Witajcie!
Jak zapewne zauważyliście jestem ostatnio trochę zajęty (szkolenia i coachingi w różnych miejscach i krajach), stąd pewna nieregularność w pojawianiu się nowych wpisów. Potrwa to jeszcze tak około 2 miesiące. Myślę, że okażecie mi zrozumienie.
Dziś porozmawiajmy o niezwykle ważnym aspekcie naszego życia, a mianowicie o tym, na ile jesteśmy w stanie podjąć wolny wybór dotyczący tego co i jak robimy. Swoboda wyboru pozwala nam w miarę szybko reagować na zmiany otoczenia (to w dzisiejszych czasach zdarza się bardzo często), jak też daje miłe poczucie, że to my sami jesteśmy panami naszego losu.
Jeśli weźmiemy typowy przypadek życia człowieka, to na ogół wygląda on tak jak na poniższym rysunku:
W momencie kiedy zaczynamy funkcjonować jako świadoma swojego bytu jednostka (o ile nie przyszliśmy na świat obciążeni poważną chorobą, bądź upośledzeniem) mamy swobodę wyboru ograniczoną w praktyce tylko tzw. normalnymi możliwościami fizycznymi człowieka (pkt.1). Potem, w rezultacie podejmowanych przez nas decyzji ta swoboda ulega najczęściej zawężeniu (pkt.2) i jeśli nie zwracamy na to uwagi (bo przecież wszyscy wokół robią tak samo :-)) to zaczynamy (pkt.3) niebezpiecznie zbliżać się do tej granicy (pkt.4) kiedy nie mamy już żadnej możliwości zmiany kierunku, w którym toczy się nasze życie i prostą drogą zdążamy ku nieuchronnej dla każdego z nas śmierci.
Oczywiście jest to tylko taki średni przypadek. Znam też osobiście bardziej ekstremalne, np. młodą kobietę, z dwójką dzieci, sporym kredytem do spłacenia i bez specjalnych kwalifikacji, które mogłaby wykorzystać na rynku pracy (lewy rysunek poniżej)
Ten rysunek po prawej stronie to znany mi człowiek, który całe życie miał szeroką gamę możliwości i wyborów (bo dbał o to), dopiero na starość zaczęło mu się to gwałtownie zmniejszać (zdrowie), po czym umarł.
Teraz jak zwykle parę niewygodnych pytań dla Was:
- jak wygląda „lejek” Twojego życia?
- w którym jego punkcie jesteś?
- jaka jest jego dalsza tendencja?
- jeśli będziesz podejmował takie decyzje jak dotychczas, to jak będzie on wyglądał w przyszłości?
- jak Ci się podoba taka perspektywa?
Dla zainteresowanych, narysowałem też lejek mojego dotychczasowego życia, tak mniej więcej wygląda :-)
Czasem na treningach ludzie młodsi ode mnie o ok. 20 lat pytają skąd biorę tę energię i power. Część tajemnicy wyjaśnia właśnie ten rysunek :-)
PS: Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że wiele dobrych rozstrzygnięć (na przykład życia z pasującym partnerem ) ogranicza naszą swobodę wyboru i niekoniecznie musi to być coś negatywnego. Z drugiej strony warto być bardzo ostrożnym w podejmowaniu ograniczających nas decyzji, jeśli powodują one nieodwracalne konsekwencje.
Moze by tak cos wiecej, co powinno sie brac pod uwage przy rysowaniu wlasnego lejka?
Kiwak
Tu nie tyle chodzi o rysowanie własnego lejka, o ile o uświadomienie sobie jak wygląda ten, w którym się aktualnie znajdujemy i do czego prowadzi dalsze nim podążanie.
Przyszły kształt będzie w dużej mierze zależał od tego co robiłeś dotychczas i jakie masz priorytety na przyszłość. Te oczywiście zależą od każdego z Was i nie mnie jest mówić co jest „lepsze”. Mogę najwyżej dzielić się swoimi doświadczeniami i rezultatami.
Jeśli chcesz wiedzieć to zapytaj proszę dokładniej, jutro jade 6 godzin do Warszawy, to będę miał czas szerzej odpowiedzieć
Pozdrawiam
Alex
Witam!!!
