Pamiętacie, jak ostrzegałem Was przed podejmowaniem zatrudnienia w firmach, które zrobią z Was odmóżdźone, pozbawione minimum własnego logicznego myślenia zombie ?
Może być jeszcze gorzej!!
Obejrzyjcie z uwagą ten materiał (wideo na stronie) i zastanówcie się nad dzielnymi policjantami, kuratorami i sędziami biorącymi udział w tej akcji. Każdy z nich ma oczywiście wyjaśnienie swojego sposobu postępowania i nie chcę tutaj bawić sią w sędziego. Powinniście sami wyciągnąć własne wnioski, pomocne może być też kliknięcie tam na dodatkowy materiał z prawej strony.
Moje gorące zalecenie dla Was:
Przy wyborze sposobu zarabiania na życie zróbcie wszystko, aby nigdy przenigdy nie znaleźć się w sytuacji, kiedy na polecenie innych ludzi, albo co gorsza z własnej inicjatywy musielibyście okazywać zachowania niegodne miana człowieka ucywilizowanego. Jest przecież tyle lepszych metod zarabiania pieniędzy!!!
Widziałem dzisiaj ten filmik już… Straszne, po prostu straszne…
W kontekscie tego materialu wszystkie rozwazania na temat korporacji zmieniajacych pracownikow w zombie sa kalibru bajki o Misiu Uszatku… Brak mi slow.
Mam wrazenie, ze to nie jest kwestia wyboru sposobu zarabiania na zycie tylko elementarnego poczucia moralnosci i karygodna glupota, ktora niestety bywa zarazliwa. Przypomina to troche ten slynny eksperyment (wybaczcie, ze nie mam pod reka np. Cialdiniego, zeby sprawdzic kto to), gdzie pod wplywem polecen wydawanych przez 'udawanego’ doktora w fartuchu, ludzie razili poslusznie innych pradem o coraz wyzszym napieciu i uwazali to za calkiem naturalne. Niektorzy jedynie troche sie przy tym krzywili, jednoczesnie „robiac swoje”… Pamietam, ze w ten sposob m.in. probowano wytlumaczyc zachowanie kapo w obozach koncentracyjnych II Wojny Swiatowej – juz sam ten fakt daje sporo do myslenia…
Z gory przepraszam (za co pewnie Alex mnie pogoni, bo tutaj sie nie przeprasza…:), ale mam pewna refleksje natury politycznej, ktora jest tutaj stosowna. Wyglada mi na to, ze w shierarchizowanych strukturach organizacji publicznych, zarzadzanych wedlug teorii modelu 'wojskowego’ (w tym wypadku policja, sady, kuratoria etc.) kultura „zamordyzmu” i karanie wszelkiego odchylania sie od przyjetej nienormalnej normy zostaly bezmyslnie i bez refleksji zaadoptowane od prominentnych przedstawicieli dzisiejszej 'klasy’ rzadzacej.
Obawiam sie jednoczesnie, ze proces asymilacji tego typu wzorcow dopiero sie rozpoczyna – po prostu ciezko sie ludziom juz dluzej opierac – i obrazek pokazany przez Alexa nie jest ostatnim, z jakim mozemy miec do czynienia w niedalekiej przyszlosci.
Ten przyklad jest wyjatkowo drastyczny, bo dotyczy sfery osobistej, dzieci, rodzicow i ich tragedii. Zwroccie jednak uwage, ze podobne zjawiska maja miejsce takze w innych dziedzinach zycia – wezmy chocby bezmyslne niszczenie prywatnych przedsiebiorstw przez decyzje niektorych niedouczonych i sfrustrowanych pracownikow Urzedow Skarbowych.
Tego typu zjawiska staly sie tak powszechne, ze juz prawie ich nie dostrzegamy, bo uwazamy je za codziennosc. To jest prawdziwy problem. Potrzeba tak silnego bodzca jak reportarz przytoczony przez Alexa, zeby wywolac jakas refleksje.
Pozdrawiam,
Kuba
Materiał faktycznie jest smutny, ale Twoja sugestia brzmi tak, że nikt nie powinien zostać policjantem czy żołnierzem, bo może kiedyś potencjalnie dostać rozkaz zachowania się w sposób niemoralny.
Sądzę, że to złe postawienie sprawy — taka perspektywa nikogo nie powinna zatrzymywać przy wyborze kariery, bo nigdy nie wiadomo na jakiego szefa się trafi. Ważne jest to, jak dana osoba się zachowa po otrzymaniu niemoralnego polecenia. Ślepe wykonywanie rozkazów ma straszne konsekwencje.
Marcin
Rozumiem Twój punkt widzenia. W żadnym momencie nie sugeruje że NIKT nie powinien zostać policjantem, czy żołnierzem!
Zawsze znajdą się ludzie do wszelkiego rodzaju roboty, nie ma obaw.
Moje zalecenie dotyczyło Czytelników tego blogu, którzy jak widać z wypowiedzi, stanowią dość specyficzną grupę osób. Dla tych, z całą świadomością powtarzam:
Przy wyborze sposobu zarabiania na życie zróbcie wszystko, aby nigdy przenigdy nie znaleźć się w sytuacji, kiedy na polecenie innych ludzi, albo co gorsza z własnej inicjatywy musielibyście okazywać zachowania niegodne miana człowieka ucywilizowanego.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
To drastyczny przykład, ale na dużo mniejszą skalę także ja spotkałem się z odczłowieczaniem. Dla przykładu oczekiwano ode mnie, że wymuszę na moich podwładnych (nie lubię tego słowa!) zabieranie pracy do domu, niemal codziennie, zajęcie na dwie, trzy roboczogodziny. Byłoby to łamanie praw pracowniczych, gdyż ta dodatkowa praca nie byłaby opłacana w żaden sposób. Byłoby to też łamanie prawa, gdyż wiązałoby się z wynoszeniem z firmy danych klientów. Osobę wydającą mi takie polecenie poprosiłem o dyspozycje na piśmie. W odpowiedzi usłyszałem: „Chyba pan kpi!” Gdy odmówiłem usłyszałem, że mam złą organizację pracy, bo… tu zacytuję: „Moi pracownicy nie mają czasu iść się wysikać i jeszcze zostają po godzinach.” Czy tak trudno zrozumieć, że praca to wymiana handlowa?
W kontekscie tego materialu wszystkie rozwazania na temat korporacji zmieniajacych pracownikow w zombie sa kalibru bajki o Misiu Uszatku… Brak mi slow.
Mam wrazenie, podobnie jak Marcin, ze to nie jest kwestia wyboru sposobu zarabiania na zycie tylko elementarnego poczucia moralnosci i karygodna glupota, ktora niestety bywa zarazliwa.
Przypomina to troche ten slynny eksperyment (wybaczcie, ze nie mam pod reka np. Cialdiniego, zeby sprawdzic kto go przeprowadzil), gdzie pod wplywem polecen wydawanych przez 'udawanego’ doktora w fartuchu, ludzie razili poslusznie innych pradem o coraz wyzszym napieciu i uwazali to za calkiem naturalne. Niektorzy jedynie troche sie przy tym krzywili, jednoczesnie „robiac swoje”… Pamietam, ze w ten sposob m.in. probowano wytlumaczyc zachowanie kapo w obozach koncentracyjnych II Wojny Swiatowej – juz sam ten fakt daje sporo do myslenia…
Z gory przepraszam (za co pewnie Alex mnie pogoni, bo tutaj sie nie przeprasza…:), ale mam pewna refleksje natury politycznej, ktora jest tutaj stosowna. Wyglada mi na to, ze w shierarchizowanych strukturach organizacji publicznych, zarzadzanych wedlug teorii modelu 'wojskowego’ (w tym wypadku policja, sady, kuratoria etc.)kultura „zamordyzmu” i karanie wszelkiego odchylania sie od przyjetej nienormalnej normy zostaly bezmyslnie i bez refleksji zaadoptowane od prominentnych przedstawicieli dzisiejszej 'klasy’ rzadzacej.
