W jednym z komentarzy Mariusz zadał mi następujące pytanie: „na ile człowiek, który posiada taką wiedzę o zachowaniu innych ludzi jak na przykład ty potrafi na nich wciąż patrzeć poprzez serce, nie jak na roboty, których działania można przewidzieć. Chodzi mi o to, czy łatwo jest uniknąć pułapki nieustannego postrzegania poprzez pryzmat wiedzy jaką się posiada. Czy rozpoznaje się tę granicę pomiędzy “tresowaniem” innych a współpracą?”
Takie i podobne pytania powtarzają się dość często w moich kontaktach z innymi ludźmi (ostatnio wczoraj na szkoleniu :-)), więc napiszę, jak to jest naprawdę.
Najprościej moglibyśmy odpowiedzieć pytaniem: „Czy jeśli ktoś ma czarny pas w karate, to oznacza, że on chodzi po ulicach i ciągle bije się z innymi ludźmi?” Taka odpowiedź mogłaby nie zadowolić części Czytelników, więc spójrzmy na to bliżej
Po pierwsze, zastanówmy się jakie to są konkretne umiejętności:
- Umiejętność szybkiego, elastycznego i skutecznego operowania językiem mówionym. Taka umiejętność przydaje się w każdej sytuacji, bo możesz dokładniej i precyzyjniej wyrazić to, co chcesz komuś przekazać. Samo w sobie jest to chyba zaleta, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Nikt nie musi się niczego domyślać, jesteś w stanie wszystko precyzyjnie wyrazić (UWAGA!! Ten blog jest często pisany na kolanie i jako taki często nie jest wzorcem tego rodzaju wypowiedzi :-))
- Umiejętność bardzo precyzyjnego postrzegania . To pewnie Mariusz miał na myśli pisząc pierwszą część swojego pytanie :-)
Otóż umiejętność ta, jak każda inna może, ale nie musi być używana w codziennych kontaktach. W praktyce wygląda to tak, że nie stosuję jej do „analizy” rozmówcy w prywatnych rozmowach, podchodząc do nich całkowicie na luzie. Naturalnie jest rzeczą nieuniknioną, że zauważasz mimochodem więcej rzeczy niż przeciętny człowiek, niemniej masz swobodny wybór, aby tych spostrzeżeń nie brać pod uwagę, zachowując tylko „czujniki” na wypadek, gdyby nagle zaczęło się dziać coś naprawdę złego. Czyli masz pewien potencjał, ale nie wykorzystujesz go gdy nie ma potrzeby. - Umiejętność skutecznego wpływania na stan wewnętrzny drugiego człowieka. To jest bardzo duża pokusa dla wielu ludzi i są całe zastępy chętnych do nauczania rzeczy typu „uwodzenie przy pomocy NLP” dla, wybaczcie mi dosadność tego określenia, różnego autoramentu cieniasów bez ikry. Jak już kiedyś wspominałem, tego typu umiejętności wykorzystuję niezwykle rzadko, bo w normalnym życiu, jeśli popracowałeś trochę na sobą, nie ma takiej potrzeby. Tak więc czasem demonstruję na szkoleniu, jak łatwo jest uzyskać kontrolę nad drugim człowiekiem, ale to jest wszystko. Podkreślam, w znakomitej większości sytuacji życiowych nie ma konieczności wytaczania takich armat, a szacunek do samego siebie wyklucza używanie takich „skrótów”.
Tak więc, jak widzicie, pomijając kwestię sprawnego używania języka wolę w normalnych kontaktach międzyludzkich działać „unplugged” :-)
Alex,
Majac absolutna pewnosc co do Twoich intencji w swobodnych interakcjach 'niezawodowych’ i czujac sie niezwykle komfortowo w Twoim towarzystwie, kiedy jest ku temu okazja, ciagle mnie zastanawia „Co juz wiesz o mnie, czego ja sie dowiem o sobie dopiero za lat kilka”… :)
Stad drobny suplement do komentarza Mariusza – „czy łatwo jest uniknąć pułapki nieustannego postrzegania poprzez pryzmat wiedzy jaką się posiada”.
