Kilka dni temu natknąłem się w internecie na informacje, że młody ekspert Rafał Trzaskowski mimo startu z beznadziejnej, czwartej pozycji na liście jednej z partii dostał się do Parlamentu Europejskiego. To, w porównaniu z pewnym politykiem z Krakowa, który dopiero uczy się podstaw angielskiego (Trzaskowski zna 4 języki i jest specjalista od europeistyki) było dla mnie pozytywnym znakiem zmian w Polsce i zacząłem trochę szukać w sieci więcej informacji na jego temat. Między innymi natknąłem się na zapis programu „Dzień dobry TVN” w którym dwóch prowadzących w miarę swoich umiejętności starało się poprowadzić z nim rozmowę na temat jego sukcesu. Nie oglądam zbyt wiele polskiej telewizji (powody znajdziecie na końcu postu), ale prowadzący to chyba osoby dość długo w niej obecne, więc pozwolę sobie nazwać je „profesjonalistka” i „profesjonalista”. Dlaczego w cudzysłowie? Zaraz zobaczycie :-)
Najpierw otwórzcie ten link: http://www.onet.tv/robie-to-tylko-dla-rafala,5130203,1,klip.html#
najlepiej równolegle z oknem, w którym macie ten blog i pooglądajmy co się tam dzieje.
Pani prowadząca program rozpoczyna bardzo dobrym pytaniem otwartym „Jak się wygrywa kampanię do Europarlamentu?”. Brawo!! Niestety to już chyba ostatnie tego typu pytanie w tym programie.
1:51 pierwsze pytanie męskiego „profesjonalisty”, oczywiście zamknięte („czy”), ten pan zamiast się czegoś dowiedzieć próbuje potwierdzić jedna ze swoich dwóch hipotez
Mimo tego gość programu próbuje coś powiedzieć ale….
1:58 pani „profesjonalistka” przerywa mu wprowadzając temat Obamy, trochę jak małe dziecko chcące się pochwalić, że o czymś takim słyszało. Zobaczcie sami
2:22 „profesjonalista” znów próbuje potwierdzić jakąś swoja hipotezę zadając pytanie zamknięte :-)
Pamiętajcie, zadając takie pytania zazwyczaj możesz tylko sprawdzić coś, co już wiesz lub przypuszczasz. Aby dowiedzieć się czegoś całkiem nowego, czegoś, co Tobie nawet nie przyszłoby do głowy znacznie lepiej zadawać pytania otwarte o czym napiszę poniżej. To są elementarne rzeczy, których uczy się początkujących sprzedawców i managerów !!
OK, ale jedźmy dalej…
Gość programu odpowiada na pytanie, ale niezbyt długo jest mu to dane :-)
W 2:38 „profesjonalistka” przerywa mu w pół zdania aby popisać się (kiepską) znajomością wieku w jakim idzie się do szkoły :-)
Pamiętajcie, nigdy, przenigdy tego nie róbcie!!! Takie przerwanie to powiedzenie rozmówcy „mam gdzieś, co teraz mówisz, teraz ja muszę zabłysnąć!!!” Bardzo psuje to dobry klimat rozmowy, a zrobione z ludźmi mojego pokroju natychmiast prowadzi do problemów, bo my na takie traktowanie nas nie pozwalamy :-)
Młody eurodeputowany pozwala na to i zaczyna odpowiadać ale po 2 sekundach ponownie przerywa mu „profesjonalista”
Potem pokazują kolejny klip, więc nie ma okazji do popełniania błędów :-)
Po klipie kolejne pytanie jest znowu zamknięte („czy”), tym razem do drugiego gościa programu. Jako wprawka wymyślcie w ciągu 5 sekund znacznie lepsze pytanie otwarte. Proste, nieprawdaż?
Zapytana pani jest ekspertem od komunikacji, tutaj pozwolę sobie powstrzymać się od komentarzy na temat jej wypowiedzi, może miała tremę przed kamerą i to potrafię zrozumieć.
Plus dla niej, że nie pozwoliła „profesjonaliście” przerwać sobie kolejnym pytaniem… zamkniętym (ok 4:38) i kontynuowała wypowiedź do kolejnej próby „profesjonalisty” (ok 4:52). Tam znowu padło pytanie zamknięte, na które ta pani tym razem odpowiedziała. Oczywiście nie do końca, bo tym razem „profesjonalistka” musiała zaakcentować swoje istnienie ok. 5:10
Dalej już nie będę się pastwił nad czyimś niedouczeniem, obejrzyjcie sobie sami i zwróćcie uwagę jak często przerywa się rozmówcy w pół zdania, jak często wyraźnie chodzi o pokazanie siebie przez któregoś z prowadzących i jak ubogi jest repertuar pytań otwartych przez nich używanych..
To pomoże Wam rozwinąć postrzeganie takich rzeczy i odpowiednia pracę nad własnymi umiejętnościami.
Zabierzcie na dalszą drogę życia następujące wnioski:
- w kulturalnej rozmowie nie będącej słowotokiem jednej osoby nigdy przenigdy nie przerywaj rozmówcy w pół zdania. Wszystko jedno ile masz lat, jakie stanowisko czy wykształcenie – takie zachowanie zdradza „buraka” bez elementarnej ogłady. I powszechność takich zachowań nie jest żadnym usprawiedliwieniem, bo w pewnych kręgach będziesz bezlitośnie „odstrzelony”
- jeżeli naprawdę chcesz się czegoś dowiedzieć, a nie tylko potwierdzić jakąś własną hipotezę, to zamiast zadawać pytania zamknięte („czy” + Twoja hipoteza) używaj pytań otwartych np „co sądzisz o….”, „w jaki sposób…”, „jak….”, „skąd…..” itp. Zadaj takie pytanie a potem słuchaj uważnie, często będziesz zdumiony jakich rzeczy sie dowiesz.
- oglądanie wielu programów polskiej telewizji jest szkodliwe, bo niechcący możecie przejąć niewłaściwe nawyki prowadzenia rozmowy. Pisze to całkiem serio, widzę potem takie rzeczy na szkoleniach i coachingach!!
Zwróćcie uwagę, że zazwyczaj piszę „use your judgement”, ale tym razem powyższe punkty nie są opcjonalne!!
Nie wyklucza to oczywiście dyskusji, na którą zapraszam :-)
Ja zaryzykuję stwierdzenie, że to _niestety_ nic specjalnego. Poziom programów w telewizji nie zachwyca, jak widać nawet doświadczeni dziennikarze nie za bardzo mają pomysł (bo chyba nie chodzi o brak wiedzy i doświadczenia) jak dobrze poprowadzić ciekawą rozmowę.
Z programu nie dowiedziałem się prawie nic – uzyskane informacje można streścić w 30 sekund. A szkoda, bo zdaje się, że można było „wycisnąć” z Rafała znacznie więcej…
Hajder
To nie jest kwestia braku pomysłu tych „dziennikarzy” (jesteś pewien, że to właściwe określenie?), lecz elementarnych braków ogłady i warsztatu.
Z Rafała zapewne nie trzeba byłoby nic wyciskać, to inteligentny i najwyraźniej (bo nie znam go osobiście) elokwentny człowiek. Wystarczyłoby zadać kilka dobrych pytań otwartych i pozwolić mu mówić.
Pozdrawiam
Alex
Witajcie :)
Bardzo ciekawy post, bardzo lubię takie analizy przypadków.
Alex, zadam pytanie otwarte: co sądzisz o użyciu przez panią z agencji PR zwrotu „idealnie ztargetowana kampania” (6.:03) ?
Z jednej strony jest to program który trafi do szerokiej publiczności, z drugiej pani wcześniej wyjaśnia o co jej chodzi (od 5:34) i mówi „dostosowany i do osoby która mówi i do grupy do której chce mówić”..
Pozdrawiam
Dominik
Pytania „czy… + hipoteza” pozwalają trzymać program w ryzach. Bardzo często prowadzący są po pobieżnym researchu, więc dbają o to, aby rozmowa za mocno się nie rozwinęła (asekuracja).
Jako kontrprzykład rozmowa z Tonym Robbinsem, gdzie prowadząca zadawała 2 pytania i dodała 2 kwestie:
http://abcnews.go.com/Video/playerIndex?id=7506072
(nie musiała wiele mówić, pytać aby mieć ciekawą rozmowę)
Z punktami 2 i 3 się zgodzę w pełni. Odnośnie punktu 1 – w rozmowie z „gadułą”, który ma tendencję do mówienia o niczym pytania „czy” pozwalają wyciągnąć odpowiednie informacje. Rzadko zdarza mi się je używać, ale czasem jest taka potrzeba :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Codziennie oglądam ten program i prawie codziennie jestem zniesmaczony poziomem prowadzących – ten w zaprezentowanym materiale, to niestety norma. Jedynie duet Marcina Prokopa i Doroty Wellman prezentuje jako taki poziom. Swoją drogą zostali swego czasu podwędzeni z TVP. Cała reszta, to jakieś co najmniej pomylenie kompetencji.
przepraszam ale ….
jesli ogladanie polskiej telewizji ” szkodzi na glowe ” to ktos kto poszukuje innej alternatywy jaka powinien wybrac ? Zdaje sie ze to co ludzie ogladaja jest dosc wierna kopia zachowan z USA a z tamtad kopiuje kazda inna telewizja?
http://www.youtube.com/watch?v=4NuPdKShODc
taki poziom dotyczy kazdej telewizji anglojezycznej, ludzie wlasnie takiego prymitywnego zachowania oczekuja, inteligencja prawdziwa wydawaloby sie nie oglada wiec telewizji … podczas gdy prawda jest taka ze inteligencja prawdziwa po calym dniu umyslowej roboty jest tak wypruta ze chce usiasc i zobaczyc najgorsza sieczke z ekranu bo wszytsko inne jest dalszym drazeniem skupienia ktore trwalo chwile wczesniej 8-10h
gdyby telewizja byla taka jak chcemy w idealnym swiecie a wiec teatr telewizji od 8 do 8 to nikt by jej nie oladal, bo tv to medium taniej ROZRYWKI nie wiem skad hipokryzja wymagania od niej zeby byla madra ?
Alex,
Dziękuję za tego posta. Wytknięcie błędów na konkretnych przykładach jest bardzo wymowne. Prosimy o więcej!
Niestety, problem który poruszasz jest istotnie bardzo powszechny. Pracuję nad wyeliminowaniem go u siebie, ale nie wiem jak sobie radzić z ludźmi, którzy nieprzerwani będą mówić przez pół godziny (zazwyczaj interesująco oraz na temat, czasem gorzej – nudno i powtarzając się). Zazwyczaj staram się słuchać uważnie, ale po przekroczeniu pewnej granicy z trudem można opanować ziewanie. Czy mogę liczyć na małą popowiedź? :)
Napisałeś, że nie pozwalasz sobie na przerywanie wypowiedzi. W jaki sposób można to osiągnąć? Rozmawiając (szczególnie z osobą wyżej w hierarchii) po prostu kontynuowanie wypowiedzi wydaje się niezręczne. Ten sposób ma kolejną wadę – możemy zostać zakrzyczani.
Napisałeś również, że przerywanie jest kategorycznie niedozwolone. Czy są sytuacje, w których przerwanie wypowiedzi jest akceptowalne, lub nawet zalecane? Mam na myśli: uratowanie rozmówcy w przypadku poruszania tematów, które ją samą pogrążają, szybkie sprostowanie, wyprowadzenie z błędu, wtrącenie dwóch-trzech słów na temat (forma przytaknięcia: tak, słucham cię, myślę tak samo), pytanie o doprecyzowanie bądź usunięcie dwuznaczności, objaśnienie co znaczy dany termin czy w końcu pomoc w znalezieniu odpowiedniego określenia, jeśli rozmówca wydaje się sygnalizować z tym problem.
Prowadząca wtrąca informacje o Obamie, czym sugeruje że zna się na temacie. Dopytuje również o przedszkole, czym sugeruje opiekuńczość oraz pokazuje swego rodzaju luz. Tak właśnie może wyglądać odbiór wypowiedzi przez widzów. W przypadku zadania odpowiednich pytań i siedzienia cicho osoba nie jest widoczna, przez to traci szansę pokazania się, jest tylko tłem w dyskusji.
