Na pytanie „czy jesteś człowiekiem wolnym?” większość z Was zapewne bez zastanowienia się odpowie „oczywiście”. Zyjemy przecież w krajach (bo czytają ten blog nie tylko ludzie z Polski) w których obowiązujący system prawny mniej czy więcej gwarantuje nam wolność osobistą.
Przy bliższym przyjrzeniu się sprawa staje się nieco mniej trywialna, gdyż najwyraźniej możemy mówić o dwóch rodzajach wolności:
- wolność polegająca na tym, że w bardzo szerokich granicach zakreślonych prawem wolno Ci robić z Twoim życiem co tylko zechcesz
- wolność polegająca na tym, że nie tylko jak w tej pierwszej wolno Ci robić z życiem co chcesz, ale też faktycznie możesz to zrobić
W tym drugim przypadku odpowiedź w wielu wypadkach nie będzie już taka oczywista, bo do tego by móc (być w stanie) konieczne jest posiadanie wolnych zasobów w postaci na przykład:
- środków materianych
- czasu
- zdrowego i sprawnego ciała
Jeśli rozejrzę się wokoło, to widzę mnóstwo ludzi, którzy będąc formalnie wolnymi siedzą w wirtualnym (ale przez to wcale nie mniej dotkliwym) więzieniu spowodowanym brakiem któregoś w wyżej wymienionych czynników.
Abyście nie sądzili, że te słowa pisze jeden „mądry”, który zawsze to wiedział przyznaję otwarcie iż na różnych etapach mojego życia „przerabiałem” każde z tych więzień, więc wiem jak to jest :-)
Zapraszam każdego z Was, aby na własny użytek zastanowił się, czy jest naprawdę (ale tak bez oszukiwania samego siebie!) wolnym człowiekiem (w tym szerszym sensie tego słowa), czy też jeszcze „niecałkiem”.
Zwróćcie przy tym uwagę na typowe błędy popełniane nawet przez bardzo inteligentnych ludzi:
- koncentracja na tylko jednym z tych zasobów przy deficycie innych (ilu ludzi pędzi tylko za pieniędzmi i przedmiotami, które można za nie kupić?)
- podejmowanie działań, które rozsądnie rzecz biorąc przyczyniają się do praktycznego zniewolenia danej osoby (patrz na post o lejku)
- nieuświadamianiu sobie, że wiele z ich rozdrażnienia, czy złego samopoczucia pochodzi właśnie z braku tej wolności, o której teraz rozmawiamy
Ja taką analizę robie sobie dość regularnie od wielu lat i za każdym razem odkrywam przy tym różne „kwiatki” (a właściwie chwasty), których przy wykorzystaniu rozumu i inteligencji dałoby się uniknąć. Jestem prawie pewien, że podobnie dla wielu z Was zastanowienie się na tym może przynieść duże korzyści, zwłaszcza w dłuższym horyzoncie czasowym.
Na zakończenie jeszcze mała dygresja. Wielu ludzi pyta mnie, jak ja to robię, że w moim wieku mam jeszcze tyle energii i jestem w stanie pociągnąć dość niezwykłe przedsięwzięcia. Odpowiedź jest bardzo prosta, bo (przy wielu wyzwaniach, z którymi też muszę się borykać) to właśnie to szerokie poczucie wolności daje mi „power” do wszystkiego.
Czego i Wam z całego serca życzę.
W moim przypadku od kiedy odszedłem z korporacji i przeszedłem na freelancing:
* mam czas na robienie tego, co mnie interesuje i co lubię
* zdrowe i sprawne ciało miałem i mam, więc ten warunek jest spełniony
* a nad środkami materialnymi pracuję, żeby dopełnić obrazu i być wolnym w tym ważniejszym tego słowa znaczeniu
Do powyższej listy jeszcze bym dodał „zdrowy i sprawny stan ducha”, który jest według mnie równie ważnym czynnikiem. Jeśli wstaję rano i nie mogę się doczekać aż coś zacznę robić, to jest to diametralnie inna sytuacja, niż jakbym wstawał i się zamartwiał, że „znowu poniedziałek” albo „znowu do pracy”.
Alex,
Jedna sprawa jest dla mnie nie do końca jasna. To jest nei mam pewności że myślimy o tym samym.
Napisałeś, że brak czasu ogranicza naszą wolność.
Hm, czasu nie można nie mieć. Kwestia priorytetów i sposobu w jaki go konsumujemy.
Przez ogrnianiecznie zasobu jakim jest czas, rozumiesz nie właściwe jesgo używanie ? (np. Dużo pracy, kosztem higieny psychicznej)
PS Radek – Ja pracuję w korporacji i również mam czas na to wypunktowałeś
pozdrawiam, Artur
Czesc Alex!
Cale szczescie z kazdym rokiem mam coraz wiecej wolnsci. Kilka lat temu przeanalizowalam swoja sytuacje i stwierdzilam, ze musze koniecznie cos zmienic, gdyz do bycia wolna osoba bylo mi bardzo daleko. Od tego czasu konsekwentnie realizuje moj plan i musze przyznac, iz jestem juz bardzo blisko :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Gosia
Celny artykuł. Pierwszy raz piszę, więc witam wszystkich! Chciałbym napisać ku pokrzepieniu tych, którym źle, którzy są zniechęceni lub myślą pesymistycznie. Można osiągnąć wiele, ale początkowo trzeba wiedzieć dokąd się dąży oraz znać swoje ograniczenia. Zmniejszenie każdej niewoli może być naszym życiowym „Target milestone”:)
Pierwsza niewola – środki finansowe. Rozpoczynając pierwszą pracę chciałem ją mieć, nieważne ile za nią dostanę. Student zniewolony brakiem środków na życie, a co dopiero mówić o odpowiednim ubraniu. Drobne zlecenia czasem wpadały i dawały satysfakcję, kopa do przodu. W końcu pojawiła się stała praca. Ulga.
