Właśnie czytając różne blogi natknąłem sie w „Tako rzecze Shrew” na zadziwiający mnie opis reakcji niektórych firm i ich reprezentantów na sytuacje trudne z klientem. Według obserwacji Patrycji spora część „biznesmenów” i sprzedawców na słowa krytyki reaguje ……. milczeniem.
Wedlug autorki jest to zabójcze z punktu widzenia PR i tutaj bez wątpienia należy z nią się zgodzić. Dodatkowo widzę jeszcze gorszy problem gdzieś indziej, a mianowicie w kwestii braków jeśli chodzi o absolutne podstawy komunikacji międzyludzkiej.
To jest ten „niewłaściwy instynkt” o którym pisze, a który tak naprawdę jest bardzo powszechną nieumiejętnością konstruktywnej reakcji na pretensje innego człowieka.
Właśnie dlatego porządny trening z tego zakresu musi zawierać ćwiczenia z radzenia sobie w każdej sytuacji konfliktowej, również tej naładowanej negatywnymi emocjami. I to nie pseudofilozoficzne, książkowe rozważania, lecz prawdziwą konfrontację z rozjuszonym, a jednocześnie sprawnym językowo przeciwnikiem. U mnie np. uczestnicy muszą praktycznie poradzić sobie z tak wulgarnym językiem i tak agresywną forma przekazu rozmówcy, że wszystko, co spotka ich potem w prawdziwym życiu jest znacznie prostsze do rozwiązania. Sam się czasem dziwię, skąd, przy moim normalnie kulturalnym sposobie wyrażania się, biorę czasem na treningach taki język :-)
Dlaczego ten brak reakcji jest taki zły? Rzecz polega na tym, iż na ogół nasi rozmówcy wybierają agresywną i głośną forme przekazu, gdyż nie wierzą że normalna i spokojna dałaby pożądany rezultat. Dotyczy to zarówno sytuacji w pracy jak i w rodzinie (pomyślcie o rodzicach krzyczących na dzieci i odwrotnie). Jeśli teraz w sytuacji konfliktowej ktoś zwraca sie do nas, a my nie okazujemy żadnej reakcji, to druga strona zakłada (często podświadomie), że musi zwiększyć intensywność bodźca, co prowadzi do dalszej eskalacji problemu. Wyjście polega na okazaniu zainteresowania problemem rozmówcy i wykazaniu się chęcią wypracowania rozwiązania. W ten sposób możemy nawet potencjalnie niekorzystną dla nas sytuację obrócić na naszą korzyść.
I to wszystko trzeba na treningu zrobić nie teoretycznie, ale praktycznie, na oryginalnych przypadkach osób trenowanych, przerabiając też wszelkie emocjonalne „wort case scenarios”. Przy braku tego, właściwie należałoby zażądać od prowadzącego zwrotu honorarium i wypłacenia odszkodowania za zmarnowany czas uczestników.
I jeszcze jedno: pisząc „okazaniu zainteresowania ” mam na myśli autentyczne zainteresowanie, a nie udawanie go!!
PS: Kto ma prawdziwą władzę i posłuch nie musi podnosić głosu. Pamiętacie Don Corleone z „Ojca Chrzestnego”? On nie podnosił glosu, nie walił pięścią w stół, cichym, ochrypłym glosem spokojnie prosił o różne rzeczy.
A co to za inspiracje? ;)
p.s. Anti-Spam jest za trudny – powaznie!
To snucie dalszej cząści Twoich rozważan, tym razem z mojego punktu widzenia :-)
Jesli chodzi o ten antyspam, to czy rzeczywiście są jakieś problemy??
Hmmm… Ja mam tylko jeden pomysł na „trudnego klienta” :) Na siedząco (zakładam, że on na mnie krzyczy stojąc ^^) proszę, żeby usiadł, napijemy się kawy i omówimy problem :D Plus rozbrajający uśmiech numer 5 ^^
A Ty jakbyś zrobił? Jakieś wskazówki? Czasami niestety próba wykazania zrozumienia i zainteresowania wobec trudnego klienta kończy się z jego strony próbami manipulowania, chociażby stawką na fakturze ;)
PS: Antyspam znowu mnie oblał za działanie 1+7=8 ^^ Może to jakaś inna arytmetyka? :D
Czesc Alex.
Przez przypadek trafilem na Twojego bloga i musze Ci przyznac, ze przeczytalem Twojego bloga jednym tchem, mimo ze nie jestem ani handlowcem ani tym bardziej menedzerem (student technicznego kierunku).
Naprawde swietny blog, moge powiedziec, ze wrecz perelka w polskim internecie. Ciesze sie ze coraz wiecej takich blogow powstaje w naszym ojczystym jezyku. Mozna by rzec, ze jest to ekspercki blog (ostatnio toczyla sie na ten temat spora dyskusja w polskiej blogsferze), ale o tyle niezwykly, ze trescia jego nie jest szerokopojete IT, webdesign, jezyki programowania side-server itd itp ;)
Co do Tojej osoby to rowniez nie moge wyjsc z podziwu jesli chodzi pozytywne podejscie do ludzi i zycia tym bardziej przekonuje mnie to do Twoich racji, o ktorych tutaj piszesz.
Dobra, koncze zeby nie przynudzac.
Pozdrawiam,
staly czytelnik ;)
Btw. anti-spam dzial dobrze.
Moze jednak Alex bys pomysal o innym rozwiazaniu. Internauci maja tedencje do zniechecania sie jakimkolwiek wysilkiem, zeby cokolwiek zdzialac na stronach internetowych, wobec tego moze uzyjesz prostych obrazkowych kodow, ktore sie przepisuje do pola formularza – wiesz o co mi chodzi – to jest dosc powszechne w necie :)
Pozdrawiam
Paweł
Rozwinę ten temat, może w sobotę w ekspresie Warszawa-Berlin. Do jutra prowadzę intensywny trening negocjacyjny, więc bedzie mi troche trudniej.
Antyspam chwilowo zawiesilem :-)
Arku
Dziekuję za miłe słowa :-) Ten blog znajduje sią jeszcze ciągle w fazie poszukiwania właściwej formuły, tak, aby najlepiej służył założonej grupie docelowej. A tą grupą są właśnie ambitni, chcący coś osiągnąć i młodzi duchem ludzie, którzy normalnie nigdy nie mieliby okazji wyladować na moich treningach (prowadzę wyłącznie zamknięte treningi dla topowych firm). Stąd zapraszam nie tylko do czytania, lecz też do dwustronnej konwersacji i np. takiego proponowania tematów, jak zrobił to powyżej Paweł.
Jeśli chodzi o moją skromną osobę, to jestem po prostu produktem intensywnego życia w różnych krajach i wielu błędów (rezultujących w doświadczeniu), które przy okazji popełniłem :-) Tak więc w gruncie rzeczy nic aż tak szczególnego.
Wszystko co pisze odzwierciedla też mój indywidualny obraz życia i nie musi być odpowiednie dla kogoś innego.
Niezależnie od powyższego, jeśli Ci się podoba co piszę to czytaj i sprawdzaj czy funkcjonuje też dla Ciebie, a jeśli znasz innych, którym to by się spodobało, to pokaż im tę stronę :-)
Pozdrawiam
Alex
Wiadomo ^^ Z dotychczasowych studiów na Politechnice najmilej wspominam zarządzanie :D Więc po prostu mam okazję dowiedzieć się więcej ;) (pewnie kiedyś wejdę na bloga, a tu taka kartka „tego pana nie obsługujemy” :D)
W takim razie czekam na rozwinięcie tematu :) (apropo miałem już kiedyś takiego ostrego klienta i szczerze mówiąc kajanie się, jak to Shrew radzi, wcale nie działa… Dopiero klient się rozbestwia :D)
Kajanie się rzeczywiście nie jest optymalnym sposobem na rozwiązywanie takich problemów :-) ale jak już wspomniałem, zajmę się tym tematem w sobotę.
bo Ojciec chrzestny, za nieposłuszność zabijał (powiedz to ochrypłym i spokojnym głosem) :)
pozdrawiam
Tak czy inaczej miał on realną władzę, dlatego nie potrzebował podnosić głosu :-)
Wiem, że mój komentarz mocno odstaje czasowo od reszty, ale to Alex świadczy o ponadczasowości tego, co piszesz. Osobiście nie lubię terminu, który padł w komentarzach czyli „trudny klient”. Uważam, że takowy nie istnieje. Każdy klient może być trudny, ale jest to wynik naszego postrzegania. Niestety dopiero na realnych przykładach i popełnianych błędach sam nauczyłem się odpowiednio działać w różnych sytuacjach. Żadne szkolenie, które odbyłem nie przygotowało mnie do tego. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że odrobina pokory, wczucia się w sytuację drugiej osoby i zwykła ludzka życzliwość, o której Alex wielokrotnie pisałeś czynią bardzo dużą różnicę i potrafią zmienić nastawienie nawet mocno zdenerwowanego klienta. Handlowcy i nie tylko, którzy mięli możliwość nauczyć się na treningu radzenia sobie w różnych problemowych mają duży przywilej oszczędzenia sobie wielu nerwów i frustrujących sytuacji. Bycie rzuconym na głęboką wodę jest dużo bardziej bolesną, ale równie skuteczną lekcją :)
Bo chodzi o to by decydowała w rozmowie siła argumentu a nie argument siły :) Czyż nie?