Zastanawia mnie jak uniknac „BYCIA POSTRZEGANYM” poprzez pryzmat wiedzy jaka sie posiada. Pewnie sam sie z tym zetknales, ze po tym jak ludzie poznali Twoje „mozliwosci”, np. na szkoleniach, kilka osob moglo zaczac bardziej wazyc gesty i slowa… :)
Moje umiejetnosci zdecydowanie jeszcze kielkuja, jednak zdarza sie, ze osoby ktore np. wiedza, ze moj umysl chlonie teksty z tego bloga, podejrzewaja mnie o stosowanie roznych technik, czytanie w myslach i zaawansowane NLP do sterowania ich umyslami bez udzialu ich swiadomej woli… :) Co jest chore, bo jak niby mialbym to umiec? :)
Alex
„Naturalnie jest rzeczą nieuniknioną, że zauważasz mimochodem więcej rzeczy niż przeciętny człowiek, niemniej masz swobodny wybór, aby tych spostrzeżeń nie brać pod uwagę (…)”.
Mam wrażenie, że pomimo braku skupienia na pewnych rzeczach zapamiętujesz wiele rzeczy całkiem nieświadomie. Jak nie pracuje część świadoma umysłu, to pracuje część nieświadoma. I efekty swoich spostrzeżeń zbierzesz później, nawet jeśli w momencie rozmowy z nich nie korzystasz. Czy można wyłączyć umysł? Moja ryzykowna być może teza brzmi, że nie da się.
Tomkowski
Ja często mam problemy z zapamiętaniem imion świeżo poznanych ludzi!!! :-)
Podkreślam, jeśli mi na tym zależy, to rzeczywiście widzę znacznie więcej niż przeciętny człowiek, ale przeważnie zależy mi na zupełnie innych rzeczach :-)
Kuba
Różni ludzie będą Cię w różny sposób postrzegali niezależnie od tego co będziesz robił. Lekarstwem jest selekcja z Twojej strony, bo któż chciałby mieć na co dzień do czynienia z paranoikami?
Pozdrawiam
Alex
witam serdecznie Ciebie, Alexie i czytelników bloga:)
Jako że wciąż pracuję nad Sobą, zauważam iż faktycznie naturalnym efektem tego jest to, że widzę więcej w zachowaniu drugiego człowieka, niż on sam – dzięki temu łatwiej Go poznać, zrozumieć, dogadać się gdy trzeba, czasem pomóc, jeśli tego potrzebuje, itp. Umiejętność taka może być pomocna przy różnych sytuacjach życiowych i potrafi cieszyć tym, ile ułatwia w Naszym życiu. To jest dobra strona medalu :) . „Zła” jest taka, jak ludzie mogą zareagować, gdy powiesz im, że interesujesz się psychologią : niektórzy pozytywnie inni negatywnie. Ci pierwsi zazwyczaj posiadają w mniejszym lub większym stopniu rozwinięte zdolności psychologiczno-społeczne, ci drudzy zazwyczaj prawie wcale nie są pod tym kątem rozwinięci, jak również nie mogą nie mieć pojęcia o tym, co kryje się pod pojęciem „rozwój własnej osobowości” i boją się, że nagle ich stary znajomy staje się medium, którego należy się bać i unikać ;) . Oczywiście to są Moje prywatne spostrzeżenia (dawniej częściowo należałam to tych drugich przez Moje dawne kompleksy i osoby, którymi się otaczałam) :) .
” Umiejętność szybkiego, elastycznego i skutecznego operowania językiem mówionym.”
– to bardzo przydatna umiejętność, której warto się uczyć :) . Ja sama często miewam problemy w tej dziedzinie, co prowadzi do różnych nieporozumień, niejasności, itp. Ale uczę się i myślę, że jestem na dobrej drodze :) .
Alexie, gratuluję Ci tego, jak wiele umiesz i jak dobrze tą wiedzę przekazujesz :) .