Obawiam sie jednoczesnie, ze proces asymilacji tego typu wzorcow dopiero sie rozpoczyna – po prostu ciezko sie ludziom juz dluzej opierac – i obrazek pokazany przez Alexa nie jest ostatnim, z jakim mozemy miec do czynienia w niedalekiej przyszlosci.
Ten przyklad jest wyjatkowo drastyczny, bo dotyczy sfery osobistej, dzieci, rodzicow i ich tragedii. Zwroccie jednak uwage, ze podobne zjawiska maja miejsce takze w innych dziedzinach zycia – wezmy chocby bezmyslne niszczenie prywatnych przedsiebiorstw przez decyzje niektorych niedouczonych i sfrustrowanych pracownikow Urzedow Skarbowych.
Tego typu zjawiska staly sie tak powszechne, ze juz prawie ich nie dostrzegamy, bo uwazamy je za codziennosc. To jest prawdziwy problem. Potrzeba az tak silnego bodzca jak reportarz przytoczony przez Alexa, zeby wywolac jakas refleksje.
Pozdrawiam,
Kuba
Zawsze, gdy oglądam wiadomości, staram się mieć na uwadze to, że trudno jest przedstawić złożoność sytuacji w 5 min materiale. I z doświadczenia (jako widza i słuchacza licznych stacji telewizyjnych i radiowych:) wiem, że twórcy materiałów o tematyce przedstawionej w materiale z Polsatu nie starają się zgłębiać tego, co pokazują, ale zależy im jedynie na sensacji. Też oglądałem ten materiał w wiadomościach Polsatu i w pierwszym momencie byłem zbulwersowany. Ale już w trakcie emisji zacząłem się zastanawiać, co by było gdyby okazało się, że ojciec naprawdę molestuje swoje dzieci. Wtedy prokuratura, policja i wszyscy, którzy brali w tym udział byli by pokazywani, ale jako patałachy, które nie zapobiegły rodzinnej tragedii.
Dzieci uciekają od matki, wolą być u ojca. Wniosek jest tylko jeden. Matka nie potrafi dbać o swoje dzieci. Ale nie oznacza to, że ojciec potrafi. Zwłaszcza, że to, że dzieci wracają do ojca nie znaczy, że ich nie krzywdzi.
„Dziecku trudno zrozumieć, że jedna osoba może być jednocześnie dobra: kupować jej rowerek albo zabierać na lody, i zła: zmuszać do seksu. Dlatego dziecięce ofiary zwykle szukają winy w sobie.
Wykorzystywanie seksualne ma także inne oblicze: może być przyjemne. Zdarza się, że małe dzieci nie mają złych skojarzeń z molestowaniem. Jeżeli dorosły nie sprawia bólu, dzieci mogą się nawet domagać jego pieszczot. – Prowokowałam go, kiedy szliśmy na spacer, gdy zostawaliśmy sami w domu. Gdy mama wyjechała na miesiąc do Belgii, spałam z nim cały miesiąc. Mama wróciła, ale on przychodził czasami w nocy i całował mnie po nogach – wspomina Kinga.
Ale bez względu na to, czy dziecko doświadczało bólu, czy przyjemności, w przyszłości stanie oko w oko z konsekwencjami molestowania seksualnego. Te krótkotrwałe skutki, które można w większości przezwyciężyć psychoterapią, to lęk, podziw dla agresji, utrata poczucia wartości, obrzydzenie wobec własnego ciała, agresja, chęć ucieczki.” (www.dzieci.org.pl/zly_dotyk.html)
Zachowanie ludzi, którzy doświadczyli przemocy bywają nieracjonalne ( najprostszy przykłada to syndrom sztokholmski) Dlatego uważam, że warto uwzględnić racje wszystkich stron tego rodzinnego konfliktu. I na koniec musze przyznać, że poraziło mnie trochę Twoje stwierdzenie, że
„Zawsze znajdą się ludzie do WSZELKIEGO RODZAJU ROBOTY, nie ma obaw.
Moje zalecenie dotyczyło Czytelników tego blogu, którzy jak widać z wypowiedzi, stanowią dość specyficzną grupę osób.” Nie wiedziałem, że MY (czytelnicy bloga) jesteśmy przeciwko NIM… Ale to może po prostu ujawnia się w moim myśleniu efekt Krugera-Dunninga:) Gorąco pozdrawiam:)
Policjanci znajdą sobie usprawiedliwienie – „my tylko wykonywaliśmi rozkazy”. Mnie to jednak nie obchodzi. Wykonywali jest nie przymuszeni, nikt im z lufą pistoletu nad głową nie stał, więc mogli odmówić. Oczywiście mogłoby się to wiązać ze zwolnieniem, ale okazali by się ludźmi.
Kuba
Ten eksperyment o którym wspominasz to eksperyment Milgrama. Rzeczywiście potwierdza słuszność przykazania „nie będziesz miał innych bogów przede mną”
Niezależnie od przekonań religijnych, jest to bardzo dobre zalecenie, aby tu na ziemi traktować wszelkie autorytety z odpowiednią dozą dystansu.
Uczestnicy tego zajścia (podobnie jak i wspomniani przez Ciebie urzędnicy skarbówki) raczej padli ofiarą mechanizmu występującego w innym, głośnym eksperymencie Zimbardo.
Jako ludzie jesteśmy wszyscy podatni ta tego rodzaju sprawy, dlatego tak gorąco zalecałem, aby uważać, jakiego rodzaju zawody chcemy obrać
aJf
Zwróć uwagę, że w moim poście napisałem „nie chcę tutaj bawić sią w sędziego”, bo nie znałem wszelkich szczegółów tamtej sytuacji.
Niezależnie jednak od tego, jakie one by były nigdy nie chciałbym znaleźć się w roli żadnego z „dorosłych” uczestników pokazanego na wideo „działania urzędowego”.
Jeśli ostatnie zdanie wymaga bliższego uzasadnienia to proszę daj mi znać, zrobię to.
Jedną z zalet obranej przeze mnie ścieżki kariery jest to, że zawsze mogę odmówić zleceń, które byłyby niezgodne z moim dość silnym poczuciem przyzwoitości. Tego też życzę wszystkim Czytelnikom tego blogu.
Jeśli chodzi o Twoje porażenie, to obawiam się, że padłeś ofiarą nadinterpretacji. W żadnym momencie nie pisałem o Czytelnikach tego blogu jako będących PRZECIW komukolwiek, czy czemukolwiek (takich moich wypowiedzi nie znajdziesz chyba w żadnym poście), ale jako ludziach robiących pewne rzeczy INACZEJ.
Jet to w każdym razie feedback dla mnie, że w takich przypadkach muszę pisać jeszcze wyraziściej i jednoznaczniej.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Pomóż mi w znalezieniu związku między efektem Krugera-Dunninga a Twoją wypowiedzią :-)
związek pomiędzy efektem Krugera-Dunninga a moją wypowiedzią… to tak pół żartem, pół serio tzn. szukanie dziury w całym na blogu eksperta:) a ja ekspertem jeszcze nie jestem:) a łatwo sie przyczepić do jakiegoś słówka albo zdania:) porażenie przeminęło, a dlaczego się pojawiło napisze kiedyś obszernie:) pozdrawiam:)
@ Alex
Dziekuje za przytoczenie nazwisk naukowcow prowadzacych oba te eksperymenty – powinienem juz zapamietac na jakis czas :)
W moim poscie swiadomie posluzylem sie analogia do eksperymentu Milgrama, bo moja teoria na temat tego zdarzenia zaklada, ze jest to efekt wylaczenia wlasnej oceny sytuacji pod wplywem autorytetu, a nie po prostu „wejscie w role”.
