Znów kilka ładnych dni nie pisałem nowych postów, co jak zwykle oznaczało, iż prowadziłem „ciurkiem” treningi uzupełniane różnego rodzaju spotkaniami. Na ogół staram się unikać Takich „pracoholicznych” tygodni, ale zdarzają mi się one od czasu do czasu. Zazwyczaj decyduję się na nie mając jakieś atrakcyjne zajęcia i tak było też i tym razem. Między innymi miałem okazję trenować całkiem młodych, początkujących managerów IT w wieku ok. 25 lat. Wniosek nasuwający się z tego spotkania: starsi Koledzy, miejcie się na baczności!!!
Ci młodzi ludzie mogą być na początku trochę nieporadni w działaniach interpersonalnych (bo skąd mieli wziąć dobre wzorce) a mężczyźni wśród nich ciągle jeszcze wykazywać rezultaty powszechnej psychicznej kastracji, która ma miejsce w polskim społeczeństwie (tak, tak, to temat na całą książkę). Nie zmienia to faktu, że kiedy widać, z jakim zapałem i determinacją zabierają się oni za zdobywanie brakujących im umiejętności to staje się oczywiste, iż pojawia nam się nowa generacja Polaków, którzy za 5-7 lat zrobią gdzieś sporą rewolucję w firmach i życiu społecznym. Jaki kraj będzie z tego profitował, to się jeszcze okaże, ale nie o tym chcę teraz pisać.
Co tak szczególnie podobało mi się w tych Koleżankach i Kolegach?
- Totalny głód konkretnych umiejętności. O ile wielu przedstawicieli generacji niedoszłego bankiera Kazia często woli bazować na mydleniu oczu otoczeniu i wykorzystaniu koneksji do „załatwienia” sobie kariery, do której mają wątpliwe kwalifikacje, o tyle ci najmłodsi chcą coś umieć naprawdę, bez „ściemy” i udawania. Zdumiewające jest też to, że dzieje się tak mimo demoralizującego wpływu tzw. studiów wyższych, gdzie kombinowanie i plagiaty zdają się być dość powszechnym zjawiskiem.
- Związana z powyższym gotowość stanięcia twarzą w twarz ze stanem faktycznym własnych umiejętności, bez upiększania i łagodzenia obrazu własnych niedostatków.
- Duża odporność na „corporate bullshit” i wszelką inną indoktrynację. Ci ludzie jeszcze stosunkowo niewiele wiedzą o życiu, ale potrafią bardzo krytycznie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) podejść do tego, co się im mówi i to niezależnie od pozycji i tytułu rozmówcy.
- Gotowość całościowego podejścia do życia, gdzie praca jest ważnym, ale nie jedynym jego elementem.
- Wyraźnie mniejsza skłonność do bezmyślnego konformizmu wszelkiego rodzaju
- Po wychowaniu się na grach komputerowych (gdzie w menu jest prawie zawsze punkt „zacznij od nowa”) mniejsza obawa przed tzw. „niepowodzeniami”
Jak to poskładamy razem, to powstaje mieszanka o ogromnym potencjale, który trudno jest przecenić. Jako starsi wiekiem managerowie, możemy teraz albo zastanowić się, jak możemy tę drzemiącą energię wykorzystać, albo zamknąć oczy i pewnego dnia obudzić się z taką ręką w nocniku, jak robotnicy wielkoprzemysłowi po 1990.
Widzicie takich ludzi w Waszych firmach? Jeśli tak, to co robicie, aby ich zatrzymać i odpowiednio wykorzystać?
Jeśli nie, to dlaczego nie trafiają oni do Waszej organizacji??? Houston, you have a problem!!!
W tym temacie napiszę wkrótce o śmierci tradycyjnie rozumianej motywacji pracowników, na razie życzę ciekawych przemyśleń i zapraszam do komentarzy
PS: Ta grupa „pistoletów” pod koniec niezwykle intensywnego, dwudniowego treningu zakomunikowała mi, że najchętniej dołożyłaby natychmiast jeszcze 4 dni, dodatkowo do zaplanowanych 2 następnych modułów :-) Atmosfera była taka, że gdybym miał wolny czas i lokalizację to zrobiłbym to dla nich nawet za darmo :-)
Witam,
Nasuwa mi się tu refleksja, że za kilka lat z tej grupy menadżerów kraj będzie profitował, ale tym krajem może nie być Polska.. Dla tych high-flyers’ow to zapewne nie bedzie nic złego, bo bedą tam, gdzie będą mieli lepsze warunki, natomiast dla Polski i pracodawców w Polsce ciut gorzej. Żebym sam nie brzmiał jak zatwardziały patriota to przyznam się, że w planach na najbliższe lata nie mam powrotu do kraju.
Druga sprawa to po raz kolejny piszesz o „powszechnej psychicznej kastracji mężczyzn w polskim społeczeństwie” czy mógłbyś rozwinąć co rozumiesz pod tym pojęciem, bo brzmi to groźnie. Cytując pewnego piosenkarza „jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań” wiec tym bardziej zaczynam się bać :)
Pozdrawiam,
Greg
Przyłączam się do prośby Grega. Teraz, Alex, raczej mnie, niż bardziej rozumiem co masz na myśli.
Wydaje mi się, że Alexowi chodzi o powszechną postawę typu „nie uda mi się”, wmawiane od dzieciństwa „nie poradzisz sobie”, „lepiej się nie wychylaj” co owocuje potem brakiem pewności siebie, aktywności, przedsiębiorczości itd. Po prostu mentalna kastracja :-)
Greg, Bellois, Radek
Problem z tą kastracją leży znacznie głębiej i to co opisuje Radek jest tylko jednym z niewinnych symptomów. Problematyka dotyczy wielu aspektów podejścia do siebie, do kobiet, autorytetów, wyzwań itp. Na pocieszenie dodam, że problem leży (na szczęście) w naszym „software”, więc można zrobić sobie „update” :-) Całość wymagałby dość obszernego omówienia, obiecuję, że kiedyś do tego powrócę.