Bardzo podoba mi się Twoja wizja zakresu swobody wyboru, Alexie. Dodatkowo całkowicie zgodzę się, że o swobodę wyboru należy dbać – to chyba właśnie to, co niezmordowanie kładł mi do głowy tata mówiąc, że jesteśmy kowalami własnego losu :)
Zastanawiam sie tylko nad jedną sprawą. Jak doskonale widać na Twoim lejku – podjąłeś pewne decyzje, które w Twoim przypadku znacznie powiększyły zakres Twojej swobody (odcinek pofalowanie rozchodzących sie linii). Chodzi mi własnie o te decyzje i zakres swobody. Osobiscie zbliżam się do takiego momentu (koniec studiów). Mam pełna świadomość ogromu wyboru (o co, mocno dbalam pracując nad jego rozszerzeniem) Czasami szerokość lejka naprawde przytłacza, ale tez ostro motywuje do dalszego poszukiwania. Tysiące pomysłow i zainteresowań nie ułatwiają procesu podjęcia decyzji, bo… no właśnie czyżby to strach przed jego zwężeniem, podjęciem złej decyzji i jej konsekwencji, czyżby uzależnienie od swobody wyboru, a może to styl życia??? Doprawdy, wielka to sztuka to cale podejmowanie decyzji… :)
Pozdrawiam gorąco,
rita
Rita
Dla mnie ta swoboda wyboru była od bardzo dawna istotnym elementem osobistej definicji sukcesu i dlatego zwracałem baczną uwagę na to, co sie z nią działo w rezultacie moich decyzji i przedsięwzięć. Zdaję sobie sprawę, że inni ludzie mają inne wartości (patrz na niektóre reakcje na mój niewinny post o „stabilizacji” i dalsze dyskusje na ten temat) i jak zwykle nie chodzi tu o stwierdzenie kto ma „rację”. jeśli ktoś, tak jak ja, kocha to poczucie wolności i swobody, to aby je długoterminowo posiadać, powinien odpowiednio dopasować zarówno cele życiowe, jak i podejście do tak podstawowych pojąć jak sposób zarabiania pieniędzy, rodzaj relacji międzyludzkich, które kultywujemy czy miejsce zamieszkania. Jak ktoś kiedyś słusznie zauważył, nie można mieć wszystkiego na raz, a wielu ludzi postępuje tak, jakby tego nie wiedziało :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Przypadkowo znalazłem u Lecha wątek z dyskują nawiązujący nieco do naszego tematu. Dyskusja tam poszła na nieco wyższy poziom abstrakcji, niż założony przez mnie, kto chce może poczytać
Pozdrawiam
Alex
Hehe ano wkroczyliśmy z Lechem w wyższe sfery abstrakcji, to fakt. Jednak z drugiej strony patrząc, przy głębszym rozważaniu „teorii lejka”, trudno nie pójść dalej niż założenia podane na tym blogu. Życie jest na tyle bogate i szerokie, że moim zdaniem nie da się tak prosto napisać, jak to uczyniłeś Alex we wpisie. Owszem, często decyzje jakie podejmujemy, lub jakie jesteśmy zmuszeni podjąć ograniczają nasze kolejne wybory, ale często jest też tak, że gdzieś ograniczą a gdzieś powiększą. Nie jest to tak jednostronne jak na obrazku.
Wydaje mi się też, że nie jest niczym złym, to iż nasza swoboda wyboru ogranicza się z czasem. Nie ma co panikować. Podejmując jakąś decyzję należy liczyć się z tym, że w jakiś sposób ograniczymy sobie manewr. Decydując się na pracę ograniczamy swój wolny czas. To chyba oczywiste. Problem leży w tym, czy te ograniczenia pozytywnie odbiją się na naszym życiu, zdobywanym doświadczeniu itd, czy też nie. A to, czy i jak bardzo nam ograniczą swobodę wyboru to już kwestia drugoplanowa. Życie, jak to mówią, to sztuka wyboru :) A ograniczenia są konieczne, bo są jak ramy w pięknym obrazie :) Dodają uroku a nie odejmują (no chyba, że tak jak napisałem wyżej, są źle dobrane, ale to już zależy od nas).
Pozdrawiam
Waltharius
Nie wszyscy może zajrzeli do Lecha, więc krótko zacytuję kawałek mojej wypowiedzi u niego:
„lejek pokazuje konsekwencje bardzo praktycznych i powiedziałbym, banalnych rozstrzygnięć, które potem ograniczają wielu ludzi, których spotykam w życiu. Dla przykładu decyzja o zaciągniąciu poważnego kredytu znacznie ogranicza niezależność od najbliższej pensji, decyzja o posiadaniu dzieci bez bazy ekonomicznej na ogół znacznie ogranicza możliwość podejmowanie wszelkiego rodzaju ryzyka i gwałtowniejszych zmian życiowych, decyzja o zamrożeniu wszystkich środków w czymkolwiek ogranicza możliwość skorzystania z różnorakich sposobności itd. Tutaj większość ludzi nie zastanawia się nad takimi konsekwencjami, a są one dość poważne.”
Oczywiście masz rację pisząc, że zawsze jest coś za coś. Istotnym jest tylko rozpoznanie o co nam, jako jednostce chodzi i w oparciu o to stwierdzenie, czy ciągle jeszcze robimy dobry „interes”, czy też jak w wierszyku „zamienił stryjek siekierkę na kijek” :-)
Piszesz: „A to, czy i jak bardzo nam ograniczą swobodę wyboru to już kwestia drugoplanowa”
To zależy od tego, jaką wartość dla jednostki ma właśnie ta swoboda wyboru. Dla mnie na przykład jest to bardzo istotny składnik jakości życia.
