Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Rozwój osobisty i kariera

Przetestuj Twoje marzenia

Ten post tylko pozornie zbliżony jest do wypowiedzi „Czy już posmakowałeś Twoich marzeń„, na który to temat dość intensywnie dyskutowaliśmy. W tamtym wątku chodziło głównie o to, aby doświadczyć własnego maksimum zadowolenia i przyjemności z życia „tu i teraz” i w tenże sposób uzyskać bardzo cenny punkt odniesienia do oceniania innych naszych działań.
Dziś zajmujemy się całkiem innym aspektem, a mianowicie faktem, że wielu z nas z dużą determinacją dąży do realizacji pewnych długoterminowych wizji ( w znaczeniu stylu życia, czy też rodzaju pracy zawodowej) mając przy tym bardzo niewielkie pojęcie o tym, jak naprawdę będzie to wyglądało, jeśli do tego celu dotrą. To jest mocno powiedziane, niemniej wielokrotnie zdarza mi się rozmawiać z rozczarowanymi pracownikami różnych specjalności, przedsiębiorcami, rodzicami, małżonkami, którzy po latach poświęceń i wysiłku stwierdzali ” to nie tak miało być”. Najgorsze, jeśli taka wypowiedź ma miejsce w momencie, kiedy za względu na wiek, podjęte zobowiązania (finansowe, dzieci itp.) ewentualna zmiana kursu byłaby bardzo trudna, bądź wręcz niemożliwa, nawet, jeśli dana jednostka jest głęboko sfrustrowana swoim dotychczasowym życiem. To taki typowy przypadek dolnej części tego lejka, o którym już rozmawialiśmy.
Teraz oczywiście mamy dylemat, bo z jednej strony osiągnięcie wielu ambitnych celów życiowych wymaga poświęcenia im przez dłuższy okres czasu wielkiej ilości czasu i energii (wszystko kosztem innych opcji), z drugiej, jak już wspomniałem, często podejmujemy takie brzemienne w skutkach decyzje opierając się jedynie na naszych spekulacjach, wyidealizowanych marzeniach, czy też wypowiedziach osób nie będących dobrymi, kompetentnymi doradcami. Co w takiej sytuacji zrobić? Jak zwykle w życiu nie ma zapewne jednej, „słusznej” dla wszystkich odpowiedzi, lecz myślę, że z czystym sumieniem mogę dać Wam kilka wskazówek, które jak zwykle możecie zastosować, zmodyfikować, bądź kompletnie zignorować:

  • Bądźcie bardzo ostrożni i niezwykle niechętnie podejmujcie te poważne decyzje życiowe, z których konsekwencji trudno będzie się Wam wycofać. I to niezależnie od tego, jak bardzo podoba Wam się chwilowa teraźniejszość i na ile inni ludzie będą Wam szermować argumentami o „przejęciu odpowiedzialności za kogoś”, „powinnościach”, „byciu dorosłym” czy jakimikolwiek innymi. innych. Pamiętajcie, że życie to długoterminowa zabawa i bardzo trudno jest nam (nie ograniczając się z góry w dużym stopniu) przewidzieć, jakie potrzeby i zainteresowania będziemy mieli za 5-10 lat, o dłuższych okresach nie mówiąc. Coś, co na podstawie powierzchownego wrażenia dziś zdaje nam się marzeniem, może 10 lat później okazać się frustrującą rutyną bez przyszłości. To samo może dotyczyć ludzi, z którymi przebywamy. Różne osoby rozwijają się w różnym tempie i w różnych kierunkach, jeśli zamkniemy oczy na ten oczywisty fakt, to mamy zaprogramowane późniejsze kłopoty. Zdaję sobie sprawę, że powyższe zdania w świetle przekonań wielu ludzi i tego co „się zazwyczaj robi” mogą brzmieć co najmniej kontrowersyjnie, ale jak to ktoś kiedyś powiedział „robisz to co wszyscy – masz rezultaty podobne do nich”.
    Każdy powinien robić tak, jak uważa, ja osobiście staram się nie wchodzić tam, dokąd prowadzi śliska i stroma rampa w dół, a gdzie nie ma drzwi z napisem „exit” i z perspektywy lat jakoś dobrze na tym wychodzę :-)
  • Jeżeli już koniecznie chcecie podejmować takie ostateczne decyzje, to koniecznie przetestujcie jak będzie Wam się podobał rezultat końcowy. To w przypadku niektórych zawodów może okazać się trudne (np. jak być przez 3 miesiące lekarzem „na próbę”), w takich wypadkach postarajcie się przynajmniej zdobyć uczciwe informacje jak to jest i to zarówno od osób praktykujących daną profesję, jak też ich najbliższego otoczenia. Czasem można przez pewien czas potowarzyszyć takiemu człowiekowi w jego działaniu, jak masz oczy szeroko otwarte, to zobaczysz wystarczająco dużo.
  • W przypadku relacji międzyludzkich sprawa jest prostsza, bo w dzisiejszych czasach nikt nie jest zmuszony do zobowiązywania się na całe życie całkowicie „w ciemno”. Na ogół można przeprowadzić intensywną „jadę próbną” z potencjalnym partnerem i nie mam tu na myśli tylko tygodniowych wakacji i dobrego seksu (co dla większości z nas jest bardzo ważne). Raczej chodzi o faktyczne przebywanie ze sobą przez dłuższy okres czasu, najlepiej 24/7 i wspólne podejmowanie różnych przedsięwzięć. Po czymś takim, bogatsi o obserwacje możemy podejmować nieco bardziej wyedukowane decyzje, czy na pewno chcemy być z tą osobą i na takich zasadach :-) To oczywiście nie ma zastosowania do przypadków, kiedy ktoś „wymarzy” sobie konkretnego partnera (nie znając go bliżej), potem go „zdobywa” a na końcu jest wdzięczny, że ta osoba wybrała jego. Na ten ostatni temat porozmawiamy sobie kiedyś indziej.
  • Powyższe rozważania z „jazdą próbną” dotyczą też długofalowych planów, na nieco późniejszy okres życia. Jak już wspomniałem w poprzednim poście znam wielu aktywnych managerów, którzy np. marzą o prowadzeniu małego, własnego hoteliku, restauracji, gospodarstwie agroturystycznym, czy wręcz zaszyciu się w „dzikiej głuszy” i całkowitym spokoju. Patrząc na ludzi, których umysł wytrenowany jest w rozwiązywaniu kompleksowych zadań sporego kalibru z jednej strony, a mniej znane szerokiemu ogółowi realia hotelarstwa czy gastronomi z drugiej jakoś czarno to widzę. Koniecznie trzeba przekonać się jak to jest zanim podejmie się daleko idące decyzje i to najlepiej osobiście, z pierwszej ręki.

W następnym poście napiszę, jak mogłaby się skończyć realizacja „za wszelką ceną” jednego z moich największych marzeń życiowych (które po odłożeniu go na półkę, później bez trudu osiągnąłem i w międzyczasie znudziło mi się ono :-))

Komentarze (37) →
Alex W. Barszczewski, 2007-07-30
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Nasze marzenia

Gdyby wszystko było możliwe, to co chciałbyś robić za 7 lat?
Takie pytanie zadaję od dawna bardzo wielu młodym, wykształconym ludziom, z którymi miałem możliwość porozmawiania przy różnych okazjach.
W ciągu tych lat otrzymywałem zróżnicowane odpowiedzi, choć generalnie można w nich dopatrzeć się kilku trendów, o których warto powiedzieć:

  • znakomita większość pytanych ma niezwykle mgliste wyobrażenie, o swoich pragnieniach. Najczęściej powtarzane odpowiedzi to „mieć własne mieszkanie, założyć rodzinę i mieć lepszą pracę„, przy czym zapytanie o bliższe szczegóły (np. w jakim kraju ma być to mieszkanie i dlaczego akurat tam) prowadzi do dość zunifikowanych odpowiedzi typu „w Polsce, bo przecież to mój kraj„. Tak samo pytanie „po co ci dzieci” wywoływało często konsternację „jak to po co????” :-)
  • większość ludzi na jednoznaczne pytanie „co chcesz robić” odpowiadała jakie przedmioty materialne chcieliby posiadać!! Pojawia się pytanie, czy ich umiejętność doznawania uzależnione jest od tego, kto ma tytuł własności???
  • spora część zapytanych pozostawała „realistami” „marząc” o stosunkowo nieznacznym poprawieniu swojej aktualnej sytuacji życiowej: „trochę więcej zarabiać, mieć trochę lepszego szefa” i to było wszystko!!!. To z mojego punktu widzenia jest bardzo smutne, bo oznacza, iż takim osobom wyamputowano marzenia!!
  • część odpowiedzi dotyczyła posiadania dużej sumy pieniędzy (przy czym „duża” było pojęciem względnym). Na pytanie o szczegóły, co chcieliby z tymi pieniędzmi robić często otrzymywałem odpowiedź „wydawać” :-) Jak myślicie, jak długo wydawanie pieniędzy może zastąpić prawdziwe zadowolenie w życiu?
  • słuchając wielu marzeń nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za parę lat będziemy mieli w Polsce wysyp małych restauracji, hoteli i gospodarstw agroturystycznych prowadzonych przez byłych managerów. Czy Ci ludzie zdają sobie sprawę „jak to się je”?
  • część zapytanych przyznała, że nigdy poważnie się nad czymś takim nie zastanawiała, żyjąc z dnia na dzień i po prostu reagując na to, co przynosi życie. To też wygląda na objaw wewnętrznej rezygnacji, nieprawdaż?

Jak, drogi Czytelniku, brzmi Twoja odpowiedź na pytanie postawione na samym początku?
Naturalnie nie musisz pisać tutaj swojej odpowiedzi, niemniej zastanów się nad tym pytaniem przynajmniej dla samego siebie. Odpowiedź wcale nie musi być precyzyjna (zbyt duża precyzja przy tak sporym okresie czasu może ograniczać naszą zdolność postrzegania innych sposobności), ale bądź świadom, o czym tak naprawdę marzysz. Może osiągnięcie tego wcale nie jest takie trudne jak uważasz.
Jeśli nie marzysz o niczym, to zastanów się skąd się wzięło Twoje nastawienie i jaką cenę możesz za to zapłacić (podpowiem – ludzie bez marzeń często dają się zredukować przez bliźnich do roli mrówek robotnic, czego naprawdę nikomu nie życzę)
Jeśli interesuje Was, jaka była moja odpowiedź, kiedy po raz pierwszy zadałem sobie to pytanie (ok. 1995) to proszę bardzo. Warto zaznaczyć, że wtedy moja sytuacja nie była zbyt różowa (złamane serce, długi, inne komplikacje):

  • przede wszystkim chciałem doprowadzić do sytuacji, aby być uwolnionym od konieczności pracy zarobkowej. Czas jest jedynym dobrem, którego podaż jest rzeczywiście ograniczona (nie da się też wziąć go na kredyt) i wolę spędzać jak największą część mojego życia na robieniu tego, co naprawdę chcę.
  • chciałem mieć wokół siebie sympatycznych, otwartych i ciepłych ludzi i mieć z nimi różnorakie i intensywne relacje.
  • chciałem robić rzeczy, które z jednej strony przyczyniałyby się do mojego rozwoju, a z drugiej wnosiły coś pozytywnego w życie innych ludzi. Przez rozwój rozumiem rozszerzenie mojej wiedzy oraz umiejętności zrozumienia, robienia i odczuwania różnych rzeczy.
  • nigdy nie lubiłem zimy, więc chciałem spędzać te ciemne miesiące na słoneczku w bardziej przyjaznym klimacie
  • chciałem dużo żeglować wśród tropikalnych wysp, ze słońcem, piaszczystymi plażami, palmami, niebieską wodą i oczywiście z inteligentną i namiętna kobietą jako załogą.

