Na początek wyjaśnię Wam moje nastawienie do podawania ludziom numeru własnego telefonu komórkowego.
Generalnie, dość bezproblemowo podaję ten numer wszystkim osobom, które uważam za rozsądne z dwoma tylko zastrzeżeniami:
- Nie przekazuj tego numeru dalej bez mojej wyraźnej zgody
- Wykaż zrozumienie, że mój telefon może być wyłączony, lub po prostu w danym momencie nie będę chciał/mógł z tobą rozmawiać (ten ostatni punkt nie dotyczy tych klientów, którzy specjalnie płacą za to, że w razie czego zawsze mogą do mnie zadzwonić :-))
Te ustalenia całkowicie wystarczają, czasem wręcz muszę zachęcać innych do zadzwonienia do mnie wieczorem, jeśli mają jakąś pilną sprawę (z zastrzeżeniem opisanym w punkcie 2). Mam zwyczaj chodzić dość późno spać i chętnie rozmawiam też i o takich porach.
Od czasu do czasu zdarza się jednak sytuacja jak wczoraj o północy. Po kilku dniach, kiedy zdecydowanie za długo czytałem przed zaśnięciem postanowiłem wreszcie przestawić sobie czas na bardziej rozsądny rytm dobowy i właśnie zasypiałem, kiedy zadzwonił telefon. Osoba dzwoniąca (znamy się dość powierzchownie) pozdrowiła mnie i zaczęła coś opowiadać :-) Ja na to uprzejmie zapytałem czy chodzi o sprawę, która jest paląca i nie może poczekać do jutra. Odpowiedź była „nie”. Ja na to „no to zdzwońmy się może jutro rano, jestem akurat na wakacjach i teraz nie jest dobra pora na dalszą rozmowę”. Pożegnaliśmy się krótko i ponownie przyłożyłem głowę do poduszki. Dziesięć minut później znów zadzwonił telefon :-) Ta sama osoba chciała mi tym razem zrobić quiz, czy wiem skąd pochodzi nazwa „Wyspy Kanaryjskie”!!!
Tym razem niezbyt uprzejmie przerwałem i pożegnałem się, po czym niezwłocznie uruchomiłem w mojej komórce „tajną broń” na takie przypadki (co w ciągu ostatnich 2 lat było konieczne dopiero po raz drugi ). Tą bronią jest specjalny dzwonek, który nagrałem, nazywa się on „120 sekund ciszy” i tak też brzmi :-). Taki dzwonek przyporządkowany konkretnemu numerowi powoduje, że jak ktoś z tegoż numeru próbuje się dodzwonić, to u mnie tylko rozświetla się wyświetlacz, a poza tym jest cisza i spokój :-)
To, co napisałem powyżej jest oczywiście prawdziwym zdarzeniem, ale zastanówmy się nad tym też z metaforycznego punktu widzenia.
- Czy każdy z Was ma taki „dzwonek z ciszą”, nie tylko w telefonie ale też i w innych dziedzinach życia, gdzie czasem inni ludzie (znajomi, nieznajomi, rodzina) bez zaproszenia, a nawet wbrew naszej woli próbują aktywnie ingerować w nasze życie?
- Czy jesteśmy mili i sympatyczni (co ciągle zalecam), ale kiedy ktoś ignoruje nasze wyraźne „Nie” potrafimy z całą konsekwencją wyegzekwować to co chcemy?
- Czy sami mamy mechanizmy zapobiegające temu, abyśmy my nie byli postrzegani jako intruzi kiedy inicjujemy jakąś interakcję?
Każdy z Was, do którego kiedykolwiek dzwoniłem może np. potwierdzić, że ja dzwoniąc do niego zawsze:
a) witam rozmówcę
b) przedstawiam się
c) pytam „Czy masz chwilę dla mnie?”, chyba że mogę zapytać bardziej precyzyjnie jak na przykład „Czy masz czas na jedno pytanie?”, albo „czy masz 1/3/5/10 minut czasu dla mnie?”. Zwróćcie uwagę, że nie zadaję pytania „czy nie przeszkadzam?” Wyrywając kogoś moim telefonem z tego, co akurat robi prawie zawsze jakoś przeszkadzam, więc nie pytajmy o rzeczy oczywiste :-)
To dotyczy nie tylko telefonów, lecz też i innych form komunikacji. W jednym z ostatnich, cytowanych już na tym blogu postów Penelope Trunk jasno tłumaczy jak przy pomocy maila wkurzył ją znany autor Tim Ferris :-) Warto przeczytać i zastanowić się!
Polecam każdemu z Was intensywne przemyślenie powyższych pytań i w razie, gdyby odpowiedzi Was nie zadowalały, to przemyślenie co możemy zrobić, aby to zmienić
Zapraszam do dyskusji :-)
Dobry patent z tym dzwonkiem. Nie znałem tego. Muszę taki u siebie ustawić :) Zamiast permanentnie wyciszonego dzwonka.
Gdy dzwonię do kogoś i nie mam uzasadnionego przypuszczenia, że ta osoba ma mój nr w komórce – przedstawiam się. I zawsze pytam się, czy mogę zabrać chwilę, albo czy rozmówca jest zajęty. Ten ostatni nawyk chyba zmienię, po lekturze tego postu.
Ja używam profili telefonu, a w zasadzie jednego, w którym mam wybraną listę kilku osób, które będą mogły się do mnie dodzwonić, a reszta trafia od razu w niebyt (abonent czasowo niedostępny). Uaktywniam tę listę idąc np. na spotkania biznesowe, siedząc w kinie czy teatrze itp.
Zwykle nie mam potrzeby blokowania konkretnej osoby, a te kilka osób, które przechodzą filtrację nie robią takich akcji, jak wyżej wspominana.
Mt3o
Ja wpadłem na to z konieczności. Miałem kiedyś taką namolną osobę wśród znajomych, a ponieważ mój telefon nie miał opcji blokowania poszczególnych numerów, to wymyśliłem na szybko takie typowo alexowe rozwiązanie typu quck&dirty :-)
Mi się wydaje że całość można sprowadzić do poziomu respektu.
Znam kilka osób, które funkcjonują podobnie do mnie i telefon do nich o godzinie 24 nie stanowi większego problemu (chyba, że spędzają jakiś intymny czas) – ale nawet wtedy wcześniej wysyłam sms z zapytaniem czy przypadkiem „nie śpi”.
W moim telefonie zwykle mam wyciszone dźwięki, a nawet jeśli nie, to mogę je wyciszyć w momencie gdy ktoś dzwoni, co też niekiedy czynię.
A jeśli telefon wykonuję do jakiejś osoby z krótkim pytaniem to bez sensu jest pytać czy nie przeszkadzam, bo… to przypomina standardową rozmowę o pytanie:
– Cześć, mogę zadać Ci pytanie?
– Tak, i właśnie to zrobiłeś.
Paweł
Właśnie dlatego pytam „czy masz dla mnie chwilę?” :-)
Swego czasu gdy komórka była niepopularna, a modą było puszczanie sobie dzwonków, dla kilku osób ustawiłem tak, że wpierw moim głosem mówiło mi kto dzwoni a dopiero po kilku sekundach był głośny dzwonek. W ten sposób nie musiałem wstawać co kilka chwil do telefonu (zwłaszcza gdy zasypiałem) aby zobaczyć kto to.
Obecnie wyłączam telefon na noc i zdarza się, że z samego rana od razu go nie włączam. Dostaję smsy od operatora, że ktoś chciał się ze mną skontaktować, lecz jeśli nie próbuje drugi raz uważam, że sprawa mało ważna.
