Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Rozważania o szkoleniach, Rozwój osobisty i kariera

Mam 24 lata, chcę być trenerem, co dalej?

W komentarzu do jednego z wcześniejszych postów Ania zapytała o coś, o co czasem jestem też pytany w prywatnej poczcie, a mianowicie jak zostać trenerem. Ze względu na to, że ten temat najwyraźniej interesuje szersze grono Czytelników pozwolę sobie odpowiedzieć na blogu. Obawiam się, że będzie z tego parę odcinków, postaram się pisać tak, aby było też przydatne dla Czytelników zainteresowanych innymi karierami. Mam też nadzieję, że wywiąże się dyskusja, która wykaże główne punkty Waszych zainteresowań, którymi potem się możemy zająć. Zapraszam do niej wszystkich zainteresowanych.

Aniu
Dokładna odpowiedź na Twoje zapytanie jest dla mnie nieco utrudniona i to z conajmniej 2 względów:

  • moja pozycja wyjściowa była całkiem różna od Twojej. Kiedy postanowiłem zostać trenerem to mialem 36 lat, dużo najprzeróżniejszych doświadczeń życiowych i biznesowych, tak różnych jak mieszkanie w piwnicy w obcym kraju aż po kilkuletnie prowadzenie tam (w tym kraju) własnej firmy IT. Dlatego nie bardzo możemy przełożyć to co robiłem na Twoją sytuację. Mimo tego możemy się wspólnie zastanowić, co, mając moją dzisiejszą wiedzę zrobiłbym na Twoim miejscu. Na marginesie, jeśli miałbym porównać Ciebie ze sobą, jak miałem 24 lata, to wyprzedzasz mnie o lata świetlne, to chyba dobry początek :-)
  • mimo wszystko bardzo mało wiem o Tobie i to zarówno w kwestii Twojej motywacji, jak i tego, co już w tej chwili potrafisz i jak szybko możesz nauczyć się pozostałych rzeczy, które będą potrzebne. Mam tu na myśli nawet nie tyle konkretną wiedzę merytoryczną, lecz to, w jaki sposób komunikujesz z innymi, jak szybko nawiązujesz kontakt z obcymi osobami, jak radzisz sobie w sytuacjach trudnych, co tak naprawdę w głębi ducha sądzisz o sobie. Jeśli docelowo chcesz zostać trenerem najwyższej klasy, a nie wyrobnikiem, to są to istotne czynniki.

Stąd też jesteśmy zmuszeni zrobić parę założeń i zacząć od sporej ilości pytań, na które powinnaś przynajmniej sobie samej odpowiedzieć.
Zacznijmy od najbardziej zasadniczego:

Czy na pewno chcesz zostać trenerem? jeśli tak, to tak naprawdę dlaczego?

Bycie trenerem najwyższej klasy ma duże zalety takie jak np.

  • utrzymujesz sią w doskonałej formie jeśli chodzi o komunikację międzyludzką
  • umiejętności interpersonalne przydają się bardzo we wszelkich aspektach życia zawodowego i prywatnego
  • ciągle możesz się uczyć pracując z najlepszymi
  • obracasz się w interesujących kręgach rozbudowując Twoje kontakty
  • last but not least naprawdę przyzwoicie zarabiasz :-)

Za to jest oczywiście cena do zapłacenia w postaci np.tego że:

  • robienie naprawdę dobrych treningów to nie jest coś, co robisz 7 godzin a potem odkładasz na bok i resztą dnia funkcjonujesz całkiem normalnie
  • zwłaszcza na początku możesz stanąć wobec konieczności podróżowania i życia w hotelach. To po pewnym czasie nie jest takie zabawne jak na początku. Później masz naturalnie pewien wpływ na to, gdzie szkolisz
  • dopiero po osiągnięciu pewnego poziomu możesz sobie pozwolić na luksus dobierania firm i ludzi, których trenujesz. Co oznacza, że na poczatku możesz trafić na naprawdę toksyczne firmy, czy grupy.
  • podróżowanie może (choć nie musi) mieć niekorzystny wpływ na Twoje życie towarzyskie i prywatne
  • musisz uważać na Twoje zdrowie i bezpieczeństwo – jak masz szkolenie na które ściągają ludzi z całej Europy, czy nawet tylko Polski, to nie ma takiej opcji, że się nie zjawisz
  • musisz być gotowa, aby uczyć się przez cały okres Twojego życia zawodowego
  • musisz zadbać o rezerwy finansowe, a najlepiej pasywne dochody na wypadek, gdybyś nie mogła przez pewien czas szkolić.

