Otrzymałem ostatnio mail, który za zgodą Autora cytuje w całości zmieniając tylko jego personalia:
„Witaj Alex,
Jestem czytelnikiem Twojego bloga. Może nie specjalnie aktywnym, ale czytam wszystko co napiszesz. Piszę do Ciebie gdyż czytając Twojego bloga i przygladając się temu co robisz widać, że jesteś osobą otwartą na ludzi, która propaguje idee bliskie mojemu przekonaniom. Widząc jak pomagasz rozwiazywać te czy inne problemy liczę na to, że mój mail nie przypadnie wsród wszytkich innych i dojdzie do mnie odpowiedź lub pojawi się na Twoim blogu, gdyż myślę, że w Polsce jest więcej osob, które chciałyby zmienić swoje życie, a ono jednocześnie im to utrudnia.
Konczę za parenaście dni 25 lat i muszę podjąć decyzje która zapewne wpłynie na moje dalsze życie zawodowe. Chciałbym mieć firmę a jednocześnie moje warunki życiowe niemalże nie pozwalają mi na to. Mieszkam z bratem i siostrą w niewielkim pokoju ( wiem, że to absurdalne w tym wieku ), ale niedawno zdałem sobie sprawę z tego do czego doprowadziłem swoje życie. Otrzymałem tydzień temu pozytywną decyzję o dofinansowaniu mojej działalnosci z Urzędu Pracy co jest dla mnie sporo szansą, jednak z drugiej strony zacząłem się zastanawiać czy mam szansę mając firmę doprowadzić ją w swoich warunkach mieszkaniowych do takich obrotów i płynności abym mógł się normalnie wyprowadzić. Moi rodzice pomimo że mówią, że moje plany są OK, nie są w stanie przyznać, że jest to wbrew ich etatowemu punktowi widzenia więc na pomoc z ich strony raczej nie mam co liczyć – czasem nawet muszę z nimi walczyć o to aby szanowali to że pracuje w domu, co robie od ostatnich trzech miesięcy.
Mam tydzień na podjęcie decyzji i nie wiem co robic .. Czy założyc ta firmę i próbować się wyrwać z domu czy też pójść normalnie do pracy na jakiś czas i potem próbowac wyjść na swoje. Niestety praca na etat mnie dobija – nie lubie tej myśli, że pracuję na kogoś innego. Przez to wszystko jestem w kropce. Doradź coś, powiedz jak to rozważyć czy czemu się dokładniej przyjrzeć – będę Ci bardzo wdzięczny każdą radę.
Jeśli będziesz chciał wykorzystać tego maila nie ma problemu.
Będę Ci bardzo wdzięczny za każdą, nawet krótką odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie, P.T.”
Ponieważ otrzymuję takich wiadomości sporo, więc może odpowiedź na blogu przyda się większej ilości osób.
Pierwsza bardzo ważna rzecz, to pamiętajcie o tym, że wbrew pozorom nie mam szklanej kuli i w takich sprawach jestem zdany na informacje, które mi dostarczacie. Dlatego też dobrze jest dołączyć numer telefonu, pod który mogę zadzwonić aby doprecyzować niejasne sprawy i ustalić co z tego może ukazać się na blogu, a co nie.
Tak więc drogi P.T. pozwól, że z tego powodu moje uwagi będą miały dość ogólny charakter.
Piszesz: „….myślę, że w Polsce jest więcej osob, które chciałyby zmienić swoje życie, a ono jednocześnie im to utrudnia.”
Życie jest jakie jest, nie jest to jakaś złośliwa osoba, która specjalnie rzuca Ci kłody pod nogi :-) Problem polega na właściwym rozpoznaniu praw rządzących tymże życiem i odpowiednim ich wykorzystaniu. Jeżeli tego nie potrafimy, to powstaje wrażenie, że „wszystko jest przeciwko nam”, a jest to tylko nasz brak umiejętności. To jest pozytywne, bo umiejętności możemy posiąść.
Dalej: „Mieszkam z bratem i siostrą w niewielkim pokoju…”
Mnie tym nie przebijesz, bo w wieku 25 lat mieszkałem w piwnicy :-) :-) więc masz zdecydowanie lepszy start :-)
Zaletą takiego mieszkania są bardzo niskie koszty stałe, co w początkowej fazie każdego biznesu jest bardzo ważne. Do tego masz silną motywację, aby coś zmienić, to tez plus.
Pytasz: „czy mam szansę mając firmę doprowadzić ją w swoich warunkach mieszkaniowych do takich obrotów i płynności abym mógł się normalnie wyprowadzić.”
Nic nie piszesz jaki to ma być rodzaj działalności. Jeżeli chcesz w domu udzielać porad inwestycyjnych, to czarno to widzę, jeśli chcesz np. świadczyć usługi w IT przez internet to możesz mieszkać nawet w szałasie jeśli masz prąd i WiFi, a w ostateczności pracować w kawiarniach :-)
Dalej: „Moi rodzice pomimo że mówią, że moje plany są OK,”
Gratulacje!! Wiesz w ilu podobnych przypadkach rodzice pukają się w czoło, albo stosują inne, gorsze formy nacisku i demotywacji? Nie mówiąc już o takich przypadkach jak Paulo Coelho, którego rodzice kilkakrotnie wsadzili do zakładu dla umysłowo chorych , gdzie poddawano go elektrowstrząsom tylko dlatego, bo chciał być pisarzem.
Twoje podstawowe pytanie:
„Czy założyc ta firmę i próbować się wyrwać z domu czy też pójść normalnie do pracy na jakiś czas i potem próbowac wyjść na swoje.”
muszę pozostawić bez konkretnej odpowiedzi, bo wiem za mało o Tobie i tym co chcesz robić.
Generalnie, jeśli masz 25 lat i żadnych zobowiązań rodzinnych, to parę guzów, które nabijesz sobie przy pierwszej próbie bycia przedsiębiorcą nie powinno Ci zaszkodzić, a doświadczenia będą bezcenne.
Ważne jest tylko, abyś przy tym:
- nie brał znaczących kredytów
- nie robił niczego niezgodnego z prawem
- był OK w rozliczeniach z fiskusem
- starał się myśleć kategoriami korzyści dla klientów
- w miarę możliwości nie robił dokładnie tego samego, co dziesiątki innych małych firm wokoło.
Jeśli podasz mi więcej szczegółów to moja odpowiedź będzie bardziej precyzyjna.
Wszystkich zapraszam do dyskusji i wypowiadania Waszego zdania, także tych, którzy mają podobne dylematy
P.K. masz fajnych rodziców. Jeśli mogę coś doradzić to proponuje poszukać etatu i jednocześnie rozwijać biznes. Dostęp do regularnej gotówki na początku biznesu- bezcenne. Ja tak zaczynałem.Udało mi się połączyć mój pomysł na biznes z etatem- ta sama branża i wszystko super zagrało.
PS P.K. ja też pracuje w domu i też mieszkam z rodzicami.