@ aJf
Zgadzam sie, ze sytuacja pewnie nie jest czarno-biala i mozna spekulowac n/t jak dobry jest ojciec w skali od 1 do 10. Sednem sprawy nie jest jendak rozstrzygniecie kto tutaj jest lepszym rodzicem, tylko proba zrozumienia i refleksja nad tym, jakie mechanizmy spowodowaly tak bezmyslne i bezduszne zachowanie calego 'aparatu’ od sedziow, przez kuratora po policje wlacznie.
Pozdrawiam,
Kuba
aJf
Napisałeś „tzn. szukanie dziury w całym na blogu eksperta:) a ja ekspertem jeszcze nie jestem:)”
Ten „ekspert” jest tak samo omylnym człowiekiem jak każdy inny więc szukanie dziury może mu tylko pomóc w byciu jeszcze lepszym :-)
Pozdrawiam
Alex
Bellois,
Moze Cie to nie obchodzi ale oni zrobili slusznie! Oni nie sa od wydawania wyrokow a od wykonywania tego co im sie zleci i sugerowanie, ze nie sa ludzmi jest ponizej pewnego poziomu. Pracuja dla spoleczenstwa i powinienes czepiac sie nie ich a ewentualnie ich przelozonych. Bylaby to tragedia dla panstwa gdyby nagle policjanci i zolnierze zaczeli kierowac sie swoimi odczuciami. Po co bylby caly wymiar sprawiedliwosci? Taki policjant w mig by ocenil czy dzieci sa molestowane czy nie (w tym przypadku na pewno nie, prawda? :) ) i po klopocie. Zamknalby za to matke dzieci jako zla kobiete. Ile to pieniedzy panstwowych by sie zaoszczedzilo…
Kuba_Jedrzejek
A jakie dzialanie byloby bardziej „duszne”? Ciezko mi sobie wyobrazic co mozna bylo zrobic inaczej… Trzeba zabrac dzieci od ojca, od ktorego dzieci odejsc nie chca to takie sceny wiadomo, ze beda sie dzialy. Mysle, ze to nie pierwszy taki przypadek, skoro kurator poprosil o asyste tak wielu policjantow.
Osobiscie podpisuje sie pod wypowiedzia aJf w pierwszym poscie (nastepnych jakos nie przetrawilem ;) ).
Marek
Marku
Zapewne zwróciłeś uwagę, że abstrahując od określenia „dzielni policjanci” (bo posyłanie takiej ilości funkcjonariuszy do takiej akcji uważam za sporą przesadę) osobiście powstrzymałem się od oceniania kogokolwiek.
Piszesz:” Oni nie sa od wydawania wyrokow a od wykonywania tego co im sie zleci”
Właśnie przed takimi ścieżkami „kariery” przestrzegam naszych Czytelników. Można naprawdę inaczej!! I podkreślam po raz kolejny (:-)) to była główna intencja mojego postu.
Nawiasem mówiąc piszesz niezwykle autorytatywnie „Trzeba zabrac dzieci od ojca”. Używasz określenie opisującego prawdę absolutną, tak jak np. „Trzeba oczekiwać, że po nocy przyjdzie dzień”. Tymczasem należałoby raczej napisać „Ktoś (omylny człowiek jak każdy z nas) podjął decyzję o odebraniu dzieci ojcu”, to odpowiadałoby bardziej stanowi faktycznemu. Wobec nieznajomości faktów tej decyzji nie mogę ocenić, chcę tylko abyśmy wyrażali się klarownie co jest co.
Pozdrawiam
Alex
Bardzo smutny obrazek… codzienności. Dla mnie o tyle smutny bo od ponad 3 lat obserwuję jak kolega z pracy walczy o opiekę nad 8 letnim synem. Jest traktowany jak przestępca, a jego syn Jarek na myśl, że mógłby być z matką chowa się z płaczem pod łóżko. Dla sądu nie ma to znaczenia. Nie ma znaczenia także to, że matka kompletnie nie interesuje się synem (3 lata i raz tylko odwiedziła własne dziecko) a w sądzie walczy tylko po to by dopiec byłemu męzowi. Nie będe opisywał całej sytuacji bo to nie miejsce na to, natomiast jako przykład bezmyślności policji mogę opowiedzieć historię gdy matka z starym, nieważnym wyrokiem sądu przyszła z policją i próbowali siłą odebrać dziecko ojcu. Ładna kobieta, która manipuluje śliniącymi się policjantami w taki sposób, że nie sprawdzają wiarygodności podsuwanych im pod nos dokumentów. Do tragedii było blisko…
Chłopiec skończył właśnie pierwszą klasę, jest szczęśliwy z ojcem. Problem polega tylko na tym, ze wg decyzji sądu powinien być z matką – ojciec wychowuje go wbrew prawu. A najciekawsze jest to, że matka wcale nie ma ochoty zająć się synem mimo, że zaciekle walczyła o to w sądzie. W „zakulisowych” rozmowach mówi wprost – chce pieniędzy za odstąpienie. Podpisała papier w którym zrzeka się praw do dziecka w zamian za mieszkanie, do którego nie miała praw. Mieszkanie dostała. Sąd niestety nie uznał tego, a mieszkania nie zwrócił.
Tak samo sąd jak i policja to tylko ludzie. Ze wszystkimi ludzkimi wadami… Taką sytuację ma praktycznie każdy mężczyzna, który chciałby wychowywać dziecko, a oskarżenia o molestowanie to najczęściej spotykane narzędzie dyskredytowania ojców (notabene – polecane często matkom przez prawników!). Prawo jest kalekie – niestety…
Ja doskonale rozumiem, że w policji trzeba wykonywać rozkazy. Ale, któregoś dnia przełożony rozkarze wyskoczyć przez okno. Przejaskrawiam? Oczywiście. Ale czy trzeba bezmyślnie słuchać przełożynych? Czy policjant ślubuje wierność przełożonemu czy służbę społeczeństwu? Czy policjant nie ma prawa do systemu wartości moralnej? Moim zdaniem to własnie policjant musi mieć taki wewnętrzny kompas. Sądzę, że warto jednak być najpierw człowiekiem, a potem dopiero policjantem. Wykonywanie rozkazów nie zwalnia z myślenia.
W tym konkretnym prezypadku AFAIK policja złamała wszelkie zasady – kompletnie zignorowała dobro dzieci. W takiej sytuacji (konfliktowej) MUSI być obecny psycholog. Takie sytuacje są ustalane z ojcem i nie mogą być przeprowadzane pod jego nieobecność. Nikt też nie powinien był dopuścić do sytuacji gdy inne dzieci patrzą na takie sceny. Niestety nie ma w tym przypadku żadnego usprawiedliwienia dla policji. Jaskrawy przykład bezmyślności i niekompetencji…
Wiem, że mój wpis odbiega trochę od intencji Alexa, ale bardzo mnie poruszył ten materiał filmowy. Od kilku lat rośnie we mnie zwyczajny gniew i irytacja…
Marku,
Piszesz z pewnym przekasem w komentarzu do mojego posta: „A jakie dzialanie byloby bardziej “duszne”? Ciezko mi sobie wyobrazic co mozna bylo zrobic inaczej… ”
Otoz w przeciwienstwie do sadow na temat zasadnosci „CZY” odbierac dzieci ojcu, moje nieskrywane oburzenie sprowadza sie do „JAK”.
Uwazam, ze to smutne, ze nie mozesz wyobrazic sobie innej metody dzialania, dlatego sprobujmy napisac ta historie nieco inaczej.
