Patrząc wokół nas widzimy bardzo silny trend w kierunku coraz większej specjalizacji. Ludzie wokół nas specjalizują się na potęgę, często poświęcając na to wiele czasu i energii. Jak zwykle w takiej sytuacji bardzo nasila się konkurencja i coraz trudniej się w niej wybić.
Wielu z Was zadaje sobie zapewne pytanie, czy można jakoś ominąć, bądź przeskoczyć ten wyścig i przed podobnym zagadnieniem stanąłem już ładnych parę lat temu. Może moje doświadczenia przydadzą się komuś do wypracowania własnego rozwiązania na życie, u mnie funkcjonuje to całkiem dobrze :-)
Zacznijmy od obydwu definicji specjalista-generalista
Tradycyjne określenie tych dwóch terminów sprowadza się do nieco przerysowanego „specjalista to człowiek, który wie wszystko o niczym, a generalista to ten, który wie nic o wszystkim” :-)
W rzeczywistości te ekstrema nie występują, a przynajmniej nie spotkałem się z nimi :-)
Generalistą nazywam w takim przypadku osobę, która nie posiadając specjalistycznej wiedzy „aż do dna” jest nieźle zorientowana w różnych zagadnieniach. Przez „nieźle” rozumiem, zgodnie z zasadą Pareto, że ma on te 20% wiedzy i umiejętności w każdej z tych dziedzin, które dają mu 80% możliwości działania w niej (całkiem nowe podejście do uczenia się, nieprawdaż :-)).
Jeśli teraz powiemy (upraszczając), że specjalista inwestując 100 procent swojego czasu zdobywa wiedzę wartą 100 jednostek, to generalista, umiejętnie dobierając to, czego się uczy zdobywa umiejętności warte znacznie (teoretycznie 5 razy) więcej. Cały trik polega na właściwym dobraniu tych 20% z każdej dziedziny oraz takiej kombinacji tych ostatnich, która jest rzadka i poszukiwana na rynku. Wtedy praktycznie nie masz konkurencji a jeśli potrafisz zrobić Twoim działaniem dużą różnicę to klienci gotowi są płacić wręcz nieprzyzwoite pieniądze za Twoje usługi :-)
Jak zrobić to w praktyce?
Zacznij od jednej dziedziny, którą lubisz, co jest warunkiem koniecznym aby przez całe lata robić coś naprawdę dobrze. W niej wykorzystaj Twoje doświadczenie, aby określić które 20% maksymalnie zwiększa Twoją skuteczność i nie żałuj wysiłków aby zdobyć te umiejętności. To da Ci niezłą bazę, pozwalającą zarabiać na życie a czas, który zaoszczędzisz zainwestuj w poznawanie kolejnej interesującej Cię dziedziny. W tej znów znajdź kluczowe 20% i opanuj je. Potem powtarzaj tę procedurę kilka razy :-)
Pamiętaj, że chodzi o zdobywanie umiejętności praktycznych, więc cała seria formalnych studiów (kilka fakultetów) nie jest właściwym rozwiązaniem !!!
Tam będą uczyć cię teoretycznie i „całościowo” marnując Twój czas zapychaniem Ci głowy dużą ilością inteligentnie brzmiącego „mułu informacyjnego”
W rezultacie możemy dojść do sytuacji kiedy:
- specjalista zna 100% jednej dziedziny dające mu 100 możliwej skuteczności
- generalista zna:
– 20% dziedziny A dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
– 20% dziedziny B dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
– 20% dziedziny C dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
– 20% dziedziny D dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
– 20% dziedziny E dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
O ile tych procentów generalisty nie możemy po prostu dodawać :-) to już na pierwszy rzut oka widać wyraźnie, że przy odpowiednim doborze A,B,C,D i E oraz zdobywanych „kawałków” umiejętności wartość rynkowa takiego człowieka będzie całkiem duża :-)
To, co opisałem powyżej to oczywiście spore uproszczenie rzeczywistej sytuacji, bardziej chodziło mi o opisanie zasadniczej idei. Proporcje pomiędzy poszczególnymi dziedzinami nie muszą (i prawdopodobnie nie będą) równe, nie jest też konieczne aby było ich pięć. W naszą „A” jako główną specjalność możemy zainwestować więcej niż 20% czasu a te ostatnie 20% można na przykład porozdzielać na dużą liczbę innych zagadnień, co znacznie powiększy nasze zrozumienie świata. Taką właśnie drogę obrałem w 1991 i jak mówią Amerykanie „I never looked back”. Nie jest to droga dla każdego i nie każdą karierę da się skonstruować w ten sposób. Mimo tego, dla inteligentnych i ciekawych życia osób jest to bez wątpienia podejście warte rozważenia i uwzględnienia, bo robienie przez całe lata tego samego byłoby dla nich bardzo frustrujące. Stosując je można też, jak już wspomniałem, zarabiać uczciwie bardzo konkretne pieniądze, co jest dodatkowym „cukierkiem” całej sprawy.
Jeśli chcecie wiedzieć więcej, to zapraszam do dyskusji.
Świetny post. Jedyne czego życzę sobie i innym to wytrwałości :)
Ciekawe, mysle ze sprawdza sie w wielu dziedzinach, w informatyce z cala pewnoscia… Mam wojka ktory sie za bardzo wyspecjalizowal w jednej technologii i nie moze znalezc pracy bo odeszla ona do lamusa.
Jednak na przyklad lekarz dobrze jak jest wyspecjalizwany w czyms, nieprawda? Po co mu wiedziec jak jest zbudowana stopa skoro leczy pacjenta na wypadanie wlosow? Tak wiec to chyba zalezy od dziedziny…
Ucząc się czegoś nie mamy pojęcia gdzie jest te 20% teorii pozwalające na 80% praktyki aż nie nauczymy się mniej więcej 80% teorii. Wtedy pojawia się w nas uczucie, że sporo wiem i jestem w stanie ocenić co tak na prawdę jest przydatne (20%). Ustalenie arbitralne rzeczonego progu ociera się moim zdaniem o ignorancję i lekceważący stosunek do ludzi, którym potem chciałbym taką „wiedzę” sprzedać a raczej wcisnąć. To jes trochę jak robienie z siebie „speca od wszystkiego”, który zna się na wszystkim a tak na prawdę na niczym nie zna się dobrze. Ja myślę, że problem polega na tym, że w sytuacjach, w których taka wszechstronnie wyuczona osoba miałaby rację bytu należy rozważać jej kwalifikacje określając część wspólną nabytych umiejętności a nie ich sumę. Wtedy otrzymany obraz wiedzy/przydatności będzie bardziej rzeczywisty (druzgocący moim zdaniem dla delikwenta).
Witam Wszystkich
Nie jestem na bieżąco z blogiem acz kol wiek wczoraj obejrzałem ciekawy film przedstawiający problemy jak i pracę „Lobbysty” bardzo ciekawie został ujęty jeden problem a może bardziej umiejętności ….
Może warto rozpisać się na temat cyt. „nie negocjacji, a argumentacji” w pracy i życiu codziennym :)
Ps. Tytuł filmu „Dziękujemy za palenie – Thank you for smoking” :)
Pozdrawiam Mentor :)
Post bardzo udany :)
Zawsze się zastanawiałem jak w ogóle można przez np. 20 lat robić to samo, obracać się w tych samych zagadnieniach, wśród wyłącznie podobnych sobie ludzi, i NIC POZA TYM. Przy tym bardzo często codziennie wstawać o tej samej godzinie, robić to samo, to samo, to samo i tak samo kończyć dzień. Aaaa!
Jeśli nawet mamy jakieś urozmaicenie, ambitne wyzwania, to i tak zamykamy się w tym jedynym świecie. Wkładamy w to jedynie więcej siły i pasji bo nam na tym zależy. A im więcej na daną dziedzinę zwracamy uwagę – tym bardziej się w niej zamykamy. Czyż nie?
A sposób pokazany przez Ciebie wygląda naprawdę interesująco.
Jednak zaczynając zagłębianie się w jakiejś dziedzinie nie jesteśmy w stanie określić gdzie i czym jest to najważniejsze 20%. Takie kwestie zauważa się IMO dopiero jeśli mamy szerszy obraz danej dziedziny, obraz danego rynku. Więc jak wyselekcjonować to 20%? Bo jednak nie trudno pomylić różnicę między pobieżnością tematu a tym właściwym 20%.