Pozdrawiam i jadę na następne spotkanie :-)
Alex
:)
W kwestii dwuplanowości ograniczenia naszej swobody – chodziło mi o to, że nie przez pryzmat tych ograniczeń należy patrzeć na życie, ale przez pryzmat pozytywnych skutków jakie te ograniczenia mogą na naszym życiu wywrzeć. Może jak do uściśliłem to się więcej wyjaśniło, bo w gruncie rzeczy to zgadzamy się chyba raczej w kwestii poruszanej we wpisie :)
Miłego spotkania :D
Jaki okres Twojego życia przedstawia najwęższa część lejka? Co się w nim zmieniło, że nagle się tak poszerzył? Nie uważasz, że jest zbyt rozszerzony? Osobiście wyznaję teorię, że swobodę i wolność życia osiąga się właśnie poprzez ograniczanie swojej wolności – zmuszanie się do zrobienia tego czegoś konkretnego. Im więcej jest rzeczy, na które sobie pozwalam, tym bardziej czuję się wobec nich zobowiązany, no i co za tym idzie, wraz ze zwiększającym się wyborem rosną zobowiązania. Można poszerzać swobodę bez końca, czy w końcu to się zemści i przyniesie odwrotny do zamierzonego efekt.
Gdyby sobie wyobrazić osobę z „idealną swobodą wyboru”, byłaby to osoba beztroska, nieograniczona, ale czy… odpowiedzialna? Czy zostawiając sobie taką „swobodę”, moglibyśmy stać się spójni i prawdziwie dojrzali? To taka luźna myśl. Nie kłóci się z teorią, ale do niej nawiązuje. Co Ty na to?
@Waltharius
Wygląda rzeczywiście na to, że rzeczywiście mówimy o tym samym :-)
@_Pat
Widać tam trzy gwałtowne przewężenia:
– pierwsze to jak mieszkałem w piwnicy i sprzedawałem gazety na ulicach (Austria)
– drugie to jak się ożeniłem i prawie całą moją energie zużywałem na utrzymanie tego zwiazku
– trzecie, kiedy miałem moją firmę software’ową (sporo pieniedzy ale brak czasu i możliwości na korzystanie z życia – to były czasy przedinternetowe)
Ten lejek zaczął się poszerzać w monemcie kiedy z tej swobody wyboru zrobiłem ważny priorytet w moim życiu. Osobiście uważam, że takiej swobody działania nigdy za wiele :-) zawsze możesz z czężci zrezygnować, ale jeśli jest to akt Twojej woli to jest OK.
Piszesz:”Im więcej jest rzeczy, na które sobie pozwalam, tym bardziej czuję się wobec nich zobowiązany”
Tego jakoś nie potrafię odnieść do siebie, w tym aspekcie funkcjonuję w inna sposób: im wiąkszą mam swobodę działania, tym bardziej zrelaksowany podchodzę do różnych wyzwań życiowych co zazwyczaj owocuje kolejnym poszerzeniem możliwości.
Oczywiście, że jak piszesz, nie powinno się poszerzać tej swobody bez końca, choćby dlatego, że są też inne wartości nad którymi powinniśmy popracować i potrzeba na to czasu i zasobów.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Lech
Swoboda wyboru i odpowiedzialność nie są wartościami wylączającymi się. Wręcz przeciwnie, osobiście uważam, że aby długoterminowno zachować dużą swobodę wyboru trzeba odpowiedzialnie z niej korzystać
@Alex
Dzięki za odpowiedź. Twój lej powoli się zwęża. Czy przyczyną jest wiek i jemu pochodne?
_PaT
Teoretycznie wiek może być powodem tego zawężania się. W moim wypadku kwestie sprawności fizycznej (bo to jest główny czynnik) nie są tak odczuwalne, bo nie uprawiam np. sportów wyczynowych, czy ekstremalnych, więc tego tak nie odczuwam.
To zawężanie jest bardziej wynikiem przeprowadzania pewnej optymalizacji, bo okazuje sie, że przynajmniej dla mnie istnieje jakiś idealny stopień swobody, przy którym z jednej strony czuję się dobrze, a z drugiej jest on względnie łatwy w utrzymaniu. Jak wiemy zawsze jest cena do zapłacenie, też w wypadku rozszerzania swobody wyboru. ślepa maksymalizacja czegokolwiek na ogół jest niecelowa i kosztowna. To, oraz „przehandlowanie” części tej swobody na inne ważne dla mnie wartości jest przyczyną tego zwężania się.
pozdrawiam
Alex
Alex,
Dzięki za arcyciekawy wpis. Sprowokował mnie do myślenia, m.in. na temat mojego „lejka wyboru”. Ciekawe że taki lejek można rysować na różnych płaszczyznach (zmniejszenie swobody wyboru zawodowego może objawiać się większą swobodą w wyborze np. sposobu inwestowania, stylu życia etc – typowe „coś za coś”). Moim zdaniem takie lejki są też „fraktalne” – jak zdecydujesz się rano iść do pracy to Twoja swoboda spada prawie do 0 – na poziomie godzin etc. Generalnie fajne i dobre jako „food for thought” :-)
H.
Hubert
Twoja koncepcja z fraktalnością tego lejka bardzo mi się podoba :-)
Jeśli chodzi o różne płaszyczyzny to masz bez watpienia rację, ja widze to tak, iż życie jest „grą” w kategorii ogólnej, więc trzeba to wszystko wypośrodkować.