Witam wszystkich Czytelników,
jestem w niemalże takim wieku co Autor listu i pewien czas temu miałem podobne dylematy. Wtedy to zrezygnowałem z dobrej i fajnej, a także rozwijającej pracy na etacie aby spełniać marzenia o własnej firmie. W moim wypadku padło na działalność w Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości gdzie pomimo pewnych wad można się sprawdzić na poletku biznesowym (AIP mają też zalety :)). Co prawda po 2 latach wróciłem do pracy etatowej, która również daje mi satysfakcję i możliwości nauki i rozwoju co akurat uważam, że w moim wieku jest najważniejsze. Ale okres tych 2 lat pozwolił mi nie tylko się sprawdzić ale także zrozumieć jak działa biznes, co jest ważne i jak to jest mieć własną firmę oraz zrozumieć siebie, zidentyfikować słabości, zobaczyć niedociagniecia – często wskazywane przez innych :). Myślę, że doświadczenia jakie zebrałem są bezcenne. Zwłaszcza, że jako właściciel jest się człowiekiem orkiestrą, człowiekiem od wszystkiego czyli trzeba wiedzieć o tym co się oferuje ale także o sprzedaży/znajdowaniu klientów, prawie (pisanie i czytanie umów cywilno-prawnych), księgowości itp. Oczywiście zebrałem kilka guzów i siniaków ale one się rozeszły a nauki zostały. Następnym razem łatwiej mi będzie zidentyfikować zagrożenia. Mi nie wyszło, zrobiłem kalkulacje i zastanowiłem się co było nie tak. Myślę, że po tej przygodzie odrobiłem pracę domową. Teraz wróciłem do pracy na etacie gdzie się realizuje i rozwijam. Ale ciągle wydaje mi się, że „coś własnego jeszcze otworzę”:) Uważam, że własna działalność to jedno z najlepszych doświadczeń na jakie młody człowiek może sobie pozwolić:)Jeśli może. Ale jestem przeciwny argumentowaniu w stylu: „nie lubie tej myśli, że pracuję na kogoś innego” (choć na początku też pewnie to stosowałem). Zawsze się pracuje też na kogoś innego. Własna firma to praca na sukces klientów. Uważam, że w każdej pracy trzeba polubić tę myśl, że pracuje się na czyjś sukces inaczej żadna praca nie da satysfakcji. Klienci kupują produkty lub usługi po to żeby zarabiać więcej. Jeżeli nie lubi się myśli, że nasza praca pomoże komuś odnieść sukces lub komuś napełnia kieszenie to można co chwilę zmieniać pracę, a i tak nie będzie ona satysfakcjonująca. Z listu wnioskuję, że Autor ma sporą determinację i prawdopodobnie inne argumenty dla których chce założyć działalność i to nad nimi musi się dokładnie zastanowić żeby podjąć decyzję. Bo łatwo nie będzie. A przede wszystkim polecam słuchać innych ludzi, klientów, robic częste feedback’i (analizować je i poprawiać błędy). Nawet po przegranym przetargu/odrzuconej ofercie warto zapytać dlaczego nie ja, jakie były kryteria oceny, co moge poprawić. Odpowie pewnie 1 na 10 firm ale będzie to najlepsze źródło informacji o tym na jaki tor ukierunkować swoje działania. No i nie bać się pytać lepszych od siebie. Wielu przedsiębiorców zaczynało tak jak Autor listu i oni naprawdę chętnie pomagają początkującym i dzielą się wiedzą.
Autorowi jeśli się zdecyduje na firmę życzę jak najszybszego osiągniecia płynnosci finansowej i płacących terminowo klientów.
Pozdrawiam
Marcin
„Dalej: “Mieszkam z bratem i siostrą w niewielkim pokoju…”
Mnie tym nie przebijesz, bo w wieku 25 lat mieszkałem w piwnicy :-) :-) więc masz zdecydowanie lepszy start :-)”
oj tu bym sie nie zgodzil, codzienny kontakt z osobami nie do konca nam przychylnymi i zlymi doradcami o ktorych pisales to meka i zabieranie nam energii, szczerze to juz lepiej w piwnicy zagranica u obcych.
„Generalnie, jeśli masz 25 lat i żadnych zobowiązań rodzinnych, to parę guzów, które nabijesz sobie przy pierwszej próbie bycia przedsiębiorcą nie powinno Ci zaszkodzić, a doświadczenia będą bezcenne.”
oczywiscie zapominasz ze to bezcenne doswiadczenie w przypadku porazki szybciej niz 12 miesiecy oznacza zwrot dotaci do urzedu z odsetkami.
Z uwagą przeczytałam cały tekst.
P.K. napisałeś: “Czy założyć ta firmę i próbować się wyrwać z domu czy też pójść normalnie do pracy na jakiś czas i potem próbować wyjść na swoje.”
To zdanie zwróciło moja uwage na cel – jaki jest Twój nadrzedny cel? To nie jest dla mnie jasne, widzę przynajmniej 2 możliwości na podstawie tego, co przeczytałam. Z tekstu nie wynika, co jest główne, a co uboczne:
1 – chcesz założyć firmę i działać w niej i ją rozwijać, żeby pracować na swój rachunek
2 – chcesz wyrwać się z domu ale nie masz środków i szukasz szybkiego sposobu zarobienia na to.
Odpowiedź na to pytanie może być dla Ciebie drogowskazem.
Co do rady Maćka – to, co sprawdza się w przypadku jednej osoby, nie zawsze jest tym, co powinna uczynić inna osoba. Czasem właśnie postawienie wszystkiego na cel – rozwój firmy i w związku z tym rezygnacja z etatu, potrafi dać silę i przyczynić się do dobrego rozwoju własnej działalności. Wszystko zależy, jaki to rodzaj działalności i jaka determinacja.
Czasem jest tak, że pracując na etacie siłą rzeczy biznes rozwija się wolniej niż wtedy, gdy możesz mu poświecić cały czas.
I większe ryzyko, że gdy Ty działasz na zwolnionych obrotach – ktoś obok pracuje nad tym samym ale intensywniej.
Nie zawsze ten wygrywa, kto ma lepszy pomysł, ale ten, kto go szybciej i skuteczniej wdroży. Warto mieć to na uwadze.
Pozdrawiam, Ewa
Oczywiście za bardzo uprościłem. Praca na etacie była tylko środkiem do rozwoju biznesu. Bez gotówki nawet najlepszy pomysł i szczere chęci mogą nie wystarczyć.
Sam również teraz kombinuję z mieszkania rodziców. Żyłem przez pół roku z oszczędności zdobytych na wyjeździe do Anglii. Rodzicom czasami trudno zrozumieć, że osoba siedząca cały dzień przed komputerem tak naprawdę pracuje…
Nie mniej takie przekonywanie, czy radzenie sobie z niesprzyjającymi okolicznościami to też nauka biznesu.
Witaj P.K Trochę zazdroszczę Ci pomysłu na biznes – musi być OK skoro dostałeś dotację. Sam też szukam od dłuższego czasu jakiegoś nowego pomysłu na dalsze życie. Ja mam rodzinę na głowie a Ty jesteś jeszcze wolny, bez zobowiązań i troski o bliskich – wykorzystaj to. Spróbuj zrealizować swoje plany – tylko z głową. Anonim straszy Cię odsetkami od porażki, ale jeśli sam nie spróbujesz to potem możesz kiedyś tego żałować.
