Pamiętacie mój post o byciu przyjaznym dla innych ludzi?
Pisałem tam, że jednym z typowych elementów mentalności chłopa pańszczyźnianego było okazywanie pogardy, bądź lekceważenia „niższym” od siebie. Mam nadzieję, iż przynajmniej niektórzy z Was zaczęli baczniej przyglądać się innym ludziom i rozpoznawać ta przysłowiową słome wychodzącą z butów (z całym szacunkiem dla mieszkańców wsi – tę słomę mam to na myśli wyłącznie figuratywnie). Sami przecież jesteśmy już mili dla wszystkich, nieprawdaż ;-) ?
Dzisiaj mam kolejny konkretny przykład, że postulat bycia miłym i uprzejmym nie jest tylko moim wymysłem. Właśnie miałem przyjemność porozmawiać z jednym z czołowych polskich biznesmenów (z listy 100 tygodnika „Wprost”). Rozmowa odbyła się w kawiarni hotelowej i abstrahując od faktu, że miałem do czynnienia z nadzwyczaj inteligentnym a jednocześnie „normalnym” człowiekiem, interesującym spostrzeżeniem było to, iż mój rozmówca był bardzo uprzejmy i miły dla obsługującego nas personelu, od kelnerki począwszy, na strażniku na parkingu skończywszy. Wychodząc z kawiarni był on nawet szybszy z powiedzeniem kelnerce „dzękujemy, do widzenia” niż ja, a to mi się już dawno nie przydarzyło :-)
Tak, tak, klasę albo się ma, albo …….. trzeba pilnie się jej nauczyć :-) . Wielu ludzi na poziomie i „z górnej półki” zwraca uwagę na takie rzeczy, znacznie więcej, niż się przeciętnemu konsumentowi polskiej telewizji i filmów wydaje. Po co tracić niepotrzebnie z powodu tak łatwych do zmienienia drobiazgów?
Bądzcie mili….. :-)
Alexie:
Dwa plusy za tego posta! ;)
Ja staram sie trzymac zasady: jak krytykowac, to tak, aby nie ranić drugiej osoby. Mówić „to jest zrobione niedobrze” zamiast „zrobiłeś to niedobrze”. Czasami nawet chyba przesadzam, i zmiękczam to bardziej mówiąc „to jest zrobione nie do końca dobrze”.
Denerwują mnie ludzie, którzy zachowują się tak, jakby starali się postępować odwrotnie niż w wyżej opisany sposób.
Slobodan
Witaj na naszym blogu :-)
To co poruszyłeś, to kwestia dawania komuś informacji zwrotnej (feedback). Tutaj rzeczywiście pewna delikatność jest często wskazana, szczególnie w Polsce, gdzie bardzo wielu ludzi ma dość kruche poczucie własnej wartości.
Z drugiej strony nie ma co sią denerwować z powodu osób, które postępują odwrotnie niż Ty. To jest długofalowo ich problem, nie Twój, więc o co chodzi? :-)
Pozdrawiam
Alex
Ostatnio po obejrzeniu filmu „The Secret” można powiedzieć, że zdałem sobie sprawę z tego, że bycie miłym a raczej człowiekiem dla innych jest niezwykle istotne – niestety z domu „wyniosłem” kompletnie inne doświadczenia, nawyki a wręcz nakazy aby do każdego podchodzić z dystansem a wręcz jak do wroga i dopóki ta osoba nie udowodni, że jest inaczej nie zmieniać podejścia a nawet jak już zyskamy pewne zaufanie nadal mieć pewien dystans (nawet w przypadku rodziny). No i oczywiście żeby czasami nie zapomnieć jeżeli potraktowano nas źle i odpowiednio się potem zrewanżować.
Czasami mnie to wręcz przeraża ale już przestałem tłumaczyć w domu bo traktują mnie jak kosmitę i mówią „że filozofuję”.
W każdym razie znam też osoby, które z natury są raczej niemiłe i często mnie lekceważą – przykład – oddałem do sklepu komputerowego płytę główną w ramach gwarancji (było to 2 tygodnie temu) i czekam, aż zostanie wysłana do serwisu. Na pytanie czy się to stało otrzymałem wczoraj odpowiedź – cytuję: „Tak, na zaplecze”. Więcej nie pytałem tylko czekam cierpliwie. Co gorsza jest to kolega ze szkolnej ławki – ciężki typ i rzadko ma humor ale jak widzę po prostu brak mu optymizmu i takiego profesjonalnego podejścia do bycia miłym. Po prostu łatwiej mu zbyć natrętnego klienta.