Mój wskaźnik ważności, gdy mam telefon wyłączony, ściszony lub nie zdążyłem odebrać:
1-2 próby – sprawy nieważne i niepilne,
3 próby – sprawa pilna i być może ważna, najczęściej zaczyna mnie zastanawiać co takiego się stało (są osoby do których oddzwaniam)
4 i więcej prób – sprawa ważna i pilna, oddzwaniam ktokolwiek to by nie był.
Kiedy sam dzwonię to po pierwszej nieudanej próbie (odrzucenie mnie) to wysyłam SMSa dlaczego dzwoniłem i z prośbą oddzwonienia do mnie. Gdy moja rozmowa nie została odebrana, podejmuję drugą próbę – jeśli nieodebrane znów, to SMS.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Dzień dobry wszystkim!
Moj pierwszy post na tym forum.
Ja mam w telefonie stworzoną specjalną grupe dla takich osob, gdzie przy ich telefonie dziala tylko wibracja.
I do tych przemyslen dorzucę jeszcze jedno:
ZAWSZE się przedstawiam, nawet gdy dzwonię do znajomych z mojego telefonu. (kto wie? może im sie „zrestetowała” książka telefoniczna?)
I oczywiscie bezwzględnie stosuję tę zasadę, jesli dzwonię do znanych mi osob z innego telefonu.
Nie piszę oczywiście o konieczności przedstawiania sie przy dzwonieniu do obcych nam osób, to samo przez się rozumie.
BTW: wczoraj wydarzyła się u mnie taka sytuacja:
Dzwoni telefon:
R:”Cześć.”
ja:”Cześć.”
R: „Poznajesz?”
Ja: „Nie.”
R: „Jak to?”
Ja: „A dlaczego powinienem poznać?”
R (z pretensją w głosie): „To Svetlana! (była koleżanka z pracy) Ty co? mojego numeru nie wpisałeś w telefon? No jakże tak???”
Ja: „Widocznie nie uznałem tego za ważne. Czy z tym pytaniem do mnie zadzwoniłaś?”
R: „Co ty sie od razu obrażasz? Dzwonie w sprawie….” (i dalej wyjaśnianie sprawy)
Myślę, że coś podobnego sie przydarzyło wiekszości z nas. Najważniejsze to nie tłumaczyć się rozmowcy, czemu jego nie poznaliśmy, czemu nie zapisaliśmy jego telefonu itp. (no może oprocz sytuacji, gdy dzwoni żona ;-) )
To prawie tak irytujące jak odebrać telefon z pytaniem „kto mówi?”.
Witam,
Alex w swoim poście wspomniałeś Tima Ferrissa. Ostatnio czytałem jego książkę 4 Godzinny Tydzień Pracy opisał w niej kilka technik które stosuje w komunikacji mailowej lub telefonicznej. Muszę przyznać że są bardzo ciekawe a kilka z nich sam zacząłem stosować.
Jeśli chodzi o sytuacje gdzie ja jestem nawiązującym kontakt to mam kilka zasad nie dzwonie po 21 i nie odbieram telefonów po 21. Jeśli dzwonie to zawszę pytam czy mogę zająć kilka chwil czy mam oddzwonić później.
Pozdrawiam
Krzysiek
Z tego wpisu istotną nowością jest dla mnie szablon pytania:
– „Czy masz chwilę dla mnie?”
– „Czy masz czas na jedno pytanie?”
– „Czy masz 1/3/5/10 minut czasu dla mnie?”
zamiast
„Czy nie przeszkadzam?”
Zapamiętam to i będę stosował.
A tak na marginesie: chwila ma dokładnie 90 sekund. :-)
TesTeq:
Niebezpieczeństwo z „czy nie przeszkadzam?” polega na tym, że druga osoba może pomyśleć sobie: „właściwie tak… przeszkadzasz mi” i na tym koniec rozmowy :)
PS: Dlaczego chwila ma 90 sekund?
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Piszesz „W jednym z ostatnich, cytowanych już na tym blogu postów Penelope Trunk jasno tłumaczy jak przy pomocy maila wkurzył ją znany autor Tim Ferris Warto przeczytać i zastanowić się!”
Warto to przeczytać, choćby dlatego, żeby nie postępować tak nieracjonalnie, jak Penelopa, która prowadziła korespondencję z autoresponderem Tima. :-) Ferriss z pewnością jechał po bandzie, ale osiągnął swój cel. Myślę, Alexie, że przyjąłbyś inną strategię niż Penelopa.
w mysl bardzo dawnego posta o korzysciach utraconych i pewnej pani ktora nie zrobila kursu jak pamietam na maklera moglo sie zdazyc ze Pan wlasnie stracil szanse na Cos wybierajac inna forme spedzenia czasu ;)
kazdy telefon praktycznie posiada niemy dzwonek, to dziwne ze osoba uczestniczaca w roznego rodzaju spotkaniach i konferencjach i ceniaca sobie brak przeszkadzania nie poswiecila paru minut na instrukcje obslugi.
@Orest Tabaka: Chwila trwa półtorej minuty, czyli 90 sekund – tę informację zamieszczono w komiksie Tytus, Romek i A’Tomek. :-) Czasami stosuję tę miarę, gdy ktoś mówi „Za chwilę to zrobię”. Odpowiadam wówczas: „Ale wiesz, że chwila trwa dokładnie półtorej minuty?”. I zwykle osoba ta uśmiecha się i bierze za wykonanie zadania.
Orest
Moim zdaniem jeśli komuś przeszkadzam to chyba nie ma sensu rozmawiać. Szkoda czasu i pewnie wynik rozmowy marny. Osobiście wolałbym aby rozmówca nie tylko pomyślał ale również powiedział np. przepraszam jestem zajęty zadzwoń proszę za godzinne.
Pozdrawiam
Orest
Ja czasem wyłączam telefon na noc, ale jeśli widzę, że ktoś starał się do mnie dodzwonić, to po prostu oddzwaniam. Generalnie wychodzę z założenia, że każdy kto próbował mnie osiągnąć miał ku temu jakiś istotny powód (to zdarzenie z postu to naprawdę rzadki wyjątek)
Mariusz
Witaj na naszym blogu :-)
Ja też zawsze się przedstawiam, chyba że rozmówca widząc mój numer rozpoczyna rozmowę od „cześć Alex”
Jeśli chodzi o Twój przykład rozmowy to po pytaniu rozmówcy:
R: “Jak to?”
zapytałbym „z kim mam przyjemność?”
To skierowałoby rozmowę na bardziej konstruktywne tory
Krzysztof
Czytałeś post Penelope Trunk?
Książka Ferrisa wyląduje w Biblioteczce, każdy chętny będzie mógł się z nią zapoznać. Warto jednak popatrzeć też, co się dzieje w otoczeniu takiego człowieka, szczególnie jeśli chodzi o bliskie relacje z innymi
TesTeq
Cieszę się, że znalazłeś coś nowego :-) W języku jest mnóstwo takich niuansów
Pozdrawiam serdecznie
Alex
case
Możesz dokładniej wyjaśnić co miałeś na myśli w pierwszym akapicie Twojego komentarza?
Napisałeś „kazdy telefon praktycznie posiada niemy dzwonek,”
Masz na myśli niemy dzwonek, który można przypisać tylko do kilku konkretnych numerów pozostawiając inne na „normalnych” dzwonkach?
Jeśli tak, to jesteś tak bardzo pewny aby założyć się o dość konkretną sumę pieniędzy? :-)
Pozdrawiam
Alex
TesTeq:
Dzięki za wytłumaczenie. Ciekawe, ciekawe :)
Krzysztof:
Dlatego nie warto dawać powodu, aby ta druga strona pomyślała cokolwiek o „przeszkadzaniu”.