Ku mojemu zdziwieniu już w roku 2000 byłem mniej więcej tam gdzie chciałem. Co prawda fine tunning jeśli chodzi o dobór załogi trwał trochę dłużej (ale było to interesujące zajęcie :-)), a i samo mieszkanie na jachcie znudziło mi się (w sumie mieszkałem pod żaglami 2 lata), niemniej ogólne rezultaty przekonały mnie ostatecznie, że trzeba mieć dość odważne marzenia i starać się je konsekwentnie realizować.

Co powiecie na to twierdzenie, jak i na liczne, zawarte w tekście pytania?

Komentarze (82) →
Alex W. Barszczewski, 2007-07-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Czy już posmakowałeś twoich marzeń?

Dzisiaj rano, siedząc sobie na tarasie i czytając „Die Zeit” natknąłem się na interesującą historię pochodzącą od Paulo Coelho (i to akurat w części gazety poświęconej polityce :-)). Podaję ją w skrócie:

Pewna młoda kobieta dowiaduje się od swojego lekarza, że ma jeszcze tylko cztery dni życia. Rankiem piątego dnia zabije ją choroba, którą nosi ona w sobie. Młoda kobieta żyje przez cztery dni pełną piersią, jak nigdy z życiu, po czym kładzie się do łóżka, aby umrzeć. Ku swojemu zaskoczeniu budzi się jednak piątego dnia rano, nadal w dobrym zdrowiu. Lekarz mówi jej, że po prostu chciał, aby wreszcie poczuła co to jest prawdziwe życie. Że wcale nie była chora, tylko nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest zdrowa.

Co by było, gdybyśmy pewnego dnia, bez pomocy takiego lekarza, postanowili przeżyć kilka, kilkanaście dni tak, jak gdyby miały to być ostatnie naszego życia. Tak, jak gdybyśmy nie mieli nic do stracenia, za to bardzo ograniczony czas, aby w pełni zanurzyć sią w tym cudownym fenomenie, jakim jest prawdziwe delektowanie się swoim istnieniem i doznaniami na tej planecie.
Zapewniam Was, po takim praktycznym eksperymencie, jeśli naprawdę przeprowadzilibyście go uwzględniając Wasze najskrytsze marzenia i pragnienia, to prawie nikt z Was nie wróciłby do stanu, w którym jest dzisiaj. Zmiana nastąpiłaby najpierw mentalnie w Waszych głowach, a potem prawie nieuchronnie w prawdziwym życiu.
Przeprowadzenie takiej próby wcale nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać, zwłaszcza jeśli zauważymy, że tak naprawdę odczuwalną jakość naszego życia determinuje jakość naszych doznań i uczuć „tu i teraz” (które to kryteria są oczywiście specyficzne dla każdego z nas), a nie jakiekolwiek posiadłości materialne. Zapytajcie o te ostatnie kogoś, kto ma naprawdę niewiele dni do przeżycia, albo kogoś, kto kiedyś przez pomyłkę tak uważał, a usłyszycie, że jest to jedna z najmniej istotnych spraw na świecie.
Przypomniała mi się teraz jeszcze jedna stara historia, którą przed wieloma laty wyczytałem w którejś książce Mario Puzo: W pewnej włoskiej, mieszkającej w USA rodzinie wychowywał się młody chłopak, który miał przepiękny „słowiczy” głos. Dzięki jego występom zarówno manager, jak i rodzice zarabiali duże pieniądze. Ich jedyną troską był fakt, że zbliżający się okres pokwitania spowoduje wielką zmianę głosu ich pupila i stratę intratnego źródła dochodów. Manager najpierw przekonał rodziców młodego nastolatka, że jedynym rozwiązaniem jest kastracja chłopca, a potem wspólnie jakoś siłą perswazji uzyskali na to zgodę młodzieńca. Tuż przed planowaną operacją cała sprawa rozbiła się o ciotkę, która dowiedziawszy się o co chodzi, zaciągnęła chłopaka do pokoju i praktycznie pokazała mu, co straci :-) Po tej prezentacji o jego zgodzie na kastrację nie było już mowy!! :-)
Dziś czyn tej pani podpadałby zapewne pod jakiś paragraf i nie chcemy go tutaj gloryfikować. Chodzi mi o coś zupełnie innego. Co by było, gdybyśmy będąc równie nieświadomymi jak ten młody człowiek, byli nakłaniani przez środowisko do podejmowania różnych decyzji, które per saldo mogą być dla nas bardzo niekorzystne? I nie ma cioci, która pokazałaby nam co stracimy?
Eksperyment polegający na intensywnym próbowaniu przez kilka, kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt takiego życia, jakie naprawdę pragniemy, da nam punkt odniesienia i zmieni nas na zawsze. Jednocześnie uzyskamy perspektywę potrzebną do oceniania tego, co chcą od nas inni. Czy jest to warte zachodu? Na to pytanie każdy z Was musi już sobie odpowiedzieć sam, bo to przecież o Was chodzi. Ja tak kiedyś zrobiłem i bez przesady mogę twierdzić, że była to rzecz, która uratowała mi życie. Wcześniej miałem co prawda sukcesy, za które ludzie poklepywali mnie z uznaniem, ale jednocześnie byłem wypalonym fizycznie i trochę kalekim emocjonalnie człowiekiem. Bez tego kluczowego przeżycia robiłbym tak dalej i pewnie źle by się to skończyło.

