Witaj w kontynuacji cyklu z różnymi przydatnymi informacjami, przy pomocy których prawie każdy może stosunkowo łatwo tak przestawić sobie metabolizm, aby nie tylko spokojnie i trwale pozbyć się zbędnych kilogramów, ale też znacznie lepiej poczuć.
Wszystko o czym będę mówił przetestowałem na sobie i jak zaraz zobaczysz, moja sytuacja początkowa była naprawdę kiepska, a to oznacza, że jeśli ja mogłem, to prawie każdy z Was może też!
Mój bilans otwarcia to:
- Wiek w momencie startu programu – ponad 62 lata i 5 miesięcy
- Otyłość drugiego stopnia – BMI ok 34 i to od ponad 30 lat!
- Zamiłowanie do dobrego jedzenia i słodyczy
- De facto uzależnienie od cukru – podobnie jak u większości ludzi w naszym społeczeństwie.
- Związana z hedonizmem niechęć do wyrzeczeń i systematycznego poddawania się jakiemukolwiek reżimowi.
- Nieuprawianie żadnych sportów,
- Bardzo mało aktywny fizycznie tryb życia – głównie w lokalach, biurach klientów, pociągach, samolotach i samochodzie oraz przy komputerze. Wyjątkiem były spacery po plaży i niektórych miastach, ale to było rzadkie.
- Podwyższone ciśnienie krwi, wymagające 5 mg ramiprylu dziennie, a mój zaufany kardiolog namawiał mnie nawet na więcej.
- Odwieczne problemy z nadkwasotą i refluksem – wieloletnia przyjaźń z silnymi lekarstwami ją zwalczającymi.
- Objawy sarkopenii, czyli związanego z wiekiem zaniku mięśni (zaczyna się od czterdziestki).
- Najwyraźniej duża ilość tzw. tłuszczu trzewnego, tego najbardziej niebezpiecznego!
- Bardzo prawdopodobna spora insulinoodporność (stan przedcukrzycowy), której nie badałem, aby niepotrzebnie nie wprowadzać się w zły humor i broń Boże nie oddawać się w ręce fachowców, których wiedza często jest, delikatnie mówiąc, nienajświeższej daty! To jest postawa oświeconego rebelianta i takiego „nieodpowiedzialnego” podejścia nie zalecam nikomu, choć sam je stosuję!!!
Jak widać z powyższego, nie wyglądało to dobrze, szczególnie, że interesowało mnie znalezienie w miarę „bezbolesnego” rozwiązania, które powinno dać wyraźne i trwałe rezultaty. Zabrałem się więc za edukację, wydając kilkaset dolarów na różne książki i spędzając kilka tygodni,
często z zapałem siedząc po nocach, na studiowaniu bardzo wielu materiałów dostępnych w Internecie po angielsku i niemiecku. Świadomie pominąłem wszelkie źródła polskie, uznawszy, że w ich przypadku stosunek rzetelnej i aktualnej informacji do szumu, marketingu i dawno nieaktualnych przesądów jest bardzo niekorzystny. To oczywiście była i jest moja subiektywna ocena, tutaj każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie, które może być odmienne od mojego.
Po tym wstępnym zapoznaniu się z tematem, z wielu, często sprzecznych informacji, wybrałem te, które miały sens i zacząłem wprowadzać je w życie. Efekty nie kazały na siebie długo czekać i jeszcze bardziej zachęciły mnie do dalszego zgłębiania tematu. Stosunkowo szybka i bezproblemowa utrata wagi (21 kg w pierwszych 5 miesiącach, potem, z powodu różnych „testów” nieco wolniej, chociaż mniej czy bardziej ciągle), poszła w parze z fantastycznymi skutkami ubocznymi, takimi jak:
- Zaskakująco duża poprawa sprawności fizycznej i wytrzymałości, mimo, że w tym okresie nie uprawiałem prawie żadnej dodatkowej aktywności fizycznej.
- Moje ciśnienie krwi wróciło do zupełnie normalnych wartości – bye, bye ramipryl.
