Wracamy do naszego tematu i na początek kilka istotnych rzeczy, które musimy uwzględnić, jeśli chcemy zmienić czyjeś zachowanie metodą pozytywnego wzmacniania.

Pierwszym krytycznym elementem jest zaufanie. Umówiliśmy się już , że będziemy trenować innych ludzi wyłącznie dla ich dobra, więc uzyskanie zaufania nie powinno być trudne (można trenować i bez tego, niemniej takimi technikami z powodów etycznych nie chce się dzielić na publicznym forum). Im bardziej obiekt trenowany jest przekonany, iż nie chcemy mu, w szerokim tego słowa znaczeniu, zrobić „krzywdy”, tym łatwiej bedzie nam na niego (albo nią) wpłynąć.

Drugim ważnym elementem jest dokładna świadomość, jakie właściwie zachowanie docelowe chcemy wywołać. To wbrew pozorom nie jest tak całkiem jasne i brak klarownego wyobrażenia w tym wzglądzie znacznie utrudnia pierwszy krok w treningu, o którym napiszę za chwilę.
Jeśli chodzi o zachowanie docelowe, to musimy pamiętać że:

  • ma być ono korzystne dla strony trenowanej – pamiętacie naszą umowę, nieprawdaż?
  • musi leżeć w granicach fizycznych i psychicznych możliwości tej osoby

Jeśli powyższe warunki sa spełnione, to możemy przystąpić do pierwszego etapu właściwego treningu a mianowicie:

Należy „przyłapać” obiekt trenowany na tym, że robi cokolwiek we właściwym, wynikającym z zalożonego celu, kierunku i natychmiast wzmocnić ten „sukces” nagrodą”

Tutaj większość ludzi popełnia zasadniczy bład, uważając, że nagroda należy się tylko, jeśli nasz obiekt wykona bezbłędnie to, czego od niego oczekujemy. To jest o wiele za wysoki próg i takie stawianie go kończy się przeważnie dużą frustracją trenującego. Jak niski próg początkowy ustawia się w rzeczywistości napiszę troche później biorąc za przykład tresurę orek w Sea World. Na razie muszę zająć się czymś innym, więc zostawiam Was z kilkoma zdjęciami, do czego można te bardzo niebezpieczne drapieżniki doprowadzic:

przykład 1 , przykład 2 , przykład 3, przykład 4