No jak, ciągle jeszcze chcesz być trenerem? :-)

Od odpowiedzi na to pytanie będzie zależał ciąg dalszy. W nim ewentualnie zajmiemy się poważnym wyzwaniem polegającym na braku doświadczenia i co z tym można zrobić.
Na razie czekam na wypowiedzi….

PS: W międzyczasie ciąg dalszy jest tutaj . Zapraszam!!

Komentarze (70) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-10
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Chcesz kogoś przekonać, czy tylko zagadać?

Powyższe pytanie zadaję czasem szkoleniach, które prowadzę.
Całe nasze „szkolne” życie uczono nas, że im bardziej „wyrafinowanie” (czytaj skomplikowanie, z użyciem wielu „uczonych” słów) będziemy się wyrażać, tym lepiej. Jeśli w wypracowaniu używaliśmy wielu dlugich, rozczłonkowanych zdań, to zazwyczaj dostawaliśmy wyższą ocenę. W życiu też się często zdarza, że ktoś kryje swoją niewiedzę, bądź niepewność za niezrozumiałym „naukowym” językiem, a gawiedź otwiera szeroko usta i kiwa głowami z podziwu (ale bez zrozumienia) :-)
Dodajmy do tego właściwą dla polskiej mentalności obawę przed mówieniem drugiemu człowiekowi wprost o co nam chodzi, a będziemy mieli powód, dla którego wielu z nas ma dość poważne kłopoty z przekonaniem innych, a większość prezentacji i wykładów mogło by być z powodzeniem sprzedawanym w aptekach, jako skuteczny środek na bezsenność :-)
Gorąco zalecam Wam przemyślenie tej sprawy i uważną obserwację jak robią to różni ludzie dookoła. To wszystko po to, aby wyostrzyć Wasze postrzeganie, które będzie Wam potrzebne, aby popracować nad swoją własną komunikacją.
Następnym etapem będzie staranie, aby w codziennej praktyce używać jak najprostszego i klarownego języka.
Zapamiętajcie akronim KISS czyli:

Keep
It
Short &
Simple

Jeśli będziemy dbali o to, aby nasze wypowiedzi były w miarę zwięzłe i skonstruowane prostym językiem, to na ogół ich siła przekonywania będzie większa (sprawdzone!!)
Oczywiście, tak jak powiedział Einstein „wszystko należy uprościć tak, jak to jest możliwe….. ale nie bardziej” musimy uważać, aby nie przesadzić :-)
Zdarzyło mi się kiedyś słyszeć absolwenta wyższej uczelni mówiącego „Heee???” (co miało oznaczać: „co chcesz przez to powiedzieć”). Ten osobnik posunął się trochę za daleko :-)

PS: Powyższe dotyczy specjalnie naszych wypowiedzi mówionych. Jeśli chodzi o wyrażanie się na piśmie, to sam dopiero nad sobą pracuję :-)

Komentarze (39) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-09
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Ważna wiadomość techniczna

Drodzy Czytelnicy

Od wczoraj ten blog stał się celem botów spamowych (kilkaset komentarzy). Nie bardzo chcę tracić czas na wyszukiwanie ewentualnych Waszych komentarzy zanim skasuję całą resztę, więc pozwoliłem sobie wstawić małą funkcję antyspamową. W formularzu komentarza należy wykonać małe (bardzo proste) zadanie arytmetyczne i wynik wpisać do odpowiedniego pola. Tego boty na razie nie potrafią :-)

Wadą tej funkcji jest stosunkowo krótki time out, to znaczy, że jeśli wywołacie formularz komentarza i piszecie go zbyt długo, to ewentualnie nie będzie on zapisany. Nie znam sposobu, jak na to wpłynąć, dlatego proszę, jeśli piszecie obszerniejszy komentarz, to najlepiej zróbcie to najpierw w Edytorze z Windows i gotowy wklejcie do formularza, albo pisząc w formularzu najpierw zaznaczcie cały tekst i skopiujcie na wszelki wypadek do Schowka.