Wracając do wypowiedzi Grega, to częściowo podzielam Twoje obawy, choć z punktu widzenia tych obiecujących jednostek są one, jak napisałeś, w dużej mierze bez znaczenia. Bolesne może być (i częściowo już jest) dla pracodawców (w szerokim tego słowa znaczeniu – właścicieli i managerów), którzy w dużej mierze nie dostrzegają co im tutaj pod bokiem wyrasta :-)
Stąd moje pytania na zakończenie głównego postu, może to będzie dla kogoś jak dzwonek budzika. Ten dzwonek dotyczy też naszych młodych Czytelników: Jeśli masz 22-26 lat i nie możesz o sobie powiedzieć tego, co napisałem w głównym poście, to lepiej zrób coś z sobą i to szybko. Nie dotyczy to oczywiście osób, których ambicją jest zrobienie „kariery” w stylu Kazia, czy też „przebiedowanie” życia do wątpliwej emerytury, ale nie sądzę, aby takowi ludzie czytali ten blog :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam
Pytania: czy faktycznie „pracodawcy” nie dostrzegają tej „nowej fali” managerów? Czy po prostu się ich boją? Może, co wciąż nagminne w Polsce, nie chcą im więcej płacić, więc udają „ślepych”.
Pozdrawiam,
Piotr
Dostrzegają.
Mój obecny pracodawca właśnie takich ludzi stara się u siebie zatrzymać, właśnie tacy ludzie dostają wsparcie i właśnie oni dostali zadanie przeprowadzenia gruntownych zmian w firmie.
Chyba nam to całkiem nieźle wychodzi.
Na początku dodam, że czytam owego bloga od całkiem nie dawna, trafiłem tutaj całkiem przypadkowo z „irca dokładniej kanału #debian.pl”. dodam, że jestem młodym człowiekiem. Co do reszty jeśli kogoś zaintryguje moja osoba zapraszam do kontaktu via email.
Jest to pierwsza moja wypowiedź, może nie będzie zbyt trafna do końca, ale postaram się zobrazować moje postrzeganie na życie i ten oto artykuł bo tak można go nazwać.
Młodzi ludzie, a w tym studenci do końca nie wiedzą co mają ze sobą zrobić, więc idą na kierunki które wydają się im interesujące niezastanawiając się czy oby na pewno jest po nich jakaś praca, a już tym bardziej lepiej płatna, atrakcyjna.
Tacy owi pseudo studenci których to rzesza sięga około (90% +/- 5% mogę się mylić) skaczą z semestru na semestr nie zastanawiając się nad tym gruntowniej co tam robią i co mogą robić, czyli nic nie wynoszą o prócz papierka (magister ?) co w rzeczywistości nie wiele się ma do umiejętności. Bo gdy taki człowiek szuka pracy i pada na rozmowie kilka pytań to na 90% z nich dostaje się odpowiedź nucze się, douczę się, nie umiem, nie wiem (z życia wzięte z miejscowości Płock, gdzie trudno o pracownika – dobrego pracownika). Można rzec tylko jedno, ludzie bez ambicji?
Teraz coś o mnie… na moje życie składa się wiele spraw. W młodości szkoła także praca, nie powodzenia szkolne i częste zmiany, moimi ambicjami było poszerzanie wiedzy – nie teoretycznej(szkolnej) ale praktycznej co znajdywałem w informatyce, elektronice i wielu innych dziedzinach, co zajmowało czas, głowę przez co moje życie ułożyło się tak, a nie inaczej. W końcu zrozumiałem, że nawaliłem. Byłem inny bo patrzyłem na życie, jak na przyszłość do której wymaga się wiedzy praktycznej, a nie papierka co teraz też można to zauważyć, teraz jednak kończę szkołę bo za parę lat papierek będzie jak bilet do pracy, tak jak kiedyś kartki na żywność. Już dzisiaj prezentuje swoją wiedzą jak i umiejętnościami o wiele więcej niż nie jeden student po paru latach nauki na różnych kierunkach, moje ambicje nie pozwalają mi usiąść i czekać dalej poszerzam wiedzę, co rzadko można spotkać u młodego człowieka, którego z reguły interesuje TV, Gry, Sport – jednym słowem zabijanie czasu.
Bardzo dobrze, że są ludzie którzy chcą douczać, promować młodych ludzi bo widzą w nich naród polski – Polaków lecz w naszej społeczności patriotów pragnie wychowywać szkoła, a tym czasem zabija w nich ten patriotyzm – nieświadomie. Młodzież w pogoni za pieniądzem wyjeżdża z kraju. Każdy pracodawca zadaje sobie jedno pytanie zanim zatrudni człowieka z ulicy czy jeżeli go wyszkoli, czy nie wyjedzie z Polski lub dla niego co gorsza, nie pójdzie do konkurencji.
Nikt nie daje takiej gwarancji!.
Uważam, że w społeczeństwie jest kryzys spowodowany tym, że coraz trudniej o prace mimo kwalifikacji, w której zarobimy więcej niż 1 000zł na rękę, bo coraz częściej, czy masz studia, czy nie dostaje się rzadko więcej. Często spotykam się z tym, że ludzie z dyplomami po studiach szukający pracy są zbywani przez pracodawców -> wręcz powiem ze swojego doświadczenia. Ja nie mający nawet liceum skończonego znajdywałem bezproblemowo prace w Poligrafii, hipermarketach, serwisach, pracę jako programista, sprzedawca, itp w przeciągu niespełna dwóch tygodni, zaś koledzy z maturą po studiach błądzą ponad rok bez zatrudnienia bo nikt ich nie chce, ponieważ pracodawca mówi wprost, że jest po studiach dla tego nie!. Czemu zatem kończę szkołę ? bo nadejdzie ten nieubłagany moment kiedy będzie to jednak wymagane, a nie musze się chwalić w cv, że mam owe wykształcenie.
