Natrafiłem ostatnio na ciekawą prezentację
Jest ona zrobiona nieco z amerykańskiej perspektywy, niemniej gorąco polecam jej uważne obejrzenie, głębokie zastanowienie się i wyciągnięcie wniosków.
Szczególnie polecam:
Slajdy 8-10 bo mamy w Europie podobną ilość ludzi do Ameryki Północnej
Slajdy 17-25 aby zastanowić się nad naszą edukacją i jej spodziewanym „czasem połowicznego rozpadu”
Slajdy 49-52 aby przemyśleć jaką wartość ma „wiedza” przekazywana nam na wielu „uczelniach”
Jeśli się nad tym zastanowimy to stanie się jasne, że czeka nas następna wielka zmiana. Każde większe przeobrażenie w otoczeniu jest jak fala, albo jesteśmy w stanie na niej surfować i przez to poruszać się szybciej, albo po prostu utrzymujemy się na powierzchni, albo jesteśmy przez nią zalani. Jako człowiek, który przesurfował już kilka zapewniam Was – tak jest lepiej :-)
Parę pytań, które należałoby sobie zadać to:
- co robie, aby moje umiejętności (przydatne w zarabianiu pieniędzy, bo teraz mówimy o ekonomicznej stronie zagadnienia) poddane były procesowi ciągłego uzupełniania i rozwoju?
- czy wiem co zrobię, jeśli moja obecna wiedza i praca okażą się (prawie) bezwartościowe)?
- gdzie są moje „czujniki” do wykrywania nowych tendencji na rynku (pracy też), tak abym mógł skorzystać z najnowszych zmian?
- czy wiedząc o przyjściu tej fali siedzę w dzielnej, wyposażonej w niezawodny silnik łodzi i mam wokoło wystarczająco dużo przestrzeni do manewrowania?
- czy też może siedzę w łódce przybetonowanej do nabrzeża (np. 30-letnim kredytem spłacanym z dwutysięcznej pensji) i ma zero możliwości aby się ustawiać odpowiednio do nadchodzących fal
- porównując osoby z którymi żyjemy do załogi jachtu: czy jest to sprawna ekipa, która wspierając się gotowa jest pożeglować w nieznane, czy też skłóceni ludzie, którzy siedzą w kabinie (M3) spierając się o sprawy bez znaczenia a to co się dzieje na horyzoncie w ogóle ich nie obchodzi?
- czy jestem gotów przejąć ciężar wspierania starzejących się rodziców po załamaniu się systemu emerytalnego?
- czy mam koncepcję na źródła utrzymania kiedy sam będę miał ponad 65 lat?
- czy jeśli któraś z odpowiedzi na powyższe pytania wypadła bardzo niekorzystnie, znajdę w sobie siłę i determinację aby zmienić istniejący stan rzeczy dopóki mam jeszcze na to czas?
Chyba zafundowałem Wam niezły materiał do przemyśleń. Oczywiście zawsze można schować głowę w piasek i powiedzieć „Alex przesadza”, ale wtedy życzę wiele fartu za 5-10 lat. Będzie bardzo potrzebny…
PS: Jeśli ktokolwiek podnieca się tym, czym zajmują się obecnie polskie media to niech pomyśli, jakie znaczenie będzie miało to wszystko za kilka, kilkanaście lat. Może lepiej popracować nad językami?
Rzeczywiście ciekawa prezentacja
Ja w temacie edukacji. Temat ten (na pewno w komentarzach i na naszych spotkaniach) przewija się dosyć często. Moje ewolucja w tym temacie wygląda następująco. Gdy pierwszy raz Alexie wywołałeś pytanie o wartości biznesowej naszych wyższych uczelni, uruchomił mi się podświadomie zakodowany przekaz, że jak to, studia wyższe są elitarne, to gwarancja sukcesu itp.
Teraz po kilku miesiącach i wielokrotnym analizowaniu tego tematu, ze stwierdzam, że skończenie dwóch kierunków na PW to nie był najlepsza inwestycja, jaką mógłbym zrobić.
Z tym, że wina nie leży tylko po stronie uczelni, sam też nieskorzystałem z wielu okazji jakie szkoła mi dawała Np. wyjazd zagraniczny, dostęp do kilku dobrych ludzi (było tam kilka biznesowo zorientowanych pracowników) itp.
Generalnie ja przy porządkowaniu naszych uczelni zaczął bym od wprowadzenia jednolitego dla wszystkich przedmiotów sposobu prowadzenia egzaminów i zaliczeń. Coś na bazie egzaminu certyfikacyjnego w SAP, a więc test, z jasno określonym na początku zakresem tematycznym, tj. jakie partie materiału wystarczą na zdania na odpowiednim poziomie i jasna analiza wyników. Teraz wygląda to tak, że wykładowca sam określa formę zaliczenia (pisemna, ustna, test itp.), mogłoby to się sprawdzić jakby na Uczelniach niebyło frustratów, którzy wykorzystują egzaminy do pseudo dowartościowania się tanim kosztem (każdy pewnie ma historie egzaminów, które zdaje się latami).
Jeżeli miałby teraz odpowiedzieć na pytanie czy jeszcze raz poszedł na wyższa uczelnie, zapewne tak, ale sam szukałbym jak lepiej ten czas wykorzystać i jeszcze bardziej zaangażowałbym się prace Samorządu Studenckiego (byłem przez 2 lata Przewodniczącym Komisji Socjalnej na moim Wydziale), wyjechał na wymianę zagranicę i kompletnie nie przejmował się średnia.
Artur
Artur
To, co napisałeś w temacie studiów to ważny punkt, aczkolwiek tylko stosunkowo niewielki. Znacznie bardziej istotny jest wspomniany przeze mnie proces ciągłej i niekończącej się edukacji własnej, co niekoniecznie musi oznaczać robienie tego bez wsparcia z zewnątrz.
Po 10 latach może się okazać, że doskonale prosperujesz, ale niczego z wiedzy, któryą przy tam wykorzystujesz nie nauczyłeś się na studiach.
Wracając do tematu pytanie edukacyjne było jednym z łatwiejszych :-)
Koniecznie (przynajmniej samemu sobie) trzeba odpowiedzieć na pozostałe
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Wypowiadałem się kiedyś w komentarzu pod postem o studiowaniu. Pamiętam, że bardzo entuzjastycznie wypowiadałem się na temat studiowania na informatyce. Aktualnie moje zdanie jest nieco inne, życie je troszeczkę zweryfikowało :)
Zaznaczam tutaj, że chodzi mi tutaj o kierunki informatyczne. Na innym nie studiowałem, więc nie mogę się odnieść. Poza tym ażdy chyba rozumie, że lekarzem ciężko będzie zostać ucząc się tylko w domu. Co się zmieniło w moim myśleniu? Parę elementów, które są dobrze oddane w powyższej prezentacji (widziałem ją jakiś czas temu w postaci filmu na youtube – rzeczywiście robi wrażenie). Wiele rzeczy, ktorych się uczę rozmijają się zupełnie z tym co robię w pracy i czym się zajmuję na co dzień. Jeżeli chodzi o dzisiejszą informatykę (i nie tylko informatykę), zauważyć można wzrost znaczenia specjalistów jednej dziedzinie. Dlatego staram się skupić na tym co najbardziej lubię i temu poświęcam cały mój czas. Niestety uczelnia zabiera go bardzo dużo i przez to, że nie jestem człowiekiem zorganizowanym prowadzi do dużego stresu – momentami czuję, że zawalam uczelnię czy pracę. Poza tym specjalizację wybiera się dopiero po 3 roku – stanowczo za późno…
Jedynym rozsądnym wyjściem jest chyba przeniesienie się na studia zaoczne. Jest to chyba niezły kompromis. Dalej będę studiował, rodzinka mnie nie zje żywcem, wojsko nie capnie i co najważniejsze będę miał czas na to co naprawdę w informatyce kocham – programowanie :) Inaczej czuję, że będę powoli się uwsteczniał. Niektórzy mówią: chłopie! przecież na uczelni nie siedzisz 24h na dobę. Słyszałem też wyliczenia, że jeżeli ktoś pracuje 6-8 godzin dziennie jako programista, to dalej po pracy może pisać swoje własne serwisy. Na wszystkie takie wypowiedzi programiści patrzą z przymrużeniem oka. Nie znam człowieka, który potrafi siedzieć prawie cały dzień w pracy, czy na uczelni, po czym przyjechać do domu, siąść do pragromawania i pisać jeszcze parę godzin całkowicie wydajnie. Taki wysiłek umysłowy jest zbyt duży.
Pozdrawiam
Cześć!
Rzeczywiście prezentacja daje do myślenia. zastanawiam się tylko jak to się ma w porównaniu do innych dziedzin życia. Bo całe to przyspieszenie wydaje się tyczyć dziedziny IT, a co z pozostałymi?
Jedno nie ulega wątpliwości uczyć się musimy całe życie. Co do mnie to po prezentacji biorę się za język, bo m zaniedbał go ostatnio. Dzięki Alex za inspirację i motywację, pozdrawiam.