Alex:
Miałem inne doświadczenia. Moja komórka służyła zbyt często do celów rozrywkowych a nie do istotnych spraw. Stąd przyjąłem taką strategię i ilość mało istotnych smsów i telefonów spadła znacząco.
A że nie mam zobowiązań to nie reaguję na każdy telefon – nikt mi za to nie płaci :) Lecz to się pewnie zmieni w najbliższym czasie więc i model postępowania też.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Coś jestem „out of synch” z niektórymi komentarzami :-) Pojawiły się u mnie jakby później.
TesTeq
Tam (u Penelope) jest parę aspektów :-)
Ten ze spamowaniem komentujących na blogu informacjami o nieodbieraniu maili też by mi przeszkadzało :-)
Orest
Piszesz: „A że nie mam zobowiązań to nie reaguję na każdy telefon – nikt mi za to nie płaci ”
Mi też za większość reakcji nikt nie płaci :-)
To jest raczej kwestia szacunku dla ludzi, którzy zadali sobie trud podjęcia próby skontaktowania się ze mną
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex:
Kwestia doświadczeń :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Orest, a wiesz, że moim zdaniem to co robisz jest co najmniej naganne? :) Ja zawsze oddzwaniam gdy nie odbiorę, bo zawsze to może być ktoś, kto ma naprawdę ważną sprawę dla mnie, a jednocześnie nie ma też wielkiej motywacji, aby się do mnie dobijać. Może to być znajomy ze studiów chcący dać mi znać, że jakieś zajęcia będą w innym terminie, albo potencjalny klient, dzwoniący z pytaniem jakimś. Na przykład co bym mógł dobrać zamiast wyrobów konkurenta… Nie oddzwonię to zapomni i do szafy zapakuje to co miał w oryginale w planie… Więc sugerowałbym przemyśleć podejście, szczególnie biorąc pod uwagę ceny jakie ostatnio są w sieciach komórkowych :)) Przemyśl to, być może nawet może dzwonić Ci potencjalny klient z telefonu znajomego, którego nie uważasz za zbyt dobry kontakt – ale akurat poleci Twoje usługi, bo „coś tam słyszał, że się tym zajmujesz”. Podejście które z kolei Ty opisałeś może jest nie tyle niegrzeczne, co zaszłość epokowa w stylu petent-urzędnik, a nie partner-partner…
Witam wszystkich,
Ja mam ciekawei z telefonem. Jak ktos dzwoni to dopiero jak przycisne klawisz, ktory jest przypisany do ksiazki telefonicznej syntezator przeczyta mi kto dzwoni lub numer. Jak jestem na konferencji to smsa nie napisze bo syntezator znowu gada. Jednym slowem jest wesolo. A co dopiero mowic o czytaniu,kiedy znajomi lubia slac rozne wewnetrzne zarty. Jednak kazdy z nas ma swoje sposoby.
Ja naprzyklad jak ktos dzwoni to poprostu odbieram. Jesli jestem na jakims spotkaniu i nie do konca moge odebrac telefon to go wylanczam lub pytam czy moze byc wlaczony i tyle. Kiedy dzwonie do kogos to zwykle sie witam i mowie… Witaj … dzwonie w sprawie X, asz dla mnie czas i po sprawie. Nawet jesli ktos dzwoni z czyms co nie jest wagi zycia lub smierci to jesli moge to poslucham lub prosze o e-mail czy telefon pozniej.
Jednak sa granice rozsadku i kolejny telefon w nocy po uprzedniej prosbie o inny termin to cos nie do zaakceptowania.
Teraz juz wiemy czemu coraz bardziej popularne staja sie uslugi o Angielskiej nazwie: „Call screening”.
Testeq: Te 90 sekund to cos fajnego.
A tak dla niewtajemniczonych to ja nie widze, dlatego ten syntezator.
Pozdrawiam,
Pawel Urbanski
– “Czy masz czas na jedno pytanie?”
– “Czy masz 1/3/5/10 minut czasu dla mnie?”
Być może w biznesie takie rozwiązanie świetnie się sprawdza, ale gdyby ktoś ze znajomych zapodał mi taki tekst, to pomyślałbym, że Lord Sidjus przejął już władzę w Galaktyce ;)
Pozdrawiam wszystkich :)
Jacenty
Ja zaczynam w ten sposób (z jednym, podanym wyżej wyjątkiem) wszystkie rozmowy zarówno prywatne jak i biznesowe z ludźmi w wieku 20-78 lat
Nikt się z tego powodu nie skarżył :-)
Oczywiście każdy może robić po swojemu, to on będzie zbierał rezultaty
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alexie
może boją się poskarżyć :)
a tak już poważniej to sam nie unikam wykorzystania reguły, o której piszesz choć może w nieco luźniejszej formie.
Pozdrawiam i całe szczęście, że nie mogę nikogo zbudzić pisaniem komentarza, bo jak widzę liczbę komentujących to… aż strach pomyśleć :) gdzie by mogli mnie posłać ;)
Witam,
ja dzwoniąc do kogoś, zadaję pytanie: „Możesz rozmawiać?” Jest to rozwiązanie podobne do tego, które podałeś w poście, Alexie, jednakże Twoje jest trochę bardziej rozszerzone. No i oczywiście warte zastosowania.
Pozdrawiam, Błażej.
Czy ktoś z Was zastanawiał się nad tym szerszym kontekstem, o którym wspominałem w drugiej części mojego postu?
Co do Twoich pytań w drugiej części postu to niestety wiele mi pod tym względem brakuje – zdarza mi się że robię coś za darmo dla znajomych lub rodziny, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego ile zazwyczaj kosztuje godzina mojej pracy, i powstaje znane z zarządzania zjawisko „jak ktoś coś zrobił to staje się to jego obowiązkiem”. Nie znalazłem jeszcze dobrego wyjścia z tej sytuacji, no ale może zastosuję twoje porady następnym razem.
A co do Timothy’ego Ferrisa, którego nazwisko dotychczas pojawiało się wyłącznie w komentarzach, to co o nim sądzisz?
Witajcie,
Przy kawie rano przyszla mi do glowy nastepujaca mysl. Telefony komorkowe bardzo nam ulatwiaja zycie, dla przykladu: ile razy szukaliscie kogos na dworcu lub daliscie znac, ze utkneliscie w korku. Jednak faktem jest, ze nie mozna ihc naduzywac. Tutaj drobna prosba do starszych wiekiem i doswiadczeniem czytelnikow. W czasach kiedy jescze wszedobylskich teraz komorek nie bylo jak wygladala wasza komunikacja?
Drugi punkt jest wazny. Ja uwielbia ludzi, ktorzy robia jedna rzecz ktorej ja sie od nich nauczylem. Mowila tak zwyczajnie sluchaj dzwon kiedy chcesz, tylko prosze o jedno – w weekend jesli nie jest to cos pilnego to napisz mi sms. Po calym tygodniu pracy przynajmniej ten jeden dzien chce sobie odpoczac. Osoby, ktore prowadza dosc aktywny tryb zycia szybko lapia taki uklad. Warto dbac zeby nie byc intruzem, ale jak to powszechnie wiadomo czesto nie wiemy co akurat druga strona robi lub ma na glowie. Wystarczy to proste pytanie i uszanowanie odpowiedzi rozmowcy.