Zacznijmy od momentu kiedy juz jednak zapada decyzja o tym, ze z jakichs istotnych powodow, ktorych zaden z nas tutaj dokladnie nie zna, nalezy tymczasowo odseparowac dzieci od rodzicow na okres wyjasnienia sprawy:
1. Do domu ojca jedzie delegacja, w ktorej sklad wchodzi psycholog dzieciecy z doswiadczeniem w takich sprawach, ktos z opieki spolecznej lub prawnik, ktory zna sprawe + ew. 2 policjantow, ktorzy jako asysta czekaja w radiowozie, zeby niepotrzebnie nie zaogniac sytuacji.
2. W rozmowie z ojcem tlumaczy sie dlaczego trzeba tymczasowo odseparowac dzieci (podejrzenie o molestowanie), ze w tej sytuacji jest to zgodne z prawem i jest to najlepsza procedura gwarantujaca bezpieczenstwo dzieci dopoki stosowni specjalisci nie stwierdza, czy te zarzuty sa prawdziwe, czy nie.
Informuje sie ojca jak bedzie przebiegac wyjasnienie tej sprawy i ze zakonczy sie w terminie X. Ojciec wie, gdzie beda przebywac jego dzieci, jak dlugo, kiedy moze je odwiedzac itd. Rozmowa trwa az do skutku.
3. Razem ida do dzieci bawiacych sie w tym czasie w drugim pokoju i z pomoca psychologa tlumacza co nastapi, wyjasniaja dlaczego, gdzie beda i ze razem, bo to rodzenstwo, jak czesto beda sie widywac z ojcem itd. Nastepnie razem pakuja ubrania, ulubione zabawki i szczoteczke do zebow.
4. Dzieci zostaja odwiezione do specjalistycznego osrodka w towarzystwie ojca, a jesli chca, to takze dziadkow i kogo jeszcze bedzie potrzeba, zeby poczuly sie choc odrobine bardziej bezpieczne.
5. Przed podroza policjant pozwala chlopcom obejrzec radiowoz i usiasc za kierownica, zeby na chwile zapomnieli o stresie w calej tej sytuacji.
Na ile takie przedstawienie mozliwego przebiegu wydarzen uruchomilo Twoja wyobraznie?
Oczywiscie spodziewam sie odpowiedzi, ze powyzsza historyjka to utopijna wizja, ktora nigdy nie moglaby sie wydarzyc naprawde. Byc moze. Ja bym wolal jednak w ten sposob.
Pozdrawiam serdecznie,
Kuba J
Marek, piszesz:
„Moze Cie to nie obchodzi ale oni zrobili slusznie! Oni nie sa od wydawania wyrokow a od wykonywania tego co im sie zleci i sugerowanie, ze nie sa ludzmi jest ponizej pewnego poziomu. Pracuja dla spoleczenstwa i powinienes czepiac sie nie ich a ewentualnie ich przelozonych. ”
W mojej opinii każdy z nas pełni w życiu różne role. Ci ludzie pełnili role policjantów, ale nie tylko. Inną ich rolą jest bycie człowiekiem. Która z tych róle jest ważniejsza? Według mnie ta druga. Tu nie zachowali się, jak ludzie. Odmówili samodzielnego myślenia na temat absurdu sytuacji. Mówię wprost, że gdybym był policjantem powiedziałbym przełożonemu – zrób to sobie sam.
Panowie, mam wrażenie, że źle odczytujecie intencje Alexa. Nie chodzi tu o analizę aksjologiczną, a o proste stwierdzenie – nie pakuj się w sytuacje zawodowe, które wymuszałyby na Tobie robienie czegoś wbrew twemu pojęciu człowieczeństwa. Czy takie stwierdzenie (niezwykle uproszczone) odpowiada Twojemu zamysłowi Alexie? Gdy czytam: „Moje zalecenie dotyczyło Czytelników tego blogu, którzy jak widać z wypowiedzi, stanowią dość specyficzną grupę osób.” to rozumiem to tak, że Alex nie dostrzega tu osób, którym bycie uczestnikiem opisanej sytuacji sprawiałoby przyjemność. Ja w każdym razie nie widzę się w takiej roli i dużym błędem z mojej strony byłoby wykonywanie zawodu komornika, policjanta, czy urzędnika skarbowego.
Witam
PiotrP
mieliśmy się nie „panoszyć” ;)
Mam tylko szczerą nadzieję, że tych „robotów” do dziś męczą wyrzuty sumienia.
Pozdrawiam
Alex,
Co sądzisz o tym, że tak dużo komentarzy poszło w kierunku oceny moralnej całego zajścia (oceniając wyłącznie na podstawie przygotowanego materiału telewizyjnego) oraz przedstawiania innych przykładów potwierdzających „słabość” systemu sądownictwa.
Spodziewałeś się takiego nurtu w komentarzach ?
Czy mając tą wiedzę co jest w komentarzach i mogąc cofnąć się w czasie inaczej napisałbyś głównego posta ?
Do wszystkich
Nie traktujcie tego komentarza jako moją ocenę jakości innych komentarzy. Moją intencją jest szczera chęć nauczenia się czegoś z tej sytuacji, w końcu ten blog do tego został stworzony.
Zdaję też sobię sprawę, ze nie łatwo przekazać wszystkie intencje słowem pisanym w postaci posta na blogu
Pozdrawiam, Artur
Marku,
Piszesz w komentarzu do mojego posta: „A jakie dzialanie byloby bardziej “duszne”? Ciezko mi sobie wyobrazic co mozna bylo zrobic inaczej… ”
Otoz w przeciwienstwie do sadow na temat zasadnosci „CZY” odbierac dzieci ojcu, moje nieskrywane oburzenie sprowadza sie do „JAK”, bo tylko to widzielismy tak naprawde.
Uwazam, ze to smutne, ze tak wiele trudnosci moze sprawiac wyobrazenie sobie innej metody dzialania, dlatego sprobujmy napisac ta historie nieco inaczej.
Zacznijmy od momentu kiedy juz jednak zapada (uzasadniona) decyzja o tym, ze z jakichs istotnych powodow, ktorych zaden z nas tutaj dokladnie nie zna, nalezy tymczasowo odseparowac dzieci od rodzicow na okres wyjasnienia sprawy:
1. Do domu ojca jedzie „delegacja”, w ktorej sklad wchodzi psycholog dzieciecy z doswiadczeniem w takich sprawach, ktos z opieki spolecznej lub prawnik, ktory zna sprawe, a najlepiej adwokat, ktory bedzie z urzedu reprezentowac ojca w sadzie. Towarzyszy im 2 policjantow, ktorzy jako asysta czekaja w radiowozie, zeby niepotrzebnie nie zaogniac sytuacji.
2. W rozmowie z ojcem adwokat i psycholog tlumacza dlaczego trzeba tymczasowo odseparowac dzieci (podejrzenie o molestowanie), ze w tej sytuacji jest to zgodne z prawem i jest to najlepsza procedura gwarantujaca bezpieczenstwo dzieci dopoki stosowni specjalisci nie stwierdza, czy te zarzuty sa prawdziwe, czy nie.
Informuje sie ojca jak bedzie przebiegac wyjasnienie tej sprawy i ze zakonczy sie ona w terminie X. Ojciec dowiaduje sie, gdzie beda przebywac jego dzieci, w jakich warunkach, jak dlugo, kiedy moze je odwiedzac itd. Rozmowa trwa az wszystkie pytania ojca znajduja odpowiedz.
