Jak wiecie, ostatnio dość często spotykałem się z dużymi grupami młodych ludzi, prowadząc z nimi dyskusje na najprzeróżniejsze tematy. To jest dla mnie wielką przyjemnością i oczywiście nadal będę akceptował zaproszenia do udziału w takich imprezach.
Mam jednak ważne spostrzeżenie, którym chcę się z Wami podzielić
Przy całej inteligencji i energii uczestników tych spotkań, bardzo często zauważam u większości z nich spory deficyt, deficyt, który w nowoczesnym świecie drastycznie będzie zmniejszał ich możliwości ustawienia sobie dostatniego życia według własnych wyobrażeń, bez konieczności ustawiania się „po prośbie” u kogokolwiek.
Mnie na spotkaniach ten ich niedobór bardzo nie przeszkadza, a dla niektórych to, co napisze może być nieprzyjemne, ale ponieważ umawialiśmy się na „czerwoną tabletkę” (tę z Matrixa), to porozmawiajmy chwilę o tym.
Problemem, o którym mówię jest powszechny brak praktycznej umiejętności zdobywania istotnej wiedzy, szczególnie kiedy:
- Nie jest ona ustrukturyzowana
- Nie jest dostępna „w jednym kawałku”
- Jest fragmentaryczna i konieczne jest poskładanie znanych „puzzli”, aby w ogóle zobaczyć, czego nam jeszcze brakuje
- Wymaga skutecznego dopytania się tych brakujących elementów u kogoś, kto je zna
Wygląda na to, że lata szkoły i studiów przyzwyczaiły większość z Was do tego, że albo jakaś jednostka oświatowa, albo jakiś guru przyjdzie do Was i w postaci ładnego wykładu powie Wam wszystko, co musicie wiedzieć, aby odnieść sukces.
Niestety muszę Was rozczarować. Ani samo życie, ani żaden kurs lub guru (niezależnie od tego, co ten ostatni o sobie twierdzi i ile pieniędzy wymaga od Was za swoją mądrość) nie dostarczy Wam całej kompleksowej wiedzy, która jest niezbędna jeśli naprawdę chcemy zbudować sobie życie naszych marzeń, a nie tylko marzyć. Na to świat zrobił się zbyt skomplikowany, a konkurencja na wszystkich polach zbyt silna.
Jeżeli naprawdę chcecie funkcjonować lepiej, niż przeciętna, to musicie robić coś innego, niż wszyscy, coś, co przyniesie Wam ponadprzeciętne rezultaty. To chyba logiczne?
Problem w tym, że jak już wspomniałem, wiedza niezbędna do tego bardzo często jest trudna do zdobycia, fragmentaryczna, trzeba sięgać do wielu źródeł, a do tego potem trzeba aktywnie dopytać się ludzi, którzy mają jej brakujące nam części. Większość z Was nie jest przyzwyczajona, ba nawet często nie ma pojęcia, jak się za to zabrać.
Ten problem potęgowany jest przez powszechny w Polsce dystans do „obcych”, zwłaszcza tych „stojących wyżej w hierarchii” plus brak umiejętności zadawania pytań otwartych, o całym ciągu pytań eksplorujących już nie mówiąc. Sprawa jest na tyle poważna, że gdyby ktoś inteligentny, po ukończonych studiach, które nie dają mu zatrudnienia zapytał mnie, czy ma nad nią popracować, czy lepiej zrobić drugi fakultet, to bez wahania zaleciłbym mu to pierwsze.
Tyle negatywnych wieści. Znając mnie wiecie, że nie przynosiłbym ich Wam, gdybym nie uznał ich za konieczne.
Na szczęście mamy też dobre wiadomości:
- Jeżeli jakiś deficyt jest tak powszechny, jak ten, to bardzo łatwo się wybić w danej populacji i uzyskać przewagę konkurencyjną nad pozostałą „masą”. Tutaj w pełni działa Zasada Pareto
- Jeżeli uświadomimy sobie w czym rzecz, to nabycie niezbędnych umiejętności „dopytania się” jest stosunkowo łatwe (co nie znaczy, że nie wymaga pracy!!!)
Co zrobić, aby taką sytuacje zmienić na lepsze?