Pozdrawiam,
Pawel Urbanski
Witam,
Swego czasu na firmowej stronie internetowej jako jeden z numerów kontaktowych był podany mój numer komórkowy. Doszło do tego, że klienci, znajomi oraz różni dziwni ludzie zaczęli wydzwaniać bardzo wcześnie rano, wieczorami, w weekendy – tak jak bym był jakimś call-center ;)
Rozwiązanie z „cichym dzwonkiem” lub całkowitym wyciszaniem i wyłączaniem telefonu nie było zbyt dobre, ponieważ pewne grupy osób/klienci/znajomi/rodzina muszą mieć możliwość dodzwonienia się częściej niż inni, ale też nie zawsze.
Rozwiązaniem tego problemu okazała się aplikacja „blacklist” (u mnie na nokii z symbianem). Można dodać uzytkownika do kilku „czarnych” oraz „białych” list które są w ciągu doby przełączane automatycznie lub ręcznie w zależności od godziny, bez ingerencji w profile telefonu. Program automatycznie odrzuca połączenie, stąd dzwoniący słyszy sygnał zajętości, a sam telefon nie daje znaku życia – całą historię można później zobaczyć w logach.
Oprogramowanie kosztuje kilkanaście dolarów, jednak jeśli ktoś jest traktowany jako „call-center” i nie zawsze pemięta o przełączaniu profili – jest to dobrze zainwestowane kilkanaście dolarów :)
Witold:
Kwestia doświadczeń :)
Nie jestem studentem, nie mam klientów. Mój profil klienta zakłada jego duże zaangażowanie, więc jeśli nie stać go (nie chodzi o finanse) na 2 czy 3 krotną próbę skontaktowania się, w sytuacji gdy nie mogę odebrać to pewnie niewiele skorzystałby na tym co mam mu do zaoferowania. Może to przypominać sytuację urzędnik-petent, lecz tylko do pierwszego etapu przebicia się. Później partnet-partner a nawet sługa-pan :)
A że nie reaguję na każdy telefon czy smsa wynika z przegięcia wielu osób w kwestii korzystania z komórek i ich wszędobylskości (o czym pisał Paweł Urbański). Na szczęście napisanie e-maila wymaga większego wysiłku, więc to znak, że drugiej stronie zależy i żadnego maila nie pozostawiam bez odpowiedzi :)
PS: To moja strategia postępowania i nie zalecam jej wiernego kopiowania. Nie daję gwarancji, że przynosi dobre rezulaty!
Pozdrawiam radośnie w tę słoneczną niedzielę,
Orest
Orest, przy start-upie właśnie na to powinieneś zwrócić uwagę, aby jak najłatwiej się z Tobą szło skontaktować, abyś od samego początku robił wrażenie profesjonalisty i człowieka na którym można polegać. Oddzwonienie jest właśnie czymś takim, dajesz właśnie taki sygnał… Takie jest moje zdanie. Szczególnie to jest ważne jeśli planujesz rozwój przez marketing wirusowy… :) Stwórz sytuację aby to praca szukała Ciebie, a żeby ona szukała to musisz się właśnie w taki sposób poświęcić i reagować na próby kontaktu z Tobą, aby dobra opinia szła dalej. Czy też już masz opinię w środowisku wyrobioną i doprawdy klienci walą drzwiami i oknami? :)
PS. Podejście „jak klient kocha to poczeka” potrafi każdą firmę zarypać.
Witam,
Jak już rozmawiamy o telefonach, chciałbym poznać Waszą opinię na temat nieodbierania rozmów przychodzących z numerów zastrzeżonych. Sam powstrzymam się od własnej opinii aby nie sugerować czegoś.
Witajcie,
A moze popatrzmy na problem czy sprawe z tej strony. A jak my dzwonimy dokogos nawet z czyms w stylu, a tak bo mam cos ciekawego… to chcemy zeby ta osoba odebrala/odzwonila?
Zgadzam sie tutaj z Witoldem. Oddzwonic to nic trudnego, a czy to klient z oferta na milion czy ktos znajomy to dobre nawyki warto sobie wyrabiac. Jesli ktos jest osoba, ktora dzwoni czesto i wlasciwie nie sa to zbyt wazne tematy to po to mamy jezyk zeby powiedziec sluchaj X Y czy Z, fajnie ze dzwonisz, ale proze – nie dzwon tak czesto. Zdzwon do mnie wieczorem to dluzej pogadamy. Warto tez wyjasnic, ze na przyklad – jestesmy w pracy czy sie uczymy i to nas rozprasza lub stawia w niezrecznej sytuacji. Moi znajomi tez swego czasu: „pusczali mi sygnaly”. Kiedy powidzialem im, ze ja to traktuje jako chec czy probe kontaktu i oddzwaniam to i oni to uszanowali – nie bylo juz „sygnalow bez tematu”.
Odnosnie odbierania z numerow zastrzezonych. Ja odbieram – ktos dzwoni z firmy, albo dzwoni przez Skype czy inny Voip. Czasem ktos moze sie zwyczajnie pomylic wybierajac numer – mi tez sei to nie raz przytrafilo. Grzecznie podziekowalem i swiat sie nie zawalil.
Pozdrawiam,
Pawel Urbanski
Moje spostrzezenie pewnie bedzie bardzo niepopularne ale to jest moje wiec mam do niego prawo ;-) Otoz uwazam, ze „narod” stal sie niewolnikiem technilogi. Ludzie laza z niebiesko mrugajacymi lampkami w uszach wszedzie i ciagle sa „podlaczeni”. Wszedzie sa dostepni. Jakby istnienie swiata zalezalo od tego jednego telefonu, SMSa czy IM.
Nie wiem jak to jest ostatnio w Polsce, ale tutaj w USA ludze dzwonia, gadaja czy odieraja telefony wszedzie i zawsze. Klasyczny przyklad to: stoi przy kasie w sklepie taka osoba, i musi rozmawiac przez komorke „o niczym” ignorujac pytania kasjerki. Ludzie zatracili priorytety. Jesli priorytetem jest ten bardzo wazny telefon, to „gadajaca” osoba powinna byc gdzie indziej niz przy kasie. Co jest az tak wazne, ze prowadzac samochod po autostradzie z intensywnym ruchu z predkoscia ponad 100km/h ze trzeba wysylac tekst message? Jesli jest to wazniejsze niz prowadzenie samochodu to czemu „tekstujacy” nie zjedzie na pobocze i zajmie sie ta „bardzo wazna sprawa”? Nie twierdze, ze wszyscy, ale znakomita obserwowana wiekszosc.
Ja w swoim telefonie komorkowym mam 3 (doslownie TRZY) numery, ktore odbieram: Komorka mojej zony, komorka mojego syna i telefon z domu. Wszystkie inne ignoruje. To jest moj priorytet, bo wiem, ze oni zadzwonia na moja komorke TYLKO gdy jest to absolutnie konieczne i nie mozna z tym poczekac. Jesli ktokolwiek dzwoni w sprawie prywatnej, zostawi mi wiadomosc na sekretarce w domu. Jesli ktos dzwoni w sprawie sluzbowej, nagra sie w pracy. To sa moje priorytety.
Jedyny wyjatek, kiedy jestem 24/7 „dostepny” to gdy mam w pracy sluzbe „24/7 Customer Suppoort” – ale to wtedy „sluzbowy telefon/beeper”. Raz na pol roku („comes with the job”). raktycznie oznacza to, ze jestem 24/7 w pracy.
Rozumiem, ze pewne zawody wymagaja dostepnosci 24/7 np prywatny lekarz, prezydent USA, itp ale oni zaakceprtowali swoje zycie, ze beda 24/7 w pracy i nie maja zycia prywatnego. Ale 99.9% obywateli moze spokojnie obyc sie bez tego.