Pierwsze co mi przychodzi do głowy to obracać się wśród ludzi o danych zainteresowaniach, wśród ludzi z interesującej nas dziedziny. Oni nam pewnie jakoś mogą pomóc, wskazać drogę. Choć bardzo często są oni zamknięci w swoim świecie – i jedyna ich rada to robić tak jak oni – poświęcić żmudne kilka lat by poznać dogłębnie to (niekoniecznie nas interesujące) 100%.
Alex, jak zwykle podajesz argumenty, z którymi trudno się nie zgodzić :). Mając możliwość poświęcenia 100% swojego czasu na zbudowanie 100% swojej wartości, lub 400% wartości za tą samą ilość czasu – wybór jest prosty (aczklowiek jest to „spore uproszczenie”).
Pozostaje tylko dodac, że jeśli ktoś nie posiada umiejętności zarządzania, warto poświęcić 20% wysiłku na ich naukę i stosowanie. Wiem, że celujesz blogiem do managerów, ale ostatnia konferencja na Skype pokazała, że większość czytelników to specjaliści z branży IT, więc warto o tym wspomnieć :)
Dodatkowym atytem podejścia generalistycznego jest powiększenie swojego pola manewru. Będąc specjalistą (100% umiejętności) w jednej dziedzinie, ograniczamy ilość swoich klientów do tych, którzy potrzebują specjalisty w danej dziedzinie. Będąc dobrym (80% umiejętności) w wielu dziedzinach – znajdziemy na pewno większą ilość klientów. Myślę, że jest wiele firm, które będą zadowolone z dostarczenia im 80% maksimum.
Maruder: myślę, że równie dobrze można powiedzieć, że próg 80% znajomości teorii pozwalający na znalezienie tych 20%, które dają 80% umiejętności jest także dość arbitralny ;). Problem bardziej moim zdaniem polega na podejściu do nauki. Jesli będziemy się uczyć teorii, dłużej nam zejdzie ze zidentyfikowaniem wartości praktycznej. Można zamiast tego zrobić research i dowiedzieć się, która część wiedzy jest wykorzystywana w praktyce, a później tą wiedzę zdobyć. Do tego najlepiej uruchomić kontakty z danej branży/dziedziny i porozmawiać z nimi o danej dziedzinie. Nie trzeba przecież wszystkiego robić samemu.
Witam wszystkich nowych komentujących :-)
Andrzej
Też Ci życzę wytrwałości, a przede wszystkim dobrej ręki przy wyborze kierunków działania. Pamiętaj, że to ty powinieneś być potem szczęśliwy.
Wojtek
Tak jak napisałem, metoda ta nie nadaje się do niektórych karier. Z drugiej strony mój „nadworny” lekarz zajmujący się mną i osobami mi bliskimi to doskonały kardiolog z drugą specjalnością interna w ramach której ma kilka daleko idących podspecjalności. To, plus zrozumienie innych aspektów medycyny jako całościowej dyscypliny (poza pigułkami i maszynami) daje mu tak szerokie spojrzenie na kwestie zdrowotne, że przy mojej niechęci do tej profesji nie mam żadnego problemu aby konsultować go we wszystkich sprawach medycznych.
Maruder
Może mam dziś kiepski dzień, proszę możesz wyjaśnić ci główną tezę Twojego komentarza?
A.Drajkowski
Sam zaproponowany temat jest ciekawy, tylko jaki ma on związek z aktualnym postem?
Mariusz
Ja też nie mogę sobie tego wyobrazić, choć często widzą to wokół. Temat tego postu jest dla mnie tak oczywisty, że nie przyszłoby mi do głowy o tym pisać, dopiero zapytanie jednego z Czytelników uruchomiło cały proces :-)
Kwestia właściwego doboru tych 20% jest rzeczywiście bardzo istotna. Częściowo sam odpowiadasz na to pytanie reszta znajduje się w postach o mentorach
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Marcin
Ten model jest naturalnie uproszczony (pisałem o tym), ale coś w nim jest :-)
Pisałeś: „ostatnia konferencja na Skype pokazała, że większość czytelników to specjaliści z branży IT”
Gdzie byłeś na zajęciach ze statystyki :-) Nasza sympatyczna grupa kilku rozmówców to przecież nie jest próbka reprezentatywna! :-)
Zdziwiłbyś się, gdybyś wiedział jacy ludzie i na jakich stanowiskach nas czytują (nie będę teraz pisał, bo będzie wyglądało na tani lans :-))
To, co piszesz o wartości dla wielu klientów jest trafione w 100%. Doświadczam tego na co dzień, też jeśli chodzi o uczestników mojego eksperymentu
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex
Mam złe doświadczenia z ludźmi „wiedzącymi wszystko”. Najczęściej okazywali się cwaniakami którzy bardzo głośno krzyczeli robiąc przy tym bardzo niewiele. Odnoszę wrażenie, że Twój post jest niejako pochwałą takiej postawy. Rzetelne określenie progu 20% wymaga, co nie tylko ja zauważyłem, zdobycia znacznie większej wiedzy. Oznacza to, że albo ktoś uczy się „po łebkach” arbitralne ustalając do jest ważne a co nie, albo „kopie głębiej” stając się specjalistą.
Maruder
Dziękuję za wyjaśnienie. Jeśli przeczytasz post na tym blogu „Czy jesteś autentykiem, czy wydmuszką” to stwierdzisz, że na pewno nie pochwalam opisanej przez Ciebie postawy. Pierwsza zasada to nie udawaj kogoś, kim nie jesteś. Bardziej chodzi mi o to, aby ktoś stojący przed wyborem drogi życia zdawał sobie sprawę z możliwości bycia cenionym generalistą
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex, pisząc o uproszczeniu odwoływałem się do Twoich własnych słów – chyba tutaj zgodzimy się, że przykład ma za zadanie ilustrować/podkreślać różnice w obu podejściach, a liczby są jedynie dodatkiem mającym ułatwić zrozumienie? :)
A zajęcia ze statystyki widocznie przespałem i za szybko wysnułem wniosek, mea culpa ;). A co do czytelników bloga na „takich stanowiskach” – to żaden lans – bardziej zachęta do wychylania się (kto wie, może któryś napisany komentarz będzie przełomem w czyjejś karierze?), czego życzę Czytelnikom i sobie samemu :)
Marcin
Rozumiem, że odwoływałeś się do moich słów. W samym meritum jesteśmy zgodni :-)
Napisałeś:”kto wie, może któryś napisany komentarz będzie przełomem w czyjejś karierze?”
Dlaczego piszesz w czasie przyszłym??? :-) mamy już takie przypadki, ale tylko zainteresowani powinni o tym pisać
Pozdrawiam
Alex
Jak zawsze ciekawe rzeczy:)
W branży IE pewna generalizacja ma ten plus, że człowiek znający w pewnym stopniu wiele technologii będzie w stanie wybrać najwłaściwsze rozwiązanie dla danego problemu(ewentualnie zdobywając po drodze więcej wiedzy na jego temat). Specjalista będzie wszędzie wciskał tą jedną rzecz którą zna:)
wydaje mi się że te 20% w informatyce wygląda właśnie tak- dowiedzieć się do czego służy dany komponent, jakie ma wymagania sprzętowo-programowe, w jakich zastosowaniach się sprawdza, w jakich zastosowaniach zdecydowanie go unikać;
Moim zdaniem jest jeszcze sprawa osobowości- ciągle poszukują czegoś nowego. dla takich pobieżne zapoznanie się z możliwie dużą ilością języków, serwerów, bibliotek jest po prostu dobrą zabawą.
Alex, bardzo cieszy, że takie przypadki już były, zresztą wiem o tym z któregoś z poprzednich postów/komentarzy :). A w czasie przyszłym piszę, by zachęcić „tych, co jeszcze nie”. Im więcej opinii, tym ciekawsza dyskusja. :)
Pozdrawiam
Dziękuję za opis generalistów. poczułem sie trochę wyróżniony, kiedy napisałeś w komentarzach, że zostanie temu poświęcona cała notka :)
ale do rzeczy:
ciekawy tekst, choć mam swoje uwagi:
1) przede wszystkim dobór dziedzin musi być przemyÅlany, muszą one stanowić pewną całość dla danej osoby. jest więc pole popisu dla kreatywności.