Podsumowując moje rozmyślania Polska to dziwny kraj, z którego uciekają fachowcy z powodu braku pracy kiedy właśnie takich ludzi nam potrzeba. Więc zdziwiło mnie, że się spotyka ludzi – młodych ludzi łaknących wiedzy i dziwi mnie, że ludzie wysoko na stołkach nie pragną polepszać warunków w Polsce by tacy ludzie pragnęli pozostać w kraju, a jedynie pragną dbać o własne przeklęte kieszenie – przeklęty ludzki EGOIZM.
Pozdrawiam Andrzej.
Ps. Troszkę się rozpisałem :)
Ps 2. Nie umiem sobie wyobrazić Polski za kilka, kilkanaście lat bo nigdy nie wiem co będzie za tydzień.
Witam
Alex, jak zawsze dotykasz sedna sprawy. Myślę, że problem „psychicznej kastracji” w dużej mierze polega też właśnie na kompletnym chaosie w głowach młodych ludzi (to dotyczy, i to bardzo, również mnie). Wychowani jesteśmy w społeczeństwie marnej przeciętności, gdzie już w przedszkolach wmawia nam się żeby nie wychylać się z szeregu, a dzieci „motywuje” się do nauki każąc za błędy zamiast nagradzać za sukcesy. Dlatego później wyrastają zakompleksieni, kompletnie zdezorientowani życiowo ludzie, którzy boją się życia i nie mają zielonego pojęcia co chcą w nim robić. Do tego wciąż widzi się coraz to bardziej pokręcone absurdy polskiej rzeczywistości i szeregi życiowych nieudaczników bądź ludzi przybierających skrajne postawy (od kompletnego olewactwa i hedonizmu do „szczurów” wypalających się przed 40). Tak jak mówisz, można by o tym książkę napisać…
Tylko jak w tym chaosie taki młody człowiek jak Ja może się odnaleźć ? Jak wyrwać się z tego zaklętego kręgu ? Jak, w końcu obrać w tym labiryncie właściwy kierunek, którym będzie się sukcesywnie podążać do celu, zamiast co chwile odkrywać, że trafiło się na ślepą uliczkę i wracamy do punktu wyjścia ? To są pytania za tysiąc punktów i wiele bym dał żeby poznać na nie odpowiedzi.
Pozdrawiam
Piotrze
Myślę, że jest to raczej ignorancja, spowodowana przeświadczeniem o swojej “wielkości”.
Kwestia płac, to inna historia, pamiętaj, że dostajesz tyle, ile jesteś wart na danym rynku. Tę prawdę musimy zaakceptować i odpowiednio do tego działać.
Smoku
To dobrze świadczy o tym pracodawcy, choć jest takich coraz więcej. Widzę to też po zainteresowaniu moim ostatnim projektem.
Powodzenia w przeprowadzaniu zmian!!
Andrzeju
Coś w tym jest, że większość studentów nie za bardzo ma pojęcie, co będą robić w życiu ……… ale ze mną było nie lepiej :-) W którymś momencie jednak trzeba zapłacić za to cenę, który na ogół jest tym większa, im później jesteśmy skonfrontowani z rzeczywistością. Też coś o tym wiem!!
Gratuluję Ci tego, że najwyraźniej znacznie wcześniej niż np. ja wpadłeś na znaczenie praktycznych umiejętności i ciągle nad tym pracujesz. Z tym znaczeniem papierka, to nie przesadzałbym, zależy oczywiście od branży, niemniej są takie, gdzie ma on absolutnie trzeciorzędne znaczenia (przeczytaj o zatrudnianiu ludzi bez matury, albo całą dyskusję na temat studiów dla programistów)
Piszesz:”Młodzież w pogoni za pieniądzem wyjeżdża z kraju”. To niekoniecznie jest jedyny powód, często chodzi po prostu o postrzegane (i często faktyczne) możliwości własnego rozwoju. Nie jest w tym nic złego, osobiście uważam, że młody człowiek koniecznie powinien gdzieś na początku swojej drogi pożyć trochę w innych społeczeństwach w celu rozszerzenia horyzontów myślowych. Dopiero potem można bardziej świadomie wybierać sobie własną ścieżkę życia.
Dylemat pracodawcy, o którym piszesz jest stary jak świat i od tak dawna dobrzy managerowie jakoś sobie z tym radzą.
Jeśli chodzi o płace, to jesteśmy znowu przy naszej prawdziwej wartości rynkowej. Z jednej strony jest mnóstwo ludzi, mających kłopot z zarobieniem >1000 zł na rękę w ciągu miesiąca z drugiej są (też w Polsce!!) zajęcia, gdzie te 1000 zł bez problemu zarabiasz DZIENNIE uczciwie pracując, bez przekrętów i kumoterstwa. I to nie jest jeszcze szczyt możliwości w tym względzie :-)
Problem polega na tym, że większość robi to samo co wszyscy inni popełniając przy tym (z ekonomicznego i rozwojowego punktu widzenia) poważne błędy strategiczne, o czym dość często piszę na tym blogu. No ale tutaj odbiegamy już od głównego wątku :-)
Egoizm, o którym piszesz jest “przeklęty” wtedy, kiedy ktoś jest tylko krótkoterminowo egoistyczny i nie rozumie, że będzie mu najlepiej, kiedy ludziom wokoło też będzie lepiej. No ale to też inna historia
Adam
Widzę, że dyskusja ciągle zbacza z głównego przesłania tego postu w kierunku tej “kastracji”, co świadczy chyba o znaczeniu problemu. Wrócimy do tego, obiecuję :-)
To co piszesz o przyczynach i objawach jest odbiciem części prawdy (bo jest tego więcej), zaprotestuję tylko przy określeniu “olewactwa i hedonizmu”, a szczególnie użyciu spójnika “i”, tak jakby te dwie rzeczy były ze sobą nieodłącznie związane. Tak przecież nie jest. Hedonizm, a szczególnie tzw. hedonizm etyczny nie jest niczym złym, moje życie jest odbiciem takiej właśnie postawy zmierzającej do szczęścia własnego i innych.
Wracając do Twoich pytań, to mam dla Ciebie radę, która w rożnych formach przewija się przez ten blog: eksperymentuj, próbuj najprzeróżniejszych ścieżek życia uważając tylko, abyś przy tym nie zrobił nikomu krzywdy i nie stworzył niechcący nieodwracalnych faktów zawężających znacznie Twoje przyszłe możliwości wyboru. Szczęśliwej podróży !!!