Do czego zmierzam: grupa ludzi, którzy robią porządnie co do nich należy (na tym przykładzie: nie przerywają), jest mniej widoczna. Druga grupa zachowuje się przeciwnie – przerywają pokazując swoją wiedzę oraz głębokie zrozumienie tematu, czasem przyćmiewając rozmówcę. Niestety, druga grupa wydaje się mieć znacznie większe korzyści z takiego postępowania.
Jak postępować, żeby być w grupie pierwszej i skutecznie bronić się przed grupą drugą?
Hajder,
Nie sądzę, żeby ten program miał na celu dostarczenie informacji. Odnoszę wrażenie, że chodziło raczej o sam fakt pokazania się.
Telewizor najlepiej wyrzucić przez okno (jak zrobił to mój sąsiad z 11-tego piętra:) ) Teraz nie wolno, więc może lepiej podarować go komuś, kogo nie za bardzo lubimy :)
Niestety poziom rozmów, także tych publicznych, nie zmieni się jeżeli szkoła nadal będzie zajmować się głownie wtłaczaniem go głów nieszczęśników np. szczegółowego przebiegu procesu mitozy, zamiast uczyć jak prowadzić dyskusję i konstruktywnie zadawać pytania.
Pozdrawiam
JB
Często w trakcie dyskusji, właśnie żeby nie przerywać, zapisuję sobie pytania na kartce, szczególnie gdy pojawia się ich kilka. Robię to by zwyczajnie nie zapomnieć.
Jednak nie jestem pewien jak to jest postrzegane.
Alex, jak sobie radzisz z tym?
@Alex: Moim zdaniem prowadzący boją się, że rozmówca im ucieknie w rejony, których nie ogarniają, więc zadają mu pytania zamknięte, ograniczające rozmowę do znanych im obszarów, przeyrwają, gdy rozmówca idzie w szkodę. :-) A w ogóle taki programy służą do lansowania prowadzących, a nie przypadkowych gości.
@uwielbiam jak sie formularz zawiesi: Nie podzielam Twojej opinii o telewizjach anglosaskich. Z moich skromnych obserwacji wynika, że przerywanie jest tam niedopuszczalne – chyba, że w wyjątkowych sytuacjach.
Myślę, że w grę może tutaj wchodzić kilka niezależnych czynników.
Sprawa pierwsza – widownia.
„Dzień dobry coś tam” to codziennie emitowany przedpołudniowy program telewizyjny. Oglądają go zwykle ludzie, którzy mają za dużo czasu a brak im pomysłu, jak go sensownie wykorzystać. Program musi być więc dopasowany do ich wymagań intelektualnych. Popatrzcie na te wszystkie pastelowe kolory, miłe uśmiechy i nienaganne fryzury prezenterów. To plastikowy, nierzeczywisty świat, który ma być dla telewidzów odskocznią od ich egzystencji.
Stąd i rola prowadzących, którzy mają być dla telewidza przewodnikami po tym świecie. Są tu najważniejsi, to wokół nich wszystko się kręci. Goście wciąż się zmieniają, gospodarze zaś niezmiennie trwają.
Cały ten program jest jak lekkostrawna papka. Podzielony na krótkie, łatwe do przełknięcia fragmenty. Tu ktoś gotuje, tam ktoś śpiewa albo prognozuje pogodę, obok trwa jakaś konwersacja. A wszystko utrzymane w konwencji mli-mli, no bo jakież to odkrywcze myśli można przemycić pomiędzy szlagierem a kotletem? Jedynie banały. Po co więc sensownie pytać, skoro odpowiedzi i tak nie mają znaczenia?
Druga sprawa – format programu.
Na przykładzie pani profesjonalistki od komunikacji widać, że trema może zjeść każdego. Być może zatem twórcy programu słusznie przyjęli, że większość zaproszonych osób będzie miała kłopoty nawet z prostym wysłowieniem się. Stąd też koncepcja łatwych pytań zamkniętych, gdzie na pierwszym planie prezenter zadaje pytanie i od razu sam na nie sobie odpowiada przemycając jakieś wcześniej przygotowane cukiereczki dla widowni. Stremowany zaś gość-jąkała może co najwyżej jako akustyczne tło wydukać swoje trzy grosze.
Trzecia sprawa – osobowość prezenterów.
Przy ciągłym lansowaniu się i prowadzeniu tego typu programów ludzie stają się infantylni. Zapominają już, jak wygląda prawdziwa rozmowa. Potrafią tylko prowadzić takie telewizyjne, płytkie ploteczki. I być może stąd wyskoki pani prezenter o Obamie w Internecie czy pięciolatkach. Ona już nawet nie myśli, nie kontroluje tego, co mówi. Stała się wdzięcznie uśmiechniętym i polukrowanym produktem telewizyjnym.
Skoro więc po obu stronach szklanego ekranu jest tak samo paskudnie, może więc idąc za radą Alexa warto na stałe wyłączyć telewizor?
uwielbiam jak sie formularz zawiesi:
Piszesz, że wszystkie telewizje anglojęzyczne reprezentują marny poziom, a to chyba zbyt kategoryczne stwierdzenie. Ja polecam BBC – zarówno wywiady w telewizji jak i radiowe (tych ostatnich jest całe mnóstwo na bbc.co.uk)
kd
Program jest zenujacy dla telewizji, dla prowadzacych jak rowniez dla ogladajacych.
Witam serdecznie po raz pierwszy wszystkich czytajacych!
Podczas moich pobytow w Polsce mialam okazje zetknac sie z tym „Horrorem o poranku”.
Program dobrze wybrany przez Alexa jako wzorcowy model dydaktyczny„jak sie tego nie powinno robic”.
A wiec przede wszystkim wlasciwy sposob zadawania pytan jest dla mnie ewidentny i podpisuje sie pod nim obydwoma rekami.
Natomiast w kwestii przerywania rozmowcy bije sie w piersi.
Dlaczego przerywam/przerywamy?
– bo w trakcie sluchania, a wiec w danym momencie nasuwaja sie nam argumenty, ktore jak wyzej wspomnial Michal B. za chwile umkna. Nie zawsze przeciez jest mozliwosc ich notowania.
– bo rozmowca kontynuuje tyrade juz 15 minut, a ja mam uczucie prania mozgu
– bo na konkretne pytania rozmowca zaczyna odpowiedz od momentu „stworzenia swiata” (to w zyciu sluzbowym)
W zyciu prywatnym np.
– bo na pytanie „co slychac” rozmowca zaczyna opowiesc o nieznanych mi osobach trzecich.
Czy wszystkie powyzsze przyklady oznaczaja zle zadawane pytania z mojej strony?
Czy na pewno powinnam tracic czas i grzecznie zamienic sie w sluch , pozwalajac rozmowcy sie wygadac w nadziei, ze jesli mu nie bede przerywac to dowiem sie nieprawdopodobnie ciekawych rzeczy?:-)
Mimo iż program „Dzień dobry tvn” ogląda się będąc lekko zaspanym (o ile ma się czas by na tyle późno wstać…) i jego formuła jest po prostu ze swej natury luźna to rzeczywiście jest to duet momentami denerwujący właśnie jeśli chodzi o przerywanie rozmówcom. Co jest o tyle dziwne, że są to ludzie z wieloletnim doświadczeniem w tv i radio.
Ciekawe, że zwróciłeś nam Alexie uwagę na błędy komunikacyjne na żywym przykładzie jednak chciałbym wytknąć jedną różnicę – w przypadku komunikacji biznesowej czy prywatnej chodzi o przekazanie pewnych treści tylko między rozmówcami. W przypadku tv nie do końca jest to to samo bo chodzi o zrobienie show dla osoby trzeciej czyli przyglądającej się rozmowie. I może stąd te różnice jak pojawianie się pytań zamkniętych (nie wiem, nie studiowałem dziennikarstwa więc zgaduję…) – może w scenariuszu jest zapisane, że ma być mowa o takim a takim fakcie i w przypadku pytania otwartego stremowany przepytywany mógłby o tym np zapomnieć. Pytanie więc czy ogólne zasady komunikacji na pewno przekładają się w 100% na te stosowane w dziennikarstwie tv ?
A od siebie mogę dodać, że nawet bardziej od przerywania denerwuje mnie gdy próbuję coś opowiedzieć grupie (znajomych) a każdy z grupy próbuje zabłysnąć jakimś dowcipnym zakończeniem rozpoczętego przeze mnie zdania. Jest to na tyle irytujące, że zdarzyło mi się zakończyć opowieść w połowie słowami „sami sobie dokończcie”.
Witajcie,
Alex twoje sądy są jak nigdy bardzo jednoznaczne i w związku z tym mam pytanie. Czy kiedykolwiek miałeś okazję prowadzić program w TV lub radiu? Osobiście nie sądzę, żeby profesorskie dysputy pozbawione minimum spontaniczności były ciekawe dla trzeciej strony.
Nie uważam, że ten fragment to dziennikarskie cudo, ale pastwisz się nad niemal każdym zdaniem prowadzących, ale czy Twoim zdaniem długie monologi podbijają oglądalność?
Myślę że niebagatelne znaczenie ma tu format programu.
Ma być szybko, sprawnie i bez większych wywodów – raczej należy udowodnić tezy stawiane przez scenarzystów. No i tempo jest niebagatelne, za chwilę przecież gotowanie, prognoza, albo reklama. Treści chyba w tym programie mają niższy priorytet.
@Alex – dzięki za pokazanie kandytata p. Trzaskowskiego. Nie słyszałem o nim wcześniej, a rzeczywiście propozycja wydaje się ciekawa. Zobaczymy jak będzie z realizacją.
Jak na razie od 8.czerwca na stronach p. Trzaskowskiego cisza. Ciekawe czy jest to objaw – „kampania zakończona, zabawki do pudła”, czy raczej dużo pracy przy nowym członku rodziny. Na razie zakładam, że to drugie.
Ale politykom czasem przerywać trzeba. Gdyby Monika Olejnik nie przerywała i cisneła pytaniami rozmówców – mielibyśmy piętnastominutowy monolog o sukcesach ich partii i porażkach konkurencji.
Dominik
Lepiej jest używać prostego języka, zrozumiałego dla większości ludzi, ale tutaj nie będę się tego czepiał
Orest
Piszesz: „w rozmowie z “gadułą”, który ma tendencję do mówienia o niczym pytania “czy” pozwalają wyciągnąć odpowiednie informacje. ”
One tylko pozwalają Ci potwierdzić informacje, które już posiadasz. Zastanów się nad tym.
Franko
Program rzeczywiście ma słaby poziom, ale nie to było tematem mojego postu. Ja go po prostu wykorzystałem jako materiał dydaktyczny
uwielbiam…..
you missed the point :-) moim celem nie było porównywanie programów. Nawiasem mówiąc w telewizji niemieckiej jest parę programów dyskusyjnych, gdzie można się uczyć jak się takie rozmowy przeprowadza. U Amerykanów, pominąwszy całkowite prymitywy (jak np. w „Jerry Springer Show” przerywanie rozmówcy uchodzi za świadectwo totalnego nieokrzesania.
Michał B
„jak sobie radzić z ludźmi, którzy nieprzerwani będą mówić przez pół godziny ”
dobrze jest popracować nad doborem rozmówców :-)
A tak poza tym, możesz przerwać potok słów używając imienia lub nazwiska rozmówcy, w razie potrzeby kilkakrotnie. Potem kierujesz rozmowę gdzieś indziej pytaniem otwartym. Przujdź kiedyś na Power Walk to Ci pokażę jak to zrobić w praktyce.
Piszesz też: „Druga grupa zachowuje się przeciwnie – przerywają pokazując swoją wiedzę oraz głębokie zrozumienie tematu, czasem przyćmiewając rozmówcę. Niestety, druga grupa wydaje się mieć znacznie większe korzyści z takiego postępowania. ”
Masz na myśli bycie widocznym, czy też bycie skutecznym? Daj mi proszę konkretny przykład to chętnie podpowiem co zrobić
Jerzy
Wyobraź sobie, że ja ostatnio kupiłem telewizor :-) Oczywiście nie po to, aby oglądać polską telewizję, bardziej do oglądanie filmów w wersji oryginalnej i studiowania wielu wystąpień, któe można znaleźć w internecie (np. TED)
Michał
Ja czasem też zapisuję pytania, choć częściej….. prowadzę całą rozmowę poprzez umiejętne zadawanie pytań otwartych (metoda sokratejska)
TesTeq
Jakiekolwiek by nie były motywy prowadzących, to co widać na podanym przykładzie to bardzo zła praktyka.