Cieszę się, że traktujesz to jako „food for thought”, właśnie taka jest intencja tego blogu- nie głoszenie jednej, uniwersalnej dla wszystkich „prawdy”, lecz pobudzanie inteligentnych ludzi do spojrzenia na wiele kwestii z różnych tron i wyciągniącia własnych wniosków.
Pozdrawiam
Alex
Nie jestem przekonany. „Odpowiedzialne korzystanie ze swobody wyboru” – co dokładniej miałeś na myśli? Mnie chodziło o takie sytuacje, jak:
– Decyzja o „posiadaniu” dziecka,
– Decyzja o rozpoczęciu pracy,
– Decyzja o małżeństwie.
Każda z tych sytuacji równoznaczna jest z wzięciem na siebie odpowiedzialności. I prowadzą one do ograniczenia swobody wyboru. Zgodzisz się? To tylko parę przykładów, ale konkluzja jest taka, że odpowiedzialność i swoboda wyboru są niemalże na przeciwległych biegunach. Przynajmniej w proponowanym przez Ciebie ujęciu praktycznym.
Jeśli korzystamy ze swobody wyboru, decydując się na coś, co wiąże się z odpowiedzialnością (a zatem i ze zobowiązaniem), w efekcie zawężamy lejek.
Znów, nie stoi to w sprzeczności z teorią, a jedynie na niej bazuje. Co o tym sądzisz?
Lech
poprzez odpowiedzialne korzystanie mam na myśli, zwłaszcza jeśli chodzi o takie istotne decyzje o których wspominasz, następujący sposób postępowania:
– przemyślenie wszelkich konsekwencji jakie podjęta decyzja może mieć zarówno na moją osobę, jak i na wszelkie inne
– zapoznanie się z alternatywnymi metodami osiągniecia zamierzonego celu
– w miarę możliwości „jazda próbna” tego co chcę zrobić :-)
– robienie w miarę możliwości rzeczy, które sa dobre dla mnie i dla świata.
To jest odpowiedzialne korzystanie ze swobody wyboru, które pomaga Ci zachować jej jak najwięcej nie rezygnując z innych rzeczy, które są dla Ciebie ważne.
Pamiętaj też, że odpowiedzialność to też powiedzenie „nie, dziękuję, to nie dla mnie”
Pozdrawiam
Alex
PS: Ciekawy byłby efekt, gdyby większość ludzi, przed podjęciem decyzji ograniczających ich możliwości wyboru robili solidną „jazdę próbną” :-)
heja,
po dłuższym okresie milczenia i poszerzaniu swojego lejka:) dodam kilka słów od siebie…dla mnie im większa możliwość wyboru tym lepiej i chyba każdy się ze mną zgodzi, cały „trik” polega na umiejętnej selekcji i ustaleniu priorytetów, i w ten sposób zawężaniu wachlarza możliwości(nigdy alternatyw za wiele), ale jednocześnie traktowanie pozostałej części jako Planu B, który jednocześnie powoduje, że każdy z nas śpi spokojniej (w każdej chwili możemy zmienić kierunek naszych działań – to co mi zawsze ojciec powtarzał – „Nigdy nie jest za późno”) – ale długie zdanie napisałem, zawsze moja nauczycielka w S.p. zwracała mi na to uwagę:) Takie decyzje jak małżeństwo, dziecko – zawsze zawężają nasz „lejek”, ale dają w zamian znacznie więcej (oczywiście, pod warunkiem, że robimy to w sposób świadomy :), czasami jest to jedyny powód dla którego ktoś wreszcie otwiera nam oczy, na rzeczy ważniejsze od „szerokości lejka” – kurcze chyba powoli zbliża się mój czas :))!!!
pozdrawiam
@Mateusz: Właśnie dlatego mam wrażenie, że jest coś więcej. Że nie chodzi wcale o to, aby lejek był możliwie najszerszy, że jest jakaś wypadkowa, a być może nawet (sic) to umiejętne zawężenie lejka jest drogą do doskonałości. Trochę jak – właśnie – sztuka rezygnacji, jak umiejętność cieszenia się drobnymi rzeczami nawet przy kompletnym ograniczeniu naszej wolności. Oczywiście, zakładanie jednej, ogólnej drogi jest uproszczeniem. Dlatego nie będę się upierał. Ale podzielam Twój punkt widzenia.
@Lech & Alex
A ja tak sobie wlasnie pomyslalem, ze „wszystko zalezy”… Nawet z pozoru ograniczajaca swobode wyboru decyzja moze sie okazac czym zupelnie odwrotnym i mam wrazenie, ze zalezy to tylko od nas :)
Spojrzmy dla przykladu na decyzje o wstapieniu w pozornie ograniczajacy zwiazek malzenski. Jednych ogranicza, ale moze tez miec nastepujace konsekwencje:
– poszerza sie znacznie Twoj krag kontaktow o kontakty Malzonki, wiec zgodnie ze znanym Blogowiczom modelem moze wzrosnac Twoja wartosc rynkowa;
– wzrasta takze wartosc rynkowa Malzonki z tego samego powodu, a na dodatek kazde kolejne poszerzenie grona „kontaktow” ma teraz wplyw od razu na dwie osoby :)
– zwieksza sie dochod rozporzadzalny, bo spadaja stale koszty utrzymania w przeliczeniu „na glowe”, wiec jestesmy teoretycznie w stanie korzystac z wiekszej liczby „sposobnosci”;
– nastepuje dywersyfikacja ryzyka (jesli sa 2 zrodla dochodow), co zwieksza sklonnosc do podejmowania roznych decyzji, np. o zmianie pracy, czy podjeciu nowego projektu;
– i tak pewnie mozna dlugo…
Uzylem tego przykladu, zeby pokazac, ze wszystko zalezy od podejscia – postawilbym teze, ze ta sama okolicznosc, czy decyzja moga miec rozny wplyw na ksztalt indywidualnego lejka w zaleznosci od nastawienia danej osoby. Cala sztuka jednak, zeby znac siebie na tyle dobrze, zeby wiedziec jaki bedzie efekt danej decyzji – czy poszerzy, czy zawezi lejek – i swiadomie tych wyborow dokonywac.