Tak wiec, to co piszesz, Alex jest skierowane do „drugiej strony” z prosba o zwykla kulture kontaktow i respektowanie drugie osoby. Czego mi zabraklow tym poscie to drugiej strony medalu: respektu dla samego siebie i swojej prywatnosci. A taki temat bardziej by pasowal do tego Blogu.
Witold:
Opisujesz strategię, która była, jest i działa. Ja testuję nową i za kilka lat dowiem się, czy działa, czy jest efektywniejsza (wliczając w to różne korzyści jak mniejszy stres, więcej czasu dla siebie czy niebycie w stanie „nagły wypadek”).
Ryszard Malinowski:
Otóż to – jak sami dbamy o swoją prywatność i o swoją niezależność od komórek.
Alex:
Pytasz o szerszy kontekst z drugiej części postu.
W wielu dziedzinach życia nie zawsze potrafię przeczekać, niereagować lecz się to zmienia. Przyznaję, że trening w tej kwestii także czyni mistrza. Zbyt często zgadzam się nawet jeśli mi coś nieodpowiada, lecz po ostatnich wakacjach mam determinację, by jeszcze częściej mówić „nie” i częściej mówić „tak” dla spraw istotnych.
A czy dobrze inicjuję interakcję? Kiepsko. Swojego „firewalla” bym nie przeszedł, bo za szybko odpuszczam w sprawach istotnych i jestem zbyt natrętny w sprawach błahych. No ale to moja cecha „rozmemłanie” :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Ja bym zadał pytanie o konstruktywność rozmowy przez komórkę czy telefon – niezależnie od pory. Z wyjątkiem pilnostek typu „spotkajmy się za pół godziny na rogu” jest – taka sobie. Tj. regularnie zdarza się wyjaśnianie dokładnie tej samej osobie dokładnie tego samego, co się wyjaśniało dwa-trzy dni temu. Sam, jeśli chcę mieć pewność, że zachowam efekty rozmowy, rozmawiam z długopisem w ręku lub klawiaturą pod palcami. A zobowiązania otrzymywane telefonicznie tak czy siak muszę egzekwować wielokrotnie.
Durny email jest znacznie skuteczniejszy, zostaje pełny (i wyszukiwalny) ślad kto, co, kiedy…
PS Witam. Zerkam na tego bloga od bodaj listopada, dotychczas siedziałem cicho.
Wykonanie telefonu o 24h lub później to duży nietakt. Nie znam osobiście człowieka, który dwa razy nie zastanawia się czy na wykonanie telefonu nie jest przypadkiem zbyt późno. Sytuacja kiedy oznajmiam stanowczo, że nie mam ochoty w danej chwili z kimś rozmawiać bo właśnie zasypiam, a mimo tego co powiedziałam osoba nadal wydzwania też jest mi obca. Zawsze wychodziłam z założenia – kawa na ławę. „Nie mam czasu rozmawiać, nie chcę odpisać, nie pójdę z tobą na kawę bo…” To zaoszczędzi drugiej stronie mieszanych myśli i domyślania się czy zadzwonić jeszcze raz czy nie.
Wiele osób wychodzi z założenia, że druga strona się domyśli więc wyjaśnienia są zbędne. Przykład może z innej beczki, ale też każdego z nas mógł dotyczyć. Chłopak spotyka się z dziewczyną. Dochodzi do randki nr 6, ale Pani jednak rezygnuje z dalszych spotkań. Milczą telefony, na maile nie odpowiada etc. Pytanie czy przez szacunek do drugiej osoby nie powinno się tłumaczyć swoich postępowań?
Witajcie :)
Sam stosuję zasadę pod tytułem „Witaj, czy możesz w tej chwili rozmawiać”. Jeśli pada odpowiedź „tak” to kontynuuję, jeśli „nie” to dostaję od razu informację zwrotną kiedy będzie to możliwe, a jeśli nie to sam o to pytam.
Ania napisała:
„Nie znam osobiście człowieka, który dwa razy nie zastanawia się czy na wykonanie telefonu nie jest przypadkiem zbyt późno.ę
Niestety ja znam. Był taki moment, że człowiek ten dzwonił po 22 jakby nigdy nic. W pewnym momencie posunął się za daleko kiedy zobaczyłem nieodebrane połączenie o 00:15. Akurat byłem zajęty do późna w nocy i nie miałem komórki pod ręką więc nie zrewidowałem czy dzwonił kilka razy czy tylko przez przypadek wybrał mój numer ( tak przynajmniej się tłumaczył, kiedy dałem mu do zrozumienia dość mocno i wyraźnie, że nie życzę sobie telefonów o tej porze).
Aniu a propos tej sytuacji z chłopakiem. W większości z nas funkcjonuje bariera przed odmawianiem drugiej osobie, bądź to chłopakowi, z którym już nie chcemy utrzymywać kontaktu bądź osobie z którą mieliśmy interview w pracy (byl o tym artykul w Gazecie Wyborczej w dodatku „Praca”). Ponad to jest jeszcze element asertywności i umiejetności mowienia „Nie”.
Pozdrawiam :)
Marcin
Marcin, bariery są po to, aby je pokonywać ;) Jasne, możemy potraktować fakt, że skoro pracodawca się nie odzywa, to znaczy że nie chce i tyle nam powinno wystarczyć. Taka kwestia braku informacji po spotkaniu ze strony potencjalnego pracodawcy tylko i wyłącznie negatywnie świadczy o firmie
W przypadku kiedy zadajemy pytanie co zadecydowało, że nasza kandydatura została odrzucona, rekruter powinien wskazać nam jakie czynniki do tego doprowadziły. Bardzo wiele artykułów mówi o tym, żeby dopytywać pracodawcę, w celu wyciągnięcia wniosków na przyszłość.
Tak jak powiedziałeś jest to kwestia asertywności, a nie chowania głowy w piasek i liczenie że druga strona będzie wiedzieć o co chodzi.
Pozdrawiam
Witaj Alex, witam wszystkich
Ja jednak najczęściej odbieram udzielając informacii, że nie mogę teraz rozmawiać i oddzwonię lub proszę o telefon za 10-20-30 min lub kolejnego dnia, zalezy kto dzwoni. Po 22 i przed 7 rano mam po prostu najczęsciej wyłączoną komórkę. Gdy np. jade samochodem mam gotowego sms – „przepraszam nie moge teraz rozmawiać” którego wysyłam jesli jest to znajomy numer.
Mam przyjaciół – lekarzy i dla nich takie telefony w ich prywatnym czasie były prawdziwą zmorą. Jakos tak się przyjęło, że lekarz nie ma prawa do czasu osobistego jesli ktoś kto go zna potrzebuje pomocy. W tej chwili maja zastrzezone numery i podają swój numer telefonu komórkowego tylko zaufanym osobom, a domowy zna kilka osób.
pozdrawiam serdecznie
Monika
Pokrewna sytuacja telefoniczna. Kilku moich znajomych ma tendencję zaczynać rozmowy tak:
– Co robisz w sobotę?
– [???]
– Chciałem wpaść rano o 10 wziąć dokumenty…
Gdzie wstawienie czegoś sensownego zamiast [???] jest sprawą bardzo trudną,
bo cóż zrobić? Opisać plan dnia całej soboty? Jak to się ma do wpadnięcia na chwilę
po dokumenty czy inny gadżet?