- Po pierwsze i najważniejsze, dostrzec fakt, że jesteśmy w tych umiejętnościach bardzo słabi. Ja wiem, że to boli, a nasze poczucie własnej wartości może przejściowo ucierpieć. To jest najtrudniejszy krok, w zrobieniu którego większości z Was nie bardzo mogę pomóc. Mogę sobie co prawda wyobrazić kameralne spotkanie, jak Klubu Czytelników Książki, podczas którego mając „licence to kill” podaję porządną czerwona pigułę Uczestnikowi, ale to jest kropla w morzu. Was są przecież tysiące!!! Tutaj musicie sami do tego dojść, stawką jest zbudowanie sobie jakości życia, którą większość ludzi uważa za niemożliwą.
- Po drugie, zacznijcie dla treningu jakiekolwiek interesujące Was, niebanalne przedsięwzięcie w dziedzinie, o której nie macie pojęcia. Dla mnie takim treningowym działaniem było na przykład wydanie i marketing książki bez pomocy wydawcy. Gwarantuję Wam, że albo na początku się załamiecie, albo wasza umiejętność składania cząstkowych informacji do kupy niezwykle wzrośnie.
- Przestudiujcie uważnie i przećwiczcie wszystkie zadania z pierwszej części mojej książki „Sukces w relacjach międzyludzkich”. Jeśli jest Wam szkoda 35 zł na jej kupienie, to pożyczcie ją gdzieś i skserujcie sobie pierwszą część!! Nie będę miał o to do Was pretensji, pod warunkiem, że rzeczywiście przerobicie te ćwiczenia :-)
Ja ze swojej strony postaram się dać Wam możliwość praktycznego poćwiczenia takiego dopytywania się i zgłębiania istotnych tematów na naszych konferencjach. Nadal będę chętnie przyjmował zaproszenia na takie spotkania, nadal będą one bezpłatne, ale zapraszani będą tylko Ci ludzie, którzy odrobili minimum „pracy domowej”. Może nie będziemy wtedy organizować imprez na kilkaset osób, może tylko na setkę albo i mniej, ale będzie to bardzo wartościowe dla Uczestników. Tak będzie najlepiej.
Zapraszam do dyskusji i pytań w komentarzach, ciekaw jestem Waszego zdania.
Niestety, sama prawda. Dzisiejsza edukacja zabija umiejętność konstruktywnego i krytycznego myślenia u większości.
Tylko nieliczni dają się na to uodpornić i mimo wszystko zostają „sobą”, a cała reszta budzi się z tego snu dopiero kilka lat po szkole średniej.
To tak jak Scott Hanselman powiedział, a propos doskonalenia się, że też musimy umieć filtrować informacje które są potrzebne a które nie.
Moim zdaniem cały system oświaty prowadzi do takiej patologii, typowe ZZZ. Bo chyba lepiej opanować 5 przedmiotów na poziomie dobrym niż 13 na poziomie miernym. Trudno przed nami lata pracy aby doskonalić ten system miejmy nadzieje ze następne pokolenia będą miały lepiej.
video : http://www.youtube.com/watch?v=IWPgUn8tL8s
Jacek, Paweł Sawicz
Ja w tej dyskusji nie chcę rozdzierać szat nad systemem oświaty, bo jaki jest to wiemy. Chodzi o to, abyśmy to my, konkretne jednostki, poradzili sobie z konkretnym problemem
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex
To co mi przychodzi na myśl to działania po za studiami: koła, akcje, samorządy. Dodatkowo inicjatywy „na mieście”: TEDx, spotkania różnych grup (oczywiście w dużych miastach o wiele więcej jest takich inicjatyw).
Moim zdaniem warto się pytać, co najwyżej ktoś Ci odpowie : nie :)
Jako przykład, 23-27 Kwietnia jadę na konferencje do Budapesztu : http://craft-conf.com/2014/ bo dziekan(PWr) dołożył mi się do biletu lotniczego : 900 PLN także WARTO PYTAĆ!
Pozdrawiam
Myślę że jeśli ktoś jest studentem warto się zainteresować w koło/organizacje – po drugie warto PYTAĆ nawet jak ktoś jest dyrektorem zarządzającym wielkiej spółki, co najwyżej wam nie odpowie :) – who cares ?
Z przykładów życiowych, mogę podać swój, 23-27 kwietnia lecę do Budapesztu na konferencje (http://craft-conf.com/2014/) bo dziekan dał mi pieniądze na bilet lotniczy (900 PLN) Po Prostu warto pytać!