Przepraszam za tę niedogodność, postaram się w przyszłości znaleźć lepsze rozwiązanie, na szybko mogę zastosować tylko to.

Pozdrawiam

Alex

Komentarze (19) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-08
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi, Rozwój osobisty i kariera, Tematy różne

Wiedza i domysły cz.3

Dziś porozmawiajmy o jeszcze jednym aspekcie zagadnienia „wiem, czy się domyślam?” a mianowicie o naszym wizerunku w oczach innych ludzi. W wielu przypadkach zarówno biznesowych, jak i prywatnych to zaufanie to nie tylko przekonanie, że jesteśmy przyzwoitymi ludzmi, ale też że „wiemy co mówimy”, czyli zaufanie do naszej wiedzy. Na takie zaufanie ludzi musimy sobie zapracować i robimy to mniej czy bardziej świadomie od początku danej znajomości.
Co się teraz dzieje, jeśli różnym ludziom mówimy z przekonaniem rzeczy (nawet drobne), które później okazują się niezgodne ze stanem faktycznym? W bardzo skuteczny sposób podkopujemy nasz autorytet!! Wiele osób doskonale zdaje sobie sprawę z ważności dalekowschodniego powiedzenia „jak na górze, tak na dole” i po kilku drobnych „wpadkach” wie, że tak samo nie może na naszym zdaniu polegać w sprawach poważniejszych. Taka utrata zaufania jest może mniej istotna, jeśli ktoś chce przewegetować życie robiąc bardzo proste prace i żyć w pojedynkę, we wszystkich innych przypadkach niestety jest inaczej. Dla mnie na przykład jest sprawą absolutnie kluczową, czy moi klienci, względnie partnerzy biznesowi mogą polegać na słuszności tego co mówię.
Jakie z tego wnioski? Mogę Wam napisać ja to robię:

  • jeśli mówię komuś, że coś wiem, to wiem to z pierwszej ręki, przekonałem się o tym osobiście, a najlepiej przeprowadziłem tzw. „double check” (sprawdzasz to samo dwa razy, za drugim tak, jakby pierwszego nie było). Generalnie mówiąc bardzo oszczędnie używam określeń „wiem”, „jestem pewien”.
  • jeśli wiem coś ze słyszenia lub przeczytałem o tym, to podkreślam to wyraźnie, skąd pochodzi moja wiedza i że należy do niej podejść z odpowiednią rezerwą (tutaj „grzeszy” bardzo wielu ludzi)
  • jeśli zdany jestem na spekulacje, to też bardzo wyraźnie zaznaczam, że o takież chodzi, bez jakiejkolwiek gwarancji, że mam rację.

Ciekawe, że to podejście nie spowodowało w żadnym zauważalnym stopniu zmiejszenia zaufania do moich kompetencji w ogóle, zaowocowało za to ogromnym wzrostem zaufania do tego, co mówię. To bardzo ułatwia mi wiele spraw zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, a niektóre wrącz umożliwia.

Przydatnym jest też, przyjrzenie się pod tym kątem innym ludzim, z którymi mamy do czynnienia. Jeśli szastają oni słowem „wiem” w dowolnej dziedzinie i kalibrze spraw, to powinniśmy niestety uważać, zanim będziemy polegać na nich w sprawach ważnych, nawet jeśli są one dość proste do przeprowadzenia. To brzmi dość surowo, niemniej zalecam Wam posłuchanie tej rady :-)

Komentarze (11) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-07
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Czy jesteśmy egoistami?

W komentarzu do postu „Wiedza i domysły” użycie przeze mnie sformułowania sprowadzającego się do tego, że znakomita większość osób działa z pobudek egoistycznych spowodowało dyskomfort i potrzebę protestu u jednego z Czytelników. To zdarza się dość często, dlatego zastanówmy się przez chwilę, jak to naprawdę z tym egoizmem jest.
W Słowniku Języka Polskiego PWN (online) nie ma słowa „egoizm”, jest tylko egoista i definicja brzmi:

„egoista «człowiek przedkładający własny interes nad dobro innych» „

A fe, nieprawdaż? :-)
Osobiście uważam tę definicję za nieco chybioną, odpowiadającą bardziej „proletariackiemu” zrozumieniu tego słowa, wolałbym ją widzieć jako „człowiek, dla którego najważniejszy jest własny interes”, bo jak poniżej zobaczymy, ten interes może polegać na dbaniu o dobro innych. Jeśli uważnie się rozejrzymy, to możemy wokół nas wyodrębnić dwa typy ludzi:

