Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne

Power Walk na Ursynowie w 2010

Witajcie

Pogoda zaczyna robić się taka, że znowu możemy wystartować nasze Power Walks na Ursynowie.

Dla Tych z Was, którzy jeszcze o nich nie słyszeli kilka informacji:

  • zaczynamy zazwyczaj koło Multikina (stacja metra Imielin) i idziemy najpierw wzdłuż Al. KEN na południe, co daje możliwość dołączenia do nas ze stacji Natolin i Kabaty, jeśli ktoś nie mógł wcześniej dotrzeć
  • maszerujemy sobie dość żwawym tempem trasą ok. 7 km po Ursynowie, wszystko po normalnych chodnikach, więc nie potrzeba specjalnego obuwia. Zdarzali się uczestnicy przyjeżdżający na Power Walk prosto od klienta w garniturze i krawacie :-)
  • kończymy w tym samym miejscu, jeśli jest czas to idziemy jeszcze porozmawiać do Starlight Cafe
  • podczas takiego marszu jest okazja do porozmawiania na dowolne tematy ze mną i innymi ciekawymi ludźmi
  • można przyjść z jakimś problemem i wspólnie poszukać jego rozwiązania korzystając z mojej wiedzy i doświadczenia
  • robiąc to kontynuujemy mającą ponad 2000 lat tradycję perypatetyków z czasów, kiedy jeszcze nie było szkółek zwanych uczelniami wyższymi
  • oczywiście wszystko jest bezpłatne poza kosztami Waszego dotarcia na Ursynów (metro z Centrum 2 złote) i z powrotem :-)

W momencie kiedy wiem o której idę na Power Walk wysyłam SMS z dokładnym czasem do wszystkich, którzy wpiszą się na listę i proszę tylko o potwierdzenie przybycia.

Jak wpisać się na listę:

  • jeżeli ktoś ma już mój numer telefonu, to proszę o SMS z informacją o chęci dopisania się do listy. Proszę też o podanie  preferowanych godzin. Do dotyczy też osób, które były wpisane na listę w 2009
  • jeżeli ktoś nie ma tego numeru, to proszę o kontakt przez formularz kontaktowy z podaniem Waszego numeru i chęci dopisania się do listy wraz z preferowanymi godzinami takich spacerów.

Jest rzeczą zrozumiałą samą przez się, że podane kontakty będą mi służyły wyłącznie do informowania o kolejnych Power Walks. Od Was oczekuję, że zachowacie mój numer wyłącznie do własnej wiadomości

Zgłaszajcie się, a jeśli macie jakieś pytania lub uwagi to zapraszam do komentarzy

PS: Typową trasę macie na zdjęciu poniżej, jest tak dobrana, że przez większość czasu spacerujemy w promieniach słońca

Komentarze (6) →
Alex W. Barszczewski, 2010-03-21
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Firmy i minifirmy

Wątpliwości P.K.

Otrzymałem ostatnio mail, który za zgodą Autora cytuje w całości zmieniając tylko jego personalia:

„Witaj Alex,

Jestem czytelnikiem Twojego bloga. Może nie specjalnie aktywnym, ale czytam wszystko co napiszesz. Piszę do Ciebie gdyż czytając Twojego bloga i przygladając się temu co robisz widać, że jesteś osobą otwartą na ludzi, która propaguje idee bliskie mojemu przekonaniom. Widząc jak pomagasz rozwiazywać te czy inne problemy liczę na to, że mój mail nie przypadnie wsród wszytkich innych i dojdzie do mnie odpowiedź lub pojawi się na Twoim blogu, gdyż myślę, że w Polsce jest więcej osob, które chciałyby zmienić swoje życie, a ono jednocześnie im to utrudnia.
Konczę za parenaście dni 25 lat i muszę podjąć decyzje która zapewne wpłynie na moje dalsze życie zawodowe. Chciałbym mieć firmę a jednocześnie moje warunki życiowe niemalże nie pozwalają mi na to. Mieszkam z bratem i siostrą w niewielkim pokoju ( wiem, że to absurdalne w tym wieku ), ale niedawno zdałem sobie sprawę z tego do czego doprowadziłem swoje życie. Otrzymałem tydzień temu pozytywną decyzję o dofinansowaniu mojej działalnosci z Urzędu Pracy co jest dla mnie sporo szansą, jednak z drugiej strony zacząłem się zastanawiać czy mam szansę mając firmę doprowadzić ją w swoich warunkach mieszkaniowych do takich obrotów i płynności abym mógł się normalnie wyprowadzić. Moi rodzice pomimo że mówią, że moje plany są OK, nie są w stanie przyznać, że jest to wbrew ich etatowemu punktowi widzenia więc na pomoc z ich strony raczej nie mam co liczyć – czasem nawet muszę z nimi walczyć o to aby szanowali to że pracuje w domu,  co robie od ostatnich trzech miesięcy.
Mam tydzień na podjęcie decyzji i nie wiem co robic .. Czy założyc ta firmę i próbować się wyrwać z domu czy też pójść normalnie do pracy na jakiś czas i potem próbowac wyjść na swoje. Niestety praca na etat mnie dobija – nie lubie tej myśli, że pracuję na kogoś innego. Przez to wszystko jestem w kropce. Doradź coś, powiedz jak to rozważyć czy czemu się dokładniej przyjrzeć – będę Ci bardzo wdzięczny każdą radę.

Jeśli będziesz chciał wykorzystać tego maila nie ma problemu.

Będę Ci bardzo wdzięczny za każdą, nawet krótką odpowiedź.

Pozdrawiam serdecznie, P.T.”

Ponieważ otrzymuję takich wiadomości sporo, więc może odpowiedź na blogu przyda się większej ilości osób.
Pierwsza bardzo ważna rzecz, to pamiętajcie o tym, że wbrew pozorom nie mam szklanej kuli i w takich sprawach jestem zdany na informacje, które mi dostarczacie. Dlatego też dobrze jest dołączyć numer telefonu, pod który mogę zadzwonić aby doprecyzować niejasne sprawy i ustalić co z tego może ukazać się na blogu, a co nie.
Tak więc  drogi P.T. pozwól, że z tego powodu moje uwagi będą miały dość ogólny charakter.

Piszesz: „….myślę, że w Polsce jest więcej osob, które chciałyby zmienić swoje życie, a ono jednocześnie im to utrudnia.”
Życie jest jakie jest, nie jest to jakaś złośliwa osoba, która specjalnie rzuca Ci kłody pod nogi :-) Problem polega na właściwym rozpoznaniu praw rządzących tymże życiem i odpowiednim ich wykorzystaniu. Jeżeli tego nie potrafimy, to powstaje wrażenie, że „wszystko jest przeciwko nam”, a jest to tylko nasz brak umiejętności. To jest pozytywne, bo umiejętności możemy posiąść.

Dalej: „Mieszkam z bratem i siostrą w niewielkim pokoju…”
Mnie tym nie przebijesz, bo w wieku 25 lat mieszkałem w piwnicy :-) :-) więc masz zdecydowanie lepszy start :-)
Zaletą takiego mieszkania są bardzo niskie koszty stałe, co w początkowej fazie każdego biznesu jest bardzo ważne.  Do tego masz silną motywację, aby coś zmienić, to tez plus.
Pytasz: „czy mam szansę mając firmę doprowadzić ją w swoich warunkach mieszkaniowych do takich obrotów i płynności abym mógł się normalnie wyprowadzić.”
Nic nie piszesz jaki to ma być rodzaj działalności. Jeżeli chcesz w domu udzielać porad inwestycyjnych, to czarno to widzę, jeśli chcesz np. świadczyć usługi w IT przez internet to możesz mieszkać nawet w szałasie jeśli masz prąd i WiFi, a w ostateczności pracować w kawiarniach :-)
Dalej: „Moi rodzice pomimo że mówią, że moje plany są OK,”
Gratulacje!! Wiesz w ilu podobnych przypadkach rodzice pukają się w czoło, albo stosują inne, gorsze formy nacisku i demotywacji? Nie mówiąc już o takich przypadkach jak Paulo Coelho, którego rodzice kilkakrotnie wsadzili do zakładu dla umysłowo chorych , gdzie poddawano go elektrowstrząsom tylko dlatego, bo chciał być pisarzem.