Rafał
Ad 1) piszesz: „Po co więc sensownie pytać, skoro odpowiedzi i tak nie mają znaczenia? ”
Chyba aż tak źle nie jest :-)
Ad 2) taki format jest obrazą dla zaproszonych gości
Ad 3) piszesz: „Przy ciągłym lansowaniu się i prowadzeniu tego typu programów ludzie stają się infantylni ” To optymistyczne założenie opierające sią na tezie, że kiedyś Ci ludzie byli dobrzy :-)
Lidia
Mogę Cię pocieszyć, że „horror o poranku” niemieckich stacji prywatnych jest jeszcze gorszy :-) No ale analiza programów telewizyjnych nie była celem mojego postu.
Pytasz: „Czy wszystkie powyzsze przyklady oznaczaja zle zadawane pytania z mojej strony? ”
Niekoniecznie, ale wskazują, że nie masz kontroli nad rozmową.
Dalej: „Czy na pewno powinnam tracic czas i grzecznie zamienic sie w sluch , pozwalajac rozmowcy sie wygadac w nadziei, ze jesli mu nie bede przerywac to dowiem sie nieprawdopodobnie ciekawych rzeczy?:-) ”
Czasu nie należy tracić, najlepiej poprzez staranne dobieranie rozmówców. Jest metoda małoinwazyjnego przerywania w sytuacjach awaryjnych, chyba o tym kiedyś pisałem
Jot
Ogólne zasady komunikacji są jak nazwa wskazuje…. ogólne :-) Oczywiście ekstremalnie stremowanego człowieka łatwiej „rozruszać” pytaniem zamkniętym, ale mówimy tutaj raczej o przypadkach terapeutycznych, a nie gościach tego programu.
Mirek
Zadałeś pytanie: „Czy kiedykolwiek miałeś okazję prowadzić program w TV lub radiu? ”
To byłoby bardzo dobre pytanie kompetencyjne, gdyby tytuł mojego postu brzmiał „Jak nie prowadzić audycji telewizyjnej?”
Tymczasem mój post mówi o rozmowie w ogóle, wykorzystując to nagranie jako negatywny materiał dydaktyczny.
Potem stosujesz dwa prościutkie (i nieskuteczne) chwyty retoryczne pisząc:
1) „osobiście nie sądzę, żeby profesorskie dysputy pozbawione minimum spontaniczności były ciekawe dla trzeciej strony. ”
Gdzie ja pisałem cokolwiek o profesorskich dysputach pozbawionych spontaniczności???
2) „czy Twoim zdaniem długie monologi podbijają oglądalność? ”
Zdefiniuj proszę co to jest długi monolog. Weź stoper i zmierz najdłuższą wypowiedź Rafała Trzaskowskiego i powiedz, czy naprawdę choćby zbliża się on do „długiego monologu”.
RobertP
Niektórym politykom przydałoby się szkolenie jak radzić sobie z takimi Monikami Olejnik :-) Ale to już całkiem inna historia.
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Samego fragmentu programu nie widziałem ze względu na błędnie zastosowane technologie, mimo tego domyślam się jak wyglądał ten program. Wyglądał dokładnie tak samo jak tysiące innych, których celem nie jest ani rozpoczęcie debaty na poziomie, ani edukowanie społeczeństwa, jego celem nie jest też dostarczenie rzetelnych informacji. Jedynym celem telewizji jest zdobycie oglądalności, aby reklamodawcy mieli za co płacić. Bardzo często zapominamy, że telewizja, program radiowy, czy prasa nie są przygotowywane dla widza, słuchacza, czytelnika, tylko dla reklamodawcy. To on jest klientem tego, czy innego medium, najczęściej nie interesuje go czy jego reklama będzie lecieć przed talkshowem, filmem, czy telenowelą, interesują go tylko statystyki oglądalności samego programu jak i okna czasowego.
O wiele lepszym obiektem do analizy i komentowania byłyby materiały z debat lub konferencji, gdzie przewodnią ideą jest właśnie debatowanie. Niestety także tam widać „telewizyjne” nawyki prosto z (nomen-omen) ul. Wiejskiej. O wiele lepszym pomysłem jest notowanie wypowiedzi i pytań do nich wzorem wypowiedzi z for internetowych, aby nie tylko zadać pytanie w próżnię, ale również by móc nawiązać do argumentacji współdyskutanta (może się zdarzyć, że źle się zrozumieliśmy). Gdy nasz rozmówca zaczyna „lać wodę” przydaje się rozsądny moderator, który w odpowiednim momencie przerwie i poprosi o szybkie dokończenie myśli.
MK
Trzaskowski jest tylko „przy okazji” postacią w tym poście :-)
Bardziej zależało mi na tych aspektach komunikacyjnych
Pozdrawiam
Alex
Bardzo fajny post Alex! Czytam Twojego bloga od ponad pół roku i bardzo mi się podoba jego idea i forma. Tym razem postanowiłam napisać. :-)
Chciałabym dorzucić jeszcze jedną obserwację o tym, jak z ciekawego materiału można zrobić nudną „gadaninę”.
O potędze internetu wiadomo nie od dziś, a autorzy programu chcieli podkreślić w jaki sposób można go wykorzystać, by zaprezentować osobę, produkt lub usługę i zdodbyć przewagę konkurencyjną. Dobrym pomysłem było zaproszenie dwóch gości: osoby, która umiejętnie wykorzystuje internet i eksperta od komunikacji, który skomentuje te działania. W łatwy sposób można było osiągnąć równowagę w rozmowie i stworzyć przyjazny klimat dla ciekawych wypowiedzi. Goście mogli poczuć się swobodnie, nie czując się osaczeni przez gospodarzy i wyrazić swoje „eksperckie” opinie.
Niestety, słuchając wywiadu czułam cały czas unoszące się napięcie, stres związany z upływającym czasem i chęcią wyciśnięcia jak największej ilości informacji, a chyba przecież nie o to chodziło. Prowadzący przygotowali się do rozmowy (w jaki sposób – nie oceniam), mieli listę faktów z kampani modego europarlamentarzysty i uparcie brnęli do końca tej listy, zadawając pytania zamknięte, tak jakby chcieli upewnić się co do rzetelności zebranych informacji i potwierdzić swoją wiarygodność. Pytanie, po co zaprosili młodego polityka?
Pozdrawiam,
Sylwia
Mnie przeraża jeszcze coś innego. Moi znajomi to w większości studenci kierunków humanistycznych. Ja sama jestem człowiekiem otwartym, łatwo nawiązującym kontakty. Często właśnie pytam o czyjeś zdanie na jakiś temat, lubię rozmawiać o rzeczach innych niż pogoda czy ostatnie zajęcia. I co się okazuje? Moi rozmówcy reagują często zdziwieniem na pytanie „jak myślisz”, na prośbę „opisz mi to, proszę, bo nie rozumiem/chciałabym to lepiej zrozumieć”. To mnie zdumiewa i przeraża jednocześnie. Młodzi ludzie są nastawieni na tak/nie/nie wiem. Albo na odpowiedzi na pytania „o wiedzę” (nie o własne zdanie, sąd, opinię).
Anna pisze: „Moi rozmówcy reagują często zdziwieniem na pytanie 'jak myślisz’, na prośbę 'opisz mi to, proszę, bo nie rozumiem/chciałabym to lepiej zrozumieć’. To mnie zdumiewa i przeraża jednocześnie. Młodzi ludzie są nastawieni na tak/nie/nie wiem.”
Zalecam rozszerzenie kręgu osób, z którymi rozmawiasz – w szczególności o programistów i informatyków, którzy często w rozmowie starają się twórczo testować i konfrontować nowe hipotezy – dotyczące praktycznie każdego tematu. :-)
Alex:
„Piszesz: «w rozmowie z “gadułą”, który ma tendencję do mówienia o niczym pytania “czy” pozwalają wyciągnąć odpowiednie informacje.»
One tylko pozwalają Ci potwierdzić informacje, które już posiadasz. Zastanów się nad tym.”
Pytania „czy” lub „kto” i wszelkie zamknięte pozwalają wyciągnąć informacje. Np. „Czy zamknąłeś tamtą sprzedaż?”, „Czy załatwiłeś daną sprawę?”, „Kto sprawiał problemy?” itd. – jedyna odpowiedź to „tak/nie/imię i nazwisko”. Mamy konkret. Jestem za rozmową z użyciem otwartych pytań, lecz są sytuacje w których taki zestaw zamkniętych pytań pozwala wyciągnąć potrzebne i konkretne informacje, a nie daje pola drugiej osobie do gadulstwa :)
Oczywiście pracuję nad doborem rozmówców i coraz rzadziej jestem zmuszony tak ciągnąć rozmowę :)
Anna:
Mam podobne spostrzeżenia. Trochę to męczy, aby pociągnąć rozmowę z takimi osobami. Zaczynam od pytań właśnie zamkniętych i przechodzę do otwartych.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Alex:
Piszesz „[przerywanie] zrobione z ludźmi mojego pokroju natychmiast prowadzi do problemów, bo my na takie traktowanie nas nie pozwalamy”
Zgaduję, że gdy ktoś Ci przerywa to doprowadzasz go do pionu uwagami i prośbami o nieprzerywanie? Zastanawiam się jak to wpływa na Twoją komunikację z tą przecież ogromną grupą ludzi, która nie zwraca na przerywanie uwagi? Sam piszesz, że taka grupa ludzi jest dość duża w Polsce i przerywanie komuś nie jest jakoś szczególnie wytykane. Być może wśród tych ludzi są jakieś bardzo wartościowe osoby, które nie miały jeszcze okazji zorientować się, że na świecie jest inaczej? Czy jeśli na przykład ucinasz dyskusje z takimi osobami to nie tracisz okazji do poznania ciekawych ludzi?
Zastanawiam się co oznacza u Ciebie „nie pozwalanie na traktowanie w taki sposób” i jak daleko odrzucasz taki model rozmowy? Co sądzisz o tym, że może warto czasem zejść o poziom niżej i zmiękczyć swoje przyzwyczajenia?
TesTeq będę musiała daleko szukać, bo moi znajomi informatycy:
a) nie odrywają wzroku od komputera
b) nie odrywają ust od butelki
c) mają zaburzenia osobowości…
Ale będę szukać tak czy siak 8) Dzięki TT
Witam!
Chciałym przedyskutować Twój post, jeśli jest taka możliwość. Uprzedzam, że jestem zwykłym konsumentem programów telewizyjnych i nie znam się skutecznej komunikacji. Pozwól jednak, że skomentuję kilka rzeczy i może dzięki temu dowiem się czegoś więcej.
Alex: „1:51 pierwsze pytanie męskiego “profesjonalisty”, oczywiście zamknięte (”czy”), ten pan zamiast się czegoś dowiedzieć próbuje potwierdzić jedna ze swoich dwóch hipotez
Mimo tego gość programu próbuje coś powiedzieć ale….”.
Co z tego skoro pytany nie poprzestaje na skromnym „tak”/”nie”, tylko rozwija swoją wypowiedź :-) ?
Alex: „1:58 pani “profesjonalistka” przerywa mu wprowadzając temat Obamy, trochę jak małe dziecko chcące się pochwalić, że o czymś takim słyszało. Zobaczcie sami”
Szczerze nie wiem co w tym złego? Prowadząca dostała odpowiedź, a gość dalej rozwijał zadane wcześniej pytanie przez prowadzącego.
Alex: „W 2:38 “profesjonalistka” przerywa mu w pół zdania aby popisać się (kiepską) znajomością wieku w jakim idzie się do szkoły
Pamiętajcie, nigdy, przenigdy tego nie róbcie!!! Takie przerwanie to powiedzenie rozmówcy “mam gdzieś, co teraz mówisz, teraz ja muszę zabłysnąć!!!” Bardzo psuje to dobry klimat rozmowy, a zrobione z ludźmi mojego pokroju natychmiast prowadzi do problemów, bo my na takie traktowanie nas nie pozwalamy.”