Druga niewola. Mieszkałem wynajmując pokój u znajomych znanych kilkanaście lat. Zbyt dużo płaciłem, a do tego materialnie i przedmiotowo traktowano moje zobowiązania, jeśli spóźniłem się o 1-2 dni z opłatą. Obciążano wynajmujących (w tym mnie) wszelkimi kosztami mieszkania, chociaż właściciele mieszkali z nami i twierdzili, że także płacą za wszystko jak my;) Totalna hipokryzja, którą poznałem już po pierwszych 6 miesiącach. Szczerze mówiąc nie chciało mi się ruszać bo PITA przeprowadzki > PITA mieszkania tam dalej. Po 5 latach studenckiego mieszkania w końcu wyprowadziłem się, gdy dostałem podwyżkę. Ogromna ulga.
Trzecia niewola. Przemieszczanie się po mieście dużo zajmuje. Z racji kontynuacji studiów był to trochę za duży współczynnik PITA. Pierwszy samochód, który uwolnił mnie od komunikacji miejskiej zmniejszył PITA i życie było milsze;)
Czwarta niewola. Przepracowanie, zmęczenie, początki wypalania, brak czasu. Odkryłem, że nowe pomysły wpadają mi dopiero po tym jak wracam z 2-tygodniowego urlopu. Po skończeniu zajęć na drugich studiach człowiek stał się trochę bardziej wypoczęty, bardziej kreatywny. Krok do przodu!
Piąta niewola. Obecny etap życia. Pracownik etatowy. Nie przeczę, że jest mi źle. Jestem wdzięczny firmie za możliwość robienia czegoś przydatnego innym, że w firmie pracuję ze świetnymi ludźmi. Nie chce mi się zmieniać pracy pomimo pojawiania się co jakiś czas kuszących ofert. Chodzi trochę o stronę finansową, ale niezupełnie. Zastanawiam się nad tym co dalej. Czy być czyimś pracownikiem, wiązać się kredytami i pracować na ich spłatę do końca życia, czy może zadbać o swoich najbliższych i rozwinąć skrzydła? Czy mam pracować do końca życia na etacie i mieć z tego tylko państwową, ustawową, żałosną emeryturę? NIE! Nad tą wprost niewidoczną niewolą zaczynam powoli pracować. Nie wyklucza to rzecz jasna dalszej pracy etatowca, przynajmniej w najbliższych miesiącach, a może latach. Przyznam, że informacje zawarte na blogu Alexa są w tym pomocne i pozwalają szybciej dostrzec niektóre aspekty życia trochę w inny sposób niż dotychczas je widziałem:)
Pozdrawiam!
Hallo allerseits!
Według Twoich kryteriów to niewątpliwie nie jestem wolnym człowiekiem, a to z powodu pewnych przyzwyczajeń i decyzji (czyli mogę zmienić pewne obszary w życiu, ale nie chcę),np. zdecydowałam się skończyć studia dzienne (które bardzo dużo czasu pochłaniają), ostatnio uczę sie jeździć samochodem osobowym(w końcu!), oraz wiele innych zainteresowań którym trzeba poświęcić „parę” chwil-> czemu te szczegóły? Wydaje mi się zatem często, że nie mam czasu, a jednak planuję we własnym zakresie poszerzyć horyzonty z historii muzyki oraz zorganizować sobie dwie prace: dorywczą i związaną z kierunkiem studiów.
Otóż od czasu do czasu marzę by tydzień trwał 14 dni :D
Pozdrawiam serdecznie
Muszę przyznać, że ten wpis jest bardzo inspirujący. Na pewno każdy z nas jest poddany różnym rodzajom „zniewolenia”. Ale jakby się zastanowić to można powiedzieć, że coś takiego jak „absolutna wolność” nie istnieje. Dlaczego?
Bo za każdym razem chcąc osiągnąć pewien cel musimy nałożyć na siebie pewne ograniczenia. I wcale nie muszą być one złe. Np. praca w dużej firmie może wymagać od nas wstawania rano, poświęcania całego czasu pracy na przydzielone zadania, skupienia na aktualnym projekcie itd. W zamian otrzymujemy stały etat i pieniądze co miesiąc.
Inna osoba powie – nieprawda, prawdziwa wolność, to własna działalność. Można samodzielnie decydować o własnym czasie, poświęcać się tylko temu co się lubi. Pełna wolność! Tylko, że przez pierwsze lata okazuje się, że pracujemy po 12 godzin dziennie, a posiadane środki wciąż nie pozwalają rozwinąć skrzydeł.
Jaki z tego wniosek? Po prostu zawsze zdarza sie sytuacja, że jesteśmy czymś ograniczeni. Moim zdaniem trzeba po prostu poustalać sobie priorytety: czego potrzebujemy więcej a czego mnie, w taki sposób, żeby być z tym szczęśliwym. Na to nie ma jednej recepty. Jednemu będzie pasowało coś, czego inny nie przełknie. Tak to już niestety jest.
Dzięki Alex za fajnego posta! Myślę, że każdy powinien to przemyśleć indywidualnie i wyciągnąć własne wnioski!
Wolność oznacza brak przymusu, sytuację, w której możemy dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji.
Ciekawa definicja z wiki. Oczywistym jest, że po dokonaniu wyboru przestaję być wolnym (niezależenie od tego, czy decyzja nastąpiła jako akt wolnej woli czy pod przymusem). Warto zatem skupić się na tej zdolności wyboru – czy piękny kolor naszej egzystencji wróży wschód czy zachód.
Pewne wybory już się w moim świadomym życiu dokonały. Warto zatem zastanowić się, ile tej wolności ma moja rodzina? W jaki sposób odszukać te alternatywy? Skoro wolność to niejako zdolność do podejmowania określonych działań/decyzji to jakie są możliwe i realne opcje dla takich zdarzeń:
Tracę pracę. Jutro koniec. Zdarza się. I co dalej? Co będę robił pojutrze?