Twoje podstawowe pytanie:
„Czy założyc ta firmę i próbować się wyrwać z domu czy też pójść normalnie do pracy na jakiś czas i potem próbowac wyjść na swoje.”
muszę pozostawić bez konkretnej odpowiedzi, bo wiem za mało o Tobie i tym co chcesz robić.
Generalnie, jeśli masz 25 lat i żadnych zobowiązań rodzinnych, to parę guzów, które nabijesz sobie przy pierwszej próbie bycia przedsiębiorcą nie powinno Ci zaszkodzić, a doświadczenia będą bezcenne.
Ważne jest tylko, abyś przy tym:

  • nie brał znaczących kredytów
  • nie robił niczego niezgodnego z prawem
  • był OK w rozliczeniach z fiskusem
  • starał się myśleć kategoriami korzyści dla klientów
  • w miarę możliwości nie robił dokładnie tego samego, co dziesiątki innych małych firm wokoło.

Jeśli  podasz mi więcej szczegółów to moja odpowiedź będzie bardziej precyzyjna.
Wszystkich zapraszam do dyskusji i wypowiadania Waszego zdania, także tych, którzy mają podobne dylematy

Komentarze (39) →
Alex W. Barszczewski, 2010-03-13
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Fundamentalny Błąd Przypisania

Fundamentalny błąd przypisania (z ang. Fundamental Attribution Error) polega w pewnym uproszczeniu na tym, że na ogół mamy tendencje do stwierdzania, że :

  • inni postępują w określony sposób to tacy są jako ludzie (tzn. mają takie cechy charakteru) a ich działania są rezultatem ich wolnej woli i swobodnego wyboru
  • my postępujemy w określony sposób, bo do tego zmuszają nas okoliczności :-)

Jeżeli ktoś nie wierzy, to zalecam abyście od dziś bardzo uważnie przyglądali się swoim ocenom i reakcjom. Ileż usprawiedliwień i uzasadnień przychodzi nam do głowy, kiedy inni pytają nas o nasze zachowania i działania !! A jak często mamy tendencję do stemplowania innych określeniami „egoista”, „idiota”, „świnia” i  tym podobnymi bo przecież jest dla nas oczywiste, że ci inni postępują w pewien sposób bo tak chcą!!

Jakie wnioski powinniśmy wysunąć dla nas samych:

  • przestańmy „z automatu” przypisywać komuś złe intencje, lenistwo, głupotę tylko dlatego, że nie podoba się nam jakieś pojedyncze działanie tejże osoby. Zastanówmy się, czy może istnieją jakieś ważne okoliczności zmuszające tego człowieka do akurat takiego zachowania. Warto w tym kontekście przeczytać też post o osądzaniu
  • inni ludzie będą prawdopodobnie mieli tendencję przypisywania nam motywów działania, które niekoniecznie odpowiadają stanowi faktycznemu. Jeżeli więc będziemy kiedyś musieli postępować w jakiś sposób, bo zmuszają nas do tego okoliczności, to w miarę możliwości komunikujmy osobom zainteresowanym to,  iz mamy ograniczoną swobodę manewru. Inaczej łatwo zostaniemy uznani za egoistów, arogantów i kogo tam jeszcze, a to popsuje nam relacje z danymi ludźmi. Szczególnie istotne jest to wtedy, kiedy mamy nad nimi jakąkolwiek „władzę”, na przykład jako managerowie, czy rodzice.  W tych rolach często mamy tendencję do „przeskakiwania” tego etapu wyjaśniania po co coś jest potrzebna, albo dlaczego odbywa się akurat w taki sposób, bo przecież możemy wydać polecenie :-) Potem się dziwimy, że napotykamy taki opór.

Powyższe punkty mogą zdawać się dość oczywiste i banalne, niemniej polecam gorąco aby każdy z Was zastanowił się jak u niego manifestuje sie ten Fundamental Attribution Error , jakie konsekwencje niesie to dla niego samego i kariery zawodowej, oraz jak temu przeciwdziałać.  Ja ciągle widzę wokół siebie, jak ludzie „strzelają sobie w stopy” właśnie z powodu tego błędu, czasem nawet widać to na blogu.

Zapraszam do dyskusji w komentarzach

Komentarze (25) →
Alex W. Barszczewski, 2010-03-11
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Gościnne posty

Pożegnanie z korporacją – szansa czy śmierć? (Post gościnny)

Dzisiaj  publikujemy obiecany post gościnny Katarzyny Latek, którego temat dobrze pasuje do postu „W chmurach -lekcja 1” i toczącej się tam dyskusji. Jest to pozytywny przykład, jak przez odpowiednie (i odpowiednio wczesne ! ) działanie można zamienić nawet bardzo nieprzyjemny fakt bycia zwolnionym po latach pracy w coś pozytywnego dla dalszego życia.

Może ten tekst zainspiruje Was do własnych przemyśleń, bo z pewnymi rzeczami nie należy czekać aż będzie zbyt późno.

________________________________________________________________________

Trochę podobnie jak w filmie „W chmurach” zostałam zaangażowana w outplacement podczas zwolnień grupowych, których celem było ograniczenie kosztów administracyjnych organizacji. Moją rolą było: rozmawianie z ludźmi, którzy zadzwonią na wewnętrzną infolinię o pakiecie, jaki dostają w trakcie zwolnienia i udzielanie odpowiedzi na zadane pytania lub przekierowanie do odpowiedniej komórki organizacyjnej oraz współpraca z firmami, które w ramach outplacementu miały realizować określone działania (szkolenia, warsztaty itp.)

Dostałam to zadanie, bo według mojego szefa byłam najbardziej kompetentną osobą, która mogła rozmawiać z ludźmi, będąc coachem i trenerem. Rozmawiałam, wyjaśniałam, budując jednocześnie bardzo profesjonalny wizerunek firmy. Potem odreagowywałam, bo były to trudne i często emocjonalnie naładowane rozmowy.

Ludzie dziękowali mi za te rozmowy spotykając się ze mną później bezpośrednio.
Dziękowali za szacunek, troskę i za zaangażowanie.

Ostatniego dnia zwolnień, to ja dostałam pakiet outplacementowy wraz z wypowiedzeniem.
I w taki sposób, po kilkunastu latach pracy w korporacjach, jako pracownik najemny, „nie całkiem dobrowolnie” zakończyłam etap galernika, jak ładnie nazwał taką pracą w jednym poście Alex.

Dla większości ludzi, takie wydarzenie byłoby traumatycznym przeżyciem połączonym z depresją i zaniżeniem własnej wartości zwłaszcza, kiedy podobnie jak ja, ma się na „karku” poważne zobowiązania finansowe związanie z kredytami na mieszkanie i innymi finansowymi obciążeniami.

Na szczęście w moim przypadku stało się inaczej…

Zrobiłam bilans tego, Co dałam Pracodawcom w ciągu tych kilkunastu lat…..