“czy łatwo jest uniknąć pułapki nieustannego postrzegania poprzez pryzmat wiedzy jaką się posiada”
– Moim zdaniem jeśli już coś wiesz, raczej trudno nie zauważać tego, co wiesz :) . Może faktycznie istnieje ryzyko „pułapek”… pytanie, czy musi to być szkodliwe dla którejś strony (Ty- Rozmówca) ?
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna „Intueri”
Katarzyno
Piszesz: „i boją się, że nagle ich stary znajomy staje się medium, którego należy się bać i unikać”
O tak, zabobony są u nas, przynajmniej jak na środkowoeuropejski kraj XXI wieku ciągle rozpowszechnione :-)
No coż, na szczęście jest wielu innych, światłych ludzi.
Z tym postrzeganiem to niekoniecznie musi być tak, że jak wiemy to zawsze zauważamy. To przecież zależy od tego na czym się w danym momencie koncentrujemy. O Twoim Tomku z pewnością wiesz wiele, ale w różnych sytuacjach po prostu tego nie rejestrujesz, bo masz lepsze bodźce do odbierania, nieprawdaż? :-)
U mnie tak to funkcjonuje w znakomitej większości prywatnych kontaktów.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Napisałaś też :”Alexie, gratuluję Ci tego, jak wiele umiesz i jak dobrze tą wiedzę przekazujesz :)”
Dziękuję za słowa uznania, choć chyba nie masz na myśli tego blogu? :-) Tutaj, muszę przyznać , czasem mam tylko czas na napisanie paru rzeczy rzeczy „na szybko” i potem obawiam się, że ktoś nie znający mnie osobiście potraktuje to jako probierz moich umiejętności :-)
Na pewno posiadając obszerną wiedzę wykorzystuje się ją wtedy kiedy potrzeba (zupełnie jak z jazdą samochodem – zazwyczaj toczymy się spokojnie swoim tempem i dopiero kiedy pojawi się problem w postaci ciężarówki zawalidrogi to wtedy korzystamy z potencjału silnika).
Ja pomimo, że również dopiero zaczynam się uczyć i to pewne najprostsze umiejętności, które opanowałem już w miarę dobrze zaczynam wykorzystywać jeżeli zachodzi potrzeba. Mógłbym tutaj się przychylić do powyższek opinii kolegi, że pewne rzeczy wykonujemy już niemal podświadomie (kolejny raz podeprę się przykładem motoryzacyjnym – jeśli wiemy, że samochód może więcej to kiedy zachodzi potrzeba lub mamy taki humor to korzystamy z tego – po pewnym czasie po prostu podświadomie wiemy, że kiedy naciśniemy pedał gazu to wystrzelimy do przodu jak z działa).
Pewne umiejętności (a raczej sposób bycia – jak np. bycie miłym i uprzejmym niezależnie od okoliczności) dobrze wykorzystywać na co dzień i jest to ze wszech miar pożądane i wskazane. Przynosi zresztą efekty i czasami można się przebić tym do innej niezbyt przyjaznej osoby.
Moim zdaniem wszelkie umiejętności można wykorzystać odowiednio. Nawet jeżeli ma się dość przesądnych i nieco wystraszonych znajomych to można w końcu do nich dotrzeć. Inna sprawa czy warto.
Alex, niejednokrotnie już podkreślałeś, iż bloga tego piszesz na kolanie i nie jest wzorem precyzyjnego komunikowania się. Czy oby trochę nie kokietujesz ;-) (że się tak wyrażę)? Powiem tak: życzyłbym sobie aby co niektóre osoby parające się zawodowo pisaniem, tak „nieprecyzyjnie” się wyrażały (nie wspominając o innych blogowiczach). Szczerze mówiąc aż się boję ;-) jak pomyślę jaki zatem musisz reprezentować komunikacji werbalnej. Póki co niestety nie miałem możliwości poznać się face-to-face, ale mam nadzieję że to nic straconego i będzie jeszcze kilka spotkań z blogowiczami.
Odnośnie meritum, wydaje mi się, że tak jak napisał Tomkowski: nie sposób jakimś przełącznikiem wył. w jednej chwili pewną umiejętność percepcji, by innym razem ją włączyć. Choć pewnie zawsze można puścić coś tzw. mimochodem, nie rejestrując tego zbytnio w pamięci.