Druga sprawa to ciągłe doskonalenie się nie wiem jak w przypadku innych profesji, ale w IT to czytanie książek/blogów i pisanie kodu
Alex, bardzo dziękuję – dla mnie to bardzo inspirujący wpis. Mimo wieku 30 , (a może właśnie ze względu na wiek) nie jestem wolny od przypadłości, które opisujesz. Owszem, świadomość problemu trochę boli, ale dobrze wiem, że warto te niedogodności znieść :-)
Dodałbym jeszcze dwie obserwacje od siebie:
– w moim pokoleniu oraz w pokoleniu osób starszych ode mnie (nie wiem jak jest w pokoleniu osób młodszych) obserwuję, że „wiedza akademicka” czy „ekspercka” ma często status „prawdy objawionej”, której nie wolno kwestionować. Prowadzi to m.in. do „zabetonowania” pewnych rozwiązań jako jedynych możliwych, bez szans na udoskonalenie czegokolwiek.
– część osób ma problemy z uczeniem się nowych rzeczy w ogólności, nawet jeśli dotychczasowa wiedza i umiejętności nie sprawdzają się w praktyce. Wygląda to tak, że ktoś kilkukrotnie próbuje niedziałającego rozwiązania, gdyż wg. jego (nieaktualnej już) wiedzy jest to np. „jedyne słuszne rozwiązanie”, podczas gdy życie domaga się innego podejścia do problemu.
Jeszcze raz dziękuję, Alex, za zwrócenie uwagi na te zagadnienia i kolejną, wartościową inspirację!
Alex, zwróciłeś uwagę na bierność, postawę roszczeniową. Wydaje mi się, że jest też drugi aspekt tej sprawy, powiązany – nastawienie na „błyskawiczne” rezultaty, brak cierpliwości i wytrwałości, skoro po 3 dniach nie osiągam „sukcesu” to pewnie obrana droga się nie sprawdza i się poddaję, bo przecież inni mówią, że im się udało. Łatwo przy tym zapomnieć, że wprawdzie tym razem sprawy potoczyły się szybko, ale wcześniej dany człowiek „sukcesu” poniósł tysiąc porażek, które mimo wszystko powoli popychały go do przodu, bo wyciągał z nich wnioski.
Powolne dochodzenie do punktu krytycznego, od którego „nagle” wszystko się zmienia chyba dzisiaj się niezbyt dobrze sprzedaje. Atrakcyjniejsze są historie od zera do bohatera, najlepiej mieszczące się w ramach przerwy na reklamy.
Covey w „7 nawykach (…)” też poruszył to zagadnienie mówiąc o kulturze osobowości, która wyparła kulturę charakteru.
Jakie jest twoje zdanie i obserwacje w tej kwestii?
Celna uwaga.
Moim zdaniem szkoła nigdy nie uczyła jak się uczyć. Ale brak, u ludzi (nie tylko mlodych) zdolności zadawania pytań albo ogólny strach przez ich zadawaniem, bierze się z podejścia w naszym kraju.
Jak wiele razy słyszałam w szkole na lekcji zachętę: „czy sa jakies pytania?”, a po pytaniu: „no ale jak tego można nie rozumieć?!”.
Rodzice rownież często ignoruja, zbywaja bądź wręcz zniechęcają dzieci do zadawania pytań.
Dopiero w moim dorosłym życiu, i dopiero w kontaktach z ludzmi z innych krajów niż Polska, usłyszałam pierwszy raz reakcje na moje pytanie: „that’s a good question!” – mała rzecz, a wiele zmienia w relacjach.
Paweł Sawicz
Dziękuję za ciekawe przykłady.
Piszesz: „Druga sprawa to ciągłe doskonalenie się … w IT to czytanie książek/blogów i pisanie kodu”
Myslałes o doskonaleniu się na wyższym metapoziomie? Na przykład „co mogę zrobić z taka wiedzą fachową?”
Maciek D
Jeśli mielibyśmy pisać o starszym pokoleniu, to byłby to jeszcze boleśniejszy post, częściowo też z powodów, które wzmiankujesz.
Weronika Ł.
Zwróć uwagę, że ja nie wspomniałem nic o roszczeniowej postawie, bo to byłaby interpretacja.
Piszesz: „brak cierpliwości i wytrwałości, skoro po 3 dniach nie osiągam “sukcesu” to pewnie obrana droga się nie sprawdza i się poddaję”
Przyznam, że ja postępuje podobnie, z tym że nie chodzi o sukces, lecz poczucie posuwania się dalej :-) :-)
Bardzo niepedagogicznym jest przyznawanie sie do tego, prawda? :-)
Tak więc moim zdaniem prawda leży w pośrodku. Sa procesy, które trwają, szczególnie jesli nie chcemy poświęcić im wielu zasobów. Przykładem jest moja książka, właściwie powinien to być bestseller, a jeszcze nie jest. Tu jestem cierpliwy :-) Gdyby jednak sprzedaż od poczatku nie rozwijała się, to rozważyłbym, czy zajmuję sie własciwym projektem :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
„Zwróć uwagę, że ja nie wspomniałem nic o roszczeniowej postawie, bo to byłaby interpretacja.”
Nawet nie zorientowałam się, że przeszłam tak szybko do interpretacji, aż wróciłam przeczytać jeszcze raz:) Dzięki za zwrócenie uwagi.
„Bardzo niepedagogicznym jest przyznawanie się do tego, prawda?”
Wręcz przeciwnie, fajnie, że nawet w tym komentarzu potwierdzasz jeszcze raz to samo co przekazałeś we wpisie. Nie ma uniwersalnych recept, wszystko zależy, trzeba myśleć, szukać, pytać, uczyć się i kwestionować:)
przepraszam, ale szokujące jest to co przedstawiasz i zastanawia mnie, czy to nie jest wina tego jakimi ludźmi się otaczasz.
Przecież bez takich umiejętności nabywania nowej wiedzy człowiek nie jest w stanie zrealizować najprostszego projektu: kupno samochodu, budowa domu, ba nawet założenie akwarium wymaga tych umiejętności.
Szkoła nie przygotowuje? Przecież nowa matura zakłada opracowanie jakiegoś tematu w ramach matury z polskiego. Magisterka również wymaga opracowania jakiegoś zagadnienia. Jak więc tacy ludzie zdobyli wykształcenie?
Kupili je?
Wojtekm
Co takiego Cię szokuje?
Ja otaczam się bardzo różnymi ludźmi, w poście wyraźnie napisałem, że są to obserwacje z wielu spotkań z młodymi osobami na studiach lub stosunkowo krótko po.
Jeśli piszesz: „…bez takich umiejętności nabywania nowej wiedzy człowiek nie jest w stanie zrealizować najprostszego projektu: kupno samochodu, budowa domu, ba nawet założenie akwarium wymaga tych umiejętności.” to jest to dla mnie znak, że nie do końca wyjaśniłem Ci jasno o jakie rzeczy chodzi. Tu nie chodzi o umiejętność zdobywania wiedzy w ogóle, lecz tego szczególnego jej rodzaju.Bez zrozumienia tego z twojej strony mamy spory problem w dalszej dyskusji.
Pozdrawiam
Alex
Alex,
Lektura Twojej książki uświadomiła mi tego rodzaju deficyt, który z wiekiem zaczął się u mnie pogłębiać. Chociaż zawsze uważałam się za osobę otwartą na innych i chętną do nauki nowych rzeczy, to niestety ostatnio coraz rzadziej korzystałam z tego rodzaju sposobów zdobywania wiedzy. Twój przykład, chociażby ten ostatni sposób, w jaki konsultowałeś wydanie książki i e-booka z czytelnikami bloga, przekonał mnie, że warto szukać ludzi, którzy wiedzą jak i ich pytać.
Przez cztery ostatnie miesiące stosowania takiego podejścia mogłam zaobserwować kolosalną różnicę w efektach. Jak nie wiem „jak”, to w pierwszej kolejności zastanawiam się kto wie, najpierw wśród znajomych (również znajomych znajomych: „Czy nie znasz kogoś kto….?”) Potem szukam również wśród nieznajomych (i tu jest dla mnie największa różnica). W dzisiejszych czasach Internetu to żaden problem. W taki sposób zorganizowałam spotkanie dla organizacji non-profit na interesujący mnie (i ich też jak mniemałam) temat, zupełnie nie znając tego środowiska. Masz rację, dystans do „obcych” i myślę, że również obawa przed odmową, są często największymi barierami, żeby się zwrócić do kogoś o radę/pomoc/wiedzę. Nikt nie lubi, jak mu ktoś odmawia, ale trzeba sobie uświadomić, że każdy ma prawo do odmowy, i po prostu trzeba szukać dalej. Zawsze znajdzie się ktoś (często jest to pasjonat), kto chętnie podzieli się wiedzą lub nawet pomoże. Udało mi się znaleźć organizację, która pomogła mi w organizacji spotkania i kilku praktyków, którzy przyjechali podzielić się z innymi swoimi doświadczeniami. Kosztowało to wiele maili i telefonów, ale opłacało się, wyszło coś fajnego i pożytecznego. I ile nowych znajomości. To tylko jeden z wielu przykładów ostatnich miesięcy.