2) niestety generalista może (jest) być uznany w danej dziedzinie za kompletnego laika przez specjalistę. w końcu posiada on wiedzę, która dla specjalisty stanowi jedynie podstawy. dlatego tym bardziej te 20% (w danej dziedzinie) powinno być prezentowane w kontekście powiązań z innymi dziedzinami. Należy zaakcentować szersze pole widzenia, jakie z tego wynika.
3) wydaje mi sie, ze pomiędzy generalistą a specjalistą jest jeszcze kilka odcieni szaroÅci, spośród których najciekawsze jest połączenie dwóch dziedzin. znam kilka osób, które wyciągnęły z tego pewne profity. najlepiej jeszcze kiedy obie dziedziny są w kręgu zainteresowań, hobby. i w tym wypadku studia z jednej dziedziny są jednak przydatne. przykłady: medycyna i prawo, architektura i muzyka, IT i zarządzanie itd…
W końcu historia pokazała, że najlepsze pomysły powstają na styku dwóch różnych dziedzin… :)
Uważam ze zasada 20 /80 jest bardzo skuteczna ale… trzeba być na tyle rozeznanym w dziedzinie aby móc wybrac, wyłuskac „te” 20 % które dadzą 80%. A to jest sztuka. chodzi mi jednak po głowie ze koncetrując sie tylko na jednej dzidzinie nie mamy możliwości poszerzania naszgo horyzontu widzenia, nie ma mozliwości tworzyć analogi. A jeśli zamykamy się to zamykamy też pole widzenia na nowe pomysły na coś co może powstać z kilku dziedzin. Poza tym czy nie jest niebezpoieczne skupiac sie tylko na jednym? a co jak wszytsko sie w któryms momencie zmieni? A my zostaniemy z niepotrzebną nikomu specjalizacją. Zawsze powtarzam ze wszelka dywersyfikacja jest istotna bo nigdy nie wiesz co Cie czeka i czy dana umiejętność sie w którymś momencie nie przyda…
pozdrawiam
Ciekawy post, jak zwykle :)
Ogólnie się zgadzam. Ale nie jest tak, że będąc w określonej dziedzinie „100%-specjalistą” stajemy się dla przeróżnych osób wspomnianą wcześniej „jedyną pozycją na liście”?
Witajcie,
Jak wielu tu piszących raczej czytam niż piszę, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz :)
Zatem zaczynam:
Alex – jak zwykle bardzo ciekawe uwagi.
A na pewno zawsze dające wiele do przemyśleń.
Rzeczywiście takie traktowanie różnych dziedzin będzie wielokrotnie zwiększać szanse na zwiększenie wartości naszej pracy dla klienta i w efekcie naszą własną wartość. Oczywiście uważam (jak wiele osób tu piszących powyżej), że trudno jest na początku drogi wybrać te właściwe 20%. Jeżeli ktoś potrafi w 5 dziedzinach wybrać od razu po 20 właściwe procent – gratulacje i ukłony. Chętnie poproszę taką osobę na mojego mentora.
Niemniej da się poznać owe 20% przed poznaniem całych 100%.
Najczęściej mamy w naszym otoczeniu osoby od których możemy się tego nauczyć – grunt żeby to zauważyć i wykorzystać.
Ja się staram rozumieć i wdrażać w życie tezy Alexa w następujący sposób:
– trzeba wiedzieć o co chodzi w danym temacie na poziomie pryncypiów i ogólnego obrazu
– trzeba wiedzieć jakie dany temat ma interakcje z innymi tematami
– nie trzeba być specjalistą w danym temacie -> trzeba wiedzieć jak korzystać z usług specjalistów
Podsumowując, moim zdaniem układa to się w to co Ty napisałeś.
Maruder:
Moim zdaniem Alex nie pisał o ludziach wiedzących wszystko, tylko o ludziach znających w mniej niż 100% więcej niż jeden temat. Uff, trochę skomplikowałem, ale mam nadzieję że jest to zrozumiałe :).
Zatem określenie „ludzie od wszystkiego” jest nieprawidłowe.
I stąd dalsze Twoje wnioski.
All:
Piszecie o branży IT – ja nie jestem informatykiem, ale prowadzę projekty informatyczne. Uważam, że właśnie sednem jest to co napisałem wcześniej.
Wiem co chcę uzyskać od informatyków czy programistów (czyli te 20%), ale nie muszę znać wszystkich szczegółów jezyków programowania w których to napiszą, czy np. wszystkich zawiłości data miningu i modelowania (czyli tych 100%).
To kwintesencja notki Alexa.
EM:
Uważam, że wybór owych „cząstowych specjalności” powinien być nie tylko przemyślany, ale i spójny.
Dzięki temu możesz osiągnać efekt synergii, czyli razem osiągasz więcej niż przy sumie składowych. Ja wyszedłem od jakości, potem dodałem project management i process&product development. Jak patrzę wstecz to wszystko układa się w pewną całość. Częściowo mimowolnie, a z pewnością w większości dzięki osobom z którymi miałem przyjemność współpracować i które nakierowały mnie na odpowiednie kierunki w odpowiedni sposób. To jest to co Alex zawarł w postach o mentorach.
I druga uwaga – będąc „generalistą” w definicji Alexa, nie należy udawać przed specjalistą innego specjalisty („wydmuszki”). Wtedy faktycznie nie masz szans w dyskusji i w rezultacie na rozwiązanie problemu. Ja się staram zawsze przedstawiać fakty takimi jakie są i pytać o pomoc lub rozwiązanie problemu.
Ufff, jakoś dużo mi wyszło, jak na „pierwszy raz” ;)
Pozdrawiam
Robert
Ciekawy podział: specjalista/generalista. Co to znaczy „generalista to ten, który wie nic o wszystkim” – nie powinno być, to ten, który coś tam wie o wszystkim? (może przemęczony jestem). Zastanawiam się na ile postawa „generalisty” jest skuteczna w sporcie (ale chyba oftopikowy temat). Czy ktoś byłby w stanie wytłumaczyć mi, co właściwie są „formalnymi studia” (myślałem, że poza formalnymi studiami, nie ma innych) (?)
*mała poprawka: zamiast „formalnymi studia” powinno być „formalne studia”
Specjalista raczej nie jest osobą samodzielną.
Doskonały pracownik ale nie pociągnie większego projektu.
Przykład z mojej branży:
Pracowałem raz jako koder w projekcie strony internetowej.
Projektem zarządzał znajomy grafik. Dobry grafik.
Robiliśmy względnie prostą stronę przez pół roku. Mniejsza o powody.
Dwa razy zaczynaliśmy praktycznie od początku.
Do swego rodzaju życiowych sukcesów zaliczam dokończenie tego projektu
(kilka razy po drodze chciałem rzucić mięskiem i się wycofać).
Strony internetowej nie zamawia sie u znakomitego grafika ani dobrego programisty, ani pozycjonera, ani też specjalisty od funkcjonalności czy PR. Trzeba szukać osoby która dobrze porusza się we wszystkich tych dziedzinach i dodatkowo jest niezłym menadżerem. Takich osób nie ma wiele.
Adam,
I to jest właśnie to o czym jak sądzę pisał Alex i o czym ja pisałem.
Jeżeli jesteś dobry w 5 zagadnieniach i dobrze się w nich poruszasz (poruszasz = 20%, a nie jesteś specjalistą), to będziesz w stanie spoić wyniki pracy tych specjalistów w jedną całość, w rezultat.
Ty to nazywasz „bycie niezłym managerem”, Alex – że wartość rynkowa takiego człowieka będzie całkiem duża. Uważam, że obaj mówicie o tym samym.
Ja w mojej pracy staram się być właśnie takim spoiwem.
Nie jestem specjalistą w żadnej z dziedzin w których kieruję projektami, ale potrafię spiąć jednego specjalistę z drugim, jedną część projektu z drugą. Po to by uzyskać oczekiwany efekt.
Widzę więc, że nieświadomie działam zgodnie z ideą opisaną przez Alexa :).