Dlaczego zakładasz, że od razu oznacza to brak zainteresowania rozmówcą? Poprzez zadane pytanie prowadząca stara się dowiedzieć czegoś więcej. Kiedy miała je zadać pytanie?
Alex: „Młody eurodeputowany pozwala na to i zaczyna odpowiadać ale po 2 sekundach ponownie przerywa mu “profesjonalista””
Jak Twoim zdaniem w takiej sytuacji powinien zachować się gość?
Alex: „Po klipie kolejne pytanie jest znowu zamknięte (”czy”), tym razem do drugiego gościa programu. Jako wprawka wymyślcie w ciągu 5 sekund znacznie lepsze pytanie otwarte. Proste, nieprawdaż?”
A drugi gość programu również nie poprzestaje na krótkiej odpowiedzi, ale ją rozwija…
Alex, jestem ciekaw jak Ty byś zaaregował gdybyś znalazł się w podobnej sytuacji :-) ?
Poza tym myślę, że nie tylko ja chciałbym czytać więcej podobnych postów. Byłoby to z pewnością dla dobra nas wszystkich i otaczających nas ludzi.
Pozdrawiam.
Sylwia
Dziekuję za miłe słowa :-)
Też zadaję sobie pytanie po co zaprasza się do studia takich ludzi :-) Z drugiej strony, jak juz wspomniałem, nie chcę krytykować programu, tylko zwrócić uwagę Czytelników na czeste i dość poważne błędy w komunikacji
Anna
To rzeczywiście smutne, jeśli większość humanistów komunikuje w ten sposób. Z drugiej strony to kolosalna szansa dla tych, którzy potrafią to lepiej. Warto ją wykorzystać
Orest
Twoja odpowiedź pokazuje żę nie przemyślałeś tego, o co Cie prosiłem.
Weźmy przykład:
Pytanie zamknięte „czy myślisz teraz o obiedzie, wakacjach, koncercie, dziewczynie itp (niepotrzebne skreślić jest znacznie mniej efektywne od prostego pytania otwartego „o czym myślisz?” W tym drugim przypadku możesz dowiedzieć się rzeczy, których nigdy nie przypuszczałeś
KrzysiekK
Piszesz: „Zgaduję, że gdy ktoś Ci przerywa to doprowadzasz go do pionu uwagami i prośbami o nieprzerywanie? ”
To można robić na bardzo wiele sposobów, też bardzo subtelnie i w jedwabnych rękawiczkach (niemniej bardzo skutecznie) To niekoniecznie musi być ucinanie dyskusji. Ćzasami pokazuję to na Power Walk, jak ktoś zadaje mi pytanie, a potem przerywa :-)
Obserwator
Pytasz: „Co z tego skoro pytany nie poprzestaje na skromnym “tak”/”nie”, tylko rozwija swoją wypowiedź ?”
To jest podobnie, jak ktoś przez 30 sekund prowadzi samochód z zamkniętymi oczami. Jeśli nie dojdzie do wypadku, to wcale nie świadczy, że taka metoda jazdy jest bezpieczna. Wielu ludzi na pytanie otwarte zacznie mówić i opowiadać, ale:
a) nie wszyscy
b) pytaniem otwartym masz lepszą kontrolę nad kierunkiem wypowiedzi rozmówcy
Jeśli chodzi o przerywanie, to jest podobnie jak napisałem powyżej
Przerwanie w pół zdania psuje atmosferę rozmowy, wszystko jedno, czy druga strona zwraca na to świadomie uwagę, czy też nie. Potem mówimy że mamy z kimś „złą chemię”, a często jest to po prostu rezultat takich błędów
Pytasz: „Alex, jestem ciekaw jak Ty byś zareagował gdybyś znalazł się w podobnej sytuacji?”
Myślę,że nie blamowałbym prowadzących bez potrzeby, chyba że powiedzieliby coś niestosownego. Wtedy błyskawicznie zmieniłbym tzw. metapłaszczyzne rozmowy i zaczął mówić o samej rozmowie :-) Gdyby audycja nie była na żywo, to w razie potrzeby podcoachowałbym nieco prowadzącego
Stwierdzasz: „Poza tym myślę, że nie tylko ja chciałbym czytać więcej podobnych postów. ”
Jakie dokładnie posty masz na myśli?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Obserwator, napisałeś
Alex: “W 2:38 “profesjonalistka” przerywa mu w pół zdania aby popisać się (kiepską) znajomością wieku w jakim idzie się do szkoły
Pamiętajcie, nigdy, przenigdy tego nie róbcie!!! Takie przerwanie to powiedzenie rozmówcy “mam gdzieś, co teraz mówisz, teraz ja muszę zabłysnąć!!!” Bardzo psuje to dobry klimat rozmowy, a zrobione z ludźmi mojego pokroju natychmiast prowadzi do problemów, bo my na takie traktowanie nas nie pozwalamy.”
Dlaczego zakładasz, że od razu oznacza to brak zainteresowania rozmówcą? Poprzez zadane pytanie prowadząca stara się dowiedzieć czegoś więcej. Kiedy miała je zadać pytanie?
Zauważ, iż w żaden sposób nie kontynuowała po tej obserwacji rozmowy jakimś pytaniem (bo też z czystej ciekawości – jakie pytanie byłoby w tej rozmowie merytoryczne, aby widzowi coś więcej pokazać o Rafale w związku z tym, że miał wtedy 5 lat?). Jedyne co zrobiła, to zaakcentowała swoją obecność w studio, bo kilkadziesiąt sekund nic nie mówiła… Przerwała, wtrąciła uwagę o wieku, rzecz mało ważną w całej rozmowie. Nie mniej, nie więcej. Dlaczego zaakcentowała? Już parę osób pisało o lansowaniu się, i skupianiu na siebie uwagi.
Dlaczego coś takiego robi? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze… Po prostu im bardziej widoczna, im bardziej ją ludzie będą kojarzyć – tym lepsze propozycje pracy dostanie. Bingo. Może to nawet bezwiednie robi, dzięki temu występuje w TV, nie znam tej Pani, więc nie wiem :) Mogę się mylić, po prostu staram się jakiś wniosek wysnuć…
Druga sprawa to popyt i podaż, widocznie jest zapotrzebowanie na takie programy… W sumie to nie wiedziałem nawet, że takie coś leci w TV rano… Ale ja to ostatni raz TV oglądałem ze skupieniem 8 lat temu…
Moim zdaniem można podsumować tak: rozmowa powinna być jak seks – przyjemna dla obu stron, a jej naczelną zasadą winno być „przerywać niezdrowo…” :)
pozdrawiam
WW
Alex:
Już wiem o co chodzi i wiem czego w mojej wypowiedzi zabrakło :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Stwierdzasz: “Poza tym myślę, że nie tylko ja chciałbym czytać więcej podobnych postów. ”
Jakie dokładnie posty masz na myśli?
Posty pozwalające mi oraz pozostałym czytelnikom Twojego bloga na analizę treści bazującą na żywym przykładzie.
Pozdrawiam.
Byłem niedawno na „profesjonalnym” szkoleniu z zakresu profesjonalnej obsługi klienta, prowadzonym przez „profesjonalną” firmę współpracującą z ważnymi instytucjami. Kurs zaczynał się i kończył nudnymi i przeciąganymi na siłę spotkaniami, pomiędzy którymi odbywaliśmy „szkolenie” za pomocą strony internetowej. Tylko cytaty zaczerpnięte z owego kursu mogłyby ukazać niską jego jakość i absurdalność, jednak do przedstawienia takowych nie czuję się uprawniony. Dość tylko powiedzieć, że treści przedstawione były w formie wypunktowanych, lakonicznych zdań, ćwiczenia nie wymagały żadnego wysiłku intelektualnego (jak zresztą cały ten teatrzyk), a jednym z ważnych zagadnień była ilość pierścionków na dłoniach pań z biur obsługi. Tak oto firma udawała, że nas szkoli, my zaś rozsądnie – by nie tracić cennego czasu – udawaliśmy, że się szkolimy. Całość rozpoczynała się spotkaniem z trenerem, który prosił nas o przedstawienie siebie, swoich obowiązków w firmie i pasji w życiu prywatnym. Pan ów lansował się w sposób niezwykle nietaktowny. Przerywał osobom wypowiadającym się i udając wszechwiedzącego wykazywał jakież głupoty oni wygadują (przypominam, że było to pierwsze spotkanie zapoznawcze). Gdy trafiło na mnie dowiedziałem się, że profesjonalne buty sportowe do biegania nic nie dają i kontuzja kolan jest nieuniknięta. Gdy przyznałem się (tak, w tym przypadku było to przyznanie się), że jestem modelarzem pan ów (nie mający zielonego pojęcia o tym zagadnieniu) stwierdził, że to absurdalne zajęcie, bo jeden akumulator kosztuje 4000zł. Moje próby wytłumaczenia, że tak nie jest skwitował lekceważącym grymasem i machnięciem ręką. Nie miałem ochoty na dalsze komukowanie się z tym człowiekiem i jego próby przeforsowania swojego zdania uciąłem z uśmiechem na twarzy słowami: „Stać mnie, pracuję w gazowni!”
W filmie „Southland Tales” nawet poważne programy publicystyczne prowadzone są przez gwiazdki filmów porno. Niestety nasza rzeczywistość (medialna) jest coraz bardziej absurdalna i przypomina taką groteskę.
Natomiast długie monologi absolutnie nie muszą obniżać oglądalności. Swego czasu oglądałem program Bumerang i nawet dłuższe wywody Markiewicza nie były nudne. Ale do tego trzeba mieć talent.
Co do pozytywnych zmian… przy takiej ordynacji wyborczej Trzaskowski to niestety raczej wyjątek potwierdzający regułę. Ale nie brnijmy w politykę.
Ad rem. Mnie również strasznie denerwuje przerywania w pół zdania, uniemożliwianie dokończenia myśli, itp. To nigdy nie służy konwersacji, nawet jeśli rozmawia się z gadułą. Więc tu całkowicie zgadzam się z Alexem. Chyba, że celem takiej rozmowy jest konflikt, a nie wymiana myśli, bo druga strona będzie się jedynie spinać, żeby tylko zdążyć powiedzieć swoje zanim zostanie jej przerwane.
Mnie z kolei ta rozmowa nie zadziwila ani troche bo wydaje mi sie ze w wiekszosci polacy przerywaja sobie na wzajem. Nie jest to problem tylko Polakow, srodowisko w ktorym obracam sie profesjonalnie (UK i Irlandia) ma jeszcze wiekszy problem, tutaj ludzie czesto przekrzykuja sie aby cos powiedziec, czasami dochodzi do sytuacji gdzie dwie osoby mowia naraz przez kilka sekund bo kazda z nich chce sie wypowiedziec i na dodatek sa to osoby na stanowiskach managerskich i dyrektorskich.
W srodowisku profesjonalnym ciezko jest „dobierac” sobie rozmowcow gdzie czesto jestesmy skazani na kontakt z pewnymi osobami.
@Alex porada gdzie wymawia sie czyjes imie jest cenna ale w przypadku moich rozmowcow czesto nie skuteczna – byc moze zle ja stosuje. Alex czy masz jeszcze jakies inne ciekawe porady?
No dobrze. Wiemy już, że program był zły a prowadzący jeszcze gorsi. Jak zatem Alexie powinno się taki program prowadzić? Jakie prowadzacy powinni zadawać pytania?
Mamy konkretny przykład. Obejrzeliśmy ten show, wiemy więc czego się mniej więcej można spodziewać po gościach. Mamy wiedzę porównywalną z prezenterami przed rozpoczęciem owego feralnego programu. Jak zatem nie popełnić ich błedów? O co zapytać gości, żeby mając do dyspozycji kilka minut dowiedzieć się czegoś ciekawego? Jaki miałby być temat przewodni tej rozmowy? Jakie powinny być główne pytania? Jakie mieć w zapasie pytania rezerwowe? Co samemu można dopowiedzieć do wypowiedzi gości? Jakie mieć przygotowane kwestie na wypadek gdyby gość się pogubił i zaczął jąkać? W jaki sposób mu przerwać gdyby się rozgadał a czas się już kończył? I tak dalej.