- Nadkwasota i reflux zniknęły całkowicie – bye, bye pentoprazol.
- Mimo braku dodatkowych ćwiczeń fizycznych nie stwierdziłem ubytku mięśni, wręcz przeciwnie stały się one silniejsze. Tego mechanizmu nie potrafię w tej chwili wytłumaczyć, chyba że chodzi o wzrost poziomu testosteronu, o czym poniżej.
- Obwód w pasie zmniejszył się znacząco, co oznacza spadek ilości bardzo niezdrowego tłuszczu trzewnego. Nie mierzyłem się i wyrzuciłem stary pasek, więc brak dokładnych danych początkowych. Tak, czy inaczej, cała odzież jest do wymiany, co jest najbardziej kosztownym punktem całego programu.
- Pozbycie się ponad 20 kg tkanki tłuszczowej, w której u facetów enzym aromataza zamienia męskie hormony płciowe na żeńskie zrobiło bardzo dużą różnicę w poziomie tych pierwszych. Gdybym miał porównywać praktyczne skutki tej przemiany, to odejmuje ona tak z 15-20 lat w jeśli chodzi o sprawność we wszystkich tych dziedzinach, gdzie my mężczyźni delektujemy się życiem! Tak więc panowie, niezależnie od wieku, do dzieła!!!
- Pozbyłem się bardzo powszechnego uzależnienia od cukrów (podobnego w strukturze do uzależnienia od alkoholu, papierosów, czy narkotyków). Stosunkowo szybko przełączyłem mój metabolizm na znacznie lepszy, bez napadów głodu, efektu jo-jo itp.
- Podobnie jak robi to np. Jocko Willing, znany dowódca SEALS, jak mam coś zdrowego do jedzenia, to jem, a jak nie mam to mój organizm przełącza się bezboleśnie na konsumpcję zapasów tłuszczu. Wygodne, prawda?
O tym jak w szczegółach to zrobić, porozmawiamy sobie w następnych odcinkach.
Co jest ciekawe, to wszystko odbyło się bez wystawiania na dużą próbę mojej cierpliwości, systematyczności, czy chęci delektowania się życiem. Do tego „obiektem eksperymentalnym” nie był młody ekstremista, jak np. Tim Ferriss, lecz facet w zaawansowanym wieku, który musi trochę uważać, aby nie zrobić sobie krzywdy czymś zdecydowanie niezdrowym. Facet mieszkający w Polsce i , za wyjątkiem aktualnej wiedzy, korzystający z tego, co jest tu, na miejscu powszechnie dostępne,. Myślę, że właśnie dlatego zgromadzone przez mnie doświadczenia i informacje są przydatne dla prawie każdego i nagrywam tę serię i pisze książkę, aby każdy mógł z tej wiedzy łatwo skorzystać. Nie znajdziecie tu niezliczonych przepisów potraw, na których przygotowanie i tak nie macie czasu, surowych zaleceń i restrykcji. Tak samo nie znajdziecie konieczności kupna specjalnych pigułek, pudełek z jedzeniem, zaangażowania trenerów personalnych, czy dietetyków. Zamiast tego konkretną, praktyczną wiedzę i kilka trików, które prawie każdy może zastosować uwzględniając specyfikę swojego organizmu, sytuacji życiowej i tego, co chce osiągnąć.
Oczywiście w tym miejscu znów muszę powiedzieć, że:
- dzielę się wyłącznie moimi osobistymi doświadczeniami i ogólnie dostępną wiedzą, którą można znaleźć w międzynarodowych bazach danych, publikacjach i wykładach.
- Dokładam starań, aby wszystko było zgodne z aktualnym stanem wiedzy, niemniej, ze względu na złożoność tematu i liczbę badań nie mogę tego gwarantować
- Ten kanał ma charakter wyłącznie informacyjny, w żadnym wypadku nie może zastąpić fachowej konsultacji lekarskiej czy terapii.
- Nie ponoszę odpowiedzialności za skutki stosowania przekazywanej wiedzy, każdy z Was robi to na własną odpowiedzialność.