Trzymam mocno kciuki.
Ted
Myślę, że problem leży w przeszłości (oczywiście absolutnie jest do rozwiązania i należy szukać tych rozwiązań, ale…). Pomyśl nad swoją sytuację, teoretycznie jesteś jeszcze młody, ale i tak jesteś pod presją czasu. Masz 25 lat, pewnie w niedalekiej przyszłości chciałbyś mieć dom, być może związać się prawnie z jakąś kobietą? I okazuje się, że pomimio już „pełnego wieku” jesteś w miejscu, jeżeli chodzi o karierę zawodową. Brak doświadczeń. Brak finansów. Jesteś w momencie, kiedy każde rozwiązanie wiąże się z pewnym ryzykiem, a na błędy trudno sobie w takiej sytuacji często pozwalać.
Ktoś Ci zaproponował prowadzenie firmy i pracę na etacie. Skoro można pracować i prowadzić firmę (przynajmniej na początku) to już na pewno można studiować i prowadzić firmę. Wówczas nawet lepiej, jeżeli studiujesz branżę, którą się zajmujesz, to teorie, którą łapiesz na bieżąco na uczelni możesz praktykować w swojej firmie.
Sporo ludzi myśli w kategoriach biznesu zapominając o pewnych kwestiach. Przykład:
Chcę zostać fryzjerem. Przez 10 lat uczę się o włosach, jak je układać, co przyciąć, aby było łądnie, czym namoczyć, bla bla bla. Przez 0 minut nie uczę się, jak przyciągnąć klienta, jak rozmawiać z klientami, jak regulować ceny, jak być oprócz fryzjera biznesmenem.
Ile wiesz o włosach, a ile o prowadzenie salonu fryzjerskiego?
To jest to pytanie, na które warto sobie zgodnie z własnym sumieniem odpowiedzieć. Nie sugeruję, że zmarnowałeś rok, albo nic nie wiesz o prowadzeniu firmy. Całkiem prawdopodobne, że uczyłeś się na własną rękę, o tym jak to wszystko działa (oprócz nauki branży nauka o samym w sobie prowadzeniu firmy). W każdym razie, z tego co piszesz, wynika, że nie poparłeś tego działaniami, więc nie masz doświadczenia.
Będąc jeszcze znacznie młodszym od was już teraz myślę nad założeniem biznesu. Mam bardzo duże pole do popełniania błędów – utrzymują mnie rodzice i będą utrzymywać przez najbliższe kilka lat. Kilka lat to dużo czasu na dostawanie po ryju i naukę unikania różnych błędów.
Anonim
Piszesz:”oj tu bym sie nie zgodzil, codzienny kontakt z osobami nie do konca nam przychylnymi i zlymi doradcami o ktorych pisales to meka i zabieranie nam energii, szczerze to juz lepiej w piwnicy zagranica u obcych.”
To prawda, że pewne osoby mogą zabierac nam pewien rodzaj energii..
Mi najpierw rodzice tak odbierali energię, jak z nimi mieszkałem. Później, kiedy sie wyprowadzilem, to zjawisko się zmniejszyło, ale nie do satysfakcjonujacego mnie stopnia, bo pomijając już moje sporadyczne wizyty domowe, to chociażby ciągle były o nich telefony, dopytywanie, wyszukiwanie wszystkiego tego złego, co mogłoby sie przydażyć(oczywiscie pod poszewką troski) i doradzanie ukierunkowane na urobienie mnie tak, żebym się nie wychylał (przynajmniej tak to odczuwałem).
W poradzeniu mi sobie z tym pomogło mi ograniczenie przepływu informacji (sposób Alexa: do czego potrzebna Ci ta informacja?, itp.) i taką też radę dałbym sobie, kiedy byłem w wieku 25 lat (teraz mam 29), a więc
robić to, co się chce i uważa za słuszne, ale ograniczyć informowanie, a czasami nawet zachować w całkowitej tajemnicy i dla siebie to, co sie robi i to co się dzieje w życiu, tak aby nie dzielić się z rodzicami i najbliższymi znajomymi, kiedy się czuje, że ich feedback będzie całkowicie zbędnym balastem, który tylko trzeba będzie brać na bary…
Oczywiście zdaję sobie również sprawę, że taka osoba będzie postrzegana, jako osoba bardziej zamknięta, bo to jest niewątpliwie krok w stronę introwertyczności, ale opierając się na odczuciach mojej osoby – uważam, że od kiedy podjąłem taką decyzje, to aż do teraz dobrze mi z tym i jak narazie nie zamierzam tego zmieniać :] ba.. nawet jak sobie pomyślę, że kiedyś było inaczej, to aż mnie ciarki przechodzą, brrr…
Pozdrawiam serdecznie
J.
„Anonim straszy Cię odsetkami od porażki, ale jeśli sam nie spróbujesz to potem możesz kiedyś tego żałować.”
nie strasze nie strasze, oczywiscie dobrze jest zalozyc wlasna firme i kropka ale trzeba wiedziec pewne rzeczy bo urzad w pl to ochydna instytucja, oprocz tego co powiedzialem cos mi swita w glowie ze nalezy wynajac powierzchnie biurowa na nasza firme i nie moze to byc pokoj w domu gdzie siedza 3 osoby, czy moze to ktos potwierdzic?
„utrzymują mnie rodzice i będą utrzymywać przez najbliższe kilka lat.”
i juz wiecej nie chce mi sie udzielac w tym watku
Ted
Wbrew pozorom otrzymanie dotacji z Urzędu Pracy to nic aż tak trudnego. Sama ponad 2 lata temu otrzymałam dotacje wiec wiem, poza tym moja mama na zlecenie wypełnia wnioski o dotacje do UP. Od pracownika urzędu, który bezpośrednio zajmuje się tylko tym zagadnieniem, dowiedziałam się, że w naszej miejscowości dotację dostaje 95% POPRAWNYCH złożonych wniosków. Dotacji nie dostają działalności z góry skazane na klapę oraz takie gdzie np kalkulacje przychód i kosztów troche mijają się z rzeczywistością. Dodatkowo do błędów, przez które wniosek nie zostanie przyjęty jest postawienie kreski, w miejscu gdzie uważamy, że dane pytanie nas nie dotyczy. Trzeba pisać odpowiedź pełnym zdaniem, gdyż uważa się, że kreska to tak jakby pytanie zostało ominięte. Każdy dokument jaki kserujemy (prawo jazdy, certyfikaty, dyplomy kursu) musimy sami podpisać „za zgodność z oryginałem – imię i nazwisko”. To tak z grubsza, ogólnie poza treścią ważna też jest kosmetyka wniosku.
Pozdrawiam
Monika z Podlasia
P.K. Uważam, że sam musisz sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie, co tak NAPRAWDE chcesz robić. To Twoje życie! ;-) Z tego co piszesz, wynika ze chcesz rozkręcić własną firmę, ale masz niezłego pietra. I nic w tym złego, to normalne. To ludzkie bać się przed wyprawą w nieznane.