  • prymitywnych egoistów uważających, że im bardzej wykorzystają innych, tym będzie lepiej dla nich samych. Jeśli będą mogli, to zabiorą Ci wszystko co się da, często pod różnymi szczytnymi hasłami.
  • egoistów, którzy zrozumieli, że na ogół bedzie im najlepiej (i przez najdłuższy okres czasu), jeśli też ich otoczeniu będzie dobrze. Zakres tego otoczenia może zawierać się od osób najbliższych, po cały świat, w którym żyjemy.

W wypadku tej pierwszej grupy (bardzo licznej niestety) należy się mieć na baczności, aby nie zostać wykorzystanym. Najlepiej jest, na ile to jest tylko możliwe, wyeliminować takie jednostki z własnej rzeczywistości. Mnie jest co prawda takich ludzi żal, bo to biedacy, którzy nie wiedzą że można lepiej, ale po co mam sobie nimi zatruwać środowisko w którym żyję?

Jeśli chodzi o tę drugą grupę, to moim skromnym zdaniem właśnie tacy ludzie posuwają naszą cywilizację do przodu i w tego rodzaju egoizmie nie ma nic zdrożnego. Tacy ludzie robią wiele dla innych bo np.:

  • odczuwają przyjemność i satysfakcję widząc rezultaty swoich działań
  • działają „altruistycznie” bo wiedzą, że to co robią dla świata prędzej, czy później wraca do nich
  • dbają o interes wszystkich zaangażowanych, bo wiedzą że jest to jedna z lepszych metod na podtrzymanie interesujących relacji biznesowych i prywatnych
  • itd……

Ja mając z takimi ludźmi do czynnienia nie mam żadnego problemu z ich „egoizmem”, co więcej zachęcam nawet do niego :-)
Jak to wygląda u Was?

Komentarze (23) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-05
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi, Rozwój osobisty i kariera

Wiedza i domysły cz.2

Dzisiaj, zgodnie z obietnicą zajmiemy się kolejnym aspektem zagadnienia „wiem, czy tylko zakładam”, a mianowicie praktycznymi konsekwencjami tego podejścia w zyciu osobistym i zawodowym.
Bliższa obserwacja wykazuje, że niestety większość z nas działa na bazie założeń, domysłów i spekulacji. Ma to miejsce nawet wtedy, kiedy bezproblemowo moglibyśmy się dowiedzieć po prostu pytając.
Myślę, że podstawą tego jest wychowanie w polskiej szkole, gdzie ten uczeń, który ciągle zadaje (często niewygodne dla nauczyciela) pytania, szybko ostemplowywany jest jako ten słabszy i kłopotliwy. Potem idąc przez życie wiele takich osób nie tylko „wstydzi się” zapytać, ale też w następstwie braku praktyki nie potrafi skutecznie tego zrobić. Do tego dochodzi kiepski poziom większości „rozmów” prowadzonych w telewizji, z której spora grupa ludzie w nieświadomy sposób czerpie wzorce.
No ale dość tej teoretycznej diagnozy, przejdzmy do praktycznej strony zagadnienia.
W komentarzu do poprzedniego odcinka na ten temat Elsindel przytoczył przykład, jak takie podejście „nie wiem – nie pytam -zakładam” destrukcyjnie wpływa na wyniki w branży IT. Potem mamy takie przypadki, kiedy trzeba albo „wcisnąć” klientowi, że to co dostaje jest dobre, albo zacisnąć zęby i przepisywać soft, który można było od razu zrobić tak, jak naprawdę potrzebuje tego klient.
Przykłady z innej beczki? Proszę bardzo!!:

  • manager próbuje zmotywować swoich pracowników zakładając, że akurat te stosowane przez niego czynniki motywacyjne są i dla nich istotne. Lepiej byłoby wybadać wcześniej jak jest naprawdę. Znacie z własnego doświadczenia?
  • marketing wprowadza jakieś „ulepszenie” produktu zakładając, że wpłynie ono na zwiększenie sprzedaży. Intensywna konsultacja ze sprzedawcami i klientami pozwoliłaby być może ustalić (wiedzieć), co naprawdę przyniosłoby poprawę. Ile kosztują takie wpadki?
  • sprzedawcy przeprowadzają prezentację, zakładając że wiedzą co dla tego akutat klienta i w jego aktualnej sytuacji jest naprawdę decydujące. To jest zdumiewające, jak często się to dzieje bez uprzedniego dokładnego „wypytania” klienta!