PS Przyznam szczerze, że tempo bloga utrzymujesz wysokie. Co wyjadę na kilka dni (zazwyczaj jestem wówczas offline), nowe 2-3 wpisy z kiludziesięcioma komentarzami. Gratuluję (i tempa i czytelników :-))! Choć mnie czasem trochę to hmmm… irytuje (?), bo jak je czytam to nie pozostaje zwykle nic do dodania :-( Albo wyczerpują one temat albo stanowią już zamknięty rozdział z uwagi na przeniesienie się dyskusji na kolejne, nowsze wpisy. Nie pozostaje nic inne jak częstsze tu zaglądanie :-)
Pozdr.
Wojciech
Ja naprawdę mogę zmniejszyć „głębokość” mojego postrzegania w normalnych kontaktach społecznych. Można powiedzieć, że w sytuacjach koniecznych włączam taki specjalny „turbo mode”, który na co dzień jest na „stand by” :-)
Lookanio
Nie kokietuję :-) Jest ogromna różnica między pisaniem tego blogu, a np. bezpośrednim kontaktem z typową grupą „pistoletów” jakich zazwyczaj szkolę., lub jakimś klientem coachingowym. Moja niecierpliwość w pisaniu powoduje wiele skrótów in częste „poślizganie się” po temacie, a umiejętności przekazywania emocji w formie pisanej pozostawiają u mnie sporo do życzenia.
Czasem się zastanawiam, jaki obraz moich profesjonalnych kwalifikacji uzyska nieznający mnie potencjalny klient (np. jakiś prezes), który wygooglował mnie tutaj usłyszawszy przez propagandę mówioną o moich sukcesach.
Jeśli chodzi o dyskusje, to nie są one nigdy zamknięte, niezależnie od tego, jak dawno się zaczęły. Wystarczy napisać komentarz, a pojawia się on od razu na samej górze po prawej stronie
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Właśnie '…Umiejętność bardzo precyzyjnego postrzegania…’ (rozumiem też przez umiejetność wyrażania w słowie pisanym) dzięki tego typu komentarzom jak do postów można poprawiać swóją dokładność wypowiedzi.
Szczególnie jeśli chodzi o precyzyjne przekazanie jakiejś myśli (aby nie były interpretowane na 10 sposobów). Sam wiele razy łapałem się na tym że nie do końca zostałem zrozumiany tak jak myślę, ale właśnie tu jest cała sztuka, aby być jak najbardziej jednoznacznym w wypowiedzi.
Piotrek
Tak tylko na marginesie: Postrzeganie i precyzyjne wyrażanie się to są dwie całkiem różne umiejętności :-)
Pozdrawiam
Alex
Alex
Tak, ale jak wlaściwie postrzeżesz, tylko wtedy możesz właściwie wyrazić.
Niby różne umiejętności a bezwzględnie zależne od siebie.
Jak drewno i grafit, ciała sobie obce a razem ołówek tworzą (chociaż dla geologii grafit to pochodna drewna ).
Pozdrawiam
Piotrek
Jeśli już używamy metafory z ołówkiem, to tam też zarówno drewno jak i wkład grafitowy wytwarzane są oddzielnie i dopiero pod koniec łączone w gotowy produkt :-)
Pozdrawiam
Alex
Alex
A racja :), pewno że oddzielnie, ale osobno nie tworzą żadnej wartości ( no i tak powstal 'pencil dilemma’ hehe ;) )
Miłego wieczoru
Witam
A propos postrzegania przez pryzmat posiadanej wiedzy i umiejętności to przypominam sobie takie zdarzenie. Jedno ze szkoleń zawodowych prowadził lekarz-chirurg z dermatologii estetycznej, cieszący się dużym uznaniem w tej dziedzinie jako wysokiej klasy praktyk. W trakcie szkolenia lekarz pokazywał filmy dokumentujące efekty jego pracy przed i po wykonaniu określonego zabiegu lub cyklu zabiegów. Oprócz pytań o techniki i nowe preparaty padło także pytanie o to, jak to jest w jego przypadku w codziennych sytuacjach i kontaktach pozazawodowych mając na uwadze patrzenie na ludzi, z którymi rozmawia przez pryzmat umiejętności i obszaru wiedzy jakie posiada. Odpowiedź sprowadza się mniej więcej do takiego stwierdzenia: to że zna się na na tej dziedzinie nie oznacza, że spotykając się z kimś i patrząc na jego twarz ocenia co można poprawić, po prostu rozmawia z tym kimś, bez zastanawiania się nad tym co widzą oczy i jest to także kwestia emocji, odpowiednich do sytuacji, inne są podczas spotkaniu na stopie prywatnej a inne w trakcie wykonywania pracy zawodowej (wersja odpowiedzi jest zbliżona do oryginalnej).