Drażni mnie taka forma, osobiście próbuję być bardziej konkretny i od razu w pierwszym pytaniu zawieram informacje o co mi chodzi. Co wszystkim polecam :)
Alex, to interesujące, że post jest właśnie o tym, bo ja właśnie w zeszłym tygodniu (około wtorku, środy) zainstalowałem sobie w telefonie taki „cichy dzwonek”, a zrobiłem to tak, że skasowałem w notatniku zawartość pliku z melodią, tak że został tylko pusty plik i taki całkowicie pusty plik dźwiękowy wgrałem do telefonu, a następnie przypisałem go do pewnej grupy ludzi mających w zwyczaju dzwonić do mnie w porach, w których nie mogę/nie chcę z nimi rozmawiać.
Może to jakiś rezonans limbiczny powstał? :>
Alex piszesz:
„Czy jesteśmy mili i sympatyczni (co ciągle zalecam), ale kiedy ktoś ignoruje nasze wyraźne “Nie” potrafimy z całą konsekwencją wyegzekwować to co chcemy?”
Jeśli chodzi o drugą część Twojego pytania, to ktoś kiedyś powiedział, mniej więcej coś takiego, że „mówiąc NIE dla kogoś innego, mówimy TAK dla swojej osoby” i nie chodzi tu o bycie „samolubem”, lecz po prostu o poszanowanie prawa do własnego zdania i własnych wyborów i to dla mnie jest właśnie cała sztuka bycia asertywnym, którą cały czas staram się w sobie szkolić i udoskonalać. Oczywiście całe zagadnienie asertywności ciężko byłoby przedstawić w jednym poście, ale odnosząc się do przykładu z telefonem, to ja bym spróbował powiedzieć tak:
Ja: „Teraz nie mogę rozmawiać, zadzwonię później/za godzinę/wieczorem”
Ktoś tam(brak akceptacji): A dlaczego teraz nie możesz rozmawiać?
Tu zakładając, że nie chce ujawniać powodów, dla których nie chce rozmawiać, ale jednocześnie nie chce być nie uprzejmy spróbowałbym powiedzieć tak:
„xxx bardzo Cię lubię/szanuję Cię, ale również cenię sobie swoją prywatność”. Muszę kończyć – do usłyszenia później/za godzinę/wieczorem. Cześć.
Co o tym sądzisz Alex?
Ania Olear, piszesz:
„Chłopak spotyka się z dziewczyną. Dochodzi do randki nr 6, ale Pani jednak rezygnuje z dalszych spotkań. Milczą telefony, na maile nie odpowiada etc. Pytanie czy przez szacunek do drugiej osoby nie powinno się tłumaczyć swoich postępowań?”
Jeśli w takiej sytuacji dziewczyna nie odebrała by np. moich telefonów i nieoddzwaniałaby , to ja wtedy napisałbym do niej takiego smsa:
„xxx, czy możesz do mnie oddzwonić, czy jesteś już tak zajęta, że nie masz nawet na to czasu? Czekam do jutra do godziny 18:00.”
A jak by nie oddzwoniła, to bym napisał tak:
„Bardzo miło było mi Cię poznać.
Słodkiego, miłego życia. Cześć.”
Pozdrawiam serdecznie
J.
Jarek, warianty postępowania na tego typu zachowania mogą być różne, w to nie wnikam. Chodzi mi o fakt nie udzielania odpowiedzi gdy o nią prosimy.
Witam
Poczta głosowa to dobry wynalazek. Niektóre pozwalają na natychmiastowe wysłanie nagranej wiadomości głosowej na e-mail (bardzo wygodne). Już w przedbiegu osoby, które chcą gadać o „niczym” nie zostawiają żadnej wiadomości. Jest to znak, że ten telefon tak naprawdę nie był szczególnie ważny. W pozostałych przypadkach wygodnie można zadecydować, czy sprawa wymaga natychmiastowej odpowiedzi/działania czy też może poczekać. A ludzie z natury nie potrafią i nie lubią czekać :) więc trzeba ich tego nauczyć. Dodatkowym plusem jest to, że każdy może dzwonić kiedy mu się podoba i w ostateczności zostawić wiadomość.
Niektóre osoby permanentnie nie szanują naszego czasu. Często mnie to drażni. Jednak kilka dobrych sztuczek + trochę asertywności może znacząco pomóc. Pułapką jest tutaj wybudowanie wokół siebie murów obronnych, których nikt nie będzie wstanie przeskoczyć.
Pozdrawiam
Kamil
Aniu, uważam, że oczywiście powinno się udzielać odpowiedzi. Komunikacja to podstawa.
W praktyce okazuje się, że tam, gdzie w grę wchodzą jakieś związki miedzyludzkie, to sprawa komunikacji nie dla każdego jest taka łatwa, bo po prostu nie każdy będzie wiedział, jak powiedzieć to, co się czuje/myśli w sposób taki, aby przedstawić swój punkt widzenia i jednocześnie nie urazić dugiej osoby.
Tak więc w moim poprzednim komentarzu chciałem pokazać to, że jeśli prosimy o odpowiedź i jej nie uzyskujemy, to nie tyle powinniśmy uzależniać się od reakcji drugiej osoby i jak w tym przypadku – czekać w nieskończoność na odpowiedź, co raczej sami powinniśmy wziąć sprawy „w swoje rece”. Sytuacja powinna być jasna.
Pozdrawiam serdecznie
J.
Witajcie
Moje przemieszczanie się po świecie spowodowały, iż mam spore zaległości w tej dyskusji, postaram się trochę to teraz nadrobić :-)
Hubert
Jeśli chodzi o Ferrisa, to przeczytałem jego książkę (jak tylko się ukazała) i ten post Penelope Trunk. To zbyt mało, aby wypowiadać się o kimś jako o osobie.
Paweł Bieniek
Dziękuję za tip z blacklist. Na razie pozostanę przy mojej „ciszy”, ale może kiedyś skorzystam. Jest to rozwiązanie znacznie elegantsze od mojego.
Orest
Jeśli mogę Ci doradzić, to posłuchaj Witolda. Oddzwaniaj :-)
A. Benedykt
Pytasz: „chciałbym poznać Waszą opinię na temat nieodbierania rozmów przychodzących z numerów zastrzeżonych. „
Ja odbieram zawsze, bo jest kilka możliwości:
1)paru VIP-ów którzy dzwonią ma rzeczywiście numery zastrzeżone
2)niektóre sieci (np. jak dzwonisz z Niemiec) nie przekazują numeru osoby dzwoniącej
3)niektórzy dzwonią przez Skype itp.
Ryszard
Miło widzieć Cię tutaj :-)
Podziwiam, że ograniczasz odbieranie rozmów przychodzących do trzech numerów. U mnie jest to co najmniej kilkadziesiąt osób, z którymi zawsze jak tylko mam czas bardzo chętnie porozmawiam. Spontaniczna, niezapowiadana rozmowa przez telefon, jak jest na to czas i nastrój to trochę jak spontaniczny seks – nie zawsze trzeba z tego robić wielką ceremonię, a może być bardzo miło :-) Dlaczego z tego a priori rezygnować?
Takie jest przynajmniej moje nastawienie, rozumiem że sł inne, które trzeba szanować.
Jeśli chodzi o respekt dla własnej prywatności, to zawsze mam opcję wyłączenia komórki, z czego w razie potrzeby korzystam, a w rzadkich wypadkach problematycznych osób moje 120 sekund ciszy :-)
Marcin
W wypadku ustaleń mail jest rzeczywiście bardziej jednoznaczny. Z drugiej strony są ludzie z którymi można się umówić w krótkiej rozmowie telefonicznej i funkcjonuje to tak samo dobrze jak kontrakt podpisany w obecności notariusza.
