No to mamy „czarnego łabędzia”, który zapewne zostanie z nami przez dłuższy czas :(

Właśnie jadę prawie pustym Pendolino do Krakowa, mnóstwo ludzi musiało poodwoływać, bo tydzień temu na tej trasie rezerwacje na dziś były prawie pełne. Konduktor w rozmowie powiedział mi, że pewnie będą odwoływać te pociągi, bo nie opłaca się puszczanie składu przy takim obłożeniu

Warsztaty, które miałem prowadzić w najbliższym czasie zostały przełożone, co się da z prac koncepcyjnych dla klientów, to zrobię teraz, a za kilka godzin będę na video call w kilku sprawach które nie mogą czekać.

Rozmawiałem wczoraj z Karolina Gorczyca – Barszczewska która wracała z ważnej rozprawy w centrum Polski o tym, jak to dobrze, że „od zawsze” prowadzimy nasze osobiste biznesy z jednej strony bardzo skutecznie, ale z drugiej też dość konserwatywnie, bez żyłowania finansowego, czy wręcz kredytów. Pod tym względem jesteśmy bardzo wyluzowani i raczej zastanawiamy się, co możemy zrobić dla tych kilku sympatycznych mniejszych klientów i dostawców, którzy nie mieli tej przezorności lub szczęścia. Tak na szybko, to na pewno będziemy ociągać się z wystawianiem im faktur lub dawać długie okresy płatności, za to niezwłocznie regulować przychodzące. Jak macie w tym względzie też komfortową sytuację, to pomyślcie o Waszych partnerach biznesowych. Jak ktoś jest całkiem w porządku, to może zapłacicie z góry za usługi, których będziecie potrzebować w przyszłości? Albo pomożecie free of charge? W moim życiu to były i są normalne praktyki.

Jak dojadę do Krakowa, to odwiedzę naszą sąsiadkę, która ma ponad 90 lat i zobaczymy, co możemy dla niej zrobić, aby nie musiała wychodzić z domu. Rozejrzycie się wokoło, czy też nie macie takich przypadków i zróbcie coś, póki jeszcze zaopatrzenie jako tako działa.

Następną ważną kwestią, jest robocze założenie, że prędzej czy później będziemy mieli kontakt z wirusem i podkręcenie naszej odporności. Ja teoretycznie, ze względu na wiek i nadwagę jestem w grupie podwyższonego zagrożenia.

Tutaj jak zwykle mówimy o prawdopodobieństwach, które staram się przesunąć na moją korzyść:

  • Na szczęście od dość dawna redukuję nadwagę i to bez szkodliwych diet, praktyk, czy medykamentów.
  • Bardzo ograniczyłem (za wyjątkiem ostatnich Walentynek ;-) ) jedzenie, które powoduje skoki w poziomie insuliny (węglowodany wszelkiego rodzaju i produkty przetworzone doprawiane syropem fruktozowo glukozowym, czyli większość tego, co leży na półkach sklepowych).
  • Praktycznie wywaliłem z jadłospisu wszystko, co poprzez nadmierną zawartość omega-6 działa prozapalnie (resztę produktów przetworzonych, tę doprawianą olejami „roślinnymi”) jak też wszystko, co jest na nich przyrządzane.
  • Dbam o hormezę w moim organizmie poprzez zróżnicowanie aktywności, odpowiedni rytm jedzenia a nie jedzeniem zawierającym różne (naturalne!) składniki chemiczne, które nasze ciało musi zneutralizować.
  • W związku z tym, np. wywaliłem z jadłospisu wszystko, co w znaczących ilościach zawiera substancje nam szkodzące, takie jak lektyny, czy szczawiany.
  • Poza sporadycznymi wyjątkami, wysypiam się dbając o higienę snu (bo sen snowi nie równy) i do głowy by mi nie przyszło wstawać wcześnie, aby „pracować nad rozwojem osobistym”. Wszystko jedno, ilu ludzi to zaleca.
  • Poprzez unikanie głupich decyzji i konserwatywne prowadzenie mojego biznesu unikam poważniejszego stresu.
  • Dzięki wielu intensywnym, zarówno psychicznym, jak i fizycznym interakcjom z kochającą mnie kobietą jestem przeważnie w dobrym nastroju :)
  • Dbam o właściwy poziom D3, Omega-3, Magnezu. Cynk i selen też się facetowi przydają, to suplementuję ;-)

Każdy z tych elementów z osobna ma pozytywny wpływ na skuteczność naszego systemu odpornościowego, razem potęgują swoje działanie. I większość z nich może być bezproblemowo zastosowana :-)

Oczywiście, to jest tylko wpływ na prawdopodobieństwa i zawsze może się zdarzyć, że jakiś niefortunny zbieg okoliczności wyśle mnie na tamten świat, ale postępując jak powyżej zmniejszam to ryzyko bez pogarszania sobie aktualnej jakości życia. Wręcz przeciwnie.

Napisałem ten tekst, bo może będzie to inspiracją dla kogoś z Was. Zwróćcie uwagę, że nie wspomniałem o żadnych cudownych miksturach, egzotycznych dodatkach czy jedzeniu. Nasz gatunek przetrwał co najmniej setki tysięcy (a nawet do 2 milionów, zależnie jak liczyć) lat i jesteśmy potomkami wielu pokoleń, które poradziły sobie z bardzo różnymi mikroorganizmami. Pozwalajmy wreszcie pozwolić działać naszemu systemowi immunologicznemu, zamiast go rozbrajać pod wpływem złych wzorców, reklam i powszechnej niewiedzy.

Życzę Wam wszystkim zdrowia!

#ŻyciePełneŻycia

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/623372571575488/