Tracę zdrowie – kalectwo. Co dalej?
A choćby śmierć – z czym zostanie moja rodzina?
Uważam, że warto ową wolność postrzegać w bardziej praktycznym wymiarze. Nie jako eteryczną wielość opcji, ale jako przemyślane scenariusze. Choćby po to, żeby móc działać w komforcie realizacji planu a nie w stresie przemyśleń.
Zwracam swoją uwagę na fakt, że nie warto przeginać i tworzyć np. scenariusza na wypadek wojny. Opracowanie wszystkich planów zajmie przecież większą część życia – być może umiejętne zastosowanie reguły 80/20.
Na początek warto wziąć pracę.
Na ile jestem zatrudniany a na ile pracuję z własnej i nieprzymuszonej woli? Ile czasu jestem w stanie przeżyć na bieżącym poziomie życia bez mojej aktualnej pracy? Jakie realne działania mogę podjąć w tym czasie?
Chcę wolność postrzegać w kategorii: wolno mi myśleć i działać. ;)
P.s.: z rana narodziła się pewna myśl. Subiektywnie twierdzę, że „wolni” jesteśmy wtedy gdy mamy pełną satysfakcję z tego co czynimy.
Pozdrawiam
A propos tematu – polecam ten wykład:
http://video.google.com/videoplay?docid=6127548813950043200
Okazuje się, że im więcej mamy opcji, tym mniej jesteśmy zadowoleni z dokonanego wyboru – np. jeśli jest 200 rodzajów dżemów to praktycznie pewne jest, że w krótkim czasie nie wybierzemy najlepszego z nich i nasza świadomość tego zabija satysfakcję z wyboru.
Jeszcze a propos wolności – tej emocjonalnej:
http://www.osiagacz.info/component/option,com_joomlaboard/Itemid,41/func,view/catid,1/id,707/#707
Wybaczcie moje milczenie, akurat prowadzę intensywne szkolenie.
teraz bardzo krótko:
Sebastian
Piszesz:”Okazuje się, że im więcej mamy opcji, tym mniej jesteśmy zadowoleni z dokonanego wyboru – np. jeśli jest 200 rodzajów dżemów to praktycznie pewne jest, że w krótkim czasie nie wybierzemy najlepszego z nich i nasza świadomość tego zabija satysfakcję z wyboru.”
Piszesz to z osobistego doświadczenia (wtedy proszę o przykład), czy też powtarzasz coś zasłyszanego? Ja mam w tej materii całkowicie odmienne doświadczenia.
Do usłyszenia wieczorem
Pozdrawiam
Alex
Moim zdaniem bardzo mało osób posiada tak naprawdę ową *wolność w praktyce*, świadomość że jeśli tylko chcą, mogą zrobić ze swoim życiek cokolwiek. Żyjemy w świecie ograniczeń, w którym odpowiedzialni za nie jesteśmy przede wszystkim My Sami, obawiając się zmian, aktów odwagi, ryzyka, czy też najzwyczajniej w świecie *nie czując mocy wpływu*, lecz poddając się nurtowi. Tak często zresztą jesteśmy wychowywani w duchu owego „poddawania się”, poszukiwania pracy „na siłę” (aby mieć z czego żyć), aby w następstwie trzymać się jej kurczowo („bo bezrobocie”, „bo o pracę dziś niełatwo”, itp.).
Aby kształtować życie wg Własnego Serca – będąc przy tym do bólu szczerym z Samym Sobą, zmiany są konieczne, a te wymagają odwagi, jak i wierności Sobie, wytrwałości, pomimo tego, iż w Naszym życiu na indywidualnej jego drodze nierzadko wiele innych osób odwróci się od Nas lub też będą starały się Nas powstrzymać.
Z doświadczenia wiem, że bardzo przydatnym „gadżetem” w podążaniu Własną ścieżką (ścieżką wolności w praktyce) jest upartość – być upartym, ciągle i ciągle upartym, wiedzieć swoje, tzn. być bezgranicznie przekonanym o słuszności Własnej przewodniej drogi, którą sobie obraliśmy. Moc wiary ma ogromny wpływ na to teoretycznie skostniałe życie, pełne „nienaruszalnych” granic (!). Moc wiary, przekonania i determinacji. Spójrzcie na ludzi, którzy żyją z pasją w oczach, wypływającą z serca – na te osoby, które z wielkim zaangażowaniem wykonują to, co lubią, podążają swoją drogą, a ich słowa *porywają* innych. Spójrzcie, jaką mają moc przekonywania. A to tylko wierzchołek góry lodowej, można bowiem rzec, iż przede wszystkim przekonują oni życie, by układało się podług *ich* woli. Są dla siebie *prawdziwym* sterem, żaglem i okrętem.
Ktoś może stwierdzić, iż „łatwo powiedzieć” – faktycznie, niełatwo wyrwać się z okowów kaftanu, w który wsadzono Nas dawno temu i jeszcze się go zaciska. Życie możemy przeżyć jednak na kilka sposobów, w tym żyjąc podług drogi innych („jakoś się przystosowując”) – albo *starając się* wydobyć na powierzchnię i żyć po swojemu, tak aby nie żałować, aby czuć się spełnionym, aby po prostu czuć, że się żyje – a nie tylko wypełnia funkcje fizjologiczne.
> Piszesz:”Okazuje się, że im więcej mamy opcji, tym mniej jesteśmy zadowoleni z
> dokonanego wyboru – np. jeśli jest 200 rodzajów dżemów to praktycznie pewne
> jest, że w krótkim czasie nie wybierzemy najlepszego z nich i nasza świadomość
> tego zabija satysfakcję z wyboru.”