Aniu
Pytasz: „Pytanie czy przez szacunek do drugiej osoby nie powinno się tłumaczyć swoich postępowań? „
Jeśli nie chcesz się z kimś spotykać (dlaczego potrzeba aż 6 randek aby to stwierdzić?) to zamiast udawać, że Cię nie ma lepiej powiedzieć to drugiej osobie. To może oszczędzić obydwu stronom czasu i poczucia godności.
Monika
Napisałaś: „dy np. jade samochodem mam gotowego sms – “przepraszam nie moge teraz rozmawiać” którego wysyłam jesli jest to znajomy numer. „
To jest niezły pomysł, talko dlaczego przy tym przepraszasz?? :-)
Gracjan
Podałeś ciekawy przypadek otwarcia rozmowy :-) i pytasz jak na to odpowiedzieć.
To jest bardzo proste, trochę jak w negocjacjach – jeśli druga strona zadaje Ci pytanie zawsze możesz zapytać „do czego potrzebujesz tej informacji?” Zalety są następujące:
1)nie „odkrywasz się”
2)pytając przejmujesz przywództwo w rozmowie
Przydatne? :-)
Jarek
To potwierdzałoby tezę, że jesteśmy częściami większej całości :-)
Zyczenie wszystkiego najlepszego ludziom, z którymi nie chcemy dalej utrzymywać kontaktów to dobry zwyczaj.
Jarek
Piszesz: „W praktyce okazuje się, że tam, gdzie w grę wchodzą jakieś związki miedzyludzkie, to sprawa komunikacji nie dla każdego jest taka łatwa, bo po prostu nie każdy będzie wiedział, jak powiedzieć to, co się czuje/myśli w sposób taki, aby przedstawić swój punkt widzenia i jednocześnie nie urazić drugiej osoby. „
Zgadza się. I nikt z takimi umiejętnościami się nie rodzi. Dlatego ważna jest praktyka, szczególnie w młodym wieku warto się tego nauczyć, bo takie umiejętności mają potem duży wpływ na odczuwaną jakość życia (większy niż pieniądze, które w rozsądnych ilościach zawsze jakoś zarobimy)
Tak samo zgadzam się z Twoim postulatem proaktywności w relacjach
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex:
Dziękuję za radę. Mam podejrzenia, że niektóre z tych telefonów mogłby spowodować znaczącą zmianę w moim życiu, więc rada warta rozważenia.
Na chwilę obecną jednak będę testował swoje podejście :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Alex, słuszna uwaga :-). Skasowalam „przepraszam ”
Pozdrawiam serdecznie
Monika
Humoreska a propos tematu telefonowania :)
Dziś rano dzwoni moja komórka. Odbieram i słyszę miły, ciepły kobiecy głos w słuchawce. Szybko pozbierałem myśli, aby odpowiedzieć na pytanie czy ja to ja. Upewniwszy się w swej własnej głowie co do mojej tożsamości, imienia i nazwiska potwierdziłem i rozmowa zaczęła się rozkręcać. Pani jak się okazało dzwoniła z ZUS i zaczęła pytać mnie o jakąś umowę zlecenie sprzed sześciu lat, którą moja ówczesna spółka podpisała z kimś na wykonanie czegoś tam. Grzecznie odpowiedziałem, że akurat w tej chwili nie mam dostępu do dokumentów i mogę się z nimi zjawić w przyszłym tygodniu po powrocie do mojego cudnego rodzinnego miasta. A pani dalej i o coraz głębsze szczegóły mnie pyta. I znowu mówię, że niestety moja pamięć nie sięga tych spraw i konieczny jest wgląd w dokumenty. I tak kilka razy cały ten uroczy, dziwaczny program się powtarzał. W końcu udało się Panią przekonać i umówiliśmy się, aby sprawę wyjaśnić, gdy przybędę ze stosownymi papierami.
I tak sobie myślę, czy brak zdolności przypomnienia sobie co dokładnie zawierały dokumenty sprzed sześciu lat nie kwalifikuje mnie do renty inwalidzkiej z powodu deficytów pamięci ;)
Alex,
Przy którejś takiej rozmowie wpadłem na podobne rozwiązanie, ale w wersji: „A czemu pytasz? Masz jakies propozycje?”. W kontaktach prywatnych bardzo się przydaje. Ale mimo wszystko przykro patrzeć jak ludzie robią podstawowe błędy w komunikacji.
Alex, Monika,
Mam podobny SMS w formie „Przykro mi, nie mogę teraz rozmawiać”. Nie do końca rozumiem, dlaczego uważacie, że słówko „przepraszam” jest tam niepotrzebne (czy też nawet przeszkadza?). Czy moglibyście to wyjaśnić?
Alex,
to prawda, że nikt nie rodzi się z takimi umiejętnościami, jednak mam wrażenie, że te umiejetności mogą być lepiej opanowane przez przeciętnego młodego obywatela takich krajów jak Niemcy, lub USA w stosunku do przeciętnego obywatela w takich krajach jak Polska, czy Ukraina. Jeśli tak jest, to możliwe, że to z tego powodu, iż podczas wychowywania młodych ludzi, te umiejętności są im zaszczepiane juz w bardzo młodym wieku przez ich rodziny.
Dlaczego wydaje mi się to ważne? BO chociaż przeciętnie Polak IQ ma wyższe od przeciętnego Niemca, lub Amerykaniana(na podstawie badań), to jednak samo IQ wydaje się nie warunkować szeroko pojętego sukcesu tak bardzo, jak te umiejętności o których tu mowa(EQ?).
Podkreślam, że to jest tylko moje powierzchowne wrażenie, a jak jest naprawdę, tego nie wiem i chętnie bym poznał Twoją opinię na ten temat.
Pozdrawiam serdecznie
J.
Gracjan Polak pisze: „Nie do końca rozumiem, dlaczego uważacie, że słówko 'przepraszam’ jest tam niepotrzebne (czy też nawet przeszkadza?). Czy moglibyście to wyjaśnić?”
A za co mianowicie przepraszasz w takim SMSie?
W mojej Nokii E71 jest taka funkcja „Odrzuć i wyślij SMS”, która automatycznie wysyła do dzwoniącego SMSa o wpisanej na stałe treści (domyślnie: „Zadzwonię później”) w przypadku odrzucenia przez odbiorcę połączenia.
Dzień Dobry,
ponieważ prowadzę dwie różne działaności próbuje ustalać z Klientami takie rzeczy jak pilne telefony.
Przykład:
1) Placówki opiekuńczo wychowawcze – jeśli nasze dziecko ma jakiś kłopot, rodzice nie dają sobie rady, potrzebują pomocy, potrzebują porady, szukają specjalisty, kontaktu do lekarza, potrzebują pomocy przy transporcie dziecka do lekarza czy szpitala, mama rodzi dziecko zostaje bez opieki itd.. mogą dzwonić nawet w niedzielę i nawet w nocy po to jestem zeby pomóc. Jeśli nie odbiorę (moze tak być) wysyłają smsa z informacją o co chodzi i oddzwaniam. Zdarzają się jednak telefony np. w niedziele w porze obiadu kiedy rodzic dzwoni z mało pilną sprawą wówczas proszę o informacje na maila tłumacząc ze właśnie jestem w porze obiadu z rodziną.
Mając 70 małych Skrzatów nie jestem w stanie odbierać każdego mało pilnego telefonu w weekend. w tygodniu zaś nie tylko jestem pod telefonem ale w wyznaczonych godzinach mozna ze mną porozmawiać w obu placówkach. Moja grupa docelowa jest zabiegana i preferuje najczęściej w sprawach mało pilnych maila.
2) agencja reklamowa- jeśli startuje projekt, domykamy scenariusz, produkcję itd.. jestem pod telefonem ale też pod mailem. W razie sytuacji podbramkowej dzwoni telefon a ja zawsze odbiorę. Najczęsciej jednak poprzedza go sms.