Pozdrowienia dla wszystkich
Alex
PS: Zaraz powstawiam linki
Ja tylko zazdroszczę tym 25 latkom, moim rówieśnikom że już w tym wieku biorą udział w takich ciekawych szkoleniach, mogą zostać tymi „pistoletami” jak napisałeś Alex.
Powstała myśl, w jaki sposób kierować swoim życiem i karierą aby mieć podobne osiągnięcia, uczestniczyć w szkoleniach tego typu i stać się czołówką :-)
Pozdrawiam
Michał
Nie zazdrość, tylko bierz się za siebie!!! Zacznij marzyć, zacznij dużo czytać i poszukaj wokół Ciebie ludzi od których mógłbyś się wiele nauczyć. Nie zawsze są to ludzie, którzy uzurpują sobie prawo do nauczania :-) Dla pocieszenia pomyśl, że ja do 28 roku życia (!!!) byłem zakompleksiałym introwertykiem, który z trudem utrzymywał się na powierzchni, więc i tak pewnie masz przewagę nade mną :-)
Pozdrawiam
Alex
Michał, weź pod uwagę to, że na tym świecie jedynym co tak naprawdę masz, jesteś ty sam. Każda minuta którą zainwestujesz w siebie, nie będzie nigdy stracona. Zainwestujesz w dowolny sposób. Pracą nad sobą, nauką, przemyśleniami.
Cała reszta jest ulotna i łatwo ją stracić. Ale też nie warto po niej rozpaczać.
I na koniec – inwestycja w siebie jest jednocześnie najlepiej procentującą. :-)
mnie trochę zraził post brakiem głębszej analizy i chyba za szybko rzucanymi stwierdzeniami, ale plusem jest to, że na strona jest coraz bardziej agresywna – takie jest moje wrażenie – czytelnika, który od niedawna tu zagląda. pozdrawiam.
Paterson
Co jeszcze chciałbyś tutaj głęboko analizować (pytanie jest serio)?
Napisałem ten post pod wrażeniem paru dni spędzonych z takimi ludźmi, mi to wystarczyło do tego entuzjastycznego podejścia. Robię takie rzeczy wystarczająco długo, aby rozpoznać taką znaczącą zmianę jakościową (nie mylić z jakością) ludzi, których szkolę.
Bardzo zaintrygowało mnie Twoje stwierdzenie: „strona jest coraz bardziej agresywna”. Co dokładnie chcesz przez to powiedzieć? To mnie bardzo interesuje.
Pozdrawiam
Alex
>>Co jeszcze chciałbyś tutaj głęboko analizować (pytanie jest serio)?
czy aby na pewno ludzie, których dopiero co poznałem i miałem z nimi kontakt przez jedynie parę dni są tak wspaniali, jak to się wydaje i czy można od razu wyciągać daleko idące wnioski.
w jakim stopniu (tzw.) studia wyższe (w Polsce) mają demoralizujący wpływ na studiujących i czy tego typu sformułowania nie są zbyt ostre. sukcesów Polaków w rywalizacji międzyuczelnianej na arenie międzynarodowej nie brakuje a to tylko jedno z kryteriów oceny.
>>strona jest coraz bardziej agresywna
Coraz więcej jest treści, po których przeczytaniu pojawiają się negatywne emocje u nowego czytelnika – ma się wrażenie, że jest coraz więcej krytyki, ale jako nowy gość na Twojej stronie muszę podkreślić, że droga przeglądania bloga polegała na wyborze treści o pozytywnych treściach (na ogół dzięki kategoriom i tagom, które wzbudziły zainteresowanie – a te wybrane przeze mnie były pozytywne). Mogę się więc mylić. Poznanie krytycznych głosów jest korzystne, bo można się przy okazji na chwilę skoncentrować na tym co jest/może być złe i lepiej się uczyć na błędach innych niż na swoich a wnioski naprowadzają na właściwy trop.
Może ci młodzi managerowie to produkt uboczny polskiej edukacji i może to właśnie w jej jest dobre?
Paterson
Oczywiście, że wszyscy jesteśmy ludźmi i jako tacy nikt nie jest perfekcyjny.
Z pewnym doświadczeniem możesz bardzo dużo powiedzieć o ludziach, z którymi spędziłeś dwa niezwykle intensywne dni treningu. W takich sytuacjach wychodzi bardzo wiele.
Wspomniane przez Ciebie sukcesy Polaków za granicą są bezsporne, pytanie tylko, na ile odnoszące je osoby zawdzięczają je studiom w Polsce. Może masz inne dane, z moich doświadczeń i kontaktów wynika, iż decydowały o tym całkiem inne czynniki.
Demoralizujący wpływ studiów w Polsce możemy np. stwierdzić obserwując dość powszechny fakt „kombinowania” przy egzaminach, czy też „zapożyczania” przy pracach. To nie ma nic wspólnego ze zorientowanym na rzeczywiste rezultaty światem, w którym żyję.
Innym negatywnym wpływem, jest dość powszechna na wielu uczelniach praktyka „olewania” studenta (niechętne panie w dziekanacie, niezjawianie się „pracowników naukowych” w wyznaczonych godzinach konsultacji, wołające o pomstę do nieba techniki (i często zawartości) wykładów. To często tresuje w studentach postawę potulnego petenta, co bardzo przeszkadza w osiągnięciu czegoś w życiu. oczywiście, że są też wartościowi wykładowcy, ale to inna historia.
Dziękuję za wyjaśnienie tego terminu „agresywności” strony. negatywne emocje u niektórych Czytelników to normalne zjawisko, jeśli w sposób dość wyrazisty wypowiadasz się na istotne tematy. Jeśli jakaś wypowiedz jest całkowicie niezgodna z obrazem świata odbiorcy, a jednocześnie ten ostatni ma wrażenie, że nie jest ona całkiem bezzasadna, to często budzi to w nim negatywne emocje.
