Pytanie postawione w tytule jest na pozór bardzo dziwne Jak można związek z partnerem/partnerką przyrównywać do pojazdów??
Okazuje się że można, a w niektórych sytuacjach nawet trzeba
Spójrzmy najpierw jaka zasadnicza różnica istnieje między tymi rodzajami środków lokomocji, a mianowicie:
Samochód sam z siebie i bez żadnego wysiłku z naszej strony stoi na kołach. Aby go przewrócić trzeba specjalnych warunków i umiejętności
Motocykl, od momentu kiedy złożysz podpórkę wymaga cały czas poświęcenia pewnej uwagi i wysiłku, aby się nie przewrócił
Jakie wynikają z tego implikacje:
Jadąc samochodem możesz skoncentrować się w 100% na delektowaniu się podróżą, czy też pozwolić sobie w czasie jazdy na różne uprzyjemniające ją czynności od jedzenia i picia począwszy na czułościach ze współpasażerką / współpasażerem skończywszy Nawet długa podróż w tych warunkach jest przyjemnością i docieramy do celu zrelaksowani.
Na motocyklu musimy cały czas pilnować utrzymania równowagi inaczej grozi nam niebezpieczna wywrotka. Jazda motocyklem to może być emocjonujące wyzwanie, ale na dłuższym dystansie i zmiennej pogodzie wady są oczywiste, a podobne emocje możemy mieć np. samochodem terenowym.
Jak tak rozglądam się wokół siebie, to widzę, że na tym świecie musi być mnóstwo „zwolenników dwuśladów”, bo ciągle czytam, bądź słyszę, jak ktoś „walczy o związek”, „pracuje nad związkiem”, „ratuje związek”. Większość literatury i filmów tez zajmuje się takimi przypadkami, jakby to była nieuchronna rzecz w życiu dwojga ludzi.
W międzyczasie wiem że można inaczej i w realnym świecie z realnymi ludźmi można mieć związek „samopielęgnujący się” związek, który nie tylko nie zużywa się w codziennych interakcjach, lecz wręcz coraz bardziej nakręca!
Wyzwania są dwa:
- Trzeba znaleźć partnera/partnerkę z którą jest to w ogóle możliwe
- Trzeba samemu być odpowiednim partnerem dla takiej osoby
Nie są to rzeczy nie do przeskoczenia, choć wiele osób potyka się na punkcie 2 i to na elementarnych rzeczach takich jak:
- podstawy wzajemnej komunikacji
- podstawy budowania dobrej relacji obejmującej wszystkie istotne zakresy bycia człowiekiem
- akceptacja siebie i poczucie własnej wartości
Co mnie dziwi, to fakt, że tak mało ludzi porządnie zabiera się za te deficyty, zamiast tego podejmując mnóstwo innych działań, które pomijają te najistotniejsze elementy.
Nasuwa mi się cytat z „Małego Księcia”:
Ludzie z twojej planety – powiedział Mały Książę – hodują pięć tysięcy róż w jednym ogrodzie… i nie znajdują w nich tego, czego szukają … A tymczasem to, czego szukają, może być ukryte w jednej róży
A jak to wygląda u Ciebie?
Na ten temat podyskutujemy sobie online w przyszłym tygodniu, czas i lokalizację podam w newsletterze i ewentualnie tutaj.
Dobrych przemyśleń
PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/posts/878874292691980/
Najnowsze komentarze