Jeszcze jedno, muszę niestety potwierdzić twoją diagnozę. Pracuję ze studentami i najwięcej wysiłku wkładam właśnie w zachęcanie ich do zadawania pytań i dyskusji. Obserwuję efekty wielu lat edukacji, w ramach której z nauczycielem się nie dyskutuje. Z „ważniejszym” się nie dyskutuje. Poza tym obserwuję również brak ciekawości i dociekliwości i to mnie też bardzo martwi. Z przykrością muszę stwierdzić, że na uczelni wielu wykładowców utwierdza młodych ludzi w takim schemacie. Ale nie wszyscy na szczęście. Warto poszukać. Gwarantuję, że przynajmniej niektórzy wykładowcy odpowiedzą nie tylko pozytywnie, ale zrobią znacznie więcej dla studentów i dla własnej satysfakcji;-)
Pozdrawiam serdecznie
Ola
Alex
Z góry przepraszam ale coś dwie wiadomości się wysłały przez pomyłkę jak możesz usuń jedną
„Myslałes o doskonaleniu się na wyższym metapoziomie?” Jeśli Ci chodzi czy się udzielam i dziele się swoją wiedzą, to tak dziele się :) nawet był pomysł aby pojeździć po Polskich szkołach wraz z kilkoma innymi „dev-ami” i zachęcić młodych ludzi do programowania.
Paweł
Alex,
Pewnie ja rozumiem o co Ci chodzi.
O jakim szczególnym rodzaju wiedzy mówisz? Myślałem, ze właśnie piszesz o wiedzy jaka jest konieczna w takich zwykłych tylko bardziej skomplikowanych projektach typu budowa domu, czy organizacja jakiejś wycieczki.
:)
Alex,
problem często jest w tym, żeby zdać sobie sprawę z tego, którego puzzla brakuje. Ja tak mam. A potem po prostu czasem brak wytrwałości. Nie tylko w szukaniu informacji, ale też w używaniu tych, które się już znalazło.
Pozdrawiam
Martyna
Alex, świetny post,
Pamiętam co kiedyś pisałeś nt. przydatności studiów w naszym kraju. Ale zwróć uwagę, że na tym o czym piszesz (składanie kawałków w całość, porównywanie, odrzucanie bzdur) polega STUDIOWANIE. Mam czasami wrażenie że studenci przychodzą do mnie na zajęcia po taki gotowiec. Żeby wszystko było w jednym miejscu, spisane, pokazane, podsumowane, bez sprzeczności. A takie jest tylko na szkoleniach komercyjnych – gdzie wiadomo że oferta prezentowana przez trenera jest zawsze najlepsza, najszybsza i w ogóle naj. A w informatyce wszystko się zmienia z dnia na dzień i nie ma fizycznej możliwości, żeby wszystko dopowiedzieć do ostatniej kropki.
Pozdrawiam,
Wojtek
Po wysłaniu poprzedniego posta naszła mnie refleksja, że oczywiście „studia na uczelni” (to o czym pisał Alex) niekoniecznie oznaczają studiowanie. Niestety często biurokracja czy lenistwo prowadzących biorą górę nad potrzebami studentów, a konieczność stosowania jednoznacznej, identycznej dla wszystkich, zdefiniowanej z góry oceny działa jak systemy motywacyjne w firmach – skłania do maksymalizacji osobistych zysków kosztem dobra całej firmy.
WojtekTM
Pozwól, że dodam coś do Twojej refleksji. To, że wykładowcy nie angażują się w dydaktykę i pracę ze studentami wynika moim zdaniem z tego, że nie mają do tego żadnej motywacji (oprócz osobistej, wewnętrznej potrzeby). Rozliczani są za działalność naukową a nie dydaktykę. To czy ktoś jest dobrym czy złym, angażującym się czy nie angażującym się wykładowcą w żaden sposób nie przekłada się w praktyce na jego ocenę, karierę czy też pensję. Nie są leniwi, po prostu angażują swój wysiłek (a jest on spory) w to, co przekłada się na ich indywidualne korzyści. Daleka jestem od usprawiedliwiania takiej postawy. To co mnie martwi to bierność młodych ludzi, którzy akceptują taką sytuację. Walka o studenta między uczelniami na dobre się rozkręciła, więc to dobry czas na wymuszenie zmian. Tylko czy młodzi ludzie wykorzystają to do wymuszania obniżania poprzeczki czy jej podwyższania to niestety zależy w dużej mierze od nich. Pozdrawiam.