Oczywiście każdy jest inny, zatem to po części cecha charakteru.
Jeden lubi dłubać w swojej dziedzinie nie chce przyswajać „niepotrzebnej” wiedzy – to specjalista.
Drugi nie lubi wchodzić w niepotrzebne szczegóły, woli obejmować fragmenty jako całość i łaczyć je w większe fragmenty – to generalista.
Obaj są potrzebni aby zrobić każdy bardziej skomplikowany projekt, ale każdy ma inne w nim zadanie.
Najważniejsze, że Alex zwraca uwagę na to, że bycie generalistą jest bardziej efektywne niż specjalistą. Być może część „nieuświadomionych generalistów” uważających się za specjalistów przemyśli to i rozezna nowe drogi którymi mogą podążąć.
Dla mnie osobiście ten post uświadomił mi że jestem generalistą, ale teraz już świadomym tego faktu i co więcej zadowolonym z tego faktu :D
Pozdrawiam
Robert
BB
Ten sposób podejścia rzeczywiście jest dobry jeśli chcesz długoterminowo zrobić karierę w informatyce, choć funkcjonuje też doskonale w innych dziedzinach.
EM
Podsunąłeś ciekawy temat, obiecałem Ci więc reszta to była tylko kwestia czasu :-)
Dobór dziedzin musi być bardzo starannie przemyślany, o tym pisałem.
Oczywiście, że istnieje sporo odcieni szarości między generalistą i specjalistą.
Aniu
Podoba mi się ta uwaga z tworzeniem analogii. To jest jedna z podstawowych technik kreatywności !!
Dywersyfikacja o której piszesz to też ważny argument, zwłaszcza w dzisiejszych czasach
Szymon
Piszesz:”że będąc w określonej dziedzinie “100%-specjalistą” stajemy się dla przeróżnych osób wspomnianą wcześniej “jedyną pozycją na liście”? „
To słuszna uwaga, choć nie jest to jedyna metoda. Ja jestem u wielu klientów „tą listą” właśnie ze względu na unikalną kombinację różnych umiejętności.
Robert Sujak
Witaj na naszym blogu :-)
Napisałeś naprawdę bardzo ciekawy komentarz i to nie tylko „jak na pierwszy raz”. Dziękuję!!
Paterson
„Formalne studia” to takie, kiedy zapisujesz się na jakąś uczelnię, realizujesz tam ustalony program zajęć, zdajesz egzaminy, dostajesz dyplom. Poza tym systemem możesz studiować na własną rękę, bez zewnętrznego programu, egzaminów i oczywiście papierka. Twoje rezultaty weryfikuje rzeczywistość i zamiast dyplomu dostajesz wtedy odpowiednią ilość kawałków papieru z napisem „EURO” :-)
Adam
Dziękuję za dobry przykład. Im więcej takich tym więcej Czytelników wierzy że jest coś w tych niesłychanych rzeczach, które piszę :-)
Masz rację, że jest niedobór dobrych generalistów (nawet przedwczoraj dyskutowałem ten temat z dyrektorem jednego bardzo dużego przedsięwzięcia z pogranicza mediów i IT). Dlatego piszę o tym :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Ten post jest na Wykopie, jeśli komuś się podoba to proszę o głos, pozna go więcej ludzi
Witam wszystkich,
Wiele zostało już powiedziane i przeważnie bardzo mądrze, dorzucę zatem tylko własne doświadczenia bez powtarzania tego co było.
Ogólnie zgadzam się z zasadą 80/20, w wielu przypadkach zadziwiająco dokładnie opisuje ona rzeczywistość (u mnie przeważnie realizacje nieprzyjemnych dla mnie czynności :). Zastanawiam się jednak czy można z niej skorzystać przy podejmowaniu tak ważnej decyzji jak „obranie drogi życiowej/ścieżki kariery”. Odpowiedz myślę każdy powinien znaleźć indywidualnie, uwzględniając szczególnie branżę w ktróej się obraca.
Zajmuję się designem i na początku komercyjnej działalności myślałem, że zostanę takim generalistą. Z czasem jednak zrozumiałem, że powierzchowna znajomość kilku tematów nie pozwala mi na dalszy rozwój, a co najważniejsze – nie przynosi mi satysfakcji z pracy! Co więcej, jak kilka osób wspomniało, potrzeba czasu i wiedzy aby dobrze wybrać te ABCD i 20% które chcemy poznać. Osobiście zmierzam w kierunku modelu 60% wiedzy w dwóch, trzech dziedzinach. To gwarantuje mi, że mam satysfakcję z pracy, trzymam poziom i jestem całkiem elastyczny.
Zresztą wszystko to sprowadza się do naszych możliwości adaptacji, chęci rozwoju i tego kim chcemy być. Zawsze mnie „przerażało” takie opisywanie życia za pomocą procentów bo gdzieś w tym wszystkim możemy zgubić samego siebie. Świat się jednak digitalizuje i jego mieszkańcy także :)
Pozdrawiam
Piotr
Piotr
Zwróć proszę uwagę, że w żadnym momencie nie piszę o powierzchownej znajomości którejś z ważnych dla nas dziedzin. Nabyciu kluczowych 20% umiejętności dających 80% skuteczności trudno nazwać powierzchownym. Wielu ludzi w życiu zawodowym nie posiada nawet tego (zwłaszcza w zakresie komunikacji!!)
Podkreślam też jeszcze raz, że opisane podejście nie jest uniwersalne, są kariery do których nie nadaje się ono (to trochę jak agile vs. waterfall w project management :-))
Procenty (mowne zresztą) zostały tutaj użyte jako model do opisania pewnego zjawiska.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Drogi Alexie zasada Pareto staje się powoli Twoją idée fixe… Nie wiem czy to dobrze:) Pozdrawiam!
aJf
Nie martw się o mnie :-)
Jeśli jakiś model ładnie tłumaczy rzeczywistość to go stosuję
Pozdrawiam
Alex
witam
Nie wiem czy to ja do końca nie rozumiem waszych wypowiedzi, ale zdaje mi się, że zbyt dosłownie bierzecie tą proporcję 80/20.
A co do samej idei, to chyba tak jak większość ludzi uważam, że potrzebni są generaliści i specjaliści. Najlepiej to wytłumaczyć na modelu projektu: manager projektu powinien orientować się w wielu dziedzinach, tak żeby po konsultacji ze specjalistami wybrać najlepsze rozwiązania, a później specjaliści wykonują pracę jak najlepiej wykorzystując swoje 100% wiedzy.
Osobiście, ciągnie mnie do bycia specjalistą, bo będzie mi to sprawiać chyba większą radość. Jednak dzisiaj przeczytałem artykuł, w którym jeden z punktów trochę mnie zmartwił. Powiedzmy że jestem specjalistą typu „cała lista”. Faktycznie przez to musiałbym poświęcić dużo czasu na różne pierdoły, których nikt nie umiałby rozwiązać.
Chętnie przeczytałbym post nt optymalnego dobierania tych kilku dziedzin, w których będziemy znać rzeczy wymagane do funkcjonowania.
Pozdrawiam wszystkich
Artur
Witaj na naszym blogu :-)
Cały czas podkreślam, że używam tych 20/80 umownie, aby pokazać pewne zjawiska :-) Jeśli ktoś odnosi inne wrażenie to jest to dla mnie sygnał, abym jeszcze wyraźniej takie rzeczy zaznaczał.
Naturalnie, że jest zapotrzebowanie zarówno na specjalistów, jak i na generalistów i to nie tylko w IT. Napisałem ten post, bo niektórym Czytelnikom przyda się świadomość istnienia tej drugiej ścieżki i wielkich możliwości, jakie też i ona otwiera.
Jeśli czujesz powołanie do bycia specjalistą to bardzo dobrze. przetestuj w praktyce, czy to Ci naprawdę odpowiada i jeśli tak to działaj w tym kierunku.
Możesz dokładniej wytłumaczyć, co w tamtym artykule tak Cię zmartwiło (może zamieniając przy tym słowo „pierdoły” na bardziej pasujące do tego blogu :-))?