Tyle na dzisiaj. Teraz idę pomyśleć nad brzeg oceanu a Wam życzę miłej niedzieli!

PS: jeśli ktoś ma chwileczkę czasu to warto zajrzeć jeszcze tutaj i obejrzeć spot, do którego linkuję

Komentarze (23) →
Alex W. Barszczewski, 2007-01-14
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 2 of 2«12
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.2  (47)
    • Magda: @Magda Już nie będziemy się...
    • Magda: @Magda Będziemy się myliły...
    • Alex W. Barszczewski: Adam Dziękuję...
    • Adam: @Alex – najwyrażniej nie...
    • Alex W. Barszczewski: Agata S. Ładne...
  • Król jest nagi, czyli co robią firmy szkoleniowe aby ich nie wybrać cz. 1  (29)
    • Anet.: Alex, Napisałeś: „jedna...
    • KrysiaS: Sokole Oko, z powodu...
    • Sokole Oko: Katarzyna Latek-Olaszek,...
    • Katarzyna Latek-Olaszek: Monika...
    • Sokole Oko: Monika, Umówmy się, że...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego!!  (33)
    • Weronika: Dziękuję Wam za ciekawe...
    • Elżbieta: Alex Ja zazwyczaj staram...
    • Alex W. Barszczewski: Elżbieta...
    • Anet.: Pamiętam, że pod jakimś postem...
    • Elżbieta: Ewa W. Miło mi :-) Zgadzam...
  • Wyrzuć śmieci  (63)
    • Sokole Oko: Łukasz Gryguć, Ależ nie...
    • Witek Zbijewski: Bartek No to jeszcze...
    • Bartosz: Witek :-) Z calym szacunkiem...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • Sokole Oko: Cheese, Przede wszystkim...
    • Emilia Ornat: @ Cheese – nie...
    • Cheese: A ja mam taki problem. Chcę...
  • Osoba bliska czy blisko spokrewniona?  (47)
    • mila: nigdy nie chcialam budowac...
    • Alex W. Barszczewski: Miła Napisałaś:...
    • Mila: musze patrzec na ludzi...
  • Zdobywanie umiejętności praktycznych  (40)
    • Bartosz Walczak: Gracjan, Ewa przy...
  • Jak nas oceniają  (30)
    • Witek Zbijewski: by dać się zauważyć...
    • Łukasz Gryguć: Alex, Ok, dziękuję za...
    • Alex W. Barszczewski: Łukasz Gryguć...
    • Łukasz Gryguć: Ok, nie chciałbym źle...
    • Alex W. Barszczewski: Witajcie Byłem...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025