Rafał Ney pisze: „Mamy wiedzę porównywalną z prezenterami przed rozpoczęciem owego feralnego programu. Jak zatem nie popełnić ich błedów?”
Wiedza porównywalna z prezenterami jest tu chyba jednym z najpoważniejszych błędów. Bowiem jest to wiedza powierzchowna. Oni po prostu nie odrabiają pracy domowej przed wejściem do studia.
@TesTeq: Wiedza porównywalna z prezenterami jest tu chyba jednym z najpoważniejszych błędów. Bowiem jest to wiedza powierzchowna. Oni po prostu nie odrabiają pracy domowej przed wejściem do studia.
A o słynnej, polskiej szkole improwizacji słyszałeś ? :)
MarcinS:
Najlepsza improwizacja to improwizacja dobrze przygotowana. Trzeba wiedzieć o czym się mówi, a nie wystarczy mieć przygotowane pytania :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
MarcinS pisze: „A o słynnej, polskiej szkole improwizacji słyszałeś ?”
Niestety słyszałem. Doprowadziła do kilku spektakularnych sukcesów i wielu wpadek oraz niepowodzeń.
Piszecie: najwiekszym błędem prezenterów była wiedza powierzchowna o zaproszonych gościach.
No mierzmy siły na zamiary! Przecież to nie rozprawa doktorska ani wywiad-rzeka. Chodzi tylko o to, żeby z gościem, który wygrał wybory dzięki Internetowi pogadać miło i ciekawie przez kilka chwil. Na doczepkę w charakterze eksperta jest kobieta, która może powiedzieć parę mądrych zdań i tyle. Za progiem czekają już następni goście a po nich przebierają nogami kolejni.
To co mnie interesuje, to jak w krótkim czasie dowiedzieć się od kogoś ciekawych i pouczających rzeczy poprzez zadawanie mądrych pytań. I jak szybko przygotować się do takiej rozmowy, wiedząc właśnie tak mało o swoim rozmówcy. Dzieki Alexowi mam nadzieję poznać tu techniki, słowa-klucze czy słowa-narzędzia, które pomogą w takiej sytuacji.
Rafał Ney pisze: „To co mnie interesuje, to jak w krótkim czasie dowiedzieć się od kogoś ciekawych i pouczających rzeczy poprzez zadawanie mądrych pytań. I jak szybko przygotować się do takiej rozmowy, wiedząc właśnie tak mało o swoim rozmówcy.”
Nie zgadzam się z takim podejściem. Przez szacunek do widzów i rozmówcy należy o nim wiedzieć dostatecznie dużo. A w profesjonalnej telewizji powinien być sztab „researcherów”, którzy powinni o to zadbać oraz prezenterzy, którzy potrafią wykorzystać zebrane materiały w krótkiej rozmowie.
TesTeq Says:
Nie zgadzam się z takim podejściem. Przez szacunek do widzów i rozmówcy …
A może właśnie tu jest pies pogrzebany? Mam wrażenie, że misją TV (i nie tylko TV) nie jest okazywanie szacunku dla odbiorcy. Słupki mówią zarządom czego oczekują odbioracy i to właśnie dostają. Wartosci wymienione przez Ciebie nie są widać w czołówce… :(
(PS. Mój telewizor padł chyba 6 lat temu; następca się nie pojawił pojawił – to taki mój prywatny bojkot :)
witajcie,
Pewna znana mi osoba, mająca sporo doświadczeń w kontakcie z dziennikarzami, powiedziała mi kiedyś coś takiego, że w kontaktach z dziennikarzami nigdy nie należy odpowiadać na pytania dziennikarzy, lecz na własne. Nie chodzi oczywiście o ignorowanie tematu, o który jesteśmy pytani, ale udzielanie odpowiedzi na pytanie zamknięte tak jakby było otwarte. Czyli zamiast mówić tak/nie na pytanie „czy zainspirował Pana Obama?” można powiedzieć, „któż nie inspiruje się Obamą”, a potem opowiedzieć co nas rzeczywiście zainspirowało do zrobienia tej lub innej rzeczy. Coś takiego zrobił główny gość programu. Mi się podobało.
Pozdrawiam
Z drugiej strony taka odpowiedź na antenie typu:
– „Czy popiera pan Obamę?”
– „Tak.”
mogła by być dobrą, choć pewnie bolesną szkołą dla danego prowadzącego. Oczywiście aby takie coś zaistniało, odpowiadający nie powinien szukać okazji do błyśnięcia, tylko właśnie podkreślić, że to pytanie mocno go ogranicza. Sam się kiedyś zastanawiałem, czy w udzielanym przeze mnie wywiadzie podobnie nie uczynić. Nie chciałem być jednak wówczas tym złym nauczycielem i na pytanie typu „Czy panu się podobało…?” nie odpowiadałem „Tak”, tylko „Tak + wywód”.
pozdrawiam,
Łukasz Kasza
Łukasz Kasza: tu masz jeden z takich przykładów (notabene rzecz ma miejsce właśnie w omawianym programie, w którym padają zamknięte pytania; zmienili się tylko prowadzący :-)) Link: http://dziendobrytvn.plejada.pl/24,20847,news,,1,,polka_romansowala_berlusconim,aktualnosci_detal.html
0:14 – 0:40 – prowadzący zadaje pytanie zamknięte, po czym uzyskuje konkretną odpowiedź „tak”, a także… 3 sekundy minuty w studio! :-) Widocznie dało mu to do myślenia skoro następnie pytanie zadał już bardziej przemyślane.
Pozdrawiam.
Avigayil pisze: „zamiast mówić tak/nie na pytanie 'czy zainspirował Pana Obama?’ można powiedzieć, 'któż nie inspiruje się Obamą’, a potem opowiedzieć co nas rzeczywiście zainspirowało do zrobienia tej lub innej rzeczy. Coś takiego zrobił główny gość programu. Mi się podobało.”
Tak, ale to już jest chwyt stosowany wtedy, gdy rozmowa to pole walki o prawo do wygłaszania własnych monologów, a nie wzbogacająca obie strony okazja do wymiany poglądów.
Piotr Piotrowski
Skoro, z tego co piszesz nie byłeś na szkoleniu ale na czymś co powinno
być szkoleniem ale niestety nim nie było- to:
w jakim celu poddawałeś się temu co się tam działo???
pozdrawiam
Katarzyna Latek
Bardzo ciekawe studium przypadku i świetny materiał dydaktyczny. Niestety jak już kilkukrotnie zauważono nie jest to odosobniony przypadek tego typu konwersacji w polskiej telewizji.
Swoją drogą nie dziwie się, że Rafał nie pchał się do programów publicystycznych i wywiadów – jeśli większość z nich wyglądałaby w ten sposób to byłaby to raczej marna szansa na wartościowe zaprezentowanie swojej kandydatury.
Pozdrawiam serdecznie,
Bartek
Katarzyna Latek
Gdy proponuje mi się tego rodzaju szkolenie, to zakładam, iż mogę wynieść z niego o wiele więcej niż firmowe gadżety. Nie jestem malkontentem, który z góry zakłada zły przebieg tego typu zdarzeń, a zakładam szansę na poznanie czegoś nowego, interesującego, rozwijającego. I rzeczywiście coś zyskałem – wiem, jak szkolenie nie powinno wyglądać. :)
Pozdrawiam serdecznie.
TesTeq,
to może się sprawdzić w różnych sytuacjach, kiedy dostajemy pytanie zamknięte. Niekoniecznie musi świadczyć o walce czy prowadzić do konfrontacji. Może też wzbogacać dyskusję, bo jest okazją poszerzenia tematu ponad to, o co zapytała jedna osoba. Jeśli ktoś odpowie na pytanie „czy inspiruje Cię X”, tak jakby odpowiadał na pytanie „co cię inspiruje”, to pojawią się nowe tematy i wątki, które stwarzają okazję do dalszej ciekawej rozmowy i owocnej wymiany poglądów. Co stanie się dalej, to będzie już zależało od dyskutujących.
pozdrawiam
Czytam właśnie książkę na temat komunikacji i jest tam ciekawa teza – w skrócie, że wielu ludziom wydaje się, że dobrze się komunikują a tak naprawdę komunikują się z pojedynczymi osobami, z którymi im „wychodzi samo” a prawdziwe umiejętności (lub ich brak) ujawniają się w próbach komunikowania się z „trudnymi” rozmówcami.
Może to temat na oddzielny post albo na szkolenie na żywo ale jak w takim razie radzić sobie z takimi przerywającymi nam w pół zdania osobami ? Właściwie KrzysiekK zadał podobne pytanie a ja miałbym prośbę o rozwinięcie tego tematu.
Witold
Myślę, że u tych osób jest to po prostu brak umiejętności i kiepskie przyzwyczajenia. No ale nie chcemy się nad nimi pastwić, niech sobie dłubią kasę w ten sposób :-) Ważne abyśmy robili to lepiej.
Orest
Cieszę się :-)
Obserwator
Dziękuję za wyjaśnienie. Czasem bardzo chętnie nagrałbym, ten czy inny kawałek audycji lub dyskusji i puścił z komentarzem w internecie, niestety prawo autorskie chyba na to nie pozwala.
Ten post powstał całkowicie spontanicznie, bo dostałem do ręki opublikowany materiał.
Piotr
O jakości większości szkoleń pisaliśmy już, spuśćmy nad tym miłosiernie zasłonę milczenia (chyba że chcecie zrobić rewolucje na rynku :-))
Konserw
Zgadzam się z Tobą, że przy dobrej dyskusji nawet dłuższe wywody nie muszą być nudne. Widzę to w wielu programach telewizji niemieckiej, gdzie nawet taki :Kwartet Literacki” Reich-Ranickiego bił rekordy popularności. Dla porządku stwierdzam, że i telewizja niemiecka, zwłaszcza prywatna potrafi wyemitować taki chłam, że „Dzień Dobry TVN” jest wzorem klasy :-)
Jakub M
Pytasz: „Alex czy masz jeszcze jakies inne ciekawe porady? ”
Oczywiście że tak, ale jak zwykle „case by case” :-)
Rafał
Jeszcze raz podkreślam, że nie koncentruję się na samym programie, jedynie używam go do pokazania pewnych bardzo typowych błędów. Generalnie lepiej byłoby gdyby prowadzący zadawali tzw. pytania otwarte o czym już pisałem powyżej. Tematów przewodnich mogłoby być kilka.
Kilka możliwych pytań (tak na szybko, bo zaraz muszę odejść od komputera):
Co skłoniło go do poprowadzenia kampanii w taki sposób?
Jacy ludzie mu pomogli?
Jak zdobył ich wsparcie?
Jak ocenia znaczenie sukcesu tego rodzaju kampanii dla przyszłości życia politycznego w kraju?
Jakie są jego priorytety na najbliższy okres?
W jaki sposób chce pogodzić obowiązki europarlamentarzysty z właśnie powiększoną rodziną? (urodził mu się syn)
itp.
Na każde4 z nich moglibyśmy usłyszeć coś ciekawego.
Podkreślam, że jest to kilka pytań „na szybko” , nie mam teraz czasu aby optymalizować je pod kątem tego programu. Chodzi tylko o przykład, mam nadzieję że komuś to się przyda.
Gdyby gość się pogubił, to zawsze można zadać następne pytanie :-)
Teraz muszę wyjść, więcej napiszę później
Pozdrawiam
Alex
Witam,
Niestety TV częściej promuje samych dziennikarzy a nie gości. Pytanie dlaczego goście na to pozwalają. Np: taki Kuba Wojewódzki. A ciągle ma osoby chętne do niego przyjść. Ale za taki stan jesteśmy odpowiedzialni i my widzowie.
Skoro TV opiera się o statystyki oglądalności. Wystarczy wyłączyć telewizor aby nie wspierać negatywnych zachowań.
Jeśli statystyki trochę „polecą” to i redaktorzy przemyślą – co poszło nie tak.