Napisanie postu na temat optymalnego dobierania kilku dziedzin jest dość trudne, bo będą one zależały nie tylko od branży (nie wszyscy tutaj zajmują się IT), lecz też, a nawet przede wszystkim od preferencji i talentów konkretnej osoby.
To, co w razie zainteresowania moglibyśmy zrobić to wystartować parę dyskusji dotyczących różnych branż
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Alex,
Słowo „powierzchowne” zostało może niefortunnie użyte, albo czytając moją wypowiedź popełniłeś „semantyczne nadużycie” :)
Mimo wszystko myślę, że rozumujemy podobnie a problem bierze się z użycia wartości wymiernych(procenty) do liczenia mniej wymiernych (umiejętności). Tak jak mówisz to wszystko model, nie ma sensu więc spierać się o liczby bo chodzi o idee. A z tą ideą się w zupełności zgadzam.
Dla mnie najważniejsza jest umiejętność uczenia się, rozwiązywania nowych problemów. Jeśli posiadasz te zdolności to zyskujesz wiele. Pozostaje wtedy „tylko” wybierać problemy które chcesz rozwiązywać.
Podtrzymuję jednak swoje stanowisko o ograniczonej specjalizacji, jest to jednak mój pogląd na własną osobę.
Na koniec chciałbym pogratulować niezmiernie ciekawego BlOgAsKa :) oraz publiki jaka tu się wypowiada. Nie obrazisz się chyba jak powiem, że z całego wpisu połowa mądrości zawarta jest w komentarzach.
Pozdrawiam
Piotr
Piotrze
Napisałem „powierzchownie” aby dodatkowo wyklarować mój punkt widzenia dla szerszego grona Czytelników. Chodzi mi o to, aby nikt nie odniósł mylnego wrażenia że promuję niewiedzę :-)
Umiejętność (a nawet zamiłowanie do) uczenia się jest rzeczywiście bardzo ważna. Szkoda, że większość form edukacji dość skutecznie ja w ludziach zabija (bo na początku życia mamy ją prawie wszyscy).
To, że Czytelnicy wnoszą bardzo dużo poprzez swoje wpisy jest dla mnie całkowicie jasne. Tak też było zamierzone w myśl zasady „żaden z nas nie jest tak mądry, jak my wszyscy razem„. Tak naprawdę mamy tutaj otwarty team, którego mam zaszczyt być managerem.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam wszystkich,
@Alex,
w większości zgadzam się z Twoim postem, jednak nie wszytsko jest tak piękne jak opisujesz. Niestety w dziedzinie w której się nie orientujemy, wybór tych 20% które da nam podstawy, jest dość ciężkie do wyselekcjonowania z zalewu informacji (zwlaszcza w przypadku sprzecznych opini „specjalistów”).
Zgadzam się z Tobą że nie każda karierę da się skonstruować w ten sposób: czy ktoś chciałby być operowany przez chirurga który zajmuje się 5-oma różnymi dziedzinami i każda opanował w przedziale 20-50% ? (czas jest towarem deficytowym, a człowiek z definicji, poza kilkoma wyjątkami, nie może dobrze wykonywać więcej niż jedną czynność w danym czasie).
W związku z twoim podziałem:
” generalista zna:
– 20% dziedziny A dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
– 20% dziedziny B dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
– 20% dziedziny C dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
– 20% dziedziny D dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie
– 20% dziedziny E dającej mu 80% możliwej skuteczności w tym zakresie ”
myślę że generalista „tego” typu może być jedynie dobrym zarządcą – musi rozumieć co robią współpracownicy i podwykonawcy aby skutecznie integrować ich pracę. Niestety taka osoba, bez dokształcania, nie jest wstanie samemu „pociągnąć” bardziej skomplikowanego projektu. Z drugiej strony czasy gdy sukcesy osiągało się samemu, dawno mineły.
pozdrawiam,
Alex,
również przyłączam się do gratulacji :) bardzo ciekawe spojrzenie na ten temat.
Dopowiedziałbym jedynie, że „generalista” to inaczej „człowiek renesansu”.
Godnym polecenia rozwinięciem Twojego zdania „specjalista to człowiek, który wie wszystko o niczym, a generalista to ten, który wie nic o wszystkim” jest rekomendacja Harvard Business School:
By osiągnąć sukces należy:
a) „wiedzieć coś o wszystkim” i
b) „wszystko o czymś”
„coś o wszystkim” to właśnie generalista. Wiedza o ogółach z wielu obszarów tak naprawdę zapewnia mobilność na rynku pracy (można zmienić pracę na inną – bo przecież też się dobrze orientujemy) i brak nudy – bo w wielu obszarach wiele się dzieje :)
a wiedza „wszystko o czymś” czyli specjalistyczna w danej działce – zapewnia nam bycie coraz lepszym.
Najwłaściwsza wg mnie jest kombinacja obu cech :)
pozdrawiam,
Tomek
Twierdzisz, że jest coraz więcej specjalistów. Tylu, że aż w niektórych dziedzinach trudno im „zaistnieć”. Dlatego mam pytanie: kto będzie zatrudniał generalistów jeżeli do jego dyspozycji jest wielu specjalistów? pozdrawiam!
aJf: generalistów zatrudni ten, kto musi zarządzać owymi specjalistami – niesposób efektywnie wykorzystać ich wiedzę i umiejętności bez znajomości działań które wykonują
Witam wszystkich!
Alex, moje doświadczenia podpowiadają mi, że specjalista i generalista których opisałeś to w rzeczywistości ta sama osoba.
Każda użyteczną specjalistyczną dziedzinę da się rozłożyć na kawałki jakichś innych dziedzin. I tak np: programista Java jeśli faktycznie jest specjalistą to będzie umiał napisać też coś w C++, będzie umiał zaprojektować dobre API, będzie wiedział trochę o algorytmach, logice, matematyce, przenośności pomiędzy platformami, pewnie nawet będzie posługiwał się UML. Z pewnością w każdej z wymienionych dziedzin będzie umiał obsłużyć pewną część rynku, choć nie będzie w nich prawdziwym ekspertem. Jest więc generalistą. Nie ma czegoś takiego jak bardzo wąski specjalista, to błąd w postrzeganiu;)
Podobnie Ty, dobrałeś swoje umiejętności tak by miały wartość dla klientów, to znaczy, że są klienci którzy potrzebują takich kompleksowych usług – tworzą oni rynek i Ty na tym rynku jesteś właśnie specjalistą. A przytaczany często przykład generalisty w IT można określić jednym słowem 'manager’, i nikt nie odmówi takiemu panu tego, że jest specjalistą w swojej dziedzinie:)
Moim zdaniem największe korzyści na rynku pracy przynosi poprawne zidentyfikowanie u siebie tych dwóch aspektów swojej wartości rynkowej. A skupienie się tylko na jednym podejściu trochę nas ogranicza.
W komentarzach przypisano pewne wady specjaliście (niesamodzielny, ograniczony do jednej dziedziny w której dłubie i to co poza nią go nie interesuje, ogranicza się do jednego fragmentu projektu, nieefektywny, kiepsko się adaptuje…) i generaliście (sam nie jest specjalistą, zna się tylko powierzchniowo…) – wydaje mi się że donoszą się one w równym stopniu obu podejść, wystarczy tylko dobrze zdefiniować co jest czyją specjalnością a co tylko zbiorem umiejętności.
’ Tam będą uczyć cię teoretycznie i “całościowo” marnując Twój czas zapychaniem Ci głowy dużą ilością inteligentnie brzmiącego “mułu informacyjnego” ’ – na przykład ja studiuję fizykę, i znam osoby, które właśnie w ten sposób widzą mój kierunek. Proszę, nie patrzmy tak na studia! Dla mnie ten 'muł’ to albo 100% wiedzy potrzebnej do tego by być specjalistą magistrem inżynierem fizyki (znam posadę która chce właśnie kogoś takiego, z prawie całym zakresem wiedzy z 5 lat) albo jest to właśnie kilka specjalności (np: fizyka molekularna, matematyka, obliczenia symboliczne, programowanie, elektronika, praca w laboratorium, mechanika, krystalografia….) z których nauczono mnie po te kilka procent które jednak pozwolą mi obsłużyć kilkanaście/kilkadziesiąt procent każdego z tych rynków! Podobnie jest z wieloma innymi kierunkami studiów! A to że wielu z tego całego wachlarza możliwości wybiera tylko mały ułamek w którym szuka pracy, zamieniając resztę właśnie na taki 'muł informacyjny’ to już ich decyzja.