  1. mój czas, nie tylko w godzinach pracy, ale także po godzinach pracy (pilne projekty wymagające konsultacji, Klienci potrzebujący doradztwa, działania rozwojowe, które koordynowałam nie będąc w pracy itp.),
  2. moją wiedzę i umiejętności, często wykraczające poza pożądane w organizacji (nie ukrywałam przed Pracodawcami, że dokształcam się, zdobywam międzynarodowe certyfikaty, uczestniczę, jako prelegent w Konferencjach, czy też przechodzę przez kolejne etapy nauczania –obecnie robię doktorat z zarządzania) To z jednej strony dawało moim Pracodawcom gwarancję, że prowadzone przeze mnie działania będą na wysokim poziomie i dopasowane do organizacji a nie będą tak zwanym „odgrzewanym kotletem”. Ogromną korzyścią dla Pracodawców było także to, że za działania te nie musieli płacić firmom zewnętrznym, które życzyłyby sobie za takie projekty naprawdę duże pieniądze, gdzie ja robiłam je w ramach swojego wynagrodzenia. Podsumowując ten obszar, Pracodawcy mieli dzięki mnie szyte na miarę rozwiązania rozwojowe bez wydawania dużych pieniędzy a ja zdobywałam kolejne doświadczenie budując dobre relacje z tymi, z którymi współpracowałam.
  3. moje kontakty do ekspertów, których rekomendowałam w danych obszarach, wiedząc, że oferują zarówno produkty jak i usługi na najwyższym poziomie. Często Pracodawcy wykorzystywali te kontakty i do dnia dzisiejszego niektórzy nadal współpracują z tymi osobami.
  4. moje zaangażowanie oraz bardzo wysoką motywacje do pracy, niezależnie od tego, z jakim szefem pracowałam. Jest to o tyle ważne, że to, czym się zajmowałam i nadal zajmuję jest moją pasją, zatem nie trudno tu o przekroczenie granicy w stronę: robię to, bo to kocham, zapominając o tej: robię to, bo za to mi płacą i nic poza tym, szczególnie ważnej, jeśli pracuje się, jako pracownik najemny w organizacji. Piszę o tym z tego powodu, że nie zawsze tak jest, że pracownicy wykonują to, czym się pasjonują i na czym się rzeczywiście znają, co do zestawienia z pracownikami wykonującymi działania z pasją stoi w dużej kontrze. Myślę, że nie muszę tu wyjaśniać, co mam na myśli.

Następnie przyjrzałam się temu, co ja zrobiłam przez te kilkanaście lat, czym zaowocowała moja praca przez te lata…

  1. atrakcyjnymi kontaktami z bardzo ciekawymi i otwartymi na rozwój ludźmi z różnych firm,
  2. kilkudziesięcioma projektami zrealizowanymi w firmach wewnątrz z dużymi i spektakularnymi sukcesami :-) ku zaskoczeniu czasami, „życzliwych”
  3. doświadczeniem w pracy z pracownikami na każdym ze szczebli organizacyjnych zarówno wykonawczych jak i zarządzających
  4. zbudowaniem „mojej marki”, jako osoby specjalizującej się w określonych obszarach z równoczesnym dbaniem o własny rozwój według zasady:, jeśli zajmujesz się rozwojem innych ludzi, pokaż mi, jak sam dbasz o swój rozwój
  5. informacjami zwrotnymi na temat mojej pracy, projektów, mojego podejścia do ludzi i do realizacji pewnych działań
  6. otwartością na współpracę ze mną w obszarach, w których się specjalizuję
  7. praktyczną znajomością stylów zarządzania i pracy w średnich i dużych firmach
  8. poznaniem wybitnych Autorytetów zarówno ze świata nauki, dużego biznesu jak i szkoleń i rozwoju, które to osoby, mocno przyczyniły się do mojego wzrostu i refleksyjnego spojrzenia na pewne tematy. Niskie pokłony im teraz składam :-)
  9. dostaniem się na studia doktoranckie w jednej z uznanych i prestiżowych Uczelni nie tylko w Polsce ale także na świecie

Aby następnie otworzyć się na to, co wydarzyło się jak pożegnałam się z korporacją ….

Po pierwsze
– dostałam telefony i e-maile od różnych osób, których celem było podtrzymanie mnie na duchu, pokazanie wsparcia i deklarujących pomoc na nowej drodze. Do tej pory dziękuje i miło wspominam te gesty, bo dały mi one dodatkową siłę.

Po drugie – odezwały się firmy oraz instytucje, które otwarcie gratulowały decyzji i zaproponowały współpracę.

Po trzecie – zostałam zaproszona do kilku bardzo ciekawych projektów oraz spotkań tematycznych, w których wystąpiłam już, bądź będę występowała jako ekspert.

Po czwarte
– otrzymałam propozycje napisania artykułów do różnych miesięczników, powstaje moja książka o trenerach i grze szkoleniowej.

Po piąte – rozpoczęłam współpracę z firmami, dla których te moje mocne strony są cenne i przynoszą wymierne korzyści Klientom.

Po szóste – prowadzę projekty rozwojowe na dużą skalę w dużych organizacjach, bowiem moje kwalifikacje i kompetencje oraz rekomendowanych przeze mnie ekspertów, gwarantują określony efekt. Cieszę się, że mogę pracować z tak wyjątkowymi ludźmi.

Po siódme – mam czas na podróżowanie i realizację osobistych planów dzięki innemu podziałowi czasu i braku tzw. „uwiązania czasowego”, który występuje tam, gdzie pracuje się na etacie.

Po ósme – mam wyjątkowych Klientów, z którymi pracuję :-) i którzy również bardzo wiele wnoszą do mojego doświadczenia zawodowego Ogromny szacunek i podziękowania mam dla moich Klientów :-) :-)

Po dziewiąte
– odkryłam, kto jest moim prawdziwym przyjacielem :-) a kto tylko krył się za taką maską, niektórzy zwyczajnie przestali się odzywać, gdy okazało się, że „nie zginęłam” po pożegnaniu z korporacją a wręcz odwrotnie.

Po jedenaste – mam realne szansę na współpracę z uczelniami w Polsce a może i za granicą

Po dwunaste – Alex zaproponował mi, abym napisała post gościnny o tych moich doświadczeniach·, za co składam mu ogromnie podziękowania! Spisanie tego, co miałam w głowie w tym poście ma ogromną wartość i moc dla mnie :-)

Po trzynaste – w sposób szczęśliwy uporządkowałam swoje życie osobiste otrzymując wiele wsparcia, miłości i nowej przestrzeni, która się dla mnie otworzyła ….:)

Niektórzy z Was zapewne spytają: – ok., ale co straciłaś żegnając się z korporacją?

Myślę, że może to być brak pewnego „bezpieczeństwa finansowego”, które zapewniał mi Pracodawca comiesięcznym wynagrodzeniem z możliwością dodatkowych premii, które funkcjonowały w organizacjach. Oczywiście, że teraz taki zarobek mam wykonując pracę nie w ciągu miesiąca, ale w znacznie krótszym okresie, ale to od mojej inicjatywy, elastyczności i przedsiębiorczości zależy, ile zarobię i w jaki czasie. Niewątpliwie też cała część organizacyjna jest teraz po mojej stronie a nie Pracodawca mi ją organizuje. To spowodowało, że główne kompetencje zostały u mnie, a resztę zwyczajnie poddałam outsourcingowi.

Na swoim przykładzie chciałam pokazać, jak wiele jest możliwości działania dla tych, którzy idą swoją drogą zawodową, grają we własną grę w sposób konsekwentny i przemyślany i podejmują czasami wyzwania, które pozornie tylko zabierają czas. Jak złudne też jest trzymanie się kurczowo firmy tylko dlatego, że wydaje nam się stała i pewna, bo jak mój przykład pokazał, w każdej chwili może się z nami bez sentymentów pożegnać.