Innym przykładem jest jak tutaj kulturalnie odmówić osobie, która ciągle dzwoni o coś pyta – jakoś mi się to udaje i nawet z takim skutkiem, że jak mam czas to zdarza mi się rozmawiać nawet 30-40 minut o sprawach zupełnie nieistotnych. Ta osoba wie wtedy, że traktuję ją poważnie – czasami musi obejść się smakiem i bo nie mam czasu ale zazwyczaj się to opłaca :)
Bycie miłym na prawdę się opłaca – w ten sposób spotyka nas więcej miłego, poza tym samo pozytywne podejście do życia codziennego w tym znacznie pomaga. Zdarzają się czasami ciężkie dni kiedy nic się nie chce, wszystko zaczyna przytłaczać – wtedy lepiej zapomnieć o tym i sprawić sobie przyjemność :)
Na tym kończę i mam nadzieję, że nie zanudzałem zbytnio ;)
Wojciech
Witaj na naszym blogu :-)
Nie Ty jeden wyrastałeś w takiej rodzinie i cieszę się (dla Ciebie), że poszedłeś inną drogą. Czasem zdarza nam się, że nasze zaufanie bywa nadużywane, ale per saldo się i tak opłaca.
Z tym tłumaczeniem w domu, czy komukolwiek innemu to jest jak z tym dawaniem konsultacji bez zlecenia, o którym wielokrotnie pisałem. trochę szkoda czasu.
Jeśli pozwolisz na danie Ci dobrej rady, to nigdy nie pozwalaj, aby traktowano Cię tak lekceważąco, jak w tym sklepie komputerowym. Po pierwsze przyzwyczajasz innych do tego, że takie odnoszenie się do Ciebie jest akceptowalne, a co gorsza przyzwyczajasz też i siebie do faktu, że ktoś może Cię traktować z góry. W takich sprawach (pomijając spotkanie z paroma oprychami w ciemnej uliczce, proponuję zero tolerancji!
Napisałeś na zakończenie „mam nadzieję, że nie zanudzałem zbytnio „. Nigdy przenigdy nie stawiaj tego typu negatywnych hipotez dotyczących Twojej osoby. Jeśli masz coś do powiedzenia, to mów i dopóki nie otrzymasz innego feedbacku, to zakładaj, że Twoja wypowiedź zainteresowała przynajmniej część Czytelników.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Dopiero dziś przeczytałem co napisałeś Alex i najwyraźniej muszę sprubować wdrożyć to w życie – jestem jednak ciekaw jak się zachowa kolega jeżeli będę nieco oburzony na to. No coż – zobaczy się. Do do tego negatywnego odzewu (ja tak jakoś zawsze z polska wolę jeżeli się da ;)) to też na pewno coś sprawdzę – to chyba moja natura i wychowanie mówi mi, że jeżeli mam podejrzenia, że mogę czegoś nadużywać (np. czyjejś cierpliwości lub uczynności) to lepiej się od razu zabezpieczyć pisząć lub mówiąc kilka słów.
Przypomina tutaj mi sie historia jednego z najlepszych biznesmenow naszego okresu tzn „wynalazce” koncernu Virgin czyli Richarda Bransona. Podobno dosc czesto przechadza sie po siedzibach swoich firm i rozmawia z personelem. Podobno jest bardzo sympatyczny, ale jednoczesnie czerpie od tych ludzi pomysly na nowy biznes- czy to jest moralne/etyczne moznaby tutaj niezla dyskusje wywolac. Przytoczonym w jakiejs gazecie fragmencie z zycia tego czlowieka byla wlasnie rozmowa z jakas pracownica „niskiego szczebla”. Ogolnie chodzilo o to, ze gdy zapytal sie co u niej slychac to ona odpowiedziala, ze wychodzi za maz i ma problem z zalatwianiem tych wszystkich formalnosci, orkiestry, jedzenia itp. Kilka dni pozniej znow do niej wrocil Branson i powiedzial, ze stworzyl nowa forme- Virgin Brides -dziewicze panny mlode. I ona jest pierwsza klientka. To byla taka forma zaplaty za dany jemu pomysl.
Pozdrawiam,
Krzysiek
P.S. Wlasnie ten czlowiek jest u mnie na liscie ludzi, ktorych chcialbym poznac.
Boogie:
To dobrze że czerpie pomysły na biznes z rozmów z innymi ludźmi, moim zdaniem nie ma w tym nic nieetycznego. W końcu to On ten pomysł opracowuje i później realizuje, czego pewnie osoby z rozmów z którymi pomysł się narodził nigdy by tego nie zrealizowały.
Pozdrawiam!