Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na spora awanturę zwiazaną z terminem Web 2.0
Organizacja non-profit IT@Cork (http://www.itcork.ie/ )zorganizowała półdniową konferencję na ten temat i otrzymała od prawników firmy O´Reilly nakaz zaprzestania używania tej nazwy, która została zastrzeżona jako „service mark” przez firmę O’Reilly.
Podejście to jest tak oddalone od filozofii Web 2.0, ze spowodowało niezwykle gorącą dyskusję i zapewne zaszkodzi reputacji firmy O´Reilly znacznie bardziej, niż jest to warte.
Zainteresowanych zapraszam do prześledzenia dyskusji tutaj oraz prześledzenia odpowiedzi i reakcji na nią tutaj
Sam dokument prawników jest tutaj
Ten pierwszy serwis jest bardzo oblegany, dlatego pozwolę sobue zacytować pierwszy post, z wiadomością, która wywołała tę burzę:
” IT@Cork is a not-for-profit networking organisation for IT professionals. IT@Cork organises regular information and networking events which are free for its members.
One of these events – the upcoming Web 2.0 half-day conference is the target of a cease and desist letter (below) from the legal team of O’Reilly publishers. Basically O’Reilly are claiming to have applied for a trademark for the term “Web 2.0″ and therefore IT@Cork can’t use the term for its conference. Apparantly use of the term “Web 2.0″ is a “flagrant violation” of their trademark rights!
Ironically I invited Tim O’Reilly to speak at this conference last February and his response (which I received on 15th of February) was
I would love to be able to do it, but my schedule is just too full for an additional international trip.
So Tim was aware of the event in February but decided to wait until 2 weeks before the conference to set the lawyers on us.
As I mentioned, IT@Cork is a not-for-profit organisation and doesn’t have the resources available to O’Reilly – what do people suggest we do?”
Pierwsza wzmianka o całej sprawie znaleziona poprzez blog Loic Le Meur
Update: Burza w blogosferze dała pewien rezultat . Ciekaw jestem, czy szkoda na image będzie do odrobienia. Dla firmy, która była orędownikiem reputacji online i rugowała Amazon (ponad 100.000 podpisów) za patentowanie „1-click buy”, to co się stało jest sporą katastrofą PR-ową.
Będę obserwował jak sobie z tym poradzą, to będzie interesujący case.
Update: Interesujący, choć nieco poboczny aspekt poruszony jest w tym komentarzu
Szczerze mówiąc wątpię w Web2.0 – wg mnie to kolejny przykład na niepotrzebne metkowanie naturalnego postępu. Ja rozumiem, że zmieniło się podejście do internetu, ale to tak jakbyśmy sobie stworzyli Prasowanie2.0 (mamy przecież żelazka elektryczne z parą), albo zmywanie2.0 (w zmywarce), albo chociażby telefonowanie2.0 (można już wysyłać ze zwykłego telefonu sms np.) – czekam aż ktoś powie o drugim człowieku „życie2.0” ;)
Najzabawniejsze jest to, że te zmiany nie są skokowe, a płynne, stąd jakaś taka namiętność etykietowania postępu, który (powiedzmy to otwarcie) MUSIAŁ nastąpić, z powodu technologii, nowych możliwości, otwierania rynku na zaspokojenie nowych potrzeb, i dla mnie to nadal jest zwykłe Web, po prostu W-E-B ;) (może po prostu nie jestem geekiem :D)
Paweł
Niezależnie od tego, co sądzimy o Web2.0 chodzi mi tutaj o inne, bardziej ogólne zjawisko. Firma (i człowiek, który ja założył) cały czas krzewili kulturę wolnego software, stosując hasła „podziel się twoimi danymi, będą więcej warte itp.) lansując przy tym hasło Web 2.0 (którego nawet sami nie wymyślili). W międzyczasie, po cichu, juz w 2005 rozpoczęli działania zmierzające do zarejestrowania pewnych praw (service mark) dla siebie w celu komercyjnego wykorzystania.
Teraz sprawa wyszła, do tego spotęgowana przez niefortunną wypowiedź VP do spraw komunikacji (pewnie rodzaj rzecznika) i w świecie blogosfery oznacza to, że jak mówią Amerykanie „shit hit the fan”. Jest to absolutna katastrofa PR-owa i z tego punktu widzenia ją publikuję oraz będę dalej śledził i komentował.
oto wypowiedź BoingBoing na ten temat http://www.boingboing.net/2006/05/26/can_anyone_own_web_2.html
Ciekawe, czy jej dość ostrożny ton wynika z przekonań autora, czy też z faktu, że O´Reilly jest też ich klientem reklamowym.
Będziemy obserwować
Interesujacym jest tez fakt, ze BoingBoing w wypowiedzi na ten temat nie podlinkowal do blogów innych niz O`Reilly, (jak np. IT@Cork) gdzie toczyła się bardzo intensywna i niekorzystna dla firmy dyskusja.
Tutaj jest link do pierwszego artykułu na temat Web 2.0 z roku 1999. Jest to dowód na to, że O’Reilly nie wymyślił tej nazwy.
http://www.allbusiness.com/periodicals/article/383501-1.html