Alex,
Caly czas jestem ciekaw jakie decyzje w Twoim przypadku zaskutkowaly tak dramatycznym poszerzeniem lejka. Zakladam, ze samo uswiadomienie sobie wagi swobody wyboru to jeszcze nie wszystko?
Zapewne nie wystarczy odciac sie od rzeczy, ktore ograniczaja. Moze da sie okreslic jakis „model” kilku zmiennych, ktory dalby w efekcie wartosc „swobody”?
Gdyby takie rownanie wygladalo tak:
S = (a x b x c) / d , to co bys wstawil w miejsce zmiennych? :))
Kuba
Muszę zaraz jechać na spotkanie, więc na razie odpowiem całkiem krótko i prosze potraktuj poniższe z przymrużeniem oka :-)
Nawet Twój przykład z żoną pokazuje, że bardzo wiele pozytywnych efektów można uzyskać w sposób mniej ograniczający naszą swobodę wyboru. Zgadzam się z zaletami związku, o których wspomniałeś. Do korzystania z żadnej z nich nie jest konieczne formalne małżeństwo! Zwykła dżentelmeńska umowa między dwojgiem dorosłych ludzi wystarczy, a w razie dojścia do wniosku (często się zdarza), że lepiej od pewnego momentu się rozejść, nie trzeba pytać instytucji trzecich (państwo, ew. kościół) o zgodę na zrobienie czegoś, co do czego obie strony są zgodne.
Moja taksówka czeka już, więc więcej napiszę wieczorem
Pozdrawiam
Alex
Alex,
Oczywiscie masz racje mowiac, ze formalizacja nie jest konieczna do czerpania „pozytkow” ze zwiazkow. Jednak duzo upraszcza, bo znaczny odsetek kobiet tego potrzebuje i dzieki temu nie ma koniecznosci zbednego angazowania energii w utrzymywanie higienicznego poziomu ich komfortu psychicznego. To takze znacznie podnosi poziom „swobody” :)
To tak w ramach zartobliwej polemiki – doskonale rozumiem o co Ci chodzi. Ciekawe co wymyslisz w temacie zaproponowanego przeze mnie „modelu swobody”.
Pozdrawiam serdecznie,
Kuba
Kuba
piszesz: „Jednak duzo upraszcza, bo znaczny odsetek kobiet tego potrzebuje i dzieki temu nie ma koniecznosci zbednego angazowania energii w utrzymywanie higienicznego poziomu ich komfortu psychicznego”
Masz rację. Dlatego ja ograniczyłem mój zakres zainteresowań (w kontekście związków) do tej części ponad 3 miliardów kobiet zamieszkujących tę planetę, która ma wystaczająco wysoki komfort psychiczny bez takich formalizacji. Byłbyś zdumiony, gdybyś zobaczył ile takich wspaniałych kobiet jest :-)
Więcej na temat modelu swobody może w poniedziałek, bo dziś mam dużo innych spraw na głowie
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Kuba zainspirowałeś mnie do napisania na szybko postu o związkach :-)
’teoria lejka’ :) bomba, swietna ilustracja, bardzo mi sie spodobalo! widze jednak maly problem :) gdy lejek – podobnie jak w sytuacji przedstawionej przez Rite – ma szerokosc horyzontu… zagubic sie mozna :)
tak mysle zeby nie fetyszyzowac lejka. zwariowac by mozna, gdyby chcialo sie caly czas kontrolowac jego ksztalt. warto go po prostu czasem narysowac i – jak napisales, Alex – swiadomie spojrzec na przyczyny takiego, nie innego jego ksztaltu. mysle, ze widok szerokiego pasa moze dodac odwagi, gdy stoi sie przed trudna decyzja. i odwrotnie – zawrocic ze zlej drogi, jesli perspektywa gwaltownie sie zaweza.
co do watpliwosci _PaTa i Lecha to mam wrazenie, ze przegapiliscie fakt, iz nie mowimy o uniwersalnym rownianiu dla kazdego, mowimy o wykresach mocno osobistych – i o tym wlasnie, moim zdaniem bardzo dobrze, napisal Kuba.
Witam!
Od niedawna czytam zamieszczone tu posty i komentarze. Bardzo mi odpowiada styl wypowiedzi i poziom treści. Rzeczywiście wiesz co mówisz i nie próbujesz nikomu nic udowadniać.