Jest jeszcze jedna sprawa, która jest także związana z owym szkoleniem, a mianowicie: wiedzieć a umieć to ciekawie przekazać innym to są dwie różne rzeczy. Szkolenie z tym człowiekiem było diametralnie różne od innych szkoleń zawodowych, których większość polegała na odczytywaniu słowo po słowie treści przygotowanej w prezentacji typu power point. Było ono inne dlatego, że prowadził je praktyk !!! Po sposobie w jaki przekazywał wiadomości widać było i czuło się (dało się słyszeć), że robi to z nieukrywaną przyjemnością dzielenia się swoim doświadczenie.
P.S. Ludzie, którzy lubią to co robią, mają pasje i są w miarę spełnieni w różnych dziedzinach życia, chętniej więcej dają z siebie innym. Jestem przekonana, że blog Alexa jest również takim przykładem nieakademickiego sposobu łączenia wiedzy i umiejętności jej przekazywania.
Pozdrawiam serdecznie
Ewa (EwaSz)
Piotr
Uważaj na „chorobę paqla” :-) i nie wyciągak zbyt pochopnie wniosków. Oczywiście że osobno tworzą pewne wartości, bo zarówno drewno, jak i grafit można wykorzystać do różnych celów (z grafitu da się nawet zrobić dość precyzyjny opornik elektryczny, kiedyś jak byłem naprawdę biedny to naprawiłem tak mój telewizor :-))
Ewa
Dziękuję za ciekawy przykład i kwiaty na końcu Twojego komentarza :-)
Pozdrawiam
Alex
Alex
Może zbyt jasno sie nie wyraziłem, a pisząc '…ale osobno nie tworzą żadnej wartości…’ myślałem cały czas o (pencil dilemma) o moim nieszczęsnym ołówku tylko i wyłącznie ;).
Bo czym jest pierwsze bez drugiego, jak i drugie bez pierwszego (drewno/grafit)
PS.A co do grafitu to też sie rewelacyjnie sprawdza(tzn opiłki) w pokazywaniu fal elektromagnetycznych na kartce papieru :)
PS.1. Ja odpuszczam, bo nie wiem czy kogos ten dysput bedzie interesował (chociaż swoją drogą Ja lubię :) ) i będzie tu zaśmiecał komentarze do postu.
Pozdrawiam
korekta:
to są opiłki żelaza, nie grafit, za błąd przepraszam
Witam ponownie:)
Alex.
Widzę,że Pani Ewa Sz. napisała tu wiele, co również i Ja mogłabym napisać :) . Dopiszę więc „swoje 3grosze”: kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z Twoim blogiem, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona :) . Podoba Mi się Alexie to, że w miarę jasno precyzujesz co masz na myśli (ew.sprostowania i rozszerzenie tematu w komentarzach), do tego odpowiadasz każdemu komentującemu zwracając się do Niego bezpośrednio (a nie np. używając słów typu „ktoś powiedział…”) jak również witasz nowe osoby zachęcając do dalszego komentowania :) . Dodatkowo dużym plusem jest to, że piszesz informacje typu „teraz nie mogę odpisać (…), zrobię to w (…) czasie .” – to Mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, ponieważ jeszcze się nie spotkałam z takim pozytywnym zachowaniem (może poza Moim Tomkiem) i Sama próbuję to praktykować widząc w tym m.in.szacunek dla drugiego człowieka ( i Jego czasu).