W tym punkcie zgadzam się z Alexem: nie ważne jak się Twój biznes potoczy (oczywiście trzymam kciuki, ze się uda!!), jest to niesamowita okazja dla Ciebie na zebranie bezcennych doświadczeń. Nastaw się na to, że będziesz popełniał błędy – i tutaj ważne jest Twoje podejście: będziesz je odbierał jako porażkę czy jako możliwość wyciągnięcia wniosków i nauki na przyszłość?
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia! :-)
Gosia
To P.T. czy P.K.?;-)
@Agusiaczek
Też mnie to nurtował, a literówka byłaby dziwna, bo K nie leży na klawiaturze obok T. :)
Witam wszystkich czytających i komentyjących.
P.T.pozwolisz że napiszę co mnie bulwersuje w Twoim mailuOtóż to:”Niestety praca na etat mnie dobija – nie lubie tej myśli, że pracuję na kogoś innego. Przez to wszystko jestem w kropce.”
Tak naprawdę to jesteś nie w ” kropce” lecz w wielkiej kropie.Bo z takim podejściem, nawet własna działalność będzie pracą ” na kogoś innego”. Dlaczego tak sądzę bo:
1. Będziesz musiał zapłacić podatek do U.S.składki ZUS i stwierdzisz że pracacujesz na te instytucje.
2. Chcąc rozwinąć firmę będziesz musiał inwestowć. I tu stwierdzisz że pracujesz na coś nie dla siebie.
3. Jaśli wybierzesz prace na etat, to nigdy nie wyjdziesz na swoje. Bo iść do jakiejkolwiek pracy z myślą ” że pracuję na kogoś innego” to nie będziesz się rozwijał tylko stał w miejscu lub cofał.
Musisz się pozbyć tego „że pracuję na kogoś innego” bo idąc do pracy otrzymujesz wynagrodzenie (mniej lub bardziej) proporcjonalne do wykonywanej pracy i to jest dla Ciebie.Inną sprawą jest zysk pracodawcy z twojej pracy.Tego sie dowiesz jak będziesz miał własną firme i zatrudnisz pracowników.To nie jest złośliwość z mej strony lecz sporo młodych ludzi z takim podejściem blokuje sobie własny rozwój.Zgadzam się ze słowami ALEXA”to parę guzów, które nabijesz sobie przy pierwszej próbie bycia przedsiębiorcą nie powinno Ci zaszkodzić, a doświadczenia będą bezcenne.”
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Małgorzata
Wyjasnie problem drugiej literki – P.K :)
@Maciek – myślałem o tym, ale takie zawieszenie mimo plusów a jeden poważny minus – brak czasu na cokolwiek poza pracą. Wiem ze pracowitosc jest bardzo wazna, ale nie sama praca czlowiek zyje. Firma wymaga poswiecenie czasu na jej rozwinięcie, a praca popoludnia kiedy bede wracac z pracy nie wiem czy wyjdzie najlepiej.
@Marcin – rozumiem twoja uwage dot. argumentu, ale wydaje mi sie ze zle zrozumiales. Tu chodzi bardziej o kwestie finansowe i to ze moge pracowac dla samego siebie, a nie na innych.
@Ewa – mysle ze wyzej jest wyrwanie sie z domu, ale bliziutko jest praca na wlasny rachunek. Odpowiedź na to pytanie napewno jest drogowskazem- zreszta moje wachania dotyczace tych dwoch kwestii byly powodem napisania do Alexa, ktory potrafil mi to przedstawic w inny sposob niz jak na to patrze – dzieki temu wiem, ze nie jest tak zle jak myslalem.
Po poscie chyba spróbuje najpierw pracować na wlasny rachunek. Bede musial nagiac karku, ale kiedy juz bede mieszkal sam to z otwarciem firmy moze byc wiecej problemow i niepewnosci – a w obecnej chwili mam niewiele do stracenia.
@Ted – pomyslow jest mnostwo. Jesli masz fach w dloni pomysl troche jak podejsc do tego co robisz na codzien inaczej – co mozesz nowego zaoferowac klientom, jak mozna do nich podejsc w nowy sposob. W Polsce jest duzo miejsca do popisu.
@Pawel Kuriata – Mam ten plus jest cos juz w zyciu robilem – nawet dosc duzo. Pracowalem juz na etat w branzy – troche wiem. Studia to nie problem cale szczescie.
@Gosia – mam pietra powaznego. Ma to podloze psychiczne troche, gdyz jestem niespelnionym marzeniem nadopienkunczych rodzicow, dla ktorych slowo studia dzienne, etat, komfort itp to podstawy ( myslenie z dawnych czasow poprostu ).
@Malgorzata – to nie chodzi o cos takiego. Az takim absurdem nie jestem przepelniony. Kwestia „pracy na kogos innego” dot finansow, i tego ze zarabiam na utrzymanie swojego szefa i innych. O tym ze ZUS i podatki placic trzeba wiem. Inwestowac chcialbym jak najwieciej. Tu raczej chodzi mi o piramide stanowisk.
Dzięki wszystkim za komentarze – dają do myślenia.
Cześć Wszystkim,
P.K. – moje pięć groszy – wzoruj się na kimś komu się udało.
Znajdź kogoś kto wziął kasę z dofinansowania, i komu się udało. Następnie postaraj się dowiedzieć co on robił, że wyszedł na „swoje”.
A najlepiej jak znajdziesz kogoś kto skutecznie działa na wolnym rynku i staraj się „o jego względy” pomocy.
Kiedyś dostałem fajną radę od jednego świetnego przedsiębiorcy. Zapytałem się go, co trzeba zrobić aby osiągnąć sukces w biznesie. On odpowiedział mi krótko i zwięźle: „popełniaj jak najwięcej, jak najszybciej błędy, ucz się na nich.”
Do tego też Cię gorąco zachęcam.
Serdecznie pozdrawiam,
Kamil
Kamil Przeorski,
na bazie tego, co napisałeś przypomniał mi się cytat Robbinsa: „Sukces jest wynikiem właściwej oceny. Właściwa ocena jest wynikiem doświadczenia. Doświadczenie jest wynikiem niewłaściwej oceny”.
P.K.
Pytanie: co dla Ciebie jest najważniejsze? Dla mnie, idąc za Ewą W., też nie jest jasne co napisałeś. Jak widzę poniżej odpowiedziałeś sobie na to pytanie.
Ciekawi mnie jaki rodzaj działalności chcesz prowadzić, ponieważ miejsce może mieć wpływ na powodzenie biznesu, o czym napisał ci Alex. Na ten moment widzę kilka opcji, tym bardziej, że sam wspominasz o tym, że w mieszkaniu może być ci ciężko: coworking, kawiarnie, barter, zaproponować fundacji udostępnienie powierzchni w zamian za usługi/ produkty/ pomoc.
Co do rodziców… Tutaj można mówić do mnie: specjalista w „ujarzmianiu” rodziców, ponieważ prawdopodobnie przerobiłam wszelkie możliwe scenariusze rodzicielskie (mówiąc w uproszczeniu).
Skoro Twoi rodzice mówią o tym, że Twoje plany są OK., to czemu nie porozmawiać z nimi poważnie, pokazując co chcesz, gdzie i jak chcesz iść, nie pokazać im efektów swojej pracy. Swojego czasu moi rodzice też mieli przekonanie, że jak się siedzi w domu przy komputerze, to się nie pracuje, do momentu, kiedy nie pokazałam im co robię, a później zobaczyli ile pieniędzy mi to generuje. Byli zdziwieni, że w takim czasie jestem w stanie coś takiego stworzyć.
Wierz mi, że może się okazać, ze Twoi rodzice będą cię wspierać w tym, co robisz. Tak sobie myślę z perspektywy czasu, że warto postarać się o ich zrozumienie (czasem to tylko ich lęk, mała świadomość,…), bo szczególnie cenne będzie to wtedy, kiedy ruszysz z biznesem, a tu ani widu, ani słychu klientów i pieniędzy. W takich momentach warto nie słyszeć komentarzy, że etat to etat i warto zakończyć zabawę we własny biznes, szczególnie jeśli jesteś na ich utrzymaniu.
A jak się tak nie da, to rób to, co jest dla Ciebie najważniejsze, w chwilach zwątpienia pisz na blogu Alexa, ponieważ widzę, że tutaj wiele osób jest ci życzliwych ;)
Z dofinansowaniem jest tak, że jak masz głowę na karku, dobrze zaplanujesz i będziesz się tego trzymał, to spokojnie sobie poradzisz. Jakiś dziwny mit powstał, że większość ludzi musi zwracać dotacje. Naturalnie zdarzają się takie sytuacje, kiedy ludzie biorący dotacje myślą, że na tym zarobią. Jeśli dostałeś dofinansowanie, to teraz ważne jest, by wykorzystać je na to, na co je dostałeś, co do grosika.
Pozdrawiam ciepło :)
Aleksandra Mroczkowska
Szanowny P.K (i Alexie również :),
niedawno w Polce ukazała się książka Briana Tracy pt. Plan Lotu. Kompilacja rad z wielu jego cennych programów. Jedna z rad Briana jest taka, że z biznesem (lub realizacją jakichkolwiek planów) masz wystartować jak samolot, czyli na pełnym ciągu, dokładnie wiedząc, gdzie chcesz lecieć. Konsekwencje startu z połową mocy silnika można sobie łatwo wyobrazić.
Jeśli dostałeś dotację z UP, to moim zdaniem właśnie dostałeś pozwolenie na start z wieży. Zastanów się, po co to robisz, jaki ma być efekt końcowy, a wszystkich, którzy przeszkadzają, wyrzuć z kabiny pilota. Rodzicom wytłumacz precyzyjnie, o co chodzi i poproś o wsparcie. Jak nie pomoże, zrób awanturę i ZAŻĄDAJ, żeby natychmiast znaleźli Ci dobrą pracę, jeśli sami wiedzą lepiej. Przejmij kontrolę, bo jak nie, to szybciutko zobaczysz skutki. A Twoje zadanie polega na dotarciu do celu (tak przy okazji -jesteś pewien, że jest w 100proc dokładnie określony?), a nie na tym, żeby za jakiś czas mieć kogo obwiniać…
3mam kciuki. Twardy bądź, nie miętki! ;)
Robert
Robert,
Napisałeś: „Jeśli dostałeś dotację z UP, to moim zdaniem właśnie dostałeś pozwolenie na start z wieży.” Odważne stwierdzenie, według mnie nieprawdziwe. Ani UP, ani UE nie wydają nam pozwoleń na start. To pozwolenie po prostu mamy i wynika ono z prawa (prawne uwarunkowania otwierania działalności gospodarczej w rożnych formach), a dalej – z naszych wolnych decyzji. Bez dotacji z UP i dotacji z UE też mam pozwolenie na start – jeśli sobie je sama dam. Dotacja to tylko i wyłącznie ułatwienie finansowe startu i tak należy według je traktować. I tylko tak.
Dalej piszesz „Rodzicom wytłumacz precyzyjnie, o co chodzi i poproś o wsparcie.”. I to jest ok., przy czym należy pamiętać, że nie jest obowiązkiem rodziców udzielanie nam wsparcia. To ich dobra wola. Albo będą nas wspierać, albo nie.
Piszesz też: „ Jak nie pomoże, zrób awanturę i ZAŻĄDAJ, żeby natychmiast znaleźli Ci dobrą pracę, jeśli sami wiedzą lepiej.” To według mnie jakieś poważne nieporozumienie. Po pierwsze awantura to nie sposób na porozumienie się. Po drugie takie żądanie jest zupełnie nieuzasadnione. Masz prawo nie słuchać rodziców, iść swoja drogą, realizować własne plany, ale co upoważnia do takiego żądania? Jeśli to ma być sposób na „zamkniecie ust” rodzicom, to jest to sposób bardzo nietrafiony i niedojrzały. To oczywiście moje zdanie.
Pozdrawiam, Ewa
Robert
Za pół godziny zaczynam warsztaty, więc tylko króciutko.
Piszesz: „Jedna z rad Briana jest taka, że z biznesem (lub realizacją jakichkolwiek planów) masz wystartować jak samolot, czyli na pełnym ciągu, dokładnie wiedząc, gdzie chcesz lecieć.”
Z całym szacunkiem dla pana Tracy wielokrotnie w życiu startowałem mając tylko bardzo ogólne pojęcie gdzie chcę dolecieć i w rezultacie lądowałem w miejscach lepszych niż mogłem sobie wymarzyć!! I ciągle jeszcze bardzo dobrze żyję :-)
Tak więc ostrożnie ze stosowaniem wielu poważnie brzmiących rad bo nie wszystkie zalecenia nawigacji da się przełożyć na praktykę naszego istnienia na tej planecie.
Jak Ci za mało słów małego Alexa, to podobne możesz wyczytać u Toma Peters’a, który zaleca „ready – fire- aim”
Pozdrawiam serdecznie
Alex
(w świetnym nastroju i na luzie, bo zaraz zaczynam pracę z ciekawymi ludźmi)
Witajcie.
Jestem osobą pracującą na etacie w dużej firmie. W mojej karierze doszedłem do poziomu z którego bez pewnych warunków zewnętrznych trudnych do opisania i
wyjaśnienia, nie jestem w stanie awansować na wyższe stanowisko. Uważam, że moje dotychczasowe dokonania w firmie są duże lecz niestety pomijane przy
wszelkich nagrodach finansowych z powodu wspomnianego wcześniej. Przy rozmowie z szefem o mojej dalszej karierze zostałem poczęstowany stwierdzeniem, że jestem
niewolnikiem mojej dobrze wykonywanej pracy i nie ma osoby, która może mnie zastąpić, co jednak nie przekłada się na mój dochód roczny :) :) :). Jednak
wynagrodzenie które otrzymuje zaspokaja moje potrzeby i nie czuje musu walki o duże zmiany. Moja praca etatowa ma jednak sporo plusów którymi są: stałe dobre
dochody i możliwość wykorzystania popołudnia do prowadzenia własnej działalności gospodarczej.