Jest jeszcze coś, co powinno być chyba napisane gdzieś drobnym druczkiem w tym artykule: Wybranie przysłowiowych 20% i nauczenie się ich to mit! Tak naprawdę potrzeba 20% ale czasu (także przyszłego) na ciągły rozwój i zajmowanie się daną dziedziną.
Serdecznie pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy.
Witam Was na naszym blogu :-)
Krzysiek
Piszesz:”czy ktoś chciałby być operowany przez chirurga który zajmuje się 5-oma różnymi dziedzinami i każda opanował w przedziale 20-50% ?”
O ile zgadzam się z Tobą co do samej kwestii chirurga, to muszę sprostować pewną nieścisłość. Nigdzie nie pisałem, że ktoś jako generalista ma opanować 20-50% danej dziedziny. Ja pisałem nie o zakresie, ale o czasie i nakładach na jego opanowanie!! Jeśli odpowiednio je dobierzesz to masz (w uproszczeniu) 80% umiejętności, a to jest spora różnica w stosunku do tego, co napisałeś.
Generalista może być nie tylko dobrym zarządcą, ale tez np. integratorem narzędzi i pomysłów z różnych dziedzin. Takich mamy w gospodarce stanowczo za mało!!
Dokształcać powinniśmy się wszyscy, tu się zapewne zgadzamy.
Tomku
Oczywiście, że kombinacja obydwu podejść też jest bardzo atrakcyjna :-)
Ważne jest, abyśmy mieli świadomość, że do sukcesu istnieją drogi inne niż tylko zgłębianie jednego wąskiego zagadnienia przez całe lata.
aJf
Dobre pytanie :-) Oto parą możliwości „na szybko”
– wszędzie tam, gdzie ciągnięcie ze sobą całego tabunu specjalistów byłoby niepotrzebne, niezręczne i kosztowne. W przenośni – czasem dobry wielofunkcyjny scyzoryk będzie bardziej praktyczny niż skrzynka z wyspecjalizowanymi narzędziami
– wszędzie tam, gdzie są do zrobienia zadania z szerokiego wachlarza dziedzin a Ty nie chcesz bawić się w project management (na przykład jako dawca kapitału dla startupu)
– wszędzie tam, gdzie specjalności są bardzo wąskie a Ty masz bardzo pobieżne know how – tam też potrzebujesz dobrego generalisty
i jeszcze parę podobnych sytuacji
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Dwa ostatnie wpisy Czytelników pojawiły się kiedy pisałem mój komentarz, więc odniosę się do nich teraz.
Krzysiek
To też jest dobry przypadek do opisanych przez mnie
Łukasz
Pojęcie „mułu” informacyjnego jest oczywiście względne i zależne od celów jakie stawiasz takim studiom. Inaczej to będzie wyglądać w przypadku kogoś, kto idzie na studia bo chce zdobyć konkretne umiejętności powiększające jego szanse na rynku pracy, a inaczej jeśli studiuje z innych powodów. Patrząc na cele większości młodych ludzi z którymi mam do czynienia mogę niestety mówić o generalnym zamulaniu. na ten temat możemy szerzej podyskutować w przyszłości.
Piszesz:”Wybranie przysłowiowych 20% i nauczenie się ich to mit! Tak naprawdę potrzeba 20% ale czasu (także przyszłego) na ciągły rozwój i zajmowanie się daną dziedziną.”
Dokładnie tak jest!!! Podkreślam to wielokrotnie, mówimy o NAKŁADACH 20% (też umownie) a nie REZULTATACH (wiedzy, umiejętnościach)
Takich „umiejętnościowych” dwudziestoprocentowców mamy niestety zbyt wielu i to często na wysokich stanowiskach :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Alex: to zmienia postać rzeczy – cały czas mysłałem że mówimy o osiągnięciu 20% danej wiedzy, które pozwalają nam sie obracać i ” po krótce rozumieć” o co chodzi w pozostałych 80%. Co do 20% nakładów aby opanować 80% umiejętności to umownie można tak zalożyć, jednak jest multum przypadków gdy ta zasada nie zadziała
pozdrawiam,
Witajcie
Nakład pracy w wysokości 20% jest tez efektywny w następujących przypadkach:
– zmiany dziedziny w której się poruszamy
(rozpoczynałem studja na wydziale ekonomicznym, jednak informatyka naturalnie mnie pociągała i zajmowałem się nią na coraz bardziej szczegółowym poziomie – teraz poświęcając mniej więcej 20% czasu w obu tych dziedzinach, tam gdzie muszę ją uzupełnić dostaje efektu katapulty)
– możemy tę zasadę stosować przy testowaniu potencjalnych specjalizacji
(pomyślcie co by się stało gdybyście po przejściu mniej więcej 80% doszli do wniosku, że to nie jest wasz konik?)
– orjętując się w danej dziedzinie szukanie analogii o których pisała Ania Olear jest łatwiejsze
(możemy to robić nawet poszukując na skróty przez Google – ja tak często robię…)
– wiedza często jest uniwersalna
(20% wiedzy może być wykożystane w eilu dziedzinach, jest to podobne do sytuacji jakie zachodzą przy tworzeniu ontologii czyli słowników opisujących daną dziedzinę; często ta sama klasa obiektu może być użyta w wielu kontekstach, przykład: projekt to ciąg czynności tak jak i proces – różnią się kontekstem traktowania czasu – projekt to harmonogramy a proces to sekfencje)
– tak zwane i popularne fuchy
(20% poświęconego czasu może dać nam możliwość wykonania dobrej fuchy, które są znane z tego, że często są dobrze opłacane, bo są to zadania typu „Tu i Teraz!”)
Na zakończenie chiałbym dodać, że umiejętności w ten sposób osiągnięte są łatwiejsze do oceny pod kontem dalszego wkładu energii w ich poszerzanie i doskonalenie.
Pozdrawiam,
Paweł Urbański
Zgadzam się z tomkiem Zienkiewiczem – najlepsza jest kombinacja obu. Alex, kolejn temat, nad którym warto się pochylić :)
Witam.
Jako iż jest to mój pierwsze „wychylenie się”, pozwolę sobie skomentować ogół wpisów. Czytam Twój blog od około miesiąca. Niesamowite jest, jak wiele ciekawych oraz pouczających rzeczy na nim znalazłem i wykorzystałem (lub wykorzystam w przyszłości). Dzięki – świetna robota!
Pozdrawiam.
@Krzysiek: przykład z chirurgiem jest moim zdaniem niekompletny, ja chciałbym być operowanym przez chirurga w szpitalu, którym zarządza menadżer potrafiący np. zrozumieć zarówno potrzeby związane z zakupem sprzętu odpowiedniej klasy jak i koniecznością osiągania zysków. Menadżer-generalista będzie wiedział, na czym polega praca chirurga na tyle, aby zrozumieć jego potrzeby i zapewnić mu warunki do dobrego wykonywania jego pracy tak, aby przyniosło to korzyści wszystkim.
@pawel-stradowski: a chciałbyś być operowanym przez chirurga, który jest jednocześnie zarządcą szpitala i operując Ciebie zastanawiałby się nad redukcją kosztów, a księgowa podstawiałaby mu faktury do zatwierdzenia?
Myśle że tak jak napisałeś, powinna wyglądać służba zdrowia. Szpitalem powinna zarządzać osoba znająca zawód lekarza, znająca dobrze reguły kapitalizmu – z uwzględnieniem priorytetu ludzkiego zdrowia i życia…..
Zgadzam się z ideą artykułu. W Moim przypadku sprawa przedstawia się o tyle pozytywnie, iż mam wiele zainteresowań – i nie we wszystkie angażuję się aktualnie w pełni. W pewnym obszarze jestem najbardziej aktywny, w innym mniej – w jeszcze innym natenczas zupełnie. Są więc takie tematy, które leżą niejako „w odwodzie”, takie „asy w rękawie” na przyszłość, chociażby w roli lekarstwa na nudę lub monotonię. Zróżnicowanie zainteresowań jest doskonałym sposobem na urozmaicenie własnego życia, jednocześnie dając większe szanse „alokacji zawodowej”.
