Po mojej krótkiej nieobecności tutaj wracamy do naszego zmieniania zachowań u innych.
Skończyliśmy na tym, jak rozpocząć ten proces stawiając na początku tak nisko poprzeczką, aby „obiekt trenowany” bez trudu mógł zrobić pierwszy krok we właściwym kierunku. Powiedzieliśmy też sobie, jak utrwalić tę tendencję odpowiednio nagradzając zmienione (na razie nieznacznie) zachowanie.
Po utrwaleniu tego zachowania (tak jak powiedzieliśmy sobie w cz. 4) czas na jego dalszą modyfikację w pożądanym przez nas kierunku. Robimy to przez powyższanie poprzeczki, powyżej której nagradzamy. W naszym przykładzie orki jest to dosłowne podniesienie tej rozpietej liny w basenie i nagradzanie jej tylko za przepłynięcie powyżej.
W wypadku naszej zazdrosnej partnerki przestajemy nagradzać obojętne spojrzenie w tej problematycznej sytuacji, staramy się przyłapać ją na choćby cieniu uśmiechu. W razie potrzeby możemy pomóc jej w wyborze właściwej reakcji na przykład uśmiechając sie do niej :-) Tak czy inaczej, kiedy tylko pojawi się nawet zalążek właściwej reakcji, natychmiast go nagradzamy!
W przypadku orki podnosi się stopniowo tę linę się to tak długo, aż znajdzie się ona na powierzchni. Aby nad nią „przepłynać” orka musi się rozpędzić i wyskoczyć z wody. To nagradzamy tak długo, aż zachowanie utrwali się. Oczywiście pamiętamy, ze w naszych założeniach orka miała robić tę ewolucję na sygnał dzwiękowy. Jak to robimy? Znowu staramy się przyłapać zwierzę na tym, jak wykonuje tę ewolucję na sygnał. Najprościej zrobić to obserwując ją i dając tenże sygnał w momencie kiedy sama z siebie ma zamiar wyskoczyć z wody. To natychmiast nagradzamy i od tego momentu przestajemy nagradzać skoki bez sygnału. Proste? :-)
Mozna powiedziec, ze zalozenie proste. O ile sie nie myle, klasyczny przyklad warunkowania Pawlowa :) zgadza sie ? :)
Moim zdaniem, warunkowanie Pawlowa to jednak trochę inne zagadnienie. W tym wypadku warunkujemy pojawienie się jakiejś reakcji związanej z uprzednim pojawieniem się bodźca (w przypadku psów Pawlowa – ślinienie się na dźwięk dzwonka), czyli najpierw bodziec – potem reakcja.
W szkoleniu orek mamy raczej do czynienia z pozytywnym wzmocnieniem: wykonanie oczekiwanej czynności = nagroda. Ponieważ tylko kroki do oczekiwanego efektu są nagradzane, a pozostałe próby ignorowane (ważne: nie karane, a ignorowane!), zwierzę szybko wykminia co musi zrobić, żeby dostać nagrodę. Jeśli zrobi coś zupełnie innego nagroda zwyczajnie nie pojawia się, natomiast nie ma przykrych konsekwencji takiego wyboru zwierzęcia (brak kary).
Ten rodzaj szkolenia wykorzystywany jest z ogromnym powodzeniem w przypadku psów, świń, czy innych zwierząt, a moim zdaniem – jest również idealnym sposobem na wychowywanie dzieci.
Teraz Alex krok po kroku wyjaśnił, że działa nie tylko na dzieci, ale również na dorosłych. :)
Aby głębiej zaznajomić się z tematem szkolenia pozytywnego polecam po prostu lekturę o szkoleniu klikerowym psów. Zasady nagradzania, momentu, w którym należy to robić i najczęstszych błędów są opisane bardzo jasno. Przełożenie tego na „szkolenie” ludzi powinno być łatwiejsze.
Pozdrawiam. :)