Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Gościnne posty

Skuteczne alternatywy do przemocy (post gościnny)

Duże zainteresowanie poprzednim postem Anny spowodowało, że odstawię mój kolejny tekst na bok i dla zachowania ciągłości zamieszczę teraz napisaną przez nią część 2.

Życzę ciekawej lektury

_________________________________________________________________________

Na wstępie pozwolę sobie zaznaczyć, że niniejszy post nie jest ani zbiorem prawd ostatecznych, ani metod które pomogą zawsze i każdemu rodzicowi. Wielu, z pewnością mądrzejszych ode mnie ludzi podejmowało się prób pisania o skutecznym i dobrym wychowaniu. Nikomu jeszcze nie udało się tego napisać wyczerpując temat i nie pomijając żadnej istotnej kwestii. To co napiszę poniżej to więc kilka uwag dotyczących wpływania na dzieci, które zachowują się inaczej niż byśmy chcieli. Zdając sobie sprawę, że większa część czytelników bloga Alexa to osoby bezdzietne, pozwolę sobie zaznaczyć ważne,  kluczowe kwestie, które zapamiętane mogą okazać się w sytuacji „ZERO” fajnym drogowskazem.

  • Miłość i szacunek-kochajmy nasze dziecko. Mówmy, że kochamy. Bez względu na popełniane błędy, jest tej miłości i szacunku warte.
  • Wiedza-Warto dowiedzieć się, na jakim etapie rozwojowym jest nasza pociecha. Dobrze mieć świadomość jakie są najważniejsze jej potrzeby w danym momencie.  Zbierzmy informacje o tym czego się mniej więcej spodziewać. Większość tych problematycznych zachowań dzieci jest ich rozwojowym obowiązkiem, dowodem na to, że wszystko z nimi w porządku. To że dziecko teściowej/ sąsiadki /koleżanki: nigdy nie wrzeszczało/pluło/zdzierało tapety nas NIE  INTERESUJE.
  • Wiara-Ten punkt to niejako konsekwencja poprzedniego. Wierzymy w nasze dziecko, nigdy źle nie mówimy  o nim przy innych osobach, nie zawstydzamy i osądzamy. Ten punkt warto włączyć w połączeniu z pierwszym gdy np. roczne dziecko z uśmiechem uderzy nas autkiem twarz- wiedza (że w tym wieku dziecko ma dużą potrzebę ruchu, badania, próbowania) połączona z wiarą (że nie był to akt agresji skierowany na nas) pozwolą nam na reakcję adekwatną do sytuacji, a nie przesadzoną (tu mamy cały repertuar: krzyki, klepanie po rączce, żeby „poczuło jak to jest” itp.) Co do reakcji:
  • Uwaga-uwaga jest największą nagrodą dla dziecka. Należy o tym nigdy nie zapominać. Nie zwracanie uwagi jest często świetnym sposobem na wygaszenie nowo nabytej męczącej umiejętności pociechy (np. krzyki,  lądujące autko na naszym czole). Reakcja negatywna (zwrócenie uwagi, krzyk, kara, a nawet klaps) bywa na samym początku tylko niepotrzebną „nagrodą”. Ważne: Dość często rodzice zwracają uwagę na dzieci tylko kiedy coś nabroją. Kiedy grzecznie się bawią w kąciku udają że ich nie widzą, żeby im nie przerywać. Pamiętając, że uwaga jest największą nagrodą, jakie zachowanie tym dzieciom się bardziej „opłaca”? Gdy dziecko już zachowuje się źle, zamiast rozwijać coraz to bogatszy system kar, warto spróbować nagradzać uwagą i pochwałą każde (choćby najmniejsze) zachowanie poprawne, lub brak zachowania negatywnego (nawet gdyby to miało być 5 minut bez dokuczania siostrze-„cieszę się, że ….fajnie mieć takiego brata….”)
  • Konsekwencja-co to znaczy- wiadomo. Musimy być spójni ze swoim przekazem dla dziecka. Stałe zasady dają dziecku poczucie bezpieczeństwa. Nieważne czy jesteś rodzicem, który musi mieć w mieszkaniu błysk, wszystko dopięte na ostatni guzik i idealne, czy wręcz przeciwnie. Ważne żebyś był codziennie, bez względu na humor, miniony dzień taki sam. Dotrzymujmy danych umów dziecku i dopilnowujmy, by ono dotrzymało swojej .  Starajmy się, by dziecko doznawało samo logicznych konsekwencji swoich działań. Uczenie się na błędach jest niewłaściwe tylko wtedy gdy zagraża bezpieczeństwu dziecka, lub naruszone zostają prawa innych.
  • Złość– każdy ma do niej prawo (dziecko też). Wyrażajmy ją nie raniąc. Wiem, że to bardzo trudne, ale dobrze jest poczekać aż opadną emocje zanim zaczniemy rozmawiać o tym co nas denerwuje i o ewentualnej karze.
  • Kara-w tym my Polacy jesteśmy mistrzami. Karzemy, druzgocząco krytykujemy za inność, niedoskonałość, negatywne uczucie. Kara powinna być ostatecznością, gdy zastosowanie powyższych punktów okaże się nieskuteczne. Tu warto przemyśleć, co dla tego konkretnego dziecka jest karą, a co nagrodą. Czasem już odebranie nagrody, przywileju jest bardziej dotkliwe niż standardowy tygodniowy szlaban na TV.
  • Czyny– czyny rodzica mają większy wpływ na dziecko niż słowa. Ale:
  • Rozmowa-warto od początku uznać dorastające dziecko jako partnera godnego dyskusji. Słuchajmy. Pytajmy. Postawmy się na miejscu dziecka. Zapytajmy dziecko co by zrobiło będąc na naszym miejscu. Dajmy mu wybór. Ufajmy mu. Przyznajmy się czasem do błędu. W ten sposób pokazujmy, że popełnianie błędów w życiu się zwyczajnie zdarza, ze błędy da się na prawić, że można prosić o pomoc. „Wygrany-wygrany”. Nie walczmy o rację, zwycięstwo.

Celowo nie piszę o wpływaniu na nastoletnie, dorastające pociechy, dla których stajemy się bardziej doradcami i przewodnikami niż opiekunami. W tym przewodnictwie najważniejsze będą:

  • otwarta komunikacja
  • umiejętność uważnego słuchania
  • podejście nastawione na rozwiązywanie problemów.