> „Czasem się zastanawiam, jaki obraz moich profesjonalnych kwalifikacji uzyska nieznający mnie potencjalny klient (np. jakiś prezes), który wygooglował mnie tutaj usłyszawszy przez propagandę mówioną o moich sukcesach.”
-Powiem Ci, że nawet jeśli ten blog nie odzwierciedla w pełni Twoich kwalifikacji, to na pewno odzwierciedla w dużej części, choćby w sposobie wypowiadania się, który nie jest taki, jak u większości ludzi. Widziałam sposób pisania i mówienia dużej ilości „profesjonalistów” i szczerze mówiąc daleko im do Twojego sposobu. Tak interpretuję i mogę się domyślać, jak jest „w realu” – strach się bać ;) .
ps.dotychczas nie pisałam tu publicznie imienia Mojego Tomka :> -to Mnie zaintrygowało, skąd je znasz, Alexie :) ?
Pozdrawiam,
Katarzyna „Intueri”
Do wszystkich
Wybaczcie małe poślizgi w moich odpowiedziach, odkąd wylądowałem we Wrocławiu to niespodziewanie pojawiły się dodatkowe zlecenia i spotkania (oprócz zaplanowanych szkoleń), co bardzo intensywnie zajmuje mnie od rana do dość późnych godzin nocnych.
Piotrze , już się zastanawiałem, czy przypadkiem nie przespałem czegoś w szkole, dziękuję za wyjaśnienie.
Katarzyno
Myślę, że na tym blogu wszyscy mówimy sobie po imieniu i myślę, że Ewa też tak będzie woleć. Ewa, może się na ten temat wypowiesz?
Wracając do Twojej wypowiedzi, to cieszę się, że podoba Ci się ten blog. Jeśli chodzi o traktowanie przez mnie Czytelników, to jest to oczywiste, iż trzeba ich szanować, to są przecież Goście, których w jakiś sposób zapraszam do mojego świata!!
Z indywidualnym pozdrawianiem nowych Komentujących zaczyna być to trochę trudne, bo czasem w pośpiechu nie jestem pewien :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Tomka znalazłem patrząc na stronę, do której link podajesz :-)
Witam serdecznie wszystkich
Katarzyno
Na blogu mówimy sobie po imieniu. Jestem Ewa. Zwracaj się do mnie po imieniu, proszę, tym bardziej, że tak jak widzę, to jestem znacznie młodsza od Alexa, do którego zwracasz po imieniu :-)
Jestem zwolenniczką zwracania się po imieniu także w kontaktach face to face, natomiast akceptuję fakt, że mój rozmówca woli pozostać przy formie oficjalnej.
Pozdrawiam Ewa (EwaSz)
Witam serdecznie:)
dziękuję za zwrócenie uwagi dot. wracania się do siebie nawzajem po imieniu :) .
Ewa „Jestem zwolenniczką zwracania się po imieniu także w kontaktach face to face, natomiast akceptuję fakt, że mój rozmówca woli pozostać przy formie oficjalnej.”
– mam takie same zdanie w tej kwestii :). Jednak Mój zwyczaj mówienia „per pan, pani” w „real’u” wkradł się i tutaj ;) za co przepraszam i postaram się więcej tego nie popełniać na łamach tego bloga :) .
pozdrawiam, Kasia „Intueri”
Alex, dziękuję za odpowiedź :)
Mariusz
Teraz nie jestem pewien o jaką odpowiedź Ci chodzi :-)
Pytanie, które zawarłeś w pierwszym akapicie tego postu. Dziękuję, za napisanie tego artykułu.
Witam wszystkich
Kasiu
Pierwsza sprawa to: cieszę się, że doszłyśmy tak miło i prosto do porozumienia w kwestii mówienia sobie po imieniu :-) Druga sprawa, która przy tej okazji pojawiła się jest związana z tym co napisałaś, cytuję „zwyczaj mówienia per pan, pani w real’u wkradł się i tutaj, za co przepraszam i..”
Kasiu, za co przepraszasz? Nic niestosownego lub krzywdzącego się tu nie zdarzyło!