Nie chcę na siłę odświeżać tematu, ale chciałem dorzucić moje przemyślenie.
Ludzie przeszukują Internet, pod względem tematyki, z kilku powodów. Ale zatrzymują się na stronach takich jak Twoja głównie, gdy brakuje im czegoś, bądź chcą się rozwijać.
Wydaje mi się, że ludzie konstruktywni i otwarci mają „szerokie lejki”. Takimi ludźmi są osoby komentujące. Chcą zdobyć, lub podzielić się doświadczeniem, wymienić poglądy, lub poddać pod ocenę pomysły.
Osoby biernie czytające, niewyrażające swojego zdania mają dwa powody takiego postępowania. Albo uważają, że nie wniosą nic ciekawego do dyskusji, albo myślą, że w pisząc i tak nie zmienią, nic im to nie da. Ci pierwsi (łącznie z kłócącymi się w komentarzach) mają moim zdaniem „kanał”. Ich lejki się ani nie zwężają, ani nie poszerzają. Tym drugim widocznie sytuacja zaczyna „zaciskać” końcówkę. Czytając marzą o tym, aby coś osiągnąć, ale nic w tym kierunku nie robią. Brak rozwoju oznacza kroki w tył. Kroki w tył dalszą degradację, dlatego zaprzestanie (czytania tego bloga :), książek) poszukiwań, rozwoju swojej ścieżki nie może mieć miejsca.
Komentarz jest trochę osobisty, ponieważ sam ostatnio będąc w „kanale”, zmieniłem(samo się zmieniło) drastycznie swoje życie. Widzę teraz wiele możliwości i zacząłem robić rzeczy, które wydawało mi się oczywistością, że mogę robić, ale nie robiłem.
Stany lejka obrazują moim zdaniem:
\ / – zwężanie – postępujące ograniczanie postępowania, ograniczanie kontaktów, patrzenia na świat. Brak prespektyw.
| | – stagnacja – żyjemy w swoim poukładanym świecie i marzymy o lepszym życiu nic w tym kierunku nie robiąc. Tak naprawdę nie jesteśmy z życia zadowoleni, ale nie umiemy go zmienić, bądź nie wierzymy w swoje możliwości.
/ \ – rozszerzenie – „wiatr w żagle”, albo sposób myślenia. Umiejętność zdefiniowania pragnień i dążenie do ich osiągania, lub życie w sposób zapewniający nam spełnienie. Czyli jeśli chcesz coś zrobić, po prostu zrób to.
Szuvar
Wiitaj na naszym blogu. To interesujące, co napisałeś i chętnie podyskutuję na ten temat. Pozwól tylko, że zrobię to jutro, bo po 4 intensywnych dniach (774 km po bardzo krętych górskich drogach, plus Sylwester plus własne urodziny) robię sobie dziś bardzo luźny wieczór :-)
Do jutra w tym samym temacie!
Alex
Szuvar
Wróćmy do Twoich przemyśleń, pozwolę sobie w kilku punktach mieć nieco odmienne zdanie. Teza, że .”ludzie konstruktywni i otwarci mają “szerokie lejki” „ jest kusząca , niestety nie całkiem sprawdza się w praktyce. Jest możliwe, że ktoś jest człowiekiem bardzo otwartym i konstruktywnym, a mimo tego ma znacznie zawężony lejek w wyniku decyzji, które podjął w przeszłości. Zgoda, konstruktywne podejście i otwartość na ogół sprzyjają poszerzaniu naszych możliwości wyboru, nie są jednak warunkiem wystarczającym. Pomyśl o kimś, kto dziś ma takie podejście, a jednocześnie duży jak na jego możliwości dług finansowy z przeszłości, albo dzieci z byłym partnerem, na utrzymaniu (i wychowaniu) albo poważną chorobę spowodowaną błędnym stylem życia.
Jeśli chodzi o Czytelników tego blogu, to też widzę to trochę inaczej. Przede wszystkim z faktu zabierania głosu, nie wyciągałbym żadnych wniosków dotyczących kształtu lejków tych osób. Jest bardzo wiele możliwych powodów, dla których człowiek nie zabiera ogranicza się do czytania i każdy z nich jest dobry, może za wyjątkiem tego, kiedy ktoś całkowicie niepotrzebnie po prostu krępuje się zabrać glos :-)
Czyli, ktoś może mieć bardzo szeroki lejek, świetlaną przyszłość przed sobą a mimo tego nie zabierać głosu. I to z tak prozaicznych powodów jak np. brak czasu, czy nielubienie niżej podpisanego :-)
Podoba mi się Twoja interpretacja stanów lejka. W oryginale chodziło mi wyłącznie o swobodę w dokonywaniu wyborów, Ty patrzysz na to z trochę innej strony.