A o tym wszystkim świetnie pisał już Alex. Pozwolę sobie na przytoczenie chociażby kilku postów:
–jak trwale zmieniać ludzi wszystkie części :-)
– http://alexba.eu/2010-02-14/rozwoj-kariera-praca/nie-osadzaj/
–  http://alexba.eu/2010-01-14/rozwoj-kariera-praca/zadzwon/
– http://alexba.eu/2008-11-12/szacunek-i-zaufanie-u-innych/pytany-o-zdanie/
– http://alexba.eu/2007-03-30/rozwoj-kariera-praca/optymalna-strategia-postepowania-z-innymi-ludzmi/
I wiele, wiele innych! Ten blog to kopalnia wiedzy, korzystajmy z niej

_________________________________________________________________________

Anna Polek jest prywatnie matką dwójki dzieci, zawodowo pedagogiem i neuroterapeutą. Prowadzi Centrum Terapii Integros. Pracuje głównie z dziećmi mającymi problem z uwagą, kontrolą zachowania, posiadającymi trudności szkolne i emocjonalne, oraz upośledzonymi. W obszarze jej zainteresowań od lat jest również rodzina, jako środowisko wychowawcze, wspieranie rozwoju dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych, uwarunkowania osiągnięć szkolnych dziecka, a także wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań technologicznych wspierających terapię.

Komentarze (29) →
Alex W. Barszczewski, 2010-06-07
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Gościnne posty

O tym jak klaps klapsowi równy (post gościnny)

Bardzo gorąca dyskusja w poprzednim poście o przemocy wobec dzieci skłoniła mnie do poproszenia Anny Polek,  aby z punktu widzenia matki i zajmującej się problematycznymi dziećmi terapeutki napisała ten post gościnny. Jestem przekonany, iż będzie to wartościowe uzupełnienie naszych rozważań. Życzę ciekawej lektury i zapraszam do zadawania Annie pytań, bo tym razem mamy do czynienia z fachowcem w tej dziedzinie.

_________________________________________________________________________

Zainspirowana toczącą się dyskusją, a także na prośbę Alexa pozwoliłam sobie na napisanie tego postu gościnnego. Jest on zbiorem moich refleksji, pisanych z punktu widzenia człowieka, który też kiedyś był zbity, jak również matki, która poszukiwała (i błądziła!) innych metod wpływania na własne dzieci, niż te wyniesione z domu, ale także z punktu widzenia pedagoga, terapeuty, przed którym stawia się trudne zadanie „naprawy dziecka”, na które klaps już nie działa. Naprawić trzeba zawsze najpierw rodziców.

Klaps jest przemocą. Jest wykorzystaniem siły i pozycji dorosłego do osiągnięcia swoich celów. Przemoc zawsze przynosi szkodę, choć nie zawsze natychmiastową. Najgorsza w skutkach jest przemoc skierowana przeciwko dziecku przez osobę najbliższą jaką jest rodzic. Rodzic jest pierwszym „ważnym kimś”, który wprowadza nas w świat. To w jego oczach się przeglądamy i uzyskujemy pierwsze informacje zwrotne o sobie: jaki jestem, na co zasługuję, czy można na mnie liczyć, czy dam radę naprawić błąd?  Bicie rodzica jest tym ciężkie w skutkach, bo uruchamia pewien mechanizm w podświadomości, który może w przyszłości sprawić, ze krąg agresji rozszerzy swój zasięg. Dzieje się tak bo osoba bita uczy się …bić.

Jak wiemy dzieci najwięcej lekcji wynoszą z obserwacji rodziców i ważnych dorosłych: ich zachowania, ich relacji z innymi, z nami, i wreszcie z ich własnymi uczuciami.. Czego uczy rodzic bijący? Oto kilka możliwych odpowiedzi:

  • że złość można wyrazić agresją skierowaną ku innej osobie,
  • że agresja jest dopuszczalna w kierunku silniejszy-słabszego, nigdy na odwrót,
  • że bicie jest rewanżem, po którym wina zostaje odkupiona,
  • i wreszcie, bijący rodzic daje swojemu dziecku informacje o własnej słabości i niemocy.

W efekcie czego, jego frustracja skierowała się przeciwko dziecku. Warto pamiętać, że dziecięce łzy po tzw. „klapsie” to nie są łzy wyrażające żal za swoje czyny, ani też najczęściej nie są to łzy z bólu. To są łzy z naruszenia godności. Ten żal nad sobą pozbawia dziecko jakże ważnej wewnętrznej analizy swojego postępowania. Pozwala natomiast na rozwój uporu i nieposłuszeństwa. Bite dziecko zacznie unikać robienia „niewłaściwej rzeczy” nie dlatego że już czuje, że poprzednim razem postąpiło źle. Ono zacznie unikać robienia „tej rzeczy” ze strachu, i to tylko wtedy, kiedy bijący jest w pobliżu, lub mógłby się dowiedzieć.

Nawet bardzo małe dziecko ma wrodzone poczucie własnej godności i cierpi, gdy jest ono naruszone. Bicie- i każda inna przemoc- mogą poważnie zaburzyć rozwój psychiczny, i moralny. Traktowanie dziecka  z szacunkiem jest wyrazem kultury osobistej dorosłego, ale przede wszystkim też warunkiem zdrowego rozwoju emocjonalnego dziecka. Jeżeli chcemy dziecko nauczyć szacunku nie ze strachu, czy pod presją, lecz takiego płynącego z głębokiego przekonania że każdy człowiek jest tego szacunku godny, powinniśmy od urodzenia zawsze traktować je z szacunkiem. Dziecko, któremu nie okaże się szacunku, nie zbuduje szacunku do samego siebie. A ten szacunek dla siebie jest warunkiem odczuwania i okazywania prawdziwego szacunku innym. Dzieci poniżane,  gdy dorosną poniżają. Dzieci bite, gdy dorosną- biją.

Za warty wspomnienia uważam też fakt że najczęściej biją mężczyźni i że biją…swoich synów, częściej niż córki. A więc to „nie żałowanie” pasa skutkuje czy nie? Udowodnione naukowo jest, że chłopcy od urodzenia są rzadziej przytulani i pocieszani niż dziewczęta. Mają być bardziej męscy i się nie mazgaić. Skutki tej ignorancji uczuć dorastających chłopców wciąż widać na ulicach po zmroku. To wciąż chłopcy najczęściej popadają w konflikt z prawem, wdają się częściej w bójki, są impulsywni i nadruchliwi.

Czy rodzicom odbierając prawo do bicia odbiera się prawo do słabości? Do chwilowego nie zapanowania nad sobą? Tak. Oczywiście prawdopodobnie zagorzali zwolennicy klapsa dalej w zaciszu domowym przyleją swojej kochanej latorośli. Różnicę czyni jednak fakt, że ta latorośl, kiedy już dorośnie dojdzie do wniosku: ”moi rodzice łamali prawo, nie zasłużyłem na to”, a nie do takiego do jakiego wielu wciąż dochodzi „no cóż skoro nic innego na mnie nie skutkowało…”

Czy rodzicowi, który nie potrafi inaczej radzić sobie z niewłaściwymi zachowaniami dziecka należy pomóc? Tak. Ale przede wszystkim pomóc w pracy nad sobą, a nie w pracy nad dzieckiem.