Staram się wszędzie pokazywać możliwe rozwiązania, nie ograniczając się tylko do krytyki, bo to byłoby mało użyteczne. Czasem trzeba wyraźnie naświetlić pewną sytuację, niemniej raczej nie robię tego jako sztuka dla sztuki.
Piszesz na koniec: „Może ci młodzi managerowie to produkt uboczny polskiej edukacji i może to właśnie w jej jest dobre?”
Znowu pojawia się pytanie, czy oni tacy zostali „dzięki” polskiej edukacji, czy też „pomimo”. Patrząc na moje już prawie 15 lat doświadczenia w trenowaniu dorosłych ośmielam się zaryzykować stwierdzenie że „pomimo”. No ale to jest tylko moje osobiste zdanie.
Zgadzam się, mam podobne zdanie na te tematy i te negatywne rzeczy (odn.studiowania) spotykam w praktyce każdego dnia. Co do negatywnych emocji – sama krytyka jest tutaj u mnie, zwykłego szarego czytelnika decydującym czynnikiem jeśli chodzi o negatywne emocje przy czytaniu, a blogi lepiej jest chyba czytać dla relaksu – jest to wolny czas i tak najlepiej go spędzać. Pozdrawiam.
Paterson
Teraz rozumiem!! Ty masz po prostu inne potrzeby czytając blogi, chodzi Ci głównie o relaks.
Celem tego blogu jest wzajemna edukacja, co w konsekwencji powinno też prowadzić do większego relaksu w życiu (poprzez podwyższenie jego jakości w szerokim tego słowa znaczeniu). Ta edukacja jednak czasem musi następować poprzez intensywne przemyślenia i modyfikację obrazu świata, co czasem może być dla Czytelnika stresujące., albo budzić agresję o której wspomniałem wcześniej.
W tym kontekście tenże blog nie jest lokalem rozrywkowym, lecz obozem treningowym :-)
Dziękuję Ci za wyjaśnienie i życzę, abyś i Ty znajdował tutaj treści, które Cię relaksują, całą resztę możesz zignorować
Pozdrawiam
Alex
Sansei Alex,
Lektura tego bloga łącznie (a może w szczególności) z komentami, jest fascynującym zajęciem, na które niestety nie mogę przeznaczać tyle czasu ile bym chciał.
Tak więc do rzeczy:
„kastrat” – osobnik płci męskiej z gatunku Homo Sapiens (?), urodzony między rokiem 1973-1983. W okresie dojrzewania wychowywany głównie przez matkę. Ojcowie „kastratów” zajmowali się „tyraniem” od świtu do zmierzchu celem polepszenia bytu rodziny, tudzież utrzymania jej (i siebie) „na powierzchni”. Takiemu stanowi rzeczy sprzyjała transformacja ustrojowa (?!) w latach 1989-1990.
Patologia ta (apropo wychowywania) powodowała luki w przekazywaniu odruchów i „samczych wartości” z ojca na syna. Brak takowego wzorca/matrycy osobowości w połączeniu z nader wrażliwą psychiką samców (Ad.depresja wieku-średniego, kubikiri-harakiri, itd.) prowadzi do ukształtowania osobnika nader(!) wrażliwego (?) mającego złudne przeświadczenie o niektórych aspektach życia, mówiącego „dzień dobry” po wejściu do autobusu itd. itp. a przez co mającego zaniżone poczucie własnej wartości w społeczeństwie, które malało asymptotycznie do 0 (zera) w skończonym okresie czasu ;) (…)
Alex-san: Apropo „pistoletów”. To jest tak, że młodzi naładowani energią ludzie potrzebują czasem katalizatora jakim BAAARDZO często jest trener, szczególnie ds. negocjacji, zdolności interpersonalnych itd. Dlatego właśnie Twoja rola jest tak ważna, często jesteś Tym katalizatorem/mentorem/idolem… whatever.
Nie znam Cię, lecz… kto wie… gdzieś kiedyś… ;)
Apropo wynagrodzeń: Pamiętajcie dostajecie tyle na ile pozwoliliście (tak w pracy jak i wżyciu). Powstaje wiele nowych (oddziałów) firm z „Zachodu”, które widzą w Polsce tzw. „low cost country” i między innymi dlatego przenoszą tu (w szczególności) zakłady produkcyjne. W tym momencie pojawia się problem braku świadomości i przepraszam za słowo „wyrobienia” polskich pracowników, którzy (często targani różnymi wichrami życia) godzą się na bardzo, bardzo niskie wynagrodzenie choć mogli by dostać 2-3 razy tyle…
Studia wyższe: Alex, dlaczego deprecjonujesz wartość studiów!? Zgodzić się z taką postawą nie mogę z wielu przyczyn. Wszystkich ich nie będę wymieniał, podam tylko jedną z NAJWAZNIEJSZYCH. Właśnie dzięki studiom wyższym, dziennym ludzie młodzi, często z naprawdę biednych środowisk mają szansę wyjechać na zagraniczne starze pracownicze do wielu renomowanych firm, często w bardzo egzotyczne miejsca). Korzyści dla takiego studenta są oczywiste. Do tego rośnie w nim samoocena, wyostrzają się cechy charakteru, rozwijają talenty… mogę tak wymieniać ;)… i wierzcie mi to nie są frazesy albo przypowieści „o siewcy”. Uważam, że poglądy dotyczące studiów stoją w sprzeczności z tezą jaką postawiłeś (trochę wyżej) i, z która się absosmerfnie zgadzam, że trzeba pożyć w innej kulturze (nie koniecznie kraju!) żeby lepiej poznać samego siebie na tzw. „starcie”. Nie jest to oczywiście cytat.