Ponadto lubię zajmować się po części dalszoplanowymi tematami, jako że później zawsze łatwiej jest Mi wystartować z dążeniem do profesjonalizmu w ich obrębie, niż gdybym miał zaczynać wszystko od początku.
Witajcie,
Nie chcąc się powtarzać napiszę tylko, iż zgadzam się z Tomaszem Jaworskim, a od siebie dodam, że to o czym pisze Alex i Tomasz to również doskonała okazja do testowania swoich marzeń i praktycznego sprawdzenia czy wizja naszych oczekiwań jest prawdziwa.
Alex: Prawdopodobnie zabrzmi to naiwnie ale napiszę coś osobistego. Z całego Twojego bloga dziękuję * Ci Bardzo * za ten wpis, mój wieloletni „kompleks” multitaskera właśnie prysł.
Pozdrawiam Czytelników i Autora
Wojciech Szywalski
zdobywając wiedzę i doświadczenie z kilku dziedzin mamy możliwość stać się bardziej kreatywnymi i elastycznymi ludźmi – a to może być dość atrakcyjne na rynku pracy. Warto zauważyć, że powyższa idea jest bardzo dobrym pomysłem w przypadku zawodów nie wymagających sztywnych specjalizacji (często podawany przykład-lekarz). Będąc efektywnym w 80% nakładem 20% – to naprawdę dużo i całkiem realne jest okeślenie, gdzie leży te 20% – wystarczy poznać bliżej daną dziedzinę. Dla przykładu podam tematykę artystyczną: pytając różne osoby o najlepszy sposób na bycie specjalistą w danej dziedzinie nieraz słyszę, że na pierwszym miejscu jest prawdziwa pasja, na drugim doświadczenie. A propo wiedzy w tym temacie-jest ona dość powszechna, istnieją pewne zasady, na których opiera się większość nauki-cała reszta to udoskonalanie warsztatu od strony technicznej. Są osoby, które kończą 1-2(i więcej)-letnie szkoły twierdząc,że tak naprawdę niewiele im to dało (prócz „papierka”), a tylko praktyka uczyniła z nich osoby określanymi profesjonalistami i polecają wybrać jakiś kurs(-y) i praktykować na własną rękę. Inni będą twierdzić, że tylko dzięki rzemieślniczej wiedzy (szkoła) można jakoś zaistnieć. Istnieją też osoby, dla których kursy/szkolenia były tylko potwierdzeniem umiejętności/wiedzy a nowa posiądnięta wiedza ograniczała się do „drobnych ciekawostek”.
” Cały trik polega na właściwym dobraniu tych 20% z każdej dziedziny oraz takiej kombinacji tych ostatnich, która jest rzadka i poszukiwana na rynku. ”
– osobiście jestem na etapie rozwijania się w kilku dziedzinach i jestem bardzo ciekawa, jaki będzie tego efekt np.za kilka miesięcy. I, podobnie jak Tomek, część z Moich zainteresowań czeka (aż wykorzystam dane umiejętności), inną częścią zajmuję się bardziej, intensywnie rozwijając.
Twoja porada, Aleksie, „Jak zrobić to w praktyce?” – brzmi bardzo atrakcyjnie, osobiście dziękuję Ci za nią i na pewno głębiej się zastanowię nad jej skutecznym wcieleniem w życie :).
Pozdrawiam serdecznie :)
Radek Sikorski podesłał mi link do bardzo dobrego postu na blogu Andreessena, który ostatnio obudził się tam po mniej dla mnie ciekawym okresie :-)
Sprawa edukacji i wielu specjalności na raz poruszona jest tutaj
http://feeds.feedburner.com/~r/pmarca/~3/163897903/the-pmarca-guid.html
cały cykl zaczyna się tutaj>
http://feeds.feedburner.com/~r/pmarca/~3/163461825/the-pmarca-guid.html
Interesujący punkt widzenia, choć nieco odmienny od mojego (zwróćcie uwagę na jego disclaimer w pierwszym poście: „These posts are not appropriate for people for whom work/life balance is a high priority „)
Pozdrawiam i dziękuję Radkowi (śledzę blog Marca, ale ostatnio nie miałem czasu)
Alex
witaj alex
post robi wrazenie…nie myslalem o tym nigdy w ten sposob i napewno to wykorzystam
moze opiszesz co jest Twoim poszczegolnymi 20% dajacymi 80% mozliwosci i jak do tego doszedles?
Damian
Opis tego zająłby dość sporo czasu i byłby mało przydatny dla innych, bo każdy powinien znaleźć kombinację odpowiadającą własnym talentom i zainteresowaniom.
W sprawie zdobywania tego typu wiedzy też już pisałem (mentoring, własna działalność, własne studia i badania itp.)
Pozdrawiam
Alex
To mój pierwszy raz tutaj, do tej pory jedynie czytałem.
Temat specjalizacja vs generalizacja zajmuje mnie od kilku ładnych lat, gdyż jestem przykładem człowieka, który stara się „złapać jednocześnie wiele srok za ogon”. „Specjalizuję się” w programowaniu gier komputerowych, ale swoją uwagę poświęcam również grafice, muzyce, ogólnie pojętej kulturze i słowu pisanemu (żeby wymienić tylko kilka). W branży gier komputerowych występuje daleko idąca specjalizacja. Kiedyś jeden człowiek potrafił calą grę napisać wraz z grafiką, muzyką, rozklamować ją i sprzedać, dziś jest to przysłowiowe:
„At last count, it takes about 217 people to design, produce and market a killer game. Yeah, they’re right… It takes up to 20 or so to do a game (depending on the time frame and the complexity of the programming, artwork, etc.), 10 or so to market, publish and sell it, and 187 to stand around, collect salaries and bitch about the stock dropping. Yes, that’s correct. ”
Kiedyś to była satyra, bo taka była prawda. Teraz teamy pracujące nad najnowszymi tytułami naprawdę są tak ogromne, a ludzie w 100% koncentrują się na swojej działce.
Niekiedy ogarniają mnie wątpliwości gdy widzę co robią ludzie którzy się specjalizują w tylko jednej dziedzinie, ale każdego dnia jest coraz lepiej, coraz więcej wiem i coraz szybciej się uczę. Nie jestem w stanie fizycznie nadążyć za ludźmi którzy się specjalizują – to nierealne. W trudnych chwilach pocieszam się jednak, że za kilka lat, gdy skończę studia i będę wchodził na rynek pracy, będzie on przesycony osobami które nie będą umiały zrobić nic więcej, poza swoją specjalnością – a jaki jest pożytek z drużyny wielkich indywidualności, która nie gra zespołowo. Potrzebny będzie ktoś, o wiedzy interdyscyplinarnej, który połączy wysiłki tych ludzi w jedną całość. Ale ta osoba nie będzie tania… :-)
Powoli zaczynam wychodzić na prostą i wiem że w końcu osiągnę sukces zawodowy, a nawet teraz zauważam doraźne korzyści. Jako że jestem doświadczonym programistą, więc komputer nie ma przede mną tajemnic – a co to daje, nie będę tłumaczył. Umiejętności graficzne pomogly mi stworzyć grafikę do wszystkich gier i stron www bez szukania grafików, oraz ułatwiają przetrwać nudne wykłady ;-) Muzyka (gra na gitarze + śpiew) otworzyła mi oczy/uszy na inny świat, na świat sztuki. Dzięki nim wspaniale się relaksuję, za pewien czas będę w stanie pisać muzykę do własnych projektów bez oglądania się na muzyków, a już teraz pomagają mi w kontaktach osobistych z kobietami :-> Regularne treningi na siłowni oraz sztuki walki sprawiają że jestem zdrowy, pełen energii, pewny siebie, nie boję się wyjść na ulicę. Dzięki temu mam siłę i chęci aby dalej uczyć się kodowania itd – koło się zamyka. Każda z dziedzin w sposób niejawny wspomaga pozostałe.