Czy fakt, ze w Polsce wciąż większość społeczeństwa przyznaje się do bicia dziecka (przynajmniej raz) nie powinien oznaczać, że większość z nas musiałaby przejawiać zaburzenia emocjonalne? Całe szczęście za efekt końcowy procesu „socjalizacja” odpowiedzialni są zarówno geny jak i środowisko. To, że ktoś w dzieciństwie bity wyrósł na porządnego człowieka nic nie znaczy.  Jedynie szkoda, że nie wiemy kim by ten ktoś był, gdyby nie był bity, jaki potencjał by rozwinął? O poziomie poczucia własnej wartości u Polaków pisać nie trzeba. To nasz najsłabszy punkt!

Nasi rodacy pytani o to, co jest dla nich w życiu najważniejsze, odpowiadają rodzina i zaraz obok DZIECI. Jesteśmy w stanie poświęcić dla nich tyle pieniędzy niezbędnych na utrzymanie, tyle godzin które spędzamy na dowożeniu ich na zajęcia dodatkowe. Kupujemy im ubrania, zabawki, mieszkanie, nawet samochód. Najtrudniej przychodzi nam obdarowanie naszych dzieci…czasem, cierpliwością i wiarą że wyrosną na wspaniałych ludzi. Zamiast poświęcić kilka tygodni na bycie z niemowlęciem i reagowanie na każde jego zwołanie poświęcamy ten czas na zarabianie pieniędzy na przyszłą jego edukację. Jeśli już zostajemy w domu to przeprowadzamy konieczny trening samodzielnego zasypiania/bawienia/pogodnej zgody na wszystkie nasze propozycje. Zamiast podejmując decyzję o dziecku zastanowić się czy mamy siłę w sobie do wychowania dziecka a także, opartą na trwałych i pozytywnych fundamentach osobowość, myślimy tylko o tym, czy starczy nam na ratę kredytu i paczkę pieluch. Zamiast poważnie zająć się pracą nad sobą (przecież nikt nie jest doskonały!), również rozwojem własnych umiejętności rodzicielskich, obmyślamy zajęcia rozwijające dla naszych coraz młodszych pociech….I to wszystko robimy w trosce o najwyższe dobro, jakim jest nasze dziecko…

Co zrobić, żeby nie spełniły się przepowiednie wróżące w niedalekiej przyszłości rozkwit branży psychiatrycznej i psychoterapeutycznej? Ja bym streściła to w tych kilku słowach: kochajmy swoje dzieci, inwestujmy w nie (czas i uwagę) i spodziewajmy się po nich wszystkiego co najlepsze!

_________________________________________________________________________

Anna Polek jest prywatnie matką dwójki dzieci, zawodowo pedagogiem i neuroterapeutą. Prowadzi Centrum Terapii Integros. Pracuje głównie z dziećmi mającymi problem z uwagą, kontrolą zachowania, posiadającymi trudności szkolne i emocjonalne, oraz upośledzonymi. W obszarze jej zainteresowań od lat jest również rodzina, jako środowisko wychowawcze, wspieranie rozwoju dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych, uwarunkowania osiągnięć szkolnych dziecka, a także wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań technologicznych wspierających terapię.

Komentarze (72) →
Alex W. Barszczewski, 2010-06-02
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Z jaką rozdzielczością odbierasz przekaz werbalny

Aby wyjaśnić o co mi chodzi przyjrzyjmy się obydwu wersjom tego samego zdjęcia:
500x333

Tak wygląda krajobraz kiedy potrafimy odbierać go w stosunkowo dużej rozdzielczości, która pozwala rozróżnić dużo niuansów światła i koloru
20_13

A tak, jak w małej, kiedy nasze możliwości rozróżnienia są niewielkie.

Zadajecie sobie zapewne pytanie, co to ma wspólnego z naszą komunikacją werbalną?

Niestety bardzo wiele, bo moje obserwacje wykazują, że mnóstwo ludzi, zwłaszcza jeśli chodzi o przekazy poza ich specjalnością zawodową lub jakimś hobby, wykazuje w swoich reakcjach „subtelność” rozróżniania i reakcji (szczególnie emocjonalnych) zbliżoną niestety do tego dolnego obrazka.

Nie mam przy tym na myśli nieznajomości języka polskiego i niezrozumienia znaczenia poszczególnych użytych wyrazów, choć czasem zabawne jest patrzenie jak wielu polskich „dziennikarzy” nazywa np. każdy silniejszy wiatr huraganem :-)

Bardziej chodzi mi o częste sytuacje, kiedy zupełnie różne wyrażenia naszego rozmówcy powodują tę samą, nieadekwatną do zawartości przekazu, reakcję. Zdarza się to zarówno w miejscu pracy, jak i w życiu prywatnym.

W tym pierwszym bardzo często zdania „to wymaga dopracowania”, albo „powinieneś popracować nad umiejętnością X” powodują identyczną reakcję jak stwierdzenia „jesteś do niczego”, albo „należałoby cie zwolnić”. Przeważnie jest to kompletnie nieuzasadnione, a ludzie sami sobie robią „kuku” nadinterpretując taki przekaz.

To jest jeszcze „małym piwem” w porównaniu do tego, co często dzieje się w relacjach prywatnych.

Jak często stwierdzenie „nie mam teraz czasu dla ciebie” albo „potrzebuję teraz skupić się na czymś innym”  jest odbierane dokładnie tak samo jak powiedzenie „jesteś mi obojętna” lub wręcz „mam cię gdzieś”?

Weźmy dla przykładu taki przypadek, kiedy jedna osoba chce porozmawiać na jakiś temat, a drugiej chwilowo bardzo taka rozmowa nie odpowiada (bo np. ma coś innego do zrobienia, co wymaga sporego skupienia).

Rozsądnym zachowaniem  w takiej sytuacji jest pytanie do partnera „czy musimy akurat teraz porozmawiać na ten temat?”, co ma na celu ustalenie, czy istnieje konieczność natychmiastowego zajęcia się tematem, czy też może to trochę poczekać. Niby prosta sprawa, a jak reaguje wiele osób??
Zdarzyło mi się rozmawiać w bardzo inteligentnymi młodymi ludźmi, dla których zarówno powyższe pytanie jak i stwierdzenie „opowiadasz pierdoły” były równoważne i spowodowałyby taką samą reakcję!!! Jakie szkody w relacjach z innymi ludźmi, zwłaszcza bliskimi nam może spowodować taki brak subtelności rozróżniania przekazów??

U jakich ciekawych ludzi możemy się w ten sposób zdyskwalifikować jako potencjalni partnerzy??
W starszym pokoleniu, szczególnie wśród kobiet takie „uproszczone” reakcje były dość rozpowszechnione, ale najwyraźniej przeskoczyło to jakoś na ich dzieci i w podobny sposób przyczynia się do wielu ich problemów.

Dlatego gorąco zalecam przyjrzenie się własnym zachowaniom i w razie potrzeby popracowanie nad nimi. Jeżeli zauważycie coś takiego u partnera, to macie dość poważny problem, bo tacy ludzie niechętnie pod tym względem się zmieniają. Niektórzy moi rozmówcy, kiedy zwróciłem im uwagę to zjawisko usiłowali argumentować, że tak jest dobrze, bo zwiększa to „tajemniczość” i „spontaniczność” w relacji :-)

Komentarze (65) →
Alex W. Barszczewski, 2009-09-13
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Twoje prawdziwe „ja” w czasach kryzysu

Tematem „Nasze autentyczne ja” zajmowałem się już dwa lata temu. Wracam do niego, ponieważ w czasach kryzysu i trudności gospodarczych nadmierne rozdmuchiwanie tej definicji może mieć opłakane skutki dla osób ograniczających w ten sposób swoje możliwości rozwoju.

Bardzo chciałbym się mylić, ale mam wrażenie, że w najbliższych latach czekają nas przemiany w życiu gospodarczym (a co za tym idzie też w tym „prywatnym”), które postawią na głowie wiele wyobrażeń, które mają ludzie wychowani w ostatnim długim okresie względnej prosperity. To trochę tak, jak drastyczne załamanie się warunków atmosferycznych na akwenie, gdzie „zawsze” panowała dobra pogoda i wiał przyjemny zefirek napędzający wszystkie żaglówki. Mało kto jest przygotowany na sztorm i ofiary będą nieuniknione. Na razie widać tylko ciemne chmury na horyzoncie, trochę silniej wieje i u niektórych zaczyna już trzeszczeć omasztowanie. To są poważne sygnały ostrzegawcze, całe szczęście jeszcze nie jest za późno, aby jakoś się przygotować pod warunkiem, że nie powiemy sobie, że „ja jestem jaki jestem i jakakolwiek poważniejsza zmiana oznaczałaby utratę mojej tożsamości” W tym drugim przypadku łatwo może spotkać nas los kutra „Andrea Gail” z filmu „The perfect Storm. Tam też skipper obstawał przy utrzymaniu dotychczasowego kursu, a bardzo wrażliwe na uderzenia fal okna sterówki załoga usiłowała zabezpieczyć dopiero w środku niezwykle rozszalałego sztormu.

Czego najbardziej kurczowo trzymają się ludzie, a co może okazać się bardzo niekorzystne w skutkach?

  • wyniesione ze studiów i pracy w niektórych korporacjach proceduralno-procesowe nastawienie do życia, czyli „Jak coś się robi w dany sposób, to trzeba się go trzymać”. Oczywiście w pewnych sprawach takich jak lądowanie samolotem, przygotowanie jachtu do długiego rejsu po oceanie, czy tym podobnych zadaniach wypracowane procedury są niezwykle pomocne, czy wręcz konieczne. Gorzej, kiedy ludzie stosują takie podejście w sprawach takich jak znalezienie klienta, pracy, czy nawet partnera w życiu. Całkiem niedobrze jest wtedy, kiedy traktują je jako część swojej tożsamości, którą bronią z uporem maniaka. Czasem zdarza mi się pokazywać ludziom nowe, znacznie skuteczniejsze (a przy tym oczywiście etyczne itp.) metody, które są niezwykle opornie przyjmowane z komentarzem „my tak nie robimy”, lub „to nie byłbym ja”. Co ciekawsze, to zjawisko generalnie występuje tym silniej, im niżej poruszamy się w hierarchii stanowisk. Logicznie rzecz biorąc zrozumiałbym, gdyby było odwrotnie, bo przecież ci, którzy zaszli wysoko musieli wiele rzecz zrobić dobrze i tym bardziej mocno trzymać się sprawdzonych metod :-)
  • bardzo wielu Rodaków (mnie w to wliczając) zostało wychowanych na potulnych poddanych, którzy nie potrafią wyrazić klarownie własnej woli i poglądów (częściowo z powodu wyuczonej bezradności lub bezkrytycznej wiary w tzw. autorytety, częściowo ze względu na kiepską praktyczną znajomość języka polskiego). Ta „choroba” jest wyleczalna, sprawdziłem to na sobie :-) pod warunkiem, że nie potraktujemy jej jako części naszej tożsamości. Tutaj też starania nauczenia kogoś bardziej przywódczej postawy, a przynajmniej bardziej eksperckiego języka napotykają na opór osób, które mówią ” to nie jestem ja”. Ciekawe jak wygląda u nich „utrata własnego ja”, kiedy posługują się np. angielskim? :-) Stawka jest duża, bo za kilka lat aby utrzymać się w dobrych  firmach trzeba będzie koniecznie umieć przejąć przywództwo i skutecznie sprzedawać swoje idee oraz wartość dodaną.
  • wielu Rodaków uważa używanie niecenzuralnych słów i określeń jako element własnej tożsamości. O szkodliwych skutkach pisałem już tutaj, gorzej jak ludzie bronią się przed zmianą tego, bo traktują to jako nieodłączną i konieczna część własnej osobowości. Długofalowo robią sobie sami „kuku” :-) Ja sam jako dwudziestokilkulatek potrafiłem „rzucić wiązką”, całe szczęście że nie byłem do tego zachowania tak przywiązany jak wiele innych osób i kiedy sobie uświadomiłem jego szkodliwość, to po prostu przestałem. To otworzyło mi potem wiele atrakcyjnych drzwi w życiu.
  • u wielu Polaków można zauważyć niezwykle wysoką gotowość do agresywnych zachowań. Nie będę teraz wnikał w przyczyny tego stanu rzeczy takie jak np. permanentne poczucie bezsilności lub podmiotowości w życiu, brak prawdziwej satysfakcji seksualnej itp. Ważne jest, że w ten sposób dokonujemy skutecznej selekcji negatywnej ludzi, z którymi mamy do czynienia odstraszając tych miłych i sympatycznych, którzy mają w sobie dość siły i możliwości wyboru, aby nie musieć być z takimi zachowaniami skonfrontowani. Długofalowo pozostają wokół nas podobni „agresywni”i całe towarzystwo często kończy na „galerach” z przeświadczeniem, że „życie jest to d…”.
    Tę skłonność do agresywnych zachowań też można zmienić pod warunkiem, że nie potraktujemy tego jako niezbywalnej części naszego „ja”. Znowu jestem tego przykładem (pamiętajcie, że jak pisze o różnych bzdurach, to większość z nich sam popełniałem :-)) Problem polega znów na tym, że większość „zainfekowanych” tym współbliźnich nie wyobraża sobie siebie, jako łagodnych, a przy tym bardzo skutecznych ludzi i mówi „taki właśnie jestem i to jest wyraz mojej osobowości”

Można by tak dalej, ale jeżeli dałoby coś zrobić z tymi czterema problemami, to wiele osób miałoby znacznie większe szanse dobrze przesztormować ewentualny trudny okres w gospodarce. Polecam Wam przyjrzenie sie sobie i zdiagnozowanie, czy przypadkiem któryś z tych punktów nie jest o Was. To samo w sobie nie jest żadną hanbą (jak już wspomniałem sam cierpiałem na każdy z nich), ale trzeba koniecznie i szybko cos z tym zrobić, inaczej szkodzimy naszym szansom na przyszłość.

Jeżeli ktoś interesuje się kwestia wpływu naszej tożsamości w nieco szerszym zakresie, to polecam lekturę eseju Paula Grahama, w którym pokazuje on ładnie, jak „wbudowanie” w nią elementów religijnych i politycznych zaciemnia naszą zdolność klarownego myślenia o nich.

Dla leniwych zacytuje dwa dobre zdania:

„ If people can’t think clearly about anything that has become part of their identity, then all other things being equal, the best plan is to let as few things into your identity as possible„

oraz

„The more labels you have for yourself, the dumber they make you„

Podpisuję się pod tym obydwoma rękami :-)

PS: O przyklejaniu innym etykietek wszelkiego rodzaju napisze następnym razem

Komentarze (74) →
Alex W. Barszczewski, 2009-02-26
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi, Rozwój osobisty i kariera

Kurwa i dupa nie są cool

Ten temat czekał już dość długo na rozwinięcie, dziś pod wpływem  dyskusji pod innym postem jestem zmotywowany aby się za to zabrać :-)

Czasem słuchając wypowiedzi innych ludzi mam wrażenie, że zbyt dużo naoglądali się filmów Pasikowskiego, czy Tarantino, oraz niektórych programów polskiej telewizji. Przy takich źródłach wiedzy o świecie łatwo dojść do wniosku, że przeklinanie jest najnormalniejszą rzeczą pod słońcem i np. używanie „kurwa” jako znacznika zaangażowanie emocjonalnego, albo „dupa” w różnych przypadkach dla oceniania czegoś lub kogoś pokazuje jacy jesteśmy dobrzy. Nic bardziej błędnego!!! Na stanowiskach „galerniczych” (obejmijących też pewien poziom managementu) może to ujść płazem, ale powyżej pewnego poziomu zarządzania (i dochodów) podejście takie może okazać się prawdziwą blokadą w Waszej dalszej karierze. W latach 90 było nieco inaczej i może stąd pochodzi takie przekonanie, że wszystko wolno, ale teraz w dobrych firmach mamy zupełnie inną sytuację. Pracując dość długo w branży i mając wieloletnie kontakty z klientami widzę w jak wielu przypadkach możliwości dalszego atrakcyjnego awansu na wysokie stanowiska lądują na rafach tylko i wyłącznie dlatego, że wiadomo iż kandydat od czasu do czasu wyraża się jak osoba pozbawiona elementarnej ogłady. I nawet jeśli na obecnym stanowisku dostarczacie dobrych wyników, to w wielu wypadkach Wam nie pomoże! W tym wszystkim  niekoniecznie chodzi tylko o tzw. kulturę danej osoby.

Dodatkowe rozważania stanowiące „gwoździe do trumny” kandydata to:

  • jeśli ktoś przeklina, to pokazuje światu, że potrzebuje znaleźć upust dla swoich gwałtownych negatywnych emocji. Gwałtowne negatywne emocje to nie jest to, co dobra firma chciałaby mieć np. u swoich członków zarządu lub wyższego managementu. To jest duży minus, który w warunkach silnej konkurencji może okazać się zabójczy dla dalszej kariery
  • jeśli ktoś używa określeń typu „do dupy”, to pokazuje że nie potrafi dawać konstruktywnego feedbacku a przy okazji może demotywować wartościowych, ale wrażliwych na takie sformułowania pracowników. Mając do wyboru kilku kandydatów na dane stanowisko świadomy pracodawca raczej uzna to za spory minus, który też może zablokować nam możliwość awansu

Dodajmy do tego jeszcze jedno przemyślenie, a mianowicie, że ludzi decydujących o Waszym awansie na dowolne już stanowisko (a więc niekoniecznie zarząd, czy top management) możemy podzielić na dwie grupy:

  • tacy, którzy tolerują wyrażenia wywodzące się z dolin społecznych proletariatu miast i wsi
  • tacy, którzy tego nie tolerują

W tym drugim wypadku zostaniecie „odstrzeleni” na dzień dobry, bo rekruterzy to też tylko ludzie poddający się pewnym emocjom. Naprawdę warto?
To, co powyżej napisałem nie występuje we wszystkich firmach czy rozważaniach o awansie wewnętrznym, niemniej byłem wystarczającą często świadkiem podejmowania decyzji o tym ostatnim, aby móc z czystym sumieniem powiedzieć „uważajcie na takie rzeczy”!! Szkoda, abyście przez takie niuanse językowe sami pozbawiali się istotnych sposobności pójścia do przodu. Znacie Efekt Motyla, tutaj często pojawia się on w bardzo niekorzystnej dla Was postaci.

PS: To, co napisałem dotyczy oczywiście też naszych wypowiedzi w internecie, bo Google zadba o to, aby nie zaginęły :-)
Lepiej żeby ta wyszukiwarka była Waszym przyjacielem, bo dzisiaj prawie każdy poważniejszy pracodawca sprowadzi co tam można o Was znaleźć

Komentarze (135) →
Alex W. Barszczewski, 2008-11-19
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Jesteś jak belka żeliwna czy drewniana?

Zanim zaczniecie zastanawiać się co mi jest i jaki związek te techniczne rozważania mają z tematem blogu, przyjrzyjmy się najpierw, jak zachowują się obie belki poddane obciążeniu.

  • Jeśli przyłożymy zwiększającą się siłę do belki żeliwnej, to nic widocznego nie będzie się działo do momentu, kiedy siła ta przekroczy wytrzymałość elementu który nagle pęknie
  • Jeśli przyłożymy taką samą siłę do belki drewnianej (np. z sosny albo świerku), to w miarę zwiększania obciążenia ten element najpierw zacznie się uginać, potem wyraźnie i głośno trzeszczeć i dopiero na końcu się złamie. W technice mówi się, że drewno ma właściwości ostrzegawcze, to znaczy element z niego wykonany sygnalizuje znaczne przeciążenie odpowiednio wcześnie przed osiągnięciem naprężenia, które go zniszczy.

Ciekawe, że podobnie zachowują się ludzie i niestety wielu z nich wykazuje raczej właściwości żeliwa niż drewna.
Pomińmy tutaj ekstremalny przypadek żony potulnie znoszącej wieloletnie znęcanie się nad nią, aby w którymś momencie niespodziewanie zadźgać go nożem kuchennym :-)
Spójrzmy na częsty przypadek ludzi, którzy bardzo długo tłumią w sobie frustracje związane z pracą, aby w którymś momencie nieodwołalnie i ostatecznie „rzucić papierami”. Zamiast tłumienia frustracji  często występuje też „terapeutyczne” omawianie problemu z niewłaściwymi adresatami, o czym pisałem niedawno, w tym wypadku osoby odpowiedzialne za powstające napięcie też nic o tym nie wiedzą.
Takie zachowanie może być znakiem odczuwanej bezsilności, jest jednak całkowicie kontraproduktywne, bo łatwo stawia nas w sytuacji, kiedy poza szeroko rozumianym „zerwaniem” nie mamy już innych opcji. Dawanie wcześniej wyraźnych sygnałów że coś jest nie tak pozwoliłoby może drugiej stronie na podjęcie właściwych działań, a przynajmniej dialogu. Swiadomie napisałem w poprzednim zdaniu „może”, bo oczywiście nie mamy żadnych gwarancji, że wyłożenie problemu na stół doprowadziłoby do rozwiązania. Zbyt wielu ludzi wokół nas źle znosi konfrontację z rzeczywistością nie odpowiadającą ich obrazowi samego siebie i ma z tym spory problem. Niemniej, jeśli będziemy „cierpieć w milczeniu” aż do przekroczenia granicy drastycznych działań z naszej strony, to pozbawimy się wszelkich szans na rozwiązanie sprawy w istniejącym układzie osobowym. A następny wcale nie będzie wolny od podobnych wyzwań, więc lepiej nauczyć się rozwiązywać je od razu!

Jakie jest moje zalecenie dla Was?

  • Zamiast zaciskać zęby, znosząc i udając na zewnątrz, że wszystko jest w porządku sygnalizujcie w miarę wcześnie,że pewne rzeczy zdecydowanie Wam nie odpowiadają. Ważne jest, aby te sygnały docierały do właściwych odbiorców! Może się oczywiście zdarzyć, że taka otwartość przyśpieszy „koniec”, ale w ten sposób będziecie mieli więcej czasu i zasobów, aby zacząć coś nowego, co będzie Wam lepiej odpowiadało. W wielu wypadkach jednak, jeśli będziecie mieli do czynienia z ludźmi na poziomie może się okazać, że kiedy dowiedzą się oni o problemie (bo nikt nie jest jasnowidzem) da się wypracować z nimi jakieś dobre rozwiązanie bez niepotrzebnych cierpień i konieczności podejmowania drastycznych decyzji. Gra jest warta świeczki!!!
  • Ważne jest, aby nie przesadzić i nie „trzeszczeć” już przy minimalnych obciążeniach, jakie ciągle zdarzają się w życiu. W tym przypadku może do nas przylgnąć etykietka mimozy, a to nie jest korzystne.

Jak zwykle w życiu cała sztuka polega na odpowiednim dobraniu proporcji, niemniej gorąco zachęcam Was do przeanalizowania, czy przypadkiem w życiu zawodowym, albo co gorsza prywatnym nie funkcjonujecie jak ta nieszczęsna belka z żeliwa.

Komentarze (16) →
Alex W. Barszczewski, 2008-09-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Trudne sytuacje z drugim człowiekiem cz. 4

Porozmawiajmy na temat tego, co zrobić, jeśli mamy naładowaną emocjami sytuację z innym człowiekiem.

Dziś skoncentrujemy się na sytuacji, kiedy powodem podniesionego głosu, badź atakującej nas postawy rozmówcy jest wewnętrzna niewiara w skuteczność jego komunikacji, jeśli zrobiłby to uprzejmie i normalnie. Jak już wiemy, jest to niezwykle rozpowszechniony problem wielu ludzi i nauczenie się właściwej reakcji przyda się każdemu.

Co robić w takim przypadku?

Najprościej mówiąc dać rozmówcy do zrozumienia, że to co on mówi dociera do nas :-)
Wielkim błędem jest często spotykane zamienienie się w słup soli w sytuacji, kiedy ktoś nas tak atakuje. Rozmówca odbiera wtedy jeden wyraźny sygnał: brak reakcji na to co on mówi. W takiej sytuacji większość ludzi ma strategię prostego zwiększania intensywności bodźca, co prowadzi do niepotrzebnej eskalacji negatywnych emocji.

Należy postąpić wręcz przeciwnie, wejść w podobny stan emocjonalny i aktywnie słuchać partnera. Znacie technikę aktywnego słuchania? Jeśli nie, to polecam zapoznanie się z nią i zastosowanie właśnie w takich sytuacjach. W przyrodzie działa zasada ekonomii środków i jeśli pokazujemy rozmówcy, że to, co mówi dociera do nas, to na ogół jego poziom agresji zmniejsza się.

Bardzo ważną sprawą jest to wspomniane wejście w podobny stan emocjonalny, choć tutaj trzeba koniecznie zwracać uwagę na pewien istotny szczegół: jeśli rozmówca jest podekscytowany, to powinniśmy też wejść w taki stan, niemniej takie emocje nigdy nie powinny być skierowane w stronę osoby, lecz na przedmiot problemu.

Aby to zilustrować posłuchajcie pewnej dość starej, ale autentycznej historii, która przydarzyła sie kiedyś w pewnej lokalnej gazecie w Austrii.

Gazeta ta otrzymała nowoczesny, jak na ówczesne czasy, system komputerowy, który eliminował całkowicie zecernię. Dzieki temu systemowi redaktorzy mogli pisać swoje teksty na terminalach, to było komputerowo składane i szło od razu do druku. Dzisiaj normalna sprawa, wtedy tamten system był dość niedojrzyły technicznie i terminale, na ktorych pracowali dziennikarze zawieszały sie, bądź psuły z niepokojąca częstotliwością. Pracujący pod presją czasu redaktorzy (gazeta szła do druku wieczorem) dostawali ataków szału i te przenosili na techników, którzy pojawiali się celem dokonania naprawy.

Brzmiało to mniej więcej tak (w przetłumaczeniu na polski):

Redaktor podniesionym głosem: „K……. ten p……… terminal znowu nie działa!!! jak k…. w takich warunkach można pracować, ten sprzęt powinni wyp………!!!!!!!”

Technik spokojnym głosem: ” niech się pan uspokoi, to tylko drobna awaria. Zaraz ją naprawię a w międzyczasie może pan przecież kontynuować na tym terminalu z sąsiedniego biurka”

Redaktor z krzykiem. „co pan sobie tu wyobraża!!!! ja tutaj muszę natychmiast dokończyć ten p…… artykuł, a ten p…… sprzęt znowu sie sp…..!!! Wy tu k…. nic nie robicie!!!” i tak głośna i bezproduktywna dysputa trwała dość długo. Łatwo zrozumieć, że stosunki między obydwoma grupami były dość napięte :-)

Nauczyliśmy techników innego zachowania i wyglądało to mniej więcej tak:

Redaktor podniesionym głosem: „K……. ten p……… terminal znowu nie działa!!! jak k…. w takich warunkach można pracować, ten sprzęt powinni wyp………!!!!!!!”

Technik podniesionym, przyśpieszonym głosem i żywo gestykulując: „rzeczywiście k…… znowu się sp……!!!! ale wie pan co, ja go zaraz k…. naprawię a pan niech siada tu, tu obok i pisze !!!”

Redaktor złorzecząc na sprzet siadał przy terminalu na biurku obok i pisał :-)

Jest to dość ekstremalny przypadek ze starych czasów i myślę, że nie będziecie skonfrontowani z takim słownictwem, jednak dobrze ilustruje on zasadę: wejdź w stan emocjonalny rozmówcy, z tym że jeśli to jest agresja, to Twoja agresja nigdy nie kieruje się na partnera, tylko na przyczynę problemu.

Takie wejście w stan wewnętrzny, a jednocześnie zachowanie kontroli nad sytuacją wymaga oczywiście odrobinę treningu, więc nie póbujcie tego od razu w jakiś naprawdę ważnych sytuacjach.

Pamiętajcie też mój disclaimer: robicie to na własne ryzyko :-)

Komentarze (11) →
Alex W. Barszczewski, 2006-07-01
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Trudne sytuacje z drugim człowiekiem cz.3

Witajcie po małej przerwie.

Mam do czwartku trochę czasu, więc wykorzystam go do kontynuacji naszego wątku.

Ostatnio zakończyliśmy na tym, iż niezależnie od tego, co i jak mówi do nas inny człowiek, jest to po prostu fala powietrza, na którą w duchu najlepiej reagować po prostu ciekawością, bądź jakimś innym, pozytywnym odczuciem.

Ilu z Was intensywnie przemyślało to zagadnienie i zaczęło wewnętrznie dystansować się od tego, co „wrzucają” Wam inni ludzie? :-)

Dziś i jutro zastanowimy się, jak reagować na zewnątrz w stosunku do tych napastliwych i nieprzyjemnych współbliźnich.

Pierwszą rzeczą jest zrozumienie powodów, dla których ci ludzie akurat tak się zachowują. To jest w sumie dość proste, bo w znakomitej większości przypadków można te motywy sprowadzić do ich mniej, czy bardziej poważnych problemów z poczuciem własnej wartości. I tak:

  • niektórzy będą do nas mówić podniesionym głosem, bo w głębi ducha nie wierzą, że jeśli powiedzieliby coś normalnie to przyniosło by to jakiś rezultat. Całe dotychczasowe doświadczenie z nami, lub innymi ludźmi nauczyło ich, iż świat zazwyczaj nie zwraca na nich uwagi i muszą o tę uwagę ciągle walczyć. To bardzo nieprzyjemne uczucie bezsilności i możecie sobie wyobrazić jakie to jest dla nich frustrujące? Jak diagnozuję taki przypadek, to moja ciekawość zmienia się w głębokie współczucie, bo to musi być przykre z takim przeświadczeniem iść przez życie.
    Niestety, moje obserwacje wykazują, że jest to dość rozpowszechnione upośledzenie, które powoduje też, że niektórzy zbyt głośno zachowują się w miejscach publicznych.
  • inni ludzie będą starać się nas atakować, poniżać, ośmieszać, dowodzić swojej wyższości itp. z zupełnie innych powodów. Ci ludzie, mając często nie do końca uświadomione tzw. kompleksy, czy też inne problemy z poczciem własnej wartości, próbują sobie zrobić amatorską psychoterapię naszym kosztem. Zamiast zająć się swoim problemem porządnie i pojść z nim do zawodowego psychoterapeuty, dostarczają sobie chwilowej ulgi, przez pokazanie komuś innemu, iż w jakiś sposób jest gorszy od nich. Innymi słowy, tacy ludzie, jak komuś „dowalą”, to czują się przez chwilę znacznie lepiej i o to tak naprawdę im chodzi. W gruncie rzeczy, są to też pożałowania godne wypadki, bo jak zapewne wiecie pozbycie się problemów z poczuciem własnej wartości nie jest łatwe i nie da się na trwale załatwić np. dużą ilością pieniedzy, czy dóbr materialnych.

Teraz małe zadanie dla Was: przemyślcie kilka ostatnich Waszych trudnych sytuacji z innymi i zastanówcie się, do której grupy należało by zaliczyć Waszych rozmówców. Zobaczycie, do jak ciekawych wniosków dojdziecie i jak zmieni to Wasze nastawienie w stosunku do takich incydentów. To jest podobnie jak w managemencie, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, kto tak naprawdę ma problem? Jeśli my, to musimy działać, jeśli druga strona to możemy współczuć, bądź pomóc. W żadnym z tych przypadków nie ma powodu, aby się denerwować :-)

Co, w zależności od grupy, należy z tymi nieborakami zrobić, to powiemy sobie w następnym odcinku, na razie życzę Wam miłego wieczoru :-)

PS: Freud twierdził, że motorem ludzkiego działania jest popęd seksualny. Jak tak się rozglądam, to mam wrażenie, że dziś w wielu wypadkach jest on zastąpiony kompensowaniem niedoborów poczucia własnej wartości. Co o tym sądzicie?

PPS: Poczytajcie trochę polskiej blogosfery, zwłaszcza tych agresywniejszych wypowiedzi i dla treningu spróbujcie określić, do której z powyższych grup należą ich autorzy. Jest to dobre ćwiczenie i materiału Wam na pewno nie zabraknie :-)

Komentarze (18) →
Alex W. Barszczewski, 2006-06-27
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

My i nasze emocje – przykład z życia

Dla Pawła & Co

Mały przykład reagowania  ciekawością i innymi pozytywnymi emocjami w sytuacji konfliktowej, który przydarzyła mi się 2 godziny temu.

Jadę z moją przyjaciółką taksówką i nagle w dość prostej i banalnej sytuacji drogowej pewna młoda i na oko dość ładna kobieta z samochodu obok reaguje niezwykle nerwowo i agresywnie, całkowicie nieadekwatnie do zaistniałych okoliczności.

Nasza reakcja: Zaczęliśmy w oparciu o nasze połączone doświadczenia życiowe analizować możliwe przyczyny takiego zachowania się tamtej dziewczyny. Po rozważeniu wszelkich dostępnych nam informacji stało się oczywiste, że ta osoba miała problemy z ogromnymi pokładami nierozładowanej w pozytywny sposób energii seksualnej. Sądząc po intensywności reakcji jej problem musiał być długotrwały i o skali wykluczającej już poradzenie sobie z nim przy pomocy prostych „robótek ręcznych”. To bardzo smutna okoliczność i jak można się na takiego człowieka złościć?? :-)

Dodatkowym bonusem tej sytuacji, była szybka narada, jakie działania prewencyjne podejmiemy jeszcze dziś po południu, aby całkowicie wykluczyć wystąpienie nawet śladowych ilości takiego syndromu u nas ;-)

Czego i Wam życzę ……. :-)

Komentarze (19) →
Alex W. Barszczewski, 2006-06-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Trudne sytuacje z innym człowiekiem cz.2

Po małej przerwie wracamy do naszej dyskusji o metodach postępowania w trudnych sytuacjach.

Ostatnio powiedzieliśmy sobie, że na ogół maksimum tego, co może zrobić inny człowiek, to wprawić powietrze w określone drgania. Te drgania wpadając w nasze ucho uruchamiają specjalny program, który powoduje, że czujemy się źle, agresywnie itp.

Jak teraz odzyskać kontrolę nad swoimi emocjami?

Osobiście znam trzy sposoby:

1) najskuteczniejszy to udział w specjalnym seminarium, podczas którego np. przez 2 doby jesteś bombardowany wyzwiskami, publicznie ośmieszany itp. To jest metoda bardzo hardcore, aczkolwiek niezwykle skuteczna. Wadą jest to, że prowadzący musi bardzo dobrze wiedzieć co robi, bo inaczej uczestnicy mogą potem wymagać intensywnej psychoterapii :-)

Sam brałem dawno temu udział w czymś takim jako uczestnik i nie tylko nie mogłem spać w trakcie szkolenia, ale też kilka nocy potem :-) Niemniej dziś werbalnie nikt nie może zrobić mi krzywdy. Sam robie czasem na wyraźne życzenie grupy, którą znam taki trening „top gun”, ale nie jest to sposób dla każdego.

2) Można, po zidentyfikowaniu każdego z tych specyficznych bodźców (bo na każdego człowieka działają trochę inne wypowiedzi), powymieniać komuś reakcje prostymi metodami NPL jak np. łączenie kotwic albo, o dziwo, visual swish. Jeśli ktoś to potrafi robić to jest to bardzo proste (czasem wymieniam moim uczestnikom całą onieśmielającą reakcję na trudnego szefa na coś bardziej konstruktywnego :-))

3) ostatnia metoda trwa najdłużej, za to każdy może ją we własnym zakresie zastosować. Pierwszą rzeczą jest dokładne uświadomienie sobie, na jakie wyrażenia pod naszym adresem reagujemy agresją. To jest najtrudniejsza część ćwiczenia, bo zazwyczaj te związki przyczynowo-skutkowe leżą w tzw. zakresie nieuświadomionym każdego z nas (blind spot w JOHARI Window). W tym wyszukiwaniu bardzo pomocni są bliscy nam ludzie, którzy znają nasze „wrażliwe punkty”.

Kiedy mamy już taką małą „kolekcję” to wybieramy jeden z nich (ten najczęściej występujący) i próbujemy przyłapać się na tym, że zareagowaliśmy na niego. Pierwsze kilka razy spowoduje to z pewnością jeszcze większą frustrację, bo uświadomimy sobie, jak łatwo ktoś nami zamanipulował.

Ciekawa rzecz dzieje sie około 5-6 razu, nagle „przyłapujemy sie” zanim zareagujemy emocjonalnie. Wtedy uświadamiamy sobie, że ktoś po prostu usiłuje przejąć kontrolę nad naszym stanem wewnętrznym i to takimi prymitywnymi środkami!!. Wtedy możemy spokojnie wykonać w myśli stary, ale ciągle jeszcze aktualny gest Kozakiewicza :-)

Oczywiście mówimy tutaj o reakcji wewnętrznej, o tym jak zareagować na zewnątrz powiemy sobie następnym razem.

Proszę o zrozumienie, jeśli potrwa to parę dni – mam akurat bardzo gorący okres w sprawach zawodowych.

PS: Parą ciekawych kwestii zostało poruszonych w różnych komenterzach i tam też na nie odpowiedziałem.

Komentarze (16) →
Alex W. Barszczewski, 2006-06-21
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 1 of 212»
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.2  (47)
    • Magda: @Magda Już nie będziemy się...
    • Magda: @Magda Będziemy się myliły...
    • Alex W. Barszczewski: Adam Dziękuję...
    • Adam: @Alex – najwyrażniej nie...
    • Alex W. Barszczewski: Agata S. Ładne...
  • Król jest nagi, czyli co robią firmy szkoleniowe aby ich nie wybrać cz. 1  (29)
    • Anet.: Alex, Napisałeś: „jedna...
    • KrysiaS: Sokole Oko, z powodu...
    • Sokole Oko: Katarzyna Latek-Olaszek,...
    • Katarzyna Latek-Olaszek: Monika...
    • Sokole Oko: Monika, Umówmy się, że...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego!!  (33)
    • Weronika: Dziękuję Wam za ciekawe...
    • Elżbieta: Alex Ja zazwyczaj staram...
    • Alex W. Barszczewski: Elżbieta...
    • Anet.: Pamiętam, że pod jakimś postem...
    • Elżbieta: Ewa W. Miło mi :-) Zgadzam...
  • Wyrzuć śmieci  (63)
    • Sokole Oko: Łukasz Gryguć, Ależ nie...
    • Witek Zbijewski: Bartek No to jeszcze...
    • Bartosz: Witek :-) Z calym szacunkiem...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • Sokole Oko: Cheese, Przede wszystkim...
    • Emilia Ornat: @ Cheese – nie...
    • Cheese: A ja mam taki problem. Chcę...
  • Osoba bliska czy blisko spokrewniona?  (47)
    • mila: nigdy nie chcialam budowac...
    • Alex W. Barszczewski: Miła Napisałaś:...
    • Mila: musze patrzec na ludzi...
  • Zdobywanie umiejętności praktycznych  (40)
    • Bartosz Walczak: Gracjan, Ewa przy...
  • Jak nas oceniają  (30)
    • Witek Zbijewski: by dać się zauważyć...
    • Łukasz Gryguć: Alex, Ok, dziękuję za...
    • Alex W. Barszczewski: Łukasz Gryguć...
    • Łukasz Gryguć: Ok, nie chciałbym źle...
    • Alex W. Barszczewski: Witajcie Byłem...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025