Ola
Aleksandra J
'Tylko czy młodzi ludzie wykorzystają to do wymuszania obniżania poprzeczki czy jej podwyższania to niestety zależy w dużej mierze od nich’- a dlaczego młodzi ludzie mają przyczyniać się do podwyższania poprzeczki? Przecież to może wiązać się z przymusem przyswojenia masy bezwartościowej wiedzy.
Być może młodzi ludzie również angażują swój wysiłek na aktywności zapewniające im korzyści.I gdzie indziej koncentrują własną energię życiową :)
W moim mniemaniu, szlifowanie umiejętności której pisze Alex jest mniej pracochłonnym pomysłem i bardziej korzystne niż zmiana profesorskich motywacji.
@Ewelina
Skąd wiesz co jest „masą bezwartościowej wiedzy”? Uczeń nie zawsze ze swojego poziomu wiedzy jest w stanie ocenić co jest potrzebne (początkujący (nie wiem że nie wiem) -> wiem, że nie wiem (średniozaawansowany) -> wiem, że wiem (ekspert)). Czy przeglądając ten blog ufasz wszystkim pomysłom Alexa? Dlaczego? Może on też próbuje Ci wcisnąć go głowy stertę bezwartościowej wiedzy ładnie opakowanej marketingowo?
Od roku poznaję zupełnie dla mnie nową dziedzinę. Na początku też mnóstwo rzeczy wydawało mi się zbędnych, a zwłaszcza nauka pamięciowa pewnych schematów. Uczyłem się ich tylko dlatego że ufałem nauczycielowi. Dopiero teraz, po roku intensywnej pracy zaczynam zauważać, że te schematy pozwalają mi działać efektywnie.
Zmiana profesorskich motywacji nie jest możliwa. Ale zamiast zmieniać motywację można zmienić profesora na takiego z lepszymi motywacjami (a może wystarczy doktor lub czasami magister), wyjechać na Erasmusa, wziąć udział w projektach. Tylko… trzeba odejść od schematu. Zdaje się, że o tym jest ten wpis ;) i chyba cały blog ;)
@AleksandraJ
Ja też próbuję zadawać pytania, pokazywać, że nie wszystko wygląda tak ładnie jak na folderach marketingowych. I zachęcam do stawiania pytań ale idzie opornie. A na pytanie na pierwszych zajęciach „Co was interesuje?” zwykle słyszę „kasa”.
Ewelina,
Piszesz: „W moim mniemaniu, szlifowanie umiejętności której pisze Alex jest mniej pracochłonnym pomysłem i bardziej korzystne niż zmiana profesorskich motywacji.”
Zgadzam się z tobą w zupełności. Umiejętności, o których pisze Alex są bardzo ważne i dobrze, żeby je można było szlifować od najmłodszych lat.
O motywacjach profesorów wspomniałam jedynie w kontekście tego co napisał WojtekTM, że „Niestety często biurokracja czy lenistwo prowadzących biorą górę nad potrzebami studentów”.
Pisząc, że młodzi ludzie mogą wpłynąć na podniesienie poprzeczki w szkolnictwie wyższym, miałam jedynie na myśli to, że jeśli już idą na studia to mogą wybrać lepsze uczelnie i pozwolić, aby te gorsze albo zniknęły wraz z mało zmotywowanymi profesorami;-) albo się poprawiły.
Ola
Myślę, że paradosksalnie swoją cegiełkę do zbudowanie tego problemu dołożył (świętujący właśnie 25-lecie) internet.
Wobec absolutnego zalewu ładnie opakowanego, bezwartościowego contentu coraz ciężej znaleźć ludziom sensowne, rozwijające treści, co potęguje poczucie chaosu i zagubienia.
Wojtek TM
'Czy przeglądając ten blog ufasz wszystkim pomysłom Alexa?’ – ufam sobie :) I nie ze wsszystkim o czym mówi/pisze się zgadzam.
Napisałam, że 'może’ się wiązać z bezwartościową wiedzą. Mówisz, że zaufałeś nauczycielowi. W takim razie wydaje mi się, że wracamy do punktu wyjścia i budowaniu relacji z różnymi ludźmi… w tym ze studentami. I to takich, w których grę wchodzi 'zaufanie’. Co więcej żadne badania nie są dla mnie jakoś specjalnie wysoko cenione – bo można manipulować danymi, a poza tym w grę mogą wchodzić interesy firm zlecających. Dodatkowo można wyselekscjonować argumenty w sposób przedstawiający 1 temat z 2 zupełnie innych perspektyw – zależy, którą chemy przyjąć.
