Czas na druga część postu o ważnych wyborach.
W międzyczasie poczytałem na FB kilka relacji młodych ludzi, którzy sa przeszczęśliwi, bo właśnie pomieszkali/pomieszkują trochę w cieplejszych krajach. To jest generalnie bardzo dobry pomysł, warto tylko pamiętać, aby nie przesadzić. Ja chyba trochę przesadziłem spędzając chyba od 20 lat zimy w subtropikach, choć muszę przyznać, że nie żałuję żadnego z tych pobytów :-)
Wracając do mojej decyzji, to jest jeszcze kilka punktów, które warto omówić, szczególnie te związane z nastawieniem.
Zacznijmy od banalnej sprawy – czysto technicznej strony medalu, która wymagała kilku drobnych dopasowani takich jak:
- Wspomniany już zakup butów zimowych
- Poradzenia sobie z różnica wilgotności powietrza na Gran Canaria, a mieszkaniem ogrzewanym kaloryferami. Tutaj bezcenny jest dobry nawilżacz powietrza, koniecznie taki, który odparowuje wodę, a nie rozbija ją na mgiełkę ultradźwiękiem, inaczej, o ile nie używasz wody destylowanej, to masz pył wapienny wszedzie
- Zadbanie o odpowiednia ilość światła. Pal licho „efekt cieplarniany”, wkręcamy w domu same „setki” i „siedemdziesiątki piątki”, które palą się kiedy trzeba :-) Do tego stwierdziłem, że kilka kawiarni ma znacznie więcej światła dziennego, niż ja przy moim biurku. W rezultacie, kiedy się da, to zabieram laptop i pracuje tam. Tutaj wychodzi wada mojej części Ursynowa, bo muszę wsiąść w samochód i podjechać kawałek :-( Trochę w tym zazdroszczę Kolegom, którzy przenieśli się do centrum :-)
A teraz ważna (i poważna) część)
Fakt, że w tej pogodzie tutaj nie zawsze czuję się optymalnie spowodował, że jeszcze bardziej cenię sobie mój czas i dbam o jego jakość. Zawsze byłem zwolennikiem unikania kontaktów z ludźmi, którzy w jakikolwiek sposób negatywnie na mnie wpływają, ostatnie dwa miesiące wyczuliły mnie jeszcze bardziej. Jeśli po kilku dniach senności i zmęczenia nagle masz przypływ energii i kreatywności, a tu nagle ktoś dzwoni do ciebie i bez żadnego rozsądnego powodu zalewa cię negatywna energią wybijając z tego pozytywnego nastawienia, to zastanawiasz się po co odbierasz telefon od takiej osoby. Z moim pragmatycznym nastawieniem do życia, jak nie znajduję dobrej odpowiedzi na pytanie „po co”, to nie robię tego, więc kilka osób nagle zaczęło mieć spory kłopot z dodzwonieniem się do mnie, nie mówiąc już o tym, że sam przestałem do nich się odzywać :-) Dlaczego miałbym dobrowolnie pozwalać na odbieranie mi radości życia??? I to, jak długo dana znajomość trwała i jaki miała charakter jest bez znaczenia!!! Oczywiście nie mówię teraz o pomocy przyjacielowi w potrzebie (nie dalej jak wczoraj w nocy organizowałem taką), czy działaniach humanitarnych!
Rezultat, jak na razie bardzo mi się podoba :-)
Z tego ostatniego wynika następująca sugestia:
- Najpierw sprawdźmy, czy sami rzeczywiście mamy takie nastawienie, że nie zatruwamy innym ludziom życia i nie wywalamy na nich ewentualnej własnej złej energii!! To jest bardzo ważne, bo większość ludzi niestety tak robi!!! Pamiętacie ten rozdział z książki „Nie ograniczaj innych – wzbogacaj ich” ? To jest warunek początkowy, który daje nam moralne prawo do działania według następnego punktu.
- Jeżeli jesteśmy w miarę pewni, że dostarczamy innym pozytywnej energii, a przynajmniej nie pozbawiamy ich jej, to wprowadźmy „zero tolerancji” na wspomniane powyżej negatywne zachowania drugiej strony. Ja wiem, że to brzmi bardzo mocno, ale z drugiej strony, czas naszego życia jest bezcenny i jeśli ktoś ma nam go marnować, to należy się zapytać dlaczego mamy na to pozwalać? Odcinając się od takich osób robimy w naszym życiu miejsce dla innych, które będą nas wzbogacać, a nie używać do wyładowywania swoich frustracji i kompleksów. Jeśli z daną osobą mieliśmy dłuższą relację dowolnego typu, to będzie fair, jeśli uprzedzimy ją o naszym nowym podejściu, a nawet potem wybaczymy jedno potknięcie w tym względzie. Jeśli będzie ich więcej, to oznacza to, że albo to, co mówimy nie jest traktowane serio, albo dana osoba nie ma kontroli nad swoimi wybuchami. W obydwu przypadkach lepiej odstawić ja na „boczny tor”
Mocne, nieprawdaż? To są oczywiście moje osobiste przemyślenia i nie namawiam nikogo do ich ślepego kopiowania. Tak czy inaczej, warto to rozważyć.
W następnym odcinku napiszę, co się pojawiło po daleko idącej eliminacji negatywnych ludzi i wpływów z mojego najbliższego otoczenia, a na razie zapraszam do dyskusji.
Cześć Alex,
Ciekawy post. Sama po kilku miesiącach poza Polską zaczynam widzieć wady pobytu w ciepłych krajach i zalety Polski, których nie zauważałam będąc w kraju. Ciekawe, że niektóre rzeczy zauważa się i docenia dopiero jak w nowym miejscu tych rzeczy nie ma (chociażby działające w Polsce aplikacje takie jak allegro lub jakdojade – drobiazgi a umilają codzienne życie).
Mam jednak tą samą obserwację jeśli chodzi o światło – jak przyjemnie się wstaje o 6 rano, jeśli za oknem świeci słońce!
Prawdą jest, że po podsumowaniu wszystkich za i przeciw, może się okazać, że w Polsce żyje się danemu człowiekowi jednak lepiej. Sama mam 21 lat i staram się poznawać jak najwięcej kultur, żeby w którejś z niej się w przyszłości osiedlić, lub przynajmniej przywłaszczyć sobie zachowania, które mi się podobają.
A co do ludzi nas otaczających – Twoje podejście jest mocne, faktycznie, i obawiam się, że po jego zastosowaniu w tak radykalny sposób mogłabym zostać sama na świecie, bo nikt z mojego otoczenia „nie byłby godny” kontaktów ze mną ;) Ale generalnie postępuję podobnie, tylko łagodniej.
Poza tym BARDZO cieszy mnie, że na blogu znowu pojawiają się wpisy „edukacyjne” :)
Pozdrawiam serdecznie,
Asia
Asia
Na Gran Canarii słońce w zimie nie wstaje o 6 rano, tylko znacznie później, za to dzień trwa ponad 10 godzin i jest zazwyczaj słonecznie :-)
Piszesz: „Sama mam 21 lat i staram się poznawać jak najwięcej kultur, żeby w którejś z niej się w przyszłości osiedlić, lub przynajmniej przywłaszczyć sobie zachowania, które mi się podobają”
Sam dokładnie tak robiłem, tylko znacznie później, bo wcześniej nie było mnie na to stać.
Dalej: bo nikt z mojego otoczenia “nie byłby godny” kontaktów ze mną”
To nie jest kwestia, czy ktoś jest „godny”, bo to byłby osąd, do którego pewnie nie mamy prawa, lecz wzajemnego dopasowania. Ta sama osoba w interakcji z kimś innym może dawać partnerowi dokładnie to, czego on potrzebuje
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
Jak wprowadzic tego typu zero tolerancji w stosunku do wrednego i wybuchowego szefa, ktory nas nie szanuje i wprowadza nerwowa atmosfere? Zalozmy, ze nie chcemy zmieniac pracy, bo jest wspaniala, tak samo jak firma w ktorej pracujemy, pensja, itp.
TJ
Widze sprzeczność w Twojej wypowiedzi:
Twierdzisz że:
„pracy, bo jest wspaniala, tak samo jak firma w ktorej pracujemy”
a jednocześnie:
„wrednego i wybuchowego szefa, ktory nas nie szanuje i wprowadza nerwowa atmosfere”
To nie pasuje do siebie.
Pozdrawiam
Alex
Alexie, Chciałym usłyszeć Twoje zdanie na temat jak przystosować wyżej wymienione przez Ciebie rady do zwykłej przyjaźni. Często przyjaciel, dziewczyna, kolega ma drobne, codzienne problemy – dajmy na to na studiach/w pracy i dzwoni/pisze informując mnie o tym. Wie, że ma we mnie oparcie i może ewentualnie liczyć na moją pomoc. Czy takie sprawy również należą do negatywnych emocji, które mają na nas wpływ?
Maciek D
Pisałem w głównym poście: „Oczywiście nie mówię teraz o pomocy przyjacielowi w potrzebie (nie dalej jak wczoraj w nocy organizowałem taką), czy działaniach humanitarnych!”
Pozdrawiam
Alex
Wydaje mi się, że należy na to również uważać, bo takich ludzi w naszym życiu chcących się dzielić małymi problemami może być nawet kilka dziennie!
Niestety, często łapię na tym, że podczas wspomnienia o tym, że nie życzę sobie negatywnych pierdół odpowiadają dość agresywnie – w takim razie nie będę się wcale odzywał(a)!
Pozdrawiam
Alex,
cieszę się, że pojawił się nowy tekst o relacjach. Kiedy kilka lat temu poznałam Ciebie i Twojego bloga, Twoje poglądy na relacje i zachowania były dla mnie ekstremalne i kategoryczne, a ja sama na początku analiz i zmian własnego postępowania.
Cieszę się, że Cię poznałam, bo z upływem lat i nagromadzeniem doświadczeń, coraz trudniej nie zgodzić się z Tobą.
Dziś z całym przekonaniem stwierdzam, że nie mamy żadnego prawa obarczać innych swoimi problemami bez własnej wewnętrznej chęci i odwagi sprostania tym problemom. Z najwyższą delikatnością i wyczuciem należy również traktować sytuacje, kiedy chcemy poprosić kogoś o pomoc, a odmowa z drugiej strony nie powinna budzić w nas krzywdzących uczuć, a tym bardziej wrogości czy agresji do osoby, która tej pomocy nie chce lub nie jest w stanie nam udzielić.
Alex, dziękuję Ci, że pomogłeś mi to kiedyś zrozumieć.
Maciek D
Piszesz: „..że nie życzę sobie negatywnych pierdół..”
Wtedy Twoje postrzeganie na pewno rozmija się ich :-)
Gdybyś powiedział to delikatniej i mimo tego spotkał się z agresją, to ja wtedy też odciąłbym się od takich ludzi.
Pozdrawiam
Alex
Mam nieco mieszane uczucia, co do tak kategorycznego stawiania sprawy, ale być może wszystkie te przypadki, które są przyczyną tego „zmieszania” kwalifikują się pod „pomoc przyjacielowi w potrzebie”.
Niemniej jednak z ogólną ideą zgadzam się. Jeśli ktoś smęci i narzeka i psuje nastrój bez jakiegoś sensownego powodu, to rzeczywiście warto unikać rozmowy z kimś takim. Względnie wymyślić jakiś inny sposób radzenia sobie z transmisją negatywnej energii (mogę sobie na przykład wyobrazić, ze lekarz jest taką negatywną energią wprost zalewany, bo pacjenci przychodzą do niego z samymi problemami, a jednak nie może się od nich odciąć i powiedzieć „leczę tylko optymistów”)
Nasunęła mi się natomiast jeszcze jedna sprawa – warto zadbać, byśmy nie byli takimi źródłami negatywnej energii sami dla siebie. Niby to proste i oczywiste, ale jak się czasem człowiek dobrze przyjrzy swoim myślom, to może tam znaleźć wiele takich, które skutecznie obniżają mu nastrój.
Witajcie,
Rzeczywiście to dość radykalne podejście takie „zero tolerancji”. Wierzę, że skuteczne, jeśli, jak Ty Alexie, mamy szeroki wachlarz znajomych i ciągle poznajemy nowych. Jeśli możemy dowolnie dobierać ludzi, z którymi współpracujemy.
Mój bilans różnych relacji towarzysko-zawodowych, który zrobiłam pod tym kątem po przeczytaniu książki, nie wyszedł za dobrze. Strategia, którą przyjęłam sprowadza się obecnie raczej do ograniczania kontaktu z tymi osobami, które mnie w jakiś sposób „wykorzystują” (na razie nie mogę zupełnie się odciąć) i poznawania nowych ludzi.
W poście piszesz, że nie stosujesz tej zasady w przypadku „pomocy humanitarnej i przyjacielskiej”. Jak sobie w takim razie radzisz z przypadkami w tej kategorii? Pytam, bo takich osób oblewających mnie regularnie negatywną energią mam nadal sporo, no ale wszystkie kwalifikują się do powyższej kategorii.
Pozdrawiam
Ola
Aleksandra J,
„W poście piszesz, że nie stosujesz tej zasady w przypadku „pomocy humanitarnej i przyjacielskiej”. Jak sobie w takim razie radzisz z przypadkami w tej kategorii? Pytam, bo takich osób oblewających mnie regularnie negatywną energią mam nadal sporo, no ale wszystkie kwalifikują się do powyższej kategorii.”
Osób z kategorii pomocy humanitarnej zazwyczaj jest naprawdę niewiele (no chyba że pracujesz w hospicjum lub czymś podobnym). Według mnie powinnaś wziąć pod rozwagę kryterium, za pomocą którego oceniasz, ze ktoś w twoim otoczeniu wymaga pomocy humanitarnej. Być może chcesz uszczęśliwiać innych na siłę…co jest dość częstą „przywarą” wielu osób. Mi bardzo dużo czasu i włąsnego rozwoju w wielu obszarach zajęło dojście do etapu emocjonalnego (nie rozumowego) zrozumienia, że generalnie każdy jest osobą dorosłą i sam decyduje o swoim życiu i ponosi jego konsekwencje. Ja mogę co najwyżej pokazać inny świat i delikatnie zachęcić, nic ponad to.
Olga,
Masz rację! Czasem chęć ratowania całego świata prowadzi do sytuacji, w której zajmujemy się bardziej cudzymi problemami niż własnymi. Jakiś czas temu zdiagnozowałam u siebie takie zapędy i podjęłam „terapię”. Z pozytywnymi efektami:-). Podobnie jak Ty uważam, że „każdy jest osobą dorosłą i sam decyduje o swoim życiu i ponosi jego konsekwencje” (włącznie ze mną oczywiście;-)
Jeśli chodzi o kategorię „pomocy humanitarnej”, to zaliczam do niej przede wszystkim chorych i wymagających stałej opieki rodziców (jeden rodzic niesprawny) oraz dodatkowo jedną dalszą krewną (też starszą i chorą). Kryteria mam więc dość jasne i krąg takich osób nie jest znów tak duży. Jednak regularne fale narzekań, problemów, mniejszych lub większych smutków są niestety częścią kontaktów z tymi bliskimi mi osobami. Nie pozostaje to bez wpływu na samopoczucie, odbiera energię. Na szczęście jestem osobą z natury pogodną i staram się mieć inne aktywności przynoszące mi pozytywną energię. Trzeba sobie z tym jakoś radzić. Ale chyba nie o tym jest ten post, więc rzeczywiście tak rozumianą „pomoc humanitarną” w ogóle trzeba wyłączyć z dyskusji.
Chodzi mi raczej o przyjaciół. Co zrobić z ciągle narzekającym i „wiszącym na nas” przyjacielem? Pomimo, że głęboko wierzę w przyjaźń, zdarzyło mi się wiele lat temu zakończyć przyjaźń z osobą, która można powiedzieć wysysała ze mnie pozytywną energię. Długo miałam wyrzuty sumienia z powodu „porzucenia przyjaciela”, ale teraz wiem, że dobrze zrobiłam.
Pozdrawiam serdecznie
Ola
Dla mnie osobiście 'zero tolerancji’ odnosi się do permenentnych frustratów siejących żółcią 24/h. I chwilę słabości można wybaczyć :)Zawsze również można 'przypadkiem’ wysłać znajomych/przyjaciół na którym nam zależy np. na blog Alexa albo podesłać link do ciekawgo artykułu. Być może sama/sam coś zrozumie. Jednak faktycznie książka i blog, w których Alex pisze o wzbogacaniu relacji, jak i o tym, czego nie mamy prawa wymagać od drugiej osoby jest bardzo wzbogacająca. W myśl zasady 'walk your talk’ najlepiej stać się przykładem osoby, która wnosi dużo. Może i dla tych, którzy kiedyś siali negatywną propagandę staniemy się przykładem i wzorem :) Jeżeli zaświta u nich w głowie, że można inaczej żyć to już chyba dużo :)
Alex,
10 godzin słońca to znacznie pozytywniej niż polska zima :)
Stać mnie na poznawanie świata również dzięki Tobie i dzięki temu co piszesz na blogu od lat – jeszcze jako uczennica gimnazjum, kiedy nie mogłam poznawać świata tak intensywnie, ze względu na niepełnoletność i brak funduszy, kombinowałam jak to zrobić, żeby się udało. To co piszesz kieruje myśli w dobrą stronę, a myśli okazje = decyzje i czyny, które prowadzą do osiągnięcia celów.
Z tego co piszesz – taki był Twój cel, żeby młodych ludzi inspirować do wczesnego działania – w moim przypadku udało Ci się :) Do tego w dzisiejszych czasach myślę, że jest łatwiej podróżować i ogólnie działać (łatwiejszy dostęp po informacji, łatwość przemieszczania się po świecie).
Napisałam, że nikt „nie byłby godny” kontaktów ze mną – specjalnie wzięłam to stwierdzenie w cudzysłów, ale faktycznie ciężko się domyślić, co miałam na myśli.
Chodziło mi o to, że każdy człowiek ma jakieś zachowania, które mi nie do końca odpowiadają. Nie są to zachowania tak złe, że musiałabym kończyć relację. Po drugie nie możemy przecież niczego od nikogo wymagać np. zmiany tego zachowania. Napisałeś, że możliwe jest znalezienie osoby, która w kontaktach będzie dawała dokładnie to czego partner potrzebuje. Ja niestety zaczynam wątpić, czy to na pewno jest możliwe. Być może jest, na krótszy okres czasu lub w wąskim zakresie. A być może mam jeszcze za mało doświadczenia, bo wg mojego doświadczenia zawsze jest jakieś „ale” w relacji, ale to wcale nie znaczy, że relację należy kończyć czy ograniczać, bo gdybym tak postępowała, musiałabym zrezygnować ze wszystkich relacji, a tego nie chcę. Ale relacje bez żadnego „ale” naturalnie cieszyłaby mnie bardzo :)
Pozdrawiam,
Asia
Witaj Alex !:)
Tak w życiu prywatnym możemy sobie poradzić z „negatywnymi” ludżmi ale co jeśli nie chcemy otaczać się negatywną energia ale musimy- ze względu na środowisko np. pracy i nie możemy się od niego odciąć ?
Pozdrawiam,
Marcin
@Marcin, witaj,
Moim zdaniem powinniśmy dla własnego dobra starać się za wszelką cenę otaczać pozytywną energią, co nie znaczy dla mnie że mamy akceptować tylko same bezkrytyczne afirmacje ze strony otoczenia czy zakładać różowe okulary w krytycznych sytuacjach.
Jeśli w pracy, w której spędzamy przeważnie większość naszego dziennego czasu, są toksyczne relacje i negatywna atmosfera pracy, to nie ma sposobu, aby ta praca nie wpływała na nas, na nasz nastrój i motywację.
W takich sytuacjach staramy się przetrwać oczywiście /na przetrwanie zapewne jest kilka sposobów/, natomiast szukamy aktywnie nowj pracy, bacząc uważnie, żeby się nie wpakować w podobną sytuację.
Witaj Alex, od pewnego czasu również stosuję takie podejście. O ile nie mam problemu ze zdystansowaniem się wobec mniej lub bardziej znajomych osób, to zupełnie nie potrafię poradzić sobie z rodzicami. W grę wchodzą o wiele większe (złe) emocje niż w przypadku „tylko” znajomych czy współpracowników, a zarówno odcięcie się jak i szczera rozmowa nie wchodzą w grę.
Miałem ponad trzytygodniową przerwę w aktywności tutaj, spowodowaną bardzo absorbującą „akcją specjalną” u jednego z klientów. Dziś zabieram się za nadrabianie zaległości.
Agnieszka
Masz rację, że pewnym zawodom trudno się odciąć od negatywnej energii. To warto wziąć pod uwagę już przy ich wybieraniu.
Aleksandra J
Z pomocą humanitarna radze sobie podobnie, jak opisała to Olga. Mam stosunkowo niewiele takich przypadków i w ostatecznym rozrachunku nie są one problemem.
Olga
Piszesz: „że generalnie każdy jest osobą dorosłą i sam decyduje o swoim życiu i ponosi jego konsekwencje. Ja mogę co najwyżej pokazać inny świat i delikatnie zachęcić, nic ponad to.”
Słusznie! Niektórzy ciągle jeszcze chcą nas wychować na ten stary sposób :-)
Aleksandra J
Pytasz: „Co zrobić z ciągle narzekającym i „wiszącym na nas” przyjacielem?”
Jeśli nie jest to przypadek pomocy humanitarnej, to przenieś takie „przyjaciela” do kategorii „byłego przyjaciela” :-)
Asia
Cieszę się, że realizujesz Twoje marzenia :-)
Piszesz: „Ja niestety zaczynam wątpić, czy to na pewno jest możliwe. Być może jest, na krótszy okres czasu lub w wąskim zakresie.”
To się nazywa układ dynamiczny :-)
Marcin
Pytasz: „co jeśli nie chcemy otaczać się negatywną energia ale musimy- ze względu na środowisko np. pracy i nie możemy się od niego odciąć ?”
O ile wiem, nie ma wyroku, abyś pracował w takim środowisku, to jest Twój wybór
Małgorzata
Rodzice to może poważny problem. Jak się nie da porozmawiać, to jedynym wyjściem jest ograniczenie się do pomocy humanitarnej i życie swoim życiem.
Pozdrawiam
Alex
Dziękuję za ten wpis, upewnił mnie w słuszności podjętej decyzji , aby odciąć się od kogoś bardzo toksycznego, zalewajćego mnie jadem i swoją frustracją:)