> Piszesz to z osobistego doświadczenia (wtedy proszę o przykład), czy też
> powtarzasz coś zasłyszanego? Ja mam w tej materii całkowicie odmienne
> doświadczenia.
Zobacz ten wykład, który podlinkowałem – tam są przykłady i eksperymenty naukowe. Jeśli nie mamy wyboru jesteśmy niezadowoleni – jeśli mamy za duży wybór – też. Jest gdzieś optimum (np. 5 opcji do wyboru czy coś).
Również w tym wykładzie jest nieco naukowego podejścia do tego tematu:
http://www.onlinemotivator.info/specials/best-movies/why-are-we-happy.html
Znowu tylko na chwilę (akurat mam przerwę)
Sebastian
Uciekasz mi od pytania :-)
W sieci możemy znaleźć wypowiedzi idące w różnych kierunkach, często odmiennych o 180 stopni.
Dlatego szczególnie wartościowe są nasze osobiste doświadczenia i przemyślenia (choć linki są ciekawe).
Co powiesz na to, że mam odmienne doświadczenia jeśli chodzi o reakcję na bardzo wiele opcji?
Pozostałym Czytelnikom odpowiem wieczorem
Alex
Witam
Byłam wczoraj na koncercie Edyty Geppert. Śpiewany przez nią utwór 'Kocham cię życie’ wywołał we mnie dreszcze i pomyślałam sobie, że to właśnie kojarzy mnie się z opisywaną przez ciebie Alexie wolnością. Ach jak trudno to osiągnąć.
„Co powiesz na to, że mam odmienne doświadczenia jeśli chodzi o reakcję na bardzo wiele opcji?”
Chodzi mi o następującą sprawę:
Załóżmy, że żyjesz w jakiejś zamkniętej społeczności. Szukasz partnerki życiowej. Jest 5 potencjalnych kandydatek, inne nie istnieją (np. jest to bezludna wyspa, poza Twoją małą społecznością). Wybierasz najlepszą z tych 5. I teraz tak:
Twoja satysfakcja z wyboru: 100%
Pewność, że wybrałeś najlepszą możliwą opcję: 100%
Spokój ducha, brak rozterek i żalu: 100%
Inny scenariusz: masz 3 mld potencjalnych partnerek do wyboru. Co się dzieje? Spada szansa, że wybierzesz którąkolwiek z nich, rośnie szansa, że wybierzesz „na ślepo”, żeby nie musieć ponosić trudów wyboru (to konkluzje z tego wykładu).
Twoja satysfakcja z wyboru: masz świadomość, że nie wybrałeś najlepszej z możliwych (prawdopodobieństwo, że ją znajdziesz dąży do zera).
Pewność, że wybrałeś najlepszą dla siebie (optymalną) opcję: 0%
Dalej rozglądasz się za lepszą opcją, obecność rozterek i żalu.
Albo – są na świecie 3 fundusze inwestycyjne akcyjne. Wybierasz ten najlepszy. Pełna satysfakcja z wyboru i skutków (NIE MOGŁEŚ wybrać lepiej i to wiesz).
Inny przypadek: masz 200 funduszy akcyjnych do wyboru – albo rezygnujesz z inwestowania, albo bierzesz pierwszy lepszy (znów praktycznie masz pewność, że nie najlepszy), albo zajmujesz się bardzo żmudną analizą wszystkich, wybierasz jeden, a i tak się w końcu okazuje, że inny okazał się lepszy (żałujesz).
Wreszcie mam czas, aby ponownie odezwać się na blogu :-)
Zacznijmy od ostatnich komentarzy:
Sebastian
Nadal uniknąłeś odpowiedzi na moje pytanie, zamiast tego zamieściłeś dość spory teoretyczny wywód :-)
W praktycznym życiu wielokrotnie wystarczy jeśli wybierzesz coś co jest „good enough”. Kurczowe szukanie tego jedynego, optymalnego rozwiązania pozbawia nas radości życia (bo nie ma na to czasu). Ja z nadmiarem opcji nie mam problemu, w ostateczności kłania się Pareto :-)
Pozwól, że na tym kończę, bo odbiegliśmy nieco od głównego tematu
Martaz
Nie znam tej piosenki, więc nie mogę się na ten temat wypowiedzieć
Tomasz
Masz niestety rację twierdząc, że wielu z nasz było wychowywanych w duchu tego poddawania się losowi.
Trochę inaczej widzę to, co piszesz o uporze. W moim zrozumieniu tego słowa upór pozbawia nas elastyczności, tak koniecznej w dzisiejszym życiu. Jeśli zastąpimy to słowo pewną konsekwencją, to m ogę się z tym zgodzić :-)
Paweł, Agnieszka
To jest prawdą co napisaliście. Pytanie idzie jednak trochę dalej, a mianowicie czy „mogę”/jestem w stanie zrobić to co chcę?
Tutaj warto się zastanowić
EM
Ja nie porywam się na tak wielki temat, jak absolutna wolność. Po prostu zadaję sobie bardzo praktyczne pytanie:
„Czy mam dość środków materialnych, czasu i zdrowia aby robić to, co chcę?”
Jeśli nie, to co mogę zrobić aby to jak najszybciej osiągnąć?
To też zalecam Czytelnikom.
Dziękuję za słowa uznania :-)
Miet
Witaj na naszym blogu :-)
Dziękuję za bardzo interesujący opis Twojego pokonywania „zniewoleń”
Bardzo ważne jest to, co piszesz o tym piątym zniewoleniu. Myślę. że jak już nad tym świadomie myślisz, to racze nie popełnisz grubego błędu. Powodzenia w szukaniu!!!
Gosia
Cieszę się, że jesteś na dobrym kursie :-)
Nic dodać, nic ująć
Artur
Pisałem o wolnych zasobach, więc też o tym czasie, którym możesz swobodnie dysponować.
