Bardzo często, zwłaszcza ostatnio, natrafiam na takie zachęty (w tej czy innej formie) w internecie, na FB itp. Często okraszone budującymi zdjęciami czy nagraniami.

Czasem przytacza się przykłady przedsiębiorców, którzy tak zrobili i odnieśli sukces, czy choćby Corteza, który kazał spalić statki na których przybył na podbicie państwa Azteków w Ameryce.

To ładnie i inspirująco wygląda w internecie, ale jest, delikatnie mówiąc niemądre!

Osoby, które upowszechniają poglądy jak w tytule tego postu, z całym szacunkiem są nieco lekko niedouczone i “niedoczytane”.

Każdy, kto czytał coś więcej, niż beletrystykę i amerykańskie poradniki typu “jak zostać milionerem/miliarderem”, powinien wiedzieć, że jest coś takiego, jak survivor bias (”błąd przeżywalności”), który należy uwzględnić przy analizie takich przykładów. Co to oznacza?

Zazwyczaj mówi się o tych przypadkach, którym mimo dużego ryzyka, w ten czy inny sposób udało się osiągnąć sukces. Nikt specjalnie nie zajmuje się dziesiątkami, setkami, czy tysiącami podobnych prób, które skończyły się niepowodzeniem i totalnym bankructwem inicjatorów. Dotyczy to zarówno pojedynczych osób, jak i firm. W rezultacie, osoby mniej doświadczone w biznesie, często niestety ulegają takiej iluzji, że “trzeba mieć odwagę” i rzucając wszystko zacząć od zera. A to się zazwyczaj źle kończy, czego nikomu nie życzę.

Pisze o tym, bo ostatnio prowadziłem sporo rozmów z niezadowolonymi z życia ludźmi w wieku 35-55 lat, którzy doszli do wniosku, że szkoda ich życia na kontynuowanie tego, co robili i czas na duże zmiany. Mówię “Brawo!!!” i to jest szczere. Uważam, że mając to jedno życie, które mamy na pewno, spędzanie go w sposób znacznie odbiegający od tego, czego pragniemy, faktycznie byłoby marnotrawstwem. I sam “zaliczyłem” w życiu kilka radykalnych zwrotów.

Ale…

Prawie nigdy nie robiłem tego rzucając dotychczasowe działania i ślepo podążając za nowym pomysłem, nawet jak był on bardzo obiecujący!

Co najmniej stosowałem wtedy drugą zasadę eksperymentowania, o której mówiłem na moim kanale YT w filmie “Eksperymentuj odważnie, ale bezpiecznie” – “Eksperymentuj tak, aby ewentualne niepowodzenie Cię nie zabiło”

Bardzo Was proszę, pilnujcie tej zasady, niezależnie od tego, co mówią Wam różni “guru”. Nawet jak są medialnie bardzo wyeksponowani i “sławni”. Zapraszam do dyskusji i zadawania pytań w komentarzach. Czasem zdarza się, że odpowiadam po 1-2 dniach, ale ty staram się odpowiedzieć zawsze.

PS: Mogę Wam dać ostatni przykład z mojego życia.

Dość niechcący, razem z Karoliną wpadliśmy ostatnio na pomysł usługi dla MŚP która:

  • prawie każdemu przedsiębiorcy może znacząco zwiększyć jego skuteczność negocjacyjną
  • praktycznie każdego przedsiębiorcę będzie na nią stać
  • w tej jakości i skuteczności byłaby bardzo trudna do skopiowania przez innych
  • może przynosić profity różnym organizacjom biznesowym, zawodowym izbom gospodarczym itp.

Teoretycznie, przy tak dużym potencjalnym rynku należałoby rzucić się na to z całych sił, nieprawdaż? :)

A jednak Karolina nie porzuca swojej świetnie funkcjonującej kancelarii, a ja dalej staram się perfekcyjnie służyć moim klientom z “dużego” świata biznesu.

Mogąc wydać bardzo konkretne pieniądze, rzucić wszystko i wystartować “z grubej rury”, zamiast tego po prostu:

  • Wykupiłem domenę i założyłem fan page na Facebook – koszt kilkanaście zł
  • Spisałem na Cyprze bardzo ogólną koncepcję, konsultując ją z Karoliną – koszt 0 zł
  • Wysłałem ją kilku kompetentnym i zaufanym znajomym z prośbą o feedback – 0 zł
  • Doszlifowałem niejasności wynikające z feedbacku (generalnie bardzo pozytywnego) – koszt 0zł
  • Z bardziej wykrystalizowaną koncepcją zwracam się teraz do szerszego grona znanych mi przedsiębiorców z prośbą o feedback koszt 0zł
  • Pewnie trzeba będzie zrobić informacyjną stronę internetową, choć myślę, że to się będzie rozchodzić wirusowo :) Oczekiwane koszty strony -??? Pewnie pomijalne.
  • Koszty wystartowania ze świadczeniem usługi – hmmm, zapewne podobnie pomijalne :)

Piszę to, aby wielu z Was uświadomić, że nawet jeśli możemy sobie na to pozwolić, to są mało “sexy” podejścia typu “najpierw zamoczę palec stopy w basenie”, które długofalowo i statystycznie są znacznie bardziej obiecujące, niż tak propagowany “bohaterski” skok na główkę. Jeszcze bez sprawdzania, ile w tym basenie jest wody! I że bardzo często koszt wystartowania, jeśli się coś umie i ma odpowiednie grono znajomych, jest minimalny!

Nawiasem mówiąc, jeśli ktoś z moich Znajomych ma podobnie jak ja, jakąś koncepcję, którą chciałby skonsultować, to też służę bezpłatnie do dyspozycji, tak naprawdę to robię to regularnie, tylko nie rozgłaszam tego (tylko wczoraj w 2 przypadkach :-)) Ale dotyczy to tylko osób, które znam :)
Tyle a propos budowania relacji :)

Zapraszam do dyskusji

PPS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/540307449882001/