A skoro oglądalność wysoka, a goście dopisują – to kto i gdzie widzi problem? (zapytam tak troszkę ironicznie)
Witajcie,
Bardzo fajny temat i pomysl aby zrobic analize na „żywym organizmie” i dodatkowo w multimedialnym stylu. – ot klasyczna prowokacja Alexa. Nie mam tu nic zlego na mysli bo w koncu kazdy pretekst jest dobry aby dostarczyc nam troszke wiedzy z zagadnien komunikacji (pyt zam/otwarte). Ale dlaczego prowokacja? W moim odczuciu dosc pochopnie i byc moze krzywdzaca oceniamy ten material z prowadzacymi na czele bo mamy zle zalozenia. Dobrze poprowadzona komunikacja/rozmowa w moim odczuciu powinna byc skuteczna czyli realizowac jakis cel. Poniewaz nie znamy tego celu w tym przypadku zasadzie nie mozliwe jest przylozenie miary i ocena. Zalozmy ze byla to skuteczna i doskonala komunikacja (celowo nie uzywam slowa rozmowa i mam watpliwosci czy komunikacja nie jest za grubo), ktora realizowala z gory zalozony scenariusz i miala na celu dostarczenie kilku podstawowych informacji tzw newsow w trybie markowanej rozmowy. Celem moglo byc przekazanie kilku newsow: odbyla sie pierwsza skuteczna kampania wyborcz w internecie, wybrany zostal Rafal T, Rafal koleguje sie ze znanymi osobami, jest usmiechniety i jako extra smaczek, w trakcie calego zdarzenia urodzil mu sie syn. Aby okrasic to profesjonalizmem pojawia sie pani specjalistka ktora mowi cos z naciskiem na nic. Czy przy takich zalozeniach plus rezim czasu, prowadzacy powinni koncentrowac sie na pytaniach otwartych?
Padla kwestia przerywania w trakcie rozmowy, zgadzam sie ze byl to bardzo nie estetyczny element ale moze nie byla to niefrasobliwosc Wojtka a z gory zaplanowane dzialanie majace na celu : wytracenie rozmowcy z rownowagi lub celowe zagarniecie czasu antenowego wylamujac sie tym samym z ustalonego wczesniej scenariusza czyli prawie bohaterstwo- Jesli tak to przerywanie rozmowcy bylo jak najbardziej skutecznym zabiegiem bo czasowo zrownal sie prawie ze swoja kolezanka. Oczywisce mozemy teraz rozmawiac nad forma estetyczna tego show i wyrazic opinie czy nam sie podobalo lub nie
ps. zanim mnie surowo ocenicie za przewrotne postawienie sprawy zastanowcie sie jaki mialem cel piszac ten post
z pozdrowieniami
Jurek
Kontynuujmy moje odpowiedzi :-)
Rafał
Pytasz: „..jak w krótkim czasie dowiedzieć się od kogoś ciekawych i pouczających rzeczy poprzez zadawanie mądrych pytań. ”
Sam sobie odpowiedziałeś :-)
Należy zadawać mądre pytania, najlepiej pytania otwarte. Aby ta rada nie była całkiem trywialna – zadaj otwarte pytanie na które rozmówcy łatwo będzie odpowiedzieć, najlepiej na temat na których chętnie się on wypowie. Potem słuchaj uważnie odpowiedzi i jak skończy zapytaj o jakiś szczegół tego, co usłyszałeś. Tak możesz godzinami prowadzić ożywioną rozmowę, nawet na temat, na którym za bardzo się nie znasz :-) Więcej znajdziesz w poście o strategiach podrywania, gdzieś na tym blogu
Avigayil
Można i taj, choć ja wolę wprost dać do zrozumienia rozmówcy, żeby zmienił sposób rozmowy, ewentualnie ja wymieniam sobie rozmówcę :-)
Bartek
Dziękuję za słowa uznania. Jestem nim nieco zaskoczony, bo napisałem ten post „na kolanie” pod wpływem tego, co zobaczyłem. Jeżeli to jest dla Was tak przydatne, to przy okazji pobuszuję w sieci i jak coś znajdę, to wykorzystamy jako „materiał dydaktyczny” :-)
Jeszcze raz Avigayil
Piszesz: „Jeśli ktoś odpowie na pytanie “czy inspiruje Cię X”, tak jakby odpowiadał na pytanie “co cię inspiruje”, to pojawią się nowe tematy i wątki, które stwarzają okazję do dalszej ciekawej rozmowy i owocnej wymiany poglądów ”
Użyjmy takiej metafory: Jeżeli ktoś na stuknięcie młotkiem w głowę (na powitanie) wyciągnie rękę i odpowie „miło mi pana poznać” to nie świadczy to jeszcze o tym, że młotek jest generalnie dobrym narzędziem do zawierania znajomości. Po co go używać, jak są o wiele lepsze i skuteczniejsze?
Jot
Piszesz: ” wielu ludziom wydaje się, że dobrze się komunikują a tak naprawdę komunikują się z pojedynczymi osobami, z którymi im “wychodzi samo” a prawdziwe umiejętności (lub ich brak) ujawniają się w próbach komunikowania się z “trudnymi” rozmówcami. ”
Dokładnie tak jest, o czym szybko przekonują się uczestnicy moich szkoleń :-)
Jak radzić sobie z przerywającymi, to pytanie na któe nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Ja np.
1) przestaję z takimi ludźmi rozmawiać, bo szkoda czasu
2) zwracam sympatycznie uwagę, że jeśli ktoś jeszcze raz mi przerwie, to rpzestanę do niego mówić (to typowy przypadek na spotkaniach z Czytelnikami :-))
3) rozpoczynam rozmowę o rozmowie :-)
Aneta
Zapewne wiele osób ma „parcie na szkło” i jest dość wszystko jedno jak się tam znajdą.
Jak długo jeszcze telewizja z takim podejściem utrzyma swoją pozycję, to jest następne pytanie. Zmierzch mediów papierowych przyszedł też bardzo szybko i młode pokolenie ma już wiele alternatyw.
Jurek
Mój post nie był żadną prowokacją, tylko materiałem dydaktycznym. Najchętniej pokazuję takie rzeczy „na żywo”, ale z wszystkimi z Was nie będę mógł się spotkać.
Zwracam CI też uwagę, że głównym jego celem nie była ocena prowadzących (to wyszło przy okazji), lecz pokazanie dwóch najczęściej spotykanych błędów w komunikacji z innymi.
Jeżeli przytoczone przez Ciebie założenia miałyby być prawdziwe, to taką „komunikację” należałoby porównać do seksu z nadmuchiwaną lalką w zestawieniu z upojną nocą z prawdziwą kobietą (lub mężczyzną w zależności od płci i preferencji). Twoi prowadzący poza paroma atrybutami zewnętrznym prawie nie potrzebują rozmówcy, jego przemyśleń, doznań i emocji. To taka forma medialno psychologicznego onanizmu. (zobaczcie widzowie jaki jestem wspaniały i mądry), bardzo popularnego w polskich mediach i nie tylko. Nie wiem jak Ty, ale ja osobiście wolę „the real thing” :-)
Pozdrawiam serdecznie z trasy do Wrocławia
Alex
Witam wszystkich,
nie czytałam wszystkich postów, bo jest już ich dość sporo, ale mam nadzieję że nie będę się powtarzała.
Zgadzam się z opinia Miachała B.
„W przypadku zadania odpowiednich pytań i siedzenia cicho osoba nie jest widoczna, przez to traci szansę pokazania się, jest tylko tłem w dyskusji.”
Bardzo często spotykałam się z taka sytuacją. Jestem osoba dobrze wychowaną, wrażliwa na słabości innych ludzi. Zawsze w rozmowie starałam się dac „przestrzeń” innym. Zauważyłam, że zarówno w liceum (jednym z lepszych we Wrocławiu), jak i na studiach (architektura) ludzie bardziej szanowali osoby „głośne” i chamskie w obyciu, niż miłe i kulturalne. Bezczelny gośc przez swoje konkretne żądania w stylu „daj mi to” brał co chciał. Nikt sie nie sprzeciwiał, a jak już ktoś to zrobił (np. ja któregoś, pięknego razu) to pozostawał nagle sam bez wsparcia innych. Doszłam do wniosku, że wiele ludzi spokojne, kulturalne osoby traktuje jako osoby słabe. Zaryzykuję stwierdzenie, że jest coś prawdziwego w tej teorii . Dobrze wychowany człowiek często nie potrafi się odpowiednio zachować w zetknięciu z chamskim zachowaniem, nie został tego nauczony.Takie osoby można ignorować, ale to nie skutkuje na dłuższą metę. Nie pomaga też spokojne tłumaczenie w momencie kiedy ktoś śmieje się z Ciebie w twarz.
Pozdrawiam
Witam
Forma tego postu (pokazywanie błędów na żywym przykładzie) faktycznie jest super i myślę, że bardzo dobrze przemawia do większości osób, dlatego proszę o więcej takich postów. :)
Alex, czemu w odpowiedzi na wypowiedź Jurka użyłeś sformułowania „Twoi prowadzący„? Tą część wypowiedzi można uznać za atak, ponieważ wszyscy odnosimy się do programu prowadzonego przez tych prezenterów, a Jurek jako jeden z nielicznych nie zgodził się z Tobą. Proszę potraktuj to jako feedback.
Sam nie zgadzam się z Jurkiem, ponieważ cel tego programu jest wg mnie jasny – przekazać informacje widzom. A najlepiej zrobić to można stosując pytania otwarte. Przy odpowiednim kunszcie rozmowę można poprowadzić tak, żeby zmierzała w określonym kierunku.
Co do osób, z którymi nie da się kulturalnie rozmawiać, to Alex napisał na ten temat cały post, a pod nim również było wiele komentarzy: http://alexba.eu/2009-03-22/rozwoj-kariera-praca/jakosc-rozmow-1/ . Prostym sposobem jest to, co już zostało napisane: zwrócenie uwagi danej osobie, że robi coś nieodpowiedniego, a jeżeli to nie da skutków, to zakończenie rozmowy z tą osobą. Ta zasada stosuje się do wszelkiego typu relacji z ludźmi.
I jeszcze pytanie do Alexa. Skoro będziesz we Wrocławiu, to może wyjdziemy na Power Walk? Myślę, że wielu czytelników z Wrocławia chętnie skorzysta z takiej okazji (nawet pomimo nadciągającej sesji, w wypadku studentów).
Pozdrawiam,
artur
Gata
Twoje obserwacje sa słuszne w odniesieniu do środowiska, z którym miałaś do czynienia. Jest wiele takich środowisk i potrafię to zrozumieć.
Są jednak takie (i to dość atrakcyjne), gdzie taka postawa powoduje „odstrzelenie” kandydata, a to oznacza zamknięcie drogi do wielu interesujących szans życiowych.
Piszesz: „Doszłam do wniosku, że wiele ludzi spokojne, kulturalne osoby traktuje jako osoby słabe.”
Takie osoby należy błyskawicznie pouczyć że jest inaczej :-) Na przykład ja jestem normalnie bardzo uprzejmy i łagodny jak baranek. To jest mój standardowy tryb działania, ale biada, jeżeli ktoś dojdzie do błędnego wniosku, że może sobie ze mną pozwolić na traktowanie mnie z góry albo lekceważenie! W mgnieniu oka potrafię zamienić się w bardzo skuteczną maszynę do werbalnego rozjechania przeciwnika. I do tego nawet nie trzeba podnosić głosu, czy używać wulgarnego języka. Lancetem można zabić równie skutecznie jak młotkiem :-) Robię takie rzeczy niechętnie, ale jak trzeba to trzeba :-)
Drugim aspektem wartym poruszenia jest decyzja czy:
1) chcemy „być na świeczniku” aby wszyscy widzieli jace jesteśmy wspaniali
czy też
2) wolimy role szarej eminencji, która w ciszy i spokoju pociąga za sznurki
Ja osobiście wolę ten drugi wariant, wtedy te puszące się „wydmuszki” (patrz post na ten temat), nie robia na mnie wrażenia
Artur
Zapytałeś: „Alex, czemu w odpowiedzi na wypowiedź Jurka użyłeś sformułowania “Twoi prowadzący“? Tą część wypowiedzi można uznać za atak..”