Cieszę się też z tego, że jak wynika z Twoich słów rozpocząłeś nowy etap Twojego życia. Zrób z tego to, co najlepsze i jeśli będziesz czegoś potrzebował, to jesteśmy tutaj.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam
Co do pierwszego akapitu Twojej odpowiedzi to tak, lejki zawężają nam „niekorzystne” decyzje podjęte w przeszłości. Ale obciążenia, o których wspominasz, moim zdaniem to nie przeszkody. Dług, dzieci, czy choroba to obciążenia, ale nie odnosząc je do umysłu. Swoboda dokonywania wyboru dla mnie, to sposób myślenia, nawet przy ciążących na nas ograniczeniach. Mając dług jesteśmy ograniczeni finansowo, lecz czy to broni nam się rozwijać, podejmować nowe prace, wybierać, co chcemy robić? Mając dzieci na utrzymaniu, czy to nas ogranicza na tyle, aby nie rozwijać się? Czy będąc inwalidą nie możemy korzystać z życia, uprawiać sportów, poznawać ludzi? Wiele osób popełnia ten błąd i siedzi w swoim „kanale” ograniczeń, bo czują się bezpieczni. Dopiero sytuacje zmieniające nasze życie pokazują nam, że to bezpieczeństwo to ułuda.
Patrzę na Twój lejek i widzę ścieżkę, którą chcę podążać w sensie rozwijać. Zwężenia powodowane błędnymi wyborami były przerywane zmianami. Może nieświadomie żyjąc w określony sposób nie widzimy, że wybory zaczynają nas ograniczać. Nie chcę po prostu stagnacji i błędu zaniechania. Ty popełniałeś błędy (zawężania), ale w pewnych momentach robiłeś remanent (np. domyślam się, że porzucenie niesatysfakcjonującej pracy), bądź trafne podejmowałeś decyzje, które zaprowadziły Ciebie tu gdzie teraz jesteś.
Jeśli chodzi o czytelników to trochę nad interpretowałem. Rzeczywiście ludzie piszą z różnych powodów i wyciąganie z tego wniosków na temat ich życia jest nadużyciem.
Nie wiem, czemu ten post tak mnie poruszył. Może, dlatego rysunek interpretuję tak dosłownie. W naszym życiu spotykamy wiele osób, które wpływają na nasze życie. Niekiedy nie widać tego od razu, ale owoce przychodzą z czasem. Dlatego tak ważne dla mnie stało się poznawanie ludzi i świata. Odkrywają oni przed nami drogi. Naświetlają ważne aspekty. Robisz tu na blogu „dobrą robotę”. Brak nam w życiu drogowskazów, pomysłów na jego poprawę, kontaktu i rozmowy z ludźmi, pomocy w przemyśleniach.
Dziękuję za zaproszenie i ciepłe przyjęcie.
Pozdrawiam Arek
Arku
Czytając Twój ostatni komentarz czynię to z mieszanymi odczuciami. Bo rzeczywiście może tak być jak piszesz, że pewne obciążenia nie stanowiłyby przeszkody i nawet mogę sobie wyobrazić, jakimi technikami można by to osiągnąć. Z drugiej strony wiem z własnego doświadczenia jak to jest, jak nie masz pojęcia skąd jutro weźmiesz pieniądze na jedzenie. Wiem też jak to jest, kiedy masz problem zdrowotny i myślisz że to coś poważnego (bo nie masz doświadczenia w chorowaniu:-)). Znam też parę osób, które wychowują dzieci bez partnera i uwierz mi, we wszystkich tych przypadkach zawężało to nie tylko swobodę wyboru sensu stricte, ale też tę mentalną.
Nie jest to w sprzeczności z twierdzeniem, że nawet mając rożne utrudnienia życiowe możemy, a nawet powinniśmy starać się korzystać z różnych aspektów życia.
Zgadzam sią z Tobą, że wielu ludzi okopało się w swojej sferze komfortu a odczuwane przez nich bezpieczeństwo jest bardzo złudne i stoi na dość kruchych podstawach. To temat rzeka, kiedyś nawet miałem pomysł książki na ten temat (odłożony do szuflady ze względu na moje lenistwo).
Jeśli mówimy o moim lejku, to rzeczywiście remanent od czasu do czasu był niezmiernie pomocny w identyfikowaniu poszczególnych przewężeń. Co do ich powodów, to było bardzo różnie, przy czym co ciekawe wspomniana przez Ciebie kwestia pracy tylko dwa razy odgrywała jakąś szczególną rolę. Więcej przewężeń pojawiało się jako rezultat intensywnych relacji z nie do końca kompatybilnymi do mnie osobami i myślę że nie tylko u mnie była to najczęstsza przyczyna :-)
Dla pocieszenia warto też dodać, że poprawy nie zawsze były rezultatem moich trafnych decyzji, czasem wystarczyły decyzje mniej chybione od poprzednich :-)
Piszesz: „Brak nam w życiu drogowskazów, pomysłów na jego poprawę, kontaktu i rozmowy z ludźmi, pomocy w przemyśleniach„. To jest dobra wskazówka na to, abyśmy w naszym życiu nie zamykali się w naszym ciasnym kręgu, tylko wychodzili do świata i ludzi. To robimy na przykład tutaj :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Hmm… „lejek” jest bardzo interesujący :)
Ja osobiście gdybym miał określać jak wyglądał mój „lejek” czyli generalnie życie, rysowałbym coś co się rozszerza :)
Uważam, że z każdym kolejnym dniem moja pozycja i możliwości wyboru się zwiększają. Kiedyś byli rodzice, ograniczone fundusze i szkoła. W pewien sposób jedyny wybór jaki miałem to naukę (można się tu oczywiście sprzeczać, bo są ludzie co w młodym wieku tworzyli firmy itd. więc z innego punktu widzenia tych możliwości było wiele, no i mogłem wędrować przez życie różnymi drogami). Z mojego punktu widzenia jednak jest tak, że to właśnie teraz pojawia się coraz więcej możliwości. Niedawno ukończyłem kurs NLP w biznesie, tydzień temu zdałem egzamin na prawko :) i dosłownie czuję, że przechodząc kolejne szkolenia moje możliwości rosną (oczywiście jest to powiązane z zarobkami, które w pewien sposób dają mi większe możliwości rozwoju).