W ostatnim czasie po całym zdarzeniu otrzymuje maila o sposobie rozwiązania problemu.
Miłego dnia..
Marzena
TesTeq,
Zastosowaniem zmiękczacza w formie „przykro mi” próbuję wykazać odrobinę empatii. Dla kogoś wykonanie tej rozmowy telefonicznej ze mną mogło być w danej chwili bardzo ważne. Rzeczywiście „przykro mi” jest lepsze niż „przepraszam”, gdyż nie zakłada mojej winy. Ale samo „nie mogę rozmawiać” wydaje mi się nieco zbyt suche i szorstkie.
@alex
Dzięki za odpowiedź – nie o to mi jednak chodziło.
Jego zasada – wyrażona w książce, nie pamiętam teraz dosłownie: don’t ask for permission, but beg for forgiveness (w domyśle – jak już się narobiło bigosu) – jest DOKŁADNIE zaprzeczeniem koncepcji grzecznego dzwonienia!
Pozdrowienia
H.
Hubert
Teraz nie wiem dokładnie w jakim kontekście on to użył. Jeśli w takim, żeby w firmie naginaj pewne reguły jeśli jesteś przekonany, że to doprowadzi do dobrego rezultatu, to jest to często stosowana praktyka, której przykładem jest tzw. „skunk works”.
Jeśli chodzi o kontakty z innymi (relacje) to łatwo zasłużyć sobie na etykietkę „asshole”. Odradzam!!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Na początek przywitam się, bo na blogu wypowiadam się pierwszy raz :)
Wydaje mi się, że to, o czym tu mówimy to po prostu kultura osobista zawężona do kultury rozmawiania przez telefon lub w ogóle do używania telefonu. I wbrew pozorom jest to dość ważny aspekt komunikacji (przynajmniej dla mnie), bo większość z nas ma swój telefon cały czas pod ręką.
Dla mnie w kontekście telefonu ważne jest aby:
1) Przedstawić się (nie tylko z nazwy firmy!), gdy do kogoś dzwonię
Robię to nawet wtedy, gdy wiem, że osoba, do której dzwonię ma wpisany w kontaktach mój numer. Tego samego oczekuję od osób dzwoniących do mnie.
2) Nie podawać numeru telefonu do znajomych bez ich zgody
I tu szczególnie denerwuje mnie, gdy dzwonią do mnie doradcy finansowi, agenci ubezpieczeniowi itp. itd., mimo iż żadnej z tych instytucji nigdy nie podawałam swoich danych. Zawsze pytam skąd mają mój numer telefonu i wtedy dostaję imię i nazwisko swojego znajomego, któremu później dosadnie daję do zrozumienia, że takich praktyk sobie nie życzę. Kiedyś kolega mi się tłumaczył, że warunkiem otrzymania porady finansowej było podanie kontaktów do kilku znajomych i dlatego podał mój numer. Szczerze mówiąc, to jeśli owa porada była dla niego tak bardzo ważna, to pewnie pozwoliłabym mu podać namiar do mnie, ale wystarczyło o to zapytać…
3) Dzwonić do ludzi o ludzkiej porze
Oczywiście „ludzka pora”, to pojęcie względne. Jeśli chodzi o znajomych to są to bardziej ustalenia między nami (do mnie np. znajomi dzwonić do 23.30). W sprawach służbowych natomiast staram się pilnować ram 9.00 – 18.00, chyba że się umawiamy inaczej. Najlepiej chyba zapytać, do której (od której też!) można dzwonić.
Acha i ja np. biorę też pod uwagę świętość weekendu, bo może się okazać, że godz. 10.00 w sobotę to za wczesna pora na telefon nawet do kogoś z rodziny ;)
Oczywiście warto się zastanowić nad polityką smsowania. Czy można pisać smsy w nocy? Ja na wszelki wypadek nie piszę, jeśli wiem, że kogoś mogę tym obudzić. Sama natomiast ustawiam „milczenie”.
4) Nie załatwiać swoich spraw na koszt innych
Bardzo nie lubię jeśli ktoś (nie mówię oczywiście o bliskich znajomych) coś ode mnie chce i pisze smsa z pytaniem. Podam przykład sytuacji:
Jakiś czas temu podczas roku akademickiego dostałam smsa od koleżanki mojej znajomej z zapytaniem czy mogłybyśmy się spotkać, żebym jej opowiedziała o uczelni na której wtedy studiowałam. Dziewczyna przyjechała do Warszawy na drzwi otwarte tejże uczelni i chciałaby się po prostu czegoś więcej dowiedzieć. Co więcej owa dziewczyna sama wyznaczyła czas i miejsce kiedy miałybyśmy się spotkać. Po pierwsze: uważam że w takich sprawach się dzwoni (nawet tej dziewczyny nie znałam). Po drugie: Jak coś się od kogoś chce, to wypada się chyba dostosować do drugiej strony. W podanym przypadku potraktowałam dziewczynę jako roszczeniową intruzkę i się z nią nie spotkałam. Gdyby załatwiła sprawę w inny sposób pewnie wypiłybyśmy dobrą kawę i mogłaby się sporo ode mnie dowiedzieć na temat uczelni.
Warty rozpatrzenia jest też czas rozmowy przez telefon. Kiedyś jakiś handlowiec usług medycznych próbował przedstawić mi telefonicznie ofertę, jednak po 15 minutach (kiedy wiedziałam że potrwać to może kolejne 15) powiedziałam mu że nic z tego nie zapamiętam, więc chyba szkoda naszego wspólnego czasu. Ale to nie tylko przypadłość handlowców, ale także np. osób z rodziny ;) Mam taką ciotkę, która mogłaby nawijać godzinami (zwłaszcza na czyjś koszt).
Handlowcy którzy do mnie dzwonią przeważnie używają też pytania, o którym napisał Alex – „czy nie przeszkadzam?” i oczywiście, zwłaszcza w godzinach pracy, przeważnie przeszkadzają :)
I na koniec „respect” dla Ryszarda, który odbiera tel. tylko od 3 osób :)
pozdrawiam
Basia
Dobry wieczór wszystkim,
Debiutuję podobnie jak Basia, aby równowaga płci była zachowana ;)
Do wczoraj praktycznie każdą biznesową rozmowę telefoniczną zaczynałem od sakramentalnej formuły [powitanie/przedstawienie/”czy nie przeszkadzam?”]
Alex po przeczytaniu Twojego postu, jak i analizie własnych przemyśleniach doszedłem do wniosku, iż masz rację sugerując, aby nieco inaczej pytać czy dana osoba może z nami porozmawiać.
Przykład: mam lekarza-klienta, który każdorazowo na pytanie -„czy nie przeszkadzam?” odpowiadał „zawsze pan przeszkadza, panie Łukaszu ;) był to więc na samym początku rozmowy strzał we własną piętę :)
Dziękuję za uświadomienie wagi pozornie mało znaczących „błędów” ;)
Pozdrawiam
Basia
Witaj na naszym blogu :-)
Piszesz: „Handlowcy którzy do mnie dzwonią przeważnie używają też pytania, o którym napisał Alex – “czy nie przeszkadzam?” ”
Bardzo wielu handlowców jest kompletnie niewłaściwie szkolonych przez tzw. „psychologów biznesu” :-) To co słyszysz to jeden z efektów.
Łukasz
Witaj na naszym blogu :-)
Cieszę się, że znalazłeś tutaj coś, co zwiększy Twoją efektywność, w końcu to jets blog edukacyjny :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex