Piotr napisał w swoim komentarzu:
„W pewnych organizacjach trenuje się ludzi w określonych celach, robi im się pranie mózgów (np. sekty). Czy moja intuicja dobrze mi podpowiada, że jest to takie wytrenowanie ludzi, gdzie pomija się 3 etap w ten sposób niejako ubezwłasnowalniając trenowanych?”
Jeśli chodzi o „pranie mózgu”, to uśmiechnąłem się czytając o sektach, bo większość ludzi tak zakłada nie uświadamiając sobie, jakie „pranie” robi każdemu z nas społeczeństwo w którym żyjemy :-) No ale to już całkiem odmienny temat.
Oczywiście, że pewne umiejętności nabywamy z pominięciem niektórych szczebli kompetencji. Przypomnij sobie jak np. nauczyliśmy się wszyscy naszego pierwszego języka, głównie było to naśladownictwo i metoda prób i będów. Nawiasem mówiąc ja podobnie nauczyłem sie niemieckiego w Austrii – zacząłem „mówić” mając zasób ok 50 słów, nie pytajcie jak to wyglądało :-)
Jak się tak nad tym teraz zastanawiam, to wiele umiejętności w komunikacji międzyludzkiej możesz też nauczyć nie przechodząc przez wszystkie fazy, szczególnie tę „świadomą kompetencję”. Jest to możliwe, jeśli twoja praca polega na całościowym zmienianiu postaw ludzi, uzupełnianiu ich luk w umiejętnościach i nauczeniu synchronicznej pracy prawą i lewą półkulą mózgową. To brzmi wielce tajemniczo, jest jednak w gruncie rzeczy bardzo proste i polega na odwróceniu części niezwykle szkodliwego wpływu klasycznej ścieżki edukacyjnej ze studiami „wyższymi” włącznie. To czasem powoduje zdziwione miny u niektórych ludzi. Pamiętam, jak kiedyś szkoliłem pewien team sprzedażowy dużej i znanej firmy i po kilku miesiącach zadzwonił do mnie zbulwersowany nowy szef szkolenia, bo żaden z uczestników nie potrafił mu powiedzieć, czego dokładnie nauczyli się na treningu ze mną. To, co było bezsporne, to znaczna poprawa ich wyników sprzedaży, a o to w sumie chodziło :-) Tego nie mógł pojąc ograniczony na sekwencyjne myślenie umysł tego pana.
Czyli moja odpowiedź na Twoje zasadnicze pytanie brzmi: „Tak, choć nie zawsze jest to całkiem proste”
Uwzględniając powyższe, to teoretycznie można to samo robić w celu manipulacji trenowanymi, ale dla mnie jest to absolutnie nie do pomyślenia: uczestnik musi mieć zaufanie nie tylko do tego, że wiem o czym mówie, ale też być pewnym, że cokolwiek robię, robię w jego dobrze pojętym interesie. Inaczej, trenując dobrych i inteligentnych ludzi (a tacy przeważnie pracują u moich klientów), mógłbym bardzo szybko być zmuszonym do spakowania moich rzeczy i poszukania sobie łatwiejszej pracy :-)
Teraz zapewne u wielu z Was pojawi się pytanie, jak to się dokładnie robi, okraszone wyjaśnieniem, że chciecie poznać te metody tylko aby móc się przed nimi bronić :-)
Muszę Was rozczarować. W tej chwili (godzina 20:15) temperatura na moim tarasie ciagle przekracza 30 C przy bardzo duzej wilgotności i w takich warunkach nie podejmuję się napisania tekstu na ten temat, który jednocześnie nie dawałby wskazówek jak taką nieetyczną manipulację przeprowadzić. A to nie jest celem tego blogu.
Może jak będzie chłodniej….
PS: Dawno temu, kiedy po latach nieużywania polskiego zacząłem od czasu do czasu szkolić w tym języku, to siłą rzeczy miałem dość wyraźny obcy akcent. Jeden z uczestników, po tygodniowym intensywnym treningu ze mną, zadzwonił do mnie z informacją, iż jego żona zwróciła mu uwagę na to, że nie tylko zaczął inaczej się wyrażać, ale też mówił po polsku z jakimś lekkim zagranicznym akcentem :-)
Masz racje Alexie :)
Dolaczam sie do Twojego usmiechu wywolanego zdaniem o manipulacji w sektach ..
Spoleczenstwo to raz …
a to co ostatnio obserwuje, to to, ze programy, w skrocie nazwijm je „amway-owymi” coraz czesciej pojawiaja sie w korporacjach ….
wymagaja bezwglednej wiary w firme, oddania jej swojego zycia (bo chodzi tu zarowno o czas zawodowy jak i prywatny) w zamian dajac …. :) przywilej pracy u siebie :)
dla mnie to jest ok. jesli sa ludzie, ktorzy takie zasady akceptuja … prosze bardzo ich wybor … ich decyzje :)
i wlasnie tym optymistycznym akcentem informuje, ze moj żaglowiec wlasnie dokonuje zgrabnej zmiany kursu by poplynac ku horyzontom, ktore wydaja sie byc interesujace i sprawiajace przyjemnosc kapitanowi :)
Moniko
Rzeczywiście, widać pewną tendencję do „amway-owania” niektórych szkoleń. Z jednej strony szkoda, bo to dlugoterminowo zniecheci wielu ludzi do szkolenia się (wystarczy poczytać co piszą oni na ten temat na blogach), a ich managerów do organizacji szkoleń (ze względu na kiepską skuteczność), z drugiej dobrze, bo podniesie wartość rynkową tych nielicznych trenerów, którzy rzeczywiście potrafią coś zrobić zarówno dla zleceniodawcy, jak i szkolonych pracowników.
Jeśli wyruszasz w nową podóż żaglowcem to życzę Ci korzystnych wiatrów i zawsze stopy wody pod kilem (na Florydzie może być troche mniej :-))
Pozdrawiam
Alex
Czesc,
Co do kwestii zawartej w PSie to jakis czas temu zauwazylem, ze tez przejmuje od innych ludzi sformulowania jezykow czy gesty. Zastanawialem sie ostatnio nad tym od kogo pochodza te konkretne elementy i przypominalem sobie z jednej strony ludzi z ktorymi spedzilem duzo czasu a z drugiej duzo czesciej pojawiali sie przyjaciele lub ludzie ktorych cenie. Mysle ze chyba tez jest to swego rodzaju przyklad nauki z pominieciem swiadomej konsekwencji.
Pozdrawiam,
Greg
PS moja zaglowka dotarla wlasnie do zupelnie nowego portu, gdzie pomimo grubej warstwy smogu temperatura nie spada ponizej 30 stopni :)
Greg
To, co opisujesz to jest właśnie to zjawisko. jest ono znane od dawna, mamy nawet w Polsce przysłowie „z kim poprzestajesz, taki się stajesz” :-)
Dlatego jest rzeczą bardzo ważną, abyśmy zwracali dużą uwagę na to, z jakimi ludźmi mamy regularnie do czynnienia. Może napisze na ten temat dłuższy post :-)
Pozdrawiam
Alex
PS: Dobrych wiatrów!!
„To brzmi wielce tajemniczo, jest jednak w gruncie rzeczy bardzo proste i polega na odwróceniu części niezwykle szkodliwego wpływu klasycznej ścieżki edukacyjnej ze studiami “wyższymi” włącznie” – a mamy jakas alternatywe, Alex?
wzialbys na siebie odpowiedzialnosc za ksztalcenie wlasnego dziecka? oczywiscie nie osobiscie… mowie o rezygnacji z tradycyjnie rozumianej szkoly na rzecz na przyklad guwernanctwa, moze wybranych prywatnych szkol? heh, cholera mnie bierze gdy pomysle ile wiecej wiedzy bym wchlonal, gdyby w podstawowce pokazano mi techniki szybkiego czytania, a angielskiego zaczeto uczyc metoda Callana, itd. itp.
RM
Zawsze mamy alternatywy, tylko żadna nie jest za darmo (nie tylko w sensie pieniężnym) i to trzeba zaakceptować.
Jeśli chodzi o dzieci, to rzeczywiście istnieje kolosalna luka na rynku (większość szkół jest do niczego, większość dobrze zarabiających rodziców nie ma czasu), którą prędzej, czy później ktoś zapełni. Ja zapełniam rezultaty tej luki występujące u dorosłych :-)