Pozwolę sobie odrobine doprecyzować, o jakich zjawiskach pisałem w poprzednim poście na ten temat.
Zarówno w wieku niemowlęcym, jak i dorosłym jesteśmy bardzo podatni na wpływy otoczenia budując sobie w oparciu o nie naszą osobistą mapę rzeczywistości i kształtując własne wzorce zachowań. Wiele z tych wpływów jest dla nas bardzo niekorzystnych i jeśli potrafimy je zidentyfikować i wyeliminować to będzie to z korzyścią dla nas.
Parę przykładów takich wpływów:
- w telewizji jest mnóstwo wzorców nieefektywnych sposobów komunikacji, zdobywania sobie ludzi, przekonywania, rozwiązywania konfliktów, czy też relacji międzyludzkich w ogóle.
- wiele tzw. „sław ekranu” nie potrafi ułożyć pytania otwartego w języku polskim, poprzestając na używaniu rozmówcy do potwierdzania swoich domysłów („Czy Pan……..”). Ludzie to oglądają i myślą, że tak trzeba :-)
- posłuchajcie jak duży odsetek popularnych piosenek ma teksty, które tak naprawdę można by zakwalifikować jako wyznania i skomlenie nieudaczników wszelkiego rodzaju (dlatego są tak popularne, bo dużo ludzi się z tym identyfikuje). Posłuchajcie czegoś takiego kilkanaście razy i pomyślcie jaki to ma wpływ na odbiorcę. Bezwiedne słuchanie wcale sprawy nie polepsza, bo wtedy treść ląduje bezpośrednio w Waszej podświadomości (podobnie jak z reklamami)
- spójrzmy, jak często filmy, które oglądamy pokazują świat, który jest bardzo niebezpiecznym miejscem, w którym większość ludzi to oszuści, bogaci ludzie to świnie a biedacy to szlachetni ludzie. Jak cząsto pokazują one, że jednostka nie ma żadnych szans na proaktywne działania bądąc bezwolnym pionkiem w rękach sił i okoliczności będących poza jej kontrolą. Zastanówcie się jak zinternalizowanie takiego obrazu wpłynie na Wasze życie.
- posłuchajmy jak często ludzie tzw. najbliżsi powątpiewają w nasze możliwości i szanse osiągnięcia czegoś i do tego nazywają to troską o nasze szczeście
- posłuchajmy, jak wielu naszych znajomych marnuje swój i nasz czas rozpamiętując wyrządzone im przez los krzywdy, zamiast zabrać się za działania zmierzające do poprawy ich sytuacji.
Teraz podliczmy sobie ile kosztuje nas poddawanie się wpływom tego rodzaju, zwłaszcza w sytuacji dość sporej konkurencji na wszelkich „rynkach” i sporej ilości ludzi, którzy uwolnili się od nich.
Czy musimy to konsumować? Zdecydowanie nie, odizolowanie się od takich czynników jest dość proste i robi miejsce na znacznie korzystniejsze wzorce i postawy.
Czy musimy te wpływy wyeliminować z naszego życia? To już indywidualna decyzja każdego z Was, której nikt nie ma prawa Wam odbierać. Ważne, aby uświadomić sobie co się dzieje i o to chodzi mi w obydwu wypowiedziach. Reszta to sprawa każdego z Was.
Ostatnie zdanie to jak zwykle „use your judgement” :-)
Update: W ramach świątecznej prasówki właśnie znalazłem we „Wprost” artykuł o polskich filmach dość dobrze pasujący do tematu. Oczywiście moje rozważania pozostają aktualne też w stosunku do filmów wyprodukowanych gdzieś indziej.
Najnowsze komentarze