3. „Delegacja” razem z ojcem idzie do dzieci bawiacych sie w tym czasie w drugim pokoju i ojciec z pomoca psychologa tlumaczy co nastapi, wyjasniaja dlaczego, gdzie beda i ze nie zostana rozdzielone, bo to rodzenstwo, jak czesto beda sie widywac z ojcem/matka itd. Nastepnie razem pakuja ubrania, ulubione zabawki i szczoteczke do zebow.
4. Dzieci zostaja odwiezione do specjalistycznego osrodka w towarzystwie ojca, a jesli chca, to takze dziadkow i kogo jeszcze bedzie potrzeba, zeby poczuly sie choc odrobine bardziej bezpieczne.
5. Przed podroza policjant pozwala chlopcom obejrzec radiowoz, usiasc za kierownica i wlaczyc „koguta”, zeby na chwile zapomnieli o stresie w calej tej sytuacji.
Jak reaguje Twoja wyobraznia na tak przedstawiony mozliwy przebieg wydarzen?
Oczywiscie mozna przyczepic sie do poszczegolnych elementow tej historii i powiedziec, ze to utopijna wizja, ktora nigdy nie moglaby sie wydarzyc naprawde. Byc moze faktycznie konieczne jest ciagniecie dziecka za noge po chodniku i taka jest procedura. Ja bym rekomendowal jednak sposob blizszy mojemu opisowi.
Pozdrawiam serdecznie,
Kuba
Alex
Rozumiem, ze uwazasz, ze sa zajecia latwiejsze (i lepiej oplacane), ale przyznasz, ze bez takich zawodow jak policiant czy zolnierz panstwo mialoby wiele problemow ze swoim funkcjonowaniem. A w tych zawodach podporzadkowanie przelozonym jest bardzo wazne. I ja tylko wystepuje jako ktos, kto nie zgadza sie na to aby policjantow wykonujacych rozkazy uwazac za kogos niemoralnego (czego akurat w twoich postach nie ma ale w innych sie pojawilo ).
“Dzielni policjanci” sami siebie tam nie wyslali. Pewnie nie byl to wypad ochotnikow na akcje. Dostali zadanie stawienia sie tam w takiej ilosci w jakiej sie stawili i zrobili to czego oczekiwaly od nich organy panstwowe. Wg mnie postapili slusznie.
Jesli chodzi o moje niezwykle autorytatywne stwierdzenie “Trzeba zabrac dzieci od ojca” to uzylem je z premedytacja. Jeszcze raz podkreslam – z perspektywy policjantow tak wlasnie powinno to wygladac. Sad wydal nakaz i trzeba go zrealizowac. Jesli blad popelnil sedzia powinien poniesc konsekwencje sluzbowe ale policjantow bym zostawil w spokoju .
Piotr Musiał
“Czy policjant ślubuje wierność przełożonemu czy służbę społeczeństwu? Czy policjant nie ma prawa do systemu wartości moralnej? Moim zdaniem to własnie policjant musi mieć taki wewnętrzny kompas.”
Tzn. wg Ciebie kazda akcja policyjna powinna wygladac tak, ze policjant dostaje akta, zapoznaje sie z nimi, potem zastanawia sie nad decyzja sadu i jezeli nie znajdzie nic niemoralnego to idzie wypelnic swoj obowiazek. Czegos nie zrozumialem?
Chyba tez tak w wiezieniach powinni postepowac – przyprowadzaja wieznia ale skazanego nieslusznie (klawisz albo naczelnik o tym decyduja) i go wypuszczaja, bo moralnosc jest po ich stronie…
Powtorze, wg. mnie to nie sa zawody gdzie dziala sie indywidualnie. Jak chcesz byc swoim panem to idz za rada Alexa ale nie mow, ze anarchia przez Ciebie proponowana to cos dobrego.
“W tym konkretnym prezypadku AFAIK policja złamała wszelkie zasady – kompletnie zignorowała dobro dzieci. W takiej sytuacji (konfliktowej) MUSI być obecny psycholog. Takie sytuacje są ustalane z ojcem i nie mogą być przeprowadzane pod jego nieobecność. Nikt też nie powinien był dopuścić do sytuacji gdy inne dzieci patrzą na takie sceny. Niestety nie ma w tym przypadku żadnego usprawiedliwienia dla policji. Jaskrawy przykład bezmyślności i niekompetencji…”
Nie znam sie na procedurach, nie wiem dlaczego nie bylo ojca w domu, czy byl psycholog, czy go nie bylo i na prawde nie wiem co mieli zrobic policjanci aby inne dzieci tego nie widzialy? Zarzadzic ewakuacje calej wsi? Chyba nie, bo mogloby dojsc do takich samych sytuacji… Moze akcja nocna? Tez dziennikarza mieliby pozywke, a i inne dzieci moglyby sie obudzic i juz w ogole byloby lamentowanie…
Moze napiszesz jak powinno to wszystko wg. ciebie wygladac? Tylko realnie, nie, ze przychodzi psycholog i wszyscy razem trzymajac sie za rece w radosci udaja sie do osrodka opiekunczego…
Bellois
Juz widze, ze jestes bohaterski i nie wachasz sie odmowic przelozonemu, ale interesuje mnie czy masz jakies przeslanki do tego, czy tez jest to po prostu akt odwagi sam w sobie? Co zrobisz jesli sie okaze, ze dzieci jednak byly molestowane? Dalej bedziesz uwazal ze slusznie zrobiles? To jest tak jakby szwaczka w firmie kontestowala decyzje prezesa, bo ona uwaza, ze zaklad powinien dalej szyc odziez meska a nie damska. Czy ona ma pojecie jaka jest sytuacja na rynku i co na prawde jest lepsze? Ja watpie. Powinna sie zdac na ocene Zarzadu, a w opisywanej sytuacji odebrania dziecka, policjanci powinni zdac sie na ocene sadu. Jak nie potrafia to sie do tej roboty nie nadaja.
Kuba
Dokładnie tego należy oczekiwać od organów właściwych do działań w takich sytuacjach. I prawo tak stanowi i ocena moralna tak stanowić powinna. Pamiętajmy – celem nadrzędnym jest: DOBRO DZIECKA, a cel nie uświęca środków.
Piotr
To rzeczywiście smutna historia i sam też słyszałem o kilku podobnych.
Nie sądzisz, że podobnych historii mielibyśmy znacznie mniej gdyby ludzie najpierw:
– zdobywali dość szerokie doświadczenie we współżyciu (w szerokim tego słowa znaczeniu, ale seksualnym też) z innymi ludźmi
– po zdobyciu powyższego bardziej świadomie wybrali sobie pasującego partnera
– przez dłuższy okres czasu przetestowali normalne życie z tym partnerem, zanim podejmą jakiekolwiek nieodwracalne decyzje (np. spłodzenie dzieci)
Oczywiście i bez tego można trafić na bardzo dobrego partnera, ale będzie to wtedy loteria, przy wielu czynnikach zaciemniających klarowność myślenia.
Szczególnie młodzi panowie mają tutaj swoje problemy, co dość dobrze ilustruje niemieckie powiedzenie „ist das Blut im Schwanz, ist der Verstand im Arsch” (zainteresowani mogą pobawić się w rozgryzienie tej ludowej mądrości) :-)
No ale teraz i ja zdecydowanie wykroczyłem poza zakres tego postu :-)
Bellois
Dobrze Cię rozumiem i właśnie dla takich ludzi jak Ty napisałem moje zalecenie. Cała sprawa nie jest tak całkiem czarno-biała i dlatego po co niepotrzebnie stawiać się w sytuacji tychże policjantów?
PiotrP
Twoja wypowiedź „nie pakuj się w sytuacje zawodowe, które wymuszałyby na Tobie robienie czegoś wbrew twemu pojęciu człowieczeństwa ” bardzo dobrze oddaje intencję mojego postu. Mimo tego całą dyskusję uważam za wartościową, jak już kiedyś wspomniałe, to jest dość luńny blog a nie publikacja naukowa :-)
Myślę, że żadnemu normalnemu człowiekowi udział w takim zdarzeniu nie sprawiłby przyjemności, tak też zapewne było i tym razem (o ile pamiętam w tym dodatkowym materiale Polsatu jeden z kuratorów mówi, że była to najgorsza rzecz, jak przydarzyła mu się w ogóle). Stąd moje zalecenie unikania zawodów, gdzie takie rzeczy musielibyście robić.
Agnieszka
Ładnie zwróciłaś Piotrowi uwagę, że na tym blogu wypowiadają się też kobiety :-)
Artur
Jeśli Czytelnicy blogu mają potrzebę wypowiedzenia się na temat swojej oceny moralnej, to ich prawo. Ja, wobec niedoboru informacji powstrzymałem się od tego, choć pewne przesłanki (zachowanie tych dzieci) budzi we mnie pewne wątpliwości, co do słuszności decyzji sądu. Ciekawe, czy sędzia, który podjął tę decyzję uważałby ją za tak dobrą po obejrzeniu materiału w Polsacie.
Obejrzałeś ten dodatkowy materiał z następnego dnia? (teraz zobaczyłem, że nie ma go już na stronie, do której podlinkowałem) Wszelcy rzecznicy wypowiadali się o całym zajściu jak bezduszne roboty, czyli zakładając w nich jakieś choćby ślady człowieczeństwa odłożyli je oni za tę nędzną w sumie pensję.
Przed czymś takim właśnie ostrzegałem Czytelników. Nawiasem mówiąc, jedyny ludzki odruch widziałem u jednego z kuratorów, dla którego to zdarzenie było najwyraźniej traumatycznym przeżyciem po którym wiele rzeczy nie będzie już takimi, jak były wcześniej. Ten człowiek ma moją pełną sympatię i zrozumienie – my wszyscy popełniamy w życiu błędy, ważne jest aby je dostrzec i wyciągnąć wnioski.
Wracając do twojego kolejnego pytania, to zostawiłbym ten post tak jak jest. W rezultacie ta dyskusja stała się, jak to mówią Amerykanie, „learning experience” dla wszystkich z nas.
Kuba
Chcąc postępować we właściwy sposób rzeczywiście można by to rozegrać tak jak opisałeś. To oczywiście przy założeniu pewnego minimalnego ucywilizowania zarówno urzędów, jak i jednostek biorących udział w tej akcji. A tego najwyraźniej zabrakło, co dziwi mnie szczególnie jeśli chodzi o policję (w moich dotychczasowych kontaktach raczej odbierałem ich jako dość dobrze przeszkolonych z podstaw komunikacji i deeskalacji konfliktów).
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Kolejny przykład „ucywilizowania” naszego kraju macie tutaj:
http://wiadomosci.onet.pl/1575276,11,item.html
Dzieci, niepełnosprawni to ciągle jeszcze w opinii wielu osób „podludzie” z którymi tylko kłopot, a prawa człowieka specjalnie ich nie dotyczą.
PPS: Do ostatniego linku – jeśli ktoś nie bardzo wie co to jest naprawdę hemofilia to polecam stronę dzielnego młodego człowieka, z którym znajomość kilka lat temu uświadomiła mi, że jakiekolwiek maiłbym problemy natury biznesowej, czy sercowej, to ciągle jeszcze nie mam żadnego problemu. Link
http://www.hemofilia.and.pl/hemofia_co_to.php
Alex, proszę. Takie sytuacje jak w linku powyżej zdażają się rónież w Berlinie.
…Witajcie ;)
Pomimo, że (celowo) nie oglądałem tego materiału filmowego, chciałbym się odnieść do sytuacji „odseparowywanego dziecka”.
Następnie napiszę kilka obserwacji związanych z głównym tematem tego wątku.
Ponieważ kiedyś w bardzo młodym wieku byłem kilka razy na pewien czas odłączany od moich rodziców, z czego za pierwszym razem trochę „po partyzancku”. Mogę potwierdzić, że brak wiedzy/uświadomienia malucha jest najgorszą z możliwych opcji. Taki szkrab myśli „Całościowo” dla niego istnieją pojęcia „na zawsze, wszystko, do końca”. Trwanie w danym stanie postrzegane jest jako coś „ostatecznego/nieskończonego”.
Dlatego uświadamiać malucha powinno się rozpocząć znacznie wcześniej. Trzeba go informować i szczerze odpowiadać na pytania. Dodam, że następne rozłąki, które następowały w okresie kilku miesięcy były już bardziej świadome. Oczywiście nie chciałem ich i bardzo się bałem. Suma sumarum zacząłem je traktować jako „inne wakacje”.
Jeśli chodzi o świadomy wybór zarabiania pieniędzy, to obserwuję niezbyt pozytywne zjawisko wśród młodych ludzi, którzy nie mają pomysłu na życie. Po skończeniu „jakiejś” szkoły nie mogą/chcą znaleźć pracy. Wg. mnie są zupełnie nieprzystosowani do życia w społeczeństwie. Nie umieją pracować i są homofobami. Zazwyczaj nigdy im niczego nie brakowało (i dobrze) i nie musieli pracować. Tacy ludzie po kilku(nastu) miesiącach stagnacji podejmują działania mające na celu zasilenie szeregów Policji. Z reguły po kilku nieudanych próbach, pojawia się wujek, dziadek, „sąsiad” – który ma tzw. dojścia i nagle CIach!! przybywa nam kolejnego mundurowego, który nie potrafił zrobić czegoś sensownego z własnym życiem…
Typowa wypowiedź takiej osoby na temat przyszłej pracy wygląda mniej więcej tak:
„aaa wysłałem/łam kilka CV ale się nie odezwali. Chyba pójdę do Policji”…
Pozdrawiam Serdecznie życząc miłego weekendu.
Wojtek
Wojtku
napisałeś:”Takie sytuacje jak w linku powyżej zdażają się rónież w Berlinie.”
Po pierwsze, co to ma do rzeczy??
Po drugie, jak już coś takiego twierdzisz, to podaj proszę link do źródła, bądź relację własną.
Jeśli chodzi o pozostałą część Twojej wypowiedzi, to dziękuję Ci za cenne uwagi o percepcji małego dziecka. To warto zapamiętać
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witaj Alex już wyjaśniam.
Napisałem o Berlinie przekornie, ponieważ mam wrażenie, że starasz się pokazać w jakim „parszywym” kraju mieszkamy. Dziękuję – wystarczy, że media konwencjonalne na to pracują. Berlin, Nowy Jork, Warszawa, Kraków, Tokyo zawsze znajdzie się choćby w najbardziej cywilizowanym miejscu osoba lub urząd wyzuty z uczuć, moralności i wszelkich atrybutów „cywilizacyjnych”. Po za tym onet.pl szuka sensacji na równi z faktem czy innym brukowcem.
Posłuchaj, pochodzę z małego miasta gdzie się wychowałem i chodziłem do szkoły (w czasie tzw. komuny) po mimo tego w mojej klasie w szk. podst. od 1 do 8 klasy chodził kolega właśnie z hemofilią, a drugi cierpiał na zespół „kogoś tam” zwało się to „mongołowatość”. Nie jestem specjalistą, więc mogłem coś przekręcić. Sam mam wielu znajomych „na wózkach” (patrz cudzysłów). Uważam się za na prawdę zwyczajnego człowieka, który ma fajnych przyjaciół i znajomych, którzy czasem troszkę nie podchodzą pod „standardy” co pozwala mi sądzić, że w naszym kraju naprawdę nie ma z tym wielkiego problemu. Takie nakręcanie sytuacji można również wprost przetransponować do morderców – bo przecież łatwo jest powiedzieć po wysłuchaniu jakiegoś tragicznego news’a „Kolejny przykład “ucywilizowania” naszego kraju”.
Pozdrawiam w ten upalny dzień
Wojtek
Shoovi
Jeśli bardzo uważnie przeczytasz ten blog, to zapewne stwierdzisz, że czasem, choć w sumie dość rzadko pokazuję różne negatywne zjawiska występujące w polskiej mentalności, której niektóre elementy dostał na drogę prawie każdy z nas. I robię to abyśmy (mnie w to włączając ) potrzymali sobie lustro przed oczami i spojrzeli czy gdzieś przypadkiem w nas samych nie tkwią zalążki takich różnych brzydkich rzeczy. To nie zawsze jest budujący widok, ale bez diagnozy nie ma skutecznej kuracji. Ze piszę o Polsce to jasne, bo to jest blog dla Polaków. Gdybym pisał blog dla Niemców, Austriaków czy Amerykanów (w tych krajach miałem przyjemność dłużej przebywać) to wierz mi też znalazłbym niezbyt miłe dla nich przykłady pewnych nastawień i mentalności z odpowiednich krajów, choć dotyczyłyby nieco innych zagadnień.
Cieszę się, że u Ciebie wygląda to tak, jak opisujesz, jest to znak zmian na lepsze, których wspieranie i propagowanie też jest jednym z celów tego blogu. Nie zmienia to jednak mojego osobistego wrażenia, że jeśli chodzi o stosunek do słabszych i niepełnosprawnych to (ogólnie patrząc) ciągle jeszcze jesteśmy w tyle za cywilizowanym światem. O tym też aspekcie pisałem w powyższych komentarzach.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
Jak widać mamy dwa zgoła różne odczucia dotyczące tego samego problemu.
Nie jest to chyba negatywnym zjawiskiem wszak można dane zagadnienie przeanalizować z różnych stron. Tak więc pozwól, że nadal pozostanę przy swoim zdaniu. Proszę tylko – nie zakładaj pryncypialnie że nie czytam uważnie tego bloga. Uważam, że jest to na tyle wartościowe „miejsce”, że tylko uważne czytanie postów/komentarzy ma sens.
Pozdrawiam
Myślę, że niepotrzebnie powstał ten post. Wiem, że wywiązała się ciekawa dyskusja, która jednak jest inna od tematyki bloga.
Policja jak i inne urzędy są funkcjonalne. Winny w tej sprawie może być jedynie sąd (chociaż możnaby policję winić za profesjonalizm…).
Sprawy, które Pan porusza w swoich postach są… Brak mi słów, by oddać „pozytywność” tego, co Pan robi. Odkrycie tego bloga to coś niesamowitego.
To źródło wiedzy i inspiracji. Dopiero co zacząłem przeglądać i czytać i już jestem „w skowronkach” (tych intelektualnych oczywiście).
Pewnie nie będę oryginalny, jeśli powiem, że powinien (słowo to trochę nie pasuje, ale nie znajduję innego) wydać Pan książkę – o ile jeszcze Pan tego nie zrobił.
Z wielką chęcią i entuzjazmem bym ją nabył i uczynił nowym „przyjacielem” do poduszki, w podróżach, porannych medytacjach i poobiednich lekturach przy kawie.
To wszystko o czym Pan pisze jest takie bardzo praktyczne i pomocne.
Pragnę Panu pogratulować i podziękować!
Sebastian
PS
Może powinienem zamieścić ten wpis w Księdze Gości, no ale cóż, stało się tutaj…
Shoovi
Odmienne zdania dotyczące jakiegoś zagadnienia to normalne zjawisko i dobrze że potrafimy się z nim tutaj tak dobrze obchodzić :-)
Tym bardziej, że najwyraźniej różnimy się tylko w ocenie sposobu przedstawiania pewnej sprawy a nie co do głównej wypowiedzi dyskusji, która cytując Piotra brzmi „nie pakuj się w sytuacje zawodowe, które wymuszałyby na Tobie robienie czegoś wbrew twemu pojęciu człowieczeństwa”, nieprawdaż?
Wyjaśnijmy jeszcze jedną kwestię: Nie zakładałem, że nie czytasz uważnie tego blogu. Gdybym tak robił to moje sformułowanie brzmiałoby: „Gdybyś przeczytał uważnie ten blog ….” albo w czasie zaprzeszłym „Gdybyś był przeczytał uważnie …”
Moje „Jeśli przeczytasz uważnie ten blog…” było raczej zaproszeniem do analizy pod określonym kątem.
Krzysztof
Dziękuję za Twoją opinie, choć pozwolę sobie mieć odmienne zdanie.
Tutaj wcale nie chodziło o ocenę policji, sądów itp.!!!!
Sebastian
Dziękuję za miłe słowa :-) Cieszę się bardzo, że i dla Ciebie to co piszę jest źródłem inspiracji do własnych przemyśleń. Po to powstał ten blog!! :-)
Książka chodzi mi po głowie od dawna, przegrywa na razie konkurencję z moim życiem w realu, które jest dla mnie o wiele atrakcyjniejsze, niż wielogodzinne siedzenie przy komputerze i pisanie :-) Może znajdę jakiś sposób i na to, choć chwilowo mam inny projekt na oku.
Będzie mi miło, jeśli zgodnie z tradycją tego blogu (i moim podejściem życiowym) darujesz sobie to „panowanie” i będziesz zwracał się do mnie po imieniu
Pozdrawiam serdecznie
Alex
„- zdobywali dość szerokie doświadczenie we współżyciu (w szerokim tego słowa znaczeniu, ale seksualnym też) z innymi ludźmi
– po zdobyciu powyższego bardziej świadomie wybrali sobie pasującego partnera”
taaak; jako mistrz dygresji :) zahaczę o powyższy cytat; jadąc wczoraj pociągiem miałem trochę wolnego czasu i poczytałem sobie na chybił trafił fragment książki OSHO; otworzyłem książkę w przypadkowym miejscu i natrafiłem na tekst dotyczący miłości; autor opisuje pięć sztuczek dzięki którym człowiek zamienia się w niewolnika; trudno jest mi streścić 7-8 stron tekstu (warto prześledzić hipotezę w całości) ale wniosek jest taki, że religie, politycy, społeczeństwo, wywierają destrukcyjny wpływ na wzrastającą jednostkę już od urodzenia; wbrew temu co mówią, działaniem blokują miłość i bliskość; okładają je tabu – zabraniają poznawania drugiego człowieka poprzez miłość, seks (autor twierdzi, że szczyt energii seksualnej osiągamy w wieku lat 18); blokują energię seksualną mówiąc, że to i tamto jest niemoralne;
obłożeni tym wszystkim, wkraczając w życie boimy się zdobywać doświadczeń we współżyciu :), poznawaniu partnera; boimy się też wziąć odpowiedzialność za rozstanie z nim jeżeli po bliższym poznaniu okazuje się, że nie potrafimy się z nim zgrać; skutkuje to ciągnącymi się historiami w których ludzie wiedzeni fałszywymi przesłankami próbują „jakoś tam się dogadać”.
kilka fajnych cytatów wybranych z tych 7-8 stron:
„bez miłości inteligencja człowieka spada”;
„najinteligentniejszymi ludźmi są ci najbardziej seksowni”;
i na koniec coś związanego z topikiem – może to przesada ale autor pisze, że jedną ze wspominanych sztuczek kapłanów i polityków jest – „niech człowiek będzie jak najbardziej nieszczęśliwy – ponieważ osoba nieszczęśliwa jest zagubiona, nie ma poczucia własnej wartości, potępia siebie; nieszczęśliwy człowiek sądzi, że został ukarany za własne grzechy. Taki człowiek nigdzie nie czuje się u siebie, można przepychać go z miejsca na miejsce, łatwo zmieniać go w dryfującą kłodę. Człowiek nieszczęśliwy jest zawsze gotów przyjmować polecenia, rozkazy, być zdyscyplinowany – rozumowanie podpowiada mu, że kiedy jest sam – jest nieszczęśliwy; niech ktoś inny pomoże ułożyć mu życie; to doskonały materiał na ofiarę”
Tak więc Aleks ma rację mówiąc byśmy unikali takich profesji. Wydaje się oczywistym, że są one z gruntu pozbawione wolności myślenia, przedkładają rozkaz nad własny wybór.
