpowiedni ludzie zrobia z rego odpowiedni użytek. Tak jak Ty zrobiłeś.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
# Marcin
Zgadzam się w kwestii wpadania w spiralę.
BA!
Dodam, że jak pójdziesz na szkolenie za 10-20.000zł,
to po powrocie na pytanie: „JAK BYŁO?”
wręcz musisz powiedzieć:
„ŚWIETNIE (…)”,
bo społeczny dowód słuszności pt.:
„Straciłeś 20.000zł – to jesteś głupcem,
a taki rozwojowiec z ciebie…”
powoduje, że nie stać nas na szczerą informacje zwrotną.
Zatem aby zachować twarz, należy zachwalić owo wydarzenie.
# END Marcin
Swego czasu byłem na szkoleniu w Kolonii,
całość wyprawy (a miałem lat 24) kosztowała nie małą sumkę
(3 dni w Niemczech, transport i cudowna opłata za szkolenie).
Bodajże amerykańskiej firmy…
W sobotę (dnia drugiego) po 4h
mój umysł zaczął wymiotować, zainfekowany ilością
socjotechnik w amerykańskim stylu.
Straciłem czas, pieniądze i ochotę na więcej,
pomimo, że serdeczny znajomy polecił mi owe szkolenie
(„Dawid ilu tam ekspertów w 3 dni…”)
– potem się okazało, że to firma MLM,
choć osobiście mam bardzo dobre opinie
na temat szkoleń i firm MLM. Wystarczy
że LUDZIE je reprezentujący, wykażą się
etyką, uczciwością i przestrzegają kilku
kluczowych wartości
(te same osoby z biznesie tradycyjnym
lub dowolnej branży – też tylko by psuli krwi,
bo każdy biznes, to przede wszystkim CZŁOWIEK).
Dziękuję ALEXowi i innym mężom stanu,
że śmiało spoglądają prawdzie w oczy
i szczerze mówią JAK JEST!
PS.1
Nie miałem przyjemności obcować z Alexem
tak często jak wielu z Was,
jednak podczas podróży dało się
odczuć, doświadczyć i NIE do końca zrozumieć
CO DOKŁADNIE WYDARZYŁO SIĘ
podczas przejażdżki :-)
Wiem jednak, że było to doznanie i odkrycie,
jak nastolatek odkrywający seks – WoW !
To można inaczej (?!)
Sęk w tym, że to nawet nie był wierzchołek góry lodowej,
bo wiem ile nie wiem i szukam sposobu by rozwijać się
w kierunku i stylu praktycznym, a przede wszystkim
skutecznym – takim jaki serwuje Alex.
PS.2
ALEX
kiedy skończysz gypsy time
i będziesz na południu Polski,
pisz koniecznie na FB :-)
Alex, piszesz:
„Po czym poznać, że ktoś najprawdopodobniej nie jest taki dobry, jak stara się nam pokazać? Na przykład po tym, że dla takich ludzi jak Wy (studenci, młodzi przedsiębiorcy) robi szkolenia za pieniądze!!!”
Ten argument jest dla mnie interesujący. Tak z ciekawości, sam nigdy nie robiłeś żadnych szkoleń za pieniądze?
I jeszcze jedno pytanie będące dopełnieniem mojego pierwszego: czy niejako wbrew tej tezie znasz jakiegoś szkoleniowca, który jest naprawdę dobry ale szkoli za pieniądze?
Paweł
Pytasz: „Tak z ciekawości, sam nigdy nie robiłeś żadnych szkoleń za pieniądze?”
Oczywiście że robiłem i to za dość duże pieniądze :-) Były to i są szkolenia dla „dużego biznesu”, który na to stać, szczególnie wobec wnoszonej przez nie wartości dodanej. To jest część mojego „drugiego życia”, którym ze względu na wymogi poufności nie dzielę się publicznie.
Jesli chodzi o szkolenia dla studentów, młodych przedsiębiorców, niepełnosprawnych, mam chcących zawalczyć na rynku pracy i całego mnóstwa tym podobnych grup docelowych, to zawsze pro bono, czyli za darmo. Podobnie jest z moimi wystąpieniami dla tychże grup, czy indywidualnym mentoringiem, zarówno w wersji zorganizowanej (np. via Business Link), jak i spontanicznie (łatwo się ze mna umówić na kawę, lunch, czy power walk i jak ktoś jest dobrze przygotowany, to odchodzi zazwyczaj z gotowym rozwiązaniem swojego problemu.