Korzystając z tej sposobności rozwinę kwestię „przepraszania” w różnych sytuacjach życiowych, bo mam wrażenie, że przyda się to jeszcze paru innym osobom.
Zastanówmy się razem na tym, co tak popularnie daje się zauważyć u większości dobrze wychowanych i kulturalny ludzi, w różnym wieku, to znaczy nad zjawiskiem przepraszania za coś, czego się nie zrobiło lub za drobiazgi, małej wagi. Zwróć uwagę, że w wielu sytuacjach mówimy „przepraszam”, choć nic złego z naszej strony się nie przydarzyło osobie, do której tak się zwracamy. Czasownik „przepraszać” oznacza prosić o przebaczenie.
O jakie przebaczenie prosimy pytając kogoś na przykład o godzinę, zwracając się takimi słowami: przepraszam, która jest teraz godzina?, a pytając o drogę: przepraszam, jak dojdę do placu XYZ?, a prosząc o podanie, przyniesienie, wymianę modnego ubranka w sklepie: przepraszam, czy może pani podać, przynieść, wymienić itd. Przepraszamy kogoś za coś lub za czyn, którego nie zrobiliśmy. Nota bene to w sklepie lub innym miejscu, gdzie płacimy za usługę do obowiązków służbowych pracowników należy przynieść, wymienić, wskazać miejsce jakiegoś przedmiotu, doradzić klientowi. Sprawa rozbija się o to, że większość ludzi traktuje podrzędnych pracowników bez szacunku dla nich samych i dla ich pracy.
Ktoś może w takim razie zapytać: to jak mam to zrobić, bym był odbierany jako uprzejmy, kulturalny człowiek a jednak bez przepraszania za czyn, którego nie zrobiłem? W odpowiedzi zastanówmy się nad tym co jest niestosownego lub pozbawionego kultury w tym, żeby zamiast mówić: przepraszam, czy może pani/pan …. powiedzieć to inaczej, jednak uprzejmie i przyjaźnie, na przykład: proszę pani/pana, która jest godzina, jak dojdę do…, gdzie znajdę ubranko w numerze xyz? Co jest niegrzecznego lub nieuprzejmego w zwrocie: proszę mi wskazać, gdzie znajdę rzecz xyz, proszę o wymianę tego napoju (bo na przykład duża mucha macza w nim swoje odnóża), proszę o czystą serwetkę (na przykład w restauracji, gdy brakuje nam takiej)? Masz wrażenie, że są to zwroty niegrzeczne, nieprzyjazne, aroganckie? Jeśli jeszcze na koniec podziękujemy jednocześnie uśmiechając się i patrząc prosto w oczy osobie, do której się zwracamy, to sprawiamy wrażenie miłych, pogodnych i kulturalnych a jednocześnie pewnych poczucia swojej wartości ludzi. Podziękowanie jest wyrażeniem wdzięczności i uprzejmym akcentem docenienia starań drugiego człowieka. Osobiście wolę wyrazić wdzięczność za zrobienie czegoś dla mnie bez potrzeby proszenie o przebaczenie, w sytuacjach gdy jest to nieuzasadnione, czyli tam gdzie nie ma potrzeby przepraszać za przykrości i czyny, których nie zrobiłam. Natomiast miło jest usłyszeć od kogoś „dziękuję, że to dla mnie robisz”. Miło jest to usłyszeć od bliskiej osoby, gdy podziękowanie dotyczy właśnie drobnej sprawy jaką jest na przykład podanie herbaty. Jak często to słyszysz? Jak często tak mówisz?
Przepraszamy także, gdy zaszło jakieś drobne niedopowiedzenie lub nieporozumienie w trakcie wymiany zdań i poglądów. Przepraszamy za własne zdanie na jakiś temat, za inny sposób postrzegania świata. Rozmawiamy ze sobą właśnie po to, by „zbliżyć się” do siebie wymieniając się poglądami. W przypadku drobnego nieporozumienia wystarczy na ogół doprecyzować o co komu chodzi, by sprawa stała się jasna dla obu stron. Przykładem jest tu nasza wymiana poglądów na temat zwracania się bezpośrednio do siebie.