Witam,
Z kolei ja nie wiem jak jest na studiach informatycznych, sama studiowałam zaocznie zarządzanie i marketing i nie chcę dawać tutaj żadnych rad, tylko powiedzieć jakie są moje wrażenia dotyczące tego trybu studiów.
Z perspektywy czasu studiując zaocznie i pracując w zawodzie miałam (w większości przypadków) wrażenia dużej rozbieżności, pomiędzy tym czego uczę się na wykładach i ćwiczeniach, a tym co wykonuję w pracy. Ale teraz oceniam to trochę inaczej. Na moim kierunku zjazdy odbywały się w prawie każdy weekend. Pracowałam w kilku firmach w tym okresie, szukając dla siebie miejsca i w każdej jako marketingowiec niejednokrotnie musiałam poświęcać weekendy na wyjazdy na targi, konferencje i tym podobne wydarzenia. Niejednokrotnie przesiadałam się z samolotu na samolot, a na uczelni nie widziano mnie przez co najmniej kilka zjazdów. Nie miałam problemów z nauką, więc wychodziłam z tego z całkiem niezłymi wynikami, łącznie ze stypendium naukowym, ale…
Teraz uważam, że nie wykorzystałam w pełni tego co miała do zaoferowania moja uczelnia. Mówię o szeregu możliwości, takich jak warsztaty dla studentów prowadzone przez specjalistów w branży, szeregu programów „doszkalających” dla tych, którzy poszukują więcej niż wiedzy z podręczników, pozwalających na uczenie się jak świadomie i w oparciu o zdobytą wiedzę budować swoją karierę. Możliwości, za które teraz słono płacę :) Nie miałam na to zwyczajnie czasu. Uważam, ze mogłabym nauczyć się dużo więcej, czego braki czasem odczuwam i sięgam do wiedzy z różnych źródeł, starając się rozwijać i „nie stać w miejscu”.
Studia zaoczne + doświadczenie w jednym okresie czasu. Wydaje się to idealnym rozwiązaniem, ale tak naprawdę w pewnym momencie tak samo coś będzie potraktowane „po łebkach”.
Podsumowując, każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, ale poszerzanie swojej wiedzy będzie konieczne zawsze – bez względu na tryb studiowania :)
Pozdrawiam,
Ola
Alex,
Mam prośbę o rozwinięcie punktu: „czy jestem gotów przejąć ciężar wspierania starzejących się rodziców po załamaniu się systemu emerytalnego? ” – A dokładniej co rozumiesz pod pojęciem załamanie systemu emerytalnego ?
Artur
Witam
Widzę, że sporo studentów ma po czasie obserwacje podobne do moich. Również żałuję, że nie włączyłem się aktywnie w działalność ‘okołouczelnianą’. Dodałbym jeszcze jako już troszkę bardziej doświadczony student, że żałuję poświęconego czasu na naukę przedmiotów absolutnie zbędnych z mojego punktu widzenia (niektórzy twierdzą, że w ogóle zbędnych ) a uważam że było takich nie mało. Takie rzeczy można jednak dostrzec dopiero z czasem, ewentualnie jeśli się od samego początku doskonale wie w jaką stronę chce się człowiek rozwijać. (Alex myślę, że z racji tego że czyta ten blog sporo studentów warto by wątek edukacji zarówno formalnej jak i nieformalnej kontynuować, będzie wówczas dodatkowa okazja przelać swoją frustrację i rozczarowanie systemem szkolnictwa ;-) )
Ciekawym zagadnieniem poruszanym w tym poście jest kwestia przewidywania przyszłych trendów i dostosowywania się do nich. Po pierwsze nie jest to kwestia łatwa, zwłaszcza w informatyce, a poza tym pozostaje coś o czym pisał w swoim komentarzu Piotr. Jeśli ktoś chcę być dobry w swojej specjalizacji musi sporo czasu na to poświęcić i jak już dokona takiego wyboru to może się okazać, że technologia w jakiej się specjalizuje odeszła już sobie do lamusa a on wrócił do punktu wyjścia. Wiem, że trzeba być czujnym, ale w związku z tym co wyżej nie jest to takie łatwe.
Chciałem poruszyć jeszcze kwestie utrzymywania rodziców na starość, co jest o tyle skomplikowane, że ich okres emerytury przypada na lata w których nasze obciążenia finansowe związane z wychowaniem dzieci są największe(jeśli przyjąć radę o nie podejmowaniu wiążących decyzji w młodym wieku). Dla pocieszenia mogę tylko dodać, że szczęściem naszym jest zamieszkiwanie kraju w którym jest jakikolwiek system emerytalny:-). Mój znajomy z Bangladeszu, gdzie coś na wzór emerytur obejmuje nielicznych obywateli (policja, wojsko, rząd) opowiadał mi, że okres największego obciążenia finansowego przypada wówczas gdy ma się około 40-50 lat i trzeba finansować niezdolną już do pracy starszyznę oraz edukację młodszych członków rodziny. To wszystko w kraju dużo mniej gospodarczo rozwiniętym, więc nie jest to takie łatwe.
Pozdrawiam
Piotr
Jak już wspomniałem, kwestia studiów to tylko mały wycinek poruszanej przez mnie problematyki.
Twoje uwagi o studiach są cenne i chyba rzeczywiście trzeba będzie otworzyć specjalną dyskusję na ten temat (mieliśmy już takie :-))
Wojtek
Jeśli uważnie obejrzysz tę prezentację to wcale nie chodzi tutaj o IT, choć wiele przykładów wziętych jest właśnie z tej dziedziny. Zmiany, które nas czekają obejmą praktycznie całą gospodarkę, dziś wszystko to mniej czy bardziej naczynia połączone.
Gratuluję decyzji wzięcia się za język, w dzisiejszym świecie bez 1-2 języków obcych (na poziomie przyzwoitej konwersacji) mamy bardzo ograniczone możliwości, chyba że ktoś marzy o karierze we władzach tego kraju (w ostatnich wyborach prezydenckich żaden z kandydatów nie splamił się użyteczną znajomością języka innego niż ojczysty)
Ola
Twój komentarz jest ciekawym przyczynkiem do dyskusji o studiach jako takich, to jeszcze jeden bodziec do otwarcia takiego wątku w najbliższej przyszłości
Artur
Zobacz jaką mamy strukturę demograficzną. Dodaj do tego efektywność działania ZUSu, KRUSu i tzw. „drugiego filaru” w którym zresztą nasi rodzice na ogół nie uczestniczyli. Jeśli nic się nie zmieni (a realistycznych możliwości nie ma zbyt wiele chyba że rząd za te 10-15 lat powie „mamy tylu właścicieli nieruchomości, którzy nie mogą z nimi uciec za granicę – wprowadźmy specjalny podatek”) to ten system zbankrutuje jeszcze w czasach, kiedy żyć będą Wasi rodzice, a przynajmniej wypłaty będą tak ograniczone, że ludzie ci za to nie wyżyją. Chcesz wtedy powiedzieć „sajonara” ludziom, którzy przez co najmniej 18 lat troszczyli się o Ciebie?
Temat jest oczywiście bardziej złożony i wymagałby podyskutowania. To akurat najchętniej zrobię przy okazji jakiegoś spotkania
Tomasz
Jeśli już studiujesz, to działalność „okołouczelniana” bardzo przydaje się do rozwijania Twojej kompetencji socjalnej. Widziałem to na szkoleniach, raz nawet w dość ekstremalny (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) sposób.
Jak już wspomniałem wyżej, otworzymy taki wątek o studiach, choć naszym dobrym zwyczajem nie do przelewania frustracji, lecz szukania rozwiązań :-)
Przewidywanie trendów w IT nie bardzo Ci wystarczy, trzeba sporo czytać aby orientować się np. w długoterminowych trendach gospodarczych i na rynku pracy. To bardzo pomaga znaleźć różne sposobności. Dla przykładu jakieś 4 lata temu przewidziałem dzisiejsze problemy na rynku pracy (wtedy w branży IT) i spokojnie przygotowałem pewne przynajmniej częściowe remedium. Dziś Talent Management jest w modzie, ale większość firm ciągle podchodzi do tego akademicko, podczas kiedy ja jestem w stanie dostarczać konkretne rozwiązania. Wierz mi, to niezły „competitive advantage” :-)
Dokładnie takie rzeczy powinien robić każdy z Was. Nie tylko uganiać się z wszystkimi za piłką, ale po prostu ustawić się w miejscu, gdzie ta piłka doleci :-)
Pozdrawiam
Alex
Na studiach nauczyłem się jednej rzeczy, której pewnie bym nie załapał gdybym na nich nie był: że studiować po studiach będzie się całe życie.
I tak też na studia patrzę: pokazanie młodemu człowiekowi trochę innego podejścia do nauki, zmuszenie do myślenia, przyzwyczajenia do tego, że powinien szukać wiedzy. Treść się będzie zmieniać, ale uczymy się tego jak ją zdobywać.
Pomijam, że jest to najlepszy czas w życiu także z innych niż nauka względów.