Nie ma jednego kanonu, a wiedzy przybywa coraz więcej. Wiem, że doba ma 24godziny i sama ustalam co chcę w jej trakcie robić, gdzie chcę poszerzać zakres swoich kompetencji. Więc nie rozumiem, dlaczego osoba trzecia ma mi zająć X godzin czasu, kiedy ja bym znacznie poszerzyła ekspansję w innej dziedzinie. I skąd on wie, przed jakimi wyborami teraz ja stoję? co mam światu do zaoferowania? jakie możliwości się przede mną otwierają?
Jeżeli wykładowca jest w stanie zaciekawić studentów, czy też zdobyć jakoś autorytet (co dzięki Bogu/innemu bytowi nie ma z marszu nadane) to być może znajdą się osoby, które będą chciały go słuchać.
Rozumiem o czym mówisz, w wyborze lepszej uczelni i wyjeździe za granicę. Wszystko jest dla mnie ok. Nie wiem, jak wylądają zajęcia u Ciebie, nie wiem też jakiej otwartości sprzyja grupa. Dlatego temat 'kasy’ w ramach tego, co ich interesuje pozostawiam bez komentarza.
Aleksandra J
Ok, rozumiem. Tutaj się z Tobą zgodzę. W takim razie inaczej to zinterpretowałam. Dobrze jest zapytać autora o zdanie :)
Pozdrawiam,
Ewelina
Z edukacją zdobywaną w szkołach problem jest taki, że nie daje UMIEJĘTNOŚCI, które pozwalają wieść lepsze życie. Nikt nie pokazuje jak budować relacje, zdobywać klientów, rozwijać umiejętność uczenia się nowych umiejętności itd.
Wiedzy jaką można znaleźć w internecie jest tak dużo, że bez jej zapisywania jest po prostu niemożliwe ją później wykorzystać.
Żeby w każdej chwili wrócić do zdobytej wiedzy mogą się przydać 2 programy:
– evernote
– xmind (albo jakikolwiek inny do robienia map myśli)
Można wtedy sobie stopniowo budować własną bazę wiedzy, dodawać coś do niej. Przez stałe powracanie do notatek żeby je rozwijać materiał się mocno utrwala w głowie i kiedy trzeba rozwiązać jakiś problem – do głowy przychodzi rozwiązanie.
Czasem nawet można sobie przypomnieć w którym odgałęzieniu w mapie myślu było rozwiązanie.
Alex,
Poruszyłeś w tym wpisie bardzo ciekawy temat. Wiele razy zetknęłam się z przykładami zachowań (głównie u Polaków) o których piszesz. Myślę, że przyczyn jest wiele i świadomość ich jest potrzebna ale ważniejsza jest praca i działanie nad tym by je zmieniać (po to mamy przecież Twoją książkę!).
Opowiem Wam króciutko o tych przykładach. Kilka lat temu, prowadziłam w Polsce małą pracownię architektury krajobrazu. W trakcie jej prowadzenia ale i do 3 lat już po jej zamknięciu otrzymywałam wiele podań, próśb o przyjęcie kogoś do pracy lub na praktyki. Niestety nie byłam w stanie wtedy nikogo zatrudnić ale zawsze na takiego mejla odpisywałam przyjaźnie, polecając pozostać w kontakcie i pytać w razie potrzeby.
Rezultat. Ani jedna osoba nie zapytała, odpisała, zadzwoniła żeby zapytać co może jeszcze oprócz tego zrobić. Czy może się spotkać ze mną i porozmawiać? Czy mogę coś pomóc, poradzić. Nic. Na domiar złego, wiem, że wielu z nich młodych i ambitnych wciąż pracuje na posadach nie adekwatnych do ich ambicji, pasji i wykształcenia.
A przecież bardzo często wystarczy właśnie pytać odpowiednie osoby, drążyć i szukać.
Pozdrawiam,
Karolina
Zauważyłem, że ostatnio często używasz takiej konstrukcji wpisu:
1. Najpierw straszysz zmianami w świecie, nieprzewidywalnością, brakiem niezbędnych umiejętności, itp.
2. Potem podsuwasz rozwiązanie pozwalające ten strach złagodzić, czyli Twoja książka, klub czytelników, ogólnie wszystkowiedzący autor bloga :)
Hitler straszył Żydami, Putin straszy zachodnimi faszystami… ech, manipulacja jest wszędobylska.