Alex proszę Cię zanim znowu zaczniesz deprecjonować „studia at all w Polsce”, bardzo proszę zauważ, że jesteś postrzegany jako „mędrzec” w tym gronie a to zobowiązuje ;)
Co do plagiatów, „olewania” studentów przez kadrę dziekanatu itd. itp. To oczywiście prawda. Dlatego są uczelnie i UCZELNIE choć trzeba przyznać, że to drugie pojawia się (ponoć) wszędzie ;) reasumując wszędzie tam gdzie Kraj postawił na naukę, w końcu zbiera się owoce (np. Indie czy Rumunia)
Ktoś napisał w komentach do tego arta coś takiego:
„(…)Jest to pierwsza moja wypowiedź, może nie będzie zbyt trafna do końca, ale postaram się zobrazować moje postrzeganie na życie i ten oto artykuł bo tak można go nazwać (…)”
Co powiesz na taką konstrukcję (usuniemy kilka wyrazów):
„Jest to pierwsza moja wypowiedź, przedstawiająca moje zdanie na w/w temat. Postaram się zobrazować moje postrzeganie na życie i ten oto artykuł”
O to mi właśnie chodzi. Do tego właśnie piłem przez poprzednie kilka(naście) zdań. Głowa wysoko, plecy proste, pierś do przodu i tak polski absolwent powinien wkraczać na rynek pracy (międzynarodowych firm w Polsce), ponieważ jesteśmy szanowani tylko gdy „szanujemy” siebie w różnych znaczeniach tego słowa.
Zapraszam do polemiki i konstruktywnej krytyki (o rym! :)
Shoovi
Cieszę się, iż i dla Ciebie lektura tego, co się tutaj ukazuje jest przydatnym zajęciem :-)
Twój opis “psychicznych kastratów” jest interesujący, niemniej odbiega nieco od mojego.
Ja obserwuję takich mężczyzn też w innych rocznikach, niż te, wymienione przez Ciebie, więc to chyba nie transformacja 1990 była za to odpowiedzialna.
Tak samo nie uważam bycia człowiekiem bardzo uprzejmym za objaw słabości, często wręcz przeciwnie (czujesz się wewnętrznie tak mocno, że bez problemu możesz być uprzejmy w stosunku do każdego). Chodzi o to, aby oprócz uprzejmości mieć coś na składzie (i potrafić tego użyć!!), gdyby sytuacja rzeczywiście tego wymagała.
To prawda, że ci naładowani energią i zdolnościami młodzi ludzie mogą profitować z takiego “katalizatora”. Nawet najlepszy katalizator nie byłby jednak w stanie zrobić czegoś z niczego, dlatego tak się cieszę mając tak dobry “materiał ludzki” :-)
Kwestia płac młodych pracowników ma wiele aspektów począwszy od roli pierwszej pracy jako kontynuacji edukacji, po pakowanie się młodych ludzi w wiele ograniczających ich sytuacji. To temat na dużą dyskusję.
Ja nie deprecjonuje wartości studiów w ogóle. Nazywam tylko po imieniu wartość kiepskich studiów, a takie niestety ciągle przeważają. Zgadzam się z Tobą, że mieszkanie w innym kraju to może być ogromny “kop” w dalszym rozwoju młodego człowieka i sam to zalecam. Do tego jednak niekoniecznie musisz ukończyć w Polsce studia wyższe.
Piszesz: “zanim znowu zaczniesz deprecjonować „studia at all w Polsce”, bardzo proszę zauważ, że jesteś postrzegany jako „mędrzec” w tym gronie a to zobowiązuje “
Dwie rzeczy, po pierwsze to deprecjonuję studia nie tylko w Polsce, lecz kiepskie studia wszędzie (ostatnio miałem taki przypadek ze studiami w Irlandii). Im więcej ludzi zacznie różnicować pomiędzy kiepskimi uczelniami a naprawdę dobrymi i potem “głosować nogami i portfelami” tym szybciej poprawi się jakość szkolnictwa w ogóle.
Po drugie nie uważam się za mędrca jakiegokolwiek rodzaju :-) Na paru sprawach znam się naprawdę dobrze i tym całkiem nieźle zarabiam. O tym, ze względu na wymogi poufności stosunkowo mało piszę na tym blogu. Tutaj jest raczej miejsce do dzielenia się doświadczeniami życiowymi przez człowieka, który dużo różnych rzeczy praktycznie wypróbował popełniając przy tym ponadprzeciętną ilość błędów :-) Prawie zawsze dopisuję też w ten czy inny sposób uwagę “use your judgement”. Moim celem jest nie to, aby Czytelnik przejął moje poglądy, lecz aby zaczął intensywnie myśleć i wypracował sobie swoje własne (jako przeciwieństwo do stereotypów, którymi jesteśmy karmieni i które wielu ludzi używa jako “wiedzy” o życiu). Nie muszą one być zbieżne z moimi.
Ten kawałek tekstu, który cytujesz na końcu Twojego komentarza wyraziłbym tak:
“Jest to moja pierwsza wypowiedź tutaj i cieszę się, że mamy dyskusję na ten temat. Mój punkt widzenia jest następujący:…….” :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
„(..)Tak samo nie uważam bycia człowiekiem bardzo uprzejmym za objaw słabości, często wręcz przeciwnie (czujesz się wewnętrznie tak mocno, że bez problemu możesz być uprzejmy w stosunku do każdego) (..)”
– Bardzo Ciekawe nigdy tego tak nie postrzegałem. Dzięki!
„(..)Ja nie deprecjonuję wartości studiów w ogóle. Nazywam tylko po imieniu wartość kiepskich studiów, a takie niestety ciągle przeważają(..)” – Bardzo się z tego cieszę, że jesteś „Za” dobrymi studiami. Martwi mnie tylko fakt podejścia wielu młodych ludzi „- po co mi studia?”. Ostatnio bardzo dużo tego typu wypowiedzi pojawiło się np. na wykopie, oraz forach związanych z ogólnie rozumianym IT, co mnie zmartwiło. Być może dlatego zrozumiałem Twój przekaz w sposób odbiegający od pierwotnego założenia…
„(..)Po drugie nie uważam się za mędrca jakiegokolwiek rodzaju(..)” – Nie twierdzę, że się uważasz lub masz uważać. Często stoję po drugiej stronie i wiem to z autopsji, z moich własnych obserwacji oraz z moich własnych hmm… „zachowań”. Trener często postrzegany jest jak mentor/mistrz/mędrzec. Dlatego właśnie uważam, że z pewnością odgrywasz bardzo dużą rolę w życiu sporej grupy młodszych ludzi.