Użyłem tego określenia, bo Jurek stanął po ich stronie, automatycznie wystawiając się na strzał. Dokładnie taki sam strzał dostałby od kogoś w normalnym życiu, a to przecież jest blog edukacyjny :-) Nie było tam zresztą nic przeciwko Jurkowi osobiście, tylko uwaga, że często jesteśmy asocjowani z ludźmi, których postępowania bronimy.
Jeżeli chodzi o Wrocław, to właśnie siedzę w ekspresie, który dojedzie tam ok 14.
O 17 mam ważne spotkanie, potem imprezę w Konsulacie, jutro śniadanie biznesowe i odjazd ok 12. Ze zrozumiałych względów nie mam ze sobą odzieży do power walk, nie bardzo jest też czas. Teoretycznie moglibyśmy na godzine spotkać się w Rynku ok15:30, ale jak to zsynchronizujemy bez komórek? Jeżeli ktoś naprawdę chce i ma czas, to może podesłać mi swój telefon poprzez formularz kontaktowy do godz. 14, ale to pewnie będzie dla Was za bardzo krótkoterminowo
Pozdrawiam
Alex
Alex,
To się nazywa wyczucie czasu :) Jakieś kilkanaście dni temu wśród znajomych poruszyłam temat jakości rozmów w programach/wywiadach prowadzonych przez Panią Pieńkowską.
Miałam akurat przyjemność oglądać owy program przy moim późnym śniadaniu i przyznam szczerze, że mnie zniesmaczył. Naturalnie duży wpływ na te odczucia mogły mieć wcześniejsze obserwacje, które były jeszcze bardziej wymowne, niż fragment zaprezentowany przez Ciebie.
Ja mam jeden duży wniosek po kilku tego typu programach: z kim przystajesz takim się stajesz. Przykładem może być tutaj para Pani Pieńkowskej i Pana Jagielskiego, którzy zaczynając byli zupełnie innymi prowadzącymi, teraz widać jak owe złe nawyki są przejmowane, Pan Jagielski z równą determinacją swojej koleżanki potrafi już przerwać swojemu rozmówcy.
Jakiś czas temu zastanawiałam się, jak w sytuacji przerywania na wizji bym zareagowała i przyznam szczerze, że powiedziałabym ze spokojem, że dokończę poprzednią myśl i zaraz odpowiem na drugie pytanie. Niedługo po tym widziałam program, gdzie jeden z gości właśnie w taki sposób zareagował i skończyły się próby świecenia ze strony wspomnianej prezenterki. Podejrzewam jednak, że to był ostatni raz tego gościa w programie ;)
W tym konkretnym przypadku najbardziej przeszkadza mi brak przestrzeni do wypowiedzenia się, tym samym zbyt długie wstępy prowadzącej, jak również brak trzymania kontaktu – tutaj bardzo wyrazista jest owa specjalistka od PR. Nie wiem czemu, ale w tym ostatnim przypadku ciężko mi zgonić wszystko na tremę…
Anna,
Ja mam inną sytuację: moi zagraniczni znajomi często popełniają błędy językowe, a mają dużą motywację do debatowania po polsku. Zauważyłam, że po długim przebywaniu w ich towarzystwie, zaczynam przejmować ich błędy językowe, np. w odmianie. Pytanie więc do Was – jakie macie sposoby na radzenie sobie w takich sytuacjach?
Ja osobiście przyznam się do jednej rzeczy:
jak mi zależało na kontakcie, głównie ze względów formalnych, to zdarzało się, że pozwalałam sobie na przerywanie. Do dziś nie mogę pojąć, co takiego się stało, że godziłam się na taką sytuację. Na szczęście odcięłam tamte osoby i przyjęłam zasadę: rób tak, by Tobie i Twojemu rozmówcy było dobrze :)
Pozdrawiam ciepło z przeprowadzkowych pudełek :)
AM
P.S.
jestem za postami na „żywych organizmach”, wtedy praktycznie widać jaki efekt się osiąga i jak wygląda odbiór konkretnego zachowania z drugiej strony.
Gata pisze: „Zauważyłam, że zarówno w liceum (jednym z lepszych we Wrocławiu), jak i na studiach (architektura) ludzie bardziej szanowali osoby 'głośne’ i chamskie w obyciu, niż miłe i kulturalne. Bezczelny gośc przez swoje konkretne żądania w stylu 'daj mi to’ brał co chciał.”
Czy fakt, że ktoś bierze to, co chce, oznacza, że jest bardziej szanowany? Chyba nie. Weźmy przykład z najwyższej półki – Dalai Lama jest szanowany mimo, że rezygnuje z siłowego domagania się wolności dla Tybetu. Z drugiej strony bandyta dostaje wszystko, lecz nikt go nie szanuje. Reasumując – myślę, że nie chodziło Ci raczej o szacunek jako taki.
Na marginesie przykład, że dla chcącego nic trudnego.
Krzysztof, mimo bardzo krótkiego okna czasowego napisał mi wiadomość z numerem komórki, ja odebrałem ja po wmeldowaniu się do hotelu i i zdążyliśmy jeszcze odbyć ciekawa godzinną rozmowę one-to-one na Rynku
Pozdrawiam
Alex
Artur, nie czuje sie atakowany choc troche to w tym momencie mogło to wygladać cytujac „prezesa” ze zawsze byly dwie grupy, Ci z AK i … Wracajac do tematu, jezeli dodatkowo dodasz ze celem jest nie tyle przekazywanie informacji (ogolnie) a celem bylo przekazanie dokladnie tych informacji ktore wymienilem to cel ten zostal zrealizowany (wiec poza tym malym detalem w zasadzie sie zgadzamy).
Alex, moje okreslenie prowokacja mialo charakter pozytywny przynajmniej taki impuls mna kierowal – najlepszy dowod tej pozytywnej prowokacji to obecna aktywnosc w komentarzach i moja wlasna. I wlasnie dlatego ze jest to blog dydaktyczny zarysowalem inny punkt widzenia (szczerze mowiac liczylem ze odniesiesz sie wlasnie do kwestii planowanego celowego przerywania rozmowcy oraz prowadzenia rozmowy pod presja czasu gdy chcemy aby padly konkretne slowa badza zdania. A wracajac do tego konkretnego programu uwazam ze nadal nie mamy podstaw aby twierdzic iz wlasnie celem tego programu nie byl medialno psychologiczny onanizm – m in. dlatego wiekszosc z nas tego rodzaju programow nie oglada i stad ogolny pogląd na jakosc obecnych programow TV. Dlatego moje zalozenie jest calkiem sensowne a juz na pewno nie zasluzylo na tak wyuzdane porównanie ktore z braku doswiadczen bylo zapewne nieczytelne dla wieszosci nas tu obecnych ;-)
Alex,
dziękuję za rozmowę. Trochę sobie zapisałem, nabrałem perspektywy, trochę pomyślałem na głos. Miła odmiana przemyśleć coś na głos przy kimś, kto nie uważa, że „tak się nie robi”, „nie wypada”, albo „nie możliwe” ;)
Pozdrawiam,
Krzysztof Kowalczyk
Jurku, myślę, że szefostwo TVN bardzo by się zmartwiło, gdyby dla prowadzących celem tego programu był onanizm psychologiczny (cokolwiek to znaczy, bo nie do końca rozumiem). W myśl zasady o dostarczaniu więcej niż się obiecywało, lepiej by było, gdyby pytania były otwarte.
Zresztą celem postu było pokazanie jak nie prowadzić rozmowy i danie rad na to jak to robić.
Alex, napisałeś: „oglądanie wielu programów polskiej telewizji jest szkodliwe”.
Pokusiłabym się o słowa: „prawie wszystkich, a na pewno większości” :)
Pozdrawiam
Tutaj był nieodpowiedni komentarz kogoś, kto nie uszanował zaufania jakim został obdarzony, kiedy dostał nieograniczona mozliwość wypowiadania się w tym serwisie. No cóż i tacy czasem się zdarzają
Piotrku z numerem 86! W swoim zacietrzewieniu i chęci zaistnienia pomyliłeś chyba wątki. Dyskusja o nieudowadnialnych bytach odbywa się piętro wyżej.
Rafał
Ten osobnik próbował zrobić jeszcze gorsze rzeczy i wylądował na Kill List systemu.
zaraz tutaj posprzątam :-)
Pozdrawiam
Alex
Od chwili lektury wcześniejszeo już posta dot. sposobu prowadzenia i poziomu rozmów postanowiłem przyjrzeć się, jak to jest w moim środowisku pracy. Od razu przyznam, że sam wiele skorzystałem na radach Alexa i właśnie przestrzegająch ich prowadziłem rozmowy z współpracownikami (i nie tylko) analizując na bieżąco sposób wypowiedzi. Doszedłem do wniosku takiego, że strasznie jest irytujące, jeżeli ktoś wcina się w moją wypowiedź i nie daje skończyć albo nawet dojść do słowa (ból tym większy, że sam również miałem taki nawyk). Faktycznie pozostaje niesmak i pewna niechęć do powtórki. Jeżeli taki sposób prowadzenia jest aż tak bardzo powszechny (i wbrew pozorom nie tylko wśród kadry niższego stopnia), to strach pomyśleć co będzie dalej…
pozdrawiam
Świetny klip a propos pytań zamkniętych: http://www.joemonster.org/filmy/17323/Robbie_Williams_i_jego_sposob_na_kobiety – po prawie każdym pytaniu zamkniętym daje dziennikarce otwarcie do zrozumienia że źle zadaje pytania :) A ta nie do końca uważała na to co mówi (1:03 „You’ve got to score me here”… dostała dokładnie to :) Zabawne i pouczające :)
Witam serdecznie,
Pragnę ustosunkować się do wypowiedzi Gata, która napisała:
„Dobrze wychowany człowiek często nie potrafi się odpowiednio zachować w zetknięciu z chamskim zachowaniem, nie został tego nauczony. Takie osoby można ignorować, ale to nie skutkuje na dłuższą metę. Nie pomaga też spokojne tłumaczenie w momencie kiedy ktoś śmieje się z Ciebie w twarz.”
Moim zdaniem kultura osobista, spokojne i taktowne zachowanie i szeroko pojęte dobre wychowanie absolutnie nie stawia człowieka w pozycji przegranej. Cała nasza siła opiera się na tym, jak sami siebie postrzegamy. Szacunek do własnej osoby, pewność siebie (proszę nie mylić z zarozumialstwem i samouwielbieniem), pełne porozumienie z własnym JA i przywiązanie do pewnych wartości, które kultywujemy tylko nas wzmacniają. A takie wzmocnienie przejawia się w zewnętrznych cechach charakterystycznych. To jest sposób w jaki chodzimy, patrzymy, trzymamy głowę, mówimy (tembr głosu, prędkość, akcentowanie). To mowa ciała, którą przekazujemy otoczeniu znacznie więcej niż wypowiadanymi słowami.
Dlatego też osoba przez Ciebie wspomniana miała tzw. „posłuch” w otoczeniu i nikt nie śmiał zwrócić jej uwagi. To właśnie ta jej pozorna pewność siebie dawała przewagę nad otoczeniem. I gdyby trafiła ona na równie charyzmatyczną postać odstąpiłaby od ataku lub atakiem tym spowodowałaby tylko sytuacje bardzo przykrą dla siebie. Z reguły osoby takie unikają silnych osobowości, bo obawiają się ośmieszenia i przegranej. Wtedy z pozycji zwycięscy spadliby bardzo nisko. Nagle okazałoby się, że nie reprezentują sobą absolutnie niczego.
Myślę również, że silna osobowość wpływa również na jakość prowadzonych rozmów. Głos na pół tonu, pochylona sylwetka i patrzenie prosto w oczy może skutecznie zniechęcić do przerywania. Przy ewentualnym słowotoku rozmówcy wystarczy wtedy lekko się odchylić i przymknąć powieki. Zauważyłam powyższe obserwując z uwagą osoby, które potrafiły w mistrzowski sposób prowadzić rozmowę. I zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Oczywiście miały one faktycznie coś do powiedzenia :)
Pozdrawiam :)
Czym sie rozni szkolenie od coachingu szanowny autorze?
@jas: Polska Wikipedia zawiera hasło „coaching”, gdzie napisano, co odróżnia coaching od innych form wspomagania rozwoju.