Działalność gospodarczą prowadzę już od 10 lat z lepszym lub gorszym wynikiem finansowym zależnym tylko i wyłącznie od mojego samozaparcia lub lenistwa.
Prowadzenie firmy dało mi jednak możliwość nauczenia się wielu ciekawych rzeczy i poznania fajnych ludzi. O przygodach związanych z prowadzeniem firmy napisze
innym razem.
Dylematy kolegi P.K. są jak najbardziej na miejscu. Rozpoczęcie działalności związane jest z możliwością nabicia sobie guzów, ale dobrze obijać się mając
jakieś źródło stałego dochodu, pozwalającego na swobodne myślenie o własnych projektach. Jeśli masz możliwość podjęcia w miarę rozsądnej posady która da
kontakt z ludźmi i nie spowoduje musu przebywania w firmie przez 16h za minimalną płace, to można pogodzić dwie sprawy i wyjść na tym na plus. Posadę w każdej
chwili można rzucić. Długi upadłej firmy spłaca się długo :), jeśli ma się z czego.
Rozważ czy kwota na rozpoczęcie działalności pozwoli Ci na realizacje zamierzeń i zagwarantowanie w ciągu kwartału dochodu na opłacenie kosztów stałych
związanych z własną firmą (zważ, że nie są to drobne kwoty, zapisz je sobie na kartce lub w arkuszu i podsumuj, pamiętaj nawet o tak mało istotnych rzeczach jak koszty komunikacji miejskiej lub paliwa). Zastanów się czy miałeś już możliwość zarobienia na swoich umiejętnościach pracując na umowy zlecenia lub „na czarno” :) i czy potencjalni odbiorcy będą w stanie zapłacić za Twoje usługi tyle ile zażądasz. Dodatkowo musisz uważać na nieuczciwą konkurencje, która mając większe zasoby finansowe i kontakty „będą znajomymi i rodziną królika”, podkradnie Ci twoich odbiorców. Pamiętaj, że każda usługa jest warta tyle ile chce za nią zapłacić klient a nie tyle ile skalkulowałeś :) to smutna prawda, która często potrafi zniechęcić do pracy. Utrzymując się tylko z własnej działalności często musisz brać zlecenia których byś nie chciał, a które jednak gwarantują utrzymanie płynności finansowej.
Moje doświadczenie i opinie mogą odbiegać od opisywanych na tym blogu ponieważ od skończenia szkoły średniej miałem na głowie utrzymanie rodziny, na początku pomoc dla rodziców (rodzice niestety wszystkie moje pomysły rozwoju ich firmy torpedowali i przez to musieli skończyć działalność na minusie) i brata, następnie żony i moich dwóch ślicznych córek. Każda decyzja musiała być mocno przemyślana i nie było miejsca na porażki i doświadczenia. Wykształcenie zdobywałem zaocznie w weekendy, prowadząc w tym okresie także spółkę z kolega ze studiów. Poobijałem się bardzo mocno w tym czasie, ale mam satysfakcję z tego co osiągnąłem, bo wszystko zawdzięczam swojej pracy i własnym decyzjom często bardzo asekuracyjnym, patrząc z perspektywy czasu.
Złotego środka nie ma. Za to dobrze mieć „szczęście”, bo szczęście to nie przypadek losowy. To dobra wola ludzi z którymi będziesz współpracował :) tylko pamiętaj nie pozwalaj się wykorzystywać i się szanuj :). Ja troszeczkę za późno zauważyłem , że byłem „tanią dziwką intelektualną” :) – zrobiłem swoje i wywalano mnie na ulicę ;). W tamtym okresie nie było blogu Alexa i innych ciekawych materiałów dostępnych w sieci. Wszystkiego uczyłem się sam i pewnie mając pod ręką taką stronę jak blog Alexa parę spraw poprowadziłbym inaczej :).
Jestem ciekawy kto z Was miał podobne doświadczenia :) i w wieku 36 lat jest zadowolony ze swojego życia :)
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, że nie zanudziłem Was tym przydługim bardzo osobistym komentarzem, pierwszym na tym blogu.
@ Paweł i porada dla P.K.
„Masz 25 lat, pewnie w niedalekiej przyszłości chciałbyś mieć dom, być może związać się prawnie z jakąś kobietą?”
Chciałbym poruszyć „delikatną” kwestię prawnego związania się w momencie wejścia we własny biznes lub tuż po tym fakcie.
Moje osobiste zdanie na ten temat poparte doświadczeniem – to nie jest dobry moment na budowanie rodziny. Z różnych względów – jako przykład: brak czasu na rodzinę/prowadzenie biznesu*( *”niepotrzebne” skreślić).
Jak ma się udać – trzeba poświęcić duuużo czasu. Doba nie jest z gumy a i człowiek nie z żelaza. Aby działać sensownie trzeba też czasami choć trochę odpocząć.
Jak jest ten „Ktoś”, wspiera, pomaga, podnosi na duchu – super. Ale z upływem czasu może się to zmienić na delikatnie rzecz ujmując – nieco mniejsze wsparcie, więcej trudnych pytań, aż w końcu dochodzi do argumentów typu „mi się też coś od życia należy”.
Jak ma się to Coś skończyć, to lepiej bez „prawnego związania”, bo stopień skoplikowania tego „węzła” przy wiązaniu i rozwiązywaniu jest drastycznie różny.
Witam,
Postanowiłem podzielić się z Wami, moimi doświadczeniami. Pierwszą działalność gospodarczą zarejestrowałem z kolega w wieku 18 lat, 2 lata później zbankrutowaliśmy, kilka lat po jej zamknięciu udało się spłacić do końca wszystkie zobowiązania. Ale zaraz po pierwszej działalności, zarejestrowałem następną która funkcjonuje do dziś. Od 3 lat pracuje na etacie, czyli można powiedzieć że wiem sporo na temat łączenia działalności z etatem czy też funkcjonowania prowadząc firmę. Nie podejmę się jednak udzielić jednoznacznej porady naszemu P.K. natomiast mogę opisać swoje przemyślenia.
Zacznę od tego że chciałbym być (oczywiście pod względem biznesowym) na twoim miejscu, startujesz od zera z czystym kontem, bez zobowiązań, bez stałych miesięcznych kosztów czy też bez rodzinny. Dzięki temu możesz podejmować decyzje, których ja nawet nie mogę brać pod uwagę. Do prowadzenia własnej działalności, trzeba mieć pewne predyspozycje np. samozaparcie, konsekwencje w działaniu, zmysł organizacyjny i energie która codziennie będzie cię mobilizować do zajęcia się własnym biznesem, jeśli ich nie masz, nie przejmuj się ja też nie mam a jestem tu gdzie jestem. Ale zastanów się są ludzie którzy nie nadają się na przedsiębiorcę, potrzebują aby ktoś stworzył im ramy działania, powiedział co mają robić i w jaki sposób. A prowadząc własną działalność, wszystko jest na twojej głowie, może się okazać, że budzisz się o 6 rano i zaczynasz pracę, usypiasz przed komputerem po północy nadal pracując.