Jednak nie polecam takiej drogi innym, jest ciężko i łatwo się zniechęcić (początek jest najgorszy, ale upływ czasu tylko zmniejsza „ból”, nie eliminuje go całkowicie) trzeba *efektywnie* pracować i nauczyć się dobrze zarządzać czasem + wiele innych cech, ale nie będę ich wypisywał gdyż czuję że przedmówcy to zrobili. W moim przeczuciu jest też tak, że tej drogi się nie wybiera – jeśli interesują ciebie różne rzeczy i będziesz nimi się zajmował dla przyjemności, jako hobby, a potem wykorzystasz w pracy zawodowej – tylko wtedy to ma sens. Nic na siłę.
Btw, aż dziw że to imię do tej pory tu nie padło. Leonardo – przypomnijmy sobie geniusza: http://en.wikipedia.org/wiki/Leonardo_DaVinci
O kurde, ale się rozpisałem. Miał być krótki komentarz, a wyszła notka autobiograficzna. Bardzo fany blog, Alexie, wiele razy mi pomogłeś. Tak trzymać :-)
Contrust
Witaj na naszym blogu :-)
Zarówno specjalizacja, jak i generalizacja są drogami, którymi można podążać. Ja wybrałem tę drugą drogę bo bardziej podobają mi się zarówno doświadczenia przy jej pokonywaniu, jak i rezultaty końcowe :-)
Widzę, że Ty posunąłeś Twoją wszechstronność jeszcze dalej i właściwie powinienem w paru aspektach uczyć się od Ciebie (uprawiam za mało spotów i już całe wieki nie grałem na czymkolwiek :-)) Jeśli będziesz to nastawienie konsekwentnie kontynuował, to zobaczysz do jakich rezultatów (w sensie jakości życia) dojdziesz.
W przeciwieństwie do Ciebie uważam że wybieramy sobie taką drogę, właśnie zaspokajając ten wszechstronny głód wiedzy i umiejętności. Jako dzieci mamy go prawie wszyscy, potem następuje małe zróżnicowanie :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Jak piszesz takie ciekawe rzeczy, to może warto byłoby podpisywać się imieniem i nazwiskiem? Wiesz, niech Google będzie Twoim przyjacielem!! :-)
„W przeciwieństwie do Ciebie uważam że wybieramy sobie taką drogę, właśnie zaspokajając ten wszechstronny głód wiedzy i umiejętności.” – hmmm? przecież ja uważam podobnie, może nie udało mi się tego opisać w sposób wystarczająco dobry :-)
U mnie to rozwinęło się naturalnie. Obserwowałem ludzi i gdy widziałem że ktoś robi coś fajnego, oryginalnego, ciekawego – chciałem tak samo. To nie była świadoma decyzja „będę to robił i dzięki temu w przyszłości będę miał większe szanse na rynku pracy” – nie, to było pragnienie znalezienia sobie hobby i nauczenia się czegoś nowego – a więc głód wiedzy. Może także trochę zazdrość że druga osoba umie to robić a ja nie :-) Podam przykład:
Od małego namiętnie grałem w gry komputerowe, fascynowały mnie, często marzyłem jakby to było móc stworzyć swoją wymarzoną grę – jednego dnia dowiedziałem się że każdy może spróbować swych sił, i tak się zaczęła moja przygoda z programowaniem.
Od młodości również zdradzałem ciągoty do rysowania, a gdy kolega ze studiów zdecydował że będzie profesjonalnym grafikiem i rozwijał się w tym kierunku, gdy zobaczyłem galerie najlepszych grafików na świecie… nie mogłem się oprzeć.
W krótkim odstępie czasu zauważyłem że sporo osób gra na gitarze i to w taki sposób że mnie zupełnie odrzuciło w kosmos – super, ja też tak chcę. Niedawno spotkałem kilka osób które bardzo ładnie śpiewały – no to czemu nie spróbować.
Siłownia itp. wynikła z tego że z natury byłem mały, chudy i słaby, a takim jest ciężko w tym świecie, stąd chęć stuningowania się i pozbycia ograniczeń Matki Natury. Ktoś kiedyś powiedział:
„Anything worth doing is worth doing well.”
Tylko trzeba uważać żeby nie przesadzać, bo zbyt duża liczba aktywności uniemożliwia sensowny rozwój w którejkolwiek z nich. Ciekawi mnie jeszcze wiele innych tematów ale chwilowo nie będę się za nie brał bo studia, praca itp. nie ma czasu. Czas to zasób którego najbardziej brakuje.
Alexie, w sieci używam raczej nicków, a ten którym się tu podpisałem nie jest moim prawdziwym – to dlatego że za bardzo się uzewnętrzniłem i nie chciałbym aby mój pracodawca, kolega, rodzice albo kobieta kiedyś przypadkiem się na to natknęli. Nic złego nie napisałem, ale swoje wewnętrzne przemyślenia chciałbym zachować dla siebie, ew. publikować anonimowo. Oczywiście mam swoją stronę domową którą google bez problemu znajduje i jestem świadom ważności tej wyszukiwarki :-) (gdybyś chciał mnie poznać, wystarczy że wpiszesz id z maila w googlu, ale proszę nie ogłaszaj go publicznie)
Contrust
Dziękuję za dalszą obszerną relację. No tak, czas to jedyny zasób, którego ilości nie możemy fizycznie zwiększyć.
Masz naturalnie prawo do pozostania anonimowym, choć biorąc pod uwagę poziom Twoich wypowiedzi szkoda. Zapraszam do dalszego zabierania głosu, wszystko jedno czy pod nickiem, czy też nie
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witajcie
Spróbuję dodać uzupełnienie o generalizacji dla specjalistów :)
Dla mnie post ten uświadamia istnienie takiego podejścia jak generalista. Jest ono interesujące, pozwalając spojrzeć z innej perspektywy na nasz rozwój. W dotychczasowym opisie generalista głównie:
1. Zarządza specjalistami.
2. Wykonuje mniej skomplikowane zadania, do których wystarczy on zamiast grupy specjalistów.
Do wykonania trudniejszych zadań potrzebny jest specjalista i przedstawiony został jako:
– ograniczony do jednej dziedziny,
– wykonujący dużo żmudnej pracy implementacyjnej w danym projekcie.
Jednak specjalizacja nie musi oznaczać ograniczania.
Można dobrać bazową dziedzinę specjalizacji tak (np. fizyka, matematyka, niskopoziomowe jezyki programowania), że niemal automatycznie, lub po szybkiej adaptacji, specjalista może być generalistą w kilku dziedzinach pokrewnych. Będzie wtedy specyficznym (super)specjalistą, który może znacznie więcej.
Dobry specjalista nie powinien wykonywać całej pracy implementacyjnej, a jedynie określić jej najistotniejszy zalążek. W ten sposób może pracować równolegle nad kilkoma projektami, wykonując 80% rozwiązania przy 20% nakładach czasu :) Jest to szczególny typ generalizacji w działaniach, dostępny tylko specjalistom.
Ponadto, bycie specjalistą nie musi oznaczać poświęcania na daną specjalność całego dostępnego czasu pracy w swoim życiu. W początkowym okresie jest to wskazane (kilka lat), ale później wystarczy niewielki nakład czasu na aktualizację nowinek. Można wtedy zając się poszerzaniem horyzontów – podejście mieszane.
Według mnie należy uświadomić sobie dodatkowo wybór między typowym zarządzaniem (lub wykonywaniem prostych zadań) a chęcią bezpośredniego tworzenia. To wybitni specjaliści przełamuja bariery. Jeśli ktoś czuje pasję tworzenia w jakiejś dziedzinie, to musi wiedzieć o niej wszystko, a najlepiej więcej – 110% :) Zapewne są takie dziedziny, które bardzo ograniczają. Na szczęście jest wiele takich, w których specjaliści mogą także sporo generalizować – jeśli chcą, i warto być tego świadomym.
Serdecznie pozdrawiam
Tomek
witam
trochę odgrzebuję stary post. To dlatego, że dzisiaj natknąłem się na następujący artykuł http://www.computerworld.pl/news/163444/1.html . Chciałbym poznać opinię osób, które pracują na stanowiskach IT, albo zatrudniają osoby na takich stanowiskach czy warto wierzyć takim rankingom? Czy faktycznie wnioski wyciągane na podstawie badań opinii (tych konkretnych) są słuszne z waszego punktu widzenia?
pozdrawiam