Mnie od dawna zastanawia bardzo głęboko jak powinni zachować się w radiu albo telewizji. Nie chcę tutaj nikogo krytykować tylko serio zastanawiam się jaką strategię powinni politycy przyjąć żeby uzyskać to po co przyszli do studia.
Gdy do studia zaprasza się parę lub więcej polityków z przeciwnych stron to w studiu panuje chaos. Politycy na wzajem z prowadzącymi sobie przerywają i przekrzykują.
Nie jest to dla mnie dziwne gdyż czas antenowy jest ograniczony więc gdyby jeden z nich uprzejmie dopuścili swojego oponenta do pełnej wypowiedzi, gadał by on zapewne przez całą audycję i nie zostało by miejsca dla tego pierwszego.
Przypuszczam, że nie było by pożytku z takiej wizyty w studio gdzie polityk jest niezauważony. Tak więc czy klasyczne dobre zasady w tym wypadku się nie sprawdzą? Natomiast gdy taki polityk dużo mówi, głośno, przekrzykuje i przerywa to może nie jest to zbyt miłe dla ucha ale co zostaje potem w głowie?
Oczywiście można powiedzieć że w tym rola prowadzącego dziennikarza aby czuwał nad dialogiem ale w praktyce oni nie są w stanie. Politycy są tak zawzięci (tu znów nie krytykuję ale myślę o PR), że chyba nawet Ci co wiedzą jak się powinno nie są w stanie. Zwłaszcza gdy na temat, który wymaga 30 min mają 5.
Zwykle gdy jest wywiad z jednym politykiem ci również tak niemiłosiernie się rozgadują, że dziennikarz musi przerwać, podnieść głoś, zadać nowe pytanie. Nie musi?
Z drugiej strony wiem, że można też inaczej. Odkąd znajoma przed Dniem Dziecka powiedziała mi że jej 18 syn używa w telefonie tylko radia, a nie żadne mp3, postanowiłem sprawdzić co taki młody człowiek znajduje tam. Odkąd kupiłem nowy telefon namiętnie słucham tylko Tok fm, ChilliZet, 3 Program PR, a iPody się kurzą nieużywane :-)). Gorąco polecam.
Michał Karczewski pisze: „Z drugiej strony wiem, że można też inaczej. Odkąd znajoma przed Dniem Dziecka powiedziała mi że jej 18 syn używa w telefonie tylko radia, a nie żadne mp3, postanowiłem sprawdzić co taki młody człowiek znajduje tam. Odkąd kupiłem nowy telefon namiętnie słucham tylko Tok fm, ChilliZet, 3 Program PR, a iPody się kurzą nieużywane ). Gorąco polecam.”
A ja wprost przeciwnie. Prawie nie słucham polskiego radia, tylko anglojęzycznych podcastów i audiobooków z iPoda – nawet w samochodzie. Ciekawiej i kulturalniej. Polecam upalnie! :-)
A teraz perełka z wywiadu z trójki – wywiad Beaty Michniewicz – (należy kliknąć na link poniżej i odtworzyć wywiad z mp3 od jakiejś siódmej minuty) – reporterka zadaje pytanie przez jakąś minutę dziesięć a potem nie daje rozmówcy odpowiedzieć na pytanie) a potem swoimi głupimi żartami nie daje drugiemu rozmówcy dojść do głosu.
Pozdrawiam,
Konrad
http://www.polskieradio.pl/trojka/puls/default.aspx?id=104172
W moim odczuciu pani Beaty Michniewicz wypada fatalnie.
8:37 – prowadząca w bezczelny wtrąca się gościowi w zdanie przepraszając go takim tonem, jakby czuła, że do tego prawo :-)
09:47 – przerwanie mówiącemu gościowi z wyraźną pewnością siebie ponieważ do studia wchodzi inny gość :-)
Jak sobie skutecznie radzić w takich sytuacjach?
Alex,
Sam nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz trafiłem na Twoją stronę. Śledzę podobne miejsca w anglojęzycznym internecie i muszę przyznać, że poziom twoich tekstów oraz ich przydatność to po prostu: klasa światowa :)
A co do tematu- jestem właśnie na etapie ciągłego szkolenia samego siebie w umięjętności SŁUCHANIA swoich rozmówców. Z żalem przyznaję, że do tej pory nierzadko stosowałem zagrania wykorzystane przez parę 'profesjonalistów’. ;)
To niesamowite, jak wiele można się dowiedzieć pozwalając komuś się wygadać (dotychczas zwykłem po prostu przerywać i kierować dyskusję w interesujące jedynie mnie obszary). Tymczasem umiejętność sluchania daje niezwykle wiele zarówno w biznesie, jak i życiu prywatnym.
Marcin
Witaj na naszym blogu :-)
Dziękuję za miłe słowa, staramy się tutaj mieć sympatyczne i użyteczne miejsce :-)
Rozpoznanie włąsnych błędów, to wielki krok naprzód w rozwoju, bo od tego momentu masz możliwość wyboru. Życzę powodzenia w dalszej drodze!!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam! Jako student notorycznie spotykam się z nawykiem przerywania, kiedy ktoś próbuje dojść do głosu. Przerywają moi rówieśnicy sprzedawcy w sklepie, dziennikarze. Spotykam się z tym codziennie. Jest logiczne dla mnie, to co piszesz Alex „Takie przerwanie to powiedzenie rozmówcy “mam gdzieś, co teraz mówisz, teraz ja muszę zabłysnąć!!!”” i sam staram się nikomu nie przerywać. I moje pierwsze pytanie. Co mam jednak zrobić, kiedy ktoś przerywa mi? „Odstrzelenie” z mojego życia osób przerywając innym oznaczałoby całkowite ogrodzić się od świata.
Z całym szacunkiem, ale jak dla mnie przedstawiasz utopijny świat, w którym wszystko jest idealne, ale z rzeczywistością (moją) mającą niewiele wspólnego. I moje drugie pytanie. W jaki sposób próbować naprowadzać drugą osobę, na której nam zależy, aby nam nie przerywała?
Pozdrawiam.
Stuwro
Witaj na naszym blogu :-)
Zanim kogoś odstrzelisz, to zawsze możesz, kiedy ktoś CI przerwie, zapytać „interesuje Cię co mam do powiedzenia?”
Jeśli odpowiedź brzmi tak, to kontynuujesz, jeśli nie to i tak szkoda Twojego czasu.
Piszesz: „przedstawiasz utopijny świat, w którym wszystko jest idealne, ale z rzeczywistością (moją) mającą niewiele wspólnego.”
Wierzę Ci, że niewiele to ma wspólnego z Twoją rzeczywistościa (i wielu innych osób też). Właśnie dlatego piszę takie rzeczy, aby uświadomić Wam że są inne światy i inne rzeczywistości, trzeba tylko
a) poszukać
b) samemu sie tam zakwalifikować.
O tym jest prawie cały ten blog
Wracając do Twojego ostatniego pytania, to albo pytasz jak powyżej zaproponowałem, albo po prostu milkniesz (kompletnie :-)) aż druga osoba zapyta co się stało (jak nie zorientuje się i nie zapyta to odpuść ją sobie). Wtedy uprzejmie tłumaczysz, że mówisz tylko do ludzi, którzy Ciebie słuchają
Nie zawsze to pomoże, ale może wyklaruje CI sytuację :-)
Pozdrawiam
Alex
Choć może to zabrzmieć jako dolewanie oliwy do ognia, to tutaj jest wczorajsze nagranie wywiadu dziennikarki z głównego postu z parą prezydencką:
http://www.onet.tv/maria-i-lech-kaczynscy-prywatnie,5682798,5,klip.html
Pomijając pewne lapsusy językowe („siedzą przede mną jak żywi”) i notoryczne wzajemne przerywanie wypowiedzi wszystkich uczestników nagrania, przez ponad 7 minut wywiadu padło jedno(!) pytanie otwarte („coście zrobili”).
Na codzień staram się unikać polskiej TV, ale sama świadomość jakości treści w niej prezentowanych (pod wszystkimi kątami: technicznym, estetycznym, merytorycznym) powoduje co najmniej niesmak. A ten niesmak stawia pod znakiem zapytania jakość wykształcenia oferowanego przez szkoły nasze dziennikarskie, ale ten temat dyskutowaliśmy już na sobotnim Spotkaniu Czytelników :-)
Pozdrawiam serdecznie
Ludwik
Twój post o autorytetach zmusił mnie do obejrzenia załączonej przez ciebie dyskusji obecnej pani minister zdrowia i jej poprzednika. I potwierdzam, oglądanie polskiej telewizji jest szkodliwe! Ponieważ nie mam telewizji od 8 lat (tyle ile jestem w Polsce), to nigdy nie mogłam się o tym wypowiedzieć (i teraz można by zarzucić mi, że za mała próbka:). Ale podczas oglądania tego odcinka programu, mimo, że bardzo ciekawa byłam tematu i argumentów obydwu stron, aby się zorientować o czym cały szum medialny, to tylko cudem obejrzałam to do końca. Najgorsza z możliwych rzeczy – przerywanie sobie i to w taki fatalny, natarczywy i ciągły sposób. Chyba nie było ani jednej wypowiedzi pani minister, która by nie została skutecznie lub nie przerwana przez jej oponenta. Już nawet nie wymagałam od dyskutantów zadawania otwartych pytań (bo sama jeszcze nie zawsze umiem), ale chociażby odrobina szacunku do współrozmówców i WIDZÓW/ SŁUCHACZY.
Zaciekawiona tematem, obejrzałam również dyskusję Moniki Olejnik z panią minister Kopacz – to samo, dziennikarka non-stop przerywała wypowiedź.
Podsumowując, potwierdzam się w przekonaniu, że decyzja o niekupowaniu telewizora była najlepsza.
A tobie Aleksie dziękuję za tego posta, ponieważ to on uświadomił *na*przykładach* że takie zachowanie się podczas dyskusji jest po-prostu fatalne. Większość osób jest do tego przyzwyczajona, ponieważ tak 'dokąd sięgam panięcią’ zawsze było. Niby taka prosta i oczywista rzecz, ale się okazuje niezbyt popularna.
Olga
Ciekawe dla mnie jest to, że pomimo pytań zamkniętych, czy to w wywiadach czy w życiu prywatnym, w kontaktach ze znajomymi na takie pytania zamknięte odpowiadamy jakby były one otwarte… Jesteśmy albo tak nauczeni albo nie zauważamy różnicy między tymi pytaniami albo bardzo zależy nam na podtrzymaniu rozmowy ??? Innych pomysłów nie mam, a Wy?
Justyna
Trudno powiedzieć co było pierwsze: jajko czy kura, ale skoro nawet ludzie którzy powinni być „zawodowcami” w prowadzeniu takich rozmów nie potrafią tego robić to jak wyglądałaby typowa rozmowa „na ulicy”? Skoro wszyscy wokół zadają wyłącznie pytania zamknięte, to „musieliśmy” znaleźć sposób na to, żeby rozmowa w jakiś sposób się „kleiła”.
Pozdrawiam serdecznie
Ludwik
Link do audycji podany w artykule jest już niestety nieaktywny. Jest ona wciąż dostępna do obejrzenia pod adresem http://dziendobrytvn.plejada.pl/24,20777,news,,1,,jak_on_to_zrobil,aktualnosci_detal.html – trzeba tylko wziąść drobną poprawkę na znaczniki czasu podane przez Alexa (jest kilkusekundowe przesunięcie).
PS. Witam wszystkich czytelników i autora bloga – dzięki za wartościowe posty i komentarze. Chętnie będę tu jeszcze zaglądał :).
Karol Kociński
Witaj na naszym blogu :-)
Dziękuję za nowy link
Pozdrawiam
Alex
Witam serdecznie,
tak jakoś miałem w pamięci tego posta. Trzaskowski na 8. miejscu w rankingu eurodeputowanych Rzepy.
http://www.rp.pl/artykul/2,508807.html
Pozdrawiam,
PiotrekK
Na wykopie zrobiono akcję edukacji Moniki Richardson. Ma ona już prawie 1000 wykopów, a link do tego postu jest podany liście jaki wysyłają wykopowicze do naszej drogiej gwiazdy.
Link: http://www.wykop.pl/ramka/800853/monika-richardson-akcja-edukacja/
:-)