Pozdrawiam – Marcin
Marcin
Nie będę się wypowiadać o tej książce, bo jej nie czytałem, niemniej zgadzam się z wypowiedzią, że wspomniane przez Ciebie czynniki społeczne znacznie ograniczają możliwości rozwoju przeciętnej jednostki. I to nie chodzi tylko o miłość!!!
Niestety często rezultuje to w zbyt niskim poczuciu własnej wartości, co potem wlecze się za ludźmi całymi latami. W naszym kraju szczególnie dramatyczna jest sytuacja młodych mężczyzn, którzy często pozbawieni atrakcyjnych wzorców własnej płci (ojcowie są zbyt zapracowani utrzymaniem rodziny i spłatą kredytów) są psychologicznie kastrowani zarówno w szkołach (sfeminizowana kadra nauczycielska) jak i przez wychowujące ich mamusie, ciocie i babcie. W rezultacie zamiast iść potem w życie z zasobem użytecznych postaw i umiejętności spora część facetów ciągnie za sobą garb kompleksów i całkowicie fałszywe wyobrażenie o tym, co z jednej strony mogą mieć od życia, a z drugiej w tymże życiu dawać. Już dawno chodzi mi po głowie napisanie takiej bardzo otwartej książki od mężczyzny do mężczyzny (byłaby zapewne niezła awantura po jej opublikowaniu :-)), niemniej to byłoby poważne przedsięwzięcie, na które chwilowo nie mam „mocy przerobowych”. Póki co, pozostaje mi tylko zapewnianie Was o tym, co często mówię młodym ludziom: Większość z Was „sprzedaje się” dużo poniżej swojej prawdziwej wartości. To dotyczy także sprzedawania się samemu sobie!!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Dziękuję Alex za odpowiedź. No to jesteśmy „na Ty”:)
Marcin, ale numer… Ja właśnie czytam tą książkę Osho, z której cytujesz pewne myśli… No i wczoraj ten numer z „odpowiedzialnością”… Zadziwiający synchronizm.
Aczkolwiek nie wiem czy „nadajemy na tych samych falach”…
Wybacz Alex, że pod Twoją notką to piszę, ale nie mam innej możliwości, by o tym zakomunikować Marcinowi.
PS
Czekam na Twoje własne przemyślenia i definicje odpowiedzialności. Ciekawi mnie czy są zbieżne z moimi.
Serdecznie pozdrawiam
Seba
Poczekajmy na post Alexa. Napisał, że znajduje się już w „przemyśleniach”. Myślę, że będzie zawierał wiele wątków do przedyskutownia.
Co do zbiegów okoliczności :) – pewnie w jakiś sposób kierują losami tego świata :).
Ja, swoje życie postrzegam jako pasmo takich wydarzeń. Lubię surfować na ich fali :) aczkolwiek, ostatnio nadmiar pracy przykuł mnie w próżni. Trochę się wściekam, że przez moje zaniedbania siedzę w pracy i staram się odrobić zaległości zamiast np. podróżować po rumuńskich Karpatach (właśnie przed chwilą obejrzałem fotki z wyjazdu na którym miałem być a nie byłem – wrrrr).
Alex
Próbowałem dodać jeszcze jeden temat w „zadaj pytanie…”. Dwukrotnie nie przyjęło mojego posta mimo, że wcześniej nie było z tym problemów. Jakieś sugestie?
Pozdrawiam – Marcin
Marcin
Nadmiar pracy przykuwa zazwyczaj do dna!!! Wtedy nadejście kolejnej fali może być niebezpieczne, zwłaszcza jak jesteś przymocowany na zbyt krótkim łańcuchu!
Bardzo mnie martwi wiadomość, że nie mogłeś wstawić komentarza. tak nie powinno być!!!
Proszę opisz dokładnie okoliczności (też z jakiego providera i przeglądarki to robiłeś) i podeślij na alex.barszczewski(małpa)gmail.com
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Takie zachowanie i sytuacja moga sie zdarzyc w kazdej pracy, w kazdej sytuacji, z tym, ze tutaj bylo to najbardziej drastyczne. Psychologowie badali juz takie zachowania po wojnie by wyjasnic jak doszlo do tego co dzialo sie w obozach koncentracyjnych. Bo przeciez panowie bioracy udzial w tej akcji wroca po pracy do rodzin by wiesc normalne zycie.
Presja „wykonania rozkazu” daje poczucie zwolnienia od odpowiedzialnosci. (poza tym w tej sytuacji prawdopodobnie tez i przelozony poniesie konsekwencje, nie bioracy udzial w akcji).
Pomijam fakt nieudolnosci akcji i zupelnego braku przygotowania policji. Niestety za malo srodkow jest poswiecane na szkolenie chocby podstaw psychologii.
Einer
Piszesz: „Takie zachowanie i sytuacja moga sie zdarzyc w kazdej pracy, w kazdej sytuacji,”
Hmmmm…. chyba niezupełnie tak jest. Możesz sobie wyobrazić np. mnie robiącego w jakiejś realnej sytuacji komuś na treningu krzywdę „bo mi tak kazali”?
Pozdrawiam
Alex
Chodzilo mi glownie o zawody gdzie ma sie przelozonych i skomplikowana hierarchie. Im wiecej ludzi i niejasnych sytuacji tym wieksze prawdopodobienstwo takiej sytuacji.
Chociaz niezalezni konsultanci tez moga znalezc sie pod presja klientow i zrobic cos czegoby nie chcieli. Na przyklad podam historie firm Arthur Andersen i Enron.
Oczywiscie nikogo nie staram sie rozgrzeszac z uczestnikow opisanej akcji.
Einer
Właśnie takie zawody odradzałem Czytelnikom :-)
Niezależny konsultant (jeśli jest naprawdę niezależny) może zawsze powiedzieć „nie, dziękuję!” jeśli proponuje mu się coś nieetycznego. Po przekroczeniu pewnego minimum zasobów ta niezależność niewiele ma wspólnego z ilością posiadanych pieniędzy
Pozdrawiam
Alex
macie jeszcze jeden „kwiatek” z podobnej łączki
http://wiadomosci.onet.pl/1741637,11,item.html
Cytuję główną część:
„Do kobiety, która zasłabła na pasach przed szpitalem wojewódzkim w Jeleniej Górze, nie wyszedł ze szpitala żaden lekarz. Po 10 minutach przyjechało do niej pogotowie ratunkowe i to dopiero ono dostarczyło kobietę na szpitalną izbę przyjęć.
Ze szpitala nie mógł nikt wyjść, bo – jak tłumaczą lekarze – gdyby wtedy doszło na przykład do pogorszenia się stanu zdrowia któregoś z pacjentów, to nie miałby się kto im zająć. Wiadomo jednak, że chodzi także o pieniądze. Za udzielenie pomocy przed szpitalem placówka nie dostanie pieniędzy.”
Nigdy przenigdy i za żadne pieniądze nie lądujcie w takim towarzystwie (patrz post „Rezonans limbiczny”)!!!!
Pozdrawiam
Alex