Pozdrawiam
Shoovi
Na temat studiów napiszę chyba obszerny post wyjaśniający moje stanowisko, bo sprawa jest nieco złożona :-)
Z mojej praktyki znam to uczucie odgrywania dużej roli w życiu innych ludzi. Jeśli to będzie miało miejsce też i na blogu, to tym lepiej. W obydwu przypadkach wymaga to bardzo odpowiedzialnego podejścia, czego jestem w pełni świadomy
Pozdrawiam
Alex
Paterson
Napisałeś o sukcesach polskich studentów na arenie międzynarodowej. Niestety nie jest tak różowo. Polskie uczelnie wypadają bardzo słabo w międzynarodowych rankingach. Udało mi się znaleźć ranking z 2004 roku, w którym na 500 uczelni na całym świecie tylko dwie polskie uczelnie zostały sklasyfikowane i znalazły się bardzo daleko w czwartej setce (Uniwersytety Jagielloński i Warszawski).
Jeśli studenci odnoszą jakieś sukcesy (najczęściej w Informatyce), to jest to wyjątek potwierdzający regułę (o słabości polskiej nauki) a nie reguła. I zgadzam się tutaj z opinią Alexa o demoralizującym wpływie studiów. Niestety słabość polskiego szkolnictwa wyższego wynika z archaiczności naszego Państwa, ale jest to temat na inną dyskusję (długą dyskusję).
A teraz będzie tekst nacechowany emocjami…
Tomkowski:
Czy po za przeglądem rankingów i własnych przemyśleń, masz jakieś inne „twarde” dowody na poparcie tego co piszesz?
Faktem jest, że dużo ludzi studiuje na różnych „uczelniach” – powtarzam – to bardzo dobrze.
„Demoralizujący wpływ studiów”?… ludzie ochłońcie.
To o czym piszecie wynika, z postawy, charakteru, wartości wyniesionych z rodzinnego domu, celów itd. danego „delikwenta”, a nie z rzekomego „prania mózgów” jakiego się dopatrujecie.
Faktem jest, że zaściankowość części kadry różnych (nawet tych topowych) uczelni powala, i jest wodą na młyn dla takich wynurzeń jak powyżej. Nie zapominajcie o ludziach/studentach, którzy wiele wnoszą jak i „wynoszą” z uczelni.
Oczywistym jest, że większość studiujących to osobnicy z przypadku, łapanki (żeby wydział przetrwał itd.), czy naprawdę sądzicie, że wszyscy studenci np. uniwersytetu Floryda poszli tam bo dokładnie wiedzą, czego chcą w życiu? Bzdura. Zresztą czy o to rzeczywiście chodzi, żeby zaczynając studia doskonale wiedzieć co się chce robić w przyszłości? Myślę, że jest to zawsze indywidualna mniej lub bardziej skomplikowana sprawa.
Dlaczego tak oponuję? Ponieważ nie zgadzam się z teoriami jakie snujecie. Znam wielu młodych ludzi, którzy po tych „marnych” polskich studiach są świetnymi doktorantami i doktorami w europejskich uczelniach, nierzadko piastują też odpowiedzialne stanowiska w znanych korporacjach. Tego nie uwzględnia żaden ranking (?) tak więc patrząc tylko przez pryzmat rankingów itd. ta dyskusja zaprowadzi nas do nikąd.
Po za tym popatrzcie na temat posta Alexa i to o czym On pisze „Pojawia się nowa generacja”,
Ciekawe gdzie studiowali Stanford, Harward?
… więc nie „bijcie piany”
Demoralizująco pozdrawiam
http://icpc.baylor.edu/icpc/
Tomkowski
Shoovi
Ciekawy przyczynek do dyskusji, może wystartujemy cały nowy wątek na ten temat (tylko po południu, zaraz jadę na następne spotkanie)?
Poczekacie chwilę?
Shoovi, podsunąłeś mi pomysł zapytania tych młodych ludzi (dalszy ciąg ich szkolenia „top gun” :-) mamy już w poniedziałek i wtorek), gdzie każdy z nich studiował.
Napiszę o tym w poniedziałek wieczorem
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Shoovi
Właśnie ma przerwę w szkoleniu tych ludzi (dziś i jutro ostre strzelanie z negocjacji :-)) i zapytałem ich o uczelnie, które kończyli.
Większość jest po Politechnice Wrocławskiej, reszta to AGH i Uniwersytet Bydgoski.
To dla mnie nic specjalnego nie znaczy, ale chciałeś danych, to je masz :-)
Pozdrawiam
Alex
??? … a powinno znaczyć. Dziwi mnie ten cynizm.
Trudno, idę czytać nowe blog posty
Pozdrawiam.
Shoovi
Skąd to określenie „cynizm”? Jeśli nie potrafię pokazać jednoznacznej korelacji między różnymi faktami, to są one do pominięcia przy rozważaniach. Tak mnie kiedyś uczono :-)
W tym konkretnym przypadku trudno powiedzieć, że Koledzy są tacy jacy są dzięki uczelniom, które odwiedzali, mimo uczelni, które odwiedzali, czy też niezależnie od tego.
Pozdrawiam
Alex
Shoovi
Na poparcie czego? Że Polska nauka nie jest w najlepszym stanie? Nie do końca rozumiem co masz na myśli. Jakich „twardych” dowodów żądasz? O wartości w nauce decydują w miarę jasno określone warunki, czyli ilość odkryć, ilość cytowań, ilość profesorów, czy ilość rozwiązań stosowanych później w biznesie. I tutaj niestety polskie uczelnie nie wypadają najlepiej. Co znajduje odbicie w rankingach. Natomiast subiektywne przeżycia studiujących, to czy wynoszą coś ze studiów w postaci wiedzy i doświadczenia, to inna sprawa.