Gwoli ścisłości, przez te wszystkie lata chyba raz poprowadziłem warsztaty dla kilku osób organizowane przez pewna grupę działającą pro bono, za które uczestnicy musieli jej zapłacic jakąś dość symboliczną kwotę – to był mój sposób na dofinansowanie jej. Jak to działa możesz poczytać w poscie http://alexba.eu/jak-zaprosic-alexa/
Pytasz: „czy niejako wbrew tej tezie znasz jakiegoś szkoleniowca, który jest naprawdę dobry ale szkoli za pieniądze?”
Ja nie jestem od oceniania szkoleniowców. Po prostu sie dziwię, jesli w zakresie sprzedaży i negocjacji któryś twierdzi że jest dobry, a mimo tego bierze pieniądze od studentów, czy początkujących przedsiębiorców. Powtarzam, ktoś naprawdę dobry zarobi w „dużym” biznesie takie pieniądze, że powinno go być stać na szczodrość w stosunku do mniej zasobnych młodszych koleżanek i kolegów. Stąd moje zdziwienie. No ale każdy moze mieć własne zdanie :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
DAWID – TOWARZYSZ PODRÓŻY
W tym roku Gypsy Time planuję zakończyć stosunkowo wczesnie bo 23 sierpnia.
Będziesz miał się czym pochwalić jak wróce na południe Polski?
Twoje wielogodzinne tortury w samochodzie nie powinny byc na darmo :-)
dziękuję za wartościowy (dla mnie wpis). z wieloma tezami się zgadzam i pomogą mi lepiej wybierać szkolenia.
Coś mnie zastanowiło: piękna idea szkolenia innych pro bono, dzielenia się wiedzą. Z drugiej strony inny człowiek (np.student) ma jakąś wartość do dania (wiedza, umiejętności). Zastanawiam się co lepsze (w sensie rozwojowym obu stron) dawać/uczyć za darmo czy robić jakąś wymianę – uzgodnioną przez obie strony?
Jan
prosze bardzo :-) Od tego jest ten blog.
Nawiązując do Twojego pytania, to zależy.
Na przykład ostatnio chyba skutecznie pomogłem paru młodym osobom przy staraniu się o ciekawą dla nich pracę, co dla mnie było „małym piwem”, bo przecież zawodowo między innymi przygotowuję ludzi do startu na najwyższe stanowiska w firmach. Szybka akcja przy kawie lub śniadaniu, potem tylko dana osoba musiał poćwiczyć nowe spojrzenie na siebie i pracę. Tutaj było podobnie, jak przy warsztatach dla młodych przedsiębiorców, które robiłe pro bono np. w Business Linku, czy wczesniej http://alexba.eu/sprzedaz-b2b-startup-2/ I to jest absolutnie w porządku, najlepiej, kiedy uczestnicy obiecają, że jak odniosą sukces, to też komus w znaczacy sposób pomoga za darmo.
Druga ścieżka tez jest możliwa, choć nie ma ona formy konkretnej umowy cos za coś. Możesz poczytać o tym np. http://alexba.eu/coworking-metoda-alexa/
To zazwyczaj dobrze robi na samopoczucie drugiej strony, choć ja zawsze trzymam otwartą opcje zapłacenia za jej działania jakiejś rozsądnej ceny rynkowej. Z mojej strony staram sie w takich wypadkach zmaksymalizowac wartość dodaną dla partnera i fun z całej sprawy, co zazwyczaj mi się udaje. Podkreślam, że nie ma to charakteru wymiany barterowej, bardziej jest jak party, na która kazdy przynosi co ma :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Pozdrawiam serdecznie
Jedna mała rozmowa, dała mi nowe spojrzenie na siebie, a to jak duży proces uruchomiła, to mogę dopiero powiedzieć za jakiś czas. Wypracowanie trzech właściwych i konkretnych zdań, to dopiero początek. Aż się boję ile jeszcze przede mną!
Choć z drugiej strony, czuję swojego rodzaju ekscytację i wyzwanie…
Zaczynam trenować swoją komunikację, choć na początku nazwałbym to
PRZEWARTOŚCIOWANIEM
dotychczasowych przekonań o sobie, świecie, komunikacji, sprzedaży
i oczywiście rozwoju kluczowych kompetencji.
Zapewne niebawem podzielę się pierwszą informacją zwrotną :-)
Życzę udanego wypoczynku
i inspirujących nagrań w Międzyzdrojach.