Podobnie w życiu prywatnym:

  • rodzice, którzy planują karierę i ścieżkę wykształcenia swojego dziecka, „bo wiedzą najlepiej co mu się w przyszłości przyda”
  • ludzie, którzy podejmują, obiektywnie rzecz biorąc, bardzo ryzykowne inwestycje, bo pomylili własne, lub obce założenia z wiedzą na temat dalszego rozwoju rynku
  • wiele osób postępuje tak, jakby dokładnie wiedziało, w którym kierunku pójdzie zarówno ich własny rozwój, jak i partnera/partnerki, często nawet nie rozmawiając poważnie na ten temat, podejmując za to trudno odwracalne decyzje życiowe
  • i tak dalej…..

Co z tego ma wynikać dla nas?

  • po pierwsze, warto, aby każdy z nas uczciwie odpowiedział sobie na pytanie: „na ile z wygodnictwa, nieśmiałości i tym podobnych powodów nie zadaję we właściwym momencie właściwych pytań, tak aby w miarę możliwości wiedzieć jak jest naprawdę?”
  • po drugie, warto zadawać sobie regularnie pytanie: „na ile otwarcie komunikuję z innymi, tak aby nie musieli oni w kontaktach ze mną opierać się na założeniach i domysłach?”. Ten punkt jest szczególnie istotny w życiu osobistym!!
  • po trzecie, jeśli w aktualnym otoczeniu nie uzyskujesz odpowiedzi na Twoje pytania, albo Twoje odpowiedzi spotykają się z niezrozumieniem, bądź nawet agresją, to warto się zastanowić, czy funkcjonujesz we właściwym otoczeniu.

Przyda się?

Na zakończenie trzeba oczywiście stwierdzić, że w realnym życiu musimy czasem działać bez wystarczającej wiedzy, opierając się tylko na naszych założeniach i spekulacjach. Co wtedy?
Ja postępuję w następujący sposób (oczywiście w ważniejszych sprawach):

  • stwierdzam, czy rzeczywiście muszę polegać na założeniach, a nie na wiedzy.
  • wszędzie tam, gdzie muszę polegać na założeniach przygotowuję sobie Plan „B” na wypadek, gdyby okazały się błędne. Ten zwyczaj już wielokrotnie uratował mnie od poważnych konsekwencji, kiedy moje wyobrażenia o rzeczywistości bardzo się od niej różniły.

Życzę Wam interesujących przemyśleń dopasowanych do Waszej sytuacji życiowej!!

Komentarze (21) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-02
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi

Wiedza i domysły

Czasami, jeśli mam trochę czasu i pasujący temat szkolenia, to pokazuję moim uczestnikom, jak mogą przy pomocy zmiany ich sposobu wyrażania się i podejścia do zagadnień powiększyć swoją wartość rynkową co najmiej o 20% :-) To zdumiewające, jaką różnicę w percepcji naszej osoby robi troche semantyki (nie ma to nic wspólnego z popularnym pozerstwem):-)
Jednym z pożytecznych założeń podczas takiej transformacji, to istnienie tylko dwóch stanów w rozmowie z „klientem” (piszę w cudzysłowie, bo to tak samo funkcjonuje w życiu prywatnym), szczególnie w fazie badania sytuacji:

1) wiesz coś na pewno
2) pytasz

Ciekawe, że w tym wyliczeniu nie ma domyślania się, czy też zakładania, że wiemy, nieprawdaż?
Wielu ludzi uważa wręcz za punkt honoru pokazanie, jacy są oni „kompetentni” i śpieszą radą, badź pomocą nie opierając się na sprawdzonych faktach, lecz własnych spekulacjach i domysłach. Te ostatnie w języku amerykańskim nazywają się WAG (Wild Assed Guess), czasem, jeśli jest używana „mądra” terminologia SWAG (Scientifically Well Assed Guess)
Na takie coś dają się na ogół nabrać tylko względnie niedoświadczeni ludzie, o każdego innego będzie to budzić podejrzenia. To trochę jak gdybyś Czytelniku poszedł do lekarza i ten bez dokładnego zbadania Cię zaczął przepisywać kurację. Mam nadzieję, że wzbudziło by to Twoją nieufność i poszedłbyś do kogoś innego. Tak samo jest w innych sytuacjach życiowych.
Wielu ludzi ma opory przed zadawaniem takich szczegółowych pytań, ale można to robić znacznie częściej, niż się to większości wydaje, czasem nawet w sytuacjach, kiedy można by pomyśleć, że nie wypada.
Dla przykładu, w przeszłości, kiedy jeszcze nie miałem takiej marki jak dziś, zdarzało się, że klienci pytali: „Czym pan nas przekona, że warto kupić akurat u pana?”
Na co ja luźnym tonem: „A jakiego rodzaju argumenty będą dla państwa najbardziej przekonywujące?”
na to klient opowiadał jakie, ja uważnie (i aktywnie) słuchałem, po czym używając ich przekonywałem drugą stronę :-)
Czyta się to trochę łatwiej niż robi, ale jak masz pewne minimum umiejętności nawiązywania kontaktu (tzw. rapport skills), to funkcjonuje bez problemu.
Polecam wypróbowanie tego w jakiś niekrytycznych sytuacjach, bo na początku zawsze mogą zdarzyć się potknięcia.
A propos założeń w managemencie życiowym i biznesowym przyszedł mi jeszcze jeden pomysł do głowy, ale o tym napiszę jutro. teraz czas na sundowner :-)

PS: ostatnio poleciłem komuś zastosowanie tego na rozmowie kwalifikacyjnej. Zadziałało!! :-)

Komentarze (26) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Bezpieczeństwo finansowe

Poniżej znajdziecie rekonstrukcję postu z 27.11, który zniknął po awarii serwera.

Pojęcie bezpieczeństwa finansowego pojawia się chyba w każdej szanującej się książce o finansach osobistych, niemniej często zdarza mi się być świadkiem rozmów ludzi, którzy najwyraźniej nigdy o tym nie słyszeli. Pozwólcie więc, że na wszelki wypadek napiszę o tym kilka słów. O bezpieczeństwie finansowym mowimy wtedy, kiedy mamy do dyspozycji zasoby finansowe (gotówka, bądź inne, płynne instrumenty jak np. lokata a vista, notowane na giełdzie papiery dłużne itp.), które pozwoliłyby nam przeżyć w normalny sposób 6-12 miesięcy bez bieżących dochodów. W ramach tego przeżycia mieszczą się oczywiście nie tylko wydatki na jedzenie, ale też wszelkie koszty stałe do ew. rat kredytowych, premii ubezpieczeniowych, czy zaliczek podatkowych włącznie.
Taka rezerwa daje nam dość dużą pewność bezpiecznego przetrwania różnych kryzysów, takich jak np. utrata pracy, czy przejściowa niezdolność do działalności zarobkowej. Przygotowanie jej powinno być jednym z pierwszych kroków w samodzielnym, dorosłym życiu, inaczej łatwo możemy stać się zakładnikami aktualnej pracy (to zawsze niewygodna pozycja negocjacyjna), albo ofiarą różnych okoliczności, na które mamy niewielki, bądź żaden wpływ (redukcje, restrukturyzacje, bankructwa itp.) Raz uzyskawszy tę pozycję powinniśmy dbać o jej utrzymanie przez całe życie, to nasza najbardziej elementarna polisa ubezpieczeniowa.
Tym bardziej dziwię się widząc ludzi, którzy będąc zapakowani w kredyty po uszy, z rodziną na utrzymaniu, nie robią nic, aby taki bufor stworzyć, a zamiast tego dywagują, czy w nowym mieszkaniu położyć parapety z marmuru, czy też inne (autentyczny przypadek!!). Z punktu widzenia zdrowej strategii życiowej, jest to delikatnie mówiąc bardzo lekkomyślne i troche przypomina niezachowanie zasad dobrej praktyki morskiej w żeglarstwie: możesz mieć łut szczęścia i popływać trochę, ale prędzej czy później wpadniesz w tarapaty. A pamiętajmy, że życie to dość długodystansowa przygoda :-)
Zalecam każdemu z Was, aby, o ile już tego nie zrobił, policzył ile potrzebuje na swoje bezpieczeństwo finansowe i porównał to z wielkością posiadanych płynnych środków. Jeśli ta druga wartość jest mniejsza od sześcio- do dwunastokrotnej wartości tej pierwszej, to znak, że trzeba koniecznie coś z tym zrobić, inaczej możemy znaleźć się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji (piszę z własnego doświadczenia :-))
Jeśli macie własne uwagi, bądź pytania to zapraszam do komentarzy.

Komentarze (44) →
Alex W. Barszczewski, 2006-12-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Znów online

Po prawie dobowej przerwie nasz serwis jest znowu online. Tym razem był to twardy dysk serwera, straciliśmy jeden post i kilka komentarzy, postaram się to potem odzyskać. Ze względu na chwilowy brak kontroli nad domeną nie przeniosłem jeszcze blogu na bardziej niezawodny serwis, nie chcę aby wiele prowadzących do niego lików trafiło w próżnię. W związku z tym proszę o zrozumienie ewentualnych zakłóceń, rozwiążemy i to zadanie :-)

Komentarze (5) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-29
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Jak zmieniać ludzi wokół nas

Jak trwale zmieniać ludzi cz.7

Pamiętacie kiedy w części 6 pisałem jak delikatnie zmienić zachowanie humorzastego przełożonego?
Podobny sposób wykorzystali w latach 70 amerykańscy studenci, którzy w celach eksperymentalnych umówili się, że na wykładach pewnego profesora, jeśli znajdzie się on po prawej stronie pomieszczenia, to wszyscy obecni będą delikatnie dawać mu sygnały braku zainteresowania i dekoncentracji. Odwrotnie postępowano w sytuacji kiedy profesor znajdował się po lewej stronie sali wykładowej, wtedy wszyscy patrzyli na niego, kiwali ze zrozumieniem głowami itp. W rezultacie doprowadzili do tego, że biedny profesor (który nic nie wiedział o eksperymencie) wykładał opierając się o lewą ścianę :-)

O tym, że ta metoda funkcjonuje wiem z własnego doświadczenia, może ktoś wypróbuje to na studiach? (tylko ostrożnie!!) :-)

Komentarze (9) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 53 of 67« First...102030«5152535455»60...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • Roma: Wyobraźcie sobie odwrotną...
    • Kamil Szympruch: Witam wszystkich....
    • Maciek: Witam serdecznie, Osobiście...
    • Ewa W: Małgorzata, dzięki za dobre...
    • Paweł Kuriata: @Alex Dopuszczam jak...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
    • Agnieszka L: Alex, miałam na myśli...
    • Małgorzata: Małgosia S. Oczywiście,...
    • sniezka: Witek, właśnie chodzi mi o...
    • Witek Zbijewski: snieżka nie mam...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Mags: ad napisał: „Zapomnia...
    • Tomasz: Mxx: a ja taką jeszcze mała...
    • gonia: Tak to dobra rada, żeby nie...
    • Ewa W: Mxx, piszesz: „Chciała...
    • KrzysiekP: Witam. Może nie będę się...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Emilia Ornat: Ten blog dodaje mi...
    • KatarzynaAnna: Dzień dobry wszystkim,...
    • Elżbieta: Witam, Czytam bloga (i...
    • Monika Góralska: Witam, Kilka postów...
    • Grzesiek: Tego bloga czytam ponieważ...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • Alex W. Barszczewski: Katarzyna...
    • Katarzyna Skawran: Podoba mi się twój...
    • Arek S.: Alex, Odpowiedziałeś Maćkowi...
    • Aleksandra Mroczkowska: Rzeczywiście...
  • Listy Czytelników – nowa kategoria na blogu  (1)
    • Tomek: Świetny pomysł Alex! Już...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • Paulina: Witam. Mamy rok 2012,dopiero...
  • Optymalna strategia postępowania z innymi ludźmi  (60)
    • Piotr Cieślak: Alex :))) Jest rok...
  • Rzucaj promień słońca w życie innych ludzi  (73)
    • Stella: Prosta sprawa, a taka piękna...
  • Stabilizacja w Twoim życiu – szczęście, czy pułapka  (14)
    • Witek Zbijewski: noveeck:...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Aleksandra Mroczkowska: Alex, u mnie...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025