I teraz uwaga!
Wszędzie tam, gdzie coś poszło nie tak jak należy z powodu naszego niedopatrzenie czy zaniechania, bezwzględnie należy wziąć sprawę na siebie i głośno i wyraźnie przeprosić tych, których naraziliśmy na niepotrzebną stratę czasu, energii lub pieniędzy. Tu istnieje natychmiastowa potrzeba przeproszenia za coś, co stało się z naszej winy.
Tylko jak się tak temu uważnie przyjrzymy, to w tej kwestii jest na ogół odwrotnie. Tu nagle większość ludzi nie umie spojrzeć na sprawą poważnie i nie umie powiedzieć: przepraszam, biorę to na siebie, nawaliłem, zrobię co będę mógł, by to jak najszybciej naprawić i postaram się na przyszłość dopilnować, by sprawy potoczyły się tak jak należy.
Uczyliśmy się przepraszać za drobiazgi, a nie umiemy przepraszać za rzeczy naprawdę istotne. Jest tak?
Pozdrawiam serdecznie
Ewa (EwaSz)
Ewa
Dzięki za zwrócenie uwagi na temat przepraszania za nic.
Często przepraszałem w sytuacjach o których wspominasz, nie zdając sobie sprawy jak jest to absurdalne. Zauważyłem, że jest to przeze mnie wypowiadane jak jakaś mantra przy każdym zwróceniu się do osoby nieznajomej. Dzięki Twojemu rozwiniętemu komentarzowi mam temat do przemyśleń i bodziec do ewentualnych zmian.
Pozdrawiam serdecznie
Leszek
Witam,
Temat takiego „przepraszania” jest dosyć ciekawy, jednak w tych rozważaniach nie należy zapomnieć o POTOCZNYM znaczeniu tego czasownika, nie tylko dosłownym.
Wszystko zależy od kontekstu wypowiedzi, ale nie uważacie że zaczepienie kogoś obcego na ulicy i powiedzenie żądania (bo to jest żądanie) „Proszę mi wskazać drogę…” nie jest zbyt przyjazne? Zresztą zaczepiajac kogoś, przerywając mu jego czynność powiedzenie „przepraszam” nawet w znaczeniu dołownym, jest chyba na miejscu, bo mamy za co przepraszać? :)
Zresztą, wszuciłem w google „przepraszam” i w wikisłowniku mam znaczenie nr 2. „uprzejme zwrócenie na siebie uwagi „, więc to chyba nie tylko potoczne znaczenie.
Pzodrawiam serdecznie,
Greg
Greg
W podanym przez Ciebie przypadku zawsze można powiedzieć (z uśmiechem):
„Dzień dobry! Jak dojdę do….?”
Czyli zamiast konstrukcji „przepraszam”+ tryb rozkazujący stosuję „dzień dobry”+ pytanie otwarte
Nie brzmi to wystarczająco uprzejmie? :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
jak dla mnie, to nawet lepiej. Na mój gust te „przepraszam” na początku wszystkim się już przejadło, a jak zaczynasz od „dzień dobry” to jest coś nowego. Nie wiem dokładnie co w tym siedzi, ale będę tak mówił.
Pozdrawiam,
Łukasz
Alex,
Tak, brzmi wystarczająco uprzejmie :)
Ja też nie jestem zwolennikiem „przepraszania” w zwykłych sytuacjach, tylko po prostu nie definiowałbym tego słowa zawsze jako „proszenie o przebaczenie”…
A taka sytuacja jak np. zwrócenie na siebie uwagi grupy ludzi, np. w biurze? „Halo? Uwaga, będę mówił! Proszę na mnie patrzeć” chyba nie pasuje ? :) Jak można by tutaj się zachować bez „przepraszam”? (Może „proszę koleżeństwa” :) )
Pozdrawiam serdecznie,
Greg
Greg
Bardzo prosto, np. wołając: „Koleżanki i koledzy!”, lub „Proszę Państwa!”. albo „proszę wszystkich o uwagę!”
Pozdrawiam serdecznie
Alex