- Ze względu na jego popularny charakter większość informacji podana jest w uproszczonej formie i nie pretenduje do naukowej precyzji.
Witaj Alex,
widzę, że czerpiesz też z Hitchcocka:). Napięcie rośnie, a przyznam, że już od dawna jestem zainteresowany, szczegółami projektu Fenix. Nie mniej jednak dwa pierwsze wpisy, rozgrzały moją ciekawość do czerwoności. Znając Twoje, wcześniejsze publikacje, przeczuwam, że możemy spodziewać się ogromnej porcji bezcennej wiedzy, podanej w przystępny sposób.
Przestudiowałam każde słowo _ Dziękuję Ci,. oczywiście czekam na ciąg dalszy. Serdecznie _ Ola
Witaj Alex, cóż, uczę się cierpliwości :) Zatem, poczekam cierpliwie :)
Przeczytane od deski do deski. Z niecierpliwoscia czekam na wiecej.
Dziękuję za wstęp do tematu-dylematu jak to zrobić bezboleśnie;)…nie obżerać się słodyczami tylko…delektować od czasu do czasu…
Jestem wegetarianką od 6 lat ale z mięskiem było o wiele łatwiej się rozstać na dobre niż z …cukrem :p
Czekam na c.d…:)
Witam wszystkich.
Post w 100 % godny polecenia aby uświadomić sobie, że o zdrowie można zadbać w każdej chwili.
Już jutro zainteresuje nim kolegów dla, których bedziesz dobrą motywacją aby zrobić ten pierwszy krok.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w dążeniu celu.
Jak radzisz sobie z jedzeniem w podróży/poza miejscem zamieszkania?
Witaj Alex,
Na wstępie bardzo Ci gratuluję uzyskanego rezultatu i życzę dalszych sukcesów w poprawianiu zdrowia. Sam pozbyłem się trochę ponad 20 kg masy od mojego niechlubnego szczytu 10 lat temu. Mogę potwierdzić wszystkie Twoje efekty uboczne za wyjątkiem jednego, ale tu wpływ mają inne czynniki.
Niestety, moja transformacja nie była tak szybka jak Twoja, trwała etapami i wiele razy „odbijałem się od ściany”. Na szczęście przy jojo nadrabiałem mniej niż traciłem. Jeśli miałbym podsumować mierzalne efekty pozbycia się części nadwagi to z osoby, która dostawała zadyszki po wejściu na pierwsze piętro a przebiegnięcie wolnym truchtem 1 km było osiągnięciem życiowym doszedłem do etapu gdzie prawdziwy bieg to dystans min. półmaratonu a trasa rowerowa zaczyna się od 100 km (szosówka), wszystko poniżej to trening albo sposób na spędzenie czasu.
Chcę się podzielić moim spostrzeżeniem w kwestii uzależnienia od cukrów. Początkowo zastępowałem je słodzikami (ksylitol, stewia, cukier brzozowy itp) i możliwe, że miało to korzystny wpływ na zdrowie, niestety nie zmieniało znacząco nawyków żywieniowych. Dopiero drastyczna rezygnacja ze smaku słodkiego pozwoliła mi kontrolować napady głodu i powoli dochodzę do sytuacji o której piszesz – gdy mam coś zdrowego do jedzenia, zjadam, a gdy mam coś niezdrowego, bardzo długo zastanawiam się czy faktycznie chcę to zjeść.
Z niecierpliwością czekam na Twoją kolejną książkę, mam nadzieję, że pomoże mi ona pokonać kolejną „ścianę”. Swoją drogą, „Sukces w relacjach międzyludzkich” przeczytałem z ogromnym zaciekawieniem jak tylko się ukazał. Rady zawarte w Twojej książce z sukcesem i zadowoleniem wprowadzam w swoje życie.
Jeszcze raz życzę Ci powodzenia i serdecznie pozdrawiam.
MiKo
Ustepujace choroby ?