Chciałam też pokazać, że „odrobienie lekcji”:

  • Czego konkretnie chcemy?
  • Jaką rolę chcemy pełnić?
  • Co jest bliskie naszemu sercu zawodowo?

daję nie tylko wymierne rezultaty, ale także bardzo konkretne korzyści dla tych, dla których to robimy, czyli dla naszych Klientów.

I oczywiście mój przykład pokazał, że pożegnanie z korporacją, która bez wątpienia dała mi dużo na polu doświadczeń, znajomości gier organizacyjnych i słynnego politykowania jak mówił, jeden z moich wykładowców, może być jednym z elementów bardzo ciekawej i bogatej w propozycje drogi zawodowej.

Dziękuje wszystkim korporacjom, które przyczyniły się do mojego rozwoju dając mi różne „lekcje rozwojowe i menedżerskie” :-)

Życzę Wam takich możliwości i zachęcam do „odrobienia lekcji” z własnej drogi zawodowej :-)

Życzę też, jeśli już przydarzy się Wam się takie „doświadczenie” jak moje, wychodząc z wieżowca tylko z osobistym kubeczkiem (nie brałam pudełka na osobiste drobiazgi:-)), zostali przywitani przez najbliższą Wam osobę bukietem kwiatów i mocnym wsparciem w tej sytuacji:-)

__________________________________________________________

Katarzyna Latek
Właścicielka firmy LATEK KONSULTING , Coach ICC (w trakcie uzyskiwania akredytacji ICF), Trener Zarządzania Rozwoju i Uczenia się, Konsultant HR, doktorantka z dziedziny zarządzania w Akademii Leona Koźmińskiego, wykładowca akademicki.

Komentarze (58) →
Alex W. Barszczewski, 2010-03-04
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Sprzedaż B2B dla startupów – druga edycja

W oczekiwaniu na obiecany post gościnny dotyczący bycia zwolnionym z pracy porozmawiajmy o nowej edycji naszych bezpłatnych warsztatów sprzedaży B2B dla startupów.
Poprzednia cieszyła się dużym powodzeniem, a komentarze uczestników możecie sobie przeczytać tutaj: http://alexba.eu/2009-12-13/tematy-rozne/startup1-po/

Zastanawiałem się, czy rozpisać nowe warsztaty, czy też zrobić drugi moduł dla uczestników poprzednich. Obie wersje miałyby sens, ostatecznie postanowiłem dać szansę nowym ludziom i firmom.
Planowane warsztaty odbędą się gdzieś w drugiej połowie marca lub pierwszej kwietnia, którejś soboty lub niedzieli. Koledzy z agencji  Los Mejores są tak mili, że znów udostępniają nam bezpłatnie  ten sam atrakcyjny lokal (dziękujemy).
Zasady są następujące:

Jeżeli masz startup i już w miarę gotowy produkt, to zapraszam Cie do wzięcia udziału w bezpłatnych warsztatach, które znacznie powiększą Twoją skuteczność jego sprzedawania w dżungli wolnego rynku (z dala od inkubatorów, dofinansowań itp.)

Szczególnie dużo mogę zrobić dla Ciebie, jeśli chcesz działać w sektorze B2B, czyli sprzedawać Twój produkt/usługi innym firmom.

Poprzez “w miarę gotowy produkt” rozumiem taki, z którym można już pójść do klienta i coś dobrego dla tego ostatniego zrobić, może to być wersja beta.

Z Twojej strony przed warsztatami oczekuję odrobienia “zadania domowego”, czyli:

  • przygotowania opisu Twojego produktu/usługi
  • zdefiniowania kim są Twoi klienci i kto u nich jest typowym decydentem i/lub beneficjentem w zakresie, którego dotyczy Twój produkt/usługa
  • zdobycia jakichkolwiek informacji na czym polegają ich wyzwania
  • wstępnych przemyśleń co Twój produkt/usługa miałby dla nich dobrego zrobić

Razem ramach warsztatów:

  • wypracujemy skuteczną argumentację sprzedażową Twojego produktu/usługi
  • zastanowimy się nad  poradzeniem sobie z możliwymi zarzutami i wątpliwościami klienta
  • przećwiczymy Cie trochę w prowadzeniu rozmowy sprzedażowej z decydentem u klienta

Biorąc pod uwagę, że  robię takie rzeczy dla dość sporych firm (kilkaset milionów obrotu rocznie), to chyba jestem wystarczająco kompetentny aby wnieść sporą wartość dodaną dla każdego z Was :-) O tym, że potrafię szybko kogoś czegoś nauczyć przekonali się też uczestnicy naszego spotkania w Warszawie. To dobrze rokuje powodzeniu takiego przedsięwzięcia.
Kilka moich dodatkowych przemyśleń “na szybko”:

  • chętnie sprezentuję know-how młodym ludziom, którzy maja już jakieś produkty i chcą nimi zarabiać pieniądze. Nie zamierzam dawać tej wiedzy osobom, które chciałyby zarabiać poprzez dalsze jej rozpowszechnianie.
  • dopóki nie wiemy jakie będzie rzeczywiste zainteresowanie to z każdego zakwalifikowanego  startup’u zaprosiłbym jedna osobę, która  przekaże potem know- how ewentualnym partnerom z własnej firmy
  • z każdym uczestnikiem pracujemy przy całej grupie, aby umożliwić innym podpatrzenie jak do tego w ogóle podejść.
  • z powodu powyższego, możemy to robić na produktach, które nie są już ściśle tajne :-)
  • może nagralibyśmy prace nad poszczególnymi projektami aby potem (za zgodą zainteresowanych) zmontować wideo instruktażowe i wstawić je w internecie (to jest tylko jako ewentualna opcja, nie traktujcie tego jako obietnicy!!!)
  • warsztaty trwają jeden dzień
  • jeżeli ktoś ma produkty, z którymi chce iść na rynki międzynarodowe, to równie dobrze możemy wszystko przygotować po angielsku. Jeżeli ktoś chce iść ze swoim produktem na rynek niemiecki to ten język też wchodzi w rachubę :-)
  • udział dla zainteresowanych i zakwalifikowanych (startup+produkt) byłby bezpłatny, musieliby oni tylko dżentelmeńsko zobowiązać się, że kiedyś zrobią bezpłatnie coś znaczącego dla innego człowieka (zasada “podaj dalej“
  • może zamiast “warsztatów”, będziemy używali określenia “konferencja” :-)
  • część z Was może po raz pierwszy wylądowała na tym blogu i zapytuje się, dlaczego to jest za darmo i czy nie ma w tym jakiś haczyków. Odpowiedź: Jako działający w kilku krajach Europy trener i coach z górnej półki mogę sobie pozwolić na robienie rzeczy, które uważam za słuszne bez patrzenia na osobiste korzyści materialne.  U mnie bezpłatne znaczy rzeczywiście bezpłatne! Poczytajcie archiwum tego blogu, to łatwo zrozumiecie dlaczego.

Procedura zgłoszenia:

Przeczytajcie jeszcze raz uważnie mój post i jeśli na pewno chcecie wziąć udział, to wyślijcie zgłoszenie na adres blogalexba (w domenie) gmail.com ze słowem startup w temacie.

W tym zgłoszeniu oczekuję następujących informacji:

  1. Jak się nazywasz i ile masz lat
  2. Nazwa Twojego startupu i deklaracja, że jesteś jego właścicielem/współwłaścicielem (nie chce za friko szkolić dla firm posiadanych przez innych)
  3. Deklaracja, że masz zarejestrowaną działalność, w ostateczności bardzo dobre wyjaśnienie, dlaczego jej na razie nie masz
  4. Krótki opis Twojego produktu
  5. Kim są Twoi klienci i kto u nich jest typowym decydentem i/lub beneficjentem w zakresie, którego dotyczy Twój produkt
  6. Na czym polegają ich wyzwania
  7. Wstępne przemyślenia co Twój produkt miałby dla nich dobrego zrobić
  8. Deklaracja, że jeśli zostaniesz zakwalifikowany i potwierdzisz podany później termin, to faktycznie pojawisz się na spotkaniu
  9. Oczywiście wszelkie przekazane mi dane będą wykorzystane wyłącznie przy organizacji tych warsztatów, chyba że ktoś zażyczy sobie inaczej

Tyle podstawowych informacji. W przyszłym tygodniu powinienem mieć dokładniejsze rozeznanie kiedy moi klienci będą minie potrzebować i wtedy opublikuję ostateczny termin, jak powiedziałem będzie to sobota lub niedziela ze wskazaniem na sobotę.

