Witajcie po dłuższej przerwie :-)
Dziś w Berlinie zapakowałem większość mojego sprzętu do samochodu, który już jest w drodze do Warszawy. To oznacza zbliżanie się końca kolejnego „Gypsy Time”, który tym razem nie tylko był dość długi, ale też obfitował w interesujące wydarzenia i przemyślenia. Ci z Was, którzy znają mnie bliżej poprawnie zinterpretowali moje milczenie na blogu jako sygnał, że miałem, jak to mówią Amerykanie, „very, very good time” i słusznie założyli, że zbieram nowe doświadczenia, które w ten czy inny sposób znajdą swoje odbicie na tej stronie.
Czego więc możecie się spodziewać?
Za tydzień wracam osobiście do Warszawy (ciekawe, siedzę teraz w Berlinie i piszę „wracam do Warszawy”, jak przez te 2 lata zmieniła mi się perspektywa :-)) Tam, o ile pogoda pozwoli, na pewno będziemy spotykać się na Power Walks, tym bardziej że ostatnio naprawdę zabrałem się za moją formę. Mam nadzieję, że w ich trakcie będziemy mieli wiele interesujących i inspirujących rozmów.
Z innych rzeczy postanowiłem na razie zawiesić prowadzenie bezpłatnych warsztatów B2B dla startupów. Stopniowo wyglądało to coraz bardziej tak, że robię coś pełnowartościowego dla osób, z których większość widzę po raz pierwszy w życiu, a dla których potem napisanie choćby małego komentarza na blogu jest problemem nie do przeskoczenia :-) Zamiast tego sprzedam ten dzień moim płacącym klientom, uzyskane w ten sposób fundusze pozwolą mi na zorganizowanie 2-3 wspólnych wyjść do teatru, razem z zaproszeniem chętnych na lunch i rozmowy w „Mylos”, tak, jak nam to super wyszło ostatnim razem. Fun Factor będzie znacznie większy.
Może zrobimy też wspólna wyprawę na „MAYDAY” do Krakowa.
Jeśli chodzi o blog, to oczywiście spodziewajcie się wkrótce nadrobienia moich zaległości komentarzowych i ostatniego odcinka serii „Jak mu to powiedzieć” :-)
Potem mam wielka ochotę napisać post o tym, jak robienie w życiu „odjechanych” rzeczy rozszerza nasze horyzonty i doznania, oraz jak takie przedsięwzięcia w miarę bezpiecznie przeprowadzać. Oczywiście z góry zapowiadam, że nie będę przejmował odpowiedzialności za Wasze późniejsze eksperymenty w tym kierunku :-)
Pamiętam też, że obiecałem Panom post pod tytułem „Nie przynoś jej kwiatów”, więc i do tego wrócimy.
Na razie życzę Wam udanego weekendu i do usłyszenia wkrótce.
Mayday w Krakowie :-) świetny pomysł..przyznaję rację, że popołudnie w Mylos i wieczór w teatrze były bardzo fajne..oby wiecej było takich wyjść.
Pozdrawiam ze słonecznej Portugalii.
Kasia
Ps. bardzo czekam na posta o nieprzynoszeniu kwiatów.
Hej Alex,
Fajnie, ze jesteś :-)
Pozdrowienia dla wszystkich
Monka
Alexie, fajnie że wróciłeś:) Zaglądałam tutaj prawie codziennie z nadzieją, że napisałeś coś nowego. I już nie mogę doczekać się na kolejne, inspirujące posty. Pozdrawiam serdecznie!
czekamy z niecierpliwoscia:)
:-))) o jak miło ,ze wróciłeś :-)
pozdrawiam :-)
Witaj Alex,
cieszę się, że powoli wracasz na bloga,
a najbardziej się cieszę z Twoich „odjechanych rzeczy” i jestem ich bardzo ciekawa:))
pozdrawiam wszystkich ciepło:)
BK
Alex,
super, że powoli wracasz. Zazdroszczę udanych wakacji i już nie mogę się doczekać postów na temat tych wszystkich ekstremalnych rzeczy. Powodzenia w szkoleniu. Wiem, że na pewno sobie świetnie poradzisz. :)
Pozdrawiam
Alex, czekam z niecierpliwością na ten post o robieniu „odjechanych” rzeczy w życiu.
To będzie coś w stylu 'póki żyjesz nigdy nie jest za późno’?
Alex,
A co z Top Gun 2009? Czy jest szansa dla tego projektu?
Również ciekawa jestem zapowiadanych postów (w tym o nie dawaniu kwiatów).
Olga
O tak, Kraków to świetny pomysł! :)
Na miejscu, jeśli będzie taka potrzeba, mogę służyć za 'oprowadzacza’ (bo przewodnik byłby tu nadużyciem tego słowa :))
PS: Ja też lubie obserwować, jak na przestrzeni lat (nie tak wielu zresztą) zmienia się moje podejście do „wracania” do Krakowa (miasta rodzinnego) :)
Witam !
Świetnie że wracasz .
Witaj Alex,
Bardzo cieszy mnie Twój powrót do Warszawy i zapowiedź przyszłych spotkań oraz postów :)
Szczęśliwego więc powrotu i do miłego zobaczenia!
Marysia
A czy w Berlinie nie da sie zorganizowac Power Walk? Mysle, ze nie jestem jedynym tubylcem czytajacym Twojego bloga. Pozdrowienia z Wilmersdorf!
Paradoksem było to, że jako czytelnik bloga bardzo cieszyłem się z powodu braku postów, bo tak jak Alex napisałeś: to zaprocentuje w przyszłości w postaci kolejnych ciekawych postów. Ot, taki rodzaj inwestycji :)
Tymczasem uruchamiam swoje Gypsy Time, które nie będzie tak długie, ale na pewno szalone. Jeśli kiedyś zabiorę się do przeanalizowania prawa i sprawdzenia, czy moje dotychczasowe doświadczenia mogą spokojnie zawisnąć na blogu to bardzo możliwe, że się nimi podzielę i zachęcę Was do realizacji swoich odkładanych pomysłów (tych legalnych!) :)
Jeśli tylko czas mi pozwoli to na pewno pojawię się na najbliższym wyjściu do teatru. Jednak od ostatniego spotkania w Mylos trochę się u mnie zmieniło, bo jedno proste zdanie wypowiedziane przez Ciebie Alex ciągle siedzi mi w głowie: 'sex and money to easy part’. Doszedłem do wniosku, że warto zacząć zarabiać na swojej piłkarskiej pasji czując się w tym temacie naprawdę mocnym. Tak też się stało i oto jestem pierwszy raz w swojej historii związany czasowo jakąś umową. Czasami wystarczy zrobić bardzo mało, aby wykonać kolejny krok do przodu, a często nie mamy nic do stracenia. Próbujcie. Wykonajcie telefon, który odkładacie od tygodnia, poproście o podwyżkę, na którą zasługujecie od 3 lat. Oczywiście niech każdy to przemyśli i poniesie odpowiedzialność za konsekwencje. Efekty są zazwyczaj piorunujące.
Jest jeden plus (a może nawet dwa, bo do Krakowa jest mi bliżej niż do Warszawy) więcej w stosunku do ostatniej wizyty w teatrze. Tym razem nie powinienem mieć egzaminu drugiego dnia o 9.00 :)
Wszystkim wypoczywającym życzę mnóstwo nowych, inspirujących doświadczeń i naładowania baterii. Wszystkim pracującym głowy pełnej pomysłów i odpowiedniego wynagrodzenia za to ile jesteście rzeczywiście warci. Do usłyszenia.
Mateusz Góra,
Dziekuję w imieniu tych co zaczynaja dopiero odpoczynek, bo do nich należę. Czas na Gypsy Time po pracowitych wakacjach.
Dla Ciebie również miłego odpoczynku i dla wszystkich odpoczywajacych.
Dla pracujących serdeczności.
Monika
Fajnie że wracasz i będziesz pisał. Tak się cieszę że aż napisałem swój pierwszy komentarz! :) Z niecierpliwością czekam na twoje teksty.
Dziękuję Wam bardzo z Waszych wypowiedzi i bardzo Wam za nie dziękuję. Dziękuje też wszystkim, którzy odezwali się telefonicznie lub sms-ami.
Ja w międzyczasie dopinam ostatnie sprawy w Berlinie (dziś właśnie sfinalizowałem sporą rzecz) i niedługo zacznę pisać. Chcę tez pod koniec września zrobić wspólne wyjście do teatru w Warszawie, ale o tym napisze jak wyjaśnie sprawę kupienia biletów na dobre miejsca.
Mamy jeszcze 2 konkretne pytania z Waszej strony:
Olga
Pytasz: „A co z Top Gun 2009? Czy jest szansa dla tego projektu?”
Nie wiem :-) Częściowo jego założenia jakoś zrealizowały się „nieoficjalnie” z różnymi osobami, częściowo zmieniła się sytuacja ogólna.
Xortha
Pytasz: „A czy w Berlinie nie da sie zorganizowac Power Walk?”
Chętnie, choć może nie tym razem. Czytelnicy z Berlina moga wysłać mi swoje namiary tak jak ci z Warszawy, tylko w temacie niech umieszczą POWERWALK BER
Pozdrawiam
Alex
:) no nareszcie Alex :>
Alex,
cieszę się,że już wróciłeś. Brakowało mi Twoich cennych spostrzeżeń na temat ludzi i tego,co dzieje się lub może się zadziać w ich głowach :).
Codziennie sprawdzałam, czy już jesteś, a w międzyczasie czytałam starsze posty.
Jestem wiernym, mimo że czasem biernym – w sensie mało aktywnym – z nieśmiałości pewnie-czytelnikiem Twojego bloga, ale dziś patrzę – jesteś, muszę napisać :) i spontanicznie wyszedł mi ten wpis.
Cieszę się, że już wróciłeś i z niecierpliwością czekam na nowe słowa w Twoim wydaniu.
Pozdrowienia
AK
Alex,
bardzo się cieszę,że wracasz do pisania
i czekam na post o „kwiatach” na inne oczywiście też :-)
Pozdrawiam słonecznie
Witaj
oj chyba porządnie wypocząłeś :)
super, że napiszesz o tych „odjechanych” rzeczach i rozszerzaniu horyzontów, aż przykro czasami patrzeć jak otoczenie żyje wg jakiś utartych schematów i wgranych „norm”.
Póki zgodne z prawem to można wszystko tylko trzeba spróbować :-)
Mateusz – zwróciłeś uwagę na bardzo ważną i jednocześnie bardzo prostą rzecz: czasami tak jest, jedno dobre zdanie lub obserwacja i rozpoczyna się proces.
Sam się czasami dziwię, że na niektóre rzeczy, które dziś wydają mi się naturalne, brakło mi kiedyś odwagi :-)
I odwrotnie – w te, które wydawały mi się nienaturalne brnąłem marnując czas i energie.
Życzę każdemu by zaczął jak najszybciej eksperymentować.
Alex – tak przy okazji, najdelikatniej jak mogę przypomnę o jeszcze jednym zaległym poście (a może nie mogę go po prostu znaleźć)
tu http://alexba.eu/2009-07-17/rozwoj-kariera-praca/relacje1/ rzuciłeś takie hasło „od fuck buddies do związku 24/7”
bardzo ciekawym dalszego rozwinięcia
mogę się mylić, ale niewykluczone, że wpisałby się w kontekst ostatnich postów :-)
pozdrawiam po przeprowadzce :)
wz
Witam,
Od pewnego czasu z przerwami zaczytuję się w Twoim blogu. Zabawne jest to, że Twój wyjazd do Berlina zbiegł się z pewnymi zmianami u mnie…co dziwniejsze powrót do Warszawy także ;-)
Czytając słowa Mateusza „Czasami wystarczy zrobić bardzo mało, aby wykonać kolejny krok do przodu” zastanawiałam się dlaczeo tak rzadko owy wysiłek jest podejmowany? Jutro zaczynam swoje zmiany… mam nadzieję, że przyniosą oczekiwane zmiany.
Witaj Alex i witajcie czytelnicy mam propozycję przy okazji wyprawy na „MayDay” do Krakowa aby zorganizować spotkanie na podkrakowskim polu golfowym. Pracuję tam od kilku miesięcy. Co Wy na to?
Witaj, Alex.
Trafilem na ten post troche już po jego opublikowaniu, ale przyłączam się do prośby innych Czytelników o napisanie czegoś na temat robienia w życiu „odjechanych” rzeczy i jak takie przedsięwzięcia w miarę bezpiecznie przeprowadzać.
Jestem bardzo ciekawy.
Pozdrawiam.