Warto tez poruszyc kwestie autorytetu i jego przekladania sie na inne dziedziny.
Np profesor /skoro zajmuje sie onkologia np dziecieca – nie musi byc autorytetem w sprawie chocby i zarzadzania szpitalem. Nie mowiac o innych bardziej prozaicznych kwestiach.
Klasyczne metody wykladow powoduje brak proaktywnosci u studentow. Przez cale studia mialem raptem 4 wykladowcow u ktorych chodzenie na wyklady to byly ciagle dyskusje nawet czasem zbyt teoretyczne – ale lepsze takie dywagacje niz odczytanie materialow z rzutnika.
A potem pojawia sie szansa na spotkanie z kims kto nie klepie teoretyzmow jak inni – jak ostatnio w Krakowie – gdzie przybylo ponad 300 osob, a doslownie kilkanascie zadawalo pytania…
Inni skorzystali w nadmiarze – wiedzac ile za czas takiego szkoleniowca trzeba bylo zaplacic na rynku prywatnym.
Aleksandra J
Cieszę się, że znalazłaś własną metodę dopytywania się i sama widzisz, jak to jest skuteczne.
Jeśli chodzi o młodych ludzi, to będziemy mieli rozwarstwienie: niektórzy się nauczą i pójdą do przodu, inni nie.
Wojtekm
Trudno jest mi dokładniej wytłumaczyć. To sa niuanse wiedzy i umiejętnośći z tzw. „cutting edge”, jeśli wiesz co mam na myśli.
Martyna B
Dobrze że zdajesz sobie z tego sprawę. Później to tylko kwestia Twojej osobistej kalkulacji, co się opłaca :-)
WojtekTM
Gotowce maja swoje uzasadnienie, czasem nie należy opowiadać historii czegoś od początku liczenia czasu. Z drugiej strony, to co nazywasz „studiowaniem” zdaje się być na wymarciu
Paweł P.
Piszesz „Wobec absolutnego zalewu ładnie opakowanego, bezwartościowego contentu coraz ciężej znaleźć ludziom sensowne, rozwijające treści, co potęguje poczucie chaosu i zagubienia.”
Internet umożliwił publikację wielu ciekawych treści. Trzeba nauczyć się je znajdywać :-)
Mikołaj Grząślewicz
Evernote to mój wielki przyjaciel :-)
Karolina
Dziękuję za przykłady. U mnie zdarzało się zerwanie kontaktu od osób, któ®ym faktycznie pomogłem :-)
Alucard
Co dokładnie chcesz wyrazić Twoim komentarzem?
Szczególnie przykładami z Hitlerem i Putinem???
Maciej
Część studentów jest przyzwyczajona do wykładu jak do narkotyku :-)
To ich problem…
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witaj Alex,
przeczytałem ten artykuł i zaintrygowała mnie jedna rzecz. Na początku wspominasz, że nie mamy co liczyć na kursy, szkolenia i guru, który nam powie co i jak. Ja na swojej życiowej drodze spotkałem właśnie raz takiego jednego guru, który powiedział mi coś za co jestem mu bardzo wdzięczny. Dostałem od niego informację wartą chyba więcej niż każde pieniądze. Mianowicie nakazał mi się obejrzeć dookoła i zapytał „Widzisz tych wszystkich ludzi wokół Ciebie ? Chodzą do tej samej szkoły, uczą się tych samych rzeczy i przedmiotów. Za kilka lat skończycie szkołę, pójdziecie do pracy i jak pracodawca będzie wiedział, że to właśnie Ciebie ma wybrać skoro na etapie szkoły wszyscy jesteśmy tacy sami. Musisz się w czymś wyspecjalizować, w jednej konkretnej rzeczy stań się ekspertem. Nie ważne co to będzie, czy nurkowanie bez butli czy operowanie tokarki czy wycinanie dłutem w pniu drzewa. Stań się najlepszy w jednej czynności, a nie będziesz musiał martwić się o przyszłość.” Posłuchałem się go i tak też uczyniłem. Po przeczytaniu Twojego artykułu przypomniała mi się tam niesamowita historia i chciałem się nie podzielić :) Pozdrawiam !
Roman Kowalczyk
Twój guru dał Ci dobra radę, ja pisze o zdobywaniu wiedzy.
Rozumiesz różnicę?
Pozdrawiam serdecznie
Alex