Jeżeli sami nie macie startupu, który by się kwalifikował, a znacie kogoś, kto walcząc z niedoborem kasy i własnych umiejętności sprzedażowych próbuje coś zrobić w tym zakresie, to powiedzcie mu o tej inicjatywie.

Zapraszam do dyskusji w komentarzach jeśli macie jakieś pytania, uwagi lub dodatkowe pomysły

UPDATE: Warsztaty zostaną przeprowadzone 24.04.2010  w sobotę.
Umówmy się w takim razie, że ostateczny termin zgłaszania się to 17.04 godzina 23:59. Informację kto został zakwalifikowany wyśle 18.04



Komentarze (32) →
Alex W. Barszczewski, 2010-03-02
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

W chmurach – lekcja numer 1

W sobotę obejrzałem a Berlinie firm „Up in the Air” (polski tytuł „W chmurach”) i polecam każdemu z Was zrobienie tego samego.  Film jest bardzo życiowy a  osoby piszące scenariusz i dialogi wiedziały o czym mówią.

Tak na szybko chodzą mi po głowie 3 posty, które mógłbym napisać inspirując się scenami i wypowiedziami, dziś zacznę od tego najbardziej ogólnego.

Obejrzyjcie uważnie wszystkie sceny ze zwalnianymi pracownikami i posłuchajcie ich wypowiedzi (najlepiej w oryginale, nie w tłumaczeniu).  Uświadomcie sobie, w jakiej sytuacji są ci czterdziesto-pięćdziesiecioparoletni ludzie, którzy kiedyś uwierzyli, że ogólnie wyznawana w społeczeństwie ścieżka kariery życiowej (studia, dom na kredyt, dzieci,wieloletnie praca na etacie w jednej korporacji)  to trwała recepta na dobre życie.  Posłuchajcie uważnie, ile goryczy, rozczarowania i prawdziwych problemów egzystencjalnych pojawia się całkiem nagle. Zobaczcie, jakie są konsekwencje wybrania „wygodnej” drogi życiowej bez konieczności ciągłego rozwoju i praktykowania umiejętności „sprzedania siebie”.

Wielu z Was ma po dwadzieścia kilka lat i patrząc na tych, z Waszego punktu widzenia, starszych ludzi możecie pomyśleć, że Was to przecież nie dotyczy. Na razie tak, ale jeśli nie będziecie postępować mądrze, to ryzyko gwałtownego i brutalnego lądowania awaryjnego jest bardzo duże.  Ci nieszczęśnicy z filmu podjęli te krytyczne decyzje będąc często w Waszym wieku !!!

A banki znowu pożyczają na 100% wartości nieruchomości. Zanim skorzystasz, obejrzyj ten firm!!

Nie chcecie przecież być w sytuacji indyka, o którym opowiada Nicolas Taleb w swojej doskonałej książce „The Black Swan„: Karmiony i pielęgnowany codziennie uważał się za wybrańca losu i zakładał, że zawsze tak będzie.  Nie zdawał sobie sprawy, że data wysłania go do rzeźni jest już ustalona.

Cokolwiek byście z Waszym życiem nie robili (bo to w końcu Wasza sprawa) zalecam następujące:

  • w każdym wieku dbajcie o wasza wartość rynkową!! Wielu ludzi przestaje o tym myśleć jak ma trzydzieści kilka lat, dzieci i stałą pracę.  To bardzo niebezpieczne zaniedbanie, które może się źle skończyć (i często kończy!!)
  • dbajcie o zachowanie mobilności mentalnej!! Wielu ludzi przestaje o tym myśleć jak ma trzydzieści kilka lat, dzieci i stałą pracę.  To bardzo niebezpieczne zaniedbanie, które może się źle skończyć (i często kończy!!)
  • dbajcie o to, abyście mieli wprawę w „sprzedawaniu się”!!! Wielu ludzi przestaje o tym myśleć jak ma trzydzieści kilka lat, dzieci i stałą pracę.  To bardzo niebezpieczne zaniedbanie, które może się źle skończyć (i często kończy!!)
  • jeszcze raz to samo co powyżej!! Powtórzenia są zamierzone!!!
  • dbajcie o to, aby w ważniejszych dziedzinach życia mieć Plan B
  • dbajcie o wystarczające rezerwy finansowe i to jak najszybciej w waszym życiu
  • nie poddawajcie się bezkrytycznie stereotypom życiowym i wpływowi ludzi, którzy o radzeniu sobie z wyzwaniami dzisiejszego świata mają niewielkie pojęcie
  • przeczytajcie uważnie ostatnia książkę Seth’a Godina „Linchpin” (od połowy marca możecie wypożyczyć w naszej Biblioteczce po moim powrocie z Kanarów)
  • rozważcie może temat poruszony w dyskusji o drodze życiowej

Co z tego robicie teraz i jak chcecie się zabezpieczyć przed tym, aby nie „odpuścić” po trzydziestce?

PS: Ten blog pisze człowiek, który „od zawsze” jest bez stałej pracy i prawa do zasiłku, a utrzymuje się z oszczędności i dorywczych zajęć :-) :-)

PPS: Co by było, gdyby cały ten post odnosił się  nie tylko do kwestii zawodowych, ale też i relacji z drugim człowiekiem?

Komentarze (61) →
Alex W. Barszczewski, 2010-03-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

„Kocha to powinien wiedzieć”

Z obserwacji nie tylko moich, ale też wielu znajomych obojga płci, bardzo wiele kobiet w naszym kraju wychodzi z założenia, że jeśli mężczyzna kocha kobietę naprawdę, to powinien niejako odczytywać w myślach jej życzenia  (i oczywiście je spełniać)

Praktycznie przejawia się to dwóch specyficznych obszarach życiowych:

  • seks
  • inne sprawy życia codziennego

Zacznijmy od tej pierwszej. Świadomie wyodrębniłem seks, bo jest to jednak materia znacznie delikatniejsza, niż np. kwestie doboru kwiatków do ogródka :-)

Pominąwszy stosunkowo małą grupę  bardzo proaktywnych w tej dziedzinie kobiet, większość :

  • unika wyrażania swoich pragnień i preferencji „przed”
  • daje bardzo ograniczony feedback „w trakcie” :-)

Nie chcę tutaj wnikać dlaczego tak się dzieje, może Panie wypowiedzą się w komentarzach. Zapewne odbija się gdzieś tutaj czkawką stara tradycja skazująca kobietę na role służebną a nawet osądzającą jej seksualną przyjemność jako coś „grzesznego” (tak, tak, zdumielibyście się jakie strzępki starych programów hulają w głowach zdawałoby się nowoczesnych i wyzwolonych ludzi)

Tutaj skoncentrujmy się na kilku zaleceniach godnych rozważenia:

  • dla Pań – o ile rozumiem, że nie chcecie przestraszyć niektórych mężczyzn komunikowaniem im Waszych preferencji i upodobań przed faktem (choć to może być niezły filtr :-)), o tyle pozbawienie partnera bezpośredniego feedbacku w trakcie jest potencjalnym pozbawieniem się wielu przyjemności a nawet źródłem frustracji. W tych sprawach spektrum Waszych upodobań i wrażliwości jest bardzo szerokie i zwłaszcza na początku relacji Wasz partner stoi przed dość sporą ilością znaków zapytania.  Przynajmniej taki partner, któremu zależy na dostarczeniu Wam jak najintensywniejszych przeżyć, a nie na zwykłym „przeleceniu Was” a to chyba cenny element w życiu. Tak więc ułatwcie mu to trochę dając nawet delikatną i nieinwazyjną, niemniej dość jednoznaczną informację zwrotną, szczególnie podczas tych kilku pierwszych razy. Świadomie używam słowa „jednoznaczną”, bo czasem zdarza się Wam wysyłać całkiem sprzeczne sygnały :-) Polecam lekturę mojego postu „Feedback – jeszcze o udzielaniu informacji zwrotnej„, szczególnie jego dolnej części.
  • dla Panów – ponieważ większość Pań nie przeczyta tego postu musicie liczyć się z tym, że często będziecie skonfrontowani z „czarną skrzynką” :-) Radą na to jest znaczne zwiększenie własnego wyczucia i umiejętności interpretowania nawet najdrobniejszych, bezwiednych sygnałów partnerki. Tego niestety nie nauczycie się z książek i filmów, jedyna droga prowadzi poprzez własną , dość wszechstronną praktykę. Wszechstronną zarówno jeśli chodzi o to, co robicie, jak tez i z kim. W tym wypadku jest to dość przyjemny sposób uczenia się :-) należy go potraktować co najmniej równie serio jak zdobycie przyzwoitego wykształcenia w innych dziedzinach. Nie chcecie przecież w przyszłości być zredukowani do roli dostarczyciela plemników i pieniędzy!! Zdaję sobie sprawę, że to co teraz napisałem koliduje z wyobrażeniami wielu romantycznie nastawionych młodych ludzi, ale cóż poradzę na to, iż rzeczywistość jest jaka jest.

O ile kwestie opisane powyżej znam z bezpośrednich doświadczeń, o tyle ze zdziwieniem dowiedziałem się, że są kobiety, które tez w innych sprawach życiowych oczekują, że mężczyzna powinien się domyśleć co je uszczęśliwi, a jeśli już czyją się zmuszone mu o tym powiedzieć, to to co potem otrzymują jest w ich oczach znacznie mniej wartościowe, a partner przedmiotem negatywnych emocji „bo nie wiedział”! Takie  bardzo problematyczne podejście prowadzi prostą droga do wielkiej frustracji obojga stron.

Z braku osobistych doświadczeń tego typu moje zalecenia są tutaj dość ograniczone:

  • dla Pań – podejście tego typu jest odbiciem bardzo dziwnego obrazu świata. Nie podejmuję się go zmieniać, może warto na ten temat porozmawiać z fachowcem- terapeutą. Słabi mężczyźni może poddadzą się takiemu reżimowi, ale silni Was po prostu zostawią.
  • dla Panów – taki obraz świata kobiety bardzo utrudni Wam zbudowanie z nią partnerskiego związku i może być dla Was źródłem wielu niezasłużonych negatywnych emocji. Realne szanse na zmianę u niej takiego stanu rzeczy są nikłe, ja rozejrzałbym się za kimś innym. Życie samo w sobie jest wystarczająco trudne i skomplikowane.

Tyle moich bardzo subiektywnych rozważań, które jednak są poparte dość bogatym doświadczeniem życiowym. Bardzo interesuje mnie Wasz punkt widzenia i dlatego zapraszam do wypowiedzi w komentarzach.

PS: Ten post jest o dość typowej „słabości” kobiet i napisałem go ze względu na znajomość tematu. Jeżeli któraś z Czytelniczek zna jakąś typowa słabość mężczyzn i zechce o tym napisać, to chętnie opublikuję to jako post gościnny.

Komentarze (65) →
Alex W. Barszczewski, 2010-02-22
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Nie sądź abyś nie był osądzonym !

Zdanie zawarte w tytule pochodzi z Biblii i jest to niezwykle cenna rada życiowa.

Odkąd zaprzestałem osądzania innych w bardzo wielkim stopniu poprawiła się nie tylko ilość i intensywność moich relacji z ludźmi, ale też jakość życia w ogóle.

Zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy, niemniej od dzieciństwa byliśmy tresowani na zarówno bycie obiektem osądu otoczenia (jeden z elementów dyktatury pociotków o której piszę ostatnio), jak też na bycie bezlitosnym sędzią wobec innych. Szczególnie silne było to (i ciągle niestety jest) w szkole, gdzie nawet tak nieznaczące szczegóły jak marka, czy elementy ubioru powoduje wydawanie dość kategorycznych werdyktów na temat czyjejś „wartości”.

U wielu ludzi ta tresura działa w wieku dorosłym, co ma następujące negatywne konsekwencje:

  • niepotrzebnie osądzając innych na podstawie powierzchownych przesłanek rezygnujemy z wchodzenia w relacje z ciekawymi ludźmi, którzy mogliby znacznie wzbogacić nasze życie
  • osądzając innych psujemy sobie relacje z nimi
  • żyjąc w świecie, gdzie wszyscy nawzajem się oceniają zastanawiamy się zbyt często „co inni pomyślą”, stresując się niepotrzebnie, albo co gorsza nie podejmując różnych prób zmienienia naszego życia na lepsze

Długoterminowo prowadzi to do dość monotonnego życia w ciągłej niepewności i wśród ludzi podobnych do siebie, a nie jest to optymalne wykorzystanie możliwości dzisiejszego świata.

Przyznam Wam, że to uświadomiłem sobie zaledwie kilka lat temu, niemniej zmiana podejścia spowodowała radykalne i pozytywne zmiany w moim życiu. Zalecam każdemu przeanalizowanie własnego sposobu myślenia i sprawdzenie jak często występujemy mentalnie w roli sędziego ferującego nikomu niepotrzebne wyroki. Jeśli macie co do tego pytania i wątpliwości, to zapraszam do komentarzy.

A teraz, aby zilustrować zasadę, iż nikt nie jest doskonały opowiem Wam co wydarzyło mi się wczoraj w południe. Po bardzo interesującym śniadaniu w Radissonie wyprowadziłem samochód z garażu Złotych Tarasów i usiłowałem z ulicy Złotej wyjechać na Emilii Plater. Ze względu na decyzje pani Hanny G-W. aby w Warszawie śnieg leżał tak długo aż sam stopnieje, w jednym miejscu należało się przejechać pomiędzy zlodowaciałą białą ścianą, a samochodami zaparkowanymi po drugiej stronie. Na poniższym zdjęciu widać jak niewiele miejsca pozostało miedzy mną a zderzakiem zaparkowanego vana.  Przeciskając sie tam dość szerokim samochodem, zobaczyłem, że kawałeczek dalej jakiś pojazd zaparkował nie tylko na przejściu dla pieszych, ale tez wystając tak dalece, że minięcie się w najlepszym wypadku było możliwe  „na grubość lakieru”.  Wziąłem komórkę i zrobiłem poniższe zdjęcie do mojej prywatnej galerii bezmyślnych kierowców dziwiąc się jaki rodzaj ludzi coś takiego robi. Samochód zdawał się być opuszczonym, dopiero kiedy wyzwalałem migawkę nad dachem pojawiła się widoczna na zdjęciu osoba. Nawiązałem z nią kontakt wzrokowy i z dużą dezaprobatą pokręciłem głową……..

Dopiero kiedy z trudem przejechałem obok niego zobaczyłem, że pomagał on człowiekowi na wózku inwalidzkim wsiąść do taksówki, a ze względu na zwały śniegu zatrzymanie się w tym miejscu było jedyną możliwością aby to  zrobić!
Bummm!!!! Kolejna lekcja zaliczona Alex!!
Wnioski:

  • Generalnie stosuję w praktyce wszystko, o czym pisze na blogu. Powyższy przypadek pokazuje, że nie jestem w tym perfekcyjny. Całe szczęście, że jak kiedyś napisałem w poście „Nie musisz być doskonałym…”
  • Zdecydowanie należy zadbać o w miarę pełny obraz sytuacji, zanim zabierzemy się za ocenę czegokolwiek
  • Niepokojącym jest to, że widząc tak zaparkowany samochód automatycznie przyjąłem negatywne założenie ludzkiej bezmyślności, czego wcześniej nie robiłem. To jest bardzo niedobry syndrom, oznaczający, że po roku mieszkania w Warszawie i przeróżnych doświadczeń z tym związanych mój obraz świata przesunął się nieco w kierunku, który mi się nie podoba. Traktuję to jako ostrzeżenie i pomyśle jak ten wpływ skompensować. Zrobię też sobie solidny rachunek sumienia, w jakich innych zakresach „zainfekowałem się” negatywnym nastawieniem do „obcych” i tym podobnymi rzeczami, których wcale nie chcę w sobie nosić. Trzeba, podobnie do komputera,  zrobić sobie skan na wirusy, tym razem wirusy umysłu!

Co Wy na to?

Komentarze (79) →
Alex W. Barszczewski, 2010-02-14
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Kraków, I am coming :-)

Wiadomość dla Czytelników  z Krakowa:

W najbliższy weekend jestem w Waszym grodzie i mam wolny czas w niedzielę od ok. 12 do ok. 18

Jeżeli są chętni na spotkanie i porozmawianie, to jestem do dyspozycji, z tym, że musielibyśmy się jakoś umówić, bo jestem po prostu u znajomych i nie bardzo mogę tam coś zorganizować.

Komentarze (90) →
Alex W. Barszczewski, 2010-02-02
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Firmy i minifirmy

Pytania Jerzego K.

Otrzymałem ostatnio od jednego z Czytelników e-mail z pytaniami .  Ponieważ podobnych listów otrzymuję sporo, a  Jerzy zgodził się na opublikowanie go wraz z odpowiedzią na blogu, to korzystam z okazji. Nie tylko aby udzielić kilku rad, ale też zwrócić uwagę na taki sposób pisania wiadomości  do mnie, abym bez zgadywania mógł udzielić wartościowej odpowiedzi.

Najpierw sam mail (wykropkowania pochodzą ode mnie) :

Witaj Alex.

Jestem wiernym czytelnikiem Twojego bloga.
Do od początku mojej kariery zawodowej byłem związany ze sprzedażą. W swoim 32 letnim życiu byłem sprzedawcą w sklepie AGD-RTV, przedstawicielem handlowym, zajmowałem się kredytem ratalnym pracując da 2 dużych banków (w terenie i stacjonarnie). Pracowałe za granicą w CaalCenter z telemarketerami, zrobiłem reportaż dla TVN Uwaga.
Mam doświadczenie w zarządzaniu zespołem , byłem kierownikiem oddziału banku.

Odbyłem dziesiątki szkoleń, sam też kilka prowadziłem dla moich pracowników.
Ciągle czytam, uczę się i rozwijam.

Postanowiłem zostać trenerem, zacząć dzielić się moją wiedzą, uczyć innych.

Chce szkolić z obszarów miękkich.

Boję się jednak zakładać własną działalność gospodarczą, mogę uzyskać dotację z PUP, ale jeśli sobie nie poradzę na rynku to przez rok muszę płacić ZUS.

Chce w najbliższym czasie zorganizować szkolenie z zakresu technik sprzedaży w małej miejscowości (12tys. mieszkańców) z której pochodzę.

Przygotowałem już szkolenie, mam gotowe materiały dla uczestników, dyplomy potwierdzające uczestnictwo, mam projekt zaproszenia na szkolenie, które trafi do lokalnych sklepów, mam kogoś, kto rozniesie te zaproszenia, kto obdzwoni firmy z ofertą, mam dojście do strony miasta, do szkół, gdzie można ogłosić nabór na szkolenie.

Mam pomysł żeby nie było to szkolenie jednorazowe, lecz cały cykl szkoleń.
Chce zrobić kupony rabatowe, dla uczestników pierwszego szkolenia 10% zniżki na kolejne itp.

Pomyślałem że zorganizuję takie szkolenia wspólnie z prywatną szkołą językową prowadzoną przez znajomą.
Ona ma działalność, może wystawić faktury, może wszystko firmować, itp.

Pewnie zastanawiasz się po co Ci to pisze?

Powiedz mi czy to ma w ogóle sens?
Czy nie lepiej założyć działalność i zacząć budować własną markę?

Mam możliwość podjęcia współpracy ze Szkołą Pamięci…… , techniki pamięciowe, szybkie uczenie itp.

Może warto połączyć jedno i drugie?
Doradź coś.

Pozdrawiam,
Jerzy K

___________________________________

Jerzy

Zacznijmy od stwierdzenie, że nie znając Cię osobiście i mając przed sobą poniższy mail mogę tylko w bardzo ograniczony sposób doradzać Ci w takich kwestiach. Pamiętaj też, że wszystko co napisze to jest mój subiektywny punkt widzenia i mogę się w moich przemyśleniach mylić. Nawet jeśli się nie mylę, to piszę z pozycji niezależnego „samuraja” działającego na bardzo konkurencyjnym rynku, a nie dostarczyciela „produktu edukacyjnego” dofinansowywanego ze środków Unii. Piszę to, bo Twoje cele i założenia mogą być inne, wtedy moje uwagi będą miały dla Ciebie znacznie mniejszą wartość.

Z maila wynika, że w przeciwieństwie do wielu świeżo upieczonych absolwentów, którzy bez doświadczenia zawodowego i życiowego chcą być „coachami”,  już gdzieś zaliczyłeś swoje blizny. To generalnie jest duży plus bo pewnych przeżyć nie da się mieć czytając książki :-)
Z Twojego listu wynika, że masz doświadczenia w sprzedaży B2C (ADG-RTV), nie wspominasz jaki charakter miała praca jako przedstawiciel handlowy.  To jest w moich oczach spory minus dla Ciebie, bo jako przyszły trener musisz oszacować przekazanie jakich informacji jest ważne, a jakich nie.

Jeżeli masz doświadczenie na stanowisku kierowniczym, to bardzo dobrze, jako trener jesteś (a przynajmniej powinieneś być) na czas szkolenia managerem grupy powierzonych Ci ludzi. W trakcie szkolenia mamy na to zazwyczaj mało czasu, więc Twoje doświadczenia przywódcze są bardzo cenne.

„Odbyłem dziesiątki szkoleń,…”

Było ich rzeczywiście ponad 21?

Piszesz, że ciągle czytasz, uczysz się i rozwijasz. To jest bardzo dobrze, aczkolwiek chętnie poznałbym listę książek, które przeczytałeś ostatnio i czego konkretnie się nauczyłeś.

Mówisz: „Postanowiłem zostać trenerem, zacząć dzielić się moją wiedzą, uczyć innych.
Chce szkolić z obszarów miękkich.
”
Witaj w klubie!! :-)
Dalej:”Boję się jednak zakładać własną działalność gospodarczą, mogę uzyskać dotację z PUP, ale jeśli sobie nie poradzę na rynku to przez rok muszę płacić ZUS. ”
Tutaj pojawiają się 3 kwestie

  1. Obawa, przed otwarciem działalności – zupełnie normalna i zrozumiała rzecz, zwłaszcza w wypadku osoby, która tego jeszcze nigdy nie robiła. To, obok prawie dożywotnych kredytów na mieszkanie, jest głównym powodem, dla którego większość ludzi zostaje jako pracownicy na pensji.
  2. „mogę uzyskać dotację z PUP” – mam mieszane uczucia, bo w żadnym z moich biznesów nie potrzebowałem dotacji, choć startując w IT byłem biedny jak przysłowiowa mysz kościelna. Oczywiście jak ktoś daje Ci nie swoje pieniądze (podatników), to możesz ewentualnie je wziąć, większą wartość miałoby, gdybyś znalazł kogoś, kogo tak przekonałeś do Twojej koncepcji, że wyjął je z własnej kieszeni i dał Ci do dyspozycji. To byłby niezły feasibility test dla Ciebie.
    Cały ten punkt 2 jest moim bardzo osobistym odczuciem, więc możesz się nim nie przejmować lub wręcz go zignorować :-)
  3. 3) „..przez rok muszę płacić ZUS ”
    Jako zaczynający działalność gospodarczą płacisz miesięcznie około 400 zł tego dodatkowego podatku co daje ok.6000 zł rocznie.  Jeżeli wygenerowanie rocznych przychodów tego rzędu ma być problemem, to warto zastanowić się nad całą idea biznesową, zwłaszcza w niewymagającej większych inwestycji działalności szkoleniowej, którą zamierzasz prowadzić.

Piszesz: „Chce w najbliższym czasie zorganizować szkolenie z zakresu technik sprzedaży ….”
To jest OK, bo tym się zajmowałeś i praktyczne doświadczenia w tej materii.
dalej: „……w małej miejscowości (12tys. mieszkańców) z której pochodzę. ”
Dlaczego wybrałeś akurat taki rynek? Jesteś pewien, że znajdzie się tam dość osób chcących nauczyć się czegoś nowego i jeszcze za to zapłacić?
Analizując potencjał rynku zapomnij o sentymentach rodzinnych czy jakichkolwiek innych. Zwłaszcza na początku Twojej kariery. Jeżeli za tym wyborem przemawiały inne względy, których nie wydedukowałem z maila to napisz proszę w komentarzach, chętnie podyskutuję.

„Przygotowałem już szkolenie, mam gotowe materiały dla uczestników, dyplomy potwierdzające uczestnictwo, mam projekt zaproszenia na szkolenie, które trafi do lokalnych sklepów, mam kogoś, kto rozniesie te zaproszenia, kto obdzwoni firmy z ofertą, mam dojście do strony miasta, do szkół, gdzie można ogłosić nabór na szkolenie. ”
To bardzo dobrze, czy w ramach tego przygotowania porozmawiałeś też z choćby kilkoma potencjalnymi uczestnikami, aby wybadać jakie są ich najważniejsze problemy i jak najefektywniej możesz im pomóc? Ja, mimo prawie 18 letniego doświadczenia  prawie zawsze robię taki rekonesans z nieznanymi mi grupami i to nawet w branżach, któe bardzo dobrze znam.

„Pomyślałem że zorganizuję takie szkolenia wspólnie z prywatną szkołą językową prowadzoną przez znajomą.
Ona ma działalność, może wystawić faktury, może wszystko firmować, itp.
”
Czasem trzeba kombinować w ten sposób, ale na dłuższą metę odradzam. Wiele lat temu, zresztą z zupełnie innych powodów, rozliczałem moje działania przez firmę znajomego.  Firma zbankrutowała a ja byłem ponad 100 000 USD „w plecy”. Tyle na temat kosztownych lekcji :-)

Pytasz: „Powiedz mi czy to ma w ogóle sens? ”
Czego dokładnie dotyczy to pytanie?

„Czy nie lepiej założyć działalność i zacząć budować własną markę? ”
Jestem za, pod warunkiem, że cała koncepcja biznesowa trzyma się kupy a Twoje działania skierowane są na bardziej obiecujący rynek niż ta mała miejscowość. Kiedyś operowałem nawet z miasteczka o 5 000 mieszkańców, ale nie robiłem tam żadnych interesów :-) Zarabiaj  pieniądze tam, gdzie jest dużo pieniędzy!

Piszesz: „Mam możliwość podjęcia współpracy ze Szkołą Pamięci…… , techniki pamięciowe, szybkie uczenie itp.
Może warto połączyć jedno i drugie?
Doradź coś.
”
Na czym ta współpraca miałaby polegać?? Jako przyszły trener do spraw miękkich musisz nauczyć się wyrażać bardziej klarownie i jednoznacznie, inaczej będzie krucho :-)

Generalnie uważam Twoją ideę przełożenie doświadczeń zawodowych na działalność trenerską za wartą rozwijania, doświadczenie które masz może stanowić niezłą bazę, z tym, że dobrze będzie jeśli nadrobisz te oczywiste braki o których wspominałem. Jeśli chcesz moich dokładniejszych rad to proszę Cię o więcej informacji w komentarzach.  Nie musisz podawać żadnych nazwisk ani nazw firm. Po ich otrzymaniu chętnie wypowiem się dalej.

W międzyczasie polecam uważną lekturę cyklu 4 postów o tym, jak zostać trenerem

PS: Gdyby Jerzy dołączył swój numer telefonu, to błyskawicznie wyjaśnilibyśmy te niejasne kwestie i cały post byłby lepszy :-) Jak piszecie do mnie, podajcie taki kontakt zwrotny, nie zawsze mam czas pisywać maile.

Komentarze (47) →
Alex W. Barszczewski, 2010-01-31
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 29 of 67« First...1020«2728293031»405060...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.2  (47)
    • Magda: @Magda Już nie będziemy się...
    • Magda: @Magda Będziemy się myliły...
    • Alex W. Barszczewski: Adam Dziękuję...
    • Adam: @Alex – najwyrażniej nie...
    • Alex W. Barszczewski: Agata S. Ładne...
  • Król jest nagi, czyli co robią firmy szkoleniowe aby ich nie wybrać cz. 1  (29)
    • Anet.: Alex, Napisałeś: „jedna...
    • KrysiaS: Sokole Oko, z powodu...
    • Sokole Oko: Katarzyna Latek-Olaszek,...
    • Katarzyna Latek-Olaszek: Monika...
    • Sokole Oko: Monika, Umówmy się, że...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego!!  (33)
    • Weronika: Dziękuję Wam za ciekawe...
    • Elżbieta: Alex Ja zazwyczaj staram...
    • Alex W. Barszczewski: Elżbieta...
    • Anet.: Pamiętam, że pod jakimś postem...
    • Elżbieta: Ewa W. Miło mi :-) Zgadzam...
  • Wyrzuć śmieci  (63)
    • Sokole Oko: Łukasz Gryguć, Ależ nie...
    • Witek Zbijewski: Bartek No to jeszcze...
    • Bartosz: Witek :-) Z calym szacunkiem...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • Sokole Oko: Cheese, Przede wszystkim...
    • Emilia Ornat: @ Cheese – nie...
    • Cheese: A ja mam taki problem. Chcę...
  • Osoba bliska czy blisko spokrewniona?  (47)
    • mila: nigdy nie chcialam budowac...
    • Alex W. Barszczewski: Miła Napisałaś:...
    • Mila: musze patrzec na ludzi...
  • Zdobywanie umiejętności praktycznych  (40)
    • Bartosz Walczak: Gracjan, Ewa przy...
  • Jak nas oceniają  (30)
    • Witek Zbijewski: by dać się zauważyć...
    • Łukasz Gryguć: Alex, Ok, dziękuję za...
    • Alex W. Barszczewski: Łukasz Gryguć...
    • Łukasz Gryguć: Ok, nie chciałbym źle...
    • Alex W. Barszczewski: Witajcie Byłem...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025