W przyszłości chciałbym zostać szkoleniowcem (motywacja, rozwój, NLP). Jakie kroki byś mi radził podjąć by to osiągnąć? :)
Alex,
(Przepraszam za nieco brutalny post)
Zasada wydaje się słuszna, ale rozważmy przypadek:
Zadłużony po uszy młody człowiek, żona, dzieci, kiepska praca, itd.., o którym powiesz, że ma bardzo, bardzo wąski lejek.
Ktoś wkłada twój mózg do jego ciała i kasuje pamięć o twoich starych znajomych tak, aby twój mózg w jego środowisku nie mógł się nimi wspomóc (wyrównanie szans – ciągle masz swoje doświadczenie życiowe) (Pomijam aspekty biologiczne itd…)
Podejrzewam, że twój mozg (jak i kilka innych) w jego środowisku starałby się stopniowo rozszerzać lejek doprowadzając w końcu do stanu, jaki masz obecnie w realnym życiu.
I w końcu by to osiągnął. Czas wydaje się być zależny od wielkości doświadczenia życiowego.
Jeśli przyjąć, iż teoria ta jest słuszna, to zagadnienie lejka jest:
A: Bardziej lokalne niż globalne
B: W większości wypadków odwracalne
C: Każdy „może” zmienić jego kształt w dowolnym momencie
A co za tym idzie „żonglowanie” jego szerokością zależy tylko od umiejętności i doświadczenia. Oczywiście, jeśli umiejętności brak, wtedy mamy obraz jak na pierwszym rysunku.
Wydaje mi się, że przesuwanie go w „inne rejony” jest tak samo możliwe jak zawężanie i rozszerzanie. Jeśli przyjąć, że jego szerokość to, to, co widzisz z perspektywy bycia w środku, to zmiana punktu widzenia = zmiana postrzegania perspektywy, szerokości lejka i możliwości.
Oczywiście, najtrudniejsza jest tu właśnie ta zmiana…
Pozdrawiam Mariusz
Mariusz
na czym ma polegać „brutalność” Twojego komentarza?
Zakładasz czysto teoretyczną możliwość i starasz się z tego wyciągnąć praktyczne wnioski dla realnego świata. Tak to nie funkcjonuje, choć pięknie by było :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
Brutalność, polega na tylko na „wymianie mózgów”.
Podobny efekt osiągasz za pomocą takiego i podobnych postów oraz częściowo jak sądzę za pomocą szkoleń. Zakładając, że nowa informacja zmienia, choć trochę światopogląd i w konsekwencji zachowanie. Oczywiście w dużo mniejszym stopniu i dużo wolniej. Ale w ogólnym przypadku wynik powinien być zbliżony.
A Pięknie to by było….
Pozdrawiam Mariusz
Ciekawe jak oddziałowuje prowadzenie tego bloga na Twoje życie Aleksie (mam na myśli lejek):)
Tom
Wpływ tego blogu na moje życie nie jest specjalnie duży, bo zajmuje on też niewielka jego część (ostatnio, ze względu na inne ciekawe działania dość rzadko pisałem)
Z takich ciekawostek, znalazło mnie 2 klientów. Ktoś z polskiej redakcji Deutsche Welle, której ostatnio udzieliłem wywiadu też znalazł mnie przez Blog Alexa
Poza tym poznałem parę bardzo ciekawych osób, niektóre znacznie rozszerzyły moje horyzonty.
To chyba wszystko
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam,
nawiązując do schematu Arka
„| | – stagnacja – żyjemy w swoim poukładanym świecie i marzymy o lepszym życiu nic w tym kierunku nie robiąc. Tak naprawdę nie jesteśmy z życia zadowoleni, ale nie umiemy go zmienić, bądź nie wierzymy w swoje możliwości.” Pozwolę sobie nie zgodzić się z kształtem lejka, według mnie w tych warunkach lejek będzie się zwężał. Uwzględniając czas, który ucieka w tej sytuacji, automatycznie zmniejszamy sobie zakres możliwości wyboru. Tak mi się przynajmniej wydaje.
pozdrawiam
Seweryn
Aleksie,
chciałem podlinkować Twój post bliskim osobom, ale niestety nie wyświetlają się obrazki – prawdopodobnie linki popsuły się podczas jakiejś migracji bloga pomiędzy platformami. Czy może udałoby Ci się je naprawić?