Brzmi jak keto
och, czekam na dalszy opis co i jak, z zamiarem użycia na sobie :-)
Powtarzasz sie w duzej mierze w obydwu wpisach
Na razie powiedziales:
– nie cwicze, ale spaceruje
– odpowiednio sie odzywiam
– odpowiednio sie wysypiam
– unikam/radze sobie ze stresem
Reszta to reklama budująca chęć zakupu ksiazki w przyszlosci.
( nie uwazam tego za złe, ale czekam jak każdy na jakieś konkrety ).
Bartosz Jot
Dziękuję za zaufanie :-) Postaram się rzeczywiście dostarczać czegoś wartościowego :-)
Ola
Ciąg dalszy już się pisze :-)
Grażyna
Nie chcemy wyprodukować czegoś na kolanie, prawda?
Łukasz
Już wkrótce :-)
Majka
Od cukru większość z nas jest uzależniona, to w rezultacie powszechnych nawyków żywieniowych. Ten temat będzie trzecim z kolei, zaczniemy od prostych, ale bardzo pożytecznych.
Radek
Dziękuję za rozpowszechnianie, to może się przydać wielu ludziom w różnym wieku i sytuacji życiowej/zdrowotnej
Maciej
W tej chwili jestem bardzo elastyczny metabolicznie, czyli mogę jeść w różnych porach, a „małe” grzechy kulinarne tylko zwalniają moją utratę wagi. Będę o tym pisał w osobnym odcinku
Miko
Dziękuję za obszerny komentarz i gratuluje elastyczności metabolicznej :-)
Pozdrawiam :-)
Daniel
W tym co robię znajdziesz pewnie elementy keto, ale nie zawsze. Plus jest sporo innych czynników, o których będę pisał.
Agata
Piszę :-)
Zielu
Chyba nie do końca jasno napisałem, po co dotychczasowe odcinki. Musze z tym jakoś żyć :-)
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Hallo Alex.
Na poczatku przepraszam, ze nie pisze polskich znakow.
Nareszcze poruszyles temat w ktorym siedze od okolo 25 lat. Wtenczas pierwszy raz schudlem bezbolesnie ~ 25 kg, w przeciagu dwuch tygodnie. Tez naczytalem sie wczesniej odpowiednich ksiazek na ten temat. Nawet poznalem miejscowych, mieszkalem wtenczas w Niemczech, takich co mieli juz wlasne doswiadczenia w tej dziedzinie. Mowia tu Fastenzeht- czyli poscic.
Dlatego dokladnie wiem o czym mowisz. Tylko ze u mnie, bylo to jeszcze bardziej ekstremalnie, ale tez bezbolesnie. Dwa tygodnie, pijac tylko wode i na poczatku, raczej ze strachu, wywar z warzyw.
Podziele sie jeszcze tylko jednym wspomnieniem, kiedy w tak krotkim czasie, w przeciagu dwuch tygodni stracilem okolo 25 kg. Doswiadczenia zaraz potem byly niesamowite, niepowtarzalne, juz nigdy potem nie do powtorzenia. Mysle ze to podobnie jak z utrata dziewictwa. Mozna je tylko raz utracic.
Pracowalem fizycznie na wsi. Sortowalismy wiosna kartofle, wywozone potem ogromnymi przyczepami, 40 Ton ladownosci, okolo 3m wysokosci. Wczesniej wazac 90 kg i niecale 40 lat przezyte, zeskrabywalem sie z takiej przyczepy bardzo ostroznie, opuszczajac sie na rekach, trzymajac gornej burty i opuszczajac do wysokosci 1m. Wtenczas dopiero moglem zeskoczyc na dol, ciezko opadajac. Jak wazylem ~ 75 kg, zaledwie dwa tygodnie pozniej, a miensnie takie same i do tego odtluszczone. Stawalem na krawedzi burty, trzy metry nad ziemia i skakalem na dol, lekko ladujac na pulchnej ziemi. Pierwszy raz czulem sie jak „piorko”, szybujac powoli na dol. Do dzisiaj wraca do mnie to niesmowite wrazenie, lekkosci wlasnego ciala.
Po pierwszym fastowaniu 10 lat urzymalem ta wage nastolatka. Potem trwalo do kilka lat, a teraz tylko rok i znowu mam 90 kg. Mimo ze pod koniec maja 2018, po 2-3 tygodniach Fasten, wazylem w okolicach 75 kg.
Teraz mysle, ze ta umiejetnosc pozbycia sie 25 kg tluszczu w przeciagu kilkunastu dni, pozbawila mnie hamulcow.
Na poczatku robilem to dla DUCHA. I tu mialem duze osiagniecia. Zmienilem cale swoje zycie. Prace z pracownika na pracodawce, rozwiodlem sie, wrocilem na jakis czas do PL…..jeszcze kilka innych zmian w rozpedzie dokonalem. I to tylko dlatego, ze ta energia jaka umysl posiada w trakcie POSTU, otwiera ci szeroko oczy, widzisz wszystko na okolo z innej perspektywy, widzisz dalej niz dotyczczas. Mialem takie wrazenie, jakbym widzial siebie na dole, ale moja swiadomosc byla duzo wyzej i to ona widziala to, czego ja nie bylem w stanie wczesniej dostrzec.
Dzieki temu mozna zobaczyc bezsens robienia dalej tego co dotychczac, malzenstwa czyli sens bycia dalej z drugim czlowiekie…. i wielu innych, dotychczas zajmujacych nas spraw. To jes niebespieczne, ale moim zdaniem warto. Wprawdzie teraz troche sie pogubilem w tym wszystkim, ale do wiosny juz niedaleko. Licze ze w maju znajde – zobacze jak to wszystko ponownie poukladac. Bo maj to czas postu, pierwsze naprawde cieple dni nowego roku, a organiz w czasie fasten potrzebuje ciepla otoczenia.
Niestety nie jestem w tak komfortowej sytuacji jak Ty Alexie, musze jeszcze duzo pracowac, ale ksiazke na ten wlasnie temat, poparta wlasnymi doswiadczeniami chetnie bym napisal . Przepraszam ze zdradzilem wczesniej, troche na zyczenie poprzednich wpisow, ale tylko jedna z tajemnic schudniecia jako produkt uboczny glebszych potrzeb zmian.
Alex, na pewno odkryles i przetestowales zupelnie inna metode osiagnieca tego samego celu. Poza tym, jestem pelen podziwu dla Ciebie i Twojej dzialainosci pedagonicznej.
Michal H
@MichalH – bardzo interesująca wypowiedź, zaciekawiłeś mnie i mam do Ciebie kilka pytań:
– jeśli dobrze rozumiem, pościsz przez 2 tygodnie nie jedząc nic, jedynie pijąc wodę – po ilu dniach uczucie głodu przestaje być natarczywe i jesteś w stanie normalnie funkcjonować?
– wg Twoich informacji zrzucasz 25kg w dwa tygodnie – jak radzisz sobie z nadmiarem skóry? Kostka tłuszczu o objętości 1 dm^3 waży około 0.91kg – Ty pozbyłeś się ponad 27 takich kostek w dwa tygodnie.
– jak przeciwdziałasz atrofii mięśni w okresie postu? Praca fizyczna aby utrzymać mięśnie w aktywności przez cały czas?
Tak długi okres postu wydaje mi się dość ekstremalny, niemniej jednak jest pewna technika kontroli masy – przerywane poszczenie (intermittent fasting, IF) gdzie jest przez 8 godzin dziennie a następnie pościsz przez 16. Dzięki temu organizm uczy się sięgać do rezerw tłuszczowych i z nich korzystać. Podobno przestawienie się na czerpanie z tłuszczu zajmuje organizmowi około 12 godzin, stąd ważne jest aby okres postu trwał dłużej.
I jeszcze jedna drobna uwaga – różnica pomiędzy 90kg a 75kg nie wynosi 25 kg.
Pozdrawiam,
MiKo
hallo @MiKo
-przepraszam zapedzilem sie. Masz racje co do kg. to tylko pierwszy raz schudlem 25 kg. bo wazylem okolo setki. potem to faktycznie bylo 15.
Musze zaraz wyjsc. Moze pozniej cos dopisze.
Dodam, tylko ze wyrobilem w sobie nawyk, dziala on autoatycznie. Jak zaplanuje, np. ze jutro nie bede jadl, juz nastepnego dnia nie mam uczucia glodu. Jezeli nie nastawie sie psychicznie, bede caly dzien glodny. Jednak za kazdym razem jest troche inaczej. Niekiedy robie to w czasie kilkodniowego wyjazdu na poludnie EU czy Szwajcarii. nie musze szukac jedzenia na autostradach ani toalet. ogromna wygoda i to przyjemne poczucie lekkosci zoladka i innych wewnetrznych organow, odciazonych od trawienia.
Moze wieczorem uda mi sie odpowiedziec na dalsze pytania.
Pozdrawiam
Michal H
Hallo MiKo.
Zalatwilem sie w tych zimowych warunkach. Przejechalem ponad dwa tysiace km. Na Mazurach pogoda w porownaniu do Dolnej Saksoni to jak Syberia. Duzo sniegu i porywisty wiatr. Zaladunek maszyn tartacznych w takich wrunkach-silny wiatr ze sniegiem- troche mnie rozlozyl niestety. Dzien pozniej, po drodze czesciowy rozladunek, w podobnych warunkach do tego sie przyczynil, ze ledwo dojechalem do domu . Juz trzy dni leze w lozku. Dopiero troche sie pozbieralem.
Wracajac do tematu.
– jak juz wspomnialem nie mialem uczucia glodu, jezeli odpowiednio wczesniej przygotuje sie psychicznie na ten fakt. Naturalnie nie bylo tak od razu. Nie pomietam po ilu „glogowkach” moj organizm sie tego nauczyl, ze od samego poczatku, juz pierwszego dnia nie odczuwalem glodu. W normalnych warunkach jezeli nie zjadlem sniadania, a gdy sie zdazylo, ze jeszcze obiadu o 13 godz. Nastepowalo takie ssanie w zoladku, ze nie mozna bylo sie kupic na podstawowych sprawach, dalej pracowac.
– pierwszy raz, jak schudlem 25 kg nie zauwazylem zadnych zmian na skorze. Mialem niecale 40 lat i pracowalem fizycznie. Tera jest to widoczne podobnie jak u Alexa. Moze u mnie mniej jest za zauwazalne, bo ja dalej pracuje fizycznie.
– moj organiz potrzebuje okolo tygodnia, a ostatnio nawet 5 dni na calkowite przestawienie sie na spalanie wlasnych zasobow. Do 5-7 dni mozna poscic „beskarnie” . Potem nastepuje zatruwanie organizmu wlasnymi odchowami. Bez czestego plukania jelit, nie mozna dalej poscic. Niestety nie kazdy umie sie z tym pogodzic, albo bespiecznie poradzic sobie z tym. To chyba na poczatku jedyne utrudnienie. W czasie pierwszych kolejnych dni czuje sie coraz lepiej. Mam coraz wiecej energo psychicznej i o dziwo tez fizycznej.
Trudno w to uwierzyc. Trzeba sie po prostu przekonac, doswiadczajac tego zjawiska samemu. Drugi tydzien jest zupelnie inny. Wymaga spokoju, oderwania od codziennych spraw. Zadnej fizycznej pracy poza spacerami….
To tylko takie drobne, wyrwane z duzo wiekszej calosci wspomnienia. Moze troche chaotycznie to przedstawilem, ale mam nadzieje, ze wiekszosc jest zrozumiala.
Dodam na koniec, ze poszczenie, fasten, czy popularnie zwana glodowka – choc z glodem to nie ma zadnego zwiazku – wynikalo z glebszych, psychicznych potrzeb. Nigdy celem nie bylo schudniecie. To byl zawsze produkt uboczny calej operacji.
Pozdrawiam
Michal H
Świetny pomysł ze sporządzeniem takiego bilansu otwarcia, kiedy planujemy wdrożyć w naszym życiu jakieś zmiany. Warto też pamiętać, że najważniejsze jest zdrowe ale przede wszystkim rozsądne podejście.