Co do prezentacji to wywiera duże wrażenie. Osobiście z ciekawością wyczekuję na to, co się będzie dziać za kilka (lub kilkanaście) lat gdy Chiny i Indie w pełni rozwiną skrzydła. Dla większości świata będzie to szok, prawdopodobnie bolesny, a szkoda, bo tylko opór przed zmianą i wypieranie faktów będzie temu winne.
Ogólnie zapowiada się na ciekawą przyszłość, wskakujmy na falę i płyńmy z nią. :)
Z mojej perspektywy, czyli osoby kilka lat po studiach, możliwość studiowania teraz byłaby naprawdę całkiem miłą rzeczą. Po pierwsze, dużo lepiej wyposażone biblioteki i czytelnie (plus cała infrastruktura). Po drugie, dostępny wszędzie Internet (łatwy dostęp do wiadomości). No i po trzecie obecność Polski w UE (możliwość korzystania ze stypendiów europejskich).
Powyższy wstęp napisałem, aby odnieść się do wcześniejszych wpisów, w których niektórzy uważają, że studia ograniczają pole manewru, że obecnie szkoda czasu na studiowanie. Moim zdaniem właśnie teraz opcje studiowania są najciekawsze od kilku lat. Zamiast narzekać na bezsensowne przedmioty warto zainteresować się stypendiami i wyjechać przynajmniej na rok za granicę. Studia w innym kraju, w innym języku dają zupełnie inną perspektywę. Można taki wyjazd nazwać inwestycją w język i kontakty. Możliwość życia w normalnym kraju, gdzie ludzie zajmują się innymi rzeczami niż lustracja i teczki pozwala inaczej spojrzeć na problemy tego kraju i swoje w nim (lub poza nim miejsce).
Dlatego droga studentko, drogi studencie: nie narzekaj, tylko wykorzystaj szanse jakie się dookoła pojawiają :)
Przepraszam, że pchnąłem dyskusję dalej w stronę rozważań około uczelnianych ;-)
Kłopot w tym, że to jest jednak 5 lat życia i to do tego okresu, w którym nasza kreatywność jest chyba największa (a przynajmniej mi się tak wydaje) i możemy się dobrze przygotować (lub też nie ;-) ) do późniejszych zmian. Podejrzewam, że uczenie przestarzałych technologii to nie problem tylko kierunków informatycznych. I jak po obejrzeniu takiej prezentacji uzmysławiamy sobie, że należy przygotowywać się do zawodów, które jeszcze nie istnieją, a na uczelni przyswajamy wiedzę, która jest już w tym momencie mocno nieaktualna :)
Ciekawe było też porównanie pieniędzy przeznaczonych na badania przez Nintendo i pieniędzy przeznaczonych na badania dotyczące edukacji. Cały czas zastanawiam się dlaczego takie przedmioty jak muzyka, czy plastyka są coraz bardziej spychane na dalszy plan i nikt nie wpadł na to, że przydałyby się zajęcia obejmujące ćwiczenia pamięci, szybkiego czytania, zapamiętywania.
Alex: Ciekawe jest to co piszesz o przewidywaniu. Zgadzam się, że naprawdę trzeba dużo czytać i uważnie obserwować, żeby wyciągnąć jakieś wnioski, które mogą nam pomóc znaleźć miejsce, w którym się ustawić, żeby złapać piłkę ;-)
Tylko tutaj znowu trochę przytłaczająca jest druga część prezentacji. Ilość technicznych informacji podwaja sie co 2 lata. Trzeba szybko czytać ;-)
Pozdrawiam
Piotrek
Tomkowski:
To też jest myśl – rozejrzę się za opcją wyjazdu, bo z tego co słyszałem to zainteresowanie programami typu Sokrates jest bardzo małe :)
Alex napisałeś: „w ostatnich wyborach prezydenckich żaden z kandydatów nie splamił się użyteczną znajomością języka innego niż ojczysty”.
O której turze wyborów piszesz? Znam co najmniej jednego kandydata, który sprawnie posługuje się kilkoma językami.
Pozdrawiam
Einer
To, że będę się uczył całe życie załapałem nie na studiach (gdzie musiałem się uczyć wielu całkowicie bezsensownych rzeczy), lecz kiedy miałem moją małą firmę robiącą software. Wtedy też przekonałem się że ustawiczne kształcenie może być przyjemnością :-)
Tomkowski
Studiowanie za granicą, to rzeczywiście ciekawy pomysł, bo przygotowuje młodych ludzi do życia w wielokulturowym świecie, gdzie trzeba będzie komunikować i współpracować z bardzo różnymi ludźmi. Dalej na ten temat nie będę tu pisał, poczekam na ten wątek o studiach :-)
Piotr
Piszesz: „Tylko tutaj znowu trochę przytłaczająca jest druga część prezentacji. Ilość technicznych informacji podwaja sie co 2 lata. Trzeba szybko czytać”
A może warto wykorzystać to spostrzeżenie do wyciągnięcia wniosku, że długoterminowo może lepiej nie polegać wyłącznie na tym, że zawsze nadążymy za rozwojem najnowszych technologii? Trzeba mieć przecież też i czas na delektowanie się życiem, nieprawdaż?
Tomasz
Dziękuję za zwrócenie uwagi na nieprecyzyjność mojej wypowiedzi. Miałem oczywiście na myśli drugą turę wyborów. Wypowiedź oparłem na ówczesnych doniesieniach mediów. Ciekawy post na ten temat (z filmikiem, który jest zabawny, a właściwie powinien być smutny) jest tutaj
No ale z tym całkowicie wychodzimy już poza temat tego wątku i wchodzimy w zakres paleontologii (to ta nauka o dinozaurach :-))
Pozdrawiam serdecznie i zabieram się za post o studiach :-)
Alex
Artur
W dodatku do tego co napisałem o załamaniu systemu znalazłem taki tekst. Sam prezes ZUS-u Gwiazdowski też kiedyś o tym pisał, nie bardzo mam teraz czas aby tego szukać
Pozdrawiam
Alex
Cześć.
Tak czytam sobie, co wypisujecie o studiach i możliwościach z nimi związanymi. Z większością się zgadzam, choć nie ze wszystkimi, ale nie o tym chciałam porozmawiać.
Chodzi mi zwłaszcza o Twoją wypowiedź Alex: „zakres paleontologii (to ta nauka o dinozaurach „, uparliście się ;), paleontologia to nie tylko dinozaury, a raczej dinozaury stanowią znikomy procent zwierząt, którymi zajmuje się ta nauka ;), choć przyznaję najpopularniejszy w mediach. Ze względu na rodzaj moich studiów nie mogłam się powstrzymać od komentarza :):).
Pozdrawiam
Witam wszystkich
Tematem trafiłeś w dziesiątkę drogi Alexie bo jakiś czas temu chodziły mi pewne przemyślenia po głowie dotyczące edukacji na polskich uczelniach …
Myślę, że studiowania jest okresem poszukiwań ….chyba, że zadecydowało się o pójściu np. na medycynę (w tym czasie już nie ma czego szukać a jedyne co można znaleźć to kość strzałkową podczas sekcji;). Wiele kierunków ma szeroką gamę przedmiotów, w których albo to się odnajdujemy albo nie. Nie wiem czemu panuje opinia, iż marketing i zarządzanie to „wszystko i nic”- ABSOLUTNIE. Czemu?
Popatrzymy na to z innej strony. Właśnie od strony dużej różnorodności przedmiotowej. Jedni się sprawdzają w brandingu i zaczyna ich to wciągać, inni w finansach i czują, iż są w posiadaniu analitycznego umysłu. Zmierzam do tego, że studia są pewnym etapem, który daje nam „ obycie” „wstęp” niezbędny do dalszej wędrówki. Ja z moich studiów nie tyle wyciągnęłam wiedze, bo czasami był jej nadmiar i nie dało się poukładać wszystkiego w głowie poprzez system „jak najwięcej egzaminów”, ale mogłam siebie lepiej poznać- moje słabe i mocne strony. Zdarzali się wykładowcy mniej „pociągający” ale i tacy którzy strasznie mi imponowali zachowaniem, wiedzą, stylem. Zakodowałam ich obraz i chce się z nimi w jakiś sposób identyfikować. Dużo osób imponowało mi intelektem i klasą, mimo że czasami mniej wynosiłam z ich zajęć
.
Polskie uczelnie sa nastawione na dawanie TEORII, ona najczęściej przynosi gorsze skutki. Prawda jest taka ze MUSIMY zdać. Wiec kujemy , zdajemy, zapominamy – znana wszystkim zasada. Brakuje przedmiotów które pozwoliłyby tworzyć dobre zespoły. Dzisiaj bardzo ważna – inteligencja emocjonalna co RACJONALNA AKADEMIA pomija totalnie i nie rozwija jej kompletnie. A co jest strasznie ważne w menedżmencie. Musimy przecież tworzyć świetne zespoły, wczuwać się w role członków, posiadać umiejętność zmotywowania ludzi, patrzeć na projekty z różnych perspektyw. Brakuje jakiejkolwiek komunikacji, zawierania kontaktów. Panuje opinia ze Amerykanie sa tępi, nie wiedząc nawet gdzie jest Polska. ALE co z tego , jak potrafią utworzyć świetne zespoły które fenomenalnie współpracują. U nas panuje lęk brak zaufania i dystans.