Mam znajomego, który zaczynał studia razem ze mną (informatyka), był pasjonatem programowania w C (fanatykiem!), zawalił drugi rok, wziął urlop dziekański i zaczął pracować w firmie zajmującej się tworzeniem aplikacji multimedialnych. Jeszcze później został głównym szefem od technologii polskiego oddziału międzynarodowej firmy tworzącej oprogramowanie dla operatorów telekomunikacyjnych (w Polsce piszą soft, który firma sprzedaje w Europie i w Polsce). Obecnie w Polsce firma ma kilka oddziałów, a chłopak zajmuje się głównie zarządzaniem (Pan Prezes). I teraz pytanie, czy to do czego doszedł zawdzięcza studiom, czy studia w jakikolwiek sposób wpłynęły na niego i czy ten przykład świadczy za, czy przeciw studiowaniu na polskiej uczelni?
Andrzej napisał:
„moje ambicje nie pozwalają mi usiąść i czekać dalej poszerzam wiedzę, co rzadko można spotkać u młodego człowieka, którego z reguły interesuje TV, Gry, Sport – jednym słowem zabijanie czasu.”
Ja mam tylko takie pytanie odnośnie słowa „Sport”. Sport uważasz, za zabijanie czasu? Proszę, sprecyzuj co miałeś na myśli. Bo chyba, że (i mam taką nadzieję) chodzi Ci o bierne uprawianie sportu, tzn. zainteresowanie sportem (wydarzeniami sportowymi) bez jego uprawiania, bądź trenowania.
Pozdrawiam :)
Krzysztof
Zadałeś dobre pytanie :-) Ja wyinterpretowałem odpowiedź Andrzeja jako oglądanie sportu w telewizji, ale może warto to wyjaśnić
Pozdrawiam
Alex
@Tomkowski
Do czasu niedawnej reformy i studiów trójstopniowych, program studiów przynajmniej na kierunkach elektronika / telekomunikacja / informatyka nie odbiegał w Polsce od tego, co serwowano studentom MIT. Rzecz w tym, że gorzej wygląda sprawa niezbędnej w takim wypadku infrastruktury a perspektywy robienia czegoś sensownego po studiach już zupełnie gorzej. Jeszcze kilka lat temu przeciętny polski absolwent nie musiał się niczego wstydzić w porównaniu z absolwentem dowolenej światowej uczelni… w momencie ukończenia studiów. Bo po roku pracy wyglądało to inaczej, a po 5 latach to z rodaka „nie było czego zbierać”.
Poniewaz mam okazję pracowac w miedzynarodowym towarzystwie, gadki zakompleksionych ludków o naszej „niższości” potrafię dość adektwanie … wypozycjonować ;)
Co się tyczy przypadku który opisujesz – wybacz, ale to nagięcie faktow do tezy. Aby mowić o uczelniach, powinienieś zbiorczo porównać osiągnięcia samouków z absolwentami, w dodatku ściśle ilościowo. Jedna „primadonna” wiosny nie czyni, w odróżnieniu od tysięcy „przeciętniaków”. Acha, i oczywiście powiedzieć to samo o innych uczelniach – ostatecznie, Bill Gates też rzucił studia. Czy jego osiągnięcia świadczą o tym że uczelnie w USA są do niczego ? :D
Pozdrawiam,
Piotr
co to znaczy low-cost-country
Aniu
Low cost country to taki kraj, w którym koszty siły roboczej są znacznie niższe od np. USA chy Europy Zachodniej. Te ostatnie uzasadniają przeniesienie czynności, które wymagają sporych nakładów pracy ludzkiej z krajów macierzystych do „low cost”.
W Niemczech np. jest duża dyskusja z powodu zamknięcia przez Nokie fabryki w Bochum. 2300 osób ląduje na ulicy a telefony będą produkowane w Rumunii, typowym low cost country.
Pozdrawiam
Alex
Alex,
Ja też śledzę, zamknięcie fabryki w Bochum poprzez angielskie wydanie DW-TV. Podawany jest tam jeszcze jeden ważny element, Nokia wykorzystała duże dofinansowania rządu Niemieckiego na budowę fabryki i istnieje duże prawdopodobieństwo że to samo chcą wyciągnąc w Rumuni. To oczywiście kolejny punkt widzenie, nie wiem jak jest naprawdę, lecz to może nie być takie typowe low cost county.
pozdrawiam, Artur
Artur
Płaca w Bochum to średnio 2000 Euro, w Rumunii podają niecałe 300 Euro.
Aby było zabawniej, ta zamykana fabryka przynosi Nokii spore zyski.
Jakie wnioski możemy z tego wyciągnąć dla nas?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Wnioski
Takie przeprowadzki to teraz powszechne zjawisko. Niektorzy robią to bo szukaja niskich kosztów płacy, inni bo niechcą robić śmietnika na swoim podwórku. Trzeba być na to przygotowanym, mieć plan B. Jest wielce prawdopodobne, że świeżo otwarta fabryka Dela w Łodzi może za jakiś czas powędrować gdzieś dalej.
Właśnie te zyski troszkę mnie zasmucają. Jeśteśmy świerzo po przełomie roku, koncerny ogłaszają swoje wyniki chwaląc jak ciągle rosną. Tylko ile można rosnąć, szczególnie że wiele z tych wzrostów obciążonych jest bardzo dużą eksploatacją zasobów nieodwracalnych. Priorytetem jest niski koszt produkcji, który odbywa się kosztem ekologii czyli tego co jest wspólne a zarazem niczyje. My z koleii kupujemy te rzeczy by je za chwilę wyrzucić (w Ameryce tylko 1% kupionych rzeszy pozostaje w domu dłużej 6 miesięcy).
To taki liniowy system (eksploatacja, produkcja, handel, śmietnik), który jeżeli niezmienimy w coś innego załamie się z wielkim hukiem.
Nokia ma coś co dobrze funkcjonuje (mimo dużych kosztów jest zysk), chce to zmienić na jeszcze większy zysk, kopiąc nową dziurę w ziemi i przenosząc fabrykę. Ja wezmę to pod uwagę planują zakup nowego telefonu.
Pozdrawiam, Artur
Witam
Czy mógłbyś Alex problematyke kastracji bardziej opisać?
Pozdrawiam