Dziś porozmawiajmy o niezwykle ważnym czynniku wpływającym na wykorzystanie przez nas posiadanego potencjału rozwoju, a mianowicie o gotowości do przyjmowania informacji zwrotnej od innych ludzi.
Ta informacja zwrotna, zwana też z angielskiego feedback jest prezentem ze strony drugiego człowieka, dzięki któremu możemy dowiedzieć się wiele nie tylko o nas samych, lecz także i o nim.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że i my Polacy bardzo często mamy spory problem z odbieraniem tego rodzaju wypowiedzi i warto aby każdy z nas przeanalizował sobie jak osobiście do tego podchodzi.
Pierwsza trudność pojawia się przy tak banalnej sprawie, jak przyjmowanie pozytywnego feedbacku. Jak często mówimy komuś coś miłego (zgodnie z naszym rzeczywistymi odczuciami), a w odpowiedzi słyszymy „przesadzasz”, albo widzimy, że odbiorca powątpiewa w nasze szczere intencje. Czasem taka reakcja ma dodatkowe niekorzystne skutki uboczne, jak np. w poniższym przypadku:
Kiedyś zasłużenie wyraziłem uznanie za sposób przeprowadzenia pewnego działania odpowiedzialnemu za nie managerowi. On rzekł na to z wyuczoną skromnością: „Alex, przesadzasz, aż tak super to nie było, poza tym mówisz tak tylko dlatego, bo jestem twoim klientem”.
W tym jednym zdaniu zawarte były dwie negatywne wypowiedzi pod moim adresem:
- Alex, nie znasz się na tym, o czym mówisz
- Alex, wątpię w twoją przyzwoitość i uważam, że próbujesz mną manipulować
Tego oczywiście nie mogłem tak zostawić i natychmiast zapytałem rozmówcę, czy takie były jego intencje. Był bardzo zdziwiony, że tak to zabrzmiało i tę lekcję zapamięta z pewnością :-)
Pomyślmy co by było, gdyby na moim miejscu był jakiś tak samo uważnie słuchający klient lub przełożony, który nie miałby mojego zwyczaju dopytywania się o wszelkie niejasności? Pomyślcie o tym dla Waszego dobra.
Prawdziwy problem zaczyna się jednak przy przyjmowaniu tych informacji zwrotnych, które nie są zgodne ze zdaniem, jakie sami mamy o sobie lub o danej sytuacji. Często można zaobserwować następujące niekorzystne reakcje:
- wewnętrzne zamykanie się na informacje, które do nas docierają
- usprawiedliwianie istniejącego stanu rzeczy
- zniechęcanie innych do dalszego udzielania nam informacji zwrotnej w przyszłości
- albo z drugiej strony – traktowanie otrzymywanego feedbacku jako czegoś całkowicie obiektywnego, niemal absolutnego wyroku na nasz temat
W pierwszych trzech przypadkach odcinamy się potencjalnie wartościowej wiedzy o tym jak oddziałujemy na otoczenie, w tym ostatnim czasem bezkrytycznie poddajemy się jego wpływowi.
Te problemy występują co gorsza zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. W relacjach z najbliższymi może się po pewnym czasie okazać (i niestety często okazuje się), że żyliśmy w świecie iluzji, która kończy się nieprzyjemnymi zaskoczeniami i osobistymi katastrofami. W pracy, zwłaszcza kiedy jesteśmy managerami taki brak rozeznania sytuacji często prowadzi do bardzo kiepskich rezultatów i wpadek wszelkiego rodzaju.
Dodatkowo sprawę znacznie pogarsza obserwowany przez mnie fakt, iż te osoby, które mają najwięcej deficytów, a więc mogłyby najbardziej profitować z otwartego feedbacku zazwyczaj najgorzej go znoszą i wolą „żyć w błogiej nieświadomości”. To poważny błąd, który może uniemożliwić jakikolwiek rozwój i skazać daną osobę na tkwienie w pętli czasu, o której już kiedyś pisałem.
Jak zapewnić sobie jak najwięcej feedbacku?
Zacznijmy od naszego własnego nastawienia, bo ono jest decydujące. Uświadommy sobie że:
- abstrahując od jakiś wielkości fizycznych (np. ważysz xx kilogramów) informacja zwrotna prawie zawsze jest subiektywna. Każdy z nas ma swój własny sposób widzenia świata i przez to jakakolwiek nasza wypowiedź o tym świecie będzie nim skażona. Często słyszane zdanie „to jest moje obiektywne wrażenie” jest oksymoronem!
- patrząc na powyższe uświadommy sobie, że feedback, który otrzymujemy od drugiego człowieka może być bardziej odbiciem jego sposobu widzenia świata, niż naszej osoby. W skrajnym przypadku może on nie mieć nic wspólnego z naszymi działaniami!
- otrzymywany feedback wiele mówi o nadawcy i jest dla nas cennym źródłem informacji o jego świecie wewnętrznym
- patrząc na powyższe punkty widać, że to od nas samych zależy, co z takim „prezentem” zrobimy. Możemy uznać go za wartościowy punkt widzenia i wykorzystać, możemy też bezproblemowo wrzucić go do kosza
- ta ostatnia konkluzja po przemyśleniu powinna zaowocować u większości z Was większym luzem w podejściu do otrzymywanych informacji zwrotnych. Nie ma się czego obawiać, więc przyjmujmy je z otwartym umysłem
- otrzymując feedback warto rzucić okiem na praktyczne kompetencje nadawcy. Mamy wokół nas mnóstwo ludzi do których pasuje rymowanka, którą pamiętam jeszcze ze szkoły podstawowej: „krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, lecz żaden nie potrafi” :-)
Jeśli już jesteśmy tak daleko, że możemy wysłuchać każdej informacji zwrotnej (niezależnie od tego, co z nią potem zrobimy) to warto zadbać o to, by otoczenie dawało jej nam więcej, aby było z czego wybierać. Aby to osiągnąć warto:
- „nagradzać” w jakikolwiek sposób osoby dzielące się z nami swoimi wrażeniami (pamiętacie cykl postów o tresurze?)
- aktywnie pytać innych o zdanie na nasz temat. Tutaj możecie zamiast pytania „co sądzisz o moim działaniu XY?” zadawać pytanie „jak Ci się podoba moje działanie XY?” Myślę, że taki maleńki wpływ na kierunek myślenia rozmówcy mieści się w zakresie działań etycznych każdego z nas :-)
Jako ciekawostkę podam, że moi klienci coachingowi na poziomie „C” (CEO, CFO, COO itd.) dali mi permanentne zlecenie na nieograniczony niczym feedback w pełnej intensywności. To jest warunkiem koniecznym wszelkiego rodzaju szkolenia typu „top gun”.
Zalecam Wam przemyślenie tego, co powyżej napisałem. Opanowanie sztuki odbierania feedbacku może zrobić różnicę pomiędzy fantastycznym życiem a życiem „takim sobie”.
Jak Wam się ten tekst podoba? :-) :-) :-)
Najnowsze komentarze