Radku
„Zdrowy stan ducha” o którym piszesz jest u mnie pochodną funkcjonowania tych trzech czynników, o których pisałem
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Witajcie
Zastanawiałem się nad postem Alexa w kontekście mojego ostatniego miesiąca.
Rozpatrujac trzy czynniki, które składają się na wolność dochodze do następującego wniosku czy wniosków. Są one troszke uproszczone i pewnie dobrym wyjściem dalej, ale chętnie się z wami nimi podzielę:
Finansowo nie jestem milionerem ani tez biedakiem. Biorąc pod uwagę moją obecną sytuację czyli, końcówka studjów, własna działalność gospodarcza oparta o zasoby w głowie, creatywne i rozsądne myślenie posiadam wystarczająco srodków. Pozwolą mi one na taki stan organizacji życia przez następne pol roku przynajmniej jeśli nie dłużej. Jednak myślę do przodu i nie trzymam gruszek w materacu tylko mając spokojną głowę myślę jak tu ustabilizować moją sytuację na następne dwa czy trzy lata.
Czas czasem bywa problematyczny – jednak tutaj kłania się potrzeba jego lepszej organizacji i bardziej dokładnego przemyśliwania czego się podejmuję. Bardzo świadomie w moim kalendarzu i na zegarku zaznaczam czas na życie towarzyskie oraz na życie sportowe. Oba te czynniki pozwalają poprostu się oderwać od pracy, którą nawet jeśli lubimy nie możemy ciągle żyć. Wysiłek sportowy dobrze wpływa też na myślenie naszą kochaną główką.
Nie mam tutaj magicznej reguły jak organizuję czas. Wszystko to kwestja proporcji i zaspokajania potrzeb z jakimś czynnikiem zadowolenia lub utrapienia. :)
Zdrowie i zdrowe ciało. Jestem osobą niewidomą od 12 lat. Jednak nie traktuje tego jako chorobe lub ograniczenie. Dla mnie osobiście jest to poprostu stan normalny, z którym się budzę i ide na codzień spać. Wiem już z tego 12-letniego doświadczenia, że wiele rzeczy można robić na ślepo i dość dobrze się trafia.
Biorąc pod uwagę drobne niedogodności lub rzeczy czy sprawy, które mnie nurtują uważam mój stan za szczęśliwy. Wszystko co skłania mnie do myślenia lub jest niewygodne, czy uciążliwe lub stresujące traktuje jak takie mniejsze lub większe czerwone światełko z którym trzeba coś zrobić.
Pewne Chińskie przysłowie mówi: „Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku”. Konfucjusz mawiał też: „Jak nie mamy czasu dla Siebie to znaczy, że się starzejemy”.
Dziękuję wam za wiele komentarzy, które dały mi do myślenia.
Pozdrawiam serdecznie,
Paweł Urbański
Alex wrote:
„Wreszcie mam czas, aby ponownie odezwać się na blogu :-)
Zacznijmy od ostatnich komentarzy:”
Mogę to interpretować jako: zadania które wykonywałem wcześniej były ważniejsze od tego ?
Może trochę się czepiam, czasu nie można mieć albo nie mieć. On po prostu jest, my co możemy zrobić to ustawić priorytety dla zadań które są dla nas ważne. Po prostu robić coś kosztem innego ;)
pozdrawiam, Artur
Czy “mogę”/jestem w stanie zrobić to co chcę?
Ale czy wszystko co „mogę”/jestem w stanie zrobić przyniesie mi korzyść?
Wracając do wolności – wolno mi mieć marzenia. Tutaj nic mnie nie ogranicza. To daje mi cele, zupełnie dowolne a nawet abstrakcyjne.
Kiedy już mam w miarę konkretny cel sprowadzam zagadnienie na grunt praktyczny (pytanie drugie). Po przeanalizowaniu mam jako taką pewność, że cel da mi satysfakcję oraz wynik dążenia będzie korzystny dla mnie i mojej rodziny (jako taką, bo zawsze może się zdarzyć gradobicie, które wywróci o 180 stopni cel).
Jak to wygląda w praktyce?
Lubię, ba uwielbiam fotografować. I chcę to robić, ale niekoniecznie zawodowo. To ma być przyjemność przede wszystkim.
Co dalej? Przede wszystkim czas. Trzeba dużo wolnego czasu na plener celem porządnego opracowania tematu i prawdziwego wyżycia się.
Wziąć od czasu do czasu dzień wolny i wyrwać się w plener? TO tylko przedsmak i niepotrzebnie mnie rozjuszy. ;)
Skąd wziąć czas na codzień? Po pierwsze – jeszcze pracuję dla pieniędzy. Jak się wyrwać z tego kręgu? Potrzeba mi niezależności finansowej. Jak to zrobić? Przede wszstykim wyszarpać trochę czasu na edukację finansową aby dać szansę moim pieniądzom pracować na mnie. Te trochę czasu jestem w stanie zdobyć ucząc się panować nad zegarkiem. Nabyłem i przerobiłem oraz przerabiam książkę Briana Tracy’ego – Zarządzanie Czasem. Staram się wcielać w życie pewne idee – i kurczę zaczyna wychodzić. Zdarzają się porażki, ale wiem, że jestem w stanie zapanować nad moim czasem. Potrafię pracować wydajnie, co skraca czas realizacji zadań i w ostateczności daje mi czas na edukację finansową. Dalej będzie lepiej ;)
Tak to mniej więcej wygląda u mnie. A raczej zaczęło wyglądać odkąd zacząłem czytać tego bloga i zastanawiać się nad sobą.
Artur
Właśnie wróciłem z dwudniowego szkolenia poza zasięgiem internetu (nawiasem mówiąc bycie off grid jest niezwykłym doświadczeniem :-))
Wolność jeśli chodzi o czas polega na tym, że możesz sobie w miarę swobodnie ustawiać i zmieniać te priorytety. W wypadku jej praku masz te priorytety „ustawione” na sztywno bez możliwości manewru.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: To był długi tydzień….
Czytając komentarze do tego posta nasuwa mi się jedno skojarzenie. Otóż każdy z nas ma podobne definicje słowa stół, komputer czy długopis, natomiast zupełnie inaczej wyglądają definicje określeń typu: miłość, wolność, przyjaźń czy hojność. Po prostu każdy tworze własne w dodatku opisuje je innymi słowami.
Moja definicja wolności jest bardzo zbieżna z Twoją a szczególnie ta część związana z czasem.
Wracając po kilku dniowym off line, też macie takie przyjemne uczucie ciekawości nadrabiając zaległości z sieci?
Pozdrawiam, Artur Jaworski
@Artur
Bardzo dobre spostrzeżenie :) Przypomniał mi się mój profesor od logiki. Opowiadał, jak ze swoim kolegą po fachu byli na wycieczce na Saharze. Mieli bardzo dużo czasu na rozmowy i któregoś razu dyskusja zeszła na temat inteligencji. Długo nie mogli dojść do porozumienia, aż postanowili stworzyć listę znaczeń słowa „inteligencja”. Razem stworzyli listę chyba 19 znaczeń :) Potem dyskusja potoczyła się już bez problemów i okazało się, że właściwie doszli do tych samych wniosków :)
A wracając do tematu, to zgadzam się z definicją Alexa. I niestety, nie mogę powiedzieć, że jestem wolnym człowiekiem. O ile mam zdrowie i sprawne ciało, to brakuje mi pozostałych zasobów.
Czasu brakuje mi dlatego, że nie umiem nim po prostu zarządzać. Może pójdę za przykładem Pawła i kupię jakąś książkę o zarządzaniu czasem.
Środków finansowych brakuje, ponieważ moje potrzeby są większe niż dostępne na bieżąco środki. Przez to wpakowałem się w spłatę karty kredytowej. Teraz zamiast korzystać z pieniędzy, które coraz ciężej zarabiam, oddaję je bankowi… Ehh…
Mam teraz kilka dni wolnego i mam czas, żeby zastanowić się nad wszystkim. I jak zwykle dochodzę do wniosku, że czas na zmianę. Tylko kopa na rozpęd potrzebuję ;)
Tylko teoretycznie jest czlowiekiem wolnym .. pieniadze, czas i zdrowe cialo …tylko, ze nie mam kontaktu z przyjaciolmi, rodzina. Jednym slwem rozterki mlodego emigranta. I tez czuje sie zniewolona …
Witam
Marcin co do książki to przeczytałem i właściwie nie trzymam się jej kurczowo. Widze po sobie (nie wiem jaki masz Ty charakter), że świadomość to ogromny klucz, który otwiera wiele i nas zmienia.
Wiesz co warto zrobić, co może być szokujące.
Weź kartke i zapiz ile tak na prawde czasu w ciagu dnia spedzasz nad ważnymi dla Ciebie rzeczami. Możesz sie przestraszyć ale to pomaga – człowiek bierze się w garść.
Bryan Tracy mówi, że klarowny obraz nas tu i teraz a nie za ileś lat mobilizuje nas podświadomie. Nie można przekreślać naszego pomysłu na to co bedzie z nami za kilka lat ale tam też się dochodzi przez teraźniejszość. :)
Ja się ostatnio zniewoliłem czasowo. Jest kilka opcj, które uważam za wartościowe i lawiruje żeby helikopter nie odleciał. :)
Pozdrawiam,
Paweł Urbański
Marcin
Rozpoznanie, że ma się problem jest pierwszym krokiem do jego rozwiązania :-)
Ty ten krok już zrobiłeś (co najmniej osiągnąłeś w tej sprawie drugi stopień poznania
Nawiasem mówiąc, któż z nas nie miał kiedyś długów?? :-)
Powodzenia w uwalnianiu się!!
Zuzanna
W każdym miejscu na świecie masz przyjaciół, którzy czekają tylko na to abyś ich poznała.
Jeśli chodzi o rodzinę, to pozwól że zacytuję Ci kawałek z książki Richarda Bacha „Illusions”:
„The bond
that links your true family
is not one of blood, but
of respect and joy in
each others life.
Rarely do members
of one family grow up
under the same
roof”
Im dłużej żyję, tym bardziej zgadzam się z tą wypowiedzią. Może pomoże Ci to w przemyśleniach.
Paweł
Zaproponowałeś niebezpieczne ćwiczenie :-)
Dawno temu w pewnej grupie popracowaliśmy trochę nad marzeniami i celami, a potem zrobiliśmy coś podobnego to tego, co proponujesz.
Rezultat: 1/3 ludzi chciała się natychmiast rozwieść a połowa równie szybko zmienić pracę!!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Paweł
Hmm… Ostatnio o tym myślałem, tzn. żeby sprawdzić ile czasu na jakie zajęcia spędzam. Tylko zamiast kartki chcę wykorzystać jakiś program do zarządzania czasem :)
@Alex
Dziękuję za przypomnienie mi tego wpisu :) Pozostaje mi teraz jak najszybciej dojść do trzeciego stopnia poznania, a potem do czwartego… :)
Pozdrawiam!
Witam
@Alex
Tak, zgadzam się, że to ćwiczenie może być dość niebespieczne. Jednak nie żyjemy w izlolacji i nie tak bezwzględnie łatwo jest zmienić znaczą część naszegożycia w 10 minut. Jeśli ktoś bardzo chce to to zrobi ale każdy rozsądny człowiek zważy sobie też plusy i minusy.
@Marcin
Ja się upre przy kartce. Już wijaśniam dlaczego. Kartkę można powiesić nad biurkiem i jest widoczna. Program jak to program raz go uruchomisz a kilka razy nie. Ta kartka ma moim zdaniem o czymś przypominać i dawać nam pozytywnego kopa.
Pozdrawiam,
Paweł Urbański
Witam wszystkich!
Zadbanie o wspomniane trzy zasoby (pieniadze, czas, zdrowie) jest wazna podstawa wolnosci. Chcialbym tutaj uwypuklic takze wlasciwe rozpoznanie tego, czego chcemy. Czasami podlegamy zniewoleniom, ktore nie jest latwo sobie uswiadomic. Dotyczy to chyba osob, ktore nie rozpoznaly dobrze samych siebie (poddawanie sie losowi tez bym tu zakwalifikowal).
Ja mialem taka sytuacje w mojej pierwszej pracy. Niby bylo w porzadku i bardzo ciekawie, ale czulem narastajacy, wewnetrzy niepokoj. Zaufalem wewnetrzym odczuciom (jeszcze nie rozumialem ich dobrze) i postanowilem dokonac duzej zmiany. Na szczescie trzy podstawowe zasoby umozliwialy mi ja! Dokladne przyczyny sytuacji rozpoznalem pozniej. Byl to przelomowy moment w moim zyciu, ktory pozwolil mi na przyspieszenie wlasnego rozwoju. Teraz nawet wyobrazam sobie dalsza prace w poprzedniej sytuacji, ale na zdecydowanie innych warunkach. Wiem lepiej, czego mi potrzeba.
Dalej moge skuteczniej pracowac nad zwiekszaniem zasobow posiadanego czasu, pieniedzy i zdrowia. Pomoglo mi w tym w kolejnosci:
1. zdecydowanie na zmiane – nawet bez wyraznych, racjonalnych powodow,
2. lepsze poznanie siebie,
3. chec dalszego rozwoju (i mozliwosci rozwoju dzieki zmianom).
W tym akapicie szczegolne pozdrowienia dla Mieta :) Zmiany stymuluja, moze nie warto zbyt dlugo analizowac.
Zuzanna
Potwierdzam, ze wyjazd za granice nie musi oznaczac rozterek w kontaktach z rodzina i przyjaciolmi. Tez mialem takie obawy, ale nie potwierdzily sie. Dzieki wyjazdowi moge sie wszechstronniej rozwijac, co wzbogaca moje kontakty (nieco rzadsze, ale jednak) ze „starymi” bliskimi. Z drugiej strony, nie wyobrazam sobie dalszego zycia bez przyjaciol, ktorych poznalem w innych krajach :) Wystarczy uwaznie rozejrzec sie.
Pozdrawiam
Tomek
Witaj Alex,
Dziekuję za przypomnienie postu o WOLNOŚCI. Dał mi chwilę do zastanowienia.
– „wolność polegająca na tym, że nie tylko jak w tej pierwszej wolno Ci robić z życiem co chcesz, ale też faktycznie możesz to zrobić”
Moja odpowiedź brzmi tak, mogę już robić z moim życiem co chce :-).
– „posiadanie wolnych zasobów w postaci na przykład:
środków materianych
czasu
zdrowego i sprawnego ciała”
Odpowiedź na
1. Nie wiem dokładnie ile to jest te wolne zasoby materialne? W każdym razie środki materialne nie spędzają mi snu z powiek.
2. Czas – mam
3. Zdrowe i sprawne ciało – jest OK.
Energii mi nie brakuje, co pewnie dało się zauważyć ;-).
Jestem WOLNA.
„Zgadzam się z zasadą, że to co ty masz ma również Ciebie”
Co znaczy dla mnie „wolna” – chyba to, ze mogę dokonywać samodzielnych wyborów w zgodzie ze sobą.
Pozdrawiam serdecznie
Monika
Monika pisze: „Nie wiem dokładnie ile to jest te wolne zasoby materialne?”
Zaryzykuję następujące oszacowanie:
– minimum: sześciomiesięczne koszty życia bez żadnych ograniczeń w stosunku do stanu, który uznajesz za normalny;
– maksimum: równowartość kosztów życia bez żadnych ograniczeń w stosunku do stanu, który uznajesz za normalny, do statystycznego końca Twojego życia – o więcej pieniędzy nie warto zabiegać, bo w ten sposób tracisz tylko to, co masz najcenniejsze – czas, a nic nie zyskujesz.
TesTeq
Z tym pierwszym zgadzam się, chyba gdzieś nawet o tym pisałem.
To maksimum to bardzo interesująca koncepcja, zdecydowanie warta przemyślenia :-)
Pozdrawiam
Alex
Dziękuję TesTeq :-), to dla mnie dane do przemyslenia.
Pozdrawiam Cię
Monika
Witajcie
Dodałabym do trzech głównych „więzień” więzienie mentalne, tj. stan psychiczny osoby po przejściach, z problemami, które są nie do rozwiązania bez powiązanego z nimi stresu.
Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem, a mimo to znajduję się w dość wąskim „lejku” możliwości, bardziej pasuje określenie klatki dla kanarka albo w miarę duży, ale ograniczający kojec dla psa.
Czuję się ograniczona przez myślenie właśnie.I najtrudniej myślę wydostać się z dołka psychicznego.
Czy ktoś ma pomysł jak znów wrócić na odpowiedni tor i ruszyć pełną parą?
Jak uzupełnić baterie i poszerzyć „lejek” życia?
Pozdrawiam
Agnieszka Ryczko
Piszesz: „Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem, a mimo to znajduję się w dość wąskim “lejku” możliwości, bardziej pasuje określenie klatki dla kanarka albo w miarę duży, ale ograniczający kojec dla psa.”
Ach ten „zew dżungli” tkwiący w każdym z nas!!
Na tym przejechało się juz tylu facetów myślących, że jak stworzą złotą klatkę dla kobiety, to będzie dobrze. To samo działa zresztą w druga stronę.
Piszesz: „najtrudniej myślę wydostać się z dołka psychicznego.”
Tak się najczęściej wydaje, ale przecież dołek psychiczny (pominąwszy jakieś zaburzenia hormonalne jako przyczynę) jest w software!! A to można szybko wymienić różnymi metodami. Wierz mi, z dołka psychicznego wyjść można łatwiej niż np. z wielkiego kredytu, trzeba tylko stosować odpowiednią strategię. Jak to dokładnie zrobić będzie zależało od konkretnego przypadku, a przynajmniej kategorii przypadków
Pozdrawiam
Alex
Alex, poruszasz bardzo trudne i intymne tematy, wiesz?:-) Wolność… Właściwie nieuchwytna.
Dla mnie poczucie wolności, upraszczając, to możliwość dokonywania wyboru. Mogę wybrać, z kim się spotykać, jaką pracę wykonywać w życiu, jak spędzać wolny czas, etc. Niestety, często słyszę, „nie mam wyboru”, bo rodzina i zobowiązania, bo ryzyko, bo pensja stała pewna, bo życie to nie bajka, etc. To jest dla mnie prawdziwe zniewolenie!
A jeszcze jako mały „granat zaczepny” słowa Remarque: „pieniądze to wytłoczona w monecie wolność”. Tak?
Pozdrawiam:-),
Justyna
Justyno
Piszesz: „poruszasz bardzo trudne i intymne tematy, wiesz?”
Wiem :-)
Inaczej po co miałbym pisać ten blog?
Zgadzam się z Tobą, że wolność to możliwość dokonywania wybory. W moim poście opisałem właśnie dwa aspekty tejże możliwości.
Nawiązując do Twojego cytatu z Remarque to pozwolę się z nim nie zgodzić. Gdyby miał rację, to posiadanie pieniędzy byłoby warunkiem wystarczającym do posiadania wolności, co nie potwierdza się w praktyce.
Osobiście powiedziałbym raczej, że pieniądze to katalizatory wolności :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam :)
Rewelacyjny temat! Ukłony przed autorem:)
Myślę, że Wolność jako stan można porównać do Szczęścia. Niestety zazwyczaj i jedno i drugie najczęściej zaczynamy doceniać, kiedy je tracimy. Chyba największą sztuką bycia wolnym, jest umieć to docenić i cieszyć się tym. Wydaje mi się, że kiedyś byłem wolny przez chwilę tylko nie zauważyłem tego:(
„Pieniądze szczęścia nie dają!” Tak mogą powiedzieć tylko ci, którzy mają ich dużo:) Wreszcie spotkałem kogoś, kto ma prawo tak powiedzieć.
Moja analiza wygląda tak:
* środków materianlych
tu jest chyba najchudziej:( niestety przez przygodę z własnym „businessem” i brakiem doświadczenia jestem obecnie zadłużony:(
* czasu
no tu też mam deficyt, można go potwierdzić porami czytania bloga Alexa:( od 22 do 4 rano) no właśnie Alex nie miałem takiego „problemu” jeszcze tydzień temu, kiedy to nie miałem pojęcia o istnieniu Twojego bloga ;) A poważnie bardzo Ci za niego dziękuję, muszę tylko wymyślić sposób wysypiania się w 4 godziny:)
* zdrowego i sprawnego ciała
no i mogę się dowartościować, tak do końca nie jestem do bani;) Mam póki co zdrowe i sprawne ciało:)
Tylko co tu się pocieszać, brać się i zmieniać dwa pierwsze, bo tylko wszystkie trzy dobrze zestrojone i współgrające dadzą mi akord Wolność.
Na zakończenie pozwolę sobie zacytować fragment piosenki Marka Grechuty Wolność:
„Wolność – to królestwo dobrych słów,
mądrych myśli, pięknych snów,
to wiara w ludzi.
Wolność – ją wymyślił dla nas Bóg
aby człowiek wreszcie mógł
w niebie się zbudzić.”
Co myślicie o takiej interpretacji wolności?
pozdrawiam Seweryn
Poczucie wolności daje nam taki wewnętrzny azymut do postrzegania świata , na wyborze dobrym czy złym ale własnym ..
Te złe wszak wydaje mi się są zapisane w pakiecie ba nawet nie wiem czy bardziej się nie przydają ..Związki , partenerstwo tak teraz modne są też wyborem , ta druga strona się na nie zgadza lub nie to też jej wybór i jej poczucie wolności.Nie mówię tu o jakichś sytuacjach przymusowych w sensie ciąża czy inne.
Od dwóch dni niczego nie robię tylko czytam i jestem zachwycona treścią , tematami niezwykle przydatnymi w życiu nie tylko w biznesie .Ogromnym doświadczeniem życiowym autora , znaczy Aleksa i to jak poważnie traktuje każdego rozmówcę .
Ponadto niespotykane jest to jak bardzo chce on przekazać swą wiedzę innym ,by być może nie powielali jego błędów . Można to uznać taką drogą na skróty , ale każda z tych osób może się do tego odnieść, czy wykorzystać a raczej Warto , lub nie .
I tu także mamy pozostawiony wybór. Ja natomiast osobiście bardzo się cieszę że przypadkiem /, choć podobno nie ma czegoś takiego jak przypadek /na tę stronę i czytam , czytam i co i rusz zerkam na uśmiechniętą Twarz Autora bloga i jestem zachwycona , już nie wiem czy blogiem czy autorem .,,,przepraszam ale musiałam to napisać .
Jeszcze dodam jak z taktem i szacunkiem odnosi się Pan do młodzieży dając im swój czas i wiedzę ,,,jestem przekonana że to doceniają lub zrobią to w niedalekiej przyszłości , tej mądrzejszej o wiedzę jaką tu zdobywają .szczególnie praktyczną , z życia wziętą .Dzięki