Etat, generalnie fajna sprawa, masz swoją działkę do obrobienia, co miesiąc pensje na koncie i przy dobrych układach o 16 wychodzisz do domu, ale od kiedy pracuje na etacie mam wrażenie że życie ucieka w strasznym tępię, wpadłem w rytm, dom, praca, dom z chwilową przerwą na weekend.
Reasumując ja wybieram działalność.
Życzę szczęścia
Krzysiek
Do tego, co napisał Krzsztof Marciniak „Etat, generalnie fajna sprawa, masz swoją działkę do obrobienia, co miesiąc pensje na koncie i przy dobrych układach o 16 wychodzisz do domu” ja dodam:
– nie zawsze o 16 (17) wychodzisz do domu
– czasem pracujesz dodatkowo w domu
– nie Ty decydujesz o przebiegu swojego dnia pracy, czasie rozpoczynania, etc (przynajmniej nie w pełni)
– pracujesz z ludźmi, z którymi nierzadko nigdy byś nie związał swojego biznesu, ale nie Ty tutaj o tym decydujesz, a dobrze, zebyś miał z nimi dobre relacje
– nie ty określasz cele strategiczne i kierunki, ale bierzesz udział w ich realizacji
– masz ograniczoną ilość urlopu, jednak jest on płatny
– praca etatowa, choć ma oznaki stałości, wcale taką nie jest (można ją stracić z dnia na dzień), a oznaki usypiają czujność i gotowość na zmianę
Coś daje, coś odbiera, pytanie, co gotowi jesteśmy oddać, a co chcemy zachować. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Jako, że to mój pierwszy komentarz to witam wszystkich, zwłaszcza autora bloga. Co do postu, uważam, że nie mając sprecyzowanych planów co do działalności, warto pracować na etacie i dopracowywać szczegóły własnej działalności, na początku jest naprawdę ciężko, czy się zarabia czy nie pewne opłaty są stałe (np. ZUS), dlatego warto mieć „backup” w postaci pensji z etatu. Kiedyś przeczytałem mądre zdanie, nie pamiętam skąd: Pracuje się do 16.00 a zarabia po 16.00.
Pozdrawiam, Marcin
w odniesieniu do komentarza Marcina:
„Co do postu, uważam, że nie mając sprecyzowanych planów co do działalności… „ – z postu to nie wynika – PT ma plany, wie, co chce robić – dlatego m.in. przyznano mu dotację. Tylko ma różne ograniczenia i obawy.
„czy się zarabia czy nie pewne opłaty są stałe (np. ZUS)” – ZUS to niecałe 400 zł miesięcznie, więc nie ma chyba sensu straszyć się tym ZUS-em. Do tego księgowa 100. Jeśli jak w przypadku PT nie ma konieczności podnajmowania lokalu a z dotacji można doposażyć się w potrzebne rzeczy – podstawowa potrzeba to czas i energia. Te ostatnie traci się pracując równolegle na etacie.
„Kiedyś przeczytałem mądre zdanie, nie pamiętam skąd: Pracuje się do 16.00 a zarabia po 16.00.” Z całym szacunkiem, ale nie uważam tego zdania za mądre. Pracuje się do 16 i zarabia w tej pracy (inaczej po co to robić równolegle???). Żeby zarabiać po 16 (dodatkowo) potrzeba w to także włożyć pracę. Warto przy tym pamiętać, że znaczna część klientów dostępna jest do 16. A to oznacza kolejne ograniczenia w rozwijaniu własnej działalności lub nieetyczne zachowania polegające na tym, że w czasie etatowej pracy, za którą się pobiera wynagrodzenie, będzie się wykonywało pracę inną, na własny rachunek. Po pierwsze to nieetyczne, po drugie – nie zawsze możliwe, po trzecie – tak się łatwo traci tę stałą pracę i… reputację. To tak w skrócie.
Pozdrawiam, Ewa
Ewa W
Zgadzam się z tobą całkowicie kiedy piszesz komentujac mój wpis. Ja nie wspominałem o tym, bo napisałem, co mnie osobiście najbardziej przeszkadza na etacie.
Pozdrawiam
Krzysiek
Jako, że komentowano mój post chciałbym się odnieść do odpowiedzi Ewy W. Przede wszystkim dziękuje za twoją opinie, jednak każdy tu ma inny bagaż doświadczeń, ja piszę z perspektywy swoich.
Co do dotacji ok, dostaje się pieniądze, ale nie są to nieograniczone fundusze i głównie są na wyposażenie firmy, a nie na finansowanie jej na bieżąco. ZUS jest 400 zł przez 2 lata, później jest 850 ( czy się ma dochody czy nie). Poza tym, jeśli działalność nie przetrwa określonego czasu, pieniądze trzeba zwrócić.
Co do ostatniego punktu o etacie, pisałem o swoim doświadczeniu z własną działalnością, mając na utrzymaniu rodzinę nie mogłem rzucić pracy i żyć z początkującej firmy. Do 16.00 zarabiałem na utrzymanie a kapitał budowałem po południu i wieczorami. Fajnie jest gdy można mieszkać u rodziców i nie ma się zobowiązań, ja żeby zrealizować swoje celu musiałem poświęcić swój czas, czas z rodziną i dużo snu :) i nie widzę w tym nic nieetycznego, nie straciłem też reputacji ani pracy, w pewnym momencie sam odszedłem, bo wiedziałem, że mogę sobie na to pozwolić.
Konkludując, do autora listu, idź na swoje, rozwijaj się i firmę, ale rób to z głową.
Marcin,
zwróć uwagę, że ostatni akapit mojego komentarza nie donosił się do Twoich doświadczeń ani do pracy na etacie jako takiej, ale do zdania, które podałeś jako „złotą myśl”, a które brzmi „Pracuje się do 16.00 a zarabia po 16.00.”
Co do ZUS – jeśli ktoś zakłada własna firmę i ma obawy, czy po 2 latach będzie miał problem z 850 zł na ZUS, to powinien poważnie przemyśleć raz jeszcze koncepcję swojego biznesu… W razie czego wtedy może pójść na etat nie wyrejestrowując działalności i składka spada do 230 (tylko część zdrowotna).
Pozdrawiam, Ewa
Piotr Jaworski
Dziekuję za bardzo ciekawy komentarz!
Robert (inny :-))
Bardzo życiowa rada, może dotrzesz do tych, któzy mi nie uwierzyli :-)
Krzysztof Marciniak
Piszesz: „2 lata później zbankrutowaliśmy, ”
Brawo, czyż nie były to bezcenne doświadczenia!!
Dziękuję Ci też za resztę komentarza.
Marcin
Byłem kilka dni bardzo zajęty, więc dopiero teraz witam Cię na naszym blogu :-)
Co do tej pracy do i od 16 to podzielam w pełni zdanie Ewy W
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Od dłuższego czasu zastanawiałem się nad założeniem swojej własnej działalności. Czytam ten blog, interesuję się NLP, samorozwojem. Potrzebuję jeszcze książki, z której dowiem się o wszystkich istotnych sprawach technicznych prowadzenia firmy w polskich warunkach czyli polskie prawo, metody rozliczania, rodzaje umów, etc.. Alex oraz inni – czy możecie coś polecić?
Witaj Michał,
zamiast ksiązki, lepsze są info od ludzi, którzy to już robią. A sprawy formalne – z dobrą ksiegową. To naprawdę nie jest filozofia, a książki są wolniej aktualizowane niz np. przepisy dotyczące rozliczeń / odliczeń VAT. :-) Księgową dobrą i sprawdzoną przez 12 lat mogę polecić.
Ewa
Ewa dziękuję za odpowiedź. Faktycznie info od ludzi na pewno jest dużo warte, ale trzeba też wiedzieć jakie pytania zadawać ;)
Michał Urban: Prowadzenie księgowości polecam od początku zlecić dobrej księgowej/mu. Pieniądze wydane na księgową szybko się zwracają :). Nie płacisz kar za swoje błędy i źle wypełnione dokumenty. A księgowa zawsze podpowie co zrobić, żeby podatek do zapłacenia nie był za wysoki. Dodatkowo wypełnianie tych wszystkich dokumentów jest strasznie czasochłonne, a nasz czas jest zbyt cenny ;), żeby tracić go na papierologię stosowaną :).
Pozostałe informacje które będą Ci potrzebne, znajdziesz w sieci na stronach odpowiednich urzędów i instytucji oraz na forach branżowych związanych z daną działalnością. Każda działalność ma swoją specyfikę i grupę przepisów związanych z nią, pomijając przepisy ogólne. I jedna rada która utkwiła mi kiedyś w głowie po zobaczeniu filmu „Joe Black”: „Pamiętaj, w życiu są nieuniknione: śmierć i podatki.” u nas w kraju jeszcze składki na ZUS. :) :) :). Pozdrawiam serdecznie.
Nie próbuj tylko zrób to! :)
Cześć
Ja również za parę dni kończę 25 lat :)
Na początek wejdźcie w poniższy link i przesuńcie na 1:30
http://www.youtube.com/watch?v=f5RsG2Oiw6k
Ja wybrałem działalność bo o tym zawsze marzyłem i dopóki nie mam żadnych zobowiązań, dach nad głową i jedzenie
chcę ryzykować.
Albo ryzykujesz albo pracujesz dla kogoś kto ryzykuje .
Albo bierzesz pewne 1500;) albo bramkę numer 3 która nie wiadomo co przyniesie i to jest piękne:) .
To jest dla mnie trzeci rok prowadzenia firmy i musze przyznać, że źle zrobiłem mase rzeczy i jeszcze więcej mnie to nauczyło.
Zdarza się, że 2 miesiące nie dzieje się nic (coraz rzadziej ) i potem nagle telefony się urywają i zarobisz 2 średnie krajowe w 4 dni hehe.
Jeżeli mam być szczery to czasem wydaje mi się, że jesżeli miałbym dużo gorsze warunki bytowe to pewnie byłbym jeszcze bardziej zdeterminowany a tak to czasem traktuję to „na luzie” zbytnio chyba.
Ludziom którzy osiągnęli coś naprawdę wielkiego rzadko kiedy towarzyszyła całkowita pewność, że podejmują dobrą decyzję. Każdy z nich bił się z myślami czy przypadkiem swoją decyzją nie zawodzi oczekiwań rodziców, bliskich etc.(np przemówienie Steva Jobsa na Stanford)
Ale tak naprawdę to nasze życie i nikt go za nas nie przeżyje. Mieszkanie z siostrą i bratem jest dobrym początkiem interesującej biografii:)
Widzę, że z autorem listu łączą mnie nie tylko inicjały, ale również podobny dylemat i problem. Zacznę więc od początku. Mam 21 lat, studiuję zaocznie na uczelni technicznej kierunek związany z nowymi technologiami multimedialnymi. Wcześniej dość dużo przygód, skończyłem uczelnie artystyczną, trochę podróżowałem, uprawiałem sporty dosyć niekonwencjonalne można by nazwać ekstremalne. Już w wieku 17 lat spotykałem się z ludźmi, których wcześniej podziwiałem na ekranie telewizora (politykami, aktorami, artystami). Spotkania te za każdym razem uczyły mnie czegoś nowego. Jeździłem po Polsce rozmawiałem i poznawałem ludzi. Pod wpływem rodziny, może znajomych postanowiłem zaangażować się w prace etatową. Jednocześnie trafiła się jednak okazja by przewodzić jedną z organizacji pozarządowych. Dość długo się wahałem bo jak tu pogodzić prace (zarobkową)etatową do późna z kierowaniem organizacją(nie zarobkowo). Myślę sobie jednak : jak nie teraz to kiedy – później będę żałował, więc zaryzykowałem. Dodam, że z każdej strony głosy, że za młody nie dam rady, szkoda zdrowia. Zaryzykowałem. Dzień zaczynałem wcześnie rano załatwiałem sprawy organizacyjne (załatwianie spraw po urzędach, papierkowa robota, finanse)później do pracy, a wieczorem znów organizacja (nie codziennie, ale co jakiś czas). Pobudzała mnie do tego nieokreślona energia, która nawet jak czułem się zmęczony dawała mi silę do dalszej pracy. Początkowo sporo natłoku spraw, mogłem sobie nie poradzić inni mówili – to nie wyjdzie, nie ma co próbować, ja próbowałem, jak nie tu to szukałem tam i zazwyczaj do celu dochodziłem. W domu można powiedzieć że tylko sypiałem co oczywiście oznaczało pogorszenie relacji z rodzicami, zawsze jednak gdy nadarzała się sytuacja spędzania wspólnie czasu – wykorzystywałem ją. Kobieta moja bardzo wyrozumiała i udawało nam się wszystko pogodzić w czasie. Spotykaliśmy się dosyć często i nasze relacje były dobre. W ciągu niespełna pół roku udało mi się pozyskać z dotacji na działalność organizacji znaczną sumę pieniędzy. Praca etatowa była typową pracą biurową w rodzinnej firmie.Zabierała mi na pewno sporo energii jednak zawsze starałem się wykonać prace jak najlepiej w stosunku do tego co oczekiwał klient. Nie było już jednak czasu na przygodę. Z właścicielem firmy dla której pracowałem umówiłem się, że będę pracował rok czasu później w planach miałem rozkręcenie czegoś swojego. Właściciel jednak pracownik etatowy innej firmy postanowił się zwolnić z przyczyn personalnych i zająć się swoją firmą co było równoznaczne z zakończeniem współpracy ze mną przed czasem. Tak więc czas który zamierzałem wykorzystać na planowanie swojego biznesu szybko mi uciekł i muszę zdecydować szybciej czy robić coś na swoim czy szukać czegoś na etacie.
no pawlow ciekawa historia, ale odpowiedzi na zadane pytania możesz tylko sam sobie udzielić. Na starcie masz już sporo: młodość, determinację i pracowitość.