Jeśli studenci sa aktywni to prędzej czy później trafia na to co ich interesuje najbardziej…poprzez kontakt z odpowiednimi osobami, szkolenia, wyjazdy itp. Byle tylko nie zamykać się w „komórce teorii do wyklepania” jaką serwują uczelnie….Reasumując pani Praktyka i pani Teoria nie mieszkają w jednej chatce zwanej Uczelnią trzeba o tym pamiętać. Podejdźmy do uczelni wyższych jako „dodatek” „wzbogacenie wiedzy”- tej pożądanej.
Pozdrawiam
Aniu
Bardzo ciekawy wpis, który doskonale by pasował do nowego wątku, który przygotowuję :-)
Chcę z jednej strony wsadzić w nim kolejny kij w mrowisko, ale z drugiej napisać odpowiedzialny tekst, aby nikt niechcący nie zrobił sobie krzywdy. Dajcie mi jeszcze chwilę :-)
Nawiasem mówiąc napisałaś: „Panuje opinia ze Amerykanie sa tępi, nie wiedząc nawet gdzie jest Polska.”
A co powiesz na to, że większość pytanych przeze mnie Polaków lokuje miasto Washington w…. stanie Washington (a to drugie wybrzeże) i ma ogromne trudności z wymienieniem stolic takich znanych stanów jak New York (Albany), czy California (Sacramento). Tak więc, jak mawiają Niemcy ” nie rzucajcie kamieniami jeśli sami siedzicie w szklarni” :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Magda
Dziękuję za doprecyzowanie :-)
Użyłem tego uproszczenia świadomie, bo chodziło mi właśnie o te „dinozaury”, które możemy tak często podziwiać w telewizji (jak ktoś nie ma akurat nic lepszegp do roboty)
Do wszystkich
Piszemy o studiach, a jak wygląda Wasze zdanie co do pozostałych pytań poruszonych w głównym poście? :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
…A jesli chodzi o samą prezentację … oczywiscie w inteligentny sposób daje do myślenia, ale i sam pomysł przedstawienia informacji, ze strony wizualnej – skupia uwagę.
Pozdrawiam
W swoim wcześniejszym komentarzu poruszyłem jeszcze kwestię pomocy finansowej rodzicom na emeryturze mając nadzieję, że stanie sie impulsem do dalszej dyskusji i przedstawienia waszych opinii na ten temat.
Swoją drogą to co Alex nazwał zawaleniem sie systemu emerytalnego będzie moim zdaniem dotyczyło bezpośrednio nie tylko naszych rodziców, ale również nas samych bowiem walący się system będzie ratowany nie tylko przez zmniejszenia swoich zobowiązań, czyli między innymi emerytur, ale również zwiększenie obciążeń osób pracujących. Tym bardziej interesuje mnie jaki jest wasz pomysł na zminimializowanie dotkliwości tego zjawiska.
Pozdrawiam
Bardzo ciekawy wpis Anii. Ja też nie wiem gdzie leży Waszyngton oraz inne miasta w dużych stanach USA, za to wiem gdzie znaleźć tę informacje, jeżeli będzie to mi potrzebne. Z tym, że ten temat niech poczeka na post o szkole, bo nasz system (ten z moich czasów) ćwiczy wkuwanie na pamięć (to też się przydaje), a z umiejętnościami myślenia jest gorzej.
Co do innych pytań, to doskonale zdaje sobie sprawę, że w mojej działce (wdrażanie systemów ERP) też będą duże zmiany. Moja wizja tego świata w przyszłości to dostęp do systemu zintegrowanego coś w rodzaju WWW i powstaną firmy, który będą specjalizowały się w utrzymywaniu (konfiguracja, sprzęt i utrzymanie) systemów komputerowych dla wielu przedsiębiorstw. Czyli cała infrastruktura IT (łącznie z ludzmi), podobnie jak już teraz na przykład działy księgowe, będą oddawane w wyspecjalizowane ręce. Czekam na pierwsze symptomy mojej teorii
Z innych przykładów dziś oglądałem na Discovery gdzie pan z NASA, który twierdził że tanie samoloty odrzutowe będą w 21 wieku tym czym w 20 wieku były samochody. Staną się po prostu tanim środkiem transportu (nawet jako dojazdy wewnątrz jednego miasta), już niedługo będzie można kupić pierwsze odrzutowce, poniżej 1 mln dolarów.
Jak to mówi fajne zdanie: „Jedyną stałą jest nieustanna zmiana”
Pozdrawiam
Artur
-> alex
Jakie studia skończyłeś?
Hej wszystkim,
Ja dodam cos od siebie do tematu ZUS i emerytow za x lat.
Jakies kilka tygodni temu pokazalem „magazyn Manager” (nazwa jakos taka) mojemu nauczycielowi Historii, na ktorego ukladce glownym tematem byl temat upadku systemu emerytalnego i spytalem co on o tym sadzi. Jedyna odpowiedz jego byla na temat ze „mamy sie rozmnazac”. Potraktowal odpowiedz z zartem, ale dziwi mnie to ze osoba, ktora jest jednym z najbardziej lubianych i powazanych nauczycieli w szkole dala taka przykra odpowiedz. Liczy on na okolicznosci zewnetrzne – to tak jakby byc swiadomym o czyms i nie robic nic wierzac ze zdarzy sie cud.
A druga sprawa dotyczaca szkoly – 95% rzeczy ktora proboja w niej przekazac jest dla mnie bezuzyteczna(subiektywna opinia). Slyszalem ze w Wielkiej Brytani chca wprowadzic do szkol lekcje o edukacji finansowej – z mojego punktu widzenia, ciekawe kiedy w Polsce wpadna na taki pomsl?
Serdecznie pozdrawiam,
Kamil
Witajcie
Ja chiałem nawiązać do prezentacji w nieco odmienny sposób. Na wstępie uważam, że dobra edukacja to podstawa sukcesu, a dokładnie mówiąc dbałość w systemie edukacji o solidną wiedzę podstawową. Ja miałem to szczęście i wyjechałem na 2 lata do Norwegii na stypendium do jednego z w tym czasie 9 United World Colleges. Szkoły te zapoczątkowały program matury międzynarodowej. Jednak ich siłą jes fakt iż wraz ze mną było tam 199 innych osób z 81 krajów świata. Po stypendium wróciłem do Polski na uniwersytet gdański. Nawet jeśli czasem życzyłbym sobie żeby moje zajęcia wyglądały inaczej to fakt, że w college’u pracowałem trybem prawie uniwersyteckim nauczył mnie pracy we własnym zakresie. Ponieważ jestem niewidomy pracuję wyłącznie z komputerem i wraz z zamiłowaniem do technologii zrobił się ze mnie informatyk analityk. W połączeniu z wydziałem ekonomicznym dało mi to interdyscyplinarne spojżenie na świat.
No ale wracam do prezentacji i jej wizji świata. Przedstawiony tam postęp technologiczny jest zastraszający, ale trzeba też wiele czasu na jego wdrożenie. Przez kilka następnych lat będą istniały zaszłości organizacyjne, psychologiczne i też technologiczne, które będą zwalniały tępo wdrożenia tych nowych technologii. Nawet jeśli komputery będą posiadać moc obliczeniową ludzkiego mózgu to ciekae czy będzie istaniało oprogramowanie, które tę moc wykożysta. Jak narazie jest niewiele oprogramowania, które używa wielordzeniowych procesorów łatwo dostępnych na rynku. Komputery te dostarczą mocy obliczeniowej w w badaniach podstawowych i stosowanych w dziedzinie medyczyny, biologii, genetyki czy energetyki.
Ciąg dalszy poniżej.
Zastraszająca ilość wiedzy będzi e do ogarnięcia przy pomocy komputera inaczej i tak będziemy mieć świadomość jej części jak się to dzieje teraz. Przy zachowaniu pewnego poziomu wiedzy ogólnej np. na poziomie interakcji z otoczeniem specjaliści zaczną być doceniani i szukani.
Nawet jeśli wiele procesów będzie automatyzowane to ktoś będzie musiał ich pilnować. Faktem jest, że jedna osoba będzie w stanie zastąpić wiele osób przy pomocy technologii.
Opisane kraje Azji na pewno staną się większym graczem na rynkach ale co z Ameryką Południową i Afryką? Tam też są ludzie, którzy starają się iść do przodu.
Ja ze swojej strony mam zamiar się zabespieczyć dbając o języki. Jest to teraz dość łatwe. Istnieje plugin do Skype i strona, która jest katalogie osób, które chcą być Twoim „native speakerem” przy nauce języka. Jeśli chodzi o stronę zawodową tona LinkedIn ktoś cytował, że top 500 firm zatrudnia tylko 11% ludzi. Więc obszar małych firm potrzebujących dość specjalistycznych usług może przynieść dobre dochody. Chia lbym usłyszeć wasze zdanie, ale era wysokich płac będzie się powoli kończyć. Będziemy dobrze zarabiać dzięki sieci usługodawców, którzy będą tworzyć wartość dodaną do naszego podstawowego wynagrodzenia.
Czas pokaże co się stanie. Nie wszystko jest takie straszne i nie wszystko różowe. Mój brat pomimo doświadczenia w 2 dużych firmach jako automatyk przemysłowy od roku szuka pracy. Ja mam własną działalność gospodarczą i narazie płace ZUS. Ale to co jest ważne to aktywność i świadomość konieczności zmian.
Pozdrawiam,
Paweł
Ania
Prezentacja ma tę zaletę, że opowiada pewną historię, do pełni szczęścia (gdyby to miała być prezentacja sprzedająca) trzeba by jeszcze trochę popracować nad jej płynnością narracji, bo jest tam parę chropowatości :-)
Tomasz
Masz rację, że walący się system emerytalny (wszystko jedno w jakim kraju) uderzy podwójnie w osoby pracujące poprzez znaczne zwiększenie obciążeń podatkowych (jakby się one nie nazywały).
Moja strategia jest podwójna:
– z jednej strony budowanie aktywów generujących przychody pasywne aby zabezpieczyć się na czas, kiedy nie będę w stanie sprzedawać mojej wiedzy i doświadczenia (tak bardzo lubię to robić, że dobrowolnie z tego nie zrezygnuję :-))
– pracuję też nad ciągłym powiększaniem mojej elastyczności jeśli chodzi o możliwość wyboru miejsca zamieszkania. Robię to np. poprzez geograficzną dywersyfikację moich aktywów, budowanie kontaktów biznesowych w różnych krajach, pracę nad znajomością języków i tym podobne działania. Dzięki temu, w wypadku gdyby np. Niemcom, gdzie aktualnie mieszkam, coś odbiło, to dość szybko zmieniam sobie kraj zamieszkania na inny, gdzie obciążenia nie są takie duże.
Artur
A jak przygotowujesz się do tej zmiany w ERP o której piszesz? Po czym rozpoznasz pierwsze zwiastuny na horyzoncie?
Twierdzenie tego pana z NASA przypomina mi prognozy z lat 20 ubiegłego stulecia, kiedy sądzono że za kilkadziesiąt lat każdy będzie miał swój prywatny samolot. To akurat nie jest takie proste :-)
Paterson
Pozwól, że historię mojej edukacji opiszę w następnym poście, nad którym aktualnie pracuję. Bardzo mi ona tam pasuje :-)
Paweł
Postęp technologiczny to tylko jedna strona medalu. Co powiesz na stwierdzenie, że w Chinach jest więcej wybitnie uzdolnionych dzieci, niż dzieci w Ameryce Północnej w ogóle? Czyli też więcej niż dzieci w Europie? Ile lat będziemy mieli za 10-15 lat, kiedy te dzieci wejdą w wiek produkcyjny? Co z tego może dla nas wyniknąć?
Ten plugin Skype o którym piszesz i lista native speakers to ciekawa sprawa, może podzielisz się tym z Czytelnikami?
Jeśli chodzi o płace, to pozwolę sobie mieć zdanie nieco odmienne od Twojego. Po pierwsze będziemy mieli dalsze rozchylanie się nożyc płacowych. Pensje za wykonywanie typowych nie wnoszących dużej wartości dodanej prac będą niskie (bo konkurencja w Azji, albo komputery mogą zrobić to taniej). Z drugiej strony ludzie, którzy potrafią zrobić dużą różnicę i „dowieźć” znaczące rezultaty będą coraz bardziej w cenie i firmy będą stawać na głowie, aby zapewnić sobie ich usługi. Patrz na już rozpoczynającą się „wojnę o talenty” i powiększającą się elastyczność topowych pracodawców jeśli chodzi o zatrudnianie „gwiazd”. Sam znam z rozmów z różnymi wysokimi managerami parę spektakularnych przykładów, o których niestety nie mogę tutaj pisać. Dlatego też od początku istnienia tego blogu zachęcam do pracy nad własną wartością rynkową, bo to zrobi już w niedalekiej przyszłości dużą różnicę
Pozdrawiam serdecznie i idę pisać dalej post o studiach :-)
Alex
>Parę pytań, które należałoby sobie zadać to:
Dlaczego nie tu?
> * co robie, aby moje umiejętności…
Uczę się języka angielskiego. Język rosyjski, którego uczono mnie w szkołach jest mi obecnie nie tylko nieprzydatny, ale z racji minionych lat jest zapomnianym.
> * czy wiem co zrobię, jeśli moja obecna wiedza i praca okażą się (prawie) >bezwartościowe)?
Ukończyłem kilka szkół, wykonywałem wiele zawodów, interesuję się wieloma >dziedzinami życia. Myślę, że owa wszechstronność i szerokie spektrum wiedzy zapewnia mi pewne zdolności adaptacyjne.
> * gdzie są moje “czujniki” do wykrywania nowych tendencji…
To moja słaba strona – przegapiłem już wiele okazji. :(
> * czy wiedząc o przyjściu tej fali siedzę w dzielnej, wyposażonej w niezawodny >silnik łodzi i mam wokoło wystarczająco dużo przestrzeni do manewrowania?
Niestety nie. Głównie ze względów zawodowych stałem się zakładnikiem obecnej sytuacji. :(
> * czy też może siedzę w łódce przybetonowanej do nabrzeża (np. 30-letnim >kredytem spłacanym z dwutysięcznej pensji) i ma zero możliwości aby się ustawiać >odpowiednio do nadchodzących fal
j.w.
> * porównując osoby z którymi żyjemy do załogi jachtu: czy jest to sprawna >ekipa, która wspierając się gotowa jest pożeglować w nieznane
To moja silna strona – moje małżeństwo jest bardzo udane, moja zona to zarazem moja przyjaciółka, wspieramy się i niestety (?) życie sprawdziło nasz związek (ciężka choroba).
> * czy jestem gotów przejąć ciężar wspierania starzejących się rodziców po >załamaniu się systemu emerytalnego?
Mentalna gotowość istnieje, ale finansowa nie.
> * czy mam koncepcję na źródła utrzymania kiedy sam będę miał ponad 65 lat?
Nie.
> * czy jeśli któraś z odpowiedzi na powyższe pytania wypadła bardzo >niekorzystnie, znajdę w sobie siłę i determinację aby zmienić istniejący stan rzeczy >dopóki mam jeszcze na to czas?
Pracuję nad tym. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że świat stoi otworem i tylko ja sam ograniczam go do ram jednego kraju.
Hello,
Niestety do tej ciekawej dyskusji sie nie wlacze, bo 'zaspalem’… :) Wszystkich, ktorych temat tej prezentacji interesuje, zachecam do przeczytania rewelacyjnej ksiazki:
„The World is Flat” – Thomas L. Friedman (koniecznie nowe zrewidowane wydanie z 2006 r., bo jest zaktualizowane o nowe dane i spostrzezenia)
Autor porusza wszystkie te zagadnienia, i wiele innych, w genialny sposob pokazujac jak zmienil sie swiat w ostatnich latach i jakie beda tego konsekwencje dla gospodarek, narodow i pojedynczych ludzi. Znajdziecie tam takze pytania podobne do tych, ktore zadal Alex, w poscie wraz z proba odpowiedzi na nie, co moze byc inspirujace.
Pozdrawiam,
Kuba
PS> Tekst z pierwszego slajdu „If you are 1 in a million in China…” tez tam znajdziecie :)
Piotr piszesz: ” Głównie ze względów zawodowych stałem się zakładnikiem obecnej sytuacji. ”
Parę linijek wyżej wspominasz o fakcie ukończenia kilku szkół i wykonywaniu wielu zawodów. Czy mogę zapytać (oczywiście jeśli nie wkraczam w sferę prywatną o której nie chciałbys pisać) skąd obecna sytuacja? Skoro jesteś tak elastycznym pracownikiem dlaczego ze względów zawodowych czujesz sie uwiązany?
Pozdrawiam
Witajcie
Ten link do Skype oraz kilka podobnych wynalazkow zbiore na osobny post. Alex masz racje co do różnic płacowych. Ciekawe jest tylko czy osoby, które pozostaną w tej większej strefie niższych płac otrzymają stosunkowo większe płace, które pozwolą im prowadzić dość spokojne życie czy nie. Może to zabrzmi dziwnie, ale świat musi myśleć też o tych „szarych/zwyczajnych” ludziach. W przeszłości oni stali za rewolucjami i dość brutalnie i bezpardonowo rozprawiali się z widzianą ich oczyma nierównością.
Co do pytania o utalentowane dzieci to istotnie będą one stanowiły bardzo liczną konkurencję. Jednak nawet uwcześni pracodawcy więdząc o dość swierzej i dobrej wiedzy absolwentów zwracają uwagę na doświadczenie. Tutaj daje to jakiś spokój. Dodadkowe pytanie to czy owe utalentowane dzieci będą chiały opuszczać Chiny?
Ekonomia talentu to dość nośny termin i na pewno się z nim zgadzam. Ja niedługo zaczne płynąć na tej fali – przynajmniej sprubuję. W końcu w dość systematyczny sposób opisze swoje umiejętności. Wiem z rozmów z kilkoma biznesmenami, że mam dość dobre pomysły na urzycie technologii semantycznych (ontologii) do opisu dużych korporacji i automatycznego tworzenia pełnych lub częściowych reguł do zarządzania w systemach. Tak, to wszystko racja, ale stwierdzenie: „Pan to dokładnie opisze, a my się zastanowimy” jest dość trudne do akceptacji. Trudność polega na tym, że włąśnie taka jedna mała zgoła rzecz może wiele zmienić i ja też chiałbym brać udział w dzieleniu tortu. Ostatnio wiele sobie główkuje i zapisuje. Taki stan bardzo dobrze wpływa na ilość produktywnych godzin, które spędzam przed komputerem.
Jeśli chodzi o relokacje to na szczęście mam kontakt z wieloma osobami z tych 81 krajów z college’u. :)
Pozdrawiam,
Paweł
Piotr
Właściwe określenie aktualnej pozycji to podstawa wszelkiej nawigacji, niezależnie od tego, jak niekorzystne jest nasze położenie. Pomyśl jaką masz przewagę w stosunku do wielu innych ludzi, którzy chowają głowę w piasek.
Kuba
Dziękuję za tę informację o książce. Już zamówiona w Amazonie, szkoda, że dowiedziałem się dopiero dzisiaj bo jutro wyjeżdżam, i zamówienie będzie musiało poczekać. Potem wrzucę ją do naszej biblioteki.
Paweł
Obawiam się, że ci szarzy/zwyczajni mogą mieć spore problemy właśnie dlatego, bo będzie ich tak wielu. Ich też najbardziej dotknie światowa konkurencja (chyba że czyimś marzeniem jest praca na budowie).
Jeśli tych uzdolnionych dzieci jest tyle ile dzieci w Europie w ogóle, to nie ma siły, aby nie odbiło się to na sytuacji w Europie i Ameryce (choć to raczej Ameryka stara się przyciągnąć najzdolniejszych, podczas kiedy Europa ma delikatnie mówiąc dość dziwną politykę imigracyjną).
Pozdrawiam
Alex
Witajcie,
Tak jak powiedziałem robię listę fajnych rozszerzeń do Skype:
1. Verbalplanet – strona z kursami językowymi, listą lektorów i nauczycieli.
http://www.verbalplanet.com/
2. Skype Universal Chat
Jest to wtyczka do Skype, która w locie tłumaczy chat pomiędzy 36 czy 38 językami.
https://developer.skype.com/Docs/Extras/AboutExtras/UniversalChat
3. BitWine
Sieć w której użytkownicy są doradcami lub klientami. Każdy doradca ustala swoją stawkę za świadczone usługi. Mediatorem płatności jest BitWine.
http://www.bitwine.com/
Alex, kiedyś wspominałeś o liście polecanych książek.
Tutaj są dwa linki do serwisów z rekomendacjami.
http://800ceoread.com/
http://librarything.com/
Mam nadzieje, że nie wysadzę wam komputera w powietrze.
Alex, masz racje na pewno się to odbije i na USA i Europie. Może nie będzie tak źle ani USA ani Europa nie stoją w miejscu.
A ja od Poniedziałku wracam do judo. Noga jest już sprawna – kilka sparingów to super sprawa!
Pozdrawiam,
Paweł
>Piotr piszesz: ” Głównie ze względów zawodowych stałem się zakładnikiem obecnej >sytuacji. ”
Tomku wynika to z miejsca zamieszkania – małe biedne miasteczko, upadający przemysł, niskie zarobki, i duże miasta za daleko, by dojeżdżać do pracy. Czas na przeprowadzkę. :)
Paweł napisał:,
1. Verbalplanet – strona z kursami językowymi, listą lektorów i nauczycieli.
http://www.verbalplanet.com/
Wygład fajnie, ale jest płatne, tzn płacimy lektorom.
http://www.kantalk.com/
Tutaj można poszukać fajnego lektora, którem na koniec mówiesz grzecznie Dziękuje, do następnego razu :)
Artur
Przykro mi pisać z innej beczki, ale czasem wydaje mi się, że warto popełnić taki mały skok w bok :) Chciałbym Ci szczerze podziękować Alex za prowadzenie tego serwisu raczej niż blogu… Wiem, że to niemalże tysięczne słowa pochwały dla Twojej osoby w ramach tej strony, ale… Wydaje mi się, że i Ty nie jesteś w pełni świadomy jak niesamowicie rozbudowaną pod względem akcji-reakcji działalność prowadzisz. Ja przyznam się miałbym kłopoty z zachowaniem zdrowego rozsądku przy tak dużej czytalności i, nie owijajmy w bawełnę, popularności, Tobie się to świetnie udaje, podziwiam także, że Ci się chce. Ogólnie, warto Cię podziwiać i naśladować.
// Kolejny skok w bok. Co do rady na wychylanie się, w moim przypadku największym oporem przeciwko temu jest fakt, że nigdy nie miałem z tego faktu żadnych korzyści które by mnie cieszyły, większość z nich to bardzo poważne afery w które popadałem (zawsze ja jednak miałem rację:D). Ciężko przekonać kogoś co do wspaniałości pewnego zdarzenia X, jeśli dla danej osoby pozostaje to w sferze rozmyślań. Nie przeczytałem tego nigdzie więcej na tym blogu, a uważam to za kluczowy problem w byciu dobrym. Wydaje mi się, że wielu ludzi (w tym ja) po prostu musi być choć raz naprawdę bardzo złym (jak przeczytałem i Ty tak miałeś), by stać się na stale dobrym.
Pozdrawiam wszystkich
Artur
Dziękuję za ten nowy link. Ciekawe jakie będą Twoje praktyczne doświadczenia z tym bezpłatnym serwisem.
Rafał
Dziękuję za miłe słowa :-)
Jak na razie pochwały nie idą w tysiące. :-) Nie sądzę też, że należy mnie naśladować, raczej traktować to, co piszę jako bodźce do zastanowienia się nad swoim życiem, co może prowadzić do indywidualnych rozwiązań o niebo lepszych, niże te przedstawiane przeze mnie. Każdy ma przecież własne potrzeby i wyobrażenia.
Wychylać się trzeba, tylko w miarę mądrze i w odpowiednim środowisku. Nie należy zniechęcać się początkowym brakiem rezultatów, tylko dopracowywać „technikę” :-)
Nigdzie nie pisałem też, że trzeba być naprawdę złym człowiekiem, aby stać się dobrym. To nieporozumienie!! Pisałem, że klepałem kiedyś sporą biedę, oraz to, że nie z wszystkich moich dawnych działań jestem dziś dumny, ale to ogromna różnica.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
jeszcze na szybko do Artura w sprawie emerytur.
Poczytaj to http://biznes.onet.pl/5,1410394,prasa.html
Pozdrawiam
Alex
Nie, nie. Nie mówię, że Ty tak mówiłeś, że trzeba się stać złym by być dobrym. Chodzi mi o tę przykrą właściwość człowieka, że docenić coś potrafi się dopiero wtedy, gdy się to straci. Podobnie jest z moim życiem codziennym. Nie jestem zbyt dobrym człowiekiem, ale absolutnie nie jestem też złym. Doprowadza to do tego, że nie doświadczam plusów bycia naprawdę dobrym, ani plusów bycia złym (i to ma przecież swoje zalety, i to dużo), zarazem nie znam także i minusów. Ale doświadczam zalet i wad tego środka, w sensie dużej swobody ruchu, braku zobowiązań, niezależności. Stając się złym traci się większość potrzebnych nam do życia wartości, zaczynamy widzieć do czego prowadzi nieodpowiednia droga, dopiero wtedy można zrozumieć sens bycia dobrym. Ja, niestety, pomimo wielu lat starania nie potrafię być szczerze dobrym, bo albo nie mam na to już siły, albo motywacji. Mam nadzieję, że wyraziłem się w stopniu umożliwiającym pochwycenie mojej myśli przewodniej :)
A skoro mówisz, że nie sądzisz, że należy Cię naśladować… Mam nadzieję, że jednak były to słowa skromności, z powodu często niekulturalnej obiektywności. Dla przykładu, żyjemy w kraju w którym od zawsze wszelkie autorytety dodawały narodowi skrzydeł, ciekawe przykłady : Jan Paweł II, Adam Małysz. Te dwie sylwetki praktycznie łączyły Polaków, przez długi czas wspomagały całe masy w robieniu wielu dobrych rzeczy. Jednak jak każdy wie, dziś mamy bardzo niewiele osób godnych naśladowania. Chodzi mi oto, żeby być takim jak Ty nie w znaczeniu, żeby każdy wybrał sobie Twój zawód, Twoje hobby itp :) Tylko o zachowanie, postawę życiową. Uważam, że tutaj już skromność nie może zniwelować tego komplementu, bo to jest on faktem, jak wielu czytelników stwierdziło/może stwierdzić :) Więc możnaby rzec : To do czego Ty dążysz mogłoby być taki autorytetem. A to jak blisko tego już jesteś Ty, mogłoby być motywacją :)
Pozdrawiam
Kilka raz przeglądałem podaną na początku wpisu prezentacje. Ale nie umiem w tej chwili objąć jej całości w głowie, poza stosunkowo banalnym stwierdzeniem, że uczyć się trzeba całe życie (które już padało w komentarzach) i że obecna technika ułatwia niesłychanie dostęp do wiedzy. Ale jednocześnie widzę, że prezentacja zbytnio polega na pewnych stereotypach, które jak pokazuje historia najczęściej się nie sprawdzają (na przykład popatrzcie, jak w latach 40-50 XXw. wyobrażano sobie jak będzie wyglądać samochód w XXIw).
Mam jednak kilka uwag do początkowych slajdów.
1) Ilość nie zawsze przechodzi w jakość. To że rodzi się wielu Hindusów i Chińczyków nie oznacza, że przejmą władzę nad światem i odbiorą nam pracę. Chciałbym przypomnieć, że już teraz jest ich znacznie więcej niż Europejczyków i Amerykanów razem wziętych (i tak już jest od wielu, wielu lat). Przykład Doliny Krzemowej w USA pokazuje, że nie wystarczy mieć zaplecze akademickie oraz finansowe, aby zbudować coś niesłychanie innowacyjnego. Były różne próby na świecie (m.in. w Niemczech), ale nadal mimo upływu lat jest tylko jedna Dolina Krzemowa.
2) Możliwe jednak, że zmieni się radykalnie charakter pracy w Europie i USA z robotnika fizycznego na robotnika umysłowego (co zresztą powoli się już dzieje). A Europa nie jest bez szans, mimo rozbudowanego systemu socjalnego. W końcu na przykład największa firma produkująca telefony komórkowe pochodzi z niewielkiej Finlandii.
3) Na jednym ze slajdów pojawia się informacja, że najpotężniejszym krajem w 1900 roku była Wielka Brytania. Pamiętajmy jednak, że nadal Wielka Brytania jest silnym i ważnym krajem. Natomiast USA, które w prostej linii wywodzą się z UK są w tej chwili najpotężniejszym krajem na świecie. Co oznacza, że cały czas przez ponad 100 lat najpotężniejsze państwa powstają w kręgu kultury protestanckiej i atlantyckiej.
4) Jeszcze na początku lat 80 XXw. Bill Gates, właściciel Microsoft twierdził, że każdemu w komputerze osobistym wystarczy na bardzo długo 640 KB RAM. Teraz standardem wyznaczonym przez Microsoft i Vistę jest co najmniej 1 GB RAM. Jak łatwo policzyć jest to co najmniej 1000 krotny wzrost w ciągu około 25 lat. I co? I nic. Ludzie adoptowali się do zmian i nauczyli się z nich korzystać. Sądzę, że tak samo będzie z obecnymi wynalazkami i technologiami.
po co przewidywać przyszłość skoro można ją tworzyć
Paterson
Po to żeby nie wyszło tak jak wyszło w Rosji z socjalizmem. Oni byli jeszcze bardziej optymistyczni od nas wszystkich, każdy miał dobre chęci… Uważam, że czasem trzeba jednak pomyśleć jak to będzie, aczkolwiek uważam także, że ta prezentacja w małym stopniu dotyczy nas, prostych ludzi, bo obejmuje rzeczy na które bezpośrednio z nas nikt nie ma wpływu. Jednak jest bardzo interesująca, trzeba przyznać!
Rafał
To, co piszę na blogu to różne podejścia i strategie, które w moim przypadku (i jeszcze kilku ludzi) doprowadziły do bardzo atrakcyjnych rezultatów. Nie przesądza to sprawy, że inne podejścia i metody mogą być dla kogoś lepsze. To trzeba sobie zawsze indywidualnie rozpatrzyć.
Tomkowski
Długofalowo czynniki demograficzne z pewnością odbiją się na sytuacji gospodarczej. Jeśli Chińczycy mają więcej wybitnie uzdolnionych dzieci, niż Europejczycy w ogóle to jest prędzej czy później odbije się to też na naszych rynkach pracy. Nikt nie mówi też o powtarzaniu Doliny Krzemowej, od tego jesteśmy i tak lata świetlne oddaleni. :-) Większość ludzi w tym kraju wykonuje znacznie prostsze i prace i o te należałoby się bać. I nie chodzi tu o adaptację do zmian technologicznych, lecz spore międzyregionalne przesunięcia gospodarcze. To z pomyłkami Billa nie ma nic wspólnego :-)
Paterson
Nasze możliwości tworzenia przyszłości są jednak ograniczone (przynajmniej w mojej rzeczywistości). To trochę jak w żeglarstwie, na sam wiat masz stosunkowo niewielki wpływ i przejście zimnego frontu dobrze jest rozpoznać zawczasu :-) W życiu jest podobnie..
Rafał
To, że na coś nie masz bezpośredniego wpływu nie oznacza, że to coś nie ma wpływu na Ciebie
Pozdrawiam
Alex
Witam,
I kilka odpowiedzi na te jakże ciekawe pytania z mojej strony (starałem się jak mogłem uciec od tematu studiów):
Aby moje umiejętności poddane były ciągłemu doskonaleniu założyłem sobie, że co rok będę zdobywał jakąś nową umiejętność, która będzie przydatna na rynku pracy i będzie stanowiła o mojej konkurencyjności. Inwestuję w tą naukę sam z zarobionych „na etacie” pieniędzy, co zwykle się zwracało z dużą nawiązką. Na przykład sam zapłaciłem za swoje studia podyplomowe z pewnej dziedziny, które potem okazały się wybitnie przydatne przy negocjacjach zmiany stanowiska pracy. Licząc otrzymaną przy okazji podwyżkę zwróciły się w jakieś 6 miesięcy (czyli krócej niż trwały). Obecnie kończę pewien specjalistyczny kurs, o którym wiedziałem, że jest zapotrzebowanie na umiejętności które tam zdobywam. Jeżeli dobrze pójdzie to 1/4 kosztów kilkumiesięcznego kursu, za który znów płaciłem sam, zwróci mi się w jeden weekend!!! Boję się liczyć stopę zwrotu ;-) Jak ktoś z Was w to nie wierzy to jeżeli go to pocieszy mogę powiedzieć, że ja też nie wierzyłem do czasu aż nie spróbowałem.
Co zrobię jeżeli moja wiedza okaże się nieprzydatna? Ciężka sprawa, bo bym się musiał zapytać która wiedza. Obecnie czuję się ekspertem od jednej konkretnej dziedziny (zarządzanie projektami IT) ale dzięki zainteresowaniom i strategii opisanej powyżej wiem też, że mogę podjąć wiele innych prac/zadań. Jeżeli uda mi się co rok zdobywać nowe umiejętności to jestem przekonany, że ten problem nie będzie istniał. Ciekawsza sprawa to te „czujki”, czyli jak wykrywać zmiany i decydować, w moim przypadku, czego nowego się uczyć. Ja robię to poprzez rozmowy z innymi ludźmi. Mam kilku znajomych, którzy pracują w ciekawych środowiskach i na podstawie rozmów z nimi analizuję i podejmuję decyzje. Na razie mi się udawało, choć uważam, że krąg tych osób jest niewystarczający i pracuję nad jego poszerzeniem. Drugim ciekawym źródłem jest szukanie inspiracji i śledzenie trendów na świecie. Jak to robię? Dużo czytam. I to nie polskiej prasy o lustracji, tylko raczej o tym co się dzieje na świecie a zwłaszcza w kontekście tego jaki będzie to miało wpływ na mnie i moje środowisko. Bardzo ciekawym źródłem inspiracji są serwisy internetowe, ściśle nakierowane na śledzenie trendów na świecie (np. http://trendwatching.com/).
Co do tego co będę robił na emeryturze i z czego utrzymają się moi rodzice to zacząłem od tego, że przeczytałem książkę „Bogaty ojciec, biedny ojciec”. Serdecznie ją polecam tym wszystkim, którzy jeszcze nie czytali – może zmienić paradygmat postrzegania swojej sytuacji ekonomicznej. Od czasu jak ją przeczytałem zacząłem szukać źródeł pasywnego przychodu, wykorzystując między innymi inspirację trendami na świecie. I chyba jakieś trzy tygodnie temu znalazłem to, czego szukałem. Przynosi jakieś 10-15% zwrotu w skali roku, przy początkowej wymaganej inwestycji około 200-300 tys. PLN. Praktycznie bezobsługowe z punktu widzenia właściciela i w dzisiejszym świecie nie ma możliwości się nie udać (zaspokaja podstawowe potrzeby ludzi). Nie są to nieruchomości, natomiast bariera wejścia polega na upierdliwym polskim prawie. Jak wymyślę w jaki sposób uzyskać kapitał początkowy i „zwalczyć” urzędników to zaryzykuję i zainwestuję. Co to jest to Wam nie powiem, bo rynek jest wybitnie niszowy i bardzo ograniczony, więc nie chcę sobie robić konkurencji :-) W każdym razie jeżeli wszystko pójdzie tak jak się spodziewam to na „emeryturze” chciałbym mieć 4-5 takich inwestycji. Zyskami z pierwszej chcę finansować kolejne. Taki układ powinien dawać stały przychód rzędu około 150 000 PLN rocznie. Idę o zakład, że to więcej niż suma, na którą mogę liczyć z ZUS. Powinno wystarczyć najpierw dla moich rodziców a potem dla mnie.
Pozdrawiam,
Szymon
Szymon
Cieszę się, że masz takie doświadczenia z rezultatami umiejętnego rozszerzania Twoim umiejętności zawodowych i o tym tutaj piszesz. To dobry przykład że tak można, nie jest to kwestia szczęścia i ja nie jestem pod tym względem żadnym wyjątkiem (wbrew temu co czasem mówią mi różni ludzie :-)).
Gratuluję znalezienia dobrego sposobu zainwestowania Twoich pieniędzy. Pamiętaj tylko, że jeśli ma to być na długo to czasem warto nasze inwestycje nieco zdywersyfikować, o czym miałem wątpliwą przyjemność przekonać się na własnej skórze.
Powodzenia w dalszej realizacji tej drogi!!
Do wszystkich
E-papier, o którym wspomina prezentacja już jest :
Poczytajcie tutaj: http://www.physorg.com/news98244355.html
Pozdrawiam serdecznie
Alex
szkoda, że strona nie jest częściej updat’owana, ale i tak sie fajnie czyta
Witajcie,
Podaje deser to prezentacji znalezionej przez Alexa.
Zapoznalem sie z tym artykulem na II roku w College’u w Norwegii czyli w 2001 roku.
Tytul to: Why the future doesn’t need us.
http://www.wired.com/wired/archive/8.04/joy.html
Pozdrawiam,
Pawel
Paterson
którą stronę masz na myśli? :-)
Jeśli tę, to uwzględnij, że pisze ją ktoś, kto w realu obydwoma nogami stoi w intensywnym życiu zawodowym i prywatnym. Stąd wahania w częstotliwości publikowania nowych postów.
Pozdrawiam
Alex
Natknąłem się na następujący cytat z Darwina, który pasuje do ogólnego tematu postu:
„It is not the strongest of the species that survives, nor the most intelligent, but the one most responsive to change.”
Warto, aby każdy z nas intensywnie się zastanowił jak to u niego wygląda …. i co może zrobić, aby ten czynnik długoterminowo poprawić
Pozdrawiam
Alex
Witam
Zawsze, jak historia pokazuje zastanawiano się na początku wieku co będzie z nami na następne 100lat i zazwyczaj te rozważania były błędne.
Z wielu założeń na przyszłość z początku XXw. dziś się tylko śmiejemy i pewnie nasze rozważania będą powodem do uśmiechu dla następnych pokoleń.
Na światowej wystawie techniki w Paryżu(jakoś tak z początku XXw.) najmądrzejsze głowy ówczesnego świata twierdzily, że człowiek wymyślił już wszystko, nawet H.Ford osiągając sukces modelem T w motoryzacji był przekonany, że lepszego auta juz nie można stworzyć.
Tak samo dziś, jak wczoraj, oceniamy jutrzejszy dzień na podstawie oczywistych dedukcji doświadczeń(ale czy tak będzie? w końcu historia świata nie opiera się na logicznych wzorach).
Piszesz Alex o utrzymaniu rodziców, o nich to się aż tak nie martwie, za niedługo dostaną swoje emerytury od państwa. Problem poważny mają ludzie młodzi, pokolenie dzisiejszych 20/30 latków na nich to już wogole nikt nie bedzie pracował, zresztą sam prezes ZUS mówił,że jak ktoś chce mieć godziwą emeryturę niech na zus nie liczy.
Dziś wiem, że miesięcznie opłacając sobie zus po 700zl nigdy nie dostanę tego co te pieniądze same moglyby wypracować rzucone np. na rynek funduszy itd.
No cóż, płacenie zusu to patriotyczny obowiązek na wieki wieków hahahah
Pozdrawiam
Piotrek
Nasze rozważania nie dotyczą tego, co będzie za 100 lat, lecz w najbliższych 5-15 latach. Dlatego Twój przykład z początku komentarze nie jest więc chyba odpowiedni. Na 5-15 lat możemy interpolować pewne trendy, choć oczywiście zawsze może pojawić się coś nowego.
Nie wiem jak Twoi rodzice, moja matka po śmierci ojca miałaby spory kłopot aby w miarą godnie żyjąc wiązać koniec z końcem.
My w ogóle powinniśmy potraktować obydwa filary emerytalne jako podatek (wiem, że to niezupełnie tak jest) i zacząć myśleć o samodzielnym zabezpieczeniu swojej przyszłości (ale proszę nie kupowaniem czegoś na 30 letni kredyt!!!)
ZUS nie jest patriotycznym obowiązkiem, lecz konsekwencją wyboru pewnego kraju do życia i sposobu funkcjonowania w nim
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex
Patriotyczny obowiązek to był w wielkim cudzysłowiu pisany. Coż ja nie moge ZUSu nie płacić mając firmę a wiem, że to pieniądz wyrzucony w błoto, oficjalny haracz dla państwa (nie mylić z podatkami).
Z drugiej strony, aby wybrać inny kraj to na pewno zus itp. urzędy mnie stad nie wygonią. Mogę powiedzieć, że również to swoj urok ma, że jest to wszystko takie niepoukładane dopiero w budowie.Dzięki temu nie jest tutaj nudno(na swój sposób).
Piotrek
Piszesz:”Coż ja nie moge ZUSu nie płacić mając firmę” to była jedna z opcji :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex
slajdy znalezione na blogu Jarosława Lipszyca i zrobione na podstawie wskazanej przez Ciebie prezentacji, ale zawierające dodatkowe informacje o Polsce i o Polakach:
http://www.youtube.com/watch?v=syYiX39GdAg
Tomkowski
Dziękuję za link. Warto jeszcze raz obejrzeć (to dla tych, którzy obejrzeli oryginał) i zadać sobie pytanie „gdzie ja jestem w tym wszystkim i co robię aby stać się beneficjentem, a nie ofiarą nadchodzących zmian?”
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witaj Alex
Stopniowo powracam do ciekawszych postów, przy których muszę zebrać swoje rozbiegane myśli, żeby dodać własny komentarz :) Świat zmienia się w coraz szybszym tępie i mało ludzi uświadamia to sobie, powielając stare wzorce postępowania lub modyfukując je stanowczo za mało. Sam od pewnego czasu próbuję antycypować jak na rozwój świata wpłynie Azja. Jest im coraz łatwiej komunikować się ze światem i podróżować. Do tego mamy tam zalążek bomby biologicznej (przeludnienie, spora nadwyżka mężczyzn nad kobietami – przynajmniej w Chinach). Jak wykorzystać tę sytuację pozytywnie?
Niektóre, dość szokujące dane z prezentacji można wg. mnie interpretować na różne sposoby, nawet dość skrajne. Weźmy rosnącą w szybkim tępie ilość informacji. Wydaje się, że mamy trudne zadanie opanowywania ogromnej ilości wiedzy. Niestety, dużo idzie w ilość a nie jakość. Przykład z rozrastaniem się Dziennika Ustaw w Polsce jest też wymowny. Zazwyczaj dobre (właściwe) rozwiązania są prostsze :) W przyrodzie działa to doskonale – procesy dążą do minimalizacji energii. Ludzie mają tendencje odwrotne, dlatego także duża część wiedzy szybko się dezaktualizuje.
Jaki z tego wniosek dla mnie? Chcę nauczyć się wyławiać te obszary wiedzy, które będą długo (a najlepiej zawsze) aktualne i potrzebne. Mogą zmieniać się konteksty i szczegóły, ale fundament jest wspólny [wniosek ten pasuje mi nie tylko do tego postu na Twoim blogu, ale nie wiem, jak zrobić link w tej „technologii” :) ] Na przykład, w elektronice pojawiają się ciągle nowe technologie związane chociażby z miniaturyzacją i szybszymi sygnałami. Jak ktoś zna elektromagnetyzm to jest to dla niego głównie skalowanie problemu. Jak nauczył się tylko technik projektowania obwodów (uproszczenia dla stałych skupionych), to teraz ma gorzej. Podobnie z programowaniem. Zamiast uczyć ogolnego myślenia algorytmicznego, robi się, o zgrozo, lekcje z używania Worda pod Win :) To drugie jest prostsze, ale do czego prowadzi…
Wyłania się więc może nawet pomysł na biznes – jak z gąszcza informacji wyławiać te naprawdę przydatne? Obecnie można uczyć się całe życie i wiedzieć/potrafić niewiele. Musimy przeprowadzać odpowiednią selekcję, ale to mało. Musimy być gotowi na coraz szybszą zmianę kontekstów i odnajdowania się w nich. Darwin podał tutaj (kolejne) nawiązanie do przyrody warte naśladowania. Koniec „komfortu” stałego schematu życiowego :)
Serdecznie pozdrawiam
Tomek
Native Speaker via Skype, podoba mi się
kolejny kamyczek do układanki szybkiej nauki języka obcego
aktualnie robię listę różnych metod by zrobić naukę efektywniejszą bez chodzenia na kursy i to na dodatek płatne ;-)
i od razu rozpoznanie w boju – francuski
za głowę się dzisiaj łapię co